Wykosić najlepszych
Najlepsze łódzkie licea dostały cios poniżej pasa – nakaz zmniejszenia liczby klas pierwszych w roku szkolnym 2011/2012. Dotknęło to także moją szkołę: zamiast przewidzianych siedmiu klas dostaliśmy zgodę na pięć. Podobnie potraktowano I LO, IV LO, XII LO, XXXI LO i parę innych.
Dwa miesiące temu wiceprezydent Krzysztof Piątkowski wręczał tym szkołom dyplomy uznania za rzetelną pracę i sukcesy (zob. materiał). Jakże fałszywe to były nagrody. Na ustach słowa uznania, a w rękawie zdradziecki nóż. Najlepsze szkoły w mieście, które od lat dbają o renomę i wysokie wyniki nauczania, będą zwalniać część swojej kadry, ponieważ Wydział Edukacji każe im zmniejszyć nabór. Dzieci ze świadectwami z biało-czerwonym paskiem nie zostaną przyjęte, ponieważ jakiś urzędnik wyznaczył limit miejsc do szkół renomowanych – o jedną trzecią mniej niż w latach poprzednich. Współczuję rodzicom, którzy planowali swoje dzieci posłać do nas czy do innych renomowanych szkół. Trzeba się będzie żreć o miejsca, a szanse na wygraną marne.
Dzisiaj w moim liceum była atmosfera jak w najniższym kręgu piekieł. Szczególnie fatalnie czuł się dyrektor. Kto go zna, ten wie dlaczego. Otóż od 20 lat wyciska on z nauczycieli siódme poty, motywując i zmuszając do ciężkiej pracy. Nie ma lekko. Nieraz byłem wściekły, gdy musiałem się tłumaczyć (często na piśmie), dlaczego nie rozpocząłem punktualnie lekcji (chodziło o minutę), dlaczego wypuściłem uczniów pół minuty wcześniej. Na hospitacje dyrektorskie każdy nauczyciel przygotowuje się, jakby miał kolokwium habilitacyjne. Normą jest przepytywanie z metod nauczania, prowokowanie dyskusji o meritum lekcji, nawiązywanie do szczegółów z treści lektur. Nieźle się trzeba napocić, żeby w tej rozmowie uczestniczyć i nie wyjść na nieuka. Pamiętam, że jako młody nauczyciel bardziej się do tych rozmów przygotowywałem niż do egzaminów na polonistyce. Trudno było, ale dzięki temu wiele rzeczy mam dziś w małym palcu. Podobnie inni nauczyciele – każdy przeszedł drogę przez mękę i został mistrzem.
Teraz okazuje się, że nie było warto. Wydział upokorzył nas, jakbyśmy nie zasługiwali na uczniów, bo źle uczymy i nikt nie chce do nas przyjść.
Dyrektor poczuł się jeszcze bardziej upokorzony niż my. W proteście złożył w Wydziale Edukacji rezygnację ze stanowiska. Nie dziwię mu się. Odkąd pamiętam, zawsze tłumaczył, że będziemy mieli tylu uczniów, ilu przyciągniemy swoją ciężką pracą. Że wszystko w naszych rękach. Teraz okazało się, że nie miał racji. O naszym losie decydują nie wyniki nauczania i tłum bijący się o miejsca w szkole (w Łodzi jesteśmy rekordzistami – co roku najwięcej osób ubiega się o miejsce w XXI LO), lecz urzędnik. Słyszałem dziś, że uczniowie mówili, iż dyrektor ma klasę (wieść o podaniu się do dymisji szybko obiegła szkołę). Całe liceum trzyma za dyrektora kciuki, aby wyszedł z tej walki cało. Osobiście uważam, że gest ze złożeniem prośby o odejście ze stanowiska był zbyt pochopny. Honor i emocje były jednak silniejsze od rozsądku. Na urzędników honorowe metody mogą nie podziałać.
Teraz zwracam się do wiceprezydenta Łodzi ds. edukacji, Krzysztofa Piątkowskiego, i podległych mu urzędników: Co wy wiecie o nauczaniu, żeby tak pomiatać ciężko pracującymi nauczycielami? Co wy wiecie o edukacji, żeby nie szanować dyrektorów najlepszych szkół? Co wy wiecie o nauczaniu, żeby tak lekceważyć najambitniejszą młodzież w mieście? Co wy w ogóle wiecie o nauczaniu?
Komentarze
Kolejny przykład zawiści. Najlepsi zawsze kłują w oczy, dlatego miernoty szukają okazji, aby im dokopać. Ciekawe, jakie licea pokończyli owi urzędnicy z Piątkowskim na czele. Przeczuwam, że do pięt nie dorastają, stąd ta decyzja.
A ja jestem ciekawa, ilu z nauczycieli ze szkół, które mają być zlikwidowane albo z dobrych szkół, jak ta, w której pracuje nasz gospodarz, głosowało na ekipę, która niedawno objęła władzę i tak zaczyna. Ilu z tych nauczycieli czuje się zwyczajnie …zrobionych na szaro?
To powinna brzmieć tak, Pani Gospodarzu: CO WY K**** WIECIE O NAUCZANIU???!!!.
Prawda?
Franz to by zrobił z urzędasami porządek.
Oczywiście że honorowe metody nie działają na urzędników. Proponuję iść do urzędu z kijami, wtedy pomoże.
Jest takie miasto w którym na skutek spisku władz oświatowych, spadła liczba uczniów. Jak im się to udało zrobić nikt nie wie. Podejrzewa się, że po kryjomu wspierały władze podziemie aborcyjne i ze środków przeznaczonych na oświatę dotowały dystrybucję środków antykoncepcyjnych, ale nikt ich za rękę nie złapał.
Jak już im się udało ten cel osiągnąć, to się wzięli za likwidację szkół bo spadek liczby uczniów był tylko narzędziem do osiągnięcia celu a nie celem samym w sobie. Ale przeliczyli się cwaniaki. Likwidowanie szkół okazało się trudne, bo się głosy protestu odezwały. No to co zrobić z takim pasztetem kiedy uczniów brak a szkół zlikwidować społeczeństwo nie pozwala?
No to uradzili, żeby szkół nie likwidować zmniejszą w nich liczbę klas aby tę biedę jakoś podzielić.
Ale znów się głosy protestu odezwały.
Nie damy liczby klas zmniejszyć!
Przecież szkoła nie służy do nauczania dzieci i młodzieży tylko podstawowym zadaniem szkoły jest zatrudnianie nauczycieli.
Przecież szkoła może się bez uczniów obejść.
Utrzymamy zatem liczbę szkół a w nich liczbę klas a tam gdzie uczniów zabraknie to się lekcje bez uczniów będą odbywały.
Woźna się nie narobi bo bachory w końcu przestaną podłogi paskudzić.
I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.
@Parker
Jaki spisek? Pomyśl lepiej, jak czułbyś się, gdyby władze Warszawy kazały Politechnice Warszawskiej zmniejszyć nabór o połowę, dzięki czemu miałaby szansę przetrwać Wyższa Szkoła Techniki im. Braci Lenia i Obiboka na Pradze.
Mój Boże żal! żal! żal! żal! Zgroza… Ale czy i reszta ludzi, którzy tworzą te wspaniałe reformy, nowe egzaminy, nowe matury, WIE COKOLWIEK o pracy w szkole??? Czy myślą o dobru uczniów? Bo mnie się wydaje, że obecnie zaczynamy kształcić coraz większych matołów… I tak jak Pan pisał – dziś najlepsza klasa w szkole nie dorasta do pięt klasom z najwyższymi wynikami sprzed kilku lat… Wtórny analfabetyzm, kompletna degrengolada! Oto, do czego prowadzą szumne reformy! Żal …. ściska…
Ta szkoła bez Dyrektora nie będzie już nigdy taka sama… Mam nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone! Proszę o informacje o dalszym przebiegu wydarzeń!
@Gyfx
A kto jak nie gospodarz i nauczyciele na tym blogu protestowali przeciwko zamknięciu Wyższej Szkoły Techniki im. Braci Lenia i Obiboka na Pradze?
Nic nie zrozumiałeś z tej historyjki:(
Szanowny Panie Profesorze,
zaiste, piekło zawitało i wykwitło ze stron BelferBloga na obraz i podobieństwo reprezentowanej przezeń Katedry…
Mam wątpliwą przyjemność odpowiedzieć, dzięki Pana wpisowi, na zadawane tu ustawicznie do nienauczycieli pytanie:
CO TY WIESZ O NAUCZANIU?
Proszę bardzo, teraz już wiem – że najlepszą szkołę poznaje się po:
– Ustawicznym i długoletnim ?wyciskanie? z podwładnych siódmych potów
– Motywowaniu? pod rękę ze zmuszaniem do pracy ( jakby to drugie nie wykluczało pierwszego)
– Ciężkiej atmosferze relacji z przełożonym wywołującej wściekłość podwładnych
– Nękaniu formalnymi represjami za drobne odstępstwa od schematów
– Przekonaniu maltretowanych pracowników o swych kompetencjach habilitantów (bezpodstawnym)
– „Przepytywaniu” samodzielnych i dojrzałych pracowników jako metodyce rozwojowej
– Prowokacji ze strony przełożonego jako metodzie wywoływania dyskusji
– Sprawdzaniu pamięciowego opanowania treści lektur przez… nauczycieli
– Perspektywom poniżenia w razie porażki w dyskusji z przełożonym (wizerunek nieuka)
– Ustawicznej presji psychicznej przełożonego, porównywalnej z egzaminowaniem na studiach
– Rutynowym i powszechnym ?przechodzeniu drogi przez mękę? jako metodzie kształcenia?”mistrzostwa” zawodowego
– Nieodpowiedzialnych i wykraczających poz uprawnienia obietnicach przełożonych, składanych podwładnym w celu zmanipulowania do wysiłku , opisanego powyżej
To wszystko był Pan sam, Gospodarzu uprzejmy napisać o sobie, swojej pracy i panujących tam relacjach.
To wiele, aż zbyt wiele mówi o tym, jak dalece dzisiejsza szkoła nie rozumie ani sensu swojego istnienia ani nawet ogromu swojego upadku.
Co do zamykania ciupasem klas, to zapewne Szanowne Grono nie protestowało, gdy takim samym ukazem urzędniczym mnożono klasy poddane takim zupackim i patologicznym (w tym naruszającym wszelkie normy prawne i etyczne) warunkom.
A teraz to już mi głos odjęło, po prostu.
Coś takiego, w normalnym świecie kończy się wstydem i sądem pracy.
A klienci takiej instytucji otrzymują wysokie odszkodowania.
Na szczęście – o ekonomicznym aspekcie Łódzkiego Armageddonu całkowicie trafnie pisze tu
@ parker,
więc mogę z ulgą udać się pod katedrę.
Łodzianie – współczuć Wam najlepszych szkół to nic, wobec radości uratowanych dla świata tych dwóch, niedoszłych klas…
Dzieciaki – pod katedrę z tych koszarowych koszmarów marrrsz !
Z uszanowaniami pozostaję 🙂
PS Jakby kto miał wątpliwości co do źródeł mojej analizy tekstu blogo-sławionego – proszę przeczytać wpis Gospodarza uważnie i ze zrozumieniem tego, z czego nauczyciele w zaślepieniu sami nie zdają sobie sprawy, że piszą. Każde moje słowo jest cytatem niemal 1:1. 🙂
Czy istnieją jakieś przeszkody w uruchomieniu punktów filialnych szkół „lepszych” w budynkach szkół „gorszych”? Zamiast unosić się honorem i rozpaczać, mógłby dyrektor szkoły pana Dariusza wykazać się kreatywnością i elastycznością, polegającą na próbie zrozumienia intencji urzędniczych i zaproponowaniu rozwiązań satysfakcjonujących wszystkich. Nawet jeśliby znalazłyby się jakieś kruczki prawne uniemożliwiające formalne przejęcie szkół gorszych przez lepsze, to może należałoby nieformalnie zaproponować współpracę którejś z placówek mających regularne problemy z naborem? Kompetencje dyrektorskie to nie tylko umiejętność wytresowania sobie nauczycieli.
Panie Dariuszu
Albo trzeba zmniejszyć liczbę szkół albo nabór we wszystkich. Ma pan inny pomysł???No chyba żeby zmniejszyć liczbę uczniów w klasie licealnej. Tak reagowała na niż w liceach w latach 80-tych niedobra komuna.No ale ją słusznie obalono żeby było lepiej…;-)
Parker to ja ci dam inny przykład. W moim rejonie było 3 przedszkola. Dzieci było mało- jedno przedszkole zamknęli – budynek na dal stoi ale jest zdewastowany już zupełnie. W tej chwili do przedszkola nie da się dostać bo nie ma miejsc. W gospodarce rynkowej jak coś jest niedostepne to robi się raz że droższe, a dwa że ktoś to załatwia i udostępnia. Ze szkołami i przedszkolami jakoś to nie działa. Więc pozamykać jest łatwo- tylko kto to za 3 lata pootwiera kiedy będzie taka potrzeba?
Ja robię teraz terapię pedagogiczną- pisalam już o tym. Wiecie jak mówią przepisy? Zajęcia wyrównawcze do 8 osób, terapeutyczne do 5. Super. Ale ja mam klasę gdzie na zajęcia wyrównawcze powinno chodzić osób 15. W związku z tym OP powinien przyznać tej klasie 2 godziny takich zajęć. I tu oczywiście widzę jak każdy nauczyciel się uśmiechnie ze smutkiem. Bo wiemy wszyscy że dobrze że mam w ogóle tę jedną godzinę. I że wpiszę na listę 8 osób a chodzić będzie 15.
Szkoły mają mnóstwo możliwosci pomocy dzieciom- na papierze i w rozporządzeniu. A w praktyce jeśli OP nie da na to wszystko pieniędzy to rozporządzenie można sobie wsadzić…
Znowu piszę nie na temat 🙂
Czyżby jednak nie zamykali u was całej rzeszy szkół średnich? Skoro nie, to trzeba zmniejszyć ilość klas we wszystkich innych. Bo po co nam szkoły bez młodzieży?
„Osobiście uważam, że gest ze złożeniem prośby o odejście ze stanowiska był zbyt pochopny. Honor i emocje były jednak silniejsze od rozsądku. Na urzędników honorowe metody mogą nie podziałać.”
Popieram Pana opinię. Urzędników nie obchodzą wyniki nauczania i ludzie dzięki, którym te były możliwe.
Ależ tu chodzi tylko o wasze dobro. Gdybyście mieli mniej uczniów i pozbyli się tych „tylko” z biało-czerwonym paskiem, a przyjęli tylko samych laureatów konkursów, to jeszcze bardziej podskoczylibyście w rankingu. Biorą po prostu przykład z najlepszych szkół w kraju. Takie Akademickie z Torunia na przykład. Myślicie, że uczą tam lepsi nauczyciele od was? Bynajmniej. Mają po prostu 2-3 klasy w roczniku, samych przebranych. I wy tak możecie – daje taki komunikat władza. A przy okazji podskoczą tez w rankingu inne szkoły, które spiją część uczniów, która przyszłaby do was. Czyż nie same korzyści?
@lidqa
To jest problem kiedy liczba uczniów spada a potem wzrasta. Na szczęście nie dzieje się to z dnia na dzień( lub raczej z nocy na noc:) i da się to przewidzieć.
Czy warto utrzymywać szkołę w czasie niżu demograficznego, żeby doczekać na wyż trzeba policzyć.Oczywiście jeśli z obserwacji i badań wynika, że taki wyż przyjdzie. Jak jest w Łodzi, nie wiem. Czasem taniej przetrzymać, czasem taniej zlikwidować a po paru latach zbudować od nowa.Od tego jest władza, żeby to zważyła. Uwzględniając w tym rachunku również koszty społeczne i interes nauczycieli.
Ale protestujący przeciwko likwidacji szkół nie używają argumentu, że nadciąga wyż demograficzny i szkoły za trzy lata będą potrzebne więc ich nie likwidujmy.
Protestują przeciwko likwidacji niepotrzebnych miejsc pracy.
A już ostatni wpis gospodarza na tym blogu budzi głęboki niesmak.
Bo jeśli władza, właśnie żeby nie likwidować placówek proponuje zmniejszenie w nich liczby klas to z orędownika solidarności między nauczycielami, do której na tym blogu niejednokrotnie wzywał, nagle cały solidaryzm uciekł.
Patrzy na swój i swojego najbliższego grona interes i zachowuje się megaegoistycznie.
Zresztą jak władza, żeby uniknąć likwidowania małych wiejskich placówek zaproponowała żeby administracyjnie je łączyć ze sobą w celu obniżenia kosztów też protestował.Bo władza chce oszczędzać na oświacie.A oszczędzać tylko jemu wolno.
Jak społeczeństwo chce zaoszczędzić to jest be.
Nich was drodzy nauczyciele chroni Pan od takich przyjaciół, z wrogami sobie poradzicie.
@parker- muszę przyznać Ci rację- czyli raz chcemy rynku, raz socjalizmu, zależnie od punktu siedzenia. Nic nowego 🙂
A przypomnę, co napisał Autor tegoż bloga w styczniu: „W liceum, gdzie uczę, wciąż dyrekcja nam przypomina, że idzie niż. A jednak mimo niżu w szkole jest ciasno niczym w psiarni. Gdyby ktoś chciał do nas dojść, np. z powodu przeprowadzki do Łodzi, to nie ma szans, jesteśmy wypełnieni po brzegi. Spokojnie moglibyśmy oddać innym szkołom co najmniej jedną trzecią uczniów. Jednak władza woli poupychać uczniów jak śledzi w puszce, niż zapewnić dzieciom godne warunki rozwoju.”
No więc właśnie teraz postanowiła zapewnić.
Tu akurat się z gospodarzem nie zgodzę, trochę to bowiem sytuacja patowa jest chyba: jeśli nie likwidujemy szkół, to zmniejszyć trzeba liczbę uczniów w jednej, by ostała się ta druga (no i trudno, że gorsza), do tej najlepszej niech chodzą sami najlepsi.
Jak elitarne to LO wasze, to niech elitarne będzie, nie dla wszystkich,z awsze zaostrzyć kryteria można.
Dla was to tylko lepiej, bo łatwiej się będzie pracować i wyniki jeszcze wyższe będą.
Inna sprawa, ciekaw żem, ilu uczniów jest u pana w klasach, bo ja mam prosty sposób na walke z niżem i korzystny dla uczniów: zmniejszenie liczebności w klasach.
Moim zdaniem klasy nie powinny przekraczać 25 osób, a grupy językowe na w-fie czy informatyce 12-13 osób.
Lepsze to będzie i dla uczniów i nauczyciel itd
Że droższe?
Oczywiście, ale akurat tu nie wolno i nie należy oszczędzać.
W Łodzi jest pewnie parę prywatnych a drogich szkółek, które też chcą zarobić a tu niż. Zawsze mogą, komu trzeba, kasę pod stołem dać i pozbyć się części najgroźniejszej konkurencji. I tak pewnie, jak i w wielu innych miastach i zrobiły…;-)
Goska,
dziękuję za pamięć i wnikliwe czytanie. Każdy nauczyciel dobrze wie, co to znaczy uczyć w klasach 34-osobowych. Szczególnie polonista, którym jestem, musi się urobić po pachy, aby ten tłum przygotować do matury. Walczyłem i będę walczył o mniejszą liczbę uczniów w klasach. Gdyby w klasach było po 26 uczniów nasza praca byłaby normalna, a uczniowie mieliby szansę więcej skorzystać z lekcji. Ciasnota w szkole nie wynika ze zbyt wielkiej liczby klas, lecz z przeładowanych do bólu zespołów. Teraz jest okazja zmniejszyć liczbę uczniów w klasach, gdyż mamy niż, jednak władza woli poupychać dzieci w kilku klasach, aby było taniej.
Goska, proszę nie łapać mnie za słowa, bo w ten sposób można udowodnić wszystko. Mniej uczniów w klasach i efekt psiarni zniknie.
Pozdrawiam
DCH
S-21 się przemianował na BB.
To od Brigitte Bardot chyba.
Ale głupi uśmiech mu pozostał.
Mniejsze grupy na językach obcych maja swoje uzasadnienie ale na wuefie?
Na polskim czy na historii lub matematyce w liceum, by się nauczyciel nad każdym uczniem bardziej pochylił?
A jak inaczej by wykładał?
Częściej odpytywał lub dłużej to prawda, ale lepiej by nauczał?
Mniej sprawdzania sprawdzianów i prac domowych by miał i o to się gra toczy.
Proszę przytoczyć jedne wiarygodne badania które dowodzą, że zmniejszenie klas wpływa na wyniki.
Talent pedagogiczny, umiejętność zainteresowania uczniów swoim przedmiotem wpływa na wyniki.
@pez
Jako usługobiorcy chcemy zawsze rynku, bo chcemy tanio i dobrze.
Jako usługodawcy to zależy czy jesteśmy dobrzy czy słabi.
Dobrzy chcą rynku, słabi socjalizmu.
To oczywiste, że praca w mniejszym zespole przynosi lepsze wyniki. Jak można tego nie zrozumieć? Oczywiście tylko wtedy, gdy nie jest to wykład, bo wtedy faktycznie nie ma różnicy czy mówię do 10, 15 czy 36, 100 osób. Ale nawet kiedy tylko wykladam, to jak mam przed soba małą grupę, to mogę od razu reagować, gdy widzę, że ktoś czegoś nie rozumie, nie dosłyszał, etc.
Parkerze, uważasz, że nauczanie np. matematyki sprowadza się do wykładu? Na szczęście w przypadku języków obcych dla większości społeczeństwa sprawa jest już oczywista. Duże znaczenie ma również przykład szkół językowych, co podejrzewam wpłynęło nieco na warunki panujące w szkołach publicznych. A w. f.? No chociażby względy bezpieczeństwa, jeśli już nie poruszać innych kwestii.
Dil-Se
Konkrety proszę.
Oczywista oczywistość?
Wyniki badań z linkiem do strony wyślij.
A inaczej, to nie zawracaj głowy dorosłym;)
Do parker
>Dil-Se
Konkrety proszę.
Oczywista oczywistość?
Wyniki badań z linkiem do strony wyślij.
A inaczej, to nie zawracaj głowy dorosłym;)<
To może prześlij link do badań dowodzących, że białe jest białe, a czarne jest czarne…;-)
A tak serio(tłumaczę „jak krowie na rowie;-)]: mała grupa oznacza, że
a) nauczyciel lepiej zna swoich uczniów i może indywidualizować pracę:
b) może stosować bardziej różnorodne(ale też bardziej rozwijające i dające lepszą informację zwrotną zadania!), również takie, które wymagają od niego większego nakładu pracy przy sprawdzaniu. Przy dużej liczbie uczniów(np.500 na nauczyciela-policz ile wtedy nauczyiel ma na ucznia tygodniowo, miesięcznie i rocznie!) dominują, z konieczności!) metody uproszczone typu testy wyboru.
c) po prostu – im mniejsza grupa (i ogólna liczba uczniów) tym więcej czasu na jednego ucznia, szans na indywidualne potraktowanie problemów, wyjaśnienie wątpliwości itp.itd.
d) mniejsza grupa to również możliwość zajęć metodami aktywnymi, laboratoryjnych itp.itd.
Ale rozumiem, że ciebie, jak Kaczyńskiego, nic nie przekona…;-)
Trudno mi obiektywnie na sprawę patrzeć, bo mój syn właśnie do jednej z wymienionych szkół się wybiera, czy mu się uda, nie jesteśmy tacy pewni;)). A koniecznie chce do tej akurat szkoły, bo jego starszy brat właśnie ją kończy i wszystkim nam się ona podoba. Ale ok, argument o elitarności i koniecznej selekcji podoba mi się, jak się chłopak nie dostanie, to znaczy, że byli lepsi od niego i już.
Chcę zwrócić natomiast uwagę na inny szczegół, mianowicie terminy. Rekrutacja w łódzkim rusza już za trzy tygodnie, szkoły mają przygotowane i zatwierdzone oferty, trwają dni otwarte, właśnie w tej chwile trwają również wielkie targi edukacyjne, gdzie szkoły owe oferty również przedstawiają. A tu nagle hyc, wszystko o kant, za przeproszeniem. Albo władza działa w panice, albo specjalnie wywołuje temat w ostatniej chwili, a nawet już po niej, żeby nie było czasu na protesty, dyskusje i szukanie kompromisowych rozwiązań.
Gospodarzu,
takie sterowanie naborem do szkół to perfidna gra. Za kilka lat w ten sposób będzie można zlikwidować każdą szkołę, bo będzie miała dużo mniej uczniów niż w okresie „prosperity”. Przypominam, że był to argument prezydenta Piątkowskiego za likwidacją szkół.
Najnowszy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty idzie w kierunku całkowitego rozwalenia systemu publicznej oświaty i pozbycia się nadzoru przez państwo nad funkcjonowaniem edukacji. W niewielu państwach na świecie odważono się tego dokonać. O systemie szkolnictwa w danej jst będzie decydować samorząd lokalny.
Cytuję fragment z projektu tego wybitnego dzieła pani Hall:
„Jednostka samorządu terytorialnego może zlecić realizację zadań oświatowych( chodzi o prowadzenie szkół i przedszkoli) organizacji pozarządowej lub innemu podmiotowi, o którym mowa w art. 3 ust. 3 ustawy z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie”
Proszę zobaczyc na:
http://bip.men.gov.pl/images/stories/NZ/projekt/projekt.pdf
Czyli w świetle prawa samorząd będzie mógł przekazać wszystkie szkoły na swoim terenie do prowadzenia innym podmiotom, fundacjom i stowarzyszeniom. I problem finansowania oświaty szybko zniknie.
Wtedy o Karcie nauczyciela możemy zapomnieć.
Pensum wynosić będzie 36 godzin, urlop 35 dni. Nie podoba się, to do widzenia. Nie musisz być nauczycielem.
Parker będzie zadowolony.
Szkoła musi przynosić zysk, musi na siebie zarabiać. I co z tego, że płacimy podatki, przecież nauka nie musi być obowiązkowa i bezpłatna. A dzieci mogą uczyć się same. Zresztą w posługiwania łopatą nie trzeba się kształcić.
Ultraliberalne wizje mogą niedługo się ziścić.
Pozdrawiam.
A konkursy kuratoryjne w województwie łódzkim to raczej rodzaj loterii o punkty rekrutacyjne, wprowadzającej dodatkowe zamieszanie na rynku. Weźmy przykład z zeszłego roku: laureatów wiedzy o sztuce 26, finalistów 53. Lauretów matematyki 2 (słownie dwie), finalistów 3. Idziesz do mat-fizu? Raczej skup się na wiedzy o sztuce ;))
@ parker,
podejmujesz dyskusję z reprezentantami stanu nieświadomej niekompetencji.
To jest klasa rządząca w naszym kraju, a co dopiero w szkołach.
Tam właśnie często magazynuje się ludzi, którzy nie będąc w stanie nauczyć się czegokolwiek, próbują odwrócić od tego uwagę – twierdząc że uczą innych.
Vide pyszna historyjka Gospodarza o „mistrzu-mentorze” i jego światłej metodyce.
Trudno się zresztą ludziom dziwić, że skoro „liberalny” rząd kradnie pieniądze obywateli (OFE) „bo mu brakło” (Rostowski), to wyborcy też posługują się przekonaniami (o własnej bezkarności w swym tupecie) a nie wiedzą.
Balcerowicz (i każdy, kto jest kompetentny) musi z tego kraju odejść.
To jest naprawdę dobra rada, choć nie dla kraju 😉
Pozdrawiam 🙂
PS A że klasy małe są ex definitione uczone lepiej – to wie każdy uczeń wiejskiej szkółki, gdzie w klasach bywa kilka osób…hihi. Można w czasie lekcji i trzodę skarmić i zakupy zrobić, a unia i tak dofinansuje – więc po co uczyć i się uczyć? Na kupno papierka zaświadczającego – starczy.
Parkerze, dam ci prosty przykład, praca w grupach na lekcjach, mając 32 czy 33 osoby w klasie, musisz utworzyć tych grup 8, choćby przedstawianie efektów ich pracy zajmie dużo więce czasu, praktycznie na lekcji 45 minutowej niemozliwe, masz 20 osób, możesz podzielić klase na 4 grupy.
Pracę w grupach można przecież prowadzić nie tylko na ęzykach, ale i np. na polskim, matematyce, geografii, fizyce itd
W-F?bezpieczeństwo, indywidualne podejście do uczniów mających zahamowania, bojących się cwiczyć, wstydzących się itd
I czemu twierdzisz, że nauczyciel będzie miał mniej pracy?
MNiejsza grupa i taka z którą się fajnie prowadzi zajęcie powoduje, że akurat mam więcej czasu takż ena sprawdziany/testy/kartkówki/wypracowania i do sprawdzania mam akurat więcej niż przy grupie większej, bo zwyczajnie częściej robię sprawdziany.
To sam jest przy sytuacji, gdy klasa ma np. 3 godz. przedmiotu w tyg. a nie jedną (Np. jeżeli ktoś narzeka na nauczycieli i szkołę, że nie nauczą języka a nie zastanowi się, że przy jednej godzinie w tygodniu najlepszy nauczyciel nawet geniuszy języka w żaden sposób nie nauczy z prostej przyczyny: proces zapominania jest szybszy niż procesz uczenia się)
Ja mam taki wniosek i obserwację, ze zwyczajnie na tym blogu zderzają się obserwacje teoretyków z praktykami i raczej się nie dogadamy.
Chociaż niby Eltoro jest praktykiem, ale on zwyczajnie jest narcyzem, skupiającym się na tym, jak komus ładnie dokopać a nie merytoryce.
Ciebie uważam za sensownego komentatora, acz błądzącego 🙂
Parkerze, i jeszcze jeden przykład z praktyki, pewnie każdy nauczyciel potwierdzi: ile razy, gdy nie ma kilku osób/uczniów (acz fakt, zalezy też kogo nie ma) lekcja wygląda zupełnie inaczej i lepiej.
jest zwyczajnie na tych lekcjach w mniejszych grupach sympatyczniejsza atmosfera, mniej stresu dla mnie i przez to dla uczniów, dużo więcej materiału da się zrealizować itd
proponuję i Parkerze, wyobraż sobie dowolną lekcję, którą miałbyś przeprowadzic z 38 osobami z klasy zawodowej ITRW (nie językowcy, nie informatycy, nie wuefiści tak mają u mnie w szkole) a wyobraż sobie lekcję, którą np. ja mam co tydzień w grupie siedmioosobowej.
I piszesz o dobru uczniów wiele, otóż w licznej grupie, nad która nie da się zapanować najwięcej tracą ci, którzy coś chcą się nauczyć, choćby przez to, ze nauczyciel musi tracić czas na uspokajanie, pilnowanie, użeranie się z większością/dużą częścią tych, którzy nie chcą nic robić i nie wiadomo po co przyszli do szkoły.
Oczywiście ty napiszesz, że to obowiazek nauczyciela i że powinien se poradzić z 40toma 17-latkami bluzgającymi, a jak se nie radzi to jest do kitu.
Tylko że to jest gówno prawda, mało który młody nauczyciel se poradzi, sa przedmioty, na których radzić se trudniej np. religia (bo stosunek uczniów do jest jest olewczy) itd
Można twierdzić, ze nauczyciel ma być herosem, a szkoła to pole wojny, tyle że wtedy nie wymagaj, by nauczyciele kogokolwiek czegokolwiek nauczyli.
Coś za coś.
Albo-albo
„PS A że klasy małe są ex definitione uczone lepiej – to wie każdy uczeń wiejskiej szkółki, gdzie w klasach bywa kilka osób?hihi. Można w czasie lekcji i trzodę skarmić i zakupy zrobić, a unia i tak dofinansuje – więc po co uczyć i się uczyć? Na kupno papierka zaświadczającego – starczy.”
Eltoro, ty po prostu nie lubisz ludzi i zakładasz, że oni są źli, leniwi , głupi, że praca nie sprawia im satysfakcji itd
Tylko się zastanawiam czemu w twoim pojmowaniu tymi złymi, głupimi i leniwymi są tylko i wyłącznie nauczyciele.
No ale myśl se tak.
I nie upajaj się tą swoją miejską wyższości, który patrzy z pogardą na nauczycieli na wsiach, bo podejrzewam, że jak zwykle dla zgrywy wypisujesz te swoje mądrości bez pokrycia.
Parker:) wszystko rozumiem, ale dlaczego reagujesz agresywnie?
Ok. Uczę dokładnie 20 lat. Zaczynałam od szkoły zawodowej (40-stu 16/17- latków w klasie, sporo wtórnego analfabetyzmu, etc, chociaż było też kilku uczniów, którzy spokojnie odnaleźliby się w dobrym technikum); potem ogromny zespół szkół (nauka na dwie zmiany, klasy zawodowe, ogólnokształcące, pomaturalne); w międzyczasie i cały czas uczelnia państwowa i prywatne, dzienne, zaoczne, podyplomówka. Teraz pierwszy etat – szkoła społeczna, gimnazjum i liceum (z epizodem w podstawówce). Uczę klasę 14osobową (gim) i grupy licealne 5 i 6 osobową. U moich maturzystów pamiętam, co pisali i jak w wypracowaniach, kiedy jeszcze byli w gimnazjum, reaguję na każde pytanie, każdy problem, mają 5 próbnych matur pisemnych i próbną ustną, są uczeni i uczą się maksymalnie efektywnie, bo jest ich niewielu.
Ja uczę tak samo grupę 40osobową (tylko czasami po takich lekcjach potrzebowałam reanimacji) i grupę 6 osobową (lekcja przypomina jeśli chodzi o kontakt towarzyskie spotkanie). Nie chodzi w tej efektywności, że nauczyciel uczy inaczej w dużej i małej grupie (chociaż są oczywiście rzeczy, których w dużej się nie da), ale przede wszystkim o to, że w małej inaczej pracuje sam uczeń.
Resztę napisał S-21.
@ grzesiu,
to, że coś Ci się podoba to jeszcze nie świadczy, że jest dziełem narcyza 🙂
Piszę tu z naturalną swobodą i dużą przyjemnością, bez najmniejszego wysiłku – uskrzydlony inspiracją wpisów Gospodarza i talentem polemicznym innych komentatorów.
Dodam,że nie jestem żadnym praktykiem szkolnym, ale rodzicem dzieci uratowanych przed publiczną szkołą.
Przypadkiem zajmuję się też komercyjnym wykorzystaniem posiadanej wiedzy, przydającej się innym – pod katedrą, pod katedrą…tam też przyjmuję wizerunek znacznie bardziej, niż tu, na blogu, kuszący…że nawet myś się nie prześliźnie!
🙂 🙂
Pozdrowienia.
@ grzesiu raz jeszcze
– nie jestem miejski
– byłem w takich szkołach kilku (o jakich piszę)
– tak, ja po prostu nie lubię ludzi będących oszustami, kłamcami, hipokrytami, oportunistami, lizusami, tchórzami, głupcami, faryzeuszami i komunistami.
Nawet – jeśli im się zdaje, że tego nie widać.
Na szczęście – takich spotykam w życiu bardzo rzadko i raczej nie osobiście.
Kwestia wyboru.
Zapewniam Cię, że wbrew Twojemu mniemaniu, nie są to żadni nauczyciele, z którymi miałem kontakt.
Szkoda, że Twoje wybory są jak widać inne – bo to zawsze wybór osobisty a nie los.
Z miłymi pozdrowieniami 😉
@ grześ,
do trzech razy sztuka…
naprawdę nie rozumiesz że umiejętność pracy Z (a nie przeciw) różnej wielkości grupami młodzieży celem POMOCY im w nauczeniu się tego, za co nauczycielowi płacą – to NIE JEST DAR BOŻY ale zwykła, zawoddowa kompetencja?
I jeśli ktoś tego nie umie, nie lubi albo nie pojmuje – to może czynić w życiu cokolwiek innego?
A nie narzekać na grupę, że jest – jaka być musi?
Bo tak działa grupa i jej psychologia wieku rozwojowego ( i nie tylko)?
Naprawdę, nawet weterynarz nie przetrwa, nie lubiąc swojej pracy (wie coś o tem Eltoro) hhi
Przemyśl se to.
Pozdrawiam po trzykroć 🙂
@ Zasypujący mnie przykładami.
Konkrety proszę, badania potwierdzające tezę.
Google się zacięły?
Przykładami i chłopską logiką to można najbzdurniejszą tezę udowodnić.
Ziemia wcale nie jest kulą, bo jest wklęsła.
Jakby była kulista, toby nam się buty na śródstopiu ścierały najbardziej a każdy wie, że się wycierają na piętach i czubkach.
@Dil-Se
Jaka agresja?
Na żartach się nie znasz?
Nawet emotikona na wszelki przypadek wrzuciłem.
Parkerze, to Ty we wpisie z 17.48 rozpocząłeś ten wątek dyskusji i podałeś tezy bez pokrycia, sprzeczne zresztą z doświadczeniem wypowiadających się tutaj nauczycieli. To na Tobie leży obowiązek uzasadnienia własnych przemyśleń. Próbujesz nie po raz pierwszy zastosować ten sprytny manewr, przerzucając czasochłonne zadanie na innych, a później powiesz, że szczegóły Cię nie interesują (już tak kiedyś zrobiłeś).
Powiem tylko krótko, problem można sprowadzić do absurdu: klasa licząca powiedzmy jednego ucznia lub powiedzmy dwustu. Która lepsza?
Eltoro, nie chodzi o to, że ja twierdzę, że nauczyciele czegoś nie umieją (acz nie widzę powodu, by uważać zawód nauczyciela za jakiś nadludzki i oczywiste jest, że każdy popełnia błędy i robi głupoty, jak w każdym zawodzie).
Mnie chodzi o to, że po co utrudniać i stwarzać warunki trudne, jeżeli mozna tę pracę nauczycielom ułatwić a przez to spowodować, że uczniowie i rodzice będą bardziej zadowoleni.
ale jak widać niektórzy wola, by w szkołach była bieda, tablica i kreda, przepełnione klasy, wtedy se będą mogli ponarzekać nauczycieli.
A najlepiej jeszcze by ci nauczyciele siedzieli w tej szkole cały dzień nie wiadomo po co (bo przeciez o komputerze, internecie, ksero itd dla każdego nauczyciela mowy nie ma, a takie warunki pracy mam w domu)
@AdamJ
Nie chciałby być tym jedynym uczniem.W dwunastoosobowej klasie też by mi się nie podobało.Jak byłbym młodszy, to za mało kolegów a jak starszy to koleżanek.
Większa klasa lepiej przygotowuje do życia w społeczeństwie.
Do tego mniejsze prawdopodobieństwo, że to się akurat do mnie przyczepi jakiś pedagog o mentalności klawisza.
Dla uczniów z każdego powodu większa klasa lepsza.
Nie widzę argumentów za.
Jak mi napiszesz, że to dla jego dobra tylko o tym nie wie,to ci odpowiem, że dzieciństwo i komfort życia w czasie jego trwania jest tak samo ważny jak wtedy kiedy już się przyszłość wykuje.
To tak, żebyśmy jeden szczebel w dyskusji przeskoczyli:)
O badaniach napiszę pod następnym blogiem, czas na poranną kawę w ciszy, jak wszyscy jeszcze śpią minął.
@ grześ,
ja też jestem za wygodą, bez stwarzania warunków trudnych dla nauczycieli
lekarzy
pielęgniarek
motorniczych
milicjantów drogowych
referentów wydziału zatrudnienia
i wszystkich, pobierających kasę publiczną na zasadach monopolu
bo zadowolony urzędnik państwa socjalistycznego – to łaska pańska opromieniająca zza okienka – poddanych czekających łaski w kolejce (czyli to, co nazywasz ich zadowoleniem)
Nasze ministerstwo też zmierza do zadowolenia nauczycieli, uwalniając ich od biedy kredy i przepełnionych klas – likwidując szkoły i zapraszając do wyjścia na rynek z epoki kredy i ordowiku naszych szkół.
W ogóle w socjaliźmie likwidacją problemu jest likwidacja klienta, najchętniej – fizyczna.
Jak mi się zdaje – z Twojego blogu – jesteś młodym człowiekiem, nie mającym pojęcia o tym, że mówisz, jak Jardin, prozą socjalizmu – bo po prostu nie możesz tego pamiętać… hihi.
Naprawdę, nie ma przymusu bycia nauczycielem – można asertywnie siedzieć w domu i żyć z reklam na fejkzbuku czy blogu…
A prawdziwą, nie socjal-patologiczną szkołę i zarządzanie pozostawić fachowcom, lub poznać za granicą (tyle, że tam trzeba się w szkole naprawdę narobić, oj narobić)!
W takich krajach zanim se właściciel, płacący leniwemu i niekompetentnemu pracownikowi ponarzeka – to go zwolni, kotku 🙂
Ponarzekać – to można se w kółko na socjalu w polskiej szkole, jak widać. A płacących za to obywateli lżyć i olewać, przyjmując jeszcze rolę ofiary (losu?).
Pozdrawiam.
Czy osoba wypowiadająca się spod katedry była kiedykolwiek w polskiej publicznej szkole? Wątpię! Ona kształci swoje dzieci w szkole prywatnej.
Dla niej szkoła, w której pracuje polski nauczyciel to patologia, relikt socjalizmu, wrzód na zdrowym ciele gospodarki rynkowej. A nauczyciele to banda niedouczonych pasożytów, żerujących na finansowej tkance samorządu.
Elokwencja spod prywatnej katedry ma receptę na wszystkie problemy naszej niedoinwestowanej szkoły.
Pani Hall potrzebuje takich doradców, jeszcze zostało jej trochę czasu zanim trafi na polityczny śmietnik. Jeszcze można namieszać i do reszty rozwalić publiczną edukację, bo dla was dobra szkoła to prywatna szkoła. Do niej samorząd nie musi dokładać.
Wasze dzieci nie potrzebują pomocy państwa w edukacji, wy macie pieniądze, aby kształcić je w najlepszych prywatnych szkołach. A później dostaną się na najlepsze uniwersytety, ale już niekoniecznie prywatne.
Pozdrawiam nauczycieli
Do eltoro,parkera i innych miłośników wyników badań z googla;-)
W Internecie jest też strona(nawet kilka) zwolenników płaskiej Ziemi.
W niej zaś zestaw bardzo przkonujących(naprawdę!) argumentów dla osób nieznających(dobrze!) fizyki. Więc wejdźcie tam i poddajcie się tej indoktrynacji:-)
W Internecie jest masa różnych wyników-m.in.takich że 2+2=5. Co bynajmniej nie znaczy,że tak jest, przynajmniej w potocznym sensie.
Więc ni opowiadajcie bajek sprzecznych choćby z elementarną matematyką (np.ile minut na ucznia tygodniowo, miesięcznie, rocznie!).
I to by było na tyle…;-)
@ janek, tylko jeden szczegół:
„finansowa tkanka samorządu” to po prostu mój portfel.
Jako osoba wypowiadająca się spod katedry, ujawniłem tu już nie raz, że tak jak wszystkich, do szkół społecznych zagnała mnie właśnie ZNAJOMOŚĆ, a nie coś przeciwnego, szkół publicznych.
Nie byłoby chętnych do wydawania dodatkowych pieniędzy na kształcenie, gdyby nie stan szkół publicznych.
Tak więc: chcesz dołożyć bogaczom – ubogać się sam (i szkołę publiczną kompetencjami).
@ s-21
tu akurat się zgadzam w nieufności do autorytetu z internetu, czemu dałem wszak wyraz w komentarzu do parkera.
Co nie zmienia faktu, że parker ma rację, bo tak jak on pisze to działa, a nie tylko wygląda – jak podpowiada niektórym zwodnicze i wąskie doświadczenie.
Odniosę się do ostatniego akapitu, bo stanowi swoiste zwieńczenie wypowiedzi.
1) Nie dziwi mnie, że sterowanie jakąkolwiek działalnością przez urzędnika jest metodą najgorszą z możliwych. (Dziwi mnie raczej, że kogoś może dziwić). To nawet nie wina tego, czy innego urzędnika; bardziej faktu, że taka decyzja mieści się w jego kompetencjach. Jak to wygląda z punktu siedzenia urzędnika? Np.: zmniejszyła się liczba uczniów o 10%, więc zmniejszymy liczbę klas o 10%. Jak? Albo we wszystkich szkołach po równo, albo w największych, albo wg jakiegoś nieco bardziej złożonego klucza: wg typów szkół, wg miejsca położenia, lub jakiegoś zgoła irracjonalnego kryterium.
Do dziedziny oświaty wpuszczono odrobinę rynku (nie ma rejonizacji, mogę wybrać szkołe na określonym szczeblu, czasem nawet nauczyciela). To jeszcze bardzo mało, ale jakoś to zaczyna działać. Dopóki nie zaczną poprawiać sprawy urzędnicy. System urzędniczy na szczeblu elementarnych decyzji jest nie tylko najbardziej niekompetentny; również najkosztowniejszy. Urzędnik na stworzyć ramy do działania i obserwować, jak radzi sobie rynek i … trzymać ręce przy sobie.
2)Zwracając się z dramatycznym wykrzyknikiem do urzędników, wymienia Pan kolejno grupy pokrzywdzonych i upokorzonych: ciężko pracujący nauczuciele, (nie)szanowana dyrekcja i najzdolniejsza młodzież. Kolejność spontaniczna i charakterystyczna. Nawet, jeżeli jest tutaj przypadkowa, muszę coś wyjaśnić, bo spotykam ją w mniej lub bardziej wyraźnej postaci oraz w konsekwencjach takiego myślenia bardzo często wśród nauczycieli. Otóż proszę sobie dać powiedzieć, że szkoła nie jest przede wszystkim dla nauczyciela; jest dla ucznia, niemożliwe jest istnienie jakiejkolwiek szkoły bez ucznia, uczeń jest podmiotem, społeczeństwo po to „wynalazło” na pewnym etapie szkoły, aby kształcić uczniów. Rola nauczyciela jest podporządkowana podmiotowi. Jest konieczny do realizacji tego celu, podobnie jak zespół środków: budynek, program nauczania, środki organizacyjne itd. Jeżeli istniałyby „tabletki wiedzy” w opakowaniach „fizyka”, „czytanie”, „logika”, itd, lub precyzyjne implanty do mózgu, nauczyciela mógłby zastąpić farmaceuta albo chirurg. Ale bez ucznia żadna szkoła, najbardziej fantastyczna, przestanie być szkołą.
Dlatego jakikolwiek pomysł odnośnie oświaty, jeżeli nie zaczyna się od ucznia, korzyści edukacyjnych, dydaktycznych , wychowawczych, jest pomyłką. Jeżeli zaczyna się „od nauczyciela”, a uczeń ma skorzystać przy okazji, z wielką rezerwą trzeba się pomysłowi przyjrzeć.
Pozdrawiam.
A tyle razy pisałem, jak to będzie, a będzie jeszcze gorzej w nowym roku, po wyborach … Popierajcie dalej Hall, popierajcie swoje organy i milczcie, bo może was oszczędzą! Nie! Nie oszczędzą!!! Oddaliście emerytury, teraz oni wiedzą, że można z tym środowiskiem wszystko i zrobią to. O część wan N-le i działacze też. To ostatni wpis. nie mam ochoty …