Ilu nauczycieli na klasę?
Byłem dzisiaj na dworcu Łódź Fabryczna i obserwowałem ochroniarzy kolei. Poruszali się kupą, nawet po pięciu, nigdy zaś w pojedynkę. Co innego nauczyciele w szkole. My musimy
stawać samotnie przed klasą.
Dyscyplinowanie klasy zajmuje średnio połowę lekcji. Oczywiście, są nauczyciele, którym wystarczy minuta i już jest spokój, ale są też tacy, którzy na uciszanie poświęcają 30 minut z 45. Rozwiązaniem byłby drugi nauczyciel. Jeden by uczył, a drugi czuwał nad porządkiem.
Samotne stawanie przed klasą to duże wyzwanie. Młodzi potrafią włożyć nauczycielowi kosz na głowę, potrafią też sprowokować belfra do nieetycznego zachowania. Nauczycielom puszczają nerwy, a wszystko przez to, że są samotni. Nie byłoby tego problemu, gdyby w lekcji uczestniczyło co najmniej dwóch nauczycieli.
Skoro nie możemy doprosić się mniej licznych klas, może warto powalczyć o dubel. Niech normą stanie się dwóch nauczycieli na klasę. Jak mówi Biblia: „A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie.” Trzech nauczycieli na lekcji to może przesada, ale dwóch to byłby ideał.
Komentarze
Nie podoba mi sie ten artykul.Nauczyciel,ktory cieszy sie autorytetem wsrod uczniow nie ma problemow z dyscyplina.Mam 30-letni staz i jakos nie mialam problemow.Wchodzilam do klasy z usmiechem i poswiecalam pare minut na luzna rozmowe o tym jak tam mija dzien w szkole,jakie maja problemy i konczylam slowami: wiecie co,ale teraz musimy sie troche pouczyc i przechodzilam do tematu.
Dobry pomysł na likwidację bezrobocia i… zmniejszenie zarobków dla autora tego bloga.
Że ochroniarze kolei muszą przemieszczać się grupowo, to efekt pracy m.in. „pedagogów”. To oni przecież „wychowywali” tych, wśród których pracują ochroniarze.
„Trzech nauczycieli na lekcji to może przesada, ale dwóch to byłby ideał.”
Pełna zgoda.
@belferxxx 14 czerwca o godz. 19:45 255525
„W Polsce Waldemar Pawlak był …. laureatem Olimpiady Wiedzy Technicznej w swoim czasie(1978), a metody numeryczne i programowanie (w algolu) były w mat-fizach lat 70-tych – do dziś są podręczniki. I …. „
O.K., a zatem nie sam program uczyni cuda.
Dlaczego zatem ktoś, kto w końcu został psychologiem a nie informatykiem (Ilves), był w stanie tak dobrze zapamiętać i przekuć w czyn wadomości o komputerach i pożytkach z informatyzacji nabyte 30+ lat wcześniej w szkole średniej?
Wyobrażam sobie, że jego rola w Estonii była rolą entuzjastycznego lidera przemian, przemian wprowadzanych przecież nie przez niego, tylko przez młodszych fachowców.
Dlaczego aktualny prezydent Wolski nie jest liderem żadnego podobnego programu (poza poronionym referendum na tematy konstytucyjne) i dlaczego aktualny premier albo odpowiada banialuki o milionach polskich samochodów elektrycznych albo planuje rechrystianizację Europy?
@Ryszard Kubaszko
A to nie rodzice wychowują w pierwszej kolejności i mają do tego odpowiednie UPRAWNIENIA ??? 😉
Jeżeli kochać, to nie indywidualnie. Jak się zakochać, to tylko we dwóch… I wespół w zespół!
Dlaczego nie ma pytania, ilu uczniów na jednego nauczyciela? Pamiętam ze szkoły, że u niektórych nauczycielu chcieli być wszyscy i żaden z nas nie sprawiał im kłopotów, a u niektórych – nikt i każdy chciał mu dokuczyć…
Trzeba wziąć pod uwagę to, że w każdej klasie jest co najmniej dwóch, a czasami 50% uczniów z opiniami – jeszcze niedawno tak nie było. Ci wymagają innej troski i innego traktowania. Wpływa to na zachowanie całej klasy. Wpływa też na poziom nauczania. Zwalanie tej troski na jednego nauczyciela jest nie w porządku. Porównywanie do szkół, gdzie takich uczniów nie ma, jest również nie w porządku. A wracanie pamięcią do okresu, gdy tak nie było – jeszcze bardziej nie w porządku.
http://poznan.eska.pl/newsy/maja-dosc-wybrykow-jednego-z-uczniow-i-nie-przyszli-na-lekcje-ich-rodzice-rozpoczeli-dzis-strajk-zdjecia/719088
Przytoczony przykład jest ekstremalny, ale oddaje to, o co mi chodzi. Dlatego przyznaję rację autorowi bloga. Z duchem czasu – potrzebny jest jeszcze jeden nauczyciel do uspokajania uczniów z problemami, których lawinowo przybywa.
kwant25
15 czerwca o godz. 13:31 255534
Skoro wszystko jest nie w porządku (za wyjątkiem lamentu autora bloga), to ok. Proponuję do prowadzenia jednej lekcji i dyscyplinowania na niej uczniów zatrudnić trzech nauczycieli, czterech, może pięciu – czemu nie. Albo jeden uczeń – jeden nauczyciel. Nie ma sprawy – tylko forsę dać, może jednak znajdą się społecznicy z powołania.
Nawet dziesięciu sobie nie poradzi, jeśli lekcja NUDNA i jeśli trzeba kuć, co nikomu na nic…
„Bo autorytet…”, „bo nudno…”- niech no zgadnę, to piszą ludzie, którzy ani jednej godziny w klasie nie nauczali, bardzo się mylę? To może pójdźmy dalej, patrole policji tylko w pojedynkę, bez broni, paralizatorów i pałek- przecież autorytet się obroni? W sumie to nawet sądy nie są potrzebne, ani więzienia- jak ktoś ma autorytet, wie jak zagadać, to nie zostanie napadnięty, no logiczne… Do wszelakiej maści wiedzących lepiej: gdy następnym razem młodzieżowa dzicz będzie się drzeć pod oknami w nocy, to sugeruję zejść i stosując interesujące argumenty wyegzekwować powrót do domów rodzinnych. Nie ma nauczycieli „nieradzących sobie”. Jest cała banda dzieci i młodzieży, która wynosi schamienie z domu, a niektórzy obywatele nie dość, że znajdą na to wyjaśnienie, to jeszcze przyklasną, chociażby na takim forum. A trudno walczyć w pojedynkę z podstawą programową i w 45 minut z życzeniami społeczeństwa.
Niewdziosek
15 czerwca o godz. 17:09 255536
Dobry człowieku, nie trzeba uczyć, aby wiedzieć. Przecież przez 16 lat byłem uczony. I widziałem np. ponad 200 studentów tłumnie czekających na wykład profesora, a tekże tych samych ponad 200 studentów uciekających na widok innego profesora.
To samo w szkole w podstawówce: czekaliśmy na lekcję jednej nauczycielki i nawet największy łobuz nie śmiał pisnąć, a u innej bimbalismy sobie…
A to kuriozum zacytuję, bo jeśli jeśli ty nauczyciel, no, to skandal: „Jest cała banda dzieci i młodzieży, która wynosi schamienie z domu”. Aż się prosi, by powiedzieć, że jest nauczyciel, który schamienie ma ze swojej natury…
@ontario
Rozumiem, że Twoja edukacja przebiegała dawno dość – wtedy dyscyplinowało całe (no prawie!) społeczeństwo, a i państwo było mocniejsze. Ocena dzisiejszej szkoły i nauczycieli z TAMTEJ perspektywy jest dość bezsensowne … 🙁
ontario
15 czerwca o godz. 14:11 255535
Gdy uczeń jest w wieku dojrzewania i w odpowiednio dobranej grupie rówieśniczej, to każda lekcja jest nudna. A ty piszesz o studentach, którzy już są w innym wieku i dostali się na studia. Nie wiesz na czym polegają zaburzenia zachowani, bo gdy ty chodziłeś tacy uczniowie byli w szkołach specjalnych. Teraz są w podstawówkach i gimnazjach. Zapewniam cię, że takiego w ramach przepisów szkolnych nie uspokoisz. I autorytet oraz ciekawa lekcja nie ma nic do tego. Ty jesteś w innym świecie, my w innym. Wiktorów z cytowanego artykułu nie przyjmie żaden pracodawca, a szkoła musi ich mieć, bo jest obowiązek szkolny. Takich Wiktorów z roku na rok przybywa. Dlatego ludzie majętni lub wpływowi oddają dzieci do szkół takich jak np:
http://urszulanki.poznan.pl/
Takie szkoły nie muszą przyjmować dzieci z zaburzeniami zachowania, bo nie są rejonowe.
belferxxx
15 czerwca o godz. 19:13 255538
Dyscyplinować – wszystko w tym słowie. A gdzie: nie nudzić?
kwant25
15 czerwca o godz. 19:56 255539
Nie tylko o studentach, pisałem też o szkole podstawowej… A w klasie było kilku drugorocznych, łobuzeria taka, że dzisiejsi nauczyciele by padli na ich widok… A jednak byli nauczyciele, którzy samą swą obecnością budzili szacunek.
@ontario
35 lat temu jak uczeń narozrabiał, to szkoła mu obniżyła ocenę z zachowania, a ojciec spuścił lanie. Dziś obowiązuje teoria, że rozrabianie ucznia to wina szkoły, a rodzina będzie go bronić za wszelką cenę. Wtedy chamska odzywka nastolatka w tramwaju wywoływała reakcję większości dorosłych w tym tramwaju. Dziś tych dorosłych ODUCZONO mieszania się w nieswoje sprawy itp. itd. Miałem, przy okazji występów medialnych, okazję rozmawiać ze znanymi dziś bardzo dziennikarzami z mainstreamowych mediów o naszych wspólnych znajomych tzw.kultowych nauczycielach z lat 70-80, którzy ich uczyli. Obaj panowie,niezależnie od siebie, doszli do wniosku, przy ogromnej sympatii do tych osób, że dziś ci nauczyciele, w wyniku poprawności politycznej, zostaliby szybko wyrzuceni ze szkoły za różne przejawy swojej indywidualności, z poczuciem humoru i zmysłem ironii na czele … 🙁
Słowo „byli” – bardzo dobrze to ująłeś. Poza tym, nie o łobuzerię chodzi, a o ludzi zaburzonych psychicznie. Gratuluję, że się jeszcze z nimi nie spotkałeś.
Gdy ja chodziłem do podstawówki, to za występki nauczyciel bił linijką po palcach prawej ręki. Bił – ile miał sił. A gdy ktoś poskarżył się w domu, to dostał jeszcze kablem od żelazka od ojca. Pomagało to utrzymywać idealną ciszę podczas lekcji w klasie.
Wtedy nauczyciele podobno mieli autorytet, przynajmniej dla takich jak ty. Teraz, nie przetrwali by na lekcji nawet 10 minut, bo zaraz zgarnęła by ich policja. I to jest ta różnica, za którą tak tęsknisz. Więc nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia.
@ontario
I jeszcze coś dla Ciebie – autor tego tekstu jest fantastycznym (i uznanym !) nauczycielem oraz twórcą i dyrektorem „superszkoły”-warto zobaczyć jakie on widzi zmiany w postawach i psychice uczniów i ich rodziców:
http://www.wokolszkoly.edu.pl/blog/houston-mamy-problem.html
@ontario
I jeszcze coś tego samego autora:
http://www.wokolszkoly.edu.pl/blog/znaki-czasow-i-dlaczego-jest-tak-jak-jest.html
@ontario
Autentyczna odzywka ucznia SP do nauczycielki:
„Tylko mnie dotknij (…) to mój ojciec tak cie urządzi że do (…) śmierci z wiezienia nie wyjdziesz !”
(…) słowa niecenzuralne.
I co ty na to ?
Szkoła go tak wychowała ?
@ontario
1.W tamtych zamierzchłych czasach w klasach I-IV SP uczyła mnie przedwojenna nauczycielka, ranna w PW, dzięki czemu kulała. Miała też brązowy Krzyż Zasługi. Ona nie używała linijki, za to mniej lotnych przy tablicy i przeszkadzających potrafiła tarmosić za włosy wyzywając od nygusów i innych takich. W LO (czołowa klasa czołowego warszawskiego LO) nikt nikogo palcem nie tknął. Tylko w każdej klasie CO ROKU 2-3 osoby zostawały na drugi rok – bez żadnego tłumaczenia się nauczycieli, procedur odwoławczych etc.
2.Nauczyciele musieli być wykształceni, a na studia trafiało wtedy ok.7% populacji – selekcja była wielka. A od 1989 roku realizowano strategię opisaną żartobliwie wierszykiem „W każdej wsi – WSI (lub inna SWGnG), w każdym powiecie – po uniwersytecie i dwóch magistrów w każdej toalecie!” Niektórzy magistrowie zamiast do toalety trafiali do szkoły i nadal w niej pracują – PAPIERY mają w porządku … 😉
Jeśli nauczyciel nie nudzi, to nawet największy łobuz go szanuje i na lekcji nie rozrabia – to napisałem i nic nigdy w tym względzie się nie zmieni.
Chamstwo w szkole? Nie takie chamstwo było, jak tu opisujecie. To norma i dotyczy niewielu uczniów. Nie zależy od czasu, systemu, jest zawsze. I uczniowie zawsze tacy sami. Dlaczego nie chwalicie tych tysięcy uczniów, którzy są fair, a wytykacie błędy nielicznych. Nie umiecie sobie poradzić? Zwalać winę na rodziców? A czego was uczono na studiach? Jakie zasady wpajano? Jakie systemy pedagogiczne pokazywano? Czy Korczak tłukł linijka dzieci? Czy Korczak słyszał chamskie odzywki?
@ontario
Niewygodne problemy się pojawiły to uciekamy w jałowe brednie … 🙁
Co jednych interesuje, to innych nudzi, szczególnie zblazowanych zabawami w wirtualnym świecie. Niektórzy maja problemy z koncentracją uwagi – znowu te komórki i wirtualny świat oraz brak selekcji.
Korczak nie tłukł – nie musiał. Wystarczyło delikwenta wystawić na ulicę – a tam, bez regularnego papu, było jakby „trochę” gorzej. Poza tym tłuczenie niegrzecznych było wtedy NORMĄ, a Korczak miał personel … Więc może po prostu nikt o tym nie wspomina, bo dla obu stron była to (zasłużona!) normalność … 😉
belferxxx
16 czerwca o godz. 9:39 255547
Ale dziś nie ma potrzeby kształcić tak, aby mgr wiedział niemal wszystko. Nie ma też żadnej potrzeby wszystkiego uczyć w szkole podstawowej czy w liceum. Gdybym był nauczycielem, to – na przykład na polskim – za chiny bym nie uczył ortografii, gramatyki, za chiny bym nie kazał kupować uczniom podręczników. Uczyłbym, jak korzystać z telefonu komórkowego, internetu itp., a by w każdej chwili pozyskać potrzebne informacje. Po jaką jasną ch… uczyć np. gdzie jest Morze Śródziemne? Gdy będzie potrzeba, to uczeń sam sobie znajdzie potrzebną informację, a nawet detalicznie, jak i gdzie nad Morzem Śródziemny dojechać, ile to zajmie czasu, co i dlaczego warto zobaczyć.
Nuda zabija lekcje. Mając tak idealne narzędzia, jak komputer, internet, można by zafascynować tematem nawet największego szkolnego łobuza. Korczak by wiedział, jak sobie radzić…
Ta rozmowa z wami to naprawdę o dwóch światach. Dziś już dzieci i młodzież zyją gdzie indziej niż wy, stąd niechęć do szkoły. Uczycie tego, czego nie trzeba i w sposób nie do akceptacji. Uogólniam? Ale z waszych słów i z lamentu autora bloga tylko takie wnioski można wyciągnąć.
To nie świat jest zły, to nie dzieci są złe, ale złem metody szkolne. Korczak, Korczak, Korczak zawsze się wam kłania…
@ontario
1.”Chiny” pisze się tak – niby masz ten komputer, a … 😉
2.Nawet komputer ma bazę pamięci stałej i zapisanych wiele programów, choć są w necie. Bez tego niewielki byłby z niego pożytek i strasznie niewygodne i czasochłonne użytkowanie. Z ludzkim mózgiem i myśleniem jest podobnie …
3.Uczniowie akurat umieją korzystać z telefonu komórkowego bez problemu. Problem w tym, że zanim skończą szkołę telefony komórkowe/ich następcy będą zupełnie inne. 35 lat temu tylko jednostki miały topowe ZX Spectrum czy video, a dziś kto o nich pamięta ??? 😉
@ontario
BTW – Korczak realizował EKSPERYMENT, którego ideę wcielono potem w izraelskich kibucach – są wspomnienia wychowanków tych kibuców – poczytaj sobie o tym „raju” … 😉
belferxxx
16 czerwca o godz. 10:05 255551
A skąd wiesz, czy „za chiny” nie napisałem źle specjalnie? Przecież w żadnym z moich wpisów nie znajdziesz błędów, nie zastanowiło cię, że tylko tym razem jest błąd?
No, dobrze, ale nawet z tej technologii opanowanej już przez uczniów nie korzystacie, nadal papier, papier, długopis i podręcznik…
belferxxx
16 czerwca o godz. 10:07 255552
Nie pisałem o tym, co w Izraelu zrobiono z ideą Korczaka, ale o tym, że Korczak umiał sobie poradzić z wychowankami, nie stosując wobec nich przemocy…
Nie interesuje mnie to, jak w kibucach masakrowano ideę Korczaka, w ogole mnie nie interesują kibuce, więc nie mam najmniejszego zamiaru o nich czytać.
ontario
16 czerwca o godz. 10:28 255553
Twój wpis jest dowodem empirycznym na to, że jesteście nastawieni na szukanie błędów, na wytykanie ich wszędzie i u wszystkich (za podpuszczenie cię z tym „za chiny” przepraszam, ale wiedziałem dobrze, co chcę osiągnąć). Tymczasem błędy to rzecz normalna, ludzka, oczywista. Natomiast trzeba zasze szukać dobra, a nie zła, zawsze widzieć dobro. Czego szukacie, to znajdujecie.
@ontario
Nie psychologizuj – przeczytaj sobie Jarka Pytlaka… 😉
A Korczak, jak już pisałem, w stosunku do swoich max. 14-latków nie musiał (!) używać przemocy żeby byli grzeczni. Wystarczała możliwość (!) wystawienia za drzwi. A czasy były ciężkie i sierot dużo. Nawet w innych sierocińcach(np. zakonnych) był o wiele niższy standard opieki … 😉
belferxxx
16 czerwca o godz. 11:06 255556
Wystarczy autopsja: horror, jaki niedawno przeżywałem. Wnuczka przed pójściem do szkoły wiedziała, ile to 3 + 5. W pierwszej klasie (a do szkoły szła z entuzjazmem) nie potrafiła napisać, ile to 3 + 5. Wyła, histeria, godzina nad pustą kartką i fobia szkolna. Po roku pani poszła na urlop, nowa nauczycielka i wnuczka odżyła…
Idea Korczaka się nie zmieniła i dziś jeszcze lepiej może służyć dzieciom i nauczycielom niż przed wojną. Nie nudzić, kochać dzieci (jakimi są), nie szukać błędów, dostrzec nawet najmniejszy pozytyw, stosować nowe technologie, spalić podręczniki i zeszyty… Ale to zadanie nowego pokolenia. Wszystko jest: idee, techniki, chętna do nauki dziatwa… Na co czekacie?
@ontario
Już pisałem o koncepcji „W każdej wsi – WSI … ” Ci magistrowie do toalet czasem trafiają i do szkół bo PAPIERY mają w porządku … 😉
Nie weksluj. z braku argumentów, problemów edukacji na problemy nauczania początkowego. Tam rzeczywiście decyduje jeden człowiek – i to nie dlatego, że perfekcyjnie zna komórkę … 😉 Do szkół chodzą jednak również 15 latki, oraz 19 i 20- latki… 😉
belferxxx
16 czerwca o godz. 15:13 255558
Może ktoś kiedyś opisze (już opisał?), gdzie trafiali magistrowie w PRL-u. Ilu do toalet, np. na Zachodzie, ilu na zmywaki… A ilu się zmarnawało w PRL-u, bo np. nie chciało się zapisać do PZPR.
@ontario
W PRL magistrów było MAŁO. Więc jeśli któryś trafił do rynsztoka, to z własnej woli bo się, na przykład zapił. Co do legend(!) o niezapisaniu się do PZPR i skutkach dla kariery tego faktu w przypadku magistrów – nie zawsze wtedy można było zostać dyrektorem (choć też niekoniecznie!), ale to wszystko. Bo magistrów było MAŁO … 😉
belferxxx
16 czerwca o godz. 15:13 255558
Od początku pisałem (ale, oczywiście, nie musisz ani czytać, ani pamiętać), że na każdym poziomie/szczeblu jest to samo: jeden nauczyciel sobie świetnie radzi, a drugi nie, choć grupa ta sama. Dlaczego tak jest? To mnie obchodzi, bo wnuczka w szkole.
@ontario
Z grupą 6-9-latków każdy w miarę bystry i sympatyczny dorosły sobie poradzi, również licealista, bo ma nad nimi gigantyczną przewagę intelektualną i fizyczną oraz wynikający z tego samoistnie autorytet- vide zuchy. Dalej jest właśnie coraz gorzej … 😉