Jak traktować uczniów ze specjalnymi potrzebami?

Zwiększa się liczba osób ze specjalnymi potrzebami. Uczniowie i uczennice przynoszą zaświadczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznej, że mają różne dysfunkcje, dlatego muszą być w szkole inaczej traktowani. Coraz trudniej znaleźć nastolatka, którego można traktować – powiedzmy – normalnie.

Nie ma dnia, żeby do szkoły nie wpłynęło kolejne zaświadczenie z poradni. Następny młody człowiek dołączył do grona osób z dysfunkcjami. Trzeba dla niego tworzyć dokumentację. Każdy nauczyciel pisze ze swojego przedmiotu listę dostosowań, np. że z powodu strachu przed odzywaniem się dziecko nie będzie brane do tablicy. 

To nie jest już tylko dysleksja, dysgrafia czy dyskalkulia, lecz wszystko. Każdy problem z funkcjonowaniem w szkole skutkuje jakimś zaświadczeniem. Dostajemy np. zalecenie, aby częściej wypuszczać dziecko z sali podczas lekcji, gdyż musi wyjść, aby rozładować napięcie. Woźne nie mogą sprzątać, ponieważ muszą dyżurować, aby zestresowane nastolatki mogły bezpiecznie pospacerować na korytarzu w czasie lekcji.

Wszystkich powinno się badać przesiewowo pod kątem dysfunkcji i specjalnych potrzeb. Byłoby nam łatwiej zaplanować pracę, gdybyśmy od początku roku szkolnego wiedzieli, jak traktować każde dziecko. Zwykle dowiadujemy się po klasówce, która źle wypadła. Jedynka tak działa na uczniów, że wydobywa z nich jakąś dysfunkcję. 

Pewien nauczyciel w celach profilaktycznych całej klasie na początku roku wstawiał po trzy jedynki. Wtedy każdy przynosił zaświadczenie od psychologa, że jest w nim coś specyficznego, co utrudnia mu naukę. I wszystko było jasne.