Czy zawinili nauczyciele?
Blady strach padł na Katarzynę Hall i na Marka Legutkę, skoro zdecydowali się publicznie oskarżyć nauczycieli o niedopełnienie obowiązków. A poszło, jak co roku, o egzamin zewnętrzny. Piszę „jak co roku”, ponieważ z egzaminami organizowanymi przez CKE zawsze jest jakiś problem, ale też zawsze udaje się wszystkie brudy zamieść pod dywan, więc oficjalnie problemu nie ma. Teraz jednak może być. Właściwie wszystko zależy od postawy rodziców pechowych uczniów i od zachowania nauczycieli, którym przypisze się winę za całe zło.
Problem sprawiło jedno z zadań testu humanistycznego (egzamin gimnazjalny), w którym to należało napisać charakterystykę wybranego bohatera „Syzyfowych prac” Stefana Żeromskiego i „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego. Pecha mieli ci uczniowie, którzy nie znali lektur, ponieważ jeszcze (to wersja optymistyczna) lub też wcale (to wersja pesymistyczna) nie zostały one omówione w szkole. Przypomnę, że do zakończenia nauki w gimnazjum pozostały jeszcze prawie dwa miesiące, więc każdy polonista może się tłumaczyć, że te lektury miał zaplanowane na maj i czerwiec.
Nie chodzi jednak o tłumaczenie się, bo w Polsce każdy potrafi się wytłumaczyć, i minister edukacji, i woźny szkolny. Tu chodzi o większy problem. Otóż uczniowie – tak gimnazjaliści, jak i maturzyści – nie mają jednolitej wiedzy (każda szkoła uczy czego innego), więc lepiej wiedzy nie sprawdzać. Pamiętam zadanie na maturze próbnej, które sprawdzało, czy uczniowie coś wiedzą o gramatyce języka polskiego. Proste pytanie dowiodło, że nie wiedzą nic, ponieważ… jak mnie ktoś oskarży, to będę się tłumaczył, a teraz nie muszę. Oczywiście, na właściwej maturze żadnego pytania z wiedzy nie było, więc i wpadki nie było. Co będzie w tym roku, to się zobaczy.
Gdyby na egzaminach były pytania sprawdzające wiedzę uczniów, wtedy szydło wyszłoby z worka. Ale nawet teraz, mimo że nikt nie pyta, uczniowie takie bzdury piszą o bohaterach lektur, że aż skóra egzaminatorom cierpnie. Gdyby moi uczniowie tak napisali, to osobiście bym ich udusił, ale anonimowym autorom nic zrobić nie mogę, tym bardziej, że na egzaminie dojrzałości błędy merytoryczne można popełniać w dowolnej liczbie i to całkowicie bezkarnie.
Jeśli chodzi o tegoroczny egzamin gimnazjalny, to na pewno dali ciała autorzy testu humanistycznego, umieszczając w nim nieszczęsne pytanie z wiedzy. Przeoczyli to i test poszedł w Polskę. Teraz nikt się nie przyzna, że istnieje niepisana umowa, iż uczniów w Polsce nie egzaminuje się z wiedzy, bo każdy uczeń czego innego się uczy. Odkąd bowiem wprowadzono reformę edukacji, jedni uczniowie uczą się o chlebie, a drudzy o niebie.
Hall i Legutko zwalają winę na nauczycieli. Podobno już w szkołach sprawdzają dzienniki, aby ustalić, którzy poloniści nie omawiali na lekcjach Żeromskiego i Kamińskiego. Niestety, muszę się z minister edukacji i dyrektorem CKE zgodzić. Też uważam, że nauczyciele są winni, ja sam także uważam się za winnego. Egzaminy zewnętrzne są guzik warte, ale my nauczyciele udajemy, że wszystko jest w porządku. Podejrzewam, że jak poleje się nauczycielska krew i dyrektorzy szkół zaczną wyciągać konsekwencje służbowe (nagany, pozbawienie prawa do trzynastki, odebranie dodatku motywacyjnego itd.), wtedy dopiero pójdziemy po rozum do głowy i zaczniemy głośno wołać, że egzamin jest źle skonstruowany. Jak można bowiem egzaminować z całego materiału, skoro egzamin jest przeprowadzany dwa miesiące przed zakończeniem nauki? A potem co nauczyciel robi z uczniami? Gęsi pasie?
Egzamin zewnętrzny ma tę niewątpliwą zaletę, że daje ludziom zarobić. Zarabiają przede wszystkim urzędnicy pracujący w CKE i OKE (wytworzyła się wręcz nowa kasta nauczycieli – pracownicy komisji egzaminacyjnych). Zarabiają też egzaminatorzy. Wszystkim więc zależy, aby nic w tym systemie nie szwankowało. Kiedy jednak pojawia się problem, komuś trzeba przypisać winę. Najlepiej ludziom, którzy nie mają nic wspólnego z systemem egzaminowania. Skoro już kogoś trzeba powiesić, niech to będzie szeregowy nauczyciel – najmniejsza strata.
Komentarze
Oczywiście Legutko jest bez winy,p.Hall również;-))))))
Winni są oczywiście nauczyciele.Tyle,że szkola ma nauczyć różnych umiejetności związanych z lekturą literatury pieknej, a nie kilkunastu lektur na pamięć.I tak test powinien być skonstruowany żeby oczytany uczeń mógl użyć różnych(!) swoich lektur do wykazania tych umiejetności.
To byla próba realizacji konika poprzedniego ministra [i brata szefa CKE Legutki;-)] – wymuszenia metodami metodami egzaminacyjnymi czytelnictwa książek.Próba wybitnie nieudana.Jednocześnie dostanie się aktualnie rządzącym…na wlasne życzenie.Trzeba bylo Pisssuara Legutkę usunąć od razu.No ale rodzina Legutków to kumple niejakiego Gowina, Rokity i samej p.Hall.Jak takiego zwolnić?;-)No to mają….;-)
Pani Danko,
dziękuję za zachęcenie mnie do zabrania głosu na ten temat.
Serdeczności
DCH
Witam Pana, ja właśnie w tym roku pisałem egzamin gimnazjalny i popełniłem idiotyczny błąd w części humanistycznej… Napisałem, że Paweł Obarecki z „Siłaczki” jest bohaterem „Syzyfowych Prac” (w tamtej chwili byłem o tym przekonany…). Dzisiaj bez większych problemów scharakteryzowałbym Marcina Borowicza czy Andrzeja Radka… Po zeszłorocznych maturach odpowiedział Pan k4rolinie w taki sposób:
„k4rolina,
błąd merytoryczny nie obniża oceny tzn. nie można z tego powodu zmniejszyć liczby punktów. Jeżli błąd merytoryczny dotyczy całej pracy, można uznać, że praca jest nie na temat i ją dyskwalifimkować (zero punktów). To się rzadko zdarza, Na przykład wtedy, gdy uczeń powinien pisać o III części Dziadów, a napisał o Panu Tadeuszu, myśląć że to właśnie są Dziady. Przypadek, o którym piszesz, czyli pomylenie imienia czy imion, jest sprawą drobną i częstą w pracach abiturientów. Ewentualne odrzucenie może dotyczyć tylko zdań, w których użyłaś tych błędnych imion, nie całego tekstu. Zwykle jednak klucz rozwiązań nic nie mówi o imionach, więc punty zdobywa się mimo tego błędu.
Krótko mówiąc, śpij spokojnie, będzie dobrze. Oby tylko takie błędy zdarzały się w pracach maturalnych.
Pozdrawiam
DCH”
W związku z tym mam pytanie – czy jest przesądzone, że za moją pracę otrzymam zero punktów? Może jednak jest cień szansy, że moja praca nie zostanie zdyskwalifikowana?
Innymi słowy usłyszeliśmy ważny głos w dyskusji o liście lektur. Mozna sobie wpisywać na nią co tylko chce – bo to ważne, to patriotyczne, tamto niezbędne dla narodowego ducha itp. W praktyce ile się z tego faktycznie przerabia? Ile z tych przerabianych lektur jest przez smarkaterię przeczytane a ile poznane z obszernych opracowań w internecie? Słyszalem że są nauczyciele ćwiczący na uczniach absurdalnie szczegółowe pytania – by mieć gwarancję sprawdzenia czy książka została przeczytana. Zdarza się ze uczeń który książkę uczciwie przeczytał nie jest w stanie na nie odpowiedzieć
Maro,
egzamin gimnazjalny rządzi się innymi prawami niż maturalny. Niestety, nie mam uprawnień egzaminatora gimnazjalnego, więc nie mogę rzetelnie odpowiedzieć na Twoje pytanie. Spróbuję się dowiedzieć. Ale to będzie trwało. Liczę, że Twoją prośbę zamieszczoną w Belferblogu przeczyta właściwy egzaminator i odpowie (zachęcam go do tego).
Serdeczności
DCH
Egzamin gimnazjalny co rok odbywa się coraz wcześniej. Pierwszy był w połowie maja, za rok wypadnie może w połowie kwietnia. Jak wyglądają lekcje z trzecioklasistami po egzaminie, wie każdy nauczyciel, który taką klasę uczy. Gdyby ktoś przeprowadził badania nad frekwencją uczniów przez te dwa ostatnie miesiące, doszedłby do wniosku, że właściwie rok szkolny dla wielu z nich się skończył. Ale państwo z CKE i MEN wolą nie analizować takich „drobiazgów”, a w razie czego przecież zawsze można zrzucić winę na nauczycieli.
Idea wprowadzenia egzaminów zewnętrznych była integralną częścią pakietu reform zaserwowanych oświacie przez ekipę Handkego. Stopniowo, systematycznie pękają (lub mocno korodują) ogniwa tego łańcuszka, tworzonego przez nawiedzonych reformatorów owładniętych przemożną chęcią pozostawienia po sobie śladu na oświatowej glebie. Dziewięć lat funkcjonowania zreformowanego systemu pokazało, że utworzenie gimnazjów, czyli szkół dla trzynasto – szesnastolatków było poważnym błędem. W wielu gimnazjach na szkolnych korytarzach obok tablic informacyjnych, samorządowych czy gazetek umieszczono plansze z dumnie brzmiącymi tytułami: misja szkoły, wizja szkoły, model absolwenta itp.Nadzór pedagogiczny wymagał opracowywania tego typu kwitów w pierwszych latach reformy. Rzeczywistość gimnazjalna oddaliła się od tych ideałów o lata świetlne. Jedynie do likwidacji (bo poprawianie nie ma sensu) jest ścieżka awansu zawodowego nauczycieli. Euforia, z jaką część nauczycielstwa pognała tą ścieżką, oraz prestigiditatorska wręcz pomysłowość w uwiarygodnianiu swojego belferskiego mistrzostwa mogły (zwłaszcza w pierwszych latach istnienia systemu) głęboko zniesmaczać co wrażliwszych. Wprowadzenie egzaminów zewnętrznych narzuciło szkołom wszystkich szczebli swoistą taktykę, a w zasadzie strategię uczenia „pod egzaminy”, co przekłada się na szukanie owego właściwego klucza, gwarantującego sukces. I ta nieszczęsna presja konieczności osiągnięcia sukcesu! I to wyczekiwanie na wyniki egzaminów, a potem analiza i wyłapywanie winnych: znowu poniżej średniej wojewódzkiej! Dobrze, że wprowadza się wreszcie tzw. edukacyjną wartość dodaną, która pozwoli złagodzić stres wiosenno – egzaminacyjny dyrektorów. Niemniej – jak szkoła szkołą – uczniów oceniał zawsze ich nauczyciel, to takie naturalne przecież.
Bo lektury w wielu gimnazjach nie są omawiane epokami, tylko zaleznie od programu np. w działach tematycznych, lub według pomysłu i chęci nauczyciela. Moim zdaniem powinien być podział na epoki i omawianie zgodnie z nim – tylko dobry nauczyciel umie zaplanować i zrealizować program ułożony przez siebie.
Współczuję polonistom z gimnazjów, nawet tym, którzy rzeczone dwie lektury omawiali. Na fali krytyki uczniów, rodziców, władz wszelakich i mediów – okaże się, że winni są wszyscy. Jedni nie omawiali jeszcze wcale, inni – może nie dosyć dokładnie i przez nich dzieciaczki nie zdobędą pożądanej liczby punktów.
Naloty z kuratoriów i kserowanie dzienników to jakieś objawy paranoi u oświatowych decydentów. Mam wrażenie, że przy okazji chce się zastraszyć środowisko nauczycielskie, a tzw. społeczeństwu pokazać, iż nauczycielom słusznie nie należą się godziwe zarobki, bo uczą żle albo wcale.
Oj, prestidigitatorska.
Do paw
Egzamin zewnętrzny (z uwzględnieniem wartości dodanej, choć raczej nie w wersji „przerabiającego”pieniądze z EFS zespolu CKE) jest potrzebny – ot choćby po to żeby porównać jakość pracy dyrektorów,szkól i nauczycieli, czego się nie da efektywnie zrobić metodami biurokratycznymi. Problem polega na tym, że jakość merytoryczna tych egzaminów (co wynika z niekompetencji CKE) z roku na rok maleje zamiast rosnąć, a wszelkie wpadki są „zamiatane pod dywan”.Znam takie egzaminy z różnych krajów i wiem, że jakość merytoryczna naszych arkuszy to dno (choć akurat jest to najtańszy komponent egzaminu gimnazjalnego, matury itd).
Ja nie zabieram głosu. Ja tylko cytuję głos uczniów, który na lekcji języka polskiego zrecenzowali ? pod moim okiem, ma się rozumieć ? część humanistyczną egzaminu gimnazjalnego. I będą go wysyłać tu i tam. Oto, co napisali.
Część trzecia egzaminu humanistycznego to praca pisemna.
Do tej pory były to cztery rozprawki, jeden list i jedna charakterystyka. Zawsze temat pracy pisemnej miał odniesienie do informacji, zawartych w arkuszu ? wydawało się więc, że gimnazjaliści mają wykazać w tej części umiejętnością tworzenia określonej formy wypowiedzi stylistycznej.
A jest ich trochę. Przez trzy lata nauki w gimnazjum uczniowie ćwiczą tworzenie opisów, opowiadania, charakterystyki, listu, rozprawki, recenzji, felietonu, artykułu, dziennika pamiętnika, dialogu, monologu, wywiadu, reportażu, sprawozdania? Do tej pory wykorzystano na egzaminach gimnazjalnych rozprawkę (2002, 2004, 2006, 2007), list (2005) i charakterystykę (2003).
A gdzie pozostałe formy? ? pytali nauczyciele. A uczniowie ćwiczyli, ćwiczyli, ćwiczyli.
Bo może artykuł? Wywiad? Albo felieton?
22 kwietnia opadły emocje. Charakterystyka. No, można powiedzieć, zadziałała zasada powtarzalności.
22 kwietnia wzrosły emocje. Charakterystyka bohatera lektury. No, można powiedzieć, zadziałała zasada nieznajomości.
Dyrektor Centralnej Komisji Edukacyjnej Marek Legutko twierdzi, że w gimnazjum jest pięć lektur obowiązkowych.
Ministerstwo Edukacji Narodowej (Rozporządzenie z dnia 3 lipca 2007) w kanonie lektur obowiązkowych umieściło 28 pozycji (w tym fragmenty, które nie są zamieszczane we wszystkich podręcznikach), zaś w kanonie lektur nadobowiązkowych ? 16 (w tym ? jak wyżej).
Lektury, które gimnazjaliści czytają przez trzy lata to wypadkowa zainteresowań nauczyciela i uczniów. Dobierane po dyskusji. Ocenie.
I zrecenzowane przez polonistę. Nie polecam Syzyfowych prac (lektura obowiązkowa) ? nie zainteresuje was. Wspaniały jest Świat Zofii (lektura nadobowiązkowa) ? nauczy was wiele. Kamienie na szaniec (lektura obowiązkowa) – to nie jest literatura piękna. Piękne są Dzieje Tristana i Izoldy (literatura nadobowiązkowa). I gimnazjaliści czytają ? a nie udają, że czytają.
I dlaczego ci, którzy czytają, a nie udają że czytają ? zostali w tym roku pokrzywdzeni? Przeczytali sporo pięknych i mądrych książek, nie nudzili się, dyskutowali na lekcjach, recenzowali dzieła, przeprowadzali z ich bohaterami wywiady ? ale nie poznali Marcina Borowicza. Alka, Zośki i Rudego.
Czy to oznacza, że są nieprzygotowani do nauki na wyższym poziomie? Czy to Aleksander Kamiński kształtuje literacką wrażliwość za 16 punktów? Czy to Kleryków jest miastem, gdzie wykuwa się geniuszy za 16 punktów?
Gimnazjaliści mieli charakteryzować w tym roku bohatera Syzyfowych prac albo Kamieni na szaniec, eksponując w niej te cechy, które świadczą o dorastaniu postaci.
A charakteryzowali Syzyfa. Albo Harrego Pottera. Albo tego młodzieńca, którego minęli wczoraj na ulicy. A powinni oddać niezapisane kartki. Z bardzo przecież czytelną informacją:
UPRZEJMIE PROSIMY O ZMIANĘ KANONU LEKTUR. Z NUDNYCH I NIECZYTANYCH NA INTERESUJĄCE I DLATEGO PRZECZYTANE.
Ogólne założenia programowe języka polskiego w gimnazjum zakładają, że po ukończeniu trzech klas gimnazjum uczeń będzie swobodnie tworzył piętnaście form wypowiedzi pisemnej, przeczyta szesnaście lektur obowiązkowych i doda do nich ? no, na przykład cztery uzupełniające, pozna fleksję, składnię, fonetykę, słowotwórstwo, będzie umiał ocenić i zinterpretować dzieło sztuki, będzie znać rodzaje i gatunki literackie, epoki literackie i ich twórców.
A tymczasem gimnazjalista siada przed arkuszem, który sprawdza jego umiejętności ?no, właśnie, jakie?
Odnosimy wrażenie, że myśl przewodnia części humanistycznej tegorocznego egzaminu gimnazjalnego brzmi: Gimnazjalisto, głupi jesteś. Głupi i już.
Lokalna prasa, po rozmowach z uczniami gimnazjum, donosi: „Pytania do fragmentów tekstu były krótkie i konkretne, a test banalnie prosty”. Dalej czytam: „To dopiero początek nowości w gimnazjach” , „Ministerstwo Edukacji Narodowej szykuje wielką rewolucję w gimnazjach”. Ten temat to puszka Pandory… Przyszły rok ma przynieść gimnazjalistom inny model egzaminów, poszerzony o języki obce. Znowu będzie awantura o mierne wyniki i brak czasu na naukę.
paw pisze o hasłach w rodzaju „misja szkoły” , „wizja szkoły” , „model absolwenta”. Podobne bzdury wiszą w szkole podstawowej mojego syna. Sprawdziłem osobiście, większość uczniów nie czyta tych tekstów rodem z biznes-planu spółki akcyjnej. Ci, którzy przeczytali, nie rozumieją o co w tym biega.
Proponuję głośno krzyczeć o sensie powrotu do starego systemu.
Zgadzam się, że grzechem CKE jest ułożenie egzaminu z zadaniami sprawdzającymi wiedzę ucznia. Jeszcze większym błędem jest sprawdzanie wiedzy w kluczowym dla całego egzaminu pytaniu.
Nie zwalnia to jednak z odpowiedzialności nauczycieli, którzy sobie źle rozplanowali realizację podstawy programowej. O ile Kamieni na szaniec nie ma ujętych w ścisłym „kanonie” o tyle, Syzyfowe prace jak najbardziej, więc trudno mi uwierzyć tłumaczeniom, że akurat te dwie pozycje nauczyciele zostawili sobie na maj i czerwiec. Ja bym tak łatwo z odpowiedzialności nie zwalniał nauczycieli.
Inna kwestia jest organizacja egzaminu. Może wzorem liceum egzamin powinien kończyć naukę w gimnazjum, więc albo egzamin w czerwcu, albo rok szkolny dla trzeciej gimnazjum do końca kwietnia. Wierzę, że zewnętrzne sprawdziany można udanie zrealizować (choć zawsze będzie grupa niezadowolonych). Jednak są one o wiele lepszym obiektywnym weryfikatorem umiejętności ucznia. Pod warunkiem, że zmieni się sposób oceniania pracy szkół, choćby na popularyzowaną edukacyjna wartość dodaną.
Dlaczego biją nauczycieli ??
Człowiek ( jak i wiele innych istot ) jest zwierzęciem stadnym . Wszystkie zwierzęta żyjące w stadzie , wytworzyły ten sam mechanizm organizacji życia społecznego . Na czele każdego stada , stoi przywódca . Najczęściej jest nim najsilniejszy i najsprytniejszy samiec , choć nie zawsze . Wśród słoni , przywódczynią stada jest zawsze najstarsza słonica , gdyż doświadczenie i mądrość życiowa pozwala jej pewnie i szybko odnaleźć najkrótszą drogę do wodopoju . Ta umiejętność , jest dla słoni , pozbawionych naturalnych wrogów , najważniejsza . Hierarchia ” ważności ” poszczególnych osobników w stadzie , jest ustalana , na drodze bezustannych walk i potyczek , toczonych pomiędzy członkami stada , już od pierwszych dni życia poszczególnych osobników . Przywódca stada wymusza posłuszeństwo podległych sobie członków stada używając kłów i pazurów , lub tylko demonstrując gotowość ich użycia . Jeśli z jakiś powodów ( na przykład nagłej śmierci przywódcy stada ) przedstawiona organizacja życia społecznego stada ulega zakłóceniu , stado idzie w rozsypkę , i jeśli szybko nie nastąpi ” reorganizacja ” i ustalenie nowego przywódcy , to poszczególne osobniki giną w paszczach drapieżników .
Każda organizacja społeczna tworzona przez ludzi na przestrzeni całej historii istnienia ludzkości , zawsze opierała się na uniwersalnych prawach rządzących życiem istot stadnych . W każdej grupie społecznej ( od rodziny poczynając , a na Państwie kończąc ) , istnieje formalny , bądź nieformalny przywódca stada . W rodzinie jest to najczęściej ojciec ( czasami matka ) . W wojsku istnieje wieloszczeblowa struktura podległości , od szeregowca – do generała . W Kościele : od wikarego – do papieża . W fabryce : od pracownika – do właściciela . W Państwie : od obywatela – do króla ( prezydenta , premiera , cesarza , itp. ) . Przywódca każdej ludzkiej struktury społecznej , musi mieć narzędzia , z pomocą których wymusi posłuszeństwo członków grupy . Wśród zwierząt wystarczą z reguły ostre kły i pazury , ludzie wymyślili bardziej złożone systemy kar i nagród wymuszających posłuszeństwo . Ksiądz straszy wiernych ogniem piekielnym i obiecuje wieczne szczęście w niebie , jeśli tylko jego ” owieczki ” , podporządkują się jemu i naukom Kościoła , ( z reguły wystarczy jeśli regularnie będą wrzucać na tacę ) . Kapral w wojsku gnoi rekrutów psychicznie i fizycznie , a w nagrodę wypuszcza ich z koszar na przepustkę . Państwo każe własnych obywateli , wtrącając ich do więzień , jeśli tylko nie przestrzegają ustalonych reguł .
” Przyrodnicze ” reguły rządziły światem , ( nazwijmy to ) , edukacji , przez tysiące lat jej istnienia . Nauczyciel był jednocześnie przywódcą stada , ze wszystkimi tego konsekwencjami : mógł wymuszać posłuszeństwo uczniów poprzez bogaty system kar i nagród , przy pełnej aprobacie społeczeństwa i rodziców . Zmieniło się to stosunkowo niedawno , dwadzieścia ( trzydzieści ) lat temu , za sprawą ” światłych ” reformatorów ” ( komunizujących socjologów ) , rekrutujących się z reguły z amerykańskich środowisk akademickich . To oni otumanili polityków ,( ci zaś dużą część społeczeństw ) , którzy przy społecznej aprobacie ” zreformowali ” szkolnictwo , pozbawiając nauczycieli przywileju bycia przywódcą stada , który wymusza posłuszeństwo , w sposób który uzna za stosowny . Nauczyciel pozbawiony możliwości stosowania kar ( w tym cielesnych ) w celu wymuszenia posłuszeństwa uczniów , jest równie żałosny jak ślepy , czy kulawy samiec przewodzący stadu lwów . W obu przypadkach kończy się to w podobny sposób : w stadzie wybuchają walki które prowadzą do wyłonienia ” nowego ” przywódcy ( w szkole nieformalnego ) , który ” starego ” zneutralizuje ( przepędzi go , lub pozbawi życia ) , albo , (jeśli nie jest to możliwe jak w przypadku nauczyciela angielskiego w szkole w Toruniu ) , uczyni z niego pośmiewisko .
Przywódca każdego ludzkiego stada , ( jeśli grupa którą kieruje ma działać sprawnie ) , musi posiadać odpowiednie cechy osobowościowe . Tylko wówczas grupa uzna go za autentycznego lidera i podporządkuje się mu bez szemrania . Przypomnijmy sobie naszych nauczycieli , którzy takie cechy posiadali . W moich wspomnieniach zachowali się nauczyciele , autentyczni przywódcy ,czasami drobnej , niepozornej postury , którzy z bandą rozwydrzonej młodzieży robili co chcieli , nie podnosząc nawet głosu !! Byli prawdziwymi przywódcami stada ! . Byli , gdyż polityka kolejnych polskich rządów wobec nauczycieli , polegająca na wypłacaniu im coraz to niższych wynagrodzeń ( aż do obecnych głodowych ) , wypłoszyła ich ze szkół … czas również zrobił swoje ! . Połączenie polskiej polityki płacowej wobec nauczycieli , z reformami ” światłych ” socjologów , doprowadziło szkolnictwo do obecnego , opłakanego stanu . Marnym dla nas pocieszeniem jest fakt , że dzieje się tak w szkołach publicznych w całej Europie i USA , czyli wszędzie tam gdzie szkolnictwo ” zreformowano ” , niszcząc mechanizmy społeczne , regulujące życiem stadnym . Efekt : zdziczenie uczniów , przemoc i agresja skierowana wobec siebie i nauczycieli , przestępczość , narkomania , katastrofalne wyniki nauczania !!
W wielu państwach , których rządy dały się ogłupić uniwersyteckim ” reformatorom ” , wprowadzając zalecone przez nich reformy szkolnictwa publicznego , następuje powolne otrzeźwienie opinii publicznej , czego jednym z objawów jest renesans szkolnictwa prywatnego . Nauczanie i wychowanie odbywa się tam według ” staromodnych ” , tradycyjnych wzorców . Ci których na to stać wysyłają swoje dzieci do szkól prywatnych , przerażeni tym co się wyprawia w szkołach publicznych ! .
Reformy szkolnictwa publicznego , nie są w najbliższym czasie możliwe : wpływy ” światłych ” reformatorów są nadal silne , zaś polityczna poprawność ( czyli \strach by nie narazić się uniwersyteckim debilom i ” światłej ” prasie ) paraliżuje polityków . Przyszłość europejskiego i amerykańskiego szkolnictwa , to publiczne ” zreformowane ” szkoły publiczne , ze zdziczałą młodzieżą , kształcące półanalfabetów , oraz funkcjonujące na ich obrzeżach szkoły prywatne , nauczające i wychowujące w oparciu o sprawdzone , przyrodnicze wzorce .
Anthony Ivanowitz
http://www.pospoliteruszenie.org
Egzaminy uczniów konczących klasy 6 szkół podstawowych i 3 gimnazjalnych powinny miec charakter przygotowawczy do egzaminu dojrzałości po klasie maturalnej. Dzieki niemu, a konkretnie wynikom, młodzi ludzie decyduja o rodzaju studiów i prestiżu uczelni. Osobiscie odbieram 2 powyzsze egzaminy jako pewna formę przygotowania młodych i przyzwyczajenia do procedur, przebiegu takiego egzaminu, a nawet stresu z nim związanego. Im wiecej uczeń ma na swoim koncie tego rodzaju prac pisemnych tym łatwiej później opanować mu stres. Jesli chodzi o część pisemną z egzaminu humanistycznego, jest rzeczywiście bardzo trudno trafić w klucz. Ostatnio usłyszałam w szkole zdanie, że uczniowie nie piszą egzaminów pod siebie lecz pod egzaminatora. Jest to prawda, czasem pisząc ćwiczenia testowe(mam na mysli uczniów) myslimy że napisaliśmy niemal bezbłędnie, a po sprawdzeniu z kluczem okazuje się że przeoczyliśmy wiele spraw, które uznaliśmy za nieistotne, nawet w egzaminach z przedmiotów scisłych.
Cały ten cyrk gimnazjalny skończy się kolejnymi wrzutami na nauczycieli. Pogarda, złość i podważanie wszystkiego, co z ich ust zostanie wypowiedziane (nie ważne czy w klasie, czy w mediach), przybiorą w najbliższym czasie na sile. Więc czekam, kiedy usłyszę, że skoro tak źle wypadł test, to nauczyciele nie mają prawa upominać się o podwyżki. Złe wyniki (w końcu egzamin pisany przez ucznia to ewaluacja pracy belfra) są efektem ich złej pracy, nieprzygotowania itd. Tylko do czego takie gadanie nas doprowadzi? Jak zwykle, do niczego. A za rok znów kolejny test, który będzie być może ze strony OKE ciosem poniżej pasa tym razem dla nauczycieli historii, sztuki… Oni także przygotowują uczniów do części humanistycznej egzaminu gimnazjalnego.
Na szczęście zdążyłem ze swoimi uczniami omówić i „Syzyfowe prace”, i „Kamienie na szaniec”. Więc być może nie będę musiał wysłuchiwać całej litanii o pomstę do nieba za niedouczonych polonistów. Jednak echa świętego oburzenia i lamentu matek i córek żadnymi tłumaczeniami zagłuszyć się nie uda. Zaś zawsze rozważni ojcowie broniący swoich synów autorytarnie powiedzą, że tak nieodpowiedzialnych nauczycieli nie zatrudniliby nawet na kasie w „Biedronce”.
Dlatego, skoro nawet OKE wbija nóż w plecy nauczycielom, zadaję pytanie: Jak w tym bałaganie budować autorytet nauczyciela?
W kwestii pytania Maro:
Dłuższa forma wypowiedzi na egzaminie gimnazjalnym sprawdzana jest na kilku (zazwyczaj czterech) płaszczyznach. W każdej z nich otrzymuje sie punkty za określoną umiejętność, przy czym tylko pierwsza z nich (najczęściej 6 pkt.) dotyczy treści pracy, czyli jej zawartości merytorycznej. Można wiec założyć, ze dostaniesz punkty za kompozycję, język i styl, ortografię i interpunkcję. Te punkty – przynajmniej do tej pory – przyznawane były niezależnie od treści pracy; związane były z jej długoscią (jeśli praca była zbyt krótka, nie przyznawano ich).
Natomiast co do samej zawartości egzaminu 2008, to to szarpią mna tak sprzeczne emocje, że dopiero za jakiś czas będę sie mogła wypowiedzieć w sposób wyważony.
To, że podstawy programowe nijak się mają do rzeczywistości wiadomo było od dawna. CKE też musiało o tym wiedziec i wiedziało gdyż skrzętnie omijało tematy, które należało wkuwac. Jeżeli taki temat pojawił się na egzaminie, to znaczy, że ktoś postanowił podłożyc świnię obecnie rządzącym. Nietrudno zgadnąc kto to taki. Formalnie drań jest czysty, ale to, że zagrał losem iluś tam tysięcy uczniów powinno go wyeliminowac na wieki z oświaty.
Dokladnie tak,Slawku!;-)
Jestem egzaminatorem. Dodam do rozmowy taką informację: na szkoleniu przed poprawą tegorocznego egzaminu spotykamy się 8 maja, potem 9, 10 i 11 poprawione zostaną wszystkie prace i wysłane do OKE. (Wędrówki przez ościenne województwa odbywają sie ze dwa razy – ile to kosztuje?) Przez następny miesiąc OKE coś z tymi tysiącami sprawdzonych prac robi. Co? Zestawia w słupki, tabele i wykresy. A na końcu zaskoczy nas wnioskiem, że wynik z centrum Krakowa jest lepszy niż w popegieerowskiej wsi pod Suwałkami. Nas, egzaminatorów, też kiedyś wzięli pod lupę – zaocznie, nie dostąpiliśmy spotkania. Wyszło z badań, że egzaminator inaczej ocenia na początku poprawiania, a po stu pracach jest zmęczony! Jakie to odkrywcze i porywające w swej prostocie i oczywistości!
Witam,
chciałam zapytać o mój błąd popełniony w części humanistycznej egzaminu gimnazjalnego. W charakterystyce opisałam Andrzeja Radka, podałam natomiast jako imie i nazwisko bohatera Marcina Borowicza. Czy za taką pracę dostanę 0 punktów?
tak