Nauczyciele omijają zakaz zadawania prac domowych?

Prawo mamy głupie, więc go nie przestrzegamy. Taką postawę Polacy mają we krwi. Nauczyciele nie są pod tym względem wyjątkowi. 

Kiedy więc w podstawówkach wprowadzono – zdaniem wielu pedagogów – głupi zakaz zadawania prac domowych (w klasach 4-8 można wyłącznie dla chętnych), niektórzy nauczyciele postanowili znaleźć sposób na złe prawo. Zadają uczniom prace domowe, tylko inaczej je nazywają (szczegóły tutaj). Czyżby mieli uczniów za głupich?

Wiele zależy od dyrektora szkoły. Zwykle dobrze wie, że na jego terenie łamane jest prawo. Albo coś z tym zrobi, albo uda, że sprawy nie ma. Wielu dyrektorów nie lubi konfliktów, dlatego bierze uczniów na przetrzymanie. Mówi im, że problem rozwiąże, ale tego nie robi.

Jako wychowawca nieraz dowiaduję się od uczniów, że jakiś nauczyciel nie przestrzega szkolnego prawa. Nie jestem nadzorcą swoich kolegów czy koleżanek ani też ich przełożonym. Mogę jedynie prosić, aby przestali tak się zachowywać. Zwykle wystarcza wiadomość, że uczniowie zauważyli problem i nie zamierzają siedzieć cicho. 

Jeśli koleżeńska rozmowa nie pomoże, uczniowie pójdą dalej. Czasy, kiedy dzieci nie reagowały na bezprawne zachowania nauczycieli, przeminęły. Teraz nie tylko zareagują, ale też dopilnują, aby nauczycieli kara nie minęła. Po co to komu?