Amnestia dla gimnazjalistów

Najbardziej powinni martwić się gimnazjaliści, którzy solidnie przygotowali się do egzaminu. Pozostali mogą spać spokojnie. Bowiem awantura o egzamin (przeprowadzić ponownie czy też nie) zakończy się ogłoszeniem amnestii dla gimnazjalistów, którzy testu nie potrafili rozwiązać. Wyniki więc będą dla wszystkich podobne. Nie ma wątpliwości, że inaczej ten spór skończyć się nie może. Mniejszym złem będzie bowiem przyznanie punktów uczniom, którzy feralnego zadania (dotyczącego znajomości lektur) w ogóle nie rozwiązali lub rozwiązali źle niż organizowanie egzaminu od nowa. A jednak ambitni i pilni uczniowie mogą poczuć się zawiedzeni. Znowu bowiem nie opłaca się być solidnie przygotowanym do egzaminu.

Amnestia staje się w polskim systemie edukacyjnym już normą. Powinniśmy wręcz wprowadzić ją jako metodę zaliczania uczniom egzaminu w sytuacji, gdy są jakieś wątpliwości, np. co do jakości samego testu, jakości pracy nauczycieli, egzaminatorów, dyrekcji, nadzoru pedagogicznego, pracy minister edukacji. W razie jakiegokolwiek problemu sięgajmy po amnestię i będzie po kłopocie.

Co ma jednak zrobić uczeń, który amnestii nie potrzebuje? W imieniu swoim oraz wszystkich ludzi edukacji proszę takiego ucznia o zrozumienie. W związku z wpadką na egzaminie gimnazjalnym na wszystkich pedagogów padł strach. Boją się dyrektorzy szkół, w których nie zostały omówione nieszczęsne lektury. Wiadomo, że dyrektor powinien nadzorować pracę nauczycieli, więc można mu udowodnić, iż nie wykonał swoich obowiązków. Boją się poloniści, którzy akurat tych lektur jeszcze nie omówili. Boją się kuratoria, które są odpowiedzialne za nadzorowanie pracy szkół. Boją się wszyscy ludzie, nawet ci Bogu ducha winni. Ktoś przecież za to musi beknąć, chyba że… amnestia. Ogłośmy amnestię, bo bez amnestii nie wybrniemy z kłopotu. Przyznajmy się, że egzaminowanie bez amnestii jest już w Polsce niemożliwe. Inaczej mówiąc, Roman Giertych przechodzi do historii jako twórca uniwersalnej metody edukacyjnej.