Związek zawodowy nauczycieli nie chce Karty
Tego jeszcze nie było. Nauczyciele chcą zniesienia Karty nauczyciela. Na taki ruch nie zdecydował się do tej pory żaden ze starych związków zawodowych: ani ZNP, ani Solidarność. Zresztą tylko to ich łączy – obrona Karty.
Nowy związek zawodowy nauczycieli – „Ja, nauczyciel_ka” – jest w trakcie rejestracji. Żeby istnieć, musi mieć członków. Żeby zaistnieć, musi się czymś wyróżnić. Musi mieć pomysł. Założyciele postawili na kontrowersyjny w środowisku pomysł likwidacji Karty (info tutaj). Starzy na to nie pójdą. A młodzi?
Panuje pogląd, że Karta nauczyciela chroni słabych pedagogów. Młodzi jej nie potrzebują. Młodych chroni wysoka jakość pracy, ambicja, innowacyjność oraz mobilność. W szkole, która ich nie doceni, nie zamierzają grzać miejsca. Pójdą gdzie indziej. Taka jest filozofia młodych nauczycieli.
Nowy związek zawodowy jest bardzo potrzebny nauczycielom. Konkurencji nigdy dość. Stare związki, trzeba to przyznać, zaniedbały sprawę młodych pracowników. Postawiły pragmatycznie na dbanie o większość, a większość nauczycieli jest stara.
Nowy związek chce dbać o młodych, ale młodych prawie w szkołach nie ma. Będzie więc reprezentował mikroskopijną część środowiska. To źle wróży. Może nie przetrwać, bo nie będzie miał członków. Albo więc otworzy się także na nauczycieli niemłodych i o likwidacji Karty zapomni, albo pójdzie po trupach do celu. Ja bym szedł po trupach.
Komentarze
Nauczycielskie związki zawodowe to anachronizm, sami się ustawiacie w roli pionka i na przegranym stanowisku.
Ilu z was nie należy do żadnego nauczycielskiego związku? Większość? Ilu do prawicy, ilu do lewicy, ilu do ni psa, ni wydry?
Jedyne rozwiązanie dla was to Izba (Rada) Nauczycielska skupiająca wszystkich bez wyjątku nauczycieli, niemająca żadnych odniesień do lewicy, prawicy czy centrum, a dbająca wyłącznie o interes nauczycieli.
No, ale na to nigdy nie pójdziecie, lepiej się dziobać wzajemnie i chronić swoje taborety, taboreciki. Proszę bardzo, nie mój problem.
@Gospodarz
To sztuczny twór rządu i niepublicznego sektora edukacji – to wszystko …
Ten, dość stary, tekst dobrze oddaje czysto symboliczny charakter „problemu” Karty Nauczyciela : https://wyborcza.pl/1,95891,12415797,Symboliczne_dyskusje_o_symbolach_czy_o_polskiej_edukacji.html
Iść po trupach. Po cholerę, świat jest taki piękny. Pamiętajmy, że niezastąpionych są pełne cmentarze.
Skończmy z tym funeralnym wątkiem. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Za mało ich.
Uważałem i nadal myślę, że ZNP wymaga wywiania związkowej góry. Pan Broniarz od lat przyspawany do związkowego stołka rewolucji nie zrobi, nie pociągnie za sobą związkowych mas. A potrzeba oświatowego 44 na miarę nie mdlejącego Kordiana, lecz Cezarego Baryki, nawet z jego radykalizmem.
@ontario
Od kilku lat postuluję konieczność powołania jakiegoś samorządu korporacyjnego, na wzór Izb Lekarskich, strzegącego interesów nauczycieli przed zakusami władzy państwowej, samorządowej, dyrektorskiej, rodzicielskiej i uczniowskiej, ale również i przed samymi nauczycielami 🙂 Na siłę nie można nikogo uszczęśliwiać, a samymi zrywami można coś ugrać jedynie doraźnie.
Ontario, zgoda, nie Twój problem ale mój i wielu nauczycieli rozgoryczonych sytuacją polskiej oświaty i swoją właśną.
To nie jest tak, że zależy nam na chronieniu własnych taborecików. Karta. Nauczyciela reguluje wiele istotnych kwestii dla wykonujących ten zawód. I wbrew różnym opiniom pozwala na określenie nie tylko praw, ale i obowiązków belfra. Nie stanowi tarczy ochronnej dla mianowanego lub dyplowanego, gdy zachowuje się nagannie. Stanowi zbiór przepisów, okresowo nowelizowanych, jest stosunkowo łatwa do odczytania przez nauczyciela, który ma lużne relacje ze stylistyką urzędową. Ale batalia rozgrywa się o nauczycielski wymiar godzin pracy przy tablicy gwarantowany Kartą. Kto nigdy nie był belfrem, ten może zazdrościć tych 18 godzin i letnich wakacji. Gdy mamy Kartę, posiadamy gwarancję, że nie zrobią z nas korposzczurów, wielu prawników specjalizuje się w prawie oświatowym.
Jednakże Twoja wypowiedź nie jest oderwana od realiów szkolnych. Gospodarz wspomniał o unikaniu lub traktowaniu wybiórczo szkolnych wigilii, mógłbym podawać przykłady nauczycieli chcących kosztem swoich kolegów i koleżanek zdobyć względy dyrekcji i uczniów.
Dobrze, że są wśród nas młodzi, chcący zmian. Źle, że starzy nie chcą im ustąpić miejsca w związkowej hierarchii. Jednak czasami literackie spory młodych i starych nispodziewanie nabierają nowego blasku. Nie cofniemy życia fal, lecz możemy nimi zmieść to, c00o krępuje polską oświatę.
Ino
18 grudnia o godz. 9:56 270554
Ok., ale maluteńkie wyjaśnienie: nie pisałem ani słowa o Karcie Nauczyciela. Pisałem zaś, że jedynym – według mnie – rozwiązaniem dla nauczycieli jest odejście od anachronicznych związków zawodowych i powołanie Izby (Rady), czyli ogólnopolskiej instytucji skupiającej obligatoryjnie wszystkich nauczycieli. Jedynie taka siła, taka instytucja może pozytywnie rozwiązać wasze problemy. Tylko ona. To moje zdanie.
Dlaczego Izba (Gilda/Rada itp.)? Z oczywistego powodu: dwa, trzy itp. nauczycielskie związki zawodowe to wymarzona sytuacja dla Rządu (każdego). Historia po 1989 pokazuje: właśnie z tego powodu, że macie kilka związków nauczycielskich, Rządy rozgrywają was doskonale i po swojej myśli! Dajecie argumenty Rządom przeciwko sobie.
O tym pisałem i dodałem, że skoro chcecie dalej iść tą drogą (wiele związków), to proszę bardzo, nie mój problem.
A, wigilia w szkole? W ogóle mnie nie obchodzi, ani ziębi, ani grzeje… Jednak jest inny problem z nią związany: Rada nasza samorządowa nie dostała zaproszenia na taką szkolną wigilię. Chodzi o formę, o grzeczność, po prostu – nauczyciele/dyrekcja pokazali Radzie, że mają ją w… Od razu dodam, że ja na taką wigilię nigdy bym nie poszedł, bo nigdy nie chodzę z zasady. Ale skoro zaprasza się inne instytucję gminne, a olewa najważniejszą, no, to daje do myślenia… I już wiem, że wielu spraw korzystnych dla nauczycieli mogę (jako szef komisji) nie przeforsować. Właśnie nauczyciele dali argument przeciwko sobie… Mnie nie zależy, ale inni są WAŻNI i pamiętają…
Po prostu, pieklicie się w jakimś abstrakcyjnym dla mnie kręgu ideologii, a tu potrzebna jest PRAGMATYKA. Mnie interesuje pragmatyka, racjonalne działanie.
Krzysztof Cywiński
17 grudnia o godz. 21:51 270553
Kropka w kropkę, litera w literę o tym pisałem. Mam identyczne zdanie w tej sprawie.
Mając kilka związków zawodowych i tworząc kolejny, nauczyciele dali Rządom doskonałe narzędzie do rozgrywania nauczycieli… Cóż, na pewno ani mnie, ani ciebie nie posłuchają, więc nie sensu na siłę uszczęśliwiać… Skoro nie widzą, że Izba lekarska idealnie rozwiązała wszelkie potrzeby lekarzy (sam marszałek Senatu tym się ostatnio chlubił), skoro wiedzą, że Izby (Gildy/Rady) to potężna siła, a jednak mają to w nosie, cóż…
ontario
18 grudnia o godz. 12:56
„…. Izba lekarska idealnie rozwiązała wszelkie potrzeby lekarzy…”
A jak rozwiązała potrzeby nas, pacjentów – klientów lekarzy ???
Lekarzom tylko skrępowała ręce narzucając im „procedury” i zabraniając stosowania innych, alternatywnych metod leczenia pod groźbą pozbawienia prawa wykonywania zawodu ?
W przypadku nauczycieli skutecznie wiążą im ręce MEN i kuratoria, dla których „papiery” ważniejsze od skuteczności pracy z dzieciakami !
Ontario, racjonalnym działaniem jest zorganizowany sprzeciw na wzór pamiętnego sierpnia. Konsekwentny z nowym przywództwem związkowym.
kaesjot
18 grudnia o godz. 14:58 270557
Rozmowa/dyskusja nie dotyczy klientów (pacjentów/uczniów), a pracowników. Sposobu rozwiązania ich pracowniczych spraw, problemów. Lekarze rozwiązali swe sprawy zawodowe (słyszałem, co mówił marszałek Senatu – Grodzki). Nauczyciele też mogą rozwiązać swe sprawy, ale nie mnożąc związki zawodowe (co na rękę Rządom i co jest anachronizmem), ale tworząc od podstaw Izbę/Gildę skupiającą wszystkich nauczycieli i mającą jeden cel: sprawy nauczycieli bez oglądania się na klientów (uczniów).
Nie chcą tak postąpić, ułatwiają rzecz Rządowi: cóż, nie mój problem.
Lekarze nie są od zajmowania się pacjentami (w sensie organizowanie im służby zdrowia). Nauczyciele nie są od zajmowania się uczniami (w sensie organizowanie systemu oświaty). Nauczyciele są od uczenia, wychowywania. To ich jedynie powinno obchodzić: jaka metodą dotrzeć do umysłu ucznia. Nie chcę, aby moje wnuki uczyli nauczyciele walczący o zarobki, świetnie wyposażone szkoły itp. Nauczyciele nie są od tego, jak i lekarze nie są od tego, aby wytwarzać leki, dostarczać pacjentów do szpitala.
To, co się dzieje w oświacie (walka nauczycieli) to prowizorka, pospolite ruszenie. Efekty oczywiste. Jako samorządowiec odpowiadam za szkoły (budynki, dowozy, dożywianie, sprzęt itp.) i wara mi od metod uczenia. Jeśli masz inne zdanie, trudno, wspieraj ruderę oświatową. Powodzenia.
Ino
18 grudnia o godz. 17:15 270558
Sprzeciwu nie uda się zorganizować racjonalnie. Bunt jest irracjonalny! I – zostanie wykorzystany przez polityków. To oni wygrają na waszych plecach. Nie macie głowy do walki, ani wy, ani wasze związki (jakie by nie były). Co do związków: ze swojej natury są polityczne. Nie chodzi im o was, a o partię, którą tak czy inaczej wspierają. Wy jesteście jedynie pionkiem w ręku związku zawodowego zawsze upartyjnionego. Gra związków nie toczy się i nigdy nie będzie się toczyć o wasz interes zawodowy, a interes polityczny, partyjny.
Jak widać, historia (zwłaszcza ta najnowsza od 1989) niczego was nie uczy. Jesteście wykształceni w metodzie uczenia i to wam się udaje, chylę czoła. Ale nie macie za grosz wiedzy, jak zorganizować system edukacyjny, jak zadbać o swoje interesy.
Ino
18 grudnia o godz. 17:15 270558
Pamiętny sierpień – piszesz…
Przypuszczam, że twoje spostrzeżenia nie są inne od moich. Gdy patrzę na swoją gminę, to widzę, że na tym buncie najlepiej wyszli ci, przeciwko którym bunt był zorganizowany (partyjniacy najlepiej wyszli). A buntownicy znaleźli się na ogół na bruku, kuroniówce albo zasuwają za granicą na zmywaku, podcieraniu zadków starcom itp.
Co drugi dzień w Polsce dziecko, młody człowiek (7-18 lat) popełnia samobójstwo. Polecam lekturę artykułu i wpisów czytelników:
https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25520631,wyszedl-krzyczac-ze-sie-zabije.html#S.zajawka_magazynowa-K.C-B.5-L.1.maly
@KC
Obniżono mu ocenę z 6 na 5 – musiał być pod straszną presją RODZICÓW. A nauczycielka (WT!) uczyła z 300-500 takich uczniów, z których przeciętnie ze 20% ma różne (!) orzeczenia …
ontario
18 grudnia o godz. 19:23
Nic nie mogą – nie w tym systemie!
O wszystkim decydują urzędnicy MEN oraz KO ( kiedyś było jeszcze … i Wychowania !).
Dla nich liczą się ” papiery „. Ich wypełnianie zajmuje nauczycielom więcej czasu niż przygotowanie się do zajęć. Komu są one potrzebne poza urzędnikami ?
Aby było tak, jak piszesz trzeba by cofnąć się 50-60 lat wstecz i przenieść się do Japonii. Tam w każdej firmie funkcjonowały tzw. Kółka Jakości ( w PRL-u ich odpowiednikiem były Kluby Racjonalizacji ) w których jej pracownicy ( także ci szeregowi ) dyskutowali nad możliwościami ulepszenia produktu lub procesu jego wytwarzania i wiele z nich wdrażano. Japończycy uważali ( podzielam ten pogląd ), że do usprawniania pracy najlepiej nadają się ci, którzy ją bezpośrednio wykonują.
U nas za to, im wyższy rangą urzędnik tym uważa się za mądrzejszego ! Tymczasem wielu z nich nawet godziny „za katedrą” nie spędziło !
Przecież oni nawet nie potrafią poprawnie zdefiniować CELU funkcjonowania systemu oświaty i określić strategii jego osiągnięcia, że o skutecznych metodach już nie wspomnę.
W sumie p.Krzysztofie jakoś łączy się z tym to, co w „Patointeligencji” wyśpiewuje młody Mata, ucieczka przed „oczekiwaniami”, a dyrekcja oburzona, bo zepsuto postrzeganie dobrej szkoły:
https://warszawa.onet.pl/dyrekcja-lo-im-batorego-oburzona-teledyskiem-maty-ta-sytuacja-to-skandal/cg6lcjt
belferxxx
19 grudnia o godz. 8:27
Dokładnie tak jest ! W szkole, w której pracuje żona na około 500 uczniów mają 100 z różnymi opiniami i orzeczeniami z poradni .Ponoć jest istotna różnica między tymi pojęciami, które implikują różne działania.
@Anna
Dyrekcja Batorego jest, słusznie, oburzona REKLAMOWYM wykorzystaniem wizerunku szkoły (teledysk w bluzach „Batorego” pod szkołą!) przez tatusia i synalka Matczaków do autopromocji i sprzedaży koszulek po ok. 250 zł z napisem „Mata – 100 dni do matury” czy jakoś tak. A najlepsze podsumowanie tej „gównoburzy” medialnej:
https://aszdziennik.pl/128273,mata-feat-aszdziennik-napisalismy-nasza-wersje-patointeligencji?fbclid=IwAR3kPjlYFZabt3rf-mSX_D4bViXHH-5zzBoGnxMVM77hVAUiz7kikBjGI1I
Wraz z likwidacją KN zlikwiduje się ostatnie 2 dodatkowe ‚gratyfikacje’ nauczycielskie: trzynastą pensję i świadczenie urlopowe.
A chętnych absolwentów wyższych uczelni do tego sponiewieranego w różnych aspektach zawodu i tak nie będzie. Nawet, a może zwłaszcza, wśród dorosłych dzieci nauczycieli.