Prezent świąteczny dla nauczyciela

Uczniowie byli w tym roku tak wspaniałomyślni, że nic mi nie zadali na święta. Powiedzieli, że nie muszę sprawdzać ich prac. Mogę to zrobić dopiero po Nowym Roku. Nie ma pośpiechu.

Zwykle jest inaczej. Uczniowie wciąż pytają, czy już sprawdziłem. Naciskają, żebym się wyrobił przed świętami. Męczą, żebym się spiął i oddał wszystkie prace. Czasem nawet przynoszą dodatkowe wypracowania i proszą, abym ocenił. Na szczęście, młodzież jest coraz lepsza i nauczycielom nie zadaje.

Nie mieć pracy domowej na święta to wielka rzadkość. Jako polonista wciąż mam mnóstwo zadane. Każdy wieczór zajęty na sprawdzanie, każda sobota, a jak zaczną się próbne matury, to i niedziela. Sprawdzam nawet w Boże Narodzenie, nawet w drodze do rodziny, gdy jadę pociągiem. Już nawet niczego złego w tym nie widzę. Przyzwyczaiłem się.

Więc jak mi młodzież powiedziała, abym sobie w święta odpoczął, to na początku nie zrozumiałem, o co chodzi. Musieli powtórzyć: mam nie sprawdzać. Dzięki, kochani uczniowie, to najlepszy prezent: wolność od codziennego trudu.