Dowalić nauczycielom na studniówce
Nauczyciele cisną maturzystów, a ci jak co roku planują odwet. Zwyczajowo na przedstawieniu studniówkowym mogą powiedzieć o nauczycielach wszystko. Byle było śmiesznie.
Jak mocno uczniowie dowalą nauczycielom, zależy od wyników próbnych matur. W tym roku próbne egzaminy okazały się nadzwyczaj słabe, choć nie ze wszystkich przedmiotów, zatem należy się spodziewać zemsty na studniówce. Uczniowie dadzą belfrom wycisk, choć nie wszystkim.
Zwykle najmocniej obrywa się dyrekcji, bo też dyrekcja najmocniej ciśnie. A to złapie kogoś na paleniu papierosów (po takich wynikach sam bym zapalił), a to na spóźnianiu się na lekcję (korki są takie, że trudno się nie spóźnić), a to na wcześniejszym wychodzeniu ze szkoły (też bym skrócił lekcję, ale ustawa nie pozwala). Nikt tak uczniom nie zachodzi za skórę jak dyrekcja. Szefostwo będzie więc głównym bohaterem przedstawienia studniówkowego. Cieszą się z tego nie tylko uczniowie.
Zaraz za dyrekcją są nauczyciele, którzy lubią sypać jedynkami. Komu zdarzyło się przeholować z ocenami niedostatecznymi, ten musi się liczyć z zemstą. Taka tradycja. Jak ktoś się boi, że młodzież zrobi z niego idiotę, co się zdarza, ten na studniówkę w ogóle nie przychodzi. W tym roku sporo belfrów się wycofało z udziału w imprezie, co każe domniemywać, że przedstawienie będzie ostre. Nie mogę się doczekać.
Komentarze
Rosnie grupa toksycznych rodziców, co objawia się wzrostem agresji uczniów, również maturzystów:
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25526106,pedagog-jedna-czwarta-uczniow-ma-zabubrzenia-psychiczne.html#S.main_topic-K.C-B.6-L.2.maly
Dlatego przeklejam wpis z poprzedniego wątku:
Co drugi dzień w Polsce dziecko, młody człowiek (7-18 lat) popełnia samobójstwo. Polecam lekturę artykułu i wpisów czytelników:
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25520631,wyszedl-krzyczac-ze-sie-zabije.html#S.zajawka_magazynowa-K.C-B.5-L.1.maly
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25526106,pedagog-jedna-czwarta-uczniow-ma-zabubrzenia-psychiczne.html#S.main_topic-K.P-B.1-L.4.zw
Inaczej mówiąc – jeden pedagog na kilkuset uczniów. Z drugiej strony – jedna matka na co najwyżej kilkoro dzieci. A ojciec ? Często nie bierze w tym udziału, albo go nie ma.
To kto ma nieść pomoc psychologiczną dziecku ? Czy ten jeden pedagog ? Czy rodzice ?
I na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć. Zwalanie odpowiedzialności na szkołę, a zwłaszcza nauczycieli nic nie da. Nauczyciele, nie odpowiadają za organizację i funkcjonowanie szkoły. Wykonują zlecone przez pracodawcę zadania, które się na nich narzuca i nie pyta o ich zdanie na ten temat. Chyba, że formalnie – jednak na pewno nie w ramach partnerstwa.
Pytanie – czy to tylko wina nauczycieli i rodziców ? Nie ma innych czynników ?
Myśmy też mieli rodziców – w większości z wykształceniem zawodowym lub tylko podstawowym. Uczyli nas nauczyciele po Liceach Pedagogicznych , później coraz więcej po SN-ach a mgr po uniwersytecie w podstawówce na prowincji to już był unikat !
Też była to szkoła typu „pruskiego” !
I takich problemów nie było !
Może to skutek „bezstresowego wychowania” ?
Wygląda na to, iż stało się ono źródłem jeszcze większych stressów!
Zabrania się uderzenia dziecka jako narzędzia „przywołania do porządku” nie mając chyba pojęcia, że owo „uderzenie” ma pewny, bardzo istotny parametr – ENERGIĘ uderzenia..
Wydaje mi się, że tym, czego w tym systemie zarządzania oświatą i wychowaniem to brak MYŚLENIA -taki układ 0-1 bez wartości pośrednich, bez przypisywania problemom odpowiednich wag.
Patrz przykład teraz Batorego w tle i „Patointeligencja”.
To dobry zwyczaj, aby pośmiać się razem z uczniami ze swoich wad, śmiesznych gestów, wykazać dystans do samego siebie. Szkoła to teatr, na scenie występują nauczyciele, a widownię tworzą uczniowie. Jakże wielu z nas zapomina, że są oni bardzo uważni. I miejmy nadzieję, że uczniowskie występy, niechby nawet trochę przejaskrawiające rzeczywistość, nie przekroczyły granic dobrych obyczajów.
Mam sposób, aby stępić ostrze krytyki wymierzone w moją osobę. Oto co jakiś czas uczniowie anonimowo są proszeni i wyrażenie pisemnej opinii na mój temat i sposobu oceniania, prowadzenia lekcji. I piszą. Punktowali, np, że siedzę na ławce. Niektórym się podobało, że wprowadzam niekiedy teatralizację swoim zachowaniem, inni byli przeciwnego zdania, pisząc, iż się wygłupiam, ale mi to wybaczają, gdyż mnie lubią, inni znowóż stwierdzają, że jestem porąbany, tak jak kanon lektur, zwracają uwagę na zasób słownictwa i wiercenie dziur w brzuchu omawianiem lektur w kontekście współczesnych realiów, co zmusza ich do śledzenia wydarzeń z areny krajowej, czepiają się moich złotych myśli, tego, że…….
Ja to,, biorę na klatę,, nie gniewam się. Czasami te adnotacje są dobrą dla mnie lekcją pokory, a i zdarzyło się, iż czytając,, Ja pana kocham,, umocniłem swoją wiarę w swoją osobowość, którą podkopuje moja teściowa.
Oczywiście, po lekturze stosu karteczek na mój temat wydaję oświadczenie w stylu wysoce dyplomatycznym z nutką humoru.
Wśród wielu innych czynników wpływających na kondycję psychiczną dzieci (np. jedynactwo), warto zastanowić się nad brakiem w domu matki, zmuszonej warunkami ekonomicznymi do pracy poza domem. Wiele mówi się o tworzeniu miejsc, gdzie zetatyzowane matki mogą podrzucić swoje dzieci. Nikt nie zastanawia się, jak wspomóc matki, które chcą poświęcić się prowadzeniu domu i wychowaniu dzieci, co niejednokrotnie jest trudniejsze i bardziej rozwijające niż wielogodzinne siedzenie „na kasie” lub przerzucanie ton makulatury z biurka na biurko.
@Anna
Najlepsze posumowanie „gównoburzy” reklamowej (bo tylko o szło – o sprzedaż koszulek po 250 zł ) Matczaków … 😉
https://aszdziennik.pl/128273,mata-feat-aszdziennik-napisalismy-nasza-wersje-patointeligencji?fbclid=IwAR3kPjlYFZabt3rf-mSX_D4bViXHH-5zzBoGnxMVM77hVAUiz7kikBjGI1I
Ryszard Kubaszko,
Równie ważna jest pomoc ojcom, którzy pragną poświęcić się prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci.
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,25529175,rokietnica-podzielona-pojawil-sie-list-ktory-broni-katechety.html
I tak to jest. Awantura w sprawie sędziów przykrywa „prawdziwe” problemy naszego kraju, a jednak są „niezidentyfikowani” prawdziwi Polacy, którzy wiedzą co jest istotne.
W sumie zawsze można też odpowiedzieć , gdy „dowala się” nauczycielowi:
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/list-do-redakcji-uczylem-patointeligencje-niech-nauczyciele-nie-udaja-ze-nie-ma/24xszet
A ja z uporem do tematu poruszonego przez pana Dariusza.
Może być tak, że maturzyści,, dokopią,, na studniówce belfrom monologiem tej oto postaci. Nie gniewajmy się wówczas. Mówię to,, bom smutny i sam pełen winy,,
https://images.app.goo.gl/aNiNtXpPdvqHqddM9
W ramach rewanżu belferski chórek może zaśpiewać za tymi pięknymi młodymi damami o szkodliwości łamania zasad dobrej zabawy
https://youtu.be/xA27vuoqLLA
W ramach rewanżu belferski chórek może zaśpiewać za tymi pięknymi młodymi damami o szkodliwości łamania zasad dobrej zabawy
https://youtu.be/xA27vuoqLLA
Ja z uporem w sprawie,, dokopania,, belfrom. Maturzyści mogą odegrać taki oto okaz
https://images.app.goo.gl/pZqchLSWJSLzFyyJA
Chcę też dołączyć do grona dyskutantów, których głosy odbiegają od wpisu Gospodarza, a dotyczą,, patointeligencji,, w różnym aspekcie.
Otóż mieszkam w wielkim mieście wojewódzkim i spotykam się z tego typu młodzieżą, głównie udzielając także im korepetycji za niemałe pieniądze. Wchodzę na osiedle strzeżone, przekraczam progi domów, gdzie jest wielka kasa, a mało troski odnośnie problemów dzieciaków. Bo ci milusińscy są bardzo zdolni, potrafią się przed rodzicami maskować. A rodzice ciężko pracują i w swoim zawodowo towarzyskim kręgu odreagowują trudy swej pracy. Kontakty z licealistami ograniczają się do zdawkowych pytań typu:,, Jak w szkole, co potrzebujesz, zadzwoń, kiedy wrócisz,,
Korki cechują się inną relacją z belfrem niż lekcje, więc mimo woli czasami wysłuchuję od młodych ich refleksji. Niestety, są podobne do przekazu Maty. Próbuję polemizować, ale czuję, że dzieli nas granica. Ja jestem z innej bajki i oni także.
Studniówka z uczniami??? Chyba żart. Przez 13 lat pracy nie byłem na żadnej studniówce czy balu gimnazjalnym czy wycieczkach etc. . Haaaa, trudno, żebym pilnował młodzież po nocach. Od tego są rodzice albo niech sobie wynajmą firmę ochroniarską. Ja mam ciekawsze rzeczy do robienia z rodziną niż chodzenie po studniówkach czy innych szkolnych wyprawach.