Uczeń donosi na nauczyciela
Słuchałem pewnej audycji o polskim komiksie. W jednym z zeszytów pojawił się motyw donosu ucznia na swojego nauczyciela. Nauczyciel nie ukrywał przed klasą, że ściąga filmy z internetu, czyli jest piratem. Uczeń zdecydował się poinformować policję.
Trudno uwierzyć, że uczniowie donoszą na swoich belfrów. To chyba nadal sfera fantastyki. Jednak obnoszenie się z tym, że ktoś nielegalnie pozyskuje filmy, jest jak najbardziej realne. Także w przypadku nauczycieli.
Pewne sprawy są tak powszechne, że przestają być postrzegane jako niemoralne czy bezprawne. Nauczyciel to tylko człowiek. Zapewne kieruje się zasadą, że skoro wszyscy tak robią, to on też może. Pan Bóg widzi takie rzeczy i nie grzmi, to pewnie nie ma w tym niczego złego.
Pytają mnie czasem maturzyści, czy mogą na egzaminie ustnym korzystać z pirackich wersji filmów, np. odtwarzając fragment dzieła przed komisją egzaminacyjną. Odpowiadam, że materiały nie mogą pochodzić z przestępstwa, muszą być legalne.
Swoją drogą najgorsze w tym wszystkim jest informowanie innych o kontrowersyjnym zachowaniu. Jeśli nawet zrobiłeś coś niewłaściwego, np. nie kupiłeś tego filmu, tylko ściągnąłeś, to nie rozgłaszaj tego na prawo i lewo, tylko się wstydź. Kto rozgłasza swoje przewinienie, kusi los, aby na niego donieść. No i obciąża swoim niecnym zachowaniem cudze sumienie. Uważam, że chwalenie się przed uczniami z piractwa jest gorsze od samego piractwa.
Komentarze
Przecoeż ściąganie filmów z internetu na uzytek własny lub najbliższych nie jest nielegalne. Nielegalne jest sprzedawać je albo udostępniać szerokiemu gronu obcych ludzi (np. w ramach sieci p2p).
Zgadzam sie. I nie wyobrazam sobie durnia, ktory informuje o tym klase. Bo to znaaczy, ze nie ma nawet poczucia, ze dokonuje kradziezy .
I jeszcze cos. Nie robia tego „wszyscy”.
Ja nie robie. Slowo honoru.
Zdarzalo mi sie kupowac papierosy z kontrabandy. Ale krotko i wolalam rzucic palenie, gdy uznalam, ze mnie na dwie paczki papierosow dziennie w normalnej sprzedazy juz nie stac.
Pamietam przed laty, tuz przed upadkiem komuny wstrzasajaca i pelna facecji opowiastke z zycia pani redaktorki – na lamach Kobiety i Zycua. . Poojechala ona na wize turystyczna do Australii i najela sie tam do sprzatania w jakims bardzo zamoznym, jak zapewniala, domu. Placono jej za cztery godziny, ale w rzeczywistosci sprzataniu poswiecala godzine, zas reszte czasu spedzala w basenie pociagajac drinki z suto zaopatrzonego barku gospodarzy. O tych gospodarzach pisala z pogarda jako o kompletnych frajerach, ktorzy nigdy nie olapali sie, ze ich naciaga.
A wszystko pod wlasnym znanym czytelniczkom imieniem i nazwiskiem i bez krztyny wstydu i skrepowania. Ot, fajna przygoda na urlopie zagranica.
Bylam wstrzasnieta, ze opowiada to inteligentka, a nie jakas ciemna baba.
O takiej głupocie nauczyciela jeszcze nie słyszałem, zwykle jednak starsi mają jakies tam pojęcie o legalności/nielegalności, nawet jeśli nie do końca się z tym zgadzają czy nawet jesli sami to praktykują, a przynajmniej swiadomość, że nie wszystkim należy/opłaca się chwalić publicznie. Za to bardzo często młodzież wcale nie krępuje się i głośno chwali w miejscach publicznych, jakiż to film ostatnio ściągnęli. Jestem pewien, że nauczyciele są często świadkami podobnych rozmów młodych ludzi. Ciekawi mnie tylko, czy reagują na to (niekoniecznie donosem), czy powinni i jak powinni.
„Pobieranie plików z Internetu nie jest przestępstwem”
http://prawo.rp.pl/artykul/545944.html
Interpretacją, która pan prezentuje dawałaby podstawy do ścigania i karania za:
– oglądanie filmów umieszczonych nielegalnie np. na youtube
Proszę sobie wyobrazić sytuację że wpisuje pan nazwę utworu pojawia się teledysk, pan klika play i … trafia przed sąd.
– czytanie artykułów przekopiowanych na inne strony
– nawet za przeglądanie stron zawierających elementy umieszczone bez zgody twórców np. zdjęcia
A odchodząc od komputera dałoby się podciągnąć:
– słuchanie „nielegalnego” radia u fryzjera
– w głośnej swego czasu sprawie wykorzystania przez firmę odzieżową
prac artystki (oczywiście bez jej zgody) za noszenie tych koszulek
Nielegalne jest udostępnianie treści do których nie posiada się praw bądź zgody właściciela. To że większość systemów wymiany plików wymusza takie działanie to już inna sprawa.
Panie Dariuszu, ma pan przerażającą ilość bzdur w tak krótkim wpisie.
„Nauczyciel nie ukrywał przed klasą, że ściąga filmy z internetu, czyli jest piratem.”
Pirat to „osoba, która napada w celu rabunkowym używając statku lub łodzi. Piraci atakują zwykle inne statki, ale mogą również napadać cele nabrzeżne”*
„Uczeń zdecydował się poinformować policję” to przykre, że, zdawałoby się, krytyczny i wnikliwy umysł ucznia, został tak sprany do czystości przez kłamstwa wytwórni i aparatu przymusu (który na owych kłamstwach zarabia).
Proszę mnie źle nie zrozumieć – to dobrze że uczeń zdecydował się powiadomić policję o czymś, co uważa za przestępstwo, ALE to źle, że był tak długo okłamywany co do istoty tego czynu, że „ściągnięcie” filmu z Internetu uważa za przestępstwo.
W obecnym stanie prawnym dominującą opinią jest, że pobranie utworu audiowizualnego w celu dozwolonego użytku osobistego (by posłuchać/obejrzeć sobie samemu, dać rodzinie czy koledze) NIE jest przestępstwem ściganym z kodeksu karnego (czy wykroczeń). MOŻE być ścigane z oskarżenia prywatnego, na wniosek uprawnionego O ILE dochodzi do naruszenia prawa, czyli np. rozpowszechniania bądź sprzedaży.
Pogląd zaprezentowany w pańskim wpisie to tzw Wielkie Kłamstwo –
– niezłe przybliżenie tej techniki propagandowej: http://en.wikipedia.org/wiki/Big_Lie
– wyjaśnienie: http://www.kalyr.com/weblog/music/piracy-is-killing-music-a-big-lie/
– blog filmowy obnażający jedno z kłamstw MPAA: http://news.moviefone.com/2012/03/29/mpaas-math-off-by-50-billion_n_1389408.html\
– krócej o tym samym: http://www.thefreelibrary.com/Downloading+lies%3A+anti-piracy+propaganda.-a0178188059
– artykuł w poczytnym czasopiśmie: http://www.forbes.com/sites/insertcoin/2012/02/07/lies-damned-lies-and-piracy/
tu cytat z tego ostatniego:
„If piracy is so rampant and bent on destroying the industry, why have we not seen significant impact on the industry itself? Looking at Hollywood specifically, over the last ten years, as online piracy has risen, you would imagine a stark decline in box office receipts as all these murderous pirates watch films online instead of shelling out $5-15 to see a movie in theaters. But here they are:
2011 ? $10.17B
2010 – $10.56B
2009 – $10.59B
2008 – $9.60B
2007 – $9.66B”
Co do tej moralności to tez mam wątpliwości – por.:
– http://www.huffingtonpost.com/2013/01/22/music-pirates-study_n_2526417.html
– http://torrentfreak.com/riaa-pirates-are-bigger-music-fans-than-average-consumers-121113/
– http://torrentfreak.com/uk-movie-pirates-spend-way-more-at-the-box-office-121122/
(i wiele, wiele innych, rzetelnych opracowań) – jakiekolwiek nie stałyby powody powodujące „ściągającymi” to per saldo przynoszą temu samemu przemysłowi, który ich ściga, więcej niż „nieściągający”.
Wydaje się, że jedynymi którzy kłamią i oszukują na „wojnie z piractwem” (zabawna retoryka, nieprawdaż?) to ta rzekomo „słuszna” strona:
– interesujący serwis zbierający w jednym miejscu większośc kłamstw przemysłu: http://www.diariaa.com/shame-lies.htm
– prawnik: http://www.listlesslawyer.com/blog/?p=500
– ważny serwis: http://www.theinquirer.net/inquirer/news/1050869/riaa-lies-exposed
– http://www.techdirt.com/articles/20120206/04501417667/ny-times-riaa-mpaa-exaggerate-piracy-impact-stats-were-going-to-assume-theyre-true-anyway.shtml
– jak „obrońcy” czasem przeginają pozywając martwych: http://brainz.org/14-most-ridiculous-lawsuits-filed-riaa-and-mpaa/
– fabrykowanie „dowodów”: http://www.techdirt.com/articles/20101014/00544511421/dirty-tricks-anti-piracy-group-caught-planting-evidence-in-usenet-case.shtml
– RIAA przyznaje że kłamie: http://torrentfreak.com/riaa-misinformation-may-be-a-dirty-trick-but-it-works-120209/
– groźby karalne: http://torrentfreak.com/anti-piracy-outfit-threatens-to-dos-uncooperative-torrent-sites-100905/
– tym razem BSA: http://www.scottandscottllp.com/main/BSA_Dirty_Tricks_Update.aspx
Jak „obrońcy” prawa „okradają” (a może okradają?) twórców:
– http://www.nzherald.co.nz/business/news/article.cfm?c_id=3&objectid=10865807
– http://www.abc.net.au/science/articles/2013/01/29/3678851.htm
– http://www.theinquirer.net/inquirer/news/1016214/microsoft-pirated-music-software-report
– http://forum.gazeta.pl/forum/w,120,19875847,19875847,Nielegalna_Policja.html?wv.x=1 (oryginalny art. niestety jest niedostępny)
– oczywiście wg Policji nic takiego nie miał miejsca: http://www.pcworld.pl/news/74856/Rzecznik.KGP.nie.ma.piractwa.w.policji.html
– jak ZAiKS „współpracuje” z twórcami: http://ipln.org/kurdelpolski/
– jak KOPIPOL wypołaca wynagrodzenie: http://prawo.vagla.pl/node/7274
– jak Policja kopiuje cudze newsy: http://prawo.vagla.pl/node/5432
– jak ministerstwo „pożycza” grafikę: http://prawo.vagla.pl/node/7273#comment-3889
– oczywiście Wybrańcy Narodu nie są bez winy: http://di.com.pl/news/16585,1.html
– ani pasterze, straznicy moralności: http://www.complex.com/tech/2013/04/x-rated-content-being-downloaded-in-the-vatican-unveiled
– ZAiKS „pożycza sobie” cudzy program: http://di.com.pl/news/16763,0,Serwis_ZPAV_narusza_licencje_skryptu_Alladyn.html
— uwaga, to będzie rozkoszne: ‚Marek Staszewski, pełnomocnik ZPAV, już udzielił komentarzy w rozmowie z Piotrem Waglowskim z serwisu Vagla.pl Prawo i Internet. Staszewski powiedział m.in.: „dawkujmy odpowiedzialność, w końcu to niewielki program…”‚
— szerzej i reperkusje m.in. w związku z powyższym: http://prawo.vagla.pl/node/7311
Czy może chciałby pan powiedzieć, że nie oni okradają, a tylko naruszają prawo autorskie? No ale trzymajmy sie jednej retoryki – tu przynajmniej dochodzi do ewidentnego łamania prawa; w przypadku „ściągających” często prawo nie jest łamane**.
A teraz kilka ćwiczeń dla Pana, Panie Dariuszu:
– załóżmy że nie kupiłem, ale chcę mieć „Czarnego kota” E.Alana Poe.
Czy mogę go ściągnąć z Internetu? Dlaczego?
Czy mogę go jednak ściągnąć jeśli jest tutaj http://wolnelektury.pl/katalog/autor/edgar-allan-poe/ ? Dlaczego?
– załóżmy teraz, że nie kupiłem „Pana Lodowego Ogrodu” J.Grzędowicza.
Czy mogę wypożyczyć ją do domu i w domu zeskanować? Dlaczego?
Czy mogę pójść do biblioteki, wypożyczyć ją i skserować w całości?*** Dlaczego?
http://prawo.vagla.pl/node/9334 i wyrok, który zabrania zabraniania: http://prawo.vagla.pl/node/9588
http://prawo.vagla.pl/node/8242
http://prawo.vagla.pl/node/6618
http://prawo.vagla.pl/node/7037
– załóżmy, że na mojej półce stoi przedostatnia książka Dukaja i załóżmy, że mimo entuzjastycznych recenzji nie spodobała mi się, ale lubię mieć dobre książki w papierze.
Czy mogę ściągnąć z chomikuj.pl jego ostatnią książkę? Dlaczego?
Czy jeśli po przeczytaniu mi się spodoba i ją kupię to w poprzednim kroku postąpiłem etycznie? Dlaczego?
Czy jesli mi się nie spodoba i jej nie kupię to czy postąpiłem nieetycznie? Dlaczego?
– załóżmy, że mój przyjaciel obejrzał ostatniego Szwedzkiego blockbustera i nalega, bym natychmiast go obejrzał, bo świetny.
Spotykamy się na mieście i przekazuje mi płytę, którą wypożyczył z dużej wypożyczalni – co Pan na to?
Dzwoni do mnie i mówi że nie ma czasu się spotkać, ale już dla mnie zripował film z płyty i jest do pobrania tylko dla mnie na naszym tajnym serwerze FTP – co Pan na to?
– załóżmy, że chcę kupić książkę, której nie ma w księgarniach, na stronie internetowej wydawnictwa ani u autora. No nie ma. Jest tylko używana na licznych aukcjach internetowych – czy mogę ją kupić? Dlaczego? W końcu twórca ani wydawca nie zarobi na tym ani grosza, zarobi tylko jakiś pośrednik.
– załóżmy, że chcę kupić natychmiast coś, co leci w TV, ale albo nie mam TV albo konkretnego programu w kablówce.
Czy mogę to pobrać z Internetu? Nie, rozumiem że to mnie nie tłumaczy – to może historyjka obrazkowa: http://www.kiwiblog.co.nz/wp-content/uploads/2012/05/3.jpg 🙂
Co jest ewidentnie smutne to głupi nauczyciel, który sądził że ma wystarczający autorytet by zostać bezstronnie i krytycznie ocenionym, że jego osobista opinia na temat ściągania filmów z Internetu przeważy nad wszechobecną kłamliwą propagandą – niestety przeliczył się.
„Pytają mnie czasem maturzyści, czy mogą na egzaminie ustnym korzystać z pirackich wersji filmów, np. odtwarzając fragment dzieła przed komisją egzaminacyjną. Odpowiadam, że materiały nie mogą pochodzić z przestępstwa, muszą być legalne.”
Wielka szkoda, że w rozmowie z młodymi ludźmi albo wygłasza pan z pozycji autorytetu tezy bzdurne, bez pokrycia, albo bezmyślnie powtarza pan zasłyszane idiotyzmy. Jeśli naprawdę sądzi pan, że że student odtwarzając fragment dzieła przed komisją łamie prawo, to prosze, z łaski swojej, wskazać JAKI KONKRETNIE przepis łamie. KONKRETNIE. Nie interesuje mnie odnośnik do Kodeksu Karnego czy Ustawy o prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych – znam je, czytałem je – założę się że uwazniej niż Pan.
Proszę wskazać KONKRETNIE, palcem, który przepis mówi o tym, że (a) pobranie filmu z Internetu jest przestępstwem (b) odtworzenie go w takiej sytuacji jest przestępstwem.
Proszę przeczytać: http://prawokultury.pl/pierwsza-pomoc/180/
Oraz:
http://di.com.pl/news/47242,0,Policja_uczy_ze_mozesz_pobierac_muzyke_i_filmy_z_sieci_To_nie_zart.html
http://niebezpiecznik.pl/post/policja-sciaganie-filmow-z-internetu-nie-jest-nielegalne-i-nie-grozi-za-to-odpowiedzialnosc-karna/
I całość: http://prawokultury.pl/
Po więcej proszę zajrzeć na blogi prawników: http://prawo.vagla.pl i http://olgierd.bblog.pl
A na zakończenie: wie Pan, że ci nieszczęśni pańscy studenci zapłacili już podatek, który ma zrekompensować twórcom utracone dochody? Zapłacili go wielokrotnie, m.in. kupując karty pamięci do swoich komórek, ryzę papieru do drukowania swoich prac magisterskich, etc…
Najgorsze, w przypadku belfra, jest pieprzenie od rzeczy z pozycji autorytetu – a może jednak świadome okłamywanie; nie jestem pewien, musze przyznać.
Odważył się Pan, korzystając ze swojej uprzywilejowanej pozycji, rzucić paroma wyswiechtanymi, acz popularnymi kłamstwami, niechże ma pan teraz odwagę obronić swoje zdanie – oczekuję odpowiedzi na przynajmniej część pytań – etyka zawodu powinna Pana do tego zmusić. Stwierdził pan po wielokroć, że pobierający utwory audiowizualne łamią prawo – proszę więc wskazać jak KONKRETNIE to robią.
Kreślę się z szacunkiem,
Anonim, bo sam pan widzi jak ta kłamliwa propaganda szaleje.
* wikipedia
** bo nie dochodzi do rozpowszechniania: chomikuj, rapidshare, wrzuta, etc, etc. Jeśli dochodzi to często z braku wiedzy technicznej (wskutek użycia źle skonfigurowanego programu p2p) a nie umyślnie.
*** abstrahując od faktu, że ze wzgl. na koszt to byłaby głupota.
PS Dla nieuwaznych czytelników: piszę wyłącznie o sytuacji, w której użytkownik pobiera film lub muzykę nie udostępniając jej jednocześnie nikomu (i, dla ułatwienia, nie udostępniając jej także potem). Nie odnoszę się do ściągania programów – to jest zakazane prawem.
@Toren – SZACUN…
A nauczyciel na ucznia cały czas donosi.
Ba, nawet jak pisał DCh straż miejską na uczniów z psami nasyła czyli grozi więzieniem.
Nauczyciela praca w dużym stopniu się na donoszeniu zasadza. Do rodziców, do wychowawcy, dyrektora, czasem na policję.
Jak by funkcjonowali nauczyciele gdyby nie donosili?
Nie w tym sytemie, ten na donosicielstwie się opiera.
z życia szkoły 9 kwietnia o godz. 18:28
„A nauczyciel na ucznia cały czas donosi.”
My z Zenkiem grypsujem. Kto donosi ten cwel. Piloty były nasze, bo zbrodniczym, obcym, sowieckim kontrolerom nie doniosły na samolot. Nie zdradziły im jak wysoko leci. I dlatego bendziem jeich pamiętać do kuńca świata.
—————————————-
Czy są granice gumiennej głupoty?
Nie sądzę, że informowanie rodzica o osiągnięciach czy brakach dziecka jest donosicielstwem. Jeżeli ma to spowodować w przyszłości pozytywne osiągnięcia dziecka, zmianę zachowania to jest kluczowym celem dydaktyki i wychowania, a o to przecież nam nauczycielom chodzi. Dobrze mieć społeczeństwo wykształcone i kulturalne, ale żeby to osiągnąć to właśnie nauczyciel musi współpracować z rodzicem, dyrektorem, pedagogiem.