Tygrys wraca?
Opinie o szkole, zarówno te złe, jak i te dobre, są tak zaskakujące, że nauczyciele robią tylko wielkie oczy. Trudno się nie dziwić, gdy jednego dnia spotyka nas totalna krytyka, a innego rozliczne pochwały. Nie zdążyliśmy zareagować na zniesławiające komentarze, gdy wyniki badań PISA odwróciły kota ogonem, dowodząc, że uczymy bardzo dobrze. Teraz ledwo ochłonęliśmy po jesiennym ataku na oświatę, która podobno sięgnęła dna, gdy ogłoszono, że polskie szkoły są w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o wyniki nauczania (zob. info). Miło było wczoraj posłuchać radia, które o tym sukcesie trąbiło na okrągło, oraz poczytać w internecie (zob. źródło).
Szeregowemu nauczycielowi trudno pojąć, co tu się dzieje. Jesteśmy oświatowym tygrysem Europy czy raczej zdechłym szczurem? Zrozumienie tego, co się naprawdę dzieje w edukacji, jest konieczne, aby albo kontynuować dobrą robotę, albo też nie powtarzać błędów. Nie wiem, czy mam pracować tak dalej, gdyż idziemy w dobrym kierunku, czego dowodzą badania PISA i ranking wydawnictwa Pearson. Czy raczej powinienem wciskać do oporu hamulce i szukać nowych dróg, bo dotychczasowy kierunek to bagno? Jest źle w polskiej oświacie czy dobrze?
Odpowiedź na powyższe pytania jest bardzo ważna. Pamiętajmy, że niewłaściwym traktowaniem można zniszczyć dobrego konia. Jednak fałszywe pochwały i przesadna duma z drobnostek także prowadzą na manowce. Prędzej czy później szydło wyjdzie z worka. Dlatego najlepiej znać prawdę.
Komentarze
Oczywiście należało się spodziewać powszechnego dęcia w trąby tryumfu na fali (wiatrach?) wieści z PIS’A (podobieństwo nazwy obu katastrof przypadkowe).
Tym bardziej cieszy wyważony i skłaniający wreszcie do refleksji wpis Gospodarza.
Ja zdążyłem skomentować kolejny zagrażający nam lot tygrysa nieco wcześniej, tu:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2012/11/26/dobro-ucznia-zlem-dla-szkoly/#comment-118019
„Następnie eksperci porównali wyniki z wskaźnikami takimi jak liczba uczących się i procent studentów, którzy ukończyli studia.”
Biorąc pod uwagę w/w czynniki dziwię się, że nie jesteśmy na miejscu pierwszym. Kto uczy w gimnazjum, wie jak trudno utrzymać w ławkach nastolatków, którzy chcą już pracować. Matura, którą zdają wszyscy o ilorazie przeciętnym. Studia – często zaoczne, prywatne. Nawet nie trzeba chodzić. Takich wskaźników MEN może dostarczyć na pęczki.
Kiedy ten nadmuchiwany balonik pęknie?
na marginesie: już nie wierzę prezydentom, premierom, ministrom. Oduczono mnie tego
Ocena efektywności pracy nauczycieli zależy od sytuacji społeczno-politycznej. Jak potrzebny jest kozioł ofiarny by wyjaśnić dziurę budżetowa sięga się po nauczycieli. Lenie, nieroby, zarabiają najwięcej i najkrócej pracują. Jak już całe społeczeństwo zna wszelkie braki nauczycieli można zdobyć się na parę pochlebnych słów. Może p. minister dostanie nagrodę i trzeba przygotować grunt. Może z braku innych sukcesów trzeba ich poszukać w edukacji? Te wszystkie komentarze nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Nasz system edukacji jest podobno wzorem dla angielskiego ministra! To w jakim miejscu jest ich edukacja?
Czysta propaganda!!!
1.Ten ranking robiono m.in.na podstawie procentów zdobytych matur, licencjatów i magisteriów w populacji, nie patrząc na jakość, szczególnie czołówki(to ona ma do czego wykorzystać wykształcenie!)!
2.Polska w przeciwieństwie do krajów cywilizowanych oparła swoje zewnętrzne egzaminy na PISO-podobnych testach. Nasz uczeń jest w nich ćwiczony(obecnie!) od małego!!!
3.Firma Pearson robi świetne interesy w Polsce…;-) 2 lata temu sponsorowała propagandowy filmik zachwalający rzekome sukcesy „reformy” Handkego…;-)
Na marginesie – wypowiadał się też w nim Broniarz (pewnie za kasę!) i się nad tą apokalipsą polskiej edukacji rozpływał w zachwytach…:-(((
„Szeregowemu nauczycielowi trudno pojąć, co tu się dzieje. ”
No to mamy prawdę o szkole, Gospodarzowi wypsnęło się niechcący: nauczyciel jest szeregowy i trudno pojętny. Czyżby ?
Chęć mierzenia jakości edukacji przerasta możliwości mierniczych. Żeby coś zmierzyć, trzeba to dobrze zdefiniować. Czy ktoś zna definicję jakości edukacji ? Ponieważ nie wiedzą co mierzyć, po co i w jaki sposób, więc mierzą to co potrafią. Najważniejsze, że stwórcy EWD i PISA mają z tego jakieś zajęcie, pieniądze i trochę rozgłosu. Im się wydaje, że mierzą wiedzę. Natomiast nie potrafią zmierzyć tych parametrów, który są motorem pozyskiwania wiedzy przez człowieka: aktywności, dociekliwości, wnikliwości, śmiałości i odwagi, poczucia własnej wartości, poziomu niezależności, empatii, itd. Kim jest człowiek o niskim poziomie wymienionych parametrów a zarazem wysokich wynikach EWD i PISA ? Ile warta jest jego wiedza i wyniki jej testowania ?
Najbardziej pożądanymi na rynku pracy są absolwenci szkół waldorfskich. W tych szkołach nie ma ocen, testów, podręczników i komputerów ? Czy pracodawcy są idiotami ?