Najtrudniejsza lekcja
Mam za sobą najtrudniejszą lekcję, czyli zebranie z rodzicami. Przez bitą godzinę wylewałem siódme poty, tłumaczyłem się za siebie, kolegów i dyrekcję, delikatnie informowałem o problemach z dziećmi, przedstawiałem szkołę w barwach sukcesów i cudów. W porównaniu z tym wszystkie inne lekcje to łatwizna.