Żeby się nie pozabijać

Kiedy omawiam ze studentami przypadki postępowania uczniów, nieraz słyszę komentarz: „Zabiłabym gnoja za coś takiego”. Przyszłe nauczycielki reagują bardzo emocjonalnie. Bo też nie mieści się w głowie, że uczniowie mogliby coś takiego zrobić. A jednak.

Idę dzisiaj do Teatru Nowego na przedstawienie „Belfer” (zobacz info). Bohaterem sztuki jest nauczyciel, który nie wytrzymał i pewnego dnia zaczął strzelać do swojej klasy. Zabił parę osób, większość mocno poranił. Oprócz kary więzienia kazano mu jeździć po szkołach i rozmawiać z nauczycielami o agresji. Bo przecież agresja to nie tylko sprawa uczniów. Także nauczycielom puszczają nerwy i mają ochotę „walnąć w ten głupi łeb”.

To tylko sztuka. Żaden prawdziwy nauczyciel nie pozabijał swoich uczniów, nie strzelał do klasy, która go upokarzała. To dobrze. Można więc będzie się pośmiać z nieporadnego nauczyciela, gdy nie radził sobie z klasą, zadumać nad zachowaniem rozwydrzonej młodzieży, pomyśleć, do czego może prowadzić bezradność pedagoga. A jednak problemy nie są tylko artystyczne. To niezupełnie fikcja. Jak powiedział jeden z nauczycieli, tych prawdziwych, nie ze sztuki: „Kiedy byłem uczniem, stawałem na baczność przed swoim nauczycielem. Dzisiaj sam jestem nauczycielem i staję na baczność przed swoimi uczniami.” Tylko jak długo tak można?

Sztuka genialna, problemy ważne, treść obrzydliwa. Do czego to bowiem doszło, że musimy się zastanawiać nad tym, co zrobić, aby się w szkole nie pozabijać.