Tresowanie ucznia
Nie tylko uczniowie są bardzo pomysłowi w przechytrzaniu nauczycieli. Nauczyciele także potrafią zaskoczyć oryginalnym pomysłem. „Gazeta Wyborcza” opisuje, jak katechetka kazała dziecku odpowiadać z zasłoniętymi oczami. To już nie pedagogika, lecz tresura.
Szczegóły zdarzenia tutaj.
Nie sądzę, aby na taki pomysł wpadła osoba z przygotowaniem pedagogicznym. Choć może się mylę. W szkole wciąż pracują osoby z miernym bądź żadnym przygotowaniem pedagogicznym. Niestety, to się zdarza najczęściej wśród księży oraz zakonnic, rzadziej, ale też się zdarza wśród katechetów i katechetek. Może i uczyli się pedagogiki, ale jakiej – na pewno nie współczesnej.
Pragnę przeprosić wszystkich katechetów i katechetki, którzy są dobrze przygotowani do zawodu. Bądźcie jednak szczerzy, rozejrzyjcie się wśród koleżanek i kolegów, którzy uczą religii. Niestety, wykształcony pedagogicznie nauczyciel religii to rzadkość. A ponieważ katecheta to także nauczyciel, wasze błędy rzucają cień na wszystkich belfrów, także na mnie.
Ale żeby być sprawiedliwym, dodam, że niedouczenie w zakresie pedagogiki, nieświadomość, jak działa psychika dziecka, to nie tylko przypadłość nauczycieli religii. Innym też się to przytrafia, choć trochę rzadziej. Wszyscy, którzy tresują uczniów, zamiast ich uczyć, niech mają świadomość, że są jak na widelcu. Rodzice patrzą i grzmią!
Komentarze
„Wszyscy, którzy tresują uczniów, zamiast ich uczyć, niech mają świadomość, że są jak na widelcu”.
Dobra, szeroko pojęta, edukacja na wszystkich poziomach to rzecz fundamentalna. Ogromna w tym oczywiście rola szkół i uczelni. Ale też i mediów. A tu – również w tych tzw. opiniotwórczych – sytuacja nadzwyczaj mizerna. Przypomnę choćby jedno zdanie ze słynnego wywiadu Grzegorza Rzeczkowskiego z Jackiem Rakowieckim dotyczącego mediów po 1989 roku: „Miało być lepiej – jak mówisz – bardziej merytorycznie, a wyszło brukowo”. Oraz – dodajmy – w ostatnich szczególnie latach propagandowo (patrz również „Polityka”). A więc tresura…
I dlatego uważam, że głównym problemem nie jest to, że katechetom to państwo a nie Kościół płaci wynagrodzenie (i składki emerytalne, a w końcu emeryturę); tylko że katecheta traktowany jest jak równorzędny nauczyciel, a przecież jest ciałem obcym. Religia może być w szkole – ale popołudniami, jako zajęcia dodatkowe. Jak szachy albo kółko zainteresowań.
Totalni sieją dezinformację!
„Znika coraz więcej uczniów. Ilu? Nie wiadomo, bo w wielu szkołach nie wpisuje się nieobecności”,
„Połowie nauczycieli zniknął przynajmniej jeden uczeń”.
Niemożliwe! Może wybrali się na narty i tam otrzymują najlepszą możliwą edukację od Pierwszej Nauczycielki?
„Gdy w końcu udało się nawiązać kontakt z rodzicami, ci wyjaśnili, że ich syn tak bardzo zajął się swoją motorynką, że nie było sposobu, żeby go skłonić do pracy przed komputerem. Dopiero po telefonie ze szkoły rodzicom udało się przekonać syna do udziału w zdalnych lekcjach. W przypadku innego ucznia pomogła dopiero wizyta dzielnicowego w jego domu.”
„Zdarzało się, że dzieci z rodzin rolniczych w czasie lekcji pomagały rodzicom w gospodarstwie i łączyły się z nauczycielem tylko na chwilę, siedząc na ciągniku. Z systemu zniknęło też wiele uczennic i uczniów borykających się z problemami psychicznymi.”
„Dużym problemem nauczycieli szkół ponadpodstawowych i starszych klas podstawówek są także zdalni wagarowicze, znacznie liczniejsi niż uczniowie całkowicie znikający z systemu. To uczniowie, którzy pojawiają się na lekcjach online wybiórczo, uczestniczą w nich pozornie (mają wyciszony mikrofon i w czasie lekcji grają w gry lub surfują po internecie) lub nagminnie nie odsyłają zadań we wskazanym terminie. ”
To wszystko są brednie wyssane ze zdradliwie niemieckojęzycznego palca. Reformy się udały, Polska rośnie w siłę, a uczniowie żyją dostatniej.
Łamiące wiadomości! Minister podpisał! Nie będzie Wańkowicza na egzaminie ósmoklasisty!
Przemysław Czarnek parokrotnie podkreślał, że zmiany na egzaminach są konieczne ze względu na zeszłoroczny strajk nauczycieli oraz zdalne nauczanie w tym i zeszłym roku szkolnym.
Jak widać, najjaśniejszy minister pan otrzymał solidne wykształcenie w retoryce stosowanej i wie, że argumenty najważniejsze podaje się na początku, bo leniuszki lubią resztę lektury poznawać z internetowego bryku i mogłoby im umknąć sedno dziesiątki, jądro racjonalności.
Prawdopodobnie Kaczyński spróbował przeczytać coś z Wańkowicza ale mu się nie spodobało więc polecił swojemu KULsonowi wyrzucić autora z programu.
A u mojej córki w ambitnej krakowskiej SP dzieci mają mieć zamknięte oczy w czasie odpowiedzi nie tylko na religii. Pojawiły się również propozycje trzymania rąk w górze. Żeby nie oszukiwać…
@Płynna nierzeczywistość
Opluwany Czarnek wykonał parę rozsądnych(choć oczywistych!) rzeczy w związku z egzaminami. No i totalsi, którzy przed chwilą wrzeszczeli o przeciążniu biednych dzieci etc., teraz ronią krokodyle łzy nad biednym skreślonym Wańkowiczem … 😉
@Gospodarz
Wszyscy, i rodzice i urzędasy, się domagają, żeby szkoła działała NORMALNIE, tzn. tak jak stacjonarnie, w NIENORMALNYCH warunkach – „realizowała podstawę”, wymuszała naukę, walczyła o frekwencję, wystawiała dużo ocen i, oczywiście, „uczciwych” czyli za własną(!) wiedzę i umiejętności ucznia, No to część dyrektorów i nauczycieli to próbuje robić(choć to głupie) i stąd takie kwiatki. BTW i tak każdą z tych metod można obejść – kamerce podstawić filmik ze słuszną/wymaganą postawą, użyć słuchawek i wielu innych narzędzi. Dlatego nie warto się nawet starać – trzeba przekonać młodzież, że się uczy dla DLA SIEBIE – w przypadku polonisty =przymusowa matura – kto oszukuje oszukuje SIEBIE i nie warto na niego tracić czasu i energii. … 😉 Młodzież jest przewrotna – jak widzi taką walkę, to startuje do konkurencji, a jest pomysłowa. Jeśli się tym nie zajmujemy, to w normalnych realcjach zdecydowana większość uczniów po prostu się uczy …
@aniki
Proponuję jeszcze dzieciom kazać ściąć włosy na łyso i przed (s/od)powiedzią pokazywać, czy w uszach nie mają słuchawek.
W ten sposób wychowujemy sobie przyszłych Sasinów i ich kulsonów: co skorupka za młodu wchłonie, to w wieku dojrzałym uzna za normę.
Nie rozumiem dlaczego religia musi być w szkole. Państwo nominalnie laickie, a kościół nie tylko doi państwo, ale także indoktrynuje dzieci i wpędza je w kompleksy i nerwice.
@belferxxx 16 GRUDNIA 2020 19:10
„Wszyscy, i rodzice i urzędasy, się domagają, żeby szkoła działała NORMALNIE, tzn. tak jak stacjonarnie, w NIENORMALNYCH warunkach”
„trzeba przekonać młodzież, że się uczy dla DLA SIEBIE”
100/100 😉
@Płynna Rzeczywistość 16 GRUDNIA 2020 14:55
„Reformy się udały, Polska rośnie w siłę, a uczniowie żyją dostatniej”.
@Płynna Rzeczywistość 16 GRUDNIA 2020 20:54
„co skorupka za młodu wchłonie, to w wieku dojrzałym uzna za normę”.
Czy piszesz o reformach Balcerowicza i ćwierćwieczu neoliberalizmu w Polsce?
To dlatego dwa lata temu Krzysztof Warlikowski mógł powiedzieć w Parlamencie Europejskim: „Dzisiaj blisko 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rozumie w niewielkim stopniu….Analfabetą funkcjonalnym jest co 6 magister w Polsce. 6,2 miliona Polaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało NIC, nawet artykułu w brukowcu”. A badania Biblioteki Narodowej (za rok 2019) wskazują, że aż 61% Polaków nie przeczytało w ciągu roku ani jednej książki. A tylko parę procent naszych rodaków może poszczycić się przeczytaniem kilku…
Aby wyciagnac wnioski, musialby pan przedstawic wyniki takich samych badan, przeprowadzonych przed epoka Balcerowicza.
@Ewa Locke
Wystarczy porównać programy i podręczniki (oraz egzaminy wstępne!) po SP wtedy i dziś(ówczesna matematyka, to dziś w SP byłby kosmos, a i w większości LO 🙁 ], język (jakość!) dzisiejszych i ówczesnych mediów…. itp. itd.
@Ewa Locke 17 GRUDNIA 2020 12:23
Niestety, Biblioteka Narodowa nie prowadziła badań dotyczących czytelnictwa „przed epoką Balcerowicza”.
Pod ręką mam wyniki od roku 2000. Jeszcze na początku XXI wieku niemal 60% społeczeństwa czytało w ciągu roku co najmniej jedną książkę a prawie jedna czwarta Polaków czytało książek w roku co najmniej siedem. Najgorzej było w roku 2015 – tylko 37% przeczytało jedną książkę lub więcej a jedynie 8% siedem książek i więcej. A więc nawet w tych latach spadek był dramatyczny.
„Przed epoką Balcerowicza” mam takie wspomnienia jak i Warlikowski: „Pamiętam, jak za czasów komunizmu w Polsce książki były dobrem najwyższym. Stało się po nie w wielkich kolejkach, zdobywało. Nakłady ówczesne w porównaniu z dzisiejszymi były wręcz niewyobrażalne, a jednak książek brakowało. Polowało się na klasykę i nową literaturę, sterczało się w kolejkach na przykład po pierwsze wydanie dramatów Becketta. Wierzyło się, że pewna baza książek daje nam dostęp do europejskich kodów kultury, utrzymuje nas w Europie. Minęło niewiele czasu i książki straciły swoją rangę i znaczenie. Czytelnictwo zaczęło gwałtownie maleć, a książki zamieniać się w produkty. Poradniki wypełniły półki sieciowych księgarń, a prawdziwe księgarnie zaczęły znikać. I tak, nieodpowiedzialnie acz interesownie, doszliśmy do dna”.
„Przed epoką Balcerowicza” czytałem sporo stojących na wysokim poziomie czasopism. Z tygodników były to „Forum”, „Polityka”, „Kultura”, „Literatura”, „Film”, „Tygodnik Powszechny” i – dość sporadycznie – bardziej popularny ale bardzo przyzwoity „Przekrój”. Większość z nich od dawna już nie wychodzi a te, które ciągle się ukazują, mocno obniżyły poziom. Przypomnę, że „Polityka” potrafiła sprzedać na pniu 400000 egzemplarzy (teraz około 90000) a „Przekrój” i 700000. Bardzo popularny tygodnik „Przyjaciółka” sprzedawał 3 miliony egzemplarzy.
@grzerysz
10/10
@Ewa Locke 17 GRUDNIA 2020 12:23
I jeszcze jedno – Niemcy czy Francja też mają gospodarkę rynkową ale nie jest to ani nie był chciwy i dziki kapitalizm dziewiętnastowieczny znany z powieści Dickensa (współcześnie nazywany neoliberalnym turbokapitalizmem), który implementowano u nas po 1989 roku (z mniejszym lub większym natężeniem) przez ćwierćwiecze. Tam czytelnictwo książek jest na poziomie osiemdziesięciu kilku procent i w kilkusettysięcznych nakładach sprzedaje się stojąca na doskonałym poziomie prasa – np. niemieckie tygodniki „Die Zeit” i „Der Spiegel” czy też francuski dziennik „Le Monde”.
@Gospodarz
A tak było całkiem niedawno – dyrektorem CKE zostawał wieczny [ 🙁 ] Smolik … 😉
Poznaje Pan? 😉 https://chetkowski.blog.polityka.pl/2013/12/06/pietnowanie-dyrektora-cke/
A w Polsce w czasie zdalnego nauczania kręci się biznes ściągania, „pisania za ucznia” itd. itp.
https://tygodnik.polsatnews.pl/news/2021-01-01/30-zl-za-sprawdzian-60-zl-za-kolokwium-semestr-z-matmy-zaliczony/
@KtośKtoś
No i skończy się za parę miesięcy zdalna nauka, będzie dalszy ciąg matmy już w REALU, a tu … 😉 Matematyka jest sekwencyjna- bez uprzedniej wiedzy i umiejętności nie da się pójść dalej. To będzie dobra nauczka … 😉