Sprostowanie
Sporo emocji wywołał mój tekst pt. „Dyrektorzy przejmują strajk”. Zwróciłem w nim uwagę, że władza za bardzo sprzyja strajkowi, uczestniczy w nim, a wręcz podejmuje próby kierowania komitetami strajkowymi. Strajk nauczycielski wymyka się z rąk nauczycieli, robi się dyrektorski. Jesteśmy manipulowani, sterowani.
Z tymi opiniami zgodzili się – choć w różnym stopniu – koledzy i koleżanki z mojej szkoły. Natomiast nie spodobała im się atmosfera, w jakiej ukazałem nasz strajk. Że ludziom zależy tylko na tym, aby wcześniej wyjść ze szkoły, że proszą dyrekcję o skrócenie dnia strajkowego, że nikomu nic się nie chce, że szerzy się marazm. A najbardziej nie spodobało się, iż używając słów „koleżanki to, koleżanki tamto”, przypisuję winę całej płci, tymczasem sprawa jest bardziej skomplikowana. To nie kobiety wyrywają się do domu, ale raczej faceci – i też nie wszyscy. Niektórzy. Swoim tekstem wpisałem się więc w narrację, że nauczyciele to nieroby, co bardzo przekłamuje rzeczywistość, gdyż zawodzą jednostki, a nie grupa. „Taka jest prawda, Darku, więc powinieneś to sprostować.”
Pierwszymi Czytelnikami moich tekstów są koleżanki i koledzy z pracy. Bardzo dziękuję, że strofują mnie łagodnie, po koleżeńsku, po przyjacielsku, wiele też wybaczają, wspierają, inspirują. Zdaję sobie sprawę, że za niejeden wpis należała mi się kocówa, a nie sprawiono mi jej tylko dlatego, że pracuję z ludźmi wielkiego serca. Przyjaciele wskazują mi czasem wpisy, które, moim zdaniem, są niewinne, natomiast dla kogoś innego mogą być przykre. Empatią, jak mówią, nie grzeszę.
I właśnie w tym przypadku przykro się zrobiło koleżankom, które podczas każdego dnia strajkowego od świtu do później nocy, nieraz do trzeciej-czwartej nad ranem, pracowały na rzecz strajku. Przykro im, że tego nie napisałem. A powinienem. Harowały, choć mają dzieci, rodziny, bliskich, harowały ponad miarę, zaniedbywały prywatne sprawy, bo uwierzyły w sens tego strajku. Więc nie zasłużyły na potraktowanie ich tak, jak społeczeństwo traktuje nauczycieli – czyli jednakowo źle, niesprawiedliwie źle. Nie zasłużyły. Przepraszam.
Komentarze
Bardzo, bardzo spodobała mi się końcówa tekstu, cytuję: „Broniarz nie zasłużył na potraktowanie go tak, jak elita (np. prof, Jan Hartman) traktuje nauczycieli – czyli jednakowo źle, niesprawiedliwie źle”.
Gospodarz,
Bardzo dobry tekst. O tym, „czyja” i dla kogo jest szkoła.
Przedstawił Pan szkołę jako miejsce, w którym nauczyciel boi się swojej dyrektorki. Dodajmy do tego powszechny strach uczniów przed nauczycielami, dyrektorów przed kuratoriami, a kuratorów przed ministerstwem.
Spośród tych grup tylko nauczyciele mają prawo do strajku. A uczniowie do samobójstw.
Może więc jak już naprawdę, tak fest zacznie brakować matematyczek, fizyków i anglistek, to szkoła stanie się po ludzku znośniejszym miejscem pracy? A nauczyciel, który przestanie się bać, nie będzie już szedł na łatwiznę projekcji tego strachu na uczniów?
New York Times napisał o strajku nauczycieli:
The unions were compared to Nazis, teachers were told they could simply have more children and earn government benefits if they wanted more money, and they were lectured about how they should not be teaching for money anyway.
https://www.nytimes.com/2019/04/26/world/europe/poland-teachers-strike.html
Przepraszam i proszę, za tysiące.
–
Też zauważyłem, że Gospodarz nie grzeszy, a już na pewno nie ępatią, oczywiście: emocjonalną.
Odpowiedzialność karna za wzbudzanie czyichś emocji, to powinna (tak: powinna!) być podstawa programowa pozytywnej selekcji do czynienia etatowego zawodu.
Na solówki, nawet tak inteligentnie serwilistyczne gronu jak beferblog, a przysrywające każdej i każdego szczebla władzy, w pokojach gogicznych nie ma miejsca. Stanowisko zajmowane przez emocje to w edukacji praca zbiorowa, zespołowa kompetencja społeczna współpracy zadaniowej, by zadać tyle i komu trzeba, co mu się bobu z rodzielnika sitwy należy.
Zwłaszcza teraz, po zwycięstwie, któremu nic się nie stało, bo nic stać mu nie mogło, czas na jak zbroja cięższą konsolidację zwieraczy, na ich sprostowanie we właściwym kierunku: na Wrzesień!.
Ja już mam wizję Września na belferblogu, gdzie pod kolektywnie uzgodnionym przesłaniem wpisowym tkwić będą wyłącznie komentarze konstruktywne, przeznaczone do czytania w gronie (a nie do przewijania w grozie, jak teraz), a inne próby przysypane zostaną popiołem ze zmielonego w kącie klęcznika na grochu.
Tego wymaga Godność edukacji i kaganiec oświaty.
Komentatorzy już mogą trenować wymagane egzaminem wrześniowym wpisy, rozpoczynające się od : pszepraszam pszepani, a kończące: prostuję, prostuję, na wieki wieków prostuję.
Kto tego zwrotu w bilansie wygranych i przegranych nie widzi, ślepy na nauki zatwardzone i stosowane, w gronie.
Czuj duch!
–
Gospodarz swoim niewinny na pozór wpisem poruszył to, co do tej pory nie było mocno podkreślone. Sumuje to Płynna. Ontario zwraca uwagę na ocenę Broniarza, a ona może być różna. No i rola kobiet. Obojętnie, czy strajkowały lub pełniły funkcję dublerek, zasługują na szacunek. Nie bały się ukazać swoich poglądów. Szacunek należy się i tym paniom, które nie bały się upublicznienia, występując w internetowych filmikach, np wykonując strajkowe ludyczne piosenki. A szczególne uznanie dla nauczycielek samotnych lub samotnie wychowujących swoje dzieci. Obojętnie po jakiej stronie barykady były. To dla nich ten czas był bardzo trudny.
Odnośnie dyrekcji. Szanuję tych dyrektorów, którzy nie panikowali, nie namawiali, potrafili swoje poglądy zostawić poza szkołą w tym strajkowy czasie. A będę szanował i tych, którzy jednakowo potraktują już jutro każdego pracownika.
Natomiast z uznaniem odniosę się do tych z nas, którzy nie zbagatelizują uczniowskich prób nawiązania dyskusji o belferskim buncie. I myślę, że podczas klasowego pożegnania swoich maturzystów wypada, a nawet trzeba poruszyć ten problem w szerszym kontekście, dotyczącym dorosłego życia, w które oni wdepną.
Gekko, przeczytałem Twój tekst z jedną refleksją. Sp. Tadeusz Pluciński był wielkim amantem polskiego kina. Ty natomiast jesteś na wieki wieków amantem belferblogu.
„Sama dziedziczka dawała mu nieraz za te sztuki kromkę chleba z miodem, kawałek cukru albo na pół zgniłe jabłko. Czując za plecami potężnych protektorów Jędrek, coraz bardziej kształcił się w swej umiejętności.
Doszło do tego, że skoro tylko Kawka ukazywał się na dziedzińcu, pauper wołał go po imieniu i nazwisku, lżył i wydrwiwał.”
„Chłopiec nie odpowiedział. Spojrzał mu doktór w oczy i dziwnego doznał wrażenia; oczy te były zmęczone i straszne, wyglądała z nich, jak z podziemnej jaskini, chłopska, głupia, zdziczała rozpacz, podobna do niedocieczonej tajemnicy.
– Ja tu, panie, odniosłem książki, co mi ta nauczycielka pożyczyła – mówił wyciągając z zanadrza kilka wyszarzanych i zabrudzonych tomików.”
Nie, to nie społeczeństwo źle, niesprawiedliwie traktuje nauczycieli, a ELITY, elity.
To nie społeczeństwo marnie płaci nauczycielom, a elity. Elity od zawsze i na zawsze mają nauczycieli w nosie, elity!
Płynna Rzeczywistość
Znów spamujesz. 🙁
Belfrxxx, jesteś, tak jak i my, gościem na blogu Gospodarza. Więc nie załatwiaj się w jego progach.
Belfrxxx, aktom nadaje się sygnaturę. Agentom kryptonim. A TY powinieneś również znać etykietę neta.
Powiem, siadaj lufa, nie na temat.
Ino 28 kwietnia o godz. 16:34 267491
Do czego pijesz?
(https://chetkowski.blog.polityka.pl/2019/03/30/dyrektorzy-nie-chca-lamistrajkow/):
Jednakowi, niesprawiedliwie, źli…
–
Nie ma pan Chętkowski litości dla nauczycieli, ujawniając co widzą wokół siebie, będąc w tej wizji traktowanymi przez przypadkowe społeczeństwo „jednakowo źle, niesprawiedliwie źle”.
Takie wizje zdarzają się (okiem nauk zdrowotnych i społecznych) z udzielenia, a tu może w grę wchodzić jedynie udzielne dobrosąsiedztwo szkolne księży/&katechetów.
Jedna jest grupa społeczna w Polsce, kler katolicki, od lat czyniąca co im emocje (i chucie) każą, bez krępacji, a ze skargą na ustach właśnie taką: że społeczeństwo wsadza ich do jednego wora (jak wora w zakonie), niesprawiedliwie i niewiernie.
Wygląda na to, że dzięki nadinteligentnemu przekazowi Gospodarza wiemy już, skąd i jaki duch ten znany czuć z pokoju gogicznego. Tylko, czy tak mocny duch, że aż zaduch warto było uwalniać na społeczeństwo?
Tym durzone, może pod wpływem zgotować upiorom wrzesień średniowiecza.
– – –
I jak tu dyskutować z Ino skoro za nim (z nim, w nim, obok niego?) stoi Pan Chętkowski z gómkom cęzora?
Bardzo i szczerze współczuję Panu Gospodarzowi powrotu do pracy. To będzie próba.
Kiedy nauczyciel być kobietą…
–
Kisi się to popołudnie niedzielne, jak syndrom przedponiedziałku postrajkowego (PPS syndrome), mnożą analizy i prognozy, szykują kanapki z brukwią na drugie śniadanie, dotąd strajkiem od ust odjęte…
Co buduje nadzieję, że co światlejsi i edukowani komentatorzy zauważają (i po tem ich poznacie) do jakiego stopnia zawieszenie strajku było zbrodnią genderową, dokonaną na gronie kobiet.
Myślę, że nadchodzące dni przyniosą, wraz z dalszą swą wolnością od pracy, narastającą świadomość społeczną, że dopiero strajk w pełni uwolnił równość kobiet, które żadnego strajku się nie boją, a okres przedstrajkowy niechybnie był zastawioną na kobiety właśnie pułapką neoliberalizmu.
Gdyż pułapkę poznaje się po tym, kto w nią wpada, a w szkołach bytują etatowo głównie kobiety.
Niechże więc, na przykład już we Środę, kolejne święto od pracy, zapanuje w społecznościach szkolnych duch solidarności i wsparcie i niechże etatowe kobiety, jeszcze w opresji stereotypowych ról społecznych zwane mężczyznami, przekażą swe wypłaty etatowe na rzecz prawdziwych, świadomych prawdy oświeconych kobiet.
Niech odpracują swe grzechy lat wyzysku, zajmowania kobietom etatów (tak podstępnego, że progresywnego) i zostawiania po sobie nieumytych kubków po radach pedagogicznych.
Niech wreszcie oddadzą swoje paski, albo idą za kratki.
Każda przecież nauczyciel będzie kiedyś kobietą i nie ma, O wy, którzy mienicie się im ‚panami’, na co z równością pod sufitem czekać, choćby do Września.
Nie wstydźcie się, to męska rzecz być kobietą.
I pomocna w postrajkowe i dalsze poranki…
–
Gekko 28 kwietnia o godz. 18:54 267516
A co z nauczycielami innych płci?
“Pentadox Marmozel, operating on the principle of „divide et impera” increased by law the number of officially recognized sexes. During his rule, in addition to the male and female, there were introduced the hipe, the syncarp, and two auxiliary sexes – frunts and fossicles. Life, especially one’s sex life, became in the reign of this Pentadox quite complicated. Moreover secret organizations, when holding their meetings, did so under the guise of government-approved six-person (sexisexual) intercourse, consequently the project was dropped, at least in part: today only the hipe and syncarp still exist.”
Źródło: Stanisław Lem „The star diaries” London :Penguin Classics, 2016
Polskojęzyczny czytelnik poznaje u Lema oprócz mężczyzny i kobiety (oraz dwóch płci pomocniczych – podtrzymców i nacieran; ros. уложники и поддержанки) również plążczyznę[13] oraz wywijastę[14] („Dzienniki gwiazdowe” – Podróż XXI), natomiast odbiorcy przekładu autorstwa K. Duszenki narzucona została odmienna (liczbowa) interpretacja: двужчина[15] i дваба[16] („Собрание сочинений в десяти томах”, Москва: Текст, 1993 t. 7 s. 214).
13 pląsać (plątać?); mężczyzna.
14 wywijać; niewiasta.
15 дву- ‘dwu ’; мужчина ‘mężczyzna’.
16 два ‘dwa; баба ‘baba’.
(Monika Krajewska „Nowa jakość słowa. Lemowe neologizmy w rosyjskiej szacie” Rocznik Przekładoznawczy nr 7/2012)
Gekko, zmniejsz dawkę.
walkiria
28 kwietnia o godz. 19:59
–
Znieś to po męsku. 🙂
–
walkiria 28 kwietnia o godz. 19:59 267520
A ty zmień psychiatrę. 😉
@Ino
Wróciłem właśnie z teatru: „Kolacja dla głupcaĺ”. Ciekawe przesłanie, jak z Kabaretu p.Dziewońskiego:
„Wolę być głupcem z nadzieją, niż beznadziejnie mądrym”.
Krzysztof Cywiński 28 kwietnia o godz. 20:42 267524
Lem dawno już temu stwierdził, że naprawdę szczęśliwy może być tylko zupełny idiota.
@Belferxxx
Może dlatego tylu ludzi marzy o szczęściu?
Dzięki.
– – –
Teatr jednego widza.
– – –
@Gekko
Nawet, gdybym chciał to mnie nie stać. Sala wypełniona po brzegi. A jak tam publikacje IBE? Książki dwóch czytelników? 🙂
Krzysztof Cywiński 28 kwietnia o godz. 20:52 267528
Podobno nawet Lem nie miał pojęcia ilu jest na świecie idiotów, zanim nie zajrzał do internetu, ale wciąż nie mogę znaleźć dzieła, w którym on to stwierdził.
Gekko 28 kwietnia o godz. 20:53 267529
Z Gekko jako reżyserem,i producentem oraz wykonawcą roli głównej?
Dlaczego aż dwóch? Autor i recenzent 🙂
Krzysztof Cywiński 28 kwietnia o godz. 20:57 267530
Aż dwóch?
@belferxxx
Chyba wywiad z p. Beresiem. Przy okazji sprawdzę 🙂
– – –
„Nawet, gdybym chciał to mnie nie stać.”
Więc jednak „Pornografia” na tę kolację, w pigułce blue?
– – –
Krzysztof Cywiński 28 kwietnia o godz. 20:59 267533
Aby napisać recenzję, nie trzeba przeczytać tego, co się recenzuje. Wystarczy znajomość nazwiska autora.
Gekko 28 kwietnia o godz. 21:01 267536
„Pornografia” Gombrowicza powinna mieć tytuł „Grafomania”. 😉
Opinii publicznej już ciepnięto nowy kąsek, bardziej widowiskowy niż strajk nauczycieli.
Ten nowy bożek to ban na banana.
Walkirio, dobry wieczór, uprzejmie a nawet bardzo upraszam o odpowiedź odnośnie źródła cytowanej przez Ciebie frazy o tych, co pod kredensem. Pisałaś o niej chyba dwa tygodnie temu, a ja zaraz o nią zapytałem.
ontario
28 kwietnia o godz. 21:04
–
A to jednak chodziło raczej o ban na bananową młodzież, której prezes nie trawi od dziecka, chociaż jest już w muzeum.
🙂
@Gekko
Na razie nie zażywałem – nie mam takiej potrzeby: jest o 21 lat młodsza 🙂
@Płynna Rzeczywistość,
a propos NYT – jak się czyta w języku globalnym to, co PIS powiedział o nauczycielach, to ciarki chodzą po kręgosłupie jednak bardziej, niż gdy się czyta to samo w jedynie słusznym języku narodowym.
Uniwersalny język wydaje się mieć większy ciężar gatunkowy, a klarowność przekazu nie bierze jeńcow.
Dlatego mam czasem problem z tym blogiem – klarowność nie zawsze jest obecna, i wtedy zdarza się, że trzeba pisać Sprostowanie:)
Nie musi tylko En Passant, no ale to jednak tuz jest.
– – –
Ta różnica uczy kolejnych kolacników, dlaczego nie musi stać, jeśli cię stać; zjawisko lokalnie nosi nazwę: „projekt niebieskie korki”.
Humor i Satyra edukacji… utemperuje.
– – –
=== = =
Jutro znowu szkoła, belfrzy, nie zapomnijcie zabrać elektrycznych dzienników, pomarańcz i swych woreczków. Panie (woźne) czekają.
=== = =
Szlaczek gratis
@Gekko
Dobra, wygrał Pan. Przekartkowałem jedną publikację: syn mi podsunął. Tylko po to by porównać własne wyniki. 🙂
– – –
Proszę się przed wystrzałem sędziowskim z korka poniedziałkowego odprężyć i wertować w kościele, w którym dzwonią, a nie dzwonić zębami.
Nie każdy Korkowiec musi być kowbojem, nawet taki, żyjący tylko na plakacie reklamowym.
– – –
Gekko 28 kwietnia o godz. 21:27 267544
A przypadkiem nie „Projekt Niebieskie ŚRUBKI?”.
Trurl, niewiele myśląc, plan kampanii miał już bowiem opracowany, siadł i czym prędzej napisał do Doradcy list na kremowym papierze, ozdobiony odręcznym rysunkiem drzewka poziomkowego; treść listu była prosta.
Kochany Doradco! – pisał. – Mam nadzieję, że powodzi Ci się dobrze, jako i mnie, a może nawet lepiej. Słyszałem, że Twój monarcha obdarza Cię zaufaniem, a wiec proszę, mając na względzie wielka odpowiedzialność swoja przed Historia i Racja Stanu, przykładaj się ze wszech sił do swych obowiązków. Gdyby Ci było trudno spełnić jakieś życzenie królewskie, posłuż się, proszę, metoda Ekstra mocną, która Ci iv swoim czasie dokładnie przedstawiłem. Gdybyś miał ochotę, napisz do mnie parę słów, ale nie miej mi za złe, jeśli nie od razu odpowiem, albowiem zajęty jestem teraz robieniem Doradcy dla króla D. i mam w związku z tym mało czasu. Pozdrawia Cię i łączy wyrazy najniższego uszanowania dla Twego Pana. Twój Konstruktor,Trurl.
List ów, wzbudziwszy należytą podejrzliwość Tajnej Policji Wielowczej, został dokładnie zbadany, przy czym nie wykryto w papierze żadnych tajnych chemikaliów, a w rysunku przedstawiającym drzewko poziomkowe – żadnych ukrytych szyfrów. Okoliczność ta wywołała ogromne podniecenie w Kwaterze Głównej Policji i list sfotografowano, odbito, powielono oraz przepisano ręcznie, oryginał zaś, odpowiednio zalepiony, wręczono adresatowi. Przeczytawszy go, Doradca struchlał, pojął bowiem, że musi to być pociągnięcie Trurla, które ma na celu jego kompromitację, a może nawet likwidację; natychmiast więc powiedział o liście królowi, określając Trurla jako szubrawca, który usiłuje go skompromitować w oczach władcy, i wziął się do rozszyfrowania treści, był bowiem pewien, że niewinne słowa są jeno maską, tającą w sobie jakieś czarne okropieństwa.
Zastanowiwszy się, Doradca wyjawił królowi, iż pragnie rozszyfrować list Trurla, aby tym samym zdemaskować jego zakusy, po czym, nabywszy odpowiednią ilość statywów, bibuły, lejków, probówek i odczynników chemicznych, wziął się do skomplikowanych analiz koperty i papieru listowego. Wszystko to, oczywiście, nadzorowała policja, wkręciwszy do ścian jego apartamentów odpowiednie śrubki podsłuchowe i aparaty podpatrujące. Gdy chemia zawiodła, Doradca zabrał się do deszyfrowania samego tekstu, rozpisawszy go na wielkich tablicach, przy pomocy maszyn elektronowych, logarytmów oraz liczydła. Nie wiedział, że równocześnie temu samemu zajęciu poświęciły się najwybitniejsze siły policyjne, którymi dowodził sam Marszałek Wojsk Zaszyfrowanych. Im dłużej trwały jałowe usiłowania specjalistów, tym większy panował w kwaterze głównej niepokój, albowiem wszystkim fachowcom jasne się stało, iż szyfr, w takim stopniu urągający próbom rozłamania, należeć musi do najbardziej przemyślnych, jakie kiedykolwiek zastosowano. Marszałek powiedział o tym jednemu z dostojników dworskich, który okrutnie zazdrościł Doradcy łask Mandryliona. Dostojnik ów, który niczego bardziej nie pragnął, jak tylko zażegnąć w sercu króla zwątpienie w wierność Doradcy, powiedział królowi, że ten całymi nocami siedzi zamknięty w swych pokojach, studiując podejrzany list. Król wyśmiał go i wyjawił, że wie o tym doskonale, bo Doradca sam mu o tym powiedział. Zazdrosny dostojnik, zmieszany, zamilkł i powtórzył zaraz tę wiadomość Marszałkowi.
- Och! – krzyknął ów sędziwy szyfrowiec – nawet i to powiedział monarsze? Cóż to za niesłychana perfidia! I jaki to musi być piekielny szyfr, że ośmiela się rozpowiadać o nim na lewo i prawo!
Po czym kazał swym wojskom zdwoić wysiłki. Gdy po tygodniu nie dało to wszakże rezultatów, wezwano na pomoc najznakomitszego specjalistę od tajemnych pism, twórcę niewidzialnych znaków ksobnych, profesora Grypianusa. Ów, przestudiowawszy inkryminowany list, jak również wyniki prac fachowców wojskowych, oświadczył im, że należy zastosować metodę prób i błędów, posługując się maszynami liczącymi formatu astronomicznego.
Gdy to uczyniono, okazało się, że list można odczytać na trzysta osiemnaście sposobów. Pierwszych pięć wariantów brzmiało: “Karaluch z Młękocina dojechał szczęśliwie, ale szambo zgasło”. – “Ciotkę parowozu przetaczać na sznyclach”. – “Zaręczyny masła nie odbędą się, bo zagwożdżono szlafmycę”. – “Ten, kto kogo ma lub nie ma, sam zawiśnie pod obiema”. Oraz: “Z agrestu, poddanego torturom, niejedno można wyciągnąć”. Ostatni wariant uznał profesor Grypianus za klucz do szyfru i po trzystu tysiącach prób odkrył, że gdy doda się do siebie wszystkie litery listu, potem odejmie od nich paralaksę słońca i roczną produkcję parasoli, a z reszty wyciągnie się trzeci pierwiastek, to wychodzi z tego jedno słowo: “Krucafiks”. W książce adresowej znaleziono obywatela nazwiskiem Krucafuks. Grypianus uznał, że błąd wprowadzono rozmyślnie dla zatarcia śladów, i Krucafuksa aresztowano. Poddany perswazji szóstego stopnia, zeznał, iż stoi w zmowie z Trurlem, który wnet ma przesłać mu jadowite gwoździe i młotek dla śmiertelnego podkucia monarchy. Mając te dowody zdrady czarno na białym, Marszałek Wojsk Szyfrowych przedstawił je zaraz królowi, Mandrylion jednak tak jeszcze ufał wciąż Doradcy, że dał mu możliwość tłumaczenia się.
Doradca nie zaprzeczył temu, iż list można odczytywać rozmaicie przez przestawienie liter; on sam wykrył, jak twierdził, dalszych tysiąc sto innych wersji; dowodził atoli, że nic z tego nie wynika, tj. że list w ogóle nie był zaszyfrowany, ponieważ przestawić w sposób sensowny lub podobny do sensownego można litery absolutnie każdego tekstu, a to, co wynika z przestawiania, nazywa się anagramem. Zajmuje się takimi problemami teoria permutacji i kombinacji. Wołał, że Trurl chciał go zhańbić i skompromitować, stwarzając pozory szyfru tam, gdzie wcale go nie było, obywatel zaś Krucafuks jest Bogu ducha winien, a to, co zeznał, wmówili w niego perswazjoniści Głównej Kwatery Policyjnej, mający w metodach łagody służbowej niejako wprawę, jak również maszyny śledcze mocy kilku tysięcy trupsów. Oskarżenie policji przyjął król źle, a gdy zażądał dalszych wyjaśnień, Doradca jął mówić o anagramach i permutacjach, kodach, szyfrach, symbolach, sygnałach i ogólnej teorii informacji, coraz bardziej zawile i coraz mniej pojętnie, aż król zawrzał wielkim gniewem i kazał go wtrącić do lochu. Wnet przyszła odkrytka od Trurla tej treści:
Kochany Doradco! Pamiętaj o niebieskich śrubkach, jakby przyszło co do czego. Twój Trurl.
Natychmiast poddano Doradcę torturom, lecz nie przyznał się do niczego, powtarzając uparcie, iż wszystko razem to tylko machinacja Trurla; spytany o niebieskie śrubki, odpowiedział, że nie ma takich i nic o nich nie wie. Aby rzecz zbadać dokładnie, należało go rozkręcić. Król dał na to zezwolenie i kowale wzięli się do roboty; pancerze pękły pod ich młotami i przedstawiono królowi ociekłe oliwą, niewielkie śrubki, w samej rzeczy pokryte plamkami błękitnego koloru. Więc chociaż Doradca uległ w trakcie badań kompletnemu zniszczeniu, król uspokoił się, że działał słusznie.
Stanisław Lem „Bajka o trzech maszynach opowiadających króla Genialona”
http://lib.mlm.ru/pl_stanislaw_lem_cyberiada.htm
W latach 1980 – 1981 byłam w zarządzie wojewódzkiej sekcji oświaty Solidarności.
Byliśmy młodzi, pełni wiary, zapału i energii do pracy.
Jeden z kolegów ze starszego pokolenia, który jako dorosły człowiek przeżył rok 1956, powtarzał nam, że władza musi nas zdławić, bo Wielki Brat, nie może pozwolić na takie ekscesy w samym środku obozu socjalistycznego.
Kiedy go pytałam o to dlaczego angażuje się w tę pracę, odpowiedział mi krótko: „bo tak trzeba”.
Okazało się, że miał rację.
Pamiętam swój strach, ból, upokorzenie, gniew w dniu 13 grudnia 1981 roku.
Z perspektywy czasu wiem, że da się to przeżyć, a autorytarnym reżimom nie należy ulegać.
„Tak trzeba”.
Nauczyciele dacie radę! Nie jesteście sami.
Gekko
28 kwietnia o godz. 21:13 267541
Ban na banana – jednak ładniej brzmi, jak u Białoszewskiego: szaranagajama. Bannabanana.
Jagoda
28 kwietnia o godz. 22:02 267550
Krwawy dyktator generał Jaruzelski ma grób w Alei Zasłużonych.
A jego pretorianie dzielnie wspierający aresztowanie tysięcy niewinnych ludzi (np. Miller, Cimoszewicz) są jedynkami na listach do europarlamentu, wystawionymi przez demokratów i obrońców Konstytucji.
Zapewne popierasz listę sporządzoną przez Schetynę… Jeśli tak, będziesz mieć okazję oddać głos na tych, którzy cię upokorzyli. Tym samym uhonorować także krwawego dyktatora generała…
W tej sytuacji – ja nie pójdę na wybory.
ontario
28 kwietnia o godz. 22:02
–
Mam tę świadomość, bezdyskusyjnie: pięknie brzmi.
Dlatego przedstwiłem mniej piękną, ale pełniejszą wersję.
Bananowa młodzież, gimnazja, gendery… tego za czasów prezesa pissu wolno nie było, z teraz są jego czasy, osobiście ukradzione kazdemu z nas.
–
Jagoda
28 kwietnia o godz. 22:02
–
Jagoda, ładnie napisałaś o przeszłości,naprawdę (znam ją z autopsji).
Dopisz więc, co niby mają „dać radę” nauczyciele jutro, skoro wszystko przecież jest inaczej niż w ’81, jest to nasza, wspólna a nie pod obcą kuratelą edukacja, Polska?
–
Jagoda 28 kwietnia o godz. 22:02 267550
Tak było trzeba? Miał rację?
Oto bilans 30 lat nierządów solidaruchów z POPiS-u, PSL-u, SLD etc.:
- Ogromne, wielomilionowe bezrobocie, ukryte w mocno zaniżonych, oficjalnych statystykach bezrobocia, opierających się na bardzo restryktywnej definicji bezrobotnego, definicji niemającej praktycznie nic wspólnego z realną rzeczywistością.
- Setki tysięcy bezdomnych, miliony Polaków żyjące w nędzy, głodne dzieci w szkołach etc.
- Skandalicznie wręcz niskie płace i jeszcze niższe zasiłki, renty i emerytury.
- Zapaść demograficzna, grożąca wyludnieniem Polski i zniknięciem Polaków jako narodu a Polski jako państwa.
- Masowa, wielomilionowa ucieczka Polaków z Polski, największa w całej naszej ponad 1000-letniej historii. Itp. Itd.
Sam tylko jeden Balcerowicz za swojej kadencji jako (wice)premier, minister finansów i prezes NBP zadłużył przecież Polskę na prawie 200 mld dolarów USA (10 razy tyle co Gierek) a mimo to mamy dziś w Polsce, po ćwierćwieczu reform jego i jego uczniów, podobny poziom rozwoju co Białoruś, która uniknęła problemów jakie my mieliśmy i dalej mamy w związku z reformami Balcerowicza, a wymienione powyżej ). To przecież nie kto inny, jak Balcerowicz, na rozkaz swoich mocodawców z Zachodu, ustawił polską gospodarkę już w roku 1990 na nieustanne zadłużanie się, a czego dowodem jest 27 deficytów budżetu w ciągu 27 lat i wciąż rosnący dług zagraniczny RP. Fakty są takie, że w latach 1989-1991, na samym początku tej, tragicznie nieudanej transformacji, dług zagraniczny Polski wzrósł z 24 mld USD to 47 mld USD czyli prawie dwukrotnie, a w latach 1997-2007 z 49 mld USD do prawie 230 mld USD, to jest wzrósł on o 22 mld USD w latach 1997-2000 i o aż 156 mld USD w latach 2001-2007. Oznacza to, że zadłużenie zagraniczne Polski za rządów Balcerowicza wzrosło łącznie o prawie 200 miliardów dolarów USA, a i tak jesteśmy pod względem PKB per capita mniej więcej na poziomie Białorusi, a mamy przy tym o wiele wyższe bezrobocie i o wiele wyższe zadłużenie (zagraniczne i wewnętrzne) niż Białoruś. To są fakty, wzięte z takich źródeł jak Bank Światowy, CIA i MFW (IMF), a z faktami się przecież nie dyskutuje.
Gekko
28 kwietnia o godz. 22:24
dadzą radę wyzwaniom, które przed nimi stoją.
I to by było na tyle. Reszta to bicie piany.
Dobranoc.
ontario
28 kwietnia o godz. 22:10
W tej sytuacji – ja nie pójdę na wybory.
Masz takie prawo.
Jagoda 28 kwietnia o godz. 22:02 267550
Komu nauczyciele dadzą radę? Kapitalizmowi? Zachodniemu kapitałowi, który nami rządzi od roku 1989 i który spowodował, że zlikwidowano polski przemysł a szczególnie zaś przemysł wysokich technologii (high tech), a co za tym spowodował likwidację zapotrzebowania na wysoko wykwalifikowanych fachowców przez co polskie szkoły, w tym także i wyższe, stały się tylko fabrykami bezrobotnych i przechowywaniami dla tzw. rezerwowej armii pracy, czyli inaczej dla bezrobotnych. Innymi słowy – szkoły są we współczesnej Polsce tylko placówkami opiekuńczymi i religijnie oraz generalnie ideologicznie indoktrynującymi w duchu katolicyzmu rzymskiego i kapitalizmu a NIE edukacyjnymi, poza drogimi prywatnymi szkołami dla dzieci elit władzy i pieniądza, a w których nauczyciele z definicji NIE strajkują. Nieliczne szkoły, które w Polsce czegoś uczą, to wypuszczają na świat absolwentów, którzy zaraz emigrują, gdyż albo dla nich pracy w Polsce nie ma, albo też jest, ale za śmiesznie niskie pieniądze, gdyż od roku 1989 jesteśmy tylko producentami i rezerwuarem taniej siły roboczej dla zachodniego kapitału, dostarczając mu owej taniej siły roboczej do pracy zarówno zagranicą, jak też i w Polsce – w firmach należących do owego zachodniego kapitału. Wynika z tego więc także i to, że pensje w budżetówce są w Polsce takie jakie są, czyli bardzo niskie dla ogromnej większości pracowników tegoż sektora.
Jagoda
28 kwietnia o godz. 22:31 267557
Ty też masz takie prawo: honorować krwawego dyktatora generała, który cię upokorzył… (jeśli będziesz głosować na listę utworzoną przez Schetynę). Twoja wolna wola, nic mi do niej.
Gekko
28 kwietnia o godz. 22:21 267553
Mam tę świadomość, że nadprezes, nadperemier i naprezydent cię okrada.
Ja jestem wolny człek i żyję wśród wolnych ludzi, nie można nas okraść z wolności. Ale u ciebie – nie przeczę – może być inaczej.
A tymczasem zmarł właśnie Cyryl Budniewicz, urodzony w Moskwie w roku 1937, jeden z trojki czołowych harcowników „opozycyjnych” z marca 1968 roku (przed nim zmarł Jacek Kuroń). Był on członkiem PZPR i ZMS w latach 1957-1964. Mimo usunięcia go z partii uzyskał on w roku 1974 stopień naukowy doktora na podstawie pracy pt. Organizacja gospodarcza państwa piastowskiego, a cztery lata później uzyskał on stopień doktora habilitowanego na podstawie rozprawy poświęconej Italii wczesnośredniowiecznej. W roku 2005 wszedł on w skład komitetu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenckich.
@ Jagoda
28 kwietnia o godz. 22:29
…dadzą radę wyzwaniom, które przed nimi stoją.
– – –
Miałem kilku świetnych nauczycieli w szkołach.
To było w czasach, które wspominasz i wtedy, oni, takie bicie piany uznawali od początku, który cytuję, będącego z ich niezłomnej woli końcem wypowiedzi.
A wydana, wspomniana przez Ciebie reszta, opiewałaby na pałę.
Nie ma co udawać, że nic się nie zmieniło.
–
Panie belfrze-
Wolałby Pan mieszkać w Polsce czy na Białorusi ???
P.S. Za tzw komuny w Polsce formalnie bezrobocia prawie nie było, ponieważ tą samą pracę, którą w krajach cywilizowanych wykonywał jeden człowiek u nas wykonywało co najmniej dwóch. A realne wynagrodzenie wynosiło 1/4 -1/5 zachodnioeuropejskiego. Bo nasza wydajność pracy podobnie się miała do tej w rozwiniętych krajach. Bo nasz przemysł był w większości przestarzały i nie było w praktyce żadnego high- tech. Nie staliśmy się wtedy tanią siłą roboczą dla krajów zachodu tylko dla tego, że władza utrudniała obywatelom wyjazdy za granicę.
Dzisiaj realne wynagrodzenie w Polsce (liczone wg siły nabywczej) jest porównywalne do tego we Włoszech czy Hiszpanii i mniej więcej dwukrotnie niższe od niemieckiego.
Polityka gospodarcza po 1989 roku nie spowodowała bezrobocia, tylko je ujawniła. Osobiście uważam, że awans cywilizacyjny Polski , który niewątpliwie nastąpił, zawdzięczamy głównie mobilizacji społecznej, podobnej do tej, jaka była po wojnie, bo tzw polityka gospodarcza poststyropianu („najlepsza polityka gospodarcza to brak takiej polityki”) który uległ neoliberalnemu dogmatowi w najlepszym razie rozwojowi nie sprzyjała.
P.S.
W wyniku polityki gospodarczej dobrozmieńców upadło wiele lokalnuch banków i towarzystw ubezpieczeniowych ( z polskim kapitałem ) z powodu obciążenia ich podatkiem bankowym. Ograniczenie handlu w niedziele spowodowało efekt podobny- struktura obrotów w handlu zmieniła się na niekorzyść drobnych sklepów (też polskich)
Ino
28 kwietnia o godz. 21:05 267540 :
Ino, teraz dopiero usiadłam do komputra, bo nie jest on moim całym życiem. Odpowiadam z opóźnieniem.
Źródło cytatu mojego pochodzi od mojej Mamy, rocznik 1914, nieżyjącej więc.
Kredens to był rodzaj pokoju, gdzie mieścił się obszerny mebel, kryjący tysiące tajemnic – o tej samej nazwie. W kredensie było wszystko, aż strach pomyśleć, czego tam nie było. Jeżeli czegoś nie było w kredensie, to znaczyło, że nie ma tego wcale.
Zdarzało się jednak, że spod rzeźbionych kredensowych nóg wypełzało złe. Zazwyczaj działo się to nocą. Bałam się.
I kiedyś mój ukochany Ojciec, rocznik 1909, powiedział mi, że to chuj i nie ma się czego bać. To cała tajemnica; lubię Cię.
Aha, Mama wspierała Ojca i nawet dodawała opisy.
Walkirio, dzień dobry, korzystając z długiej szkolnej przerwy w burzliwy, mimo wszystko, szkolnym dniu, chcę Tobie podziękować za odzew. Sądząc po wieku Twoich rodziców, pamiętali oni dobrze czasy po1 wojnie, może nawet mieli styczność z Polakami,którzy jak bohaterowie,, Przedwiośnia,, uciekli z komunistycznej Arkadii do Polski. I być może to słowo na Ch ma rosyjski rodowód lub było używane w krainie Lenina przez polskich zesłańców.
Jeżeli mnie czytasz i chciałabyś o tym się dowiedzieć, to czekaj na mój jutrzejszy wpis. Znam kogoś, kto może naprowadzić na właściwy ślad.
ontario,
Jaruzelski sam stanu wojennego nie wprowadził.
Walkirio, dziękując za wieczorowonocną odpowiedź, chcę poinformować, że wiek Twoich rodziców stanowić może klucz do frapującego mnie pytania, o głębsze źródło tej frazy. Staram się pisać bardziej pobożnie, gdyż mój pierwszy wpis jest w rękach moderatora, a nic zdrożnego w nim nie zawarłem. Jutro, jak zechcesz, to przeczytasz o moich poszukiwaniach głębszego źródła tego sformułowania,których kierunek zainspirował wiek Twoich rodziców.
Pozdrawiam.
Walkirio, odpisałem Tobie bardzo pobożnie, że jestem na tropach tej frazy. Ale dwa razy moderator to przechwycił. Szkoda.
Walkirio, dziękując, mogę tylko i niestety, Ciebie pozdrowić. Okazuje się, że wyraz moderacja nie tylko od mody pochodzi
Walkirio, moje wpisy Do Ciebie nie dochodzą
Następny krok, zablokowanie mojego bankomatu
Mad Max
„Wolałby Pan mieszkać w Polsce czy na Białorusi ???”
Głupie pytanie! Oczywiście, że na Białorusi!
Różni ludzie śmieją się z różnych rzeczy. Humor jest potrzebny, pozwala optymistycznie patrzeć na świat. Śmianie się z ludzi w trudnej sytuacji życiowej nie koniecznie jest zabawne. Robią to przeważnie ludzie o osobowości paranoicznej. Przekonanie o własnej wielkości pozwala im na dobry humor tylko w chwilach triumfu. Takim dobrym humorem poczęstował wczoraj swoich wyborców szef wszystkich szefów zaśmiewając się z nauczyciela, który w okresie strajku przebrał się za krowę. To jedyne co na temat oświaty miał wczoraj do powiedzenia szef wszystkich szefów.
Zgromadzona publiczność biła mu brawo. I to brawo jest istotą tej władzy. Brawo dla każdej głupoty jaką usłyszą z ust szefa. Zero refleksji. Zero empatii.
Tak, więc panie gospodarzu. Sprostowanie jakie Pan napisał, to jednak dowód, że pokłady empatii Pan ma.
Dziękuję za moderację, która sprawi, że komentarz pojawi się lub nie.
Płynna Rzeczywistość
29 kwietnia o godz. 10:16 267576
Dziękuję za informację, nie wiedziałem.
Łaaaaaa, cenzura… No, no, no! Bojownicy o wolność słowa, salut wam!
Znalezione w Internecie:
„Drodzy Uczniowie i Rodzice, w obecnej sytuacji zmuszony jestem odwołać wszystkie korepetycje przygotowane i zaplanowane na maj i czerwiec tego roku szkolnego”.
Cenzuro, do dzieła, w imię wolności słowa!
Najbardziej uderza w tej całej sytuacji hipokryzja; rok 2013, ministra Szumilas (która jakże teraz „rozumiała i wspierała”):
„Minister edukacji radzi nauczycielom, żeby szybko nauczyli się jakiegoś sensownego zawodu, bo w szkole miejsca dla wszystkich belfrów zabraknie. Bo idzie demograficzny niż i nie będzie kogo uczyć…”
” A nauczyciele powinni brać pod uwagę zmianę zawodu” – mówi minister edukacji Krystyna Szumilas w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/minister-edukacji-krystyna-szumilas-namawia-do-zmiany-zawodu/wr9s0nc?fbclid=IwAR32Q3VHak-sKWuUbhvwkBt87ceV-3zH6OBB3_6yiT4wIiugcR2gXOpwO_A
Właśnie wystąpił w telewizji Sławomir Broniarz. Poruszył te same sprawy jakie już szybciej były w liście męża nauczycielki. Przypomnę, bo warto :
Napiszę sobie list, może do wszystkich, może do nikogo. Napiszę o kabarecie jakim jest szkoła. Jako mąż, syn i zięć nauczycielek uważam, że mam do tego prawo. Świadomie nie poruszę tutaj kwestii wynagrodzeń. To ja od 19 lat utrzymuję swoją rodzinę, pracując na dwa, czasem prawie 3 etaty. W czasach gdy żona nie pracowała, miałem na utrzymaniu żonę, dwójkę dzieci i psa, dzisiaj mam na utrzymaniu nauczycielkę, dwoje dzieci i psa, a dodatkowo partycypuję w kosztach edukacji czyichś dzieci. Chcę żeby moja żona pracowała od 7 do 15, żeby jej pracodawca stworzył jej w szkole wyposażone stanowisko pracy i zapewnił wszystkie niezbędne narzędzia i materiały do wykonywania pracy, z ubiorem służbowym włącznie. Praca w mundurku nie hańbi, wiem coś o tym. W czasie pracy moja żona ma wykonać wszystkie czynności, które posiada w zakresie swoich obowiązków (uczenie dzieci, udział w wywiadówkach, radach pedagogicznych, komisjach socjalnych), niech sprawdzi sobie sprawdziany, przygotuje gazetki szkolne, dekoracje na teatrzyki i przygotuje się do lekcji. Na udział w wycieczkach szkolnych nie wyrażam zgody, gdyż nie życzę sobie aby moja żona brała na siebie odpowiedzialność za zdrowie i życie czyichś dzieci, bo jak nie daj Boże coś się stanie grozi jej za to odpowiedzialność karna i finansowa, a to negatywnie odbije się na życiu naszej rodziny. Nie wyrażam zgody na dalsze wykorzystywanie przez szkołę mojej prywatnej przestrzeni życiowej poprzez zajęcie półek i szuflad w moich prywatnych meblach. Mam dość korzystania przez szkołę z mojej prywatnej drukarki, zwłaszcza, że to ja w pełni ponoszę koszty jej utrzymania, a tuszu idzie jak w małej agencji reklamowej. Zabraniam wykorzystywania prywatnego laptopa do celów służbowych. To samo dotyczy telefonu. Do dziś zastanawiam się po co mi w domu laminarka. Informuję, że nie będę zaopatrywał mojej żony w długopisy, zeszyty, wycinanki, naklejki, kleje i inne wszelkiej maści materiały biurowe. Nie będę również opłacał żonie dostępu do portali nauczycielskich a także finansował jej szkoleń. Za moje w 100 procentach płaci mój pracodawca, z uwzględnieniem dojazdu, zakwaterowania i wyżywienia. Nie będę więcej zdobywał od znajomych i przywoził z targów materiałów reklamowych typu kubki, breloczki, smycze czy inne długopisy. Narzędzia do wykonywania pracy powinien zapewnić pracodawca. Wiem, wiem może zmienić pracę. Owszem proponowałem, namawiałem, były jakieś pomysły. Niestety wiem, ze moja żona nie była by wtedy szczęśliwa. Wciąż cieszy się sukcesami „swoich” dzieci, tymi dużymi i tymi małymi. Pełne skrzywienie zawodowe. Nawet na zwykłych zakupach słyszę: „Weźmy te jogurty, są w takich fajnych słoiczkach, zrobię z nich z dziećmi stroiki na święta”. I nie kupujcie żonie kwiatów z okazji dnia nauczyciela i końca roku skoro jest to dla was takie uwłaczające. Stać mnie jeszcze i na to pomimo poniesionych powyżej kosztów. Kupuję często, bez powodu, bo lubię jak świeże kwiaty stoją na stole w salonie.
Co do samego strajku. Strajk, żeby był skuteczny musi być uciążliwy, lekarze nie leczą, pracownicy przerywają produkcję. Rolnicy i górnicy przy okazji spalą pół Warszawy. Nie wszyscy mogą zorganizować strajk, który uderzy bezpośrednio w rząd i nie wpłynie negatywnie na funkcjonowanie społeczeństwa. To udało się tylko służbom mundurowym, a w zasadzie Policji. Martwicie się o los dzieci, wziętych na zakładników przez terrorystów nauczycieli, a nie dostrzegacie, że te same dzieci zapłacą za wszystkie programy +, które tak chętnie wszyscy przygarniają. Moje dzieci też w tym roku piszą egzaminy, jedno maturę drugie gimnazjalny.
PS. Można udostępniać, przesyłać, wystrzeliwać w kosmos. Komentarze, zarówno pozytywne jak i negatywne, które w rażący sposób będą naruszały zasady poprawnej polszczyzny, będą kasowane. Osoby, którym przeczytanie tego tekstu zajmie więcej niż 3-4 minuty proszone są o powstrzymanie się od komentowania. Tyle. Lecę do pracy bo się samo nie zarobi.”
Proponuje strajk włoski do końca roku. Inaczej mówiąc, wstrzymanie się od działań sponsorowania szkoły przez nauczycieli, w taki sposób jak to opisał mąż nauczycielki.
Ciekawy komentarz Joanny Cieśli, która myślą wybiega ku wrześniowi:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1791028,1,odwieszenie-strajku-nauczycieli-we-wrzesniu-trudno-sobie-to-dzis-wyobrazic.read
Zasadne jest jeszcze jedno pytanie: ilu z ostatnio strajkujących we wrześniu będzie jeszcze pracować w szkołach publicznych? Wielu nauczycieli deklarowało, że poprzez protest dają ostatnią szansę systemowi – i własnej szkolnej przyszłości. Część ma już wstępnie dogadane przenosiny, umowy w łaknących pracowników firmach.
No właśnie. Jak bardzo realany jest to problem?
Normalny szok! Kto i kiedy to napisał:
Brak rozwiązania podstawowych problemów nauczycieli w szkołach publicznych jest jedną z głównych przyczyn kryzysu polskiej szkoły, negatywnej selekcji do zawodu nauczyciela i odpływu wartościowych kadr do innych zawodów. Po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach zostaną przygotowane i wdrożone regulacje gwarantujące awans materialny wysoko kwalifikowanych i rzetelnie pracujących nauczycieli oraz przewidujące wzmocnienie pozycji „szeregowego” nauczyciela w stosunku do administracji i rodziców.
Nauczyciel uzyska prawne instrumenty egzekwowania dyscypliny na swoich lekcjach i gwarancję trwałości wystawianych przez siebie ocen. Nie będą one podlegać negocjacjom z dyrekcją szkoły i rodzicami.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości znacznie podwyższy wynagrodzenia nauczycieli szkół publicznych. Zrobimy to natychmiast po powrocie takiego wzrostu gospodarczego, jaki miał miejsce za naszych rządów w latach 2005–2007. W przypadku nauczycieli legitymujących się wysokimi kwalifikacjami i dokonaniami miesięczne wynagrodzenie powinno wzrosnąć w stosunku do obecnego stanu nawet o 2500 zł brutto. Wzrosną także znacznie, w stosunku do obecnego poziomu, minimalne stawki dodatków: funkcyjnego, za wychowawstwo i motywacyjnego. W ramach systemowego rozwiązania problemu wysokości zarobków zostanie powiązany wzrost kwoty bazowej ze wskaźnikiem wzrostu gospodarczego i inflacji.
@Anna
29 kwietnia o godz. 14:28 267594
„Najbardziej uderza w tej całej sytuacji hipokryzja; rok 2013…”
Jak już mówimy o roku 2013 i hipokryzji to przypomnę fragmencik z wywiadu Grzegorza Sroczyńskiego ze zmarłym właśnie profesorem Karolem Modzelewskim (GAZETA WYBORCZA, 13 września 2013):
„Dzisiaj wyrzuca się grupowo nauczycieli i w ich imieniu nikt nie strajkuje. Nawet inni nauczyciele”…
I jeszcze drobny fragment z wywiadu Sroczyńskiego z profesorem Modzelewskim (przypominam, ukazał się w druku 13 września 2013):
„Z triady wolność, równość, braterstwo ponieśliśmy na polu tych dwóch ostatnich poważną porażkę. Wyszła nam tylko wolność. Ale bez równości i braterstwa jest zagrożona i może ograniczyć się do wolności przepływu kapitału finansowego”.
@grzerysz,
To bardzo dobry wywiad.
Mnie zainteresował ten fragment:
W 1994 roku … chciałem wiedzieć, ile zdaje młodzieży ze środowisk robotniczych, a ile z chłopskich. … Przejrzałem wszystkie ankiety. Okazało się, że chłopskie dziecko było JEDNO.
Na ilu kandydatów?
– Czterystu. Wydział historii. Byłem tym wstrząśnięty i zwierzyłem się żonie. …
Małgosia wiele lat pracowała w redakcji rolnej w Radiu Wrocław i mi wyjaśniła: „Co się dziwisz? Żeby dziecko posłać na studia, to najpierw musi mieć maturę. A oni nie mają matur”. „A dlaczego nie mają?”. „Ano dlatego, że na wsi jedzenie zawsze się znajdzie dla dzieci, natomiast gotówki nie ma. Nie ma na pekaes, żeby dojechały do miasta, gdzie jest liceum. Na głupi bilet miesięczny nie ma”.
Prof. Maria Jarosz szacuje, że obecnie na uczelniach publicznych mamy najwyżej 2 proc. studentów z ubogich rodzin. 2 proc.! Na bezpłatnych uczelniach publicznych studiują głównie dzieci z wielkomiejskich zamożnych domów, które było stać na korepetycje i lekcje angielskiego. Natomiast na gorszych uczelniach prywatnych – które często są szwindlem i handlem dyplomami – studiują ubodzy za pieniądze. Jeśli w ogóle na te kiepskie studia uzbierają. Taką mamy równość szans.
No i jeśli Pan mnie czytuje czasami, to Pan wie, że ja reformę Zalewskiej atakuję dokładnie z pozycji równościowych i – jak by to nazwać – solidarnościowych. Ta reforma może tylko jeszcze bardziej odsunąć od edukacji dzieci ze środowisk wiejskich czy małomiasteczkowych, miejskich robotniczych, generalnie – biednych. Jej owoce poznamy jednak dopiero za 5-10 lat.
Tu jest link do całego wywiadu: http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,14601270,Wkurzyl_sie_pan__Swietnie_.html
@Grzerysz
Tu większy fragment rozmowy ze śp.profesorem Modzelewskim:
” W wolnej Polsce od początku gloryfikowano nierówność. Powtarzano, że rozwarstwienie jest nieodłącznym elementem rozwoju gospodarczego i że temu rozwojowi sprzyja, co jest nieprawdą. Wpajano rodzącej się klasie średniej, że biedni i bezrobotni są sami sobie winni. Że przecież wystarczy wykazać się inicjatywą, otworzyć small business. Najbardziej mnie wściekało, gdy tego typu mądre rady wygłaszano wobec ludzi porzuconych w blokach przy dawnych pegeerach. Albo wobec zwolnionych szwaczek w Łodzi. „Weźcie sprawy w swoje ręce”. No jasne. Tak jakby każdy mógł otworzyć firmę niezależnie od okoliczności.
Jest taki wiersz Zbigniewa Herberta „Ornamentatorzy”. Mowa w nim o rozmaitych specach od upiększania, którzy potrafią wymalować w optymistyczne kwiatki nawet plecy więźniów. W wolnej Polsce upiększano rzeczywistość bardzo skutecznie. Szczególnie gorliwie upiększano niski interes materialny, pospolitą chciwość owijano w szczytne hasła. Znam to wszystko na pamięć: że jak bogaci się bogacą, to dobrze dla biednych, bo zawsze im coś skapnie. Albo że przypływ podnosi wszystkie łódki. I że problemy społeczne rozwiążą się same, wystarczy, żeby rosło PKB. Czyszczenie kamienic z lokatorów też jest odpowiednio upiększane i nazywane na przykład rewitalizacją miasta.
Z triady wolność, równość, braterstwo ponieśliśmy na polu tych dwóch ostatnich poważną porażkę. Wyszła nam tylko wolność. Ale bez równości i braterstwa jest zagrożona i może ograniczyć się do wolności przepływu kapitału finansowego.”
http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,14601270,Wkurzyl_sie_pan__Swietnie_.html
Gdzieś w tym wszystkim jesteśmy my- nauczyciele. I dla mnie niezrozumiałe, naprawdę niepojęte jest, jak p.Broniarz miał być moim reprezentantem.
Ino, przeczytałam. To, co przeżyli moi Rodzice niech zostanie w pamięci bliskich. Obecnie – strach włączyć jakikolwiek program telewizyjny, bo się strach bać patriotów.
Napisz, proszę, o Twoich odkryciach. Może to coś złagodzi?
Anna,
Co wspólnego ma Broniarz z rozmową Modzelewskiego ze Sroczyńskim?
Płynna Rzeczywistość
29 kwietnia o godz. 18:04
Jednak w czasach PRL-u nie było tak źle!
PKS-y docierały prawie do każdej wioski, były internaty dla tych, którzy nie mieli dobrego dojazdu i stypendia dla nich, by mieli za co żyć.
Na studia dzieci z rodzin robotniczych i chłopskich dostawały dodatkowe punkty za pochodzenie przy egzaminach wstępnych, akademiki i stypendia socjalne dla tych z rodzin ubogich albo fundowane od przyszłego pracodawcy.
I po co było to zmieniać ?
Sprostowania po strajkowych włoskach…
– – –
Sprostowania… Edukacja gronem gogicznym pożera własny ogon pompowania i nadymania fałszywych martyrologii, wchodząc w rolę Ofiar Wyklętych Transformacji… Tak prostuje się zakrzywione pętle rzeczywistości, czyniąc z nich krzywe lustra karykatury…
– – –
A tymczasem strajk, że stają Włoski.
Czytam w mediach liczne wypowiedzi etatystów, że ograniczą się do …godzin pęsumalnych, to znaczy do tablicowych 18.
Wyparcie, zakłamanie, obłuda, oszustwo czy kompletna straceńcza głupota zamiaru złamania ustawowego kontraktu?
Chyba wszystko naraz.
Tak przekonania swego koleżeństwa w zawodzie, dorosłych ludzi obdarzonych prawami i obowiązkami pracowniczymi prostuje prostownicą jak tej, no, na granicy przebranej krowie, koleżanka nauczycielka w mediach, już kilka lat temu:
„…Wszystko zapisane jest w ustawie, art. 42., który objawia nam nieznaną ogólnie prawdę, że jednak ten czas pracy wynosi do 40 godzin tygodniowo….”
Wężykiem tę ignorancję rżnięcia głupa, że etat to 18 h, czy Babylissem s-prostować?
Sprostowania po st ra jko wych włoskach…
– – –
Sprostowania… Edukacja gronem gogicznym pożera własny ogon pompowania i nadymania fałszywych martyrologii, wchodząc w rolę Ofi*ar W*yklętych Transformacji… Tak prostuje się zakrzywione pętle rzeczywistości, czyniąc z nich krzywe lustra karykatury…
– – –
A tymczasem strajk, że stają Włoski.
Czytam w mediach liczne wypowiedzi etatystów, że ograniczą się do …godzin pęsumalnych, to znaczy do tablicowych 18.
Wyparcie, zakłamanie, obłuda, oszustwo czy kompletna straceńcza głupota zamiaru złamania ustawowego kontraktu?
Chyba wszystko naraz.
Tak przekonania swego koleżeństwa w zawodzie, dorosłych ludzi obdarzonych prawami i obowiązkami pracowniczymi prostuje prostownicą jak tej, no, na granicy przebranej krowie, koleżanka nauczycielka w mediach, już kilka lat temu:
„…Wszystko zapisane jest w ustawie, art. 4*2., który objawia nam nieznaną ogólnie prawdę, że jednak ten czas pracy wynosi do 4*0 godzin tygodniowo….”
Wężykiem tę ignorancję rżnięcia głupa, że etat to 18 h, czy Babylissem s-prostować?
– – –
Strajk odniósł sukces bezpodstawną prawnie i formalnie cenzurą na belferblogu.
Nic lepiej nie obrazuje prawdy o mitologii etatyzmu w fałszywych szatkach edukacji.
– – –
Strajk odniósł sukces bezpodstawną prawnie i formalnie cenzurą na belferblogu.
Anna
29 kwietnia o godz. 18:47
Karol Modzelewski, Jacek Kuroń, Zbigniew Bujak ( jeśli liczyć tych najbardziej znanych ) to byli ci nieliczni, którzy cierpieli za miliony.
Inni natomiast, gdy dorwali się do władzy sprawili, że wskutek ich działań zaczęły cierpieć miliony.
Zapamiętałem komentarz Modzelewskiego po śmierci Kuronia.
Powiedział on, że „gdy Jacek zmarł, to wielu kolegów odetchnęło z ulgą, gdyż on stale nam wypominał – ” Koledzy – ale przecież nie o to walczyliśmy !!!”
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/morawiecki-napisal-list-do-broniarza-debata-bez-panstwa-nie-bedzie-pelna/6kfm9j3
– Na pewno nie wezmę udziału w tej drugiej turze, tak jak nie wziąłem udziału w pierwszej – oświadczył Broniarz
Walkirio, jutro, zaraz po pożegnanie maturzystów jestem umówiony z moim znajomym, który, mam nadzieję, pomoże mi w znalezieniu źródła cytowanej frazy. Jest on wprawdzie trochę młodszy od Twojej mamy, lecz wiele przeżył, co zresztą wyróżnia te pokolenie. Myślę, że około 16tej napiszę, co się dowiedziałem. Wstępnie zakładam, że etymologia tego z pod kredensu pochodzi z kręgów słowiańskich. Nie znalazłem bliższych danych w słownikach wyrażeń wulgarnych oraz gwar środowisk dewiacyjnych. Nie ukrywam, że zacytowana przez Ciebie fraza swoją oryginalnością mnie zaintrygowała. No i celnie ją zastosowałaś jako żartobliwą przyganę naszej, blogowej, sążnistej politycznej dyskusji
Walkirio, znowu mój wpis do Ciebie,, czeka na moderację.
Płynna Rzeczywistość
29 kwietnia o godz. 18:04 267600
W wiejskim gimnazjum była szansa. To było stypendium dla wyróżniającego się ucznia. Nie pamiętam, kto był sponsorem, ale na pewno nie państwo. Teraz wycofali się prywatni sponsorzy, ale Państwo nie zajęło ich miejsca. Dobrego ucznie nie sponsoruje już nikt. No może poza m-bankiem na olimpiadzie matematycznej.
Z drugiej strony, rolnicy do szkoły średniej posyłają wyłącznie dziewczynki. Chłopców szkoda, bo mogą szybciej pojechać do pracy na zachód. Dziewczynki chodząc do szkoły średniej czekają, aż pójdą za mąż. I nie jest to następstwo złej kalkulacji ekonomicznej, ale samo życie. Rezygnując ze statusu rolnika jest się zmuszonym płacić podatki. A tak nie trzeba. I jeszcze za świnkę lub za krówkę się dostanie ekstra pieniądze. Można pracować na zachodzie, a tu nie płacić podatków, bo jest się rolnikiem. To po co iść na studia. Po to, aby ten super układ zepsuć ?
Teraz mi przyszło na myśl, że zamiast podwyżki 1000 zł brutto, wolałbym być zwolnionym z płacenia podatku podobnie jak rolnik.
@kaesjot
” Koledzy – ale przecież nie o to walczyliśmy !!!”
Czy nie przypomina Ci to wcześniejszego, Wałęsowskiego „nie o take Polske walczyłem?”
No to q.r.v.a o JAKE?
kwant25 29 kwietnia o godz. 22:19 267615
Tak. Brzmi rozsądnie. Prawdę mówiąc, coś mi w wyjaśnieniu Modzelewskiego nie do końca pasowało, dlaczego akurat rolników tak mało studiuje historię.
Mamy spor dwóch starców od 30 lat:
Michnik v. Kaczyński.
Niech się zaplują lub odejdą. Co nas to obchodzi ?
– – –
Algorytmy sztucznej edukacji aspirują do takiej inteligencji.
Najciekawszym tematem bloga staje się tajemnica kwalifikacji administratora IT „Polityki”.
Tam są etety i nagrody, przyciągające najlepszych, lecz uniemżliwiające sens tego stanowiska.
Powodzenia, oświato dobrej zmiany!
– – –
@Gospodarz
Współczuję: dodatkowa praca. Publikacja, tylko po lekturze:(
@wszyscy
Szanowni Państwo
Kilka lat temu zostałem na tym forum zbanowany. Od wczoraj, z kolei, zaliczony do dyskutantów kategorii: proszę poczekać, wpis w moderacji. Przy takim wyborze, lepiej pożegnać się.
@KC
Michnik i Kaczyński to tylko pomniejsze figury większego sporu, który trwa co najmniej od 300 lat. Proszę zajrzeć choćby do wstępu artykułu z Encyklopedii teatru http://encyklopediateatru.pl/artykuly/140780/wszystkiemu-winne-oswiecenie lub książki Jana Sowy „Fantomowe ciało króla”.
Optymatyk
29 kwietnia o godz. 23:06
Wałęsa to „inna para kaloszy” – pomocnik elektryka po OHP-ie.
Krzysztof Cywiński
30 kwietnia o godz. 7:23
To się nazywa ” odpowiedzialność zbiorowa”.
Zgadzam się z Tobą, że czekanie na ukazanie się własnego wpisu, po tym dalej czekać na odpowiedzi i opinie innych dyskutantów by później czekać na opublikowanie repliki przestaje człowieka bawić. Na tej zasadzie padło Forum.
Ja nie piszę dla samego pisania, by „wygadać się” lecz zabieram głos w sprawach, które mnie interesują i w których mam coś do powiedzenia.
A że nie zawsze wypowiedzi moje są „po linii” Gospodarzy to mnie banują. Np dr Kaczmarewicz założył mi szlaban za głoszenie poglądu iż ” ja nie chcę być leczonym – ja chcę nie zachorować” czyli by służba zdrowia skupiła się na zapobieganiu chorobom a nie czerpała korzyści z ludzkiego nieszczęścia.