Nauczyciele podzieleni
Reforma edukacji bardzo podzieliła nauczycieli. Nie da się już nawet rozmawiać na ten temat. Ryzyko, że trafi się na poglądy przeciwne, jest bardzo wysokie. Na wszelki wypadek w pokoju nauczycielskim lepiej pogadać o smażeniu grzybów albo robieniu nalewek. Byle nie o reformie.
Na razie nie ma jeszcze skakania sobie do gardeł, ale poczucia wspólnoty też nie ma. Pracujemy razem, odpoczywamy w tym samym pokoju nauczycielskim, dzielimy się kawą, herbatą i cukrem, ale stoimy po dwóch stronach barykady. To się czuje, że kolega czy koleżanka myśli kompletnie inaczej. Jedni boją się PiS-owskich reform jak zarazy, a inni nie mogą się doczekać zmiany.
ZNP poprosił swoich członków o opinie na temat projektów ustaw, jakie ogłosiła niedawno Anna Zalewska, ale przecież zgody nie ma nawet w gronie związkowców. Podziały sięgnęły bardzo głęboko. Właściwie nie ma po co się zbierać i dyskutować. Zrozumienia dla postawy przeciwnej zero i u jednych, i u drugich. Tylko nerwy. Wspólnego stanowiska nie wypracujemy, najwyżej się pobijemy. I na to chyba liczy PiS. Udało mu się podzielić nauczycieli jak nikomu przedtem. Teraz może rządzić.
Komentarze
Pacem et circenses? To zbyt łatwe wytłumaczenie. Urągliwie łatwe. Pan sobie daruje, panie Gospodarzu. Błąd tkwi w nas, dlatego politycy tak kaprawo nas rozgrywają i ogrywają. Zawsze byliśmy dyspozycyjni i usłużni. Misję służenia młodym zamieniliśmy na taktyczkę: nie podskakuj, siedź cicho i przytakuj. Na usłużność; często rynkową, zamienialną na więcej ecie pecie. Była wygodna, bo pozwalała bezpiecznie pyskować we własnym gronie, a przeto zbytnio się nie narażać. Nie wywalczyliśmy sobie podmiotowej pozycji w społeczeństwie. Jesteśmy do bicia i jak widać, bardzo nam to odpowiada. Będzie lepiej! Rządzący o to zadbają. Zawsze dbali!
@Gospodarz
Czego Pan oczekuje? Ludzie mają różne poglądy i interesy, nauczyciele też – dlaczego mają się z Panem&Broniazrem wszyscy zgadzać? Mit jedności ideowo-politycznej narodu powstał za Gierka i ZAWSZE był tylko mitem 😉
@Gospodarz
Polecam do przemyślenia :
Co mają nauczyciele wspólnego z banksterem Petru, z którym tak pięknie się Broniarz fotografował (Broniarz, ze swoimi 10 tys + boki miesięcznie, ma oczywiście więcej 😉 ]
http://www.tygodnikprzeglad.pl/kleska-liberalnych-elit/
Warto do wpisu dodać, że jak zwykle Gospodarz w stanie nauczycielstwa widzi wyłącznie obce, zewnętrzne siły sprawcze.
Czy tego właśnie dowodzi, że nawet w obliczu, powiedzmy, „obcego”, bo rządowego zagrożenia, nauczyciele nie chcą i nie umieją rozmawiać, a już wykluczają tę zdolność różne poglądy; że do gardła nie skaczą sobie „na razie”, że myślenie inaczej niż koleżanka oznacza „stawanie po przeciwnej stronie barykady”…itd, cytując nie kogo innego przecież i nie obcy nauczycielom język pojęć, ale belfra?
Pobożne życzenia.
To obraz banalnie typowy dla patologii środowiskowo-pracowniczej, gdzie niezasłużone pozycje i apanaże generują poczucie winy i strachu, wzajemną nieufność, wrogość i zachowania destrukcyjnie aspołeczne.
Wszystko to, wypierane na co dzień i niwelowane jako dysonans poznawczy, dzięki taktyce oblężonej twierdzy, w obliczu zagrożenia oczywiście nie generuje wspólnoty i solidarności, ale podłostki i świństewka, sadzone sobie i innym po równo.
To nie jest wcale typowe tylko dla urzędników-niewolników niekompetencji uwałszczonych na gumnie oświaty publicznej, ale każdej toksycznej organizacji, ufundowanej na fałszu tak celów, struktur, ról i działań, jak i na koniecznej w tym modelu selekcji negatywnej udziałowców.
Jak tacy ludzie i takie organizacje mogą być skuteczne w kontakcie z powierzonymi ich pieczy podmiotami oświaty i edukacji – uczniami, rodzicami i społeczeństwem, to oczywiście pytanie tyleż retoryczne, co skierowane do radia Erywań.
Skutki społeczne takich kesonów patologii osobniczo-organizacyjnej widać jak na dłoni, wsuniętej w … urnę wyborczą.
Takie skutki, jaka kondycja – z nieuchronnym i degenerującym sprzężeniem zwrotnym.
Nikogo tu nie podzielono, rozłazi się samo, żałośnie i nieuchronnie tak, jak i do kupy etatowej się uprzednio zlazło.
Rozmowy Polaków o grzybach mają jakiś praktyczny sens, mogą prowadzić do praktycznych wniosków i produktów, mają po prostu treść.
Natomiast rozmowy Polaków o reformach, państwie i polityce są u podstaw pozbawione wszelkiego sensu. Dyskusje mają sens, gdy prowadzą do praktycznych rezultatów, dotyczą spraw na które mamy realny wpływ, prowadzą do istotnych decyzji przekładalnych na rzeczywistość. I w przeciwieństwie do przypadku pierwszego w drugim przypadku te warunki całkowicie nie występują. Wszelkie gadki na ten temat są od podstaw bezsensowne i próżne. Przypominają dyskusje eunuchów o robieniu dzieci albo ślepców od urodzenia o urokach malarstwa.
Tak więc w zupełności rozumiem, że ludzie już nie chcą ze sobą rozmawiać, bo i po co strzępić sobie język na próżno i jeszcze się przy tym bez sensu pokłócić. I tak nie mają na nic wpływu i muszą łykać każde g., które im władza na górze wymyśli. I nie dotyczy to tylko nauczycieli lecz całego społeczeństwa.
Bez demokracji słowo narodu się w ogóle nie liczy i należy z tego wyciągnąć wnioski.
A tak znają się szefowie partii na ich programach edukacyjnych – dziennikarz mówi o planie firmowanym w 2015 roku przez Kluzik-Drożdżówkę, skądinąd w tej chwili zrealizowanym przez PiS :
http://www.obalamyglupote.pl/2016/09/dziennikarz-rmf-fm-doszczetnie-zaora.html
Czyli rozumiem mamy przeciwników masowych zwolnień i zwolenników masowych zwolnień (kolegów?).
@mpn
Z tymi MASOWYMI zwolnieniami to na razie są czyste spekulacje, propaganda i straszenie Broniarza … 😉 Po to by się móc z banksterem Petru sfotografować i nie tylko …
belferxxx
20 września o godz. 19:43 249315
Dlaczego wypowiedzi zwolenników „dojnej zmiany” zawsze musza byc aroganckie i obrażać inne osoby ?
Taki przekaz dnia ?
@belferxxx
Czytam pana/pani posty od jakiegoś czasu i nie mogę się nadziwić pana/pani postawie:albo pan nie ma pojęcia o szkole, albo tak jest pan/pani impregnowany na jakiekolwiek argumrenty, albo… Tych albo można jeszcze mnożyć. Do tego jézyk:”Kluzik-Drożdżówka”… Jako żywo przypomina to wpisy trolli i hejterów pisowskich. Ma rację gospodarz, że środowisko jest podzielone. Ale wynika to w części z ludzkich przywar („dobrze im tak”) albo ze strachu lub zadowolenia(obawa o rtat, radość z nadgodzin). Jednak decydującym czynnikiem, który podzielił środowisk jest poseł Kaczyński. To jego wizję edukacji i wychowania realizuje p. Zalewska(teraz, używając stylu belfraxxx powinienem rzucić epitetem w stronę tej pani, pochodzącrego np. od wiecznego szczerzenia się do rozmówców). Mam nadzieję, że pan/pani belferxxx nie jest oddelegowanym przez partię rządzącą hunwejbinem ideologicznym.
Mam wrażenie, że podział środowiska jest mocno emocjonalny i naznaczony subiektywizmem w rodzaju „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Czynimy lekturami obowiązkowymi dla młodzieży „Lalkę”, „Potop” ( drzewiej była jeszcze „Ziemia Obiecana”), oczekujemy zachwytu dla teorii ewolucji i zdumiewamy się klerykalizacji, nie dostrzegając związku ze stanem obecnej edukacji. Czy najważniejszą kwestią w przywołanych lekturach jest Izabela Łęcka czy genialna analiza zapóźnienia cywilizacyjnego społeczeństwa? Oleńka i Kmicic czy rozwój matematyki, który zmienił sposób prowadzenia wojen?
W trzech najbardziej elitarnych gimnazjach na Śląsku jest jedna lekcja chemii na dwa tygodnie i jedna lekcja fizyki też na dwa tygodnie. To ma być ta duma z edukacji gimnazjalnej? W liceach poza klasami sprofilowanymi zlikwidowano nauczanie chemii i fizyki.
Na koniec dwa cytaty do przemyślenia dla zacietrzewionych dyskutantów:
„Szlachcic nie ma prawa się ożenić bez znajomości matematyki” to z ukazu cara Piotra I Wielkiego, dzięki czemu rywalizację państwową o hegemonię w tej części świata Polska przegrała na rzecz Rosji.
„W każdej wiedzy jest tyle prawdy, ile jest w niej matematyki” – to humanista, Immanuel Kant, któremu do głowy by nie przyszło takie faszerowanie „michałkami” programów szkolnych, kosztem edukacji matematyczno-przyrodniczej. „Żaden kraj z ambicjami nie może być krajem analfabetów matematycznych” to kolejne spostrzeżenia myśliciela z Królewca. Ci, którzy posłuchali, zmienili nazwę Królewiec tym, którzy nie posłuchali na Konigsberg.
@irasiad
Niektórym się wydaje, że każdy, kto ma od nich inne zdanie jest a) trollem, b)nienormalnym, c) totalnym kretynem , d) prowokatorem …. I to głośno mówią!!! Co nie przeszkadza im głosić, że walczą o demokrację, pluralizm oraz tolerancję …. 😉
@Irasiad
W kontekście nicka Irasiad „drożdżówka” jest oczywistością dla adwersarza :), a epitety w rodzaju „pisdzielec”, „tępy biorca pińcet plus” umykają? 🙂
Na jakie w takim razie zasługują ministry, które zlikwidowały nauczanie fizyki i chemii, zabrały pieniądze na Olimpiadę Matematyczną i inne, hojnie finansując projekty w rodzaju ” co się dzieje z twoją kupą” ? 🙂
Zmiana władzy była konsekwencją świadomości: „niech przyjdzie ktokolwiek, nawet Kaczyński i zrobi chociaż trochę porządku”.
Sadzę, że podobnie może być ze zmianami w edukacji.
@Andrzej52
1.Na czym ta arogancja i to obrażanie polega? Że mówię inne rzeczy niż ty?
2.O panu Petru wiadomo, że a) był głównym rozgrywającym w przygotowaniu przez rząd Buzka-Balcerowicza(Petru jest człowiekiem i wytworem Balcerowicza!) gigantycznego przekrętu banksterów pt.OFE, na którym polscy emeryci stracili wiele dziesiątków jeśli nie setek miliardów przez 15 lat; b) wciskał ludziom kredyty we frankach, ale swój we właściwym momencie przewalutował. Jak go nazwać??? 😉
I zrozumiałe, że środowisko jest podzielone. nauczyciele szkół średnich na tym zyskają. Będą 4 klasy zamiast 3 czyli dojdą godziny, a pewnie i kilka etatów. Nauczyciele podstawówek też będą zadowoleni, bo dojdą dwie klasy i nie będzie trzeba zwalniać kadry,a wręcz przeciwnie. jedynie nauczyciele gimnazjum będą przeciw, bo nie wszyscy robotę dostaną. I tyle. Kzdy walczy o swój byt, a nie środowiska.
@irasiad
@Andrzej52
Jesteście wściekli, że PiS dziś rządzi? OK To czemu bronicie osób, którym to w GIGANTYCZNYM stopniu zawdzięczacie??? Była gwiazda PiS (jakby jej wyszło z wyborami w 2010, byłaby dziś na miejscu p.Szydło!) wielopartyjna pani Kluzik swój przydomek „Drożdżówka” zawdzięcza podjętej na 2 miesiące przed wyborami drastycznej(!) akcji przeciw szkolnym stołówkom i sklepikom, krytykowanej nawet w GW. Ilu wyborców dało to PiS, a odebrało dzisiejszej opozycji??? Ilu wyborców dała PiS i odebrała dzisiejszej opozycji arogancka (i skrajnie źle przygotowana choćby kalendarzowo!) akcja p.Hall i jej przybocznej Krajewskiej (wymierzona de facto w elektorat PO!) akcja usuwania zerówek z przedszkoli, a później PRZYMUSOWEGO posyłania 6-latków do przedszkoli, która wygenerowała ruch p.Elbanowskich. Ruch rodziców z „klasy średniej”, początkowo apolityczny (sami p.Elbanowscy byli związani z PO w Legionowie k.Warszawy i nawet któreś z nich było na listach PO do lokalnego samorządu!) . Wymieniłem tylko najbardziej spektakularne i kosztowne politycznie dokonania tych paniuś. Sam tego chciałeś (rządów PiS!), Grzegorzu Dyndało, to masz …;-)
Bo edukacja to ok. 5 milionów uczniów, za każdym z nich stoi 5-6 wyborców (rodzice + dziadkowie!). Więc jeśli narzekacie, że rządzi PiS, to się zastanówcie, komu to zawdzięczacie. Nikt lepiej nie przysłużył się zwycięstwu wyborczemu Kaczyńskiego (nawet on sam!) niż 3 kolejne paniusie w MEN (Hall, Szumilas i Kluzik-Drożdżówka) wraz z przybocznymi Krajewską [to ta co w Rzepie zjechała u Mazurka program PO, bo jej powiedziano, że to PiS ;-)] i Berdzik („ewaluacja”, „e-podręczniki”, eleMENtarz i wiele innych akcji!) 😉
cd.Oczywiście była to akcja PRZYMUSOWEGO posyłania 6-latków do SZKÓŁ 😉
@belferxxx 21 września o godz. 9:18 249323
Amen.
@Krzysztof Cywiński 21 września o godz. 7:47 249318
„„Szlachcic nie ma prawa się ożenić bez znajomości matematyki” to z ukazu cara Piotra I Wielkiego”
„В истории России уникален указ 20 января 1714 года. Согласно ему молодому дворянину, не постигшему первоначальных знаний, запрещено жениться: «Послать во все губернии по нескольку человек из школ математических, чтоб учить дворянских детей цифири, геометрии и положить штраф такой, что не вольно будет жениться, пока сего выучится».”
Znalezione na:
**http://storyo.ru/empire/42.htm
Jeśli jest jak mówi Gospodarz, to stan ten jest oznaką stałego polskiego banału:
1. nędzy mentalnej, kulturowej i moralnej stanu nauczycielskiego. Co znaczy, że zjawisko nędzy dotyczy wielkiej liczby konkretnych nauczycieli.
2. nędzy systemu edukacji i tzw. „oświaty”. – bo jest niezwykle podatna na manipulacje i kradzież. Do nędzy w powyższych kategoriach dochodzi też nędza finansowa na dole, chociaż na górze nędzy nie ma. tak bardzo nie ma, że system edukacji jako łup polityczny i światopoglądowy jest niezwykle cenny.
Banał stałej polskiej nędzy w edukacji jest wynikiem kłamstwa, udawania, stosowania różnych miar i produkcji picu.
Polski system edukacyjny nie jest nakierowany na produkowanie człowieka światłego, rozumnego, i wolnego w posługiwaniu sie rozumem oraz tzw. sumieniem. Jeśli naczelnikem w szkole, oraz w ministerstwie są tzw. wartości chrześcijańskie, a szkołą rządzi biskup i jego ksiądz, jeśli rządzi polityka i niewola nauczyciela, musi być nędza jaka jest i nic tego nie zmieni.
Jeśli w szkole jest taka edukacja rodzinno-seksualna, że nie ma żadnej edukacji, a rządzi boziozapylenie – to dwunastolatki muszą rodzić dzieci i musi być powszechne osłupienie idiotów: „boże, jak to możliwe?” Jak możliwe – tak możliwe. Zidiociali przez Kościół kat i „chrześcijańską tradycję” rodzice się dziwią, nauczuciele udają, że sprawy nie ma, – do kolejnego razu – a to rodzącej 12-latki, a to dziecka szkolnego, co popełnia samobójstwo z powodu prześladowania przez innych uczniów – o czym „nikt-nic-nie wie”, bo jakby wiedział, to musiałby się przyznać do odpowiedzialności za zaniechanie, a to uczniowe wsadzą nauczycielowi na łeb kibel z odpadkami – i jedziemy dalej: nauczyciel wbiera z bankomatu swoją pensję urzędnika gminnego niskiego szczebla, rodzice uważają, że szkoła ma wychowywać, nauczyciele – że rodzice; na samej opolszczyźnie jest kilkadziesiąt tysięcy eurosierot, których w ogóle nikt nie wychowuje i nikt się tym nie przejmuje.
Najlepiej – oczywiście – wychowuje Kościół kat: „do miłości”. Od której „dziecko lgnie do człowieka, do księdza” – i co on, biedny, ma zrobić.
Kościół kat, od tego jest żeby oszukiwać: jak było włażenie Kościoła kat do szkół państwowych, to biskupi nic a nic nie mówili, że chcą za to forsę I to wielką forsę, a jeszcze większych – rządów nad nauczcielem, uczniem, rodzicami i systemem. Mówili natomiast biskupi, że jak będzie w szkole religia, to zniknie przemoc, wulgarność i wszelkie zło. Bo zła była komuna w ogóle i w szkole. Pod nadzorem Kościoła kat, jeko biskupa i jego księdza katechety patologie znikną. Nic nie zniknęło, ale się wzmogło – Kościół kat w szkole to największa patologia. Ale za niedotrzymanie przez Kościół kat obietnicy – nie ma zwrotu kasy, nauczyciele siedzą cicho, system państwowy nie domaga się zwrotu. Państwo to Kościoł kat i odwrotnie, więc kto miałby sie o co upominać.
Nauczyciele nie schodzą się, ale złażą do pokojów nauczycielskich, by nie rozmawiać ze sobą, ale udawać rozmowę, gadając o niczym: „podaj szklankę – dziękuję”, „z cukrem czy bez – jedna łyżeczka, odchudzam się”, „widziałaś jaka gruba się zrobiła Kaśka – nooo, obleśna”.
„No to cześć, do jutra – nara”.
Bardzo ładne toczą się rozmowy – i niczym. jak o niczym, nie ma nic innego, jak ta nędza.
Nie ma co narzekać. Tak jak jest – jest dobrze. Jak by nie było dobrze, to by się zmieniło.
@Tanaka
Oglądałem (od środka!) pokoje nauczycielskie w UK i USA – rozmowy i relacje w nich są równie banalne, jak opisane przez Ciebie 😉
@Tanaka
1.Problemem jest zatrudnienie w publicznej edukacji kilkudziesięciu tysięcy osób, które nigdy nie powinny pracować w szkole. W konsekwencji obraz rzutowany jest na całe środowisko. Bez silnego samorządu (na wzór lekarskiego, adwokackiego, etc.) regulującego programy nauczania oraz dostęp do zawodu, m. in. wymagającego aplikacji na stanowisko samodzielnego nauczyciela, a nie bezpośredniego zatrudnienia na etat nie dostrzegam możliwości zmiany wizerunku w społeczeństwie, a tym samym wsparcia tegoż społeczeństwa.
2. Protest przeciw klerykalizacji skutkuje przyjęciem postawy:
„jak wy nam religię, to my wam gender studies i uchodźców”, a konsekwencji również margines związany z terroryzmem. Strona przeciwna: „trzeba bronić katolickiej Polski”. Adwersarze: „więcej Europy” ( dla społeczeństwa więcej LGTB , kar finansowych dla Polski, zlikwidują nam 500+, etc). Im więcej takich akcji, tym trwalsza władza PiS: naprawdę trzeba objaśniać rzeczy tak elementarne?
@ Tanaka
„Jak by nie było dobrze, to by się zmieniło.”
–
Święte słowa.
Mogłoby na przykład zmienić się to, że , pojęcie ‚wychowania’ nie byłoby dla nauczycieli (wtedy: fachowców) bejsbolową pałą do okładania innych (jak teraz), a przedmiotem kompetencji – że dzieje się ono, wychowanie, nie przez deklaracje i programy a postawy i czyny nauczycielskie, czy mają tego oni świadomość, czy – i tym bardziej – nie.
Zwłaszcza, jeśli aspiruje się do roli autorytetu, niesposobnego do wieszaka na kosz śmieciowy, jak to obecnie nierzadko oceniają czynem dzieciaki.
Odpowiedzialność rodziców za wychowanie przykładem jest nie mniejsza, ale obowiązek świadomości zawodowej rodzica – naturalnym trybem rzeczy – żadne. Jeśli społeczne wzorce i instytucje tego rodziców nie uczą i nie wymagają.
–
Tak, jest dobrze.
I to prawda, że każdy układ dąży do zachowania równowagi, nawet jak puka ona do dna od spodu… (patrz np. posty tutejszego degenerata-analfabety ubeflrowanego , a niecytatego, co obserwował w hameryce co mówią o biciu murzynów…) 😉
@Gekko
„Zwłaszcza, jeśli aspiruje się do roli autorytetu, niesposobnego do wieszaka na kosz śmieciowy, jak to obecnie nierzadko oceniają czynem dzieciaki.”
Proszę wskazać choć jeden taki czyn w ciągu ostatnich trzech lat. Tak się bowiem składa, że na mój wniosek, bodaj 6 lat temu, minister Giertych (wtedy LPR, obecnie PO) uczynił nauczycieli funkcjonariuszami publicznymi, co rozwiązało problem.
Albo przykład albo @Gekko to głupiutki kłamca.
@Gekko
> posty tutejszego degenerata-analfabety ubeflrowanego , a niecytatego, co obserwował w hameryce co mówią o biciu murzynów…)<
Piszesz o sobie? 😉
@zza kałuży
B., bardzo dziękuję.
@Chicago
B., bardzo dziękuję.
Krzysztof Cywiński
21 września o godz. 11:50 249329
Problem w tym, że na studia nauczycielskie są przyjmowane osoby, które nie mały szans dostać sie na inne kierunki.
Mam szwagierkę, pani geograf, która tak potrafi czytać mapę, że jadąc 3 godz. samochodem na prawym siedzeniu, pęciokrotnie razem ze szwagrem zgubiła sie.
O drugiej szwagierce nauczucielce w podstawówce, lepiej nie wspominać.
@Andrzej52
Od lat już 10 jest niż i praktycznie na każde studia (poza medycyną, prawem (choć tylko na porządne uczelnie!) i informatyką (podobnie jak z prawem) praktycznie KAŻDY może się dostać na DOWOLNE studia 😉 Absolwentów studiów nauczycielskich naprodukowano miliony. Pytanie, komu z tych dobrych (jakiej części!)zechce się przyjść do szkoły wobec „atrakcji” jakie ona stwarza …;-)
@andrzej52
O ty kogo zatrudnić decyduje…?
Znam kogoś, kto znał zawodowo wszystkich rektorów pewnej Akademii Medycznej (wtedy). Z problemami skończyła LO, a bez problemów AM ( byłem świadkiem, jak rodzic wręczał pytania na kolejne kolokwium). Medycyna skończona: na stomatologii, prywatny gabinet w małej miejscowości (absolutne minimum kariery w środowisku. Inna, w analogicznej sytuacji: po 20 latach specjalizacja I stopnia, oczywiście z dermatologii. Ile takich os w edukacji ma mianowanie lub dyplomowanie?
Przy silnym samorządzie nauczycielskim, różne rzeczy by nie przeszły, np. nadmierne zatrudnienie w korelacji ze statystyką urodzeń.To chyba oczywistości?
@Gekko
Powtarzanie:
Albo przykład albo @Gekko to głupiutki kłamca.
Nie odpuszczę, obiecuję.
@andrzej52
Przepraszam za literówkę: powinno być oczywiście „O tym, kogo zatrudnia…”
@Gospodarz
A to niepokoi znacznie bardziej od wydumanych strachów Broniarza&ZNP:
http://natemat.pl/190281,od-tej-pani-bedzie-zalezal-program-matematyki-w-szkolach-regina-pruszynska-to-znana-dzialaczka-ruchow-katolickich
@belferxxx
A ile uczniów powinno przypadać w Polsce na nauczyciela?
mpn
Jeżeli otrzyma proporcjonalnie większe honorarium za „nadwyżkę” ponad 30 osób to w gruncie rzeczy nieistotne. Istotny jest poziom zróżnicowania umiejętności i kultury osobistej w grupie, a także wielkość sali, jej akustyka, sposób rozstawienia krzeseł, stolików, przedmiot (scenariusz!). Lekcja (wykład) to przecież przestrzeń spektaklu z tzw. obecnością uczestniczącą.
@belferxxx
L. Wałęsa, H. Gronkiewicz – Waltz, R.Pruszyńska to pewien wspólny mianownik. Jako agnostyk mogę być zdziwiony, ale skoro czekamy na czyny ministerstwa to zaczekajmy i na efekty pracy zespołu. Nawet jeżeli trafiła tam za „zasługi” i tzw. konfitur, to niby co zrobi: spowoduje rezygnację z trygonometrii w klasie 8-ej szkoły podstawowej? Poprzednie ministry nie zmieściły jej w 9-letniej edukacji i protestów nie było. Być może biogramy niektórych matematyków ujawnią ich religijność, etc. O ile mi wiadomo, to ministerstwo nie planuje drukowania podręczników, więc i informacje o tych programach nauczania matematyki to jakieś przekłamanie. Zespół zapewne opracuje podstawy programowe, czyli spis treści podręczników. Program nauczania zrealizują w podręcznikach, do zadanego podstawą programową spisu treści – wydawcy. Nauczyciele mogą chyba też napisać własny program. No chyba, że Minister zabroni.
W przedszkolu chyba 25, w każdym razie tylu ma moja Ślubna.
Przy trzyletnich szkrabach to za dużo.
Poprzedni komentarz był adresowany do :
mpn
21 września o godz. 19:53 249341
Przepraszam, zapomniałem wkleić.
@Andrzej52
Tak się składa, że ze swoimi współpracownikami z Fundacji pracujemy w przedszkolach. Problemem nie jest liczebność grupy.
Mój syn ostatnio prowadził szkolenie -prezentację dla kilkunastu dyrektorek. One nie chciały szkoleń dla podległego im personelu, lecz aby u nich podjąć pracę. Tak tylko zastanawiam się dlaczego… 🙂
Rok temu osobą odpowiedzialną za szkoły ponadgimnazjalne w powiecie została osoba, która o edukacji ma takie pojęcie, jakie zdobyła będąc przez dwa lata w Radzie Rodziców… Jest z tego dumna. I jest przyjaciółką żony Starosty. Koszmarem jest „współpraca” z taką personą.
Niedawno dyrektorka szkoły, w której pracuję oszalała na punkcie zmiany patrona. Szuka kogoś bardziej…Nie wiem jakiego. ROZKAZAŁA mi wystosować pismo do IPN z zapytaniem o obecnego patrona.
Jestem zmęczona. Nie pracuję, lecz dopasowuję się do wymagań kolejnych władz.
@mpn
Różnie – klasy np. w warszawskich liceach są na starcie 32-osobowe, w gimnazjach 30-osobowe, a w SP bodajże 25. Ale na wsi i w małych miejscowościach klasy są często o wiele, wiele mniejsze 😉
@Krzysztof Cywiński
Tu nie chodzi o jej religijność – to akurat w matematyce nie przeszkadza! Chodzi o to, że o ile w kontekstach kościelnych i religijnych jej nazwiska jest w googlach pełno, to o jej matematycznych dokonaniach (materiały, podręczniki, szkolenia, artykuły etc.) nie ma NIC. Z trudem można ustalić szkołę, w której pracuje (taka konspiracja – Ogrodowa 3A!) i to wszystko !!!
@belferxxx
Wszystko zależy od … władcy. Od czasów Kaliguli i jego konia uczynionego senatorem różne indywidua zapełniają salony. Po uważaniu to raczej dosyć popularny związek frazeologiczny w Polsce. Rozmawiałem swego czasu dobrą godzinę z Minister Szumilas w jej ministerialnym gabinecie. Też matematyczka. Nie chce mi się googlować jej dokonań, być może znacznych. Sam rozmowa była takim doświadczeniem, że do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu. Ustalenia komisji od podstawy programowej będą takie same, jak poprzednich: podstawa programowa bz. No może procenty w pierwszym semestrze, a geometria tylko w drugim. Przecież tu nie da się poza przestawieniem kolejności niczego zmienić. Jak będą cwani to przepiszą dawną podstawę programową dla szkoły podstawowej, wydawcy dawne podręczniki. Poziom nauczania i tak będzie się obniżał, więc interpretacją będzie porażka PiS. Porażka tym bardziej dotkliwa, że to sztandarowy pomysł. Właśnie zobaczyłem na Planet + dokument porównujący model chiński edukacji z brytyjskim – polecam. Jedna z najlepszych brytyjskich szkół średnich (Bohunt School): KLASY 50 OSOBOWE. Powtórzenie za tydzień.
@Krzysztof Cywiński
U nich w UK klas w naszym znaczeniu nie ma – są grupy przedmiotowe, a „class” oznacza rocznik 😉 Oczywiście, że najlepszy jest model chiński z Singapuru, ale nie ta kasa i nie ta kultura 🙁
Krzysztof Cywiński,
Obniżanie się poziomu szkół jest pozorne i nie ma potwierdzenia w faktach. Jeśli do średniej wziąć całe roczniki, a nie tylko licealistów, to średnia idzie w górę (tylko jak ją zdefiniować?). DLATEGO zmiana struktury na 8+4 jest bez sensu, bo nie rozwiązuje żadnego rzeczywistego problemu, za to tworzy organizacyjny chaos, który będzie się ciągnął aż po studia doktoranckie przez następne kilkanaście lat. I ZABETONUJE jakąkolwik chęć dalszych, rzeczywistych reform na lata.
@Płynna Rzeczywistość 22 września o godz. 0:25 249352
„średnia idzie w górę (tylko jak ją zdefiniować?)”
Jako że lepszego nie mamy, gdyż ponieważ kontakty z ufoludkami są słabo potwierdzone, proponuję planetę Ziemię jako układ inercjalny.
Iście w górę polskiej średniej należy zatem mierzyć albo w stosunku do tempa podobnego iścia w górę średniej dla całej ziemskiej młodzieży albo średnich dla pojedynczych państw.
Pytania:
1/ Czy stopięćdziesiątdwaipółrazaszybszy aniżeli w Polsce wzrost gospodarczy Chin byłby możliwy gdyby ich młodzież z roku na rok mądrzała w wolniejszym tempie niż polska młodzież?
2/ Czy niewyobrażalne z polskiej perspektywy zmiany w takim Singapurze czy Korei Południowej byłyby możliwe gdyby ich średnia była średniejsza od polskiej?
3/ Czy bajkowe w porównaniu z polskimi średnimi liczby patentów w dziesiątkach krajów są dowodem na względne doganianie ich średnich przez polskie średnie?
4/ Czy dziesiątki polskich Nokii, Skypów, Avastów, Linuksów,- aby zapomnieć o amerykańskich, brytyjskich, azjatyckich czy niemieckich nowinkach świadczą o doganianiu świata?
5/ Ile polskich książek czy sztuk teatralnych przypadających na cośtam jest rocznie tłumaczonych w porównaniu z czyjąś inną średnią? Ile polskich filmów… ile polskich orkiestr, kompozytorów…
.
.
.
379/ Czy za jakikolwiek wzrost polskiej średniej bardziej odpowiada polska szkoła czy kontakt polskiej młodzieży z koreańskim telefonem, chińskim tabletem, amerykańskim internetem, czyimś tam softem, czyimś tam filmem (oczywiście za wyjątkiem „Smoleńska”), Wycieczka autostopem do Madrytu czy Wiednia? Dorabianie sobie w Londynie, Berlinie czy Pekinie?
380/ Co ma większy wpływ – nauka w polskim technikum samochodowym czy podniesienie maski 10-letniego audi?
Kilka lat woja czy przeczytanie instrukcji Leoparda?
What 18-year-olds tell us about Singapore’s future
**http://www.straitstimes.com/opinion/what-18-year-olds-tell-us-about-singapores-future
@Płynna nierzeczywistość
Jaka to „średnia” idzie w górę – sam nie wiesz „jak ją zdefiniować” nawet, ale piszesz, że „idzie w górę”? Wiem, że chcesz stołek w gimnazjum zachować, ale takiego prymitywnego kitu nie wciskaj 😉
@Płynna Rzeczywistość
„Obniżanie się poziomu szkół jest pozorne i nie ma potwierdzenia w faktach.”
Czy to takie podwyższanie poziomu przez zaniechanie kształcenia?
Likwidacja edukacji w zakresie chemii i fizyki podniosła poziom edukacji? W dawnej 8-letniej szkole podstawowej było m.in. Twierdzenie Talesa, Trygonometria. Przez jakiś czas były w gimnazjum, po czym ministry wyrzuciły je do szkół średnich, rezygnując oczywiście z innych treści nauczania, tak że „piątkowy” gimnazjalista może swobodnie zdać maturę? Wprowadzono różne „michałki”, utrzymano przedmioty, których nauczanie sprowadza się do zapisywania i egzekwowania treści encyklopedycznych. Zaiste gratuluję oglądu rzeczywistości.
@belferxxx
1.
Ok. Posypuję głowę dużą ilością popiołu: rzecz działa się jedynie w klasie, natomiast to nie była klasa, tylko grupa przedmiotowa licząca 50 uczniów 🙂
W filmie, nauczyciele (matematyk biolog, anglista,…) z najlepszej chińskiej szkoły średniej, prowadzą zajęcia z pięciu przedmiotów i ponoszą totalną klęskę w renomowanej brytyjskiej szkole.
2.Znacznie bardziej niepokoi mnie, że panie „kstałcące” w klasach 1-3 mają „kstałcić” jeszcze w klasie 4-ej. nie wiadomo jeszcze jak to ma wyglądać, lecz obawiam się, że wyjdzie jak zawsze.
@Krzysztof Cywinski
Panie od nauczania poczatkowego maja pozostac jako wychowawcy w IV klasach(kontakt z uczniami i ich znajomosc) i ew.uczyc jakichs michalkow. W tej klasie ma byc propedeutyka nauczania PRZEDMIOTOWEGO – przynajmniej w teorii Twoje obawy sa nieuzasadnione …
@belferxxx
I lepiej niech tak zostanie z moimi obawami 🙂
Przedłużone wychowawstwo to może być niezły pomysł. Film polecam (zobaczyłem jedynie obszerniejszy fragment) – interesujący materiał do przemyśleń własnych.
Krzysztof Cywiński,
A czego uczyli się niegdyś uczniowie zawodówek, a czego uczą się dzisiejsi licealiści, którzy 30 lat temu skończyliby edukację w zawodówkach? Proszę nie patrzeć na edukację tylko przez pryzmat liceów, ale i zawodówek właśnie. Najlepsze licea w moim mieście uczą co najmniej tak dobrze, jak 30 lat temu. Najgorsze uczą lepiej, niż dawne zawodówki i technika.
Ogólny poziom wykształcenia wzrasta.
Proszę też policzyć, ile czasu dziś, a ile kiedyś poświęcano na języki obce. Religia wyjmuje z życiorysu dokładnie jeden rok szkolnej nauki.
Tales w liceum i to tylko na rozszerzeniu może wydawać się śmieszny. Skandaliczny. Jakiego więc słowa użyć na przeniesienie na ten sam etap edukacji – liceum poziom rozszerzony – jakichkolwiek informacji o wektorach? Jak w takiej sytuacji uczyć np. fizyki?
Drożdżówkaxxx,
narzekasz, że na tę swoją matematykę dostajesz coraz podlejszy „materiał ludzki”. Dlaczego więc nie ograniczysz naboru na swoją uczelnię, np. tylko do tych, którzy zdali matematykę rozszerzoną z wynikiem minimum 50%? Wtedy nie musiałbyś zaczynać od przypominania regułek dodawania i odejmowania ułamków.
belferxxx
21 września o godz. 11:19 249328
Od środka ? Niech będzie. Oprócz USA, Kanady i UK: Finlandia, Szwecja, Dania, Niemcy, Szwajcaria, Holandia, Chiny i Japonia.
Rozmowy w środku wszędzie są banalne, z wyjątkami. Wpis gospodarza nie tyle był o ogólnej banalności, ale o podziale w pokoju nauczycielskim, wymuszającym balalność i nicość rozmów, niezależnie i ponad ogólną banalność ludzkiej natury.
Podobnie jak w Polsce podzielonej, jet w Chinach – tylko państwowo a rebours – wszyscy się bardzo ze sobą zgadzają w sposób pryncypialny.
Krzysztof Cywiński
21 września o godz. 11:50 249329
To co przedstawiasz, w ogóle nie jest elementarne. To są problemy następujące po przyczynach poprzedzających.
Żeby móc rozwiązać problem nr 1 należy sięgąć do przyczyn, a nie ograniczyć sie do usunięcia tych „co w ogóle nie powinny w oświacie pracować”. To jest pomylenie porządków.
O ile powołanie (jak niby miałby być powołany?) silnego samorządu uznać za właściwy/wystarczający ruch. Wobec jakiego celu?
Cyt:
„„jak wy nam religię, to my wam gender studies i uchodźców”, a konsekwencji również margines związany z terroryzmem. Strona przeciwna: „trzeba bronić katolickiej Polski”. Adwersarze: „więcej Europy” ( dla społeczeństwa więcej LGTB , kar finansowych dla Polski, zlikwidują nam 500+, etc).”
Mieszasz porządki, pojęcia i stanu rzeczy. Nie ma w szkolach państwowych/samorządowych żadnych dżenderów i uchodźców. Jest – mocą wymuszenia i zamiany oszustwa w prawo, wszędzie – religia katolicka, rządzący nią ksiądz i rządzący szkołą biskup, oraz rządzący edukacją episkopat.
Na etapie wmuszania religii w szkołę miało być „coś za coś” („kompromis” – księdza z księdzem) – ksiądz w szkole więc i edukacja rodzinno-seksualna w szkole, Ksiądz jest w każdej szkole, edukacja w żadnej ( z drobnymi, bez znaczenia, wyjątkami). I skutki braku edukacji, z dwunastolatka rodzącą dziecko włącznie.
Ta Twoja wzmianka o waleniu w „drugą stronę” – „uchodźcami” i „terrorystami” to jest prawie żart, ale słaby. Lepiej już nie wzmiankuj.
Gekko
21 września o godz. 11:51 249330
W chińskij szkole z nauczycielem się nie dyskutuje, siedzi cicho i nie śmie na niego spojrzeć bez pozwolenia. On ma autorytet automatyczny i państwowy Kto się nie zgadza z nauczucielem, nie zgadza się z Chinami. Kto się nie zgadza z Chinami, odpada.
Szkoła jest do uczenia, nauczyciele do szkoły, pisarze do piór, a Żydzi – wiadomo gdzie.
W Chinach to się, powiedzmy, sprawdza. W PL też się prawie sprawdzało, gdyby nie to, że się nie bardzo sprawdzało. A jak się by miało sprawdzać – oto pytanie. Główna odpowiedź: zrobić ze szkoły Niższe Seminarum Duchowne. Inna odpowiedź, w trakcie działania NSD: włożyć nauczycielowi na głowę kibel ze śmieciami. Jeszcze inna, też mająca perspektywę: zadręczyć dzieciaka, niech się sam powiesi. Albo – niech dwunastolatki rodzą dzieci – przecież działa NSD.
Która odpowiedź jest najlepsza, wie obecna pani magister-kobieta-matka-minister, która nie wie kto komu co zrobił w Jedwabnem, ani innych miejscach sanatoryjnych.
@ Tanaka
–
Niedyskutowanie w szkole polskiej publicznej z ‚nauczycielem’, to jest zapewne jakiś podskórny imperatyw kulturowy.
Wynikający z instynktu samozachowawczego, w samoobronie dzieci przed toksycznym wyziewem.
To inna, alternatywna wersja rzeczywistości, jaka jest.
Od Chin komunistycznych różnimy się tym, że nawet tam jeszcze, z rozpędu sprzed rewolucji kulturalnej, jak piszesz, „szkoła jest do uczenia” 😉
U nas, tradycyjnie od powojnia, szkoła jest do płacenia obfitego socjalu, wykluczonym cywilizacyjnie i kulturowo, niezdolnym do funkcjonowania w nowoczesnym świecie i społeczeństwie odwiecznym ‚misiewiczom’ etatów gminno-buraczanych.
Nie licząc skąpych i zagubionych złogów inteligenckich, potwierdzających regułę (d. tzw. ‚przedwojenni profesorowie’).
Ci siedzą cicho pod stołem gogicznym, bojąc się nawet własnego cienia, mogącego podpaść np. na blogu, hihi.
I w tym sensie, jest to szkoła realna, jak wieki temu.
O nie mniejszej sile rażenia awychowawczego i antyedukacyjnego.
Howgh.
(jak mawiają banalnie belfrzy hamerykańscy na widok wizytatora z nadwiślańskich szuwarów uma).
Gekko
22 września o godz. 14:04 249366
Chiński uczeń i chiński nauczyciel mają przed sobą jasno wytyczone cele: wzmacniać państwo i być skutecznym na międzynarodowym rynku pracy oraz tworzenia wartości dodanej.
Można się spierać, czy to dobre cele i dla kogo, ale są to cele.
Jakie są cele działania polskiej szkoły też wiadomo: wychować Prawdziwego Polaka. Jak to się ma do konkurencji globalnej w myśleniu też wiadomo – nijak. Jak to działa na „wzmacnianie państwa”? – też wiadomo: siła intelektu mniemanego okazuje się bezsiłą dziewięciołodygową wobec osiągnięć zagranicznego myślenia, a Prawdziwy Polak już jest tam – za granicą i ani myśli o wracaniu.
Z tym że są to cele które same się ustanowiły i się same realizują. Zdaje się bowiem, że oficjalnie cele są jeszcze jakieś inne. Albo żadne. Powinien o tym wiedzieć pokój nauczycielski. Ale tam się sprawdza ilość cukru w herbacie, a co do reszty – nogi drżą i boli głowa. Co wyjaśnił Gospodarz.
@Płynna nierzeczywistość
1. Ja akurat uczę najlepszy „materiał ludzki” w mojej branży w Polsce – taki, jaki dziś jest. Tyle, że kiedyś były na tym poziomie w roczniku grube tysiące, a dziś są dziesiątki, które się do tego poziomu zbliżają!!!
2.Ja i mój pies mamy średnio po trzy nogi. I co z tego? To, że wykładający chemię w Biedronce umie trochę (w co wątpię) więcej nie ma żadnego znaczenia, bo jego wiedza nie jest nikomu do niczego potrzebna. Zresztą za parę lat takich jak on zastąpią automaty, komputery i roboty – pisałem już tu o tym (Jest już w USA CAŁKOWICIE I POD KAŻDYM WZGLĘDEM zautomatyzowany McDonalds, który się PO ROKU zwraca na oszczędnościach płacowych!). Jeśli to, HIPOTETYCZNE i WĄTPLIWE, podniesienie stanu jego wiedzy spowodowało, że inżynier, lekarz, ekonomista czy naukowiec umie mniej (a tak u nas jest), to jest to NARODOWA TRAGEDIA
3.Ci którzy kiedyś chodzili do zawodówki więcej nie umieją – już w 8-letniej podstawówce uczono więcej rzeczy niż dziś w gimnazjum jeśli chodzi o nauki ścisłe i przyrodnicze.
4.Nie wiem z jakiego miasta jesteś, ale musi to być straszne zadupie. Po II klasie mat-fizów w IV letnim liceum uczeń umiał mniej więcej tyle samo z przedmiotów kierunkowych, niż dziś po maturze. A potem zdawał egzaminy wstępne na politechniki i inne uczelnie techniczne. Więc taka sytuacja żeby najlepsi licealiści umieli więcej obecnie niż po IV -letnim LO może się zdarzyć tylko w w Olsztynie albo miejscowości z JEDNYM liceum, do którego trafiło przypadkiem dwóch lepszych niż kiedyś nauczycieli matematyki i fizyki 😉
5.Co do języków – i dziś i wtedy uczono się prywatnie na różne sposoby, ale w LO też były, jak dziś, 2 języki obce. I klasy dwujęzyczne(choć się inaczej nazywały) też były!
@ Tanaka
–
Absolutna zgoda co do roli i charakteru celów, również w szkole.
I prawda, że jakie są, – to drugorzędne, byle były.
Niestety, domniemanie że celem polskiej szkoły publicznej jest jakieś „wychowanie” czy też „Polaka” nie znajduje potwierdzenia w empirii funkcjonowania szkoły i wypowiedziach nauczycieli.
Im bardziej bowiem ludzkie i systemowe działanie jest pozornie bezcelowe, tym bardziej właściwy cel wyłazi z czynów i działań, na pozór spontanicznych i chaotycznych.
A tym celem – i jedynym namacalnym, jest transfer mienia publicznego za pomocą etatowych miejsc poboru myta, ciupasem, od społeczeństwa.
Bo, jak już słusznie napisałeś, w każdym układzie jest tak, jak ma być dobrze.
I dopóty, a nawet każdy dzień dłużej.
Uszanowania.
@Krzysztof Cywiński, belferxxx, andrzej52
Nieprawda.
9
Tyle wynika z podzielenia liczby uczniów przez liczbę nauczycieli. 2. wynik w Europie (po Islandii), 1. w UE. To, o czym piszecie, to perspektywa przepełnionych szkół wielkich miast. Na wsi często w klasie jest 6 osób. Nauczycieli jest dużo za dużo, a przepełnienie w miastach wynika z fatalnego ich rozlokowania. Po zamknięciu gimnazjów większości zwolnionych nauczycieli nikt nie przyjmie.
@mpn
1.To wynika z polityki oświatowej i algorytmu- albo małe wiejskie szkółki z malutkimi klasami (i kosztem rocznym na ucznia na poziomie kilkunastu tysięcy rocznie i więcej!) oraz przepełnione klasy w miastach (niska subwencja) albo duże/wielkie szkoły na wsi i organizacja dowożenia na wzór USA i wtedy mniejsze klasy w miastach. Alternatywa – płacić nauczycielom w jakimś(ale znacznym!) stopniu również za liczbę uczniów w klasach, a nie tylko godziny. No ale Broniarz&ZNP tego nie przełkną.
2.To wynika również z niskiego pensum w SP – w całym cywilizowanym świecie pensum zależy od szczebla kształcenia (SP, G, LO) oraz często od przedmiotu. Nasze pensum na poziomie szkoły średniej jest na poziomie światowym, a w SP drastycznie niższe 😉
@mpn
Cenie zwięzły styl, ale myśl wyrażona jednym słowem: „nie”, trochę mnie przerasta. Statystyki nauczycielom (lekarzom,górnikom, urzędnikom, etc.) są znane, więc jest to okazja do odsiewu pozytywnego. Ponieważ każde ugrupowanie ma swoich ekspertów i cele jawne, oraz jak przypuszczam tak niejawne, że nie wymienia się ich nawet z nazwy, że dla obserwatora z boku dyskurs( wiem, przesadziłem: młócenie cepem) jest zupełnie niezrozumiały. Zawiera się więc jakieś zgniłe kompromisy, a ich efekty to nieustające reformy, zmiany, kłótnie. Ludzie w końcu zdenerwują się naprawdę i przystaną na obietnicę nadejścia gajowego, który pogoni całe towarzystwo z lasu.
@Gekko
Frak leży dobrze dopiero w czwartym pokoleniu. Człowieka reprezentującego pewien poziom intelektualny stać na to, by przyznać się do pomyłki i przeprosić. O ile ma się trochę klasy, oczywiście. Uczniowie nie wkładają już koszy na głowę nauczycielom, więc po co kłamać?
@Tanaka
1.”To co przedstawiasz, w ogóle nie jest elementarne. To są problemy następujące po przyczynach poprzedzających.
Żeby móc rozwiązać problem nr 1 należy sięgąć do przyczyn, a nie ograniczyć sie do usunięcia tych „co w ogóle nie powinny w oświacie pracować”. To jest pomylenie porządków.”
Jeżeli policjant, sędzia, prokurator, kolejarz, urzędnik bierze łapówkę, źle pracuje, etc. to się go nie zatrudnia, a jak już się zatrudniło to umowę się wypowiada, bez względu na porządki. To chyba jest oczywiste?
O ile powołanie (jak niby miałby być powołany?) silnego samorządu uznać za właściwy/wystarczający ruch. Wobec jakiego celu?
2.”O ile powołanie (jak niby miałby być powołany?) silnego samorządu uznać za właściwy/wystarczający ruch. Wobec jakiego celu? ”
A tu to już jestem rozbawiony: Jak powołuje się samorząd? Do czego służy samorząd terytorialny i branżowy (lekarze, adwokaci, etc.)? takie pytanie zadaje nauczyciel?
@mpn
I jeszcze jedno Twoja średnia nie jest liczbą uczniów w klasie! Bo uczeń w LO ma ok.30 lekcji tygodniowo, a nauczycielskie pensum to 18 lekcji. Więc na jedną KLASĘ przypada w tym wypadku 5/3 nauczyciela, a są jeszcze podziały na grupy więc ok.2.
komentatorzy równie podzieleni jak nauczyciele.
@Płynna Rzeczywistość
„komentatorzy równie podzieleni jak nauczyciele”
To oznacza naprawdę głęboki kryzys, do dna już niedaleko. Tak czy owak, jak ktoś mądrze zauważył:” jaka by nie była edukacją, jedni będą profesorami, a inni …”
A tu jest alternatywna wobec PO (tę znamy z 8-letniej praktyki!) „oferta” dla nauczycieli:
http://wyborcza.pl/1,75248,18874650,petru-wkurzyla-mnie-ciepla-woda.html
Składał ją SZCZERZE Rubikoń przed ostatnimi wyborami, kiedy lider Nowobogackiej vel Nowoczesnej Kropki celował w swój ówczesny cel – właśnie w grupę 5-10% najzamożniejszych nowobogackich. Prawda, że fajna… 😉
A potem będziecie pomstować, że PiS rządzi 🙂 A kto ma rządzić przy takich alternatywach – Petru&Lubnauer(N.) bądź Szumilas&Kluzik&Krajewska&Berdzik (Hall sama się z tego wymiksowała, odcinając wraz z mężulkiem od PO na miesiąc przed wyborami!) …
mpn
22 września o godz. 19:17
„Na wsi często w klasie jest 6 osób”
Tak mogło być 40 – 50 lat temu. Wtedy częsta praktyką było, że klasy 1-4 były na wsi – w dwóch salach po 2 łączone klasy i jeden nauczyciel. Od klasy 5-tej dzieciaki te dojeżdżały do szkoły w gminie, miasteczku. W międzyczasie była akcja Gomułki ” 1000 szkół na Tysiąclecie” potem gierkowskie Zbiorcze Szkoły Gminne ze zorganizowanym dowozem uczniów.. Jeśli więc są jeszcze szkoły, gdzie liczebność klas kształtuje się na poziomie 6 uczni to raczej jest to „rzadko” a nie „często”.
@kaesjot
Szkół w Polsce jest ponad 30 tys. Tysiąclatki budowano głównie w wielkich i nowych miastach, bo tam parł ówczesny wyż demograficzny, a nie na wsi ….
Krzysztof Cywiński
22 września o godz. 21:22 249374
Dobrze, ,że jesteś rozbawiony. Ja też się dobrze bawię czytając, co piszesz patykiem w piaskownicy.
To co masz za oczywiste jest bardzo oczywiste w tym, że ta oczywistość prowadzi donikąd. Weź i wypiernicz ze szkoły wszystkich durnych nauczycieli, co „źle pracują”. Jak odróżnisz dobrych od złych – wygrywasz kapsel od piwa „dobra zmiana”. Wygrasz bardzo łatwo – kto dobry nauczyciel, a kto zły – ustala prezes.
Jak już wypierniczysz tych co „źle pracują” – od razu polska szkoła zrobi się „dobra”. To prosta matematyka – dasz radę: od sumy całości odejmiesz złych, zostaną sami dobrzy, i jest dobrze. Łatwo wygrasz drugiego kapsla.
Matematyka jest uniwersalna, więc stosuje się w dowolnych systemach szkolnych w całym świecie: wystarczy wywalić tych, co „źle uczą” – i już jest dobrze. Czyli prawidłowo.
Masz dwa kapsle. Przypinasz do klapy i to są dwa medale – zasługi za przerobienie szkoły „źle pracującej” w dobrze pracującą. Wynalazek patentujesz, świat kupuje na potęgę – jesteś Największy Bogacz Świata Całego.
Ponieważ dobrze się bawimy, to następnie bawimy się w kolejne kapsle, z samorządem nauczycielskim. To chyba jest oczywiste ? – samorząd ustala, jak prawidłowo ma działać polska szkoła, wypieprza belfrów, co „źle pracują” – i jest załatwione. Znaczy – jest dobrze.
Jesteśmy umówieni: Ty załatwiasz prawa patentowe do wynalazku, ja jestem leniwy i nie lubię robić w papierkach, więc biorę tylko 10% od Twojego wzbogacenia. Mnie starczy – jestem Drugi Największy Bogacz Świata Całego.
To chyba oczywiste? Musi: 2-1=1.
@kaesjot
Mea culpa – 20 tysięcy. Co niewiele zmienia. I 15 lat temu ponad POŁOWA pochodziła sprzed roku 1939 ….
-‚-‚-‚-‚-
Do czego służy samorząd – to bardzo trafne pytanie na forum nauczycielskim.
Podobny problem miał AliBaba z czterdziestoma rozbójnikami, gdy uchwalili że wszyscy są AliBabami, a jedynego rozbójnika powiesili.
Ale, w zwisie, podobno, lepiej myśli się…
-‚-‚-‚-‚-
W Polsce jest samorząd np. lekarski czy sędziowski albo komorniczy oraz parę innych o znacznych ustawowych uprawnieniach. I służą do zupełnie innych celów niż te statutowe … 😉
@Tanaka
Prymitywizm i naiwność to konwencja, która święciła pewne triumfy w niektórych dziedzinach sztuki. Jeżeli chcemy wymienić poglądy namawiam do nieco większego wysiłku myślowego i pewnego minimum uczciwości w dyskusji, której póki co muszę Panu odmówić. Wymyślił Pan sobie pewną interpretację i usiłuje Pan „obdarować” jej projekcją mój wpis: to dosyć powszechny zabieg w propagandzie politycznej, ale wtedy musi Pan poszukać kogoś innego do wymiany poglądów.
Spróbuję pominąć inwektywy i wyłuskać coś sensownego z Pańskiego wpisu.
1. Problem dobry/zły nauczyciel jest kwestią trudną, lecz jako ludzie jesteśmy skazani na funkcjonowanie w świecie, w którym nic praktycznie nie jest biało czarne. Zza kałuży podawał już pewne kryteria; dalej prakseologia, specjaliści od zarządzania, etc. Zapewniam Pana, że w większości prywatnych firm są kryteria oceny przydatności. Mogę się zgodzić, że naznaczone subiektywizmem, ale dające wybór: toleruję wszystkich obiboków, nieudaczników a nawet drastycznych szkodników, czy też pozbywam się ich i przy okazji być może skreślę jakiegoś dobrego pracownika, który nie zmieścił się w przyjętym kryterium.
Dyrektor szkoły mojej córki radzi sobie z tym znakomicie: od nauczycieli nauczania początkowego po katechetów. Szkołą jestem zachwycony, bo muszę, na tle realiów w moim regionie. Wielokrotnie we wpisach na belferblogu podnosiłem kwestię jakości placówek jako funkcji poczynań dobrego szefa. Niczego więcej w moim wpisie nie było więc odznaczenie proszę przyjąć na pierś własną.
2.Próbuje Pan prymityzować matematykę stosowaną, a ta uwzględnia znacznie więcej parametrów i zmiennych w tworzeniu modeli, m.in. kategoryzuje warunki na konieczne, te zaś na wystarczające i niewystarczające. Jako obywatela w odniesieniu do edukacji interesują mnie również te, które są korzystne dla uczniów, rodziców, społeczności lokalnej, społeczeństwa i państwa, ale w bieżącej perspektywie ( bo przecież nie wieloletniej) mogą być postrzegane przez nauczycieli jako niekorzystne dla nich, np. obowiązek szkolny dla 6-latków. Jestem jego przeciwnikiem, ale zwolennikiem umożliwienia edukacji wcześniejszej wszystkim tym dzieciom, które REALNIE są do tego chętne i gotowe. Na przykładzie uczniów własnych. Jedno z nich zostało laureatem matematycznego kangura, inne z nieznacznym potknięciem uzyskało wynik b. dobry, czwórka innych osiągnęła wyróżnienia. Zgłasza się do mnie jednak mnóstwo osób o pomoc dla dzieci, które nie potrafią sprostać wymaganiom. W mojej ocenie dotyczy to ok. 50% dzieci. Powstrzymanie tego idiotyzmu jest niekorzystne dla utrzymania bieżącej liczby etatów, lecz korzystne dla obywateli. Każdy logicznie myślący człowiek poda ich kilkadziesiąt. Z braku czasu muszę je sobie darować.
3.Wniosek patentowy musi Pan sam skierować do właściwego urzędu – tam tolerują różnych, hm…oryginałów?
@belferxxx
Jestem świadom różnicy między celami deklarowanymi i realizowanymi, również tego, że działanie takiego samorządu w polskiej rzeczywistości zamiast sytuację poprawić …
Jednak samo środowisku w reprezentatywny sposób nie próbuje robić niczego 🙂
Krzysztof Cywiński
23 września o godz. 11:01 249385
@Tanaka
Prymitywizm i naiwność to konwencja, która święciła pewne triumfy w niektórych dziedzinach sztuki. Jeżeli chcemy wymienić poglądy namawiam do nieco większego wysiłku myślowego i pewnego minimum uczciwości w dyskusji, której póki co muszę Panu odmówić. Wymyślił Pan sobie pewną interpretację i usiłuje Pan „obdarować” jej projekcją mój wpis: to dosyć powszechny zabieg w propagandzie politycznej, ale wtedy musi Pan poszukać kogoś innego do wymiany poglądów.
Spróbuję pominąć inwektywy i wyłuskać coś sensownego z Pańskiego wpisu.
1. Problem dobry/zły nauczyciel jest kwestią trudną, lecz jako ludzie jesteśmy skazani na funkcjonowanie w świecie, w którym nic praktycznie nie jest biało czarne. @Chicago podawał już pewne kryteria; dalej prakseologia, specjaliści od zarządzania, etc. Zapewniam Pana, że w większości prywatnych firm są kryteria oceny przydatności. Mogę się zgodzić, że naznaczone subiektywizmem, ale dające wybór: toleruję wszystkich obiboków, nieudaczników a nawet drastycznych szkodników, czy też pozbywam się ich i przy okazji być może skreślę jakiegoś dobrego pracownika, który nie zmieścił się w przyjętym kryterium.
Dyrektor szkoły mojej córki radzi sobie z tym znakomicie: od nauczycieli nauczania początkowego po katechetów. Szkołą jestem zachwycony, bo muszę, na tle realiów w moim regionie. Wielokrotnie we wpisach na belferblogu podnosiłem kwestię jakości placówek jako funkcji poczynań dobrego szefa. Niczego więcej w moim wpisie nie było więc odznaczenie proszę przyjąć na pierś własną.
2.Próbuje Pan prymityzować matematykę stosowaną, a ta uwzględnia znacznie więcej parametrów i zmiennych w tworzeniu modeli, m.in. kategoryzuje warunki na konieczne, te zaś na wystarczające i niewystarczające. Jako obywatela w odniesieniu do edukacji interesują mnie również te, które są korzystne dla uczniów, rodziców, społeczności lokalnej, społeczeństwa i państwa, ale w bieżącej perspektywie ( bo przecież nie wieloletniej) mogą być postrzegane przez nauczycieli jako niekorzystne dla nich, np. obowiązek szkolny dla 6-latków. Jestem jego przeciwnikiem, ale zwolennikiem umożliwienia edukacji wcześniejszej wszystkim tym dzieciom, które REALNIE są do tego chętne i gotowe. Na przykładzie uczniów własnych. Jedno z nich zostało laureatem matematycznego kangura, inne z nieznacznym potknięciem uzyskało wynik b. dobry, czwórka innych osiągnęła wyróżnienia. Zgłasza się do mnie jednak mnóstwo osób o pomoc dla dzieci, które nie potrafią sprostać wymaganiom. W mojej ocenie dotyczy to ok. 50% dzieci. Powstrzymanie tego idiotyzmu jest niekorzystne dla utrzymania bieżącej liczby etatów, lecz korzystne dla obywateli. Każdy logicznie myślący człowiek poda ich kilkadziesiąt. Z braku czasu muszę je sobie darować.
3.Wniosek patentowy musi Pan sam skierować do właściwego urzędu – tam tolerują różnych, hm…oryginałów?
Krzysztof Cywiński
23 września o godz. 11:09 249387
Posługujesz się pustym słowem, mówisz o teoretycznie i fakultatywnie pożądanych bytach, ktore nie mają żadnej szansy się ziścić bez załatwienia mnóstwa spraw poprzedzających i fundamentalnych, co omijasz szerokim łukiem – nie kapując o ich załatwianiu, przez co popadasz w próżne fantazje, czyli gadasz pobożnie.
Tak pobożnie gadasz – „bez minimum uczciwości”, że masz czelność uprawiać fałszowanie faktów, mieszając przyczyny ze skutkami.
Mogłeś się zastosować do własnej rady: „namawiam do nieco większego wysiłku myślowego”, ale ją olałeś. To jest zrozumiałe – na tym polega gadanie pobożne i puste. Żeby się z niego wydobyć, trzeba więcej niż ” nieco wysiłku myślowego”, i mniej fałszowania.
@Krzysztof Cywiński
Bez kompromisu nie można rządzić. Natomiast w końcu przychodzi gajowy i wtedy już nikt oprócz gajowego nie jest zadowolony.
@belferxxx, kaesjot
A czy pisałem gdzieś, że chodzi mi o liczbę uczniów siedzących statystycznie z nauczycielem w 1 klasie? I tak – takie szkoły istnieją cały czas (słyszałem od bezpośrednich świadków tzn. rodziców jakieś rok temu). I na wsi to raczej jest normą, a nie 30 osób.
Z drugiej strony dziwi mnie także małe pensum (w sumie nauczyciel pracuje w Polsce średnio 39 godzin lekcyjnych tygodniowo), ale dziś prawie każdy pracuje więcej. Lekarz pracuje (niekiedy kilkukrotnie) więcej niż zapisane w ustawie 7 h 35 min dziennie. W korporacjach regularnie zostaje się po godzinach. Ale mniejsza o to. Najbardziej jednak dziwi mnie, że nauczyciel ma 18 h, uczeń – 30. Obaj muszą się przygotować do lekcji, przy czym nauczyciel zazwyczaj z roku na rok zmienia niewiele, operuje w przedmiocie, nanktórym się zna, uczeń uczy się ciągle nowych rzeczy, także nielubianych. Obaj narażeni są w szkole na duży stres. Możliwości intelektulane nauczyciela (zazwyczaj) są większe od możliwości ucznia, choćby ze względu na wiek. Jak to jest, że nauczyciel może się przygotować tylko do 18 h, a uczeń musi do 30?
@mpn
Pensum LEKCYJNE(godziny przy tablicy)nauczyciela szkoły średniej w Polsce i na świecie jest praktycznie identyczne – zgadnij kotku dlaczego? A może oni tam w tych USA, UK itd. byli i są głupi, a mpn jest mądry 😉 W nauczaniu początkowym jest inaczej – na świecie odpowiada to ilości godzin takiej klasy (około 25), a u nas, jak w średniej 18. Ale to mechanizm tworzenia związkowej jedności w ZNP i „S” tak zadziałał- przed rokiem 1981(i wprowadzeniem wolnych sobót) pensum było zróżnicowane – średnia 22, podstawowa 26, a SN – 15.
Znam szkołę wiejską w woj. mazowieckim, niezbyt odległą od miasta powiatowego, prowadzoną przez stowarzyszenie, gdzie w klasie pierwszej jest jeden uczeń.
@Tanaka
Z Pańskiego wpisu wynika, że bez spełnienia warunków, które Pan zna, ale nie podaje, jako przyczyny niskiego poziomu edukacji, nie wolno ze szkół zwolnić obiboków, nieudaczników i jawnych szkodników. Ponieważ Krzysztof Cywiński taki postulat zgłasza tzn., że, cyt. „gada pobożnie i fałszuje fakty”.
Proszę o przykład tego „fałszowania faktów” przeze mnie. Doradzam również konsultacje u koleżanki polonistki. Temat: Neoplazmy i własne wypowiedzi pisemne na forum publicznym.
Jako nauczyciel zadziwia mnie Pan coraz bardziej przyjętym przez siebie sposobem artykułowania poglądów. Jakiego przedmiotu Pan uczy?
Blog przyjmuje kierunek intelektualno-filozoficzny, co mi się bardzo ale to bardzo podoba.
Pojawiają się pytania ważniejsze od odpowiedzi.
Na przykład – o samorząd i jego cel.
Jak nie czytać prób odpowiedzi, robi się mądrze.
Jeszcze bardziej osiowym pytaniem jest to:
„…Jakiego przedmiotu Pan uczy?”
Ja aż boje się, że polonista odpowiedziały: drewnianego, o obłym kształcie pałki bejsbolowej.
Na Boga, proszę nie pytać pod żadnym pozorem kogo uczy ten, co pyta, a już tym bardziej: czego, takim pytaniem.
Byłoby to podmiotowo bezcelowe a przedmiotowo idiotyczne.
Czyli mogłoby skutkować inklinacją do deklinacji.
🙂
Elka
23 września o godz. 19:47
–
Proszę Panią (!)
Jeszcze niedawno w rodzimej blogu Łodzi, świetnie prosperowała publiczna szkoła nie posiadająca żadnych uczniów.
Temat tu poruszano; niestety eksperyment nie udał się z braku uczniów którzy nie mogą chodzić do pozostałych szkół, bo gdzieś muszą.
Trwają prace w pokoju nauczycielskim nad rozwiązaniem problemu obecności uczniów. Przynajmniej, wedle postępów w pracy nauczycielskiej, relacjonowanych przez belferblog.
Trzymajmy kciuki, aby chronić to dzieło przed upupieniem go w reformach.
–
W 2005 r. PiS szedł do wyborów z hasłem zachowania gimnazjów. Co się wydarzyło przez te dziesięć lat, że tak radykalnie zmienił zdanie?
– Spiritus movens to skądinąd znakomity profesor filozofii Ryszard Legutko. Jest błyskotliwym erudytą, swobodnie mówi po angielsku, umie się znaleźć na salonach unijnych, a jako minister edukacji za pierwszych rządów PiS dał się poznać jako pryncypialny szermierz modelu tradycyjnej szkoły. Lata temu minęliśmy się na dworcu w Krakowie i on mi wtedy powiedział, że robię z gimnazjami wielką bzdurę i on to prędzej czy później zmieni. Zwolennikami likwidacji gimnazjów są także: pan prezydent, bratanica prezesa Kaczyńskiego, marszałek Terlecki. To silne lobby, które się opiera na emocjach, na przekonaniu, że „kiedyś było lepiej”, a nie na faktach. Nie dociera do nich, że 90 proc. krajów rozwiniętych ma szkolnictwo podzielone właśnie na trzy etapy i ten podział ma sens, bo jest dopasowany do rozwoju psychofizycznego dzieci i młodzieży.
Te cztery wytłuszczone nazwiska to najwyraźniej te badania naukowe, które dowodzą potrzeby zlikwidowania gimnazjów niezbicie. Te cztery nazwiska to także pełny obraz konsultacji społecznych.
Chwalę PiS za wiele rzeczy i zagłosowałem, bo byłem przekonany, że akurat likwidacja gimnazjów będzie tylko obietnicą wyborczą, a realizacja projektu jest nierealna. Wierzyłem też, że krakowscy profesorowie Ryszard Legutko i Andrzej Waśko, którzy ewidentnie inspirują cały ten projekt, nie będą rządzili polityką edukacyjną PiS. Ich wizja szkoły to szkoła zdominowana humanistyką, nieważne są nauki, które my określamy wyjątkowo nietrafnie jako „ścisłe”, a chodzi o nauki w sensie science. I ta wizja dominuje teraz w partii.
Ale to nie oni są ministrami.
– Obserwuję minister Zalewską i słucham jej uważnie. Jest, niestety, wyraźnie niekompetentna, a przy tym irracjonalnie przywiązana do swoich pomysłów. I dlatego jest groźna. W PiS obowiązuje „centralizm demokratyczny” – nawet ci, którzy widzą, że likwidacja gimnazjów to zły pomysł, będą milczeli.
Kto zyskał na gimnazjach?
– Mieszkam na wsi pod Krakowem. Obserwuję edukację z perspektywy takiej miejscowości, jak to się brzydko mówi: wiochy zabitej dechami. I widzę, czym tam jest gimnazjum i jak zmieniło podejście do edukacji na wsi.
Ta reforma była projektowana przede wszystkim dla małych miejscowości. Duże miasta zawsze sobie poradzą. Ale ta młodzież z Polski powiatowej czy gminnej, która w domu często nie ma atmosfery motywującej do nauki, chce się uczyć. Te dzieci wcześniej były biedne, ale nie w sensie materialnym, lecz pod względem możliwości kształcenia i awansu społecznego. Nie miały w domu rozbudzonych potrzeb edukacyjnych, które mogła wzbudzić tylko szkoła.
I co dały im gimnazja?
– To było ich dowartościowanie. Te dzieci nabierają tam ochoty do nauki. W starej szkole podstawowej – obawiam się, że to samo stanie się w nowej – podlegały tylko subiektywnej ocenie nauczyciela. Gimnazja wraz z egzaminami zewnętrznymi to ucięły.
Dla dzieciaków to przejście do gimnazjum było wyczekiwane, rozbudziło ambicje. Teraz w Polsce do matury podchodzi 85 proc. populacji, to absolutny rekord świata! To jest właśnie równość szans, która polega na tym, że nie każdy musi zdać maturę, ale każdy może do niej podejść.
Inspiracją była przedwojenna reforma Jędrzejewicza. Jego liceum było jeszcze krótsze niż dziś. Układ był taki: sześć lat szkoła powszechna, cztery lata gimnazjum i dwa lata liceum, które przygotowywało do matury i do studiów wyższych.
I tu jest pies pogrzebany! Inspiracją była historia. Husaria, szwoleżerowie, Mały Powstaniec. Przecież komuna była z definicji zła, a przed Wojną, ech, panie, przed wojną byliśmy tacy piękni i młodzi! Tymczasem inspiracją powinna być nie ideologia, tylko chłodna, naukowa analiza. Pragmatyka. Dlatego reforma gimnazjalna i maturalna tak długo się nie mogła zadomowić i zbierała ostre cięgi od krytyków.
Nie wiedziałem, że Handke to tzw. PiS-owiec. Skoro gimnazja to pomysł PiS-u, do piachu z nimi.
Żartuję.
Dziś uczeń, który marzy o medycynie, ma w tygodniu nawet osiem godzin rozszerzonej biologii, po wydłużeniu liceum z trzech do czterech lat paradoksalnie będzie miał jej mniej. Za to wszyscy będą mieli aż do matury dwie godziny historii tygodniowo, bez względu na ich zainteresowania i plany.
Historia to priorytet MEN. W szkole podstawowej od czwartej do ósmej klasy zaplanowano dziewięć godzin, czyli np. jedną godzinę w klasie czwartej i po dwie w tygodniu do końca podstawówki.
Minister Zalewska rozwodzi się nad tym, że tworzy szkołę na miarę XXI wieku. Ale w jej planach tego nie widać. Skrajny przykład to informatyka. W liceach będzie tylko jedna godzina tygodniowo w pierwszej klasie. A potem zero!
Wzrasta ranga edukacji dla bezpieczeństwa, gdzie najważniejsza była pierwsza pomoc. Ma być jej teraz dwa razy więcej. Zapewne dlatego, że musi objąć rozszerzone przysposobienie wojskowe, na które nalega minister obrony Antoni Macierewicz.
Drastycznie spadnie ranga kształcenia przyrodniczego – choćby dlatego, że zniknie egzamin z tej grupy przedmiotów na koniec szkoły. Pozostaną tylko język polski, obcy, matematyka i właśnie historia.
Zintegrowana przyroda mignie na chwilę w czwartej klasie podstawówki. Zostanie rozbita na chemię, geografię, fizykę i biologię dopiero w klasach V-VIII, ale nie wiadomo nadal, ile tych wydzielonych przedmiotów będą się uczyły dzieci przez te cztery lata. MEN przewiduje na wszystkie przedmioty z rozbitej przyrody 18 godzin tygodniowo, ale w ciągu całych czterech lat!
[…]
– W najgorszej sytuacji są obecni uczniowie klas 5. i 6., którzy dotąd uczyli się zintegrowanych przedmiotów, m.in. przyrody, a w nowej 7. i 8. klasie zostanie to rozbite na cztery przedmioty (biologię, chemię, fizykę i geografię) – mówi Krystyna Szumilas, była minister edukacji. – Te dzieci miały pójść do trzyletnich gimnazjów. Czy to oznacza, że teraz w dwa lata będą się uczyć tego, co było zaplanowane na trzy?
[…] Na wsi sytuacja przedmiotowców będzie dramatyczna. Np. w małej szkole, gdzie jest jedna klasa w roczniku, fizyk będzie miał maksymalnie dwie godziny zajęć w tygodniu! Jeśli nie ma uprawnień do nauczania innego przedmiotu, nawet praca w kilku podstawówkach naraz nie da mu pełnego etatu!
[…] Pracy nie będzie więcej. Uciekają zajęcia artystyczne, techniczne. Tylko nauczyciele języków i historii nie muszą się martwić.
Domyślam się, że wszystkie powyższe zmiany to efekt długoletnich studiów specjalistów z PAN i uczelni pedagogicznych wsparty doświadczeniem i opiniami nauczycieli i nadzoru pedagogicznego, a także przyszłych pracodawców.
„Pozostaną tylko język polski, obcy, matematyka i właśnie historia.”
Pozostanie jeszcze (?) otwarta granica…
… a za nią młodzi absolwenci licealnej historii, tak jak ja w nowej pracy, dowiedzą się od niemieckiego kolegi, że: „Polacy chcieli boksować w za wysokiej dla siebie kategorii wagowej, (tak więc) sami są sobie winni”.
Mam nadzieję, że nowa podstawa programowa przygotowywuje do takich rozmów przy stoliku na zakładowej stołówce…
@belferxxx
No i co z tego, że coś jest? Znów nie pisałem, że to pensum jest różne. ciągle polemizujesz z poglądem, który wkładasz mi w usta (w klawiaturę?).
@mpn
Nie, że coś jest – że JEST w całym cywilizowanym świecie … 😉 Pewnie mają jakieś racjonalne powody!!! Chyba, że jesteś, ale to raczej mało prawdopodobne, mądrzejszym od całego świata.Nie chce mi się już powtarzać informacji, że nauczyciel poza, jak się takim jak ty wydaje, „gadaniem w klasie” ma jeszcze wiele innych ważnych bądź obowiązkowych (papierologia!), rzeczy do zrobienia i musi mieć na nie czas. Do samego „gadania” można by de facto film oraz rzutnik zatrudnić, ale … 😉
@Płynna nierzeczywistość
1.Zgadzam się w kwestii „humanistycznego szaleństwa” obecnych PROPOZYCJI ramówki. Przynajmniej dla klas mat-fiz.
2.>Mieszkam na wsi pod Krakowem. Obserwuję edukację z perspektywy takiej miejscowości, jak to się brzydko mówi: wiochy zabitej dechami. I widzę, czym tam jest gimnazjum i jak zmieniło podejście do edukacji na wsi.Ta reforma była projektowana przede wszystkim dla małych miejscowości. Duże miasta zawsze sobie poradzą. <
A to są bzdury Handkego, który idealizuje własną przeszłość, bo już mu nic innego nie zostało. Po pierwsze nie sądzę by były minister i rektor mieszkał POD KRAKOWEM na wsi zabitej dechami 🙂 Po drugie – na wsi mieszka w Polsce NIEWIELKA część społeczeństwa – zdecydowana WIĘKSZOŚĆ w dużych i wielkich miastach. Więc system może owszem jakoś odmienność tych terenów uwzględniać, ale jego priorytetem musi być WIĘKSZOŚĆ. Na dodatek opowiada bajki o pomysłach Hall – ona SKRÓCIŁA liceum programowo do 2 lat, bo w pierwszej klasie WSZYSCY musieli kończyć gimnazjum(programowo). Co owocowało tym, że w mat-fizie na JEDNEJ (i bardzo cennej!) godzinie w tygodniu uczniowie wysłuchiwali BEZ PODSTAW bajek o mechanice kwantowej, fizyce jądrowej czy astrofizyce, a POTEM w klasie II zaczynali się zajmować PODSTAWAMI. To dla klerykalnego szalenie profesorka z AGH czy urzędasa z MEN godzina = godzina, niezależnie od tego na ile lat są rozłożone i w jaki sposób.
Belfer, Andrzej Cywiński,
https://www.cke.edu.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Informacje_o_wynikach/2016/sprawozdanie/Sprawozdanie_fizyka_2016.pdf – maturę rozszerzoną z fizyki zdawało w 2016 roku 22 tys. uczniów. Wynik powyżej 30% osiągnęło nieco ponad 50% z nich (mediana 38%), powiedzmy, że 15 tys.
Popatrzmy tu: http://www.nauka.gov.pl/g2/oryginal/2013_07/0695136d37bd577c8ab03acc5c59a1f6.pdf
W 2011 przyjęto na studia: fizyczne 7,5 tys. medyczne 34 tys., inżynieryjno-techniczne 39 tys., architektury i budownictwa 21 tys., Do tego 6 tys. matematyków i 20 tys. informatyków, którzy co prawda chyba fizyki do szczęścia nie potrzebują, ale znaczna część młodzieży uzdolnionej w kierunkach ścisłych wybiera te właśnie 2 kierunki, zdając wcześniej fizykę na maturze, bo dla nich ona jest łatwa i daje punkty przy rekrutacji na wymarzone studia. Efektywnie więc na medycynę, klasyczną fizykę i studia techniczne (a chyba nie wszystkie uwzględniłem powyżej) przyjęto ok. 100 tys. studentów, z czego zaledwie ok. 10-12 tys., jakieś 10% (dziesięć procent) zdało fizykę na poziomie rozszerzonym z wynikiem przekraczającym 30%. Pozostałe 90% nie będzie w stanie zdać matury rozszerzonej z fizyki NIGDY, nawet ci po politechnikach, bo na politechnikach fizyki ogólnej są góra 2 semestry, bo to trudny przedmiot, więc trzeba zmniejszyć prawdopodobieństwo, że student w kontakcie z tą trudnością wyleci ze studiów i zrobi dziurę w budżecie.
Powtarzam: O wiele poważniejszy związek przyczynowo-skutkowy mający wpływ na poziom studentów rekrutowanych na uczelnie wyższe związany jest ze sposobem rekrutacji na studia wyższe oraz algorytmem finansowania wyższych uczelni, który skłania do przyjmowania wszystkiego, co się rusza, i umieszczania tego wszystkiego w grupach nawet 30-osobowych albo wykładach dla 300 osób i niewypuszczanie ze swoich murów aż do odebrania przez delikwenta dyplomu inżyniera, nawet jeśli wykładowcy o delikwencie myślą nie inaczej niż „głąb”. Gimnazja w tym łańcuszku przyczyn i skutków znajdują się na dość odległej pozycji.
Gowin, popierając likwidację gimnazjów, daje sobie samemu usprawiedliwienie własnej bezczynności. Kowal zawinił, cygana powiesili.
O ile PiS dobrze odczytuje problemy społeczne, to pomysły na ich rozwiązanie bierze chyba z Księżyca. Nie przypominam sobie tak dramatycznie niekompetentnych, tak bardzo pozbawionych wyobraźni i zadufanych w sobie rządów.
Krzysztof Cywiński
23 września o godz. 21:50 249394
Z moich wpisów wynika, że w sprawie przekręcania kiepskiej polskiej szkoły na niekiepską polska szkołę dajesz propozycje będące pomyleniem kolejności i gradacji załatwiania spraw – takie wrzuty w środek kałuży: samorządy i wywalać z roboty – kiedy najpierw trzeba zacząć od dzień dobry. Gadasz nijak czyli pobożnie; mieszasz stany rzeczy i fałszujesz nieładnie fakty.
Już raz, uprzejmie, prosiłem, żebyś nie robił tych nieładnych rzeczy. Jak bym miał znowu, to by mi uprzejmość chciała się zmniejszyć.
Coś ładnie mówiłeś o interpretacji, co to jest powszechna w propagandzie politycznej. Tak jest: jako producent wynikania, że „nie wolno ze szkół zwolnić nieudaczników…” – bardzo ładnie sobą ilustrujesz, o co chodzi z tą propagandą polityczną. To się nadaje na konsultacje u koleżanki, ale ja tam konsultacji nie doradzam. Jak masz ucho, to słyszałeś, że powiedzieć „doradzam coś tam, coś tam” to taka maniera pustego gadania żeby się trochę podwyższyć.
Ładnie się pytasz o przedmiot nauczania. Stawiam na to, że obaj uczymy tego samego: jak ma być dobrze. Dlatego łatwo się porozumiewamy – jak fachowiec z fachowcem, czyli jeden prakseolog z drugim.
Płynna Rzeczywistość
24 września o godz. 2:35 249400
Tymczasem inspiracją powinna być nie ideologia, tylko chłodna, naukowa analiza. Pragmatyka.
Jeszcze tak nie było, żeby tak było, żeby polska szkoła kierowała się pragmatyką. Szkoła musi yć słuszna, musi wyciosywać w klocu ucznia prawidłowe postawy i wbić prawidłowe wartości. A jakie one są, to już wiemy. Albo ktoś nie wie. Ale nieważne. Ważne, że są i że są wbijane. O, jak ładnie: szkoły maszerują Poznać Prawdę. Z filmu „Smoleńsk”.
Dlatego reforma gimnazjalna i maturalna tak długo się nie mogła zadomowić i zbierała ostre cięgi od krytyków.
@Tanaka
>Dlatego reforma gimnazjalna i maturalna tak długo się nie mogła zadomowić i zbierała ostre cięgi od krytyków.<
A co to zdanie ma wspólnego z początkiem – gimnazja też pięknie mogą maszerować, tak jak przed wojną … 😉
Krzysztof Cywiński
23 września o godz. 11:09 249387
Bardzo dobrze się razem bawimy, co nie jest standardowe. To jeszcze trochę.
* „Prymitywizm i naiwność to konwencja, która święciła pewne triumfy w niektórych dziedzinach sztuki.”
Tak jest ! Ale nie całkiem: prymitywizm i naiwność święcą nieustające triumfy w ludzkiej głowie.
* „Jeżeli chcemy wymienić poglądy namawiam do nieco większego wysiłku myślowego i pewnego minimum uczciwości w dyskusji, której póki co muszę Panu odmówić.”
Prawie mnie to dziwi, czemu zaraz odmawiasz mi „minimum”, zamiast najpierw „maksimum” uczciwości, ale to jest jasne – jesteś maksymalista – od razu odmawiasz po całości. Proponujesz przy tym coś minimalistycznego, co się sprzecza z Twoim maksymalizmem: „nieco więcej wysiłku myślowego”. Powinieneś zaproponować, żebym się naprawdę bardzo wziął do roboty, by cokolwiek uczciwie powiedzieć.
I tym się tu przedstawiłeś: mechaniką pustej mowy i obłudą własnej uczciwości.
Wskutek takiego postawienia sprawy, mamy tu tą pełną i sympatyczną wzajemność: od razu odmawiam Ci uczciwości. Oraz posiadania głowy.
* „Wymyślił Pan sobie pewną interpretację i usiłuje Pan „obdarować” jej projekcją mój wpis: to dosyć powszechny zabieg w propagandzie politycznej, ale wtedy musi Pan poszukać kogoś innego do wymiany poglądów.”
Prawie trochę się zmartwiłem, że mój wpis to jak propaganda polityczna. Ale już się nie martwię, bo na Twoje odmówienie mi „minimum uczciwości” masz moje odmówienie Ci w konsekwencji i minimum uczciwości i czegoś porządnego w głowie. Tu się to dobrze sprawdza. O propagandzie jeszcze będzie. Z przykładem.
Jeszcze tak nie było, żeby kto sobie nie wymyślał interpretacji co do jakiej sprawy. Taka, powiedzmy, Biblia – nie ma takiego co by jej po swojemu nie interpretował. Bóg ma o to pretensję. Czytelnik mówi Bogu grzecznie: trzeba było pisać jasno i na temat.
W sprawie szukania – sam się znajdujesz. Nie ja się zgłosiłem do dyskusji z Tobą, ale sam się postanowiłeś przede mną zademonstrować, jakie to znasz sposoby na naprawę polskiej szkoły. Jak je oceniam – napisałem.
Właśnie dlatego mamy taką zabawną wzajemność: się do mnie z własnej chęci dowiązałeś, mówisz nie po kolei, fantasmagorycznie i od razu odmawiasz mi „minimum uczciwości”.
* „Problem dobry/zły nauczyciel jest kwestią trudną, lecz jako ludzie jesteśmy skazani na funkcjonowanie w świecie, w którym nic praktycznie nie jest biało czarne. „
Bardzo słusznie. Myśl odkrywcza: jest paleta szarości, a nawet chyba – kolorów !
Wynikają z tej palety cenne wnioski dla polskiego systemu szkolnictwa które przedstawiasz: zwolnić „ kilkadziesiąt tysięcy osób, które nigdy nie powinny pracować w szkole.” jest to bardzo proste: dobrzy na prawo, źli – do kosza, ale bardzo trudne, bo „nic nie jest czarno – białe”.
Po zwolnieniu tych tysięcy, polska szkoła będzie dobra.
* „Bez silnego samorządu…nie dostrzegam możliwości zmiany wizerunku w społeczeństwie, a tym samym wsparcia tegoż społeczeństwa”.
Piszesz prawie całkiem świetnie.
Jest więc kolejność: najpierw samorząd; samorząd zmienia wizerunek szkoły w społeczeństwie. Wreszcie z samorządu nauczycieli bierze się „wsparcie tegoż społeczeństwa”.
Piękne. Od razu – wykonać.
A przy tym piękne fantazje: „samorząd zmienia wizerunk szkoły w społeczeństwie”.
Tymczasem Gospodarz tłumaczy Ci wyraźnie, jak w przeszkolu: nauczyciele mają cykora jak się jeden zbliży do drugiego w pokoju nauczycielskim. Jak tłumaczy, to się go słucha.
Jeszcze tylko pozostaje drobiazg – zrobić takie „pstryk” – i już władza polityczna cieszy się, że w szkole będzie samorząd ograniczający słuszną władzę i robiący dobrą szkołę – której przecież każda władza tak chce bardzo, jak zbawienia. Albo bardziej.
Już Ci to uprzejmie mówiłem: nie ten porządek rzeczy. Nieistniejący samorząd nauczycieli nie zmieni władzy politycznej, co uważa, że ona ma prawa nadrzędne i właścicielskie wobec szkoły i na samorządy nauczycieli nie ma ochoty i wie najlepiej po co ma być szkoła i jaka ona ma być.
Jak by miała ochotę, to by, sama z siebie, dawno temu odpowiednie prawa uchwaliła, wdrożyła i byłoby jak w niebie.
A jakby nauczyciele, sami z siebie – tyle mocy w sobie mieli, żeby na władzy nadrzędnej samorządy wydusili – to by też były. I też by było jak w niebie. I nie jest przy tym wcale pewne, że nauczyciele mają masowo głęboką ochotę na samorządy. Po pokojach nauczycielskich gadają, noże ostrzą i ciśnienie rośnie?
Niejeden i nie tysiąc wiedzą, że kij ma dwa końce albo i więcej. Może samorząd jego wywali ( bo on jest ten lichy co „źle uczy”), albo dlatego, że się koterii prezesowskiej nie podoba. Bo zdjął krzyż w swojej klasie, albo rozwiedziony, albo odwrotnie – pani od wuefu nie chce się dać poderwać panu wicedyrektorowi. Albo że się jeden tak za bardzo stara i ma za dobre wyniki. Co budzi zawiść reszty, która woli, żeby było wszędzie po równości i szarości. Albo cokolwiek.
I ma z tego być „wsparcie tegoż społeczeństwa”.
Jak Ty coś wiesz o wsparciu tegoż społeczeństwa, to już wiesz, że wsparło, kogo trzeba, żeby był wsparty. I ten wsparty robi co należy, „bo ma mandat Suwerena” – społeczeństwa znaczy. Masz oczy tam gdzie trzeba, czyli w teczce, to widzisz: właśnie robi samorządy nauczycielskie. Bo ja widzę co innego: właśnie wraca ze szkołą do przedpółpeerelu.
Mówisz po akademicku: w niebie to jest prawie słusznie, na ziemi – pusto.
Żeby było niepusto, daj wzór: tak i tak, ten i tamten, wtedy a wtedy ma z tym i tamtym zrobić to, a nie tamto, za takie i takie środki, pokonując te i tamte przeszkody takim i owakim sposobem i będzie samorząd, który będzie działał tak i tak – czyli prawidłowo.
Możesz kontynuować na bazie: „@Chicago podawał już pewne kryteria; dalej prakseologia, specjaliści od zarządzania, etc. „ – nic tylko dodać to i owo – i gotowe.
Uwielbiam te teoretyczne mądrości: dać prakseologa. Jak dać – to dać! I już jest dany. Czemu nie ma, skoro wystarczy dać – nawet nie pytam, to uwaga retoryczna. A specjalistę od zarządzania – też już na „pstryk” jest ich w szkołach 50 tysięcy – zamiast tych „co źle uczą”.
* „Zapewniam Pana, że w większości prywatnych firm są kryteria oceny przydatności.”
Ja tam – ze szczypty prawie sympatii do nieuczciwego – wolę, żebyś mnie nie zapewniał. Weź sobie zapewnienie „na pierś własną”.
Jeszcze by była jaka wpadka z tym zapewnianiem w tym czy owym – i miałbyś kłopot w dziedzinie sztuki prymitywu, naiwności, a najbardziej – uczciwości.
A skoro o prywatnych firmach mówisz, prakseologii i zarządzaniu – to bez zapewniania informuję, że wiem jakie tam są kryteria, co więcej – jak się je ustanawia, jak działają albo i nie i co z tego wynika. Nadzoruję i koordynuję działanie kilkudziesięciu przedsiębiorstw, w różnych branżach i w różnych krajach. Prowadzę konsutacje i uczę też doktorantów: jak zrobić A, B, C, żeby nie było Gie.
Konsultacje, jak uprzejmie doradzasz mi u pani koleżanki polonistki – dobra rzecz. Siądziemy po turecku we troje, herbatke z pokoju nauczycielskiego popijemy i sobie coś podoradzamy: jak się kiepskie przerabia na niekiepskie.
Więc tak sobie rozmawiamy nareszcie jak fachowiec z fachowcem: ja zostałem zapewniony, ze wiesz co i jak w przedsiębiorstwach, zarządzaniu, prakseologii i tych sprawach i jaka z tego będzie dobra szkoła.
* „Dyrektor szkoły mojej córki radzi sobie z tym znakomicie: od nauczycieli nauczania początkowego po katechetów. Szkołą jestem zachwycony, bo muszę, na tle realiów w moim regionie.”
Jestem zachwycony! – że jesteś zachwycony, bo musisz. I że „na tle realiów w moim regionie” – co jednak wytwarza pewien cień – że to tło. No, i że sukces !
Ten dyrektor z sukcesami natychmiast się zgłasza na nadministra oświaty, wicepremiera oświecającego, a najlepiej niech zostanie prezesem partii rządzącej. Ona – prezes, on – premier i cała partia mają „mandat od Suwerena, by polską szkołę zreformować”. Aha, i mają „mandat Suwerena na prawidłową politykę historyczną” – jak oświadcza wicepremier, więc postać poważna. Co – jak sam nie rozumiesz – przekłada się na prawidłową szkołę.
Są więc idealne warunki, jedyne takie od 1050 lat. Niech dyrektor z sukcesami działa i zbawi 50 tysięcy polskich szkół. Albo ile ich tam jest. I powoła samorządy. I żeby mu episkopat chodził w zegarku, jak ksiądz katecheta. I będzie dobrze.
* „Wielokrotnie we wpisach na belferblogu podnosiłem kwestię jakości placówek jako funkcji poczynań dobrego szefa.”
Ja tam nie wiem, co podnosiłeś wielokrotnie i jakie placówki. Wiem, że na mój wpis, do mnie wlazłeś i poczułeś potrzebę przedstawić naocznie swoja diagnozę: co źle i od czego będzie dobrze. Na co ja stwierdziłem, że bardzo ładnie, tylko mylisz kolej rzeczy i omijasz rzeczy pierwotne wobec powołania samorządu, który nie powstanie, albo nie będzie działał, jak rzeczy poprzedzające nie będą załatwione. To proste – co było wyżej: „ funkcja poczynań dobrego szefa” – ze szkoły na ministra, z ministra na prezesa, a z prezesa – odwrotnie – i jest dobra szkoła. Masz sukces nr 1.
* „Niczego więcej w moim wpisie nie było więc odznaczenie proszę przyjąć na pierś własną.”
To jest odznaczenie nieprzechodnie: dostałeś i się słusznie ciesz. Są z tego profity.
Właśnie – tyle we wpisie nie było, że w ogóle niewiele było. Nic, co pozwala cokolwiek zrobić z postulowanym fantazyjnie samorządem nauczycieli i wywaleniem 50 tysięcy.
Dokonałeś też fałszującego zrównania: „jak wy nam religię, to my wam gender studies i uchodźców. a konsekwencji również margines związany z terroryzmem. Strona przeciwna: „trzeba bronić katolickiej Polski” ”.
Jest to drastycznie nieprawdziwa teza. Taka co „nie ma minimum uczciwości”. Nie ma żadnej równości pomiędzy agresorem a ofiarą, co to niby wali „uchodźcą i dżenderem”. Nie ma po stronie niekatolickopolskiej: jak wy – to my.
To „katolicka Polska” zaatakowała szkołę wmuszając w nią religię i rządy biskupów.
Nikt „katolickiej Polski” wcześniej nie atakował. Gdy katolickie wmuszenie zostało dokonane, część przymuszonych zaczęła się bronić. I nie żadnym dżenderem. Musi się bronić, także i po to, by nie było 12-to latek rodzących dzieci. Które są i będą, bo tak się „katolicka Polska broni. I co się wprost i brutalnie na szkołę przekłada i na jej niedziałanie. Każde poprawianie polskiej szkoły musi się z tym zmierzyć. No i się mierzy, jako policjant: całkowity zakaz aborcji i całkowity zakaz posiadania wiedzy – ze szkoły.
A w tym czasie nauczyciele, co to mają straszne parcie na samorządy, robia co mówi Gospodarz: jeden drży na widok drugiego. Jeden się podzielił z drugim, a ten jeden jeszcze się w sobie podzielił i zwiał ze strachu w krzaki.
I tu także przestawiasz kolejność rzeczy wygłaszając tezę, bądź powtarzając po oszustach, że „katolicka Polska musi się bronić”.
Nikt dżenderem nie okładał „katolickiej Polski” , żeby ta musiała się bronić. Mrówka nie ma możności okładać pałą słonia. I nikt nie nasyłał na „katolicką Polskę” uchodźców. Oni w ogóle nie przyjechali w jakiejkolwiek dostrzegalnej liczbie. Odwrotnie – „katolicka Polska” – pluła, judziła i przerażała nieistniejącymi uchodźcami jako „terrorystami” i „roznosicielami pasożytów i chorób” . Są to świetne podstawy programowe i założenia do naprawy polskiej szkoły.
Ten fałszujący przekaz, który miałeś czelność wygłosić, jest – stricte – „dosyć powszechnym zabiegiem w propagandzie politycznej”. I więcej – nędznym, zakłamującym i niemoralnym chwytem. Dlatego musi być, co jest: odmawiam Ci „minimum uczciwości”.
* „Próbuje Pan prymityzować matematykę stosowaną” „a ta uwzględnia znacznie więcej parametrów i zmiennych w tworzeniu modeli, m.in. kategoryzuje warunki na konieczne, te zaś na wystarczające i niewystarczające.”
Prawie miałbym ochotę skomentować to, że 2-1=1 jest prymitywizowaniem „matematyki stosowanej”, i dlaczego zaledwie – „próbą”. Skomentuję bez ochoty – fałszerzowi od uchodźców, dżenderu i „broniącej się katolickej Polski” : nie rozumiesz, o czym mówisz.
Produkujesz światłe hasło : „uwzględniać znacznie więcej parametrów i zmiennych…”. Co przerabiasz na dyrektywę bez głowy: zrobić samorządy i wywalić 50 tysięcy obiboków z roboty.
Mówisz o koniecznym zwolnieniu 50 tysięcy; koniecznym i – w domyśle, bez dowodu – słusznym samorządzie w szkole, co jest gadaniem o niczym, gorzej – fałszującym, jeśli nie odpowie się na pytania co i jak ma być załatwione jako problemy poprzedzające, żeby wykonać to, co jest następujące. Co musi „uwzględnić znacznie więcej parametrów i zmiennych w tworzeniu modeli” – zanim się nawet postawi wniosek, że ludzi się wywali i o ile się w ogóle dojdzie do takiego wniosku.
Formułowanie „parametrów i zmiennych” wymaga przyjęcia założeń podstawowych w sprawie polskiej szkoły, których nikt nigdy w sposób konsensualny nie sformułował. Co widać po każdym nowym rządzie i każdym nowym ministrze oświaty – co nowy to zaraz dłubie i rozwala to, co ledwo zaczęło być klejone. Gimnazja, obcięte podstawówki i obcięte licea – ledwo zaczęły krzepnąć, lecą już do śmietnika. Zamiast więc ściemniać coś, że niby trzeba jakieś „różne parametry” uwzględniać ( też nie pytam, to bez sensu przed pustą głową – co to za parametry, kto je formułuje i dlaczego) – mów jasno, bez mącenia, że tak ma być: „mają być samorządy i wywalone 50 tysięcy”. A do tego dopasuje się parametry. Będziesz zadowolony.
Popełnij wreszcie „ nieco więcej wysiłku myślowego” i wykaż się „pewnym minimum uczciwości” – czego się po mnie nie spodziewasz, więc po sobie – owszem, i daj – do cholery – ten przepis, po kolei: co – jak – z kim – dlaczego zrobić, żeby były śliczne samorządy, ślicznie wywalone 50 tysięcy belfrowskich obiboków i śliczna polska szkoła. Daj wzór – i będzie dobrze. Będziesz zadowolony.
Wykażesz się „nieprymityzowaniem matematyki stosowanej” oraz znajomością czegoś, o czym nie masz pojęcia. Sam się zdziwisz, jaki mądry jesteś.
Teraz się naśmiewam – nic już nie popełniaj. Już popełniłeś.
komentarz czeka na mderację, więc wklejam bez linków:
Belfer, Andrzej Cywiński,
‚https://www.cke.edu.pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Informacje_o_wynikach/2016/sprawozdanie/Sprawozdanie_fizyka_2016.pdf – maturę rozszerzoną z fizyki zdawało w 2016 roku 22 tys. uczniów. Wynik powyżej 30% osiągnęło nieco ponad 50% z nich (mediana 38%), powiedzmy, że 15 tys.
Popatrzmy tu: ‚http://www.nauka.gov.pl/g2/oryginal/2013_07/0695136d37bd577c8ab03acc5c59a1f6.pdf
W 2011 przyjęto na studia: fizyczne 7,5 tys. medyczne 34 tys., inżynieryjno-techniczne 39 tys., architektury i budownictwa 21 tys., Do tego 6 tys. matematyków i 20 tys. informatyków, którzy co prawda chyba fizyki do szczęścia nie potrzebują, ale znaczna część młodzieży uzdolnionej w kierunkach ścisłych wybiera te właśnie 2 kierunki, zdając wcześniej fizykę na maturze, bo dla nich ona jest łatwa i daje punkty przy rekrutacji na wymarzone studia. Efektywnie więc na medycynę, klasyczną fizykę i studia techniczne (a chyba nie wszystkie uwzględniłem powyżej) przyjęto ok. 100 tys. studentów, z czego zaledwie ok. 10-12 tys., jakieś 10% (dziesięć procent) zdało fizykę na poziomie rozszerzonym z wynikiem przekraczającym 30%. Pozostałe 90% nie będzie w stanie zdać matury rozszerzonej z fizyki NIGDY, nawet ci po politechnikach, bo na politechnikach fizyki ogólnej są góra 2 semestry, bo to trudny przedmiot, więc trzeba zmniejszyć prawdopodobieństwo, że student w kontakcie z tą trudnością wyleci ze studiów i zrobi dziurę w budżecie.
Powtarzam: O wiele poważniejszy związek przyczynowo-skutkowy mający wpływ na poziom studentów rekrutowanych na uczelnie wyższe związany jest ze sposobem rekrutacji na studia wyższe oraz algorytmem finansowania wyższych uczelni, który skłania do przyjmowania wszystkiego, co się rusza, i umieszczania tego wszystkiego w grupach nawet 30-osobowych albo wykładach dla 300 osób i niewypuszczanie ze swoich murów aż do odebrania przez delikwenta dyplomu inżyniera, nawet jeśli wykładowcy o delikwencie myślą nie inaczej niż „głąb”. Gimnazja w tym łańcuszku przyczyn i skutków znajdują się na dość odległej pozycji.
Gowin, popierając likwidację gimnazjów, daje sobie samemu usprawiedliwienie własnej bezczynności. Kowal zawinił, cygana powiesili.
O ile PiS dobrze odczytuje problemy społeczne, to pomysły na ich rozwiązanie bierze chyba z Księżyca. Nie przypominam sobie tak dramatycznie niekompetentnych, tak bardzo pozbawionych wyobraźni i zadufanych w sobie rządów.
belferxxx
24 września o godz. 15:53 249409
Nic nie ma. Miałem wywalić, a zostało. Widać nie lubi być wywalane. Wiem po sobie: też nie lubiłem być wywalany ze szkoły. Więc nie byłem.
To „katolicka Polska” zaatakowała szkołę wmuszając w nią religię i rządy biskupów.
Sami tego chcieliśmy, Grzegorzowie Dyndałowie. Póki co nauka religii nie jest obowiązkowa. Moje dzieci mają więc wybór i wybierają wolność. Trochę mi szkoda, że nie wybierają etyki, ale kto sam z siebie wybiera dodatkowe obowiązki z oceną na świadectwie?
@ Płynna Rzeczywistość, 24 września o godz. 16:55
„…Póki co nauka religii nie jest obowiązkowa.”
–
Skoro to jest blog o uczeniu, czyli niewywalaniu, to trzymajmy się faktów, o Rzeczywistości.
Czy nauka religii NIE JEST obowiązkowa, jednoznacznie odpowiada edukacyjna stolica belferbloga, czyli znowu Łodź; takie dość duże, bo drugie po tej zwykłej stolycy, a więc żadna prowincja:
„…Religia obowiązkowa? Taki zapis był w statucie jednej z łódzkich podstawówek…” [‚http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103454,20735052,religia-obowiazkowa-taki-zapis-byl-w-statucie-jednej-z-lodzkich.html].
To też wiele mówi o statutach i samorzadach, no i o tym, aby nie mylić gadania i pisania w języku polskim, z czynami alla Polacca.
Nb. ze zbieraniem deklaracji o wyznaniu w szkołach pod przymusem, jawnie i publicznie, można spotkać się rutynowo i wszędzie, od lat. Ja znam przykłady z Wwy, Śląska, Poznania i Wrocławia…
Więc, jak JEST?
– – –
@ Tanaka
Hm… z jednej strony wyręczyłeś mnie w pokazie, dając przykład prostemu człowiekowi z Gliwic, dlaczego w jego przypadku lepiej byłoby mu nie tykać postów wyżej własnego zwoju mózgowego… 😉
Z drugiej strony, i przy okazji, tak się poczułem po lekturze Twego postu zarządzony międzynarodowo i przydoktoryzowany wielokulturowo, że naprawdę bliski jestem uznania metafizycznej tezy o korelacji uczenia z niezwalnianiem…
Tyle, że teza jakby z innej parafii, tchnie dialektyką – może nie międzynarodową, ale na pewno międzynarodówkową.
Może warto byłoby na blogu nieco konkretniej, jak się mają rzeczy z imperatywem niezwalniania, jako parametrem koniecznym (?) przyspieszania (na przykład rozwoju edukacji).
Nb. też uważam, że zamiast zwalniać tysiące, wystarczy tego jednego, co nie daje podwyżki… 😉
Dobrze to łapię, z punktu widzenia etatu publicznego , Tanako?
Ukłony i przymrużenia zasyłam.
@Tanaka
>Taka co „nie ma minimum uczciwości”. Nie ma żadnej równości pomiędzy agresorem a ofiarą, co to niby wali „uchodźcą i dżenderem”. Nie ma po stronie niekatolickopolskiej: jak wy – to my.<
Nie masz racji – ta forma ataku nazywa się politpoprawność. I niestety środowisko GW&Co i zbliżone środowiska na Zachodzie zrobiły sobie nią kuku. Bo ZAKAZAŁY w praktyce mówienia o pewnych problemach. W takiej Francji od lat były problemy z imigrantami z Afryki. Co zrobiły politpoprawne władze – ano zakazały mówienia o tym, samo użycie słowa "rasa" jest tam karalne (pisał o tym, i paradoksalnych konsekwencjach, nie jakiś narodowiec tylko prof.Stomma, który tam mieszka i wykłada w Polityce!). A problemy były i są REALNE no i dotykają coraz większej części społeczeństwa. No i oddano MONOPOL na mówienie o takich sprawach Le Penowi&Co, bo oni mieli politpoprawność w …. nosie. Była próba (CZASOWO udana (dopóki można było kontrolować większość mediów!)) narzucenia swojej narracji różnym kwestiom i wyrzucania poza nawias ludzi myślących choć odrobinę w bok. Ale REALNE problemy również w Polsce rosły, interpretacje blokujące myślenie i rozmowę o tych problemach były coraz bardziej krępujące. A MONOPOL rozmowy o nich i innych interpretacji zostawiono PiS i narodowcom – oni i tak byli poza nawiasem. No i mamy to co mamy. Ja nie jestem wierzący, a jestem z takiego domu, że profesorowie Kołakowski, Brus, Bauman czy Baczko byli dla mnie w dzieciństwie wujkami, jak słyszę że miałbym TRADYCYJNE akcenty religijne rodzinnych świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy ograniczać w imię komfortu psychicznego jakichś przybłęd, to mnie krew zalewa. Podobnie z islamskimi imigrantami – jak TWÓRCA biznesowej potęgi GW Grzegorz Lindenberg próbował przedstawić problem na przykładzie szwedzkim i podjąć dyskusję , to jego byli koledzy z GW zrobili z niego raroga. Więc jest pewna symetria – agresywne gender nakazujące dla potencjalnych 0,0001% transseksualistów etc. mieszać w głowach dzieciom w przedszkolu w kwestii ich identyfikacji męskiej/żeńskiej, nie przepuszczać kobiet w drzwiach i nie mówić im komplementów, to ja jakoś dziwnie nabieram sympatii do przeciwników tej szarlatanerii. I nawet czasem, jak to sojusznikom, coś tam wybaczę .. 😉
@Płynna nierzeczywistość
Wyniki matury zależą od poziomu trudności zadań i od przerabianego programu. Nasz krajowy najwyższy poziom to ci co chcą być naukowcami, inżynierami, ekonomistami, informatykami. Te nauki są takie same na całym świecie! I teraz porównaj sobie programy i poziom matur naszego poziomu „rozszerzonego” z matematyki i fizyki z MAKSYMALNYM (tam jest ich po kilka) poziomem programu i egzaminów (arkusze można znaleźć w Internecie) z matematyki i fizyki w UK ( dla Anglii to będą A-levels, w Szkocji jest inna nomenklatura i system), USA (Advanced Placement), Niemcy czy matura IB (Mathematics HL + Further Mathematics HL, Physics HL), czy np. Australia. Co umie nasz maturzysta z tej grupy ( i co umiał w latach 70-90, gdy matematyki w matfizach było w cyklu 24 godziny w liceum,a fizyki z astronomią 18!), a co umie jego kolega z wymienionych państw. Popatrz na te wszystkie Kruczki, Ćwioki, Gdowskie-Plucińskie, czy Leitnery-Żakowskie(tatuś TEGO Żakowskiego!) – jakie zadania i z jakich działów robiono wtedy i jakie robi się dziś. A potem dalej opowiadaj bajki o rosnącym poziomie… 😉
@belferxxx
Już o tym pisałem. Przestań w końcu przypisywać mi jakieś wydumane poglądy.
@mpn
??? Jakie?
@Gospodarz
A tu woda na Pański młyn:
http://studioopinii.pl/wsciekla-nauczycielka-jak-dlugo-bedziemy-lykac-te-trucizne-czyli-reforma-edukacji-okiem-nauczycielki/
😉
@mpn
Te, z którymi polemizujesz. Już ze 2 razy wymieniałem, zdaje się.
@mpn
Mówienie i pisanie do samego siebie dowodzi nienajlepszej kondycji psychicznej … 😉
belferxxx
24 września o godz. 18:55 249415
Mówisz to, mówisz tamto, wybijasz co REALNE i co MONOPOL, a całość tego co mowisz siedzi w jednym miejscu:
„jak słyszę że miałbym TRADYCYJNE akcenty religijne rodzinnych świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy ograniczać w imię komfortu psychicznego jakichś przybłęd, to mnie krew zalewa. „
PRZYBŁĘDY.
Łażą, lezą, depczą, wpychają się, szturmują. Niosą z sobą pasożyty, choroby i terroryzm. Wlazły by do domu i chciały tego TRADYCYJNEGO RELIGIJNIE talerza, co to na PRZYBŁĘDĘ czeka, że: „gość w dom, bozia w dom”. TALERZ, krwią zalany, odpowiada do PRZYBŁĘDY: „spierdalaj”.
Jak Ty mówisz: „agresywne gender nakazujące dla potencjalnych 0,0001% transseksualistów etc. mieszać w głowach dzieciom w przedszkolu” – to Ci mówię, że nie wiesz co mówisz.
Jak mówisz, że się Polska boi, bo w szwedzkim przedszkolu ktoś coś mówi o „0,0001% transseksualisty” – to nie wiesz, co mówisz.
Jak mówisz, że w Polsce ktokolwiek się poważnie przejmował, a nawet cokolwiek wiedział o rzeczywistości spraw migrantów, uchodźców – to nie wiesz, co mówisz.
Jak Ty mówisz, że „MONOPOL rozmowy o nich i innych interpretacji zostawiono PiS i narodowcom” – to nie wiesz co mówisz. Nie wiesz nawet, co to takiego ROZMOWA.
Jak Ty mówisz, że „REALNE problemy również w Polsce rosły…” – w sprawie uchodźców, równości, dżenderu – to straszne głupstwa mówisz.
REALNE probemy to, od zawsze, mieli ci, co nie byli standardowymi, dobrze sformatowanymi produktami katolickiego społeczeństwa – w którym rządzi ksenofobia, a homoseksualista to ciota, zbok i pedryl – nieczłowiek. A gdy człowiek ten powie, że jest człowiekiem i chce żyć takim, jaki jest i spodziewa się takiego szacunku, jaki się każdemu należy – to jest „atak” na „społeczeństwo”, na jego jakieś „tradycyjne wartości”. Katolickie wartości.
Tak prawie przy okazji: migrant, imigrant, uchodźca, homoseksualista, lesbijka, transseksualista, biseksualista, aseksualista, trzebieniec, biały, czarny, czerwony, żołty, przroczysty i temu podobni – to taki sam człowiek jak każdy inny.
Żebyś wiedział, co mówisz, skoro nie jesteś wierzący: był sobie taki Jezusek, który mówił – podobno – że nie ma róznicy między ludźmi, on do wszystkich przyszedł, a nawet za wszystkich po równo, skończył na krzyżu.
Żebyć wiedział, jak to jest z tymi szwedzkimi i ogólnoświatowymi „0,0001% transseksualistami” przy „TRADYCYJNYCH akcentach religijnych” to się czuj poinformowany, że połowa księży katolickich to homoseksualiści, którzy innych homoseksualistów traktują jak cioty i pedryle. A kilkanaście procent księży to pedofile.
Teraz jesteś już poinformowany. Żebyś coś wiedział, z tego, co mówisz.
@Tanaka
Ja rozumiem, że ty wierzysz iż sam jesteś bogiem i wszystko wiesz najlepiej. I rozumiem, że po naciśnięciu jakiegoś psychicznego guziczka wyrzucasz z siebie stek bluzgów na KrK i polską ciemnotę. Ale zanim wyrzucisz, to przeczytaj ze zrozumieniem chociaż. Ja wiem, bogowie są ponad to, ale jednak spróbuj…. 😉
1.Akurat niczego o gejach vel homoseksualistach nie napisałem … 😉
2.Co do „przybłęd” – ja nie mam nic przeciwko pomocy(!) potrzebującym. Natomiast, ponieważ to JA jestem U SIEBIE nie widzę powodu by z powodu ich przesądów i szaleństw zmieniać z tego powodu przyzwyczajeń, czego się niektórzy domagają. Masz obsesję w kwestiach religijnych – OK. Ale te żądania w imię ICH religii i zwyczajów obejmują np. choćby areligijną zupełnie swobodę stroju i zachowań NASZYCH kobiet … 😉 Przyszedł do mnie ktoś po pomoc- OK, ale jak chce zmieniać MOJE zwyczaje, to niech spada do współwyznawców(mógł zresztą tam iść od początku!) – Arabia Saudyjska, Kuwejt, ZEA – na biednych akurat nie trafiło. Nie chcą go? To dlaczego JA mam chcieć???
3.We Francji REALNE problemy z arabskimi głównie wychodźcami z Afryki Północnej rosły latami. Dziesiątki(!) już lat dzielnice przez nich zamieszkane były POZA PRAWEM, a co jakiś czas ich mieszkańcy urządzali masowe palenie (cudzych!) samochodów. Stanowili też całkiem realne zagrożenie różnymi formami przemocy dla rodowitych Francuzów. Co na to mainstreamowa poprawna politycznie władza? Ano umyśliła, żeby NIC nie mówić o problemie, to może sam zniknie ;-)Nawet zakazano prawem używać pojęcia rasy, informować o pochodzeniu sprawców przestępstw etc. No ale Francuzom to REALNIE przeszkadzało i to coraz bardziej. Natura nie lubi próżni, więc pojawili się narodowcy Le Pena i rosną w siłę i popularność … 😉 A Polska jest otwarta na świat – jeżdżą tam ludzie, mają rodziny i widzą zagrożenia związane z napływem, szczególnie masowym, islamskich imigrantów. Szczególnie, że tych 100 tys. Czeczeńców już u nas było (nawet niektórzy komórkę Al-Kaidy&Co zdążyli założyć, o czym oficjalnie ABW informowała – na szczęście Niemcy mają lepszy socjal 😉
4. Gender to jest niestety szalbierstwo i łysenkizm przełomu XX/XXI wieku. Człowiek jest zwierzęciem, a dokładnie małpą (zaprzeczysz?). U wszystkich małp (również innych ssaków) EWOLUCJA (w Darwina nie wierzysz?) ZRÓŻNICOWAŁA, stosownie do roli w rozmnażaniu i wychowaniu potomstwa, samce i samice (u ludzi kobiety i mężczyzn!) pod bardzo wieloma względami. No i z tych różnic wynika, że kobiety STATYSTYCZNIE mają większe predyspozycje do jednych ról życiowych i profesji, a mężczyźni do innych. A genderyści (właściwie genderystki!) powiadają, że ŻADNYCH różnic nie ma – to tylko kultura i wychowanie, czerpiąc z tego niezłą kasę (te katedry, publikacje, granty, studentki!) Stąd te zabawy w przebieranie dzieci w przedszkolu WBREW ich fizycznej płci. Bo a nóż któreś jest jednym z tych 0,0001% i odkryje w sobie prawdziwą psychiczną płeć. O pozostałych 99,9999% genderystek głowa nie boli.
5. Również na początku naszej transformacji w kwestii polityki karnej i penitencjarnej obowiązywała politpoprawna zasada „praw człowieka” i jego perspektyw resocjalizacyjnych oraz potrzeb proceduralnych sądownictwa. Ale dotyczyło to WYŁĄCZNIE praw przestępców – prawami ofiar i potencjalnych(!) ofiar nikt się nie przejmował. Na tym wyrósł politycznie Lech Kaczyński i PiS, a i dziś konflikt PiS-TK mało kogo obchodzi, bo TK to TEŻ sędziowie są 😉
@Tanaka
BTW – religię do polskiej szkoły wprowadził tak czczony przez środowisko GW&Co (i bez wyraźnego sprzeciwu ze strony np. A.Michnika, B.Gieremka czy J.Kuronia!) w imię doraźnego swojego wyborczego interesu politycznego Tadeusz Mazowiecki … 😉
Gekko,
Tak, w podstawówkach religia jest „efektywnie obowiązkowa”. W gimnazjach jest pół na pół, a dopiero w liceach jest swoboda (duże miasto).
xxx,
Który ciąg ma większą średnią:
0,0,0,0,0,2,5,10
czy
1,2,3,3,4,5,6,8 ?
@Płynna nierzeczywistość
Po pierwsze ten obraz jest nieco nieścisły – kiedyś szkoła więcej wymagała (u mnie w b.dobrym stołecznym liceum w najlepszej klasie rocznika CO ROKU 1-3 osoby zostawały na 2 rok) i to dotyczyło również podstawówki, więcej wymagali też rodzice, więc tych zer to raczej w poprzednim systemie nie było. Ale ilość nie przechodzi w jakość w przypadku potrzeby WYSOKICH kwalifikacji – nawet 10 marnych grajków nie zastąpi wirtuoza, a 10 wyrobników nauki – jednego wybitnego naukowca … 😉 Zrozum – przeciętniacy do odtwórczej pracy nie są już, w perspektywie 10-20 lat praktycznie potrzebni, bo ich roboty zastąpią razem z ich marnymi kwalifikacjami 😉
belferxxx
25 września o godz. 14:24
” … przeciętniacy do odtwórczej pracy nie są już, w perspektywie 10-20 lat praktycznie potrzebni, bo ich roboty zastąpią razem z ich marnymi kwalifikacjami …”
I co dalej w związku z tym ?
belferxxx
25 września o godz. 13:46 249423
Njpierw Ci powiem krótko: jeśli operujesz słowem PRZYBŁĘDA tak nazywając innego człowieka – to rozmowy nie będzie. Gówniarz jesteś, nie rozmówca.
belferxxx
25 września o godz. 13:46 249423
„Ja rozumiem, że ty wierzysz …”
Małpa jesteś (zaprzeczysz?), a małpa nie rozumie.
Z małpą się nie ROZMAWIA, ale małpa nada się na eksperymenty medyczne.
„Człowiek jest zwierzęciem, a dokładnie małpą (zaprzeczysz?)”
ZAPRZECZAM.
Jezusek też zaprzecza, a z nim się lepiej nie kłóć. Nie przyszedł dać się za małpę ukrzyżować. Jezuska wysłał w tym celu jego tatuś – z nim się tym bardziej nie kłóć. Z nim w ogóle nie ma żartów.
Jako dziecko w kołysce przedrozumu informuję Cię, że wpis Gospodarza dotyczył polskiej szkoły, wpis speca od samorządu nauczycieli i wywalania nauczycielskiego śmiecia ze szkoły dotyczył również polskej szkoły. Ja pisałem o polskiej szkole.
Bądź w swojej nieuprzejmości uprzejmy – albo odwrotnie, albo rób to bez żadnej uprzejmości – nie nawijać o szwedzkim przedszkolu, o którym wiesz tyle co nic, ani o tym co podobno czują, a czego nie czują Francuzi albo jacyś inni Europejczycy.
Operujesz sloganami, mitami, kalkami z cudzych mózgów czym dowodzisz, żeś małpa.
„Akurat niczego o gejach vel homoseksualistach nie napisałem …”
Nieprawda – napisałeś – „dżender” obejmuje sobą kwestie identyfikacji osobowej, czyli także wprost – kwestię homoseksualizmu.
Jak mówisz, że „EWOLUCJA…ZRÓŻNICOWAŁA…” to Ci mówię, że ewolucja nie zajmuje się żadnym różnicowaniem. Ona się niczym nie zajmuje, poza transferem genów. Co nawet nie jest ani celem ewolucji, ani „zajmowaniem się” , a standardowym, mechanicznym jej objawem. Nie kapujesz, co to takiego ta ewolucja, więc albo siedź cicho, albo jak z durnotami wyłazisz – to Ci powiem, że durnoty gadasz.
„STATYSTYCZNIE mają większe predyspozycje do jednych ról życiowych i profesji, a mężczyźni do innych.”
Ewolucja nie ma nic statystycznie, w dodatku z wielkich liter. Z tej STATYSTYCZNOSCI nic nie wynika, poza zidioceniem STATYSTYKA – który pieprzy o procentach, zamiast mówić o ludziach.
„A genderyści (właściwie genderystki!) powiadają, że ŻADNYCH różnic nie ma – to tylko kultura i wychowanie, czerpiąc z tego niezłą kasę”
Nie masz pojęcia co „powiadają” – skoro tak „powiadasz”. Z ewolucją się nie kłócą, z którą Ty się kłócisz.
„Właściwie dżenderystki” – to kolejne przekłamanie.
„żadnych różnic” – kłamstwo.
„czerpiąc z tego niezłą kasę” – to Cię, dziecię pieluchowe, boli – kasę robią ! A to bandziorki, te dżenderystki ! Kasa jest „niezła” – więc dla kasy cały ten potworny, kłamiący dżender !
Kłamiesz o dżenderze.
Kasę robi każdy, kto robi kasę. To prosta konstatacja – to jako małpiszon – chwytasz. Siedzisz w szkole i robisz kasę na pieprzeniu od rzeczy. I ciesz się z tego, że kasę tłuczesz. Innym nie zazdrość. A jak masz do innych jakie wonty – to karty na stół – jak jest, istota, detale, dowodzenie, dlaczego kto kasę robi na jakiej zbrodni i dlaczego to zbrodnia, a Ty sam – niezbrodniarz – i ma być po Twojemu.
„Stąd te zabawy w przebieranie dzieci w przedszkolu WBREW ich fizycznej płci. Bo a nóż któreś jest jednym z tych 0,0001% i odkryje w sobie prawdziwą psychiczną płeć. ”
Walisz idiotyzmy: „WBREW fizycznej płci” .
Jak się już wpierniczasz w procenty: w ośmiu procentach jesteś STATYSTYCZNIE pedał. Ciesz się z tego i bądź zadowolony. STATYSTYCZNIE, albo jak pasuje.
„O pozostałych 99,9999% genderystek głowa nie boli. „
I dobrze: te oszalałe dżenderystki mają bolącą głowę na temat jednego transa na milion nietransów, tylko prawidłowych osobników o prawidłowej PŁCI FIZYCZNEJ. Milion do jednego – czapkami nakryją tego wariata transa i jest dobrze – nietransowo. A jazgoczesz kłamliwie, jakby było milion transów na jednego nietransa.
A jakbyś przy tym wyjasnił publicznie o co chodzi z tą PŁCIĄ FIZYCZNĄ, to byś zamiast Ig-Nobel był am Alfred NOBEL.
* * * * *
belferxxx
25 września o godz. 14:03 249424
@Tanaka
BTW – religię do polskiej szkoły wprowadził tak czczony przez środowisko GW&Co (i bez wyraźnego sprzeciwu ze strony np. A.Michnika, B.Gieremka czy J.Kuronia!) w imię doraźnego swojego wyborczego interesu politycznego Tadeusz Mazowiecki …
Mazowiecki – bezczelne używasz pojęcia „czczony” – popełnił fatalny, koszmarny błąd. Nie dlatego, że sam z siebie chciał wepchnąć katolicką katechezę z biskupem do szkoły, ale dlatego, że do szkoły wpychał się Kościół kat, a Mazowiecki nie miał dość rozumu, ani żadnej siły, żeby się temu przeciwstawić.
Jak gadasz o „czczeniu” kontekście wlezienia biskupów do szkoły – to kręcisz oszukańczo.
* * * * * * *
Operujesz bełkotem, sloganami, mitami, kalkami z cudzych mózgów, czym dowodzisz, żeś małpa. Walisz ścinkami rzeczy; lepisz półprawdy, ćwierćprawdy z kłamstwami. Rozumem nie umiesz i nie chcesz się posługiwać, rzeczy nie znasz, produkujesz fałsze i skłamane byty. Łysenko jesteś.
Jak belfrujesz w polskiej szkole – to ta polska szkoła musi być taka – lichowata. Tak długo, aż jakiś ktoś przylezie – taki, dajmy na to – „samorząd nauczycielski” i Cię z małpiszona przerobi na niemałpiszona, takiego – z grubsza – człowieka O PŁCI FIZYCZNEJ, a nawet może OSOBOWEJ. Poczujesz, jak działa EWOLUCJA, i się bardzo ucieszysz.
Do tej poważnej chwili będzie z polską szkołą jak jest. I Polak poszkolny też do tej pory musi dostawać spazmów przerażenia na widok nieistniejącego uchodźcy, PRZYBŁĘDY, roznosiciela parazytów, dżendera i terrorysty, oraz wścieklicy nienawiści do drugiego człowieka.
Czym opluwa Jezuska.
Jak kwiczysz: „sam jesteś bogiem i wszystko wiesz najlepiej.” – to wsadź coś do głowy, odpal motorek i walnij jasno, czysto, dowodząc, że dogłębnie znasz rzeczy i ich wzajemne związki – i tak mi przypiernicz swoją boską nadmądrością, że mi trampki spadną. Pokaż, żeś już nie małpa – i coś umiesz.
Będę zadowolony. Ja tam uwielbiam, jak co gada mądrzejszy. Obaj będziemy zadowoleni.
Jak ktoś jest małpa, to mu trzeba obowiązkowo powiedzieć, że małpa. Tego wymaga PRAWDA. Z PRAWDĄ się niezawodnie zgadzasz.
Więc wróćmy do powszechnego analfabetyzmu; i po co kształcić kobiety, skoro ich przeznaczeniem jest rodzić w bólu dziesiątkę młodych patriotów?
@Tanaka
Widzę, że uruchomiłem jakieś pokłady tłumionych emocji – tu już może pomóc tylko psychiatra bądź psychoterapeuta conajmniej 😉
Ale zmartwię cię – ewolucja to proces statystyczny i dotyczy statystyki właśnie przetrwania genów niosących określone cechy 😉
To w polskim przedszkolu już próbowano takich zabaw z wymianą ciuszków pomiędzy płciami, a w poradnikach – proponowano – daleko jesteś od Polski możesz nie wiedzieć.
Gender (samo słowo oznacza płeć po prostu!)i głosi, że różnice w społeczeństwie(role społeczne, profesje) to WYŁĄCZNIE wynik kultury i określonego wychowania/tresury (np. kobieta mogłaby zostać mistrzem świata wszechwag ludzkości, ale nie zostanie, bo się w dzieciństwie bawiła lalkami, a nie samochodzikami, jak chłopcy, a w elementarzu strażakiem i policjantem byli faceci, a nie kobiety!).
Natomiast homoseksualizm oraz związane z nim problemy i postawy istniał na dłuuugo przed stworzeniem tego pseudonaukowego bełkotu, łysenkizmu przełomu XX i XXI wieku zwanego gender! Zapytaj jakichś mądrzejszych gejów 😉 Co więcej – jest szalenie popularny w wersji bi w świecie islamu 😉
Oczywiście chodzi o mistrzostwo wszechwag w BOKSIE zawodowym 😉
@Tanaka
Medice cura te ipsum … 😉
Czym się słowo „przybłęda”, fakt, niemiłe, ale też przybysze sympatyczni nie są w swoich roszczeniach z „nauczycielskimi śmieciami”. Ja wiem, że nauczyciele, choć ludzie, tobie bogowi nie dorównują, ale i analfabeci z Afryki Północnej raczej też nie … 😉
I dla twojego terapeuty rada – przekaż mu – niech z tobą poćwiczy czytanie ze zrozumieniem tego co napisane, a nie tego co ci się kojarzy i chorobliwe irracjonalne wybuchy emocjonalne wywołać potrafi 😉
@Tanaka
I jeszcze jedno – Mazowiecki BYŁ człowiekiem KrK, tyle, że obsadzonym w roli „dobrego policjanta” … 😉
@Tanaka
Uff! Jestem pod wrażeniem ilości miejsca jakie tak wybitny naukowiec i promotor ludzi z doktoratami poświęcił skromnemu nauczycielowi ułamków z prowincji: widać, że zabolało.
Ta leninowska ilość nie chce przejść w jakość,o którą prosiłem:
prezentację własnych pomysłów. Ponieważ nie mogłem żadnego znaleźć we wpisach, ponawiam swoją prośbę chociaż o jeden maluteńki pomysł. Pomysł wyprowadzenia religii ze szkół już był prezentowany, ale taki wybitny i światowy człowiek ma jakiś pomysł?
1. Zaproponowałem powołanie samorządu nauczycielskiego, skoro stan nauczycielski nierządem stoi. Przez analogię do innych samorządów zawodowych mógłby o coś się upominać, coś proponować i przeciw czemuś występować. Pozbawiony ideologii statutowo-życiorysowej, w przeciwieństwie do ZNP czy nauczycielskiej Solidarności. Z wpisów tak wybitnego człowieka, jak@ Tanaka wynika, że środowisko nie powinno mieć nic do powiedzenia w żadnej sprawie. Uważa też tak @ Gekko. Z przymrużeniem oka pomysł potraktował @belferxxx. Wcale jednak bym się nie zdziwił gdyby za jakiś czas grupa nauczycieli takowy samorząd powołała do życia: chociażby dla kariery.
2.Zwolnienie np. Pań, które uczą matematyki wykonując dzielenie przez liczbę 0 ( za GW 20%) jest dla mnie oczywistością, a dla tak wielkiego naukowca jak @Tanaka już nie.
Proszę jeszcze raz: niech @ Tanaka poda jakiś własny pomysł.
@Gekko
Człowiek z Gliwic przypomina @ Gekko o kłamstwie, cyt.:
„Zwłaszcza, jeśli aspiruje się do roli autorytetu, niesposobnego do wieszaka na kosz śmieciowy, jak to obecnie nierzadko oceniają czynem dzieciaki”
Prosiłem kilkakrotnie o podanie choćby jednego przykładu. Nierzadko to ile: raz w tygodniu, raz w miesiącu? Skoro @Gekko nie potrafi przyznać się do zmyśleń, to i nic dziwnego, że tak łatwo znajduje wspólnotę myśli z @Tanaka. Gratulacje: wreszcie trafił swój na swego 🙂
belferxxx
25 września o godz. 16:27 249431
„Widzę..,”
Małpa jesteś, widzisz tylko banana.
Miałeś okazję, multum okazji, głęboko, obszernie, dając dowody rozumu przedstawić to, o czym pitolisz manipulacyjnie i kłamliwie.
„Ale zmartwię cię – ewolucja to proces statystyczny i dotyczy statystyki właśnie przetrwania genów niosących określone cechy ”
Ewolucja w niczym mnie nie martwi.
Jako małpa bezrozumna, mnie sobą nie martwisz, do tego musiałbyś się poddać ewolucji. Ewolucja to nie „proces statystyczny”, głupku.
„To w polskim przedszkolu już próbowano takich zabaw z wymianą ciuszków pomiędzy płciami, a w poradnikach – proponowano ”
„W polskim przedszkolu już próbowano..” – czego strasznego ? – wymiany ciuszków między płciami” – zbrodnia jest to niesłychana i masowa jak Holocaust.
„a w poradnikach – proponowano” – potworność !
OSZUST JESTEŚ,
Bo oszustwem jest produkować wrażenie, że to co się gdzieś, w jakimś, przedszkolu – może (bo trzeba by najpierw rzetelnie i dokładnie zbadać i wiedzieć, co to niby miało być to „wymienianie ciuszków”) zdarzyło, jest czymś co zagraża, co niszczy w masowej skali, co przynosi całości – Polakom – jakąś koszmarność.
Polska zagrożona – bo w jakimś przedszkolu doszło do „wymiany ciuszków”. Boże – ratuj – polskie dzieci są w polskich przedszkolach terroryzowane przez bandyckich dżenderowców – ci zbrodniarze przerabiają dzieciaki na transów i pedałów !
Oto polski stan rzeczy, niech kto Polak z widłami na terrorystów rusza. Już idą, wlażą do Polski, atakują, dzieci porywają, te PRZYBŁĘDY dżenderowe, na transów przerabiają, jak faki na parówki.
Coś co śladowe rozdymasz do nieistniejącej machiny opresji i używasz jako kłamstwa, by podpirać nimi inne swoje kłamstwa. Robisz obrzydliwą propagandę ksenofobii i nienawiści. Budzisz demony choroby lęku i nienawiści ludzi przeciw ludziom.
„Medice cura te ipsum ”
A więc znasz powiedzenie ! Po łacine umiesz ! Małpa powtórzy – jak małpa, bez pojęcia co mówi i w jakiej sprawie.
„irracjonalne wybuchy emocjonalne”
Gówniarzowi mówię – gówniarz jesteś. To Ci się należy.
Kłamiesz, kręcisz, wiesz tyle, co slogan powie. PRZYBŁĘDO nierozumu.
@belferxxx
Szkoda czasu i atłasu. Żal mi tylko tych doktorantów. 🙂
@Tanaka
Proponuję spróbować przebrać islamskiego chłopca za dziewczynkę w paryskim albo londyńskim przedszkolu. Gwarantuję wręcz wybuchową reakcję aplauzu.
belfer,
Gender (samo słowo oznacza płeć po prostu!)i głosi, że różnice w społeczeństwie(role społeczne, profesje) to WYŁĄCZNIE wynik kultury i określonego wychowania/tresury
Ile drożdżówek zjeść trzeba, by stworzyć tak karkołomną, godną gmyzowatego trotylu konstrukcję logiczną?
@Tanaka
W równie wybuchowy sposób zareaguje, hm… społeczność muzułmańska, w szwedzkim Malmo
Dobra zmiana ? 🙂
http://fakty.interia.pl/raporty/raport-unia-europejska/aktualnosci/news-ue-coraz-wieksze-poparcie-dla-pomyslu-grupy-wyszehradzkiej,nId,2280492
Krzysztof Cywiński, 25 września o godz. 18:51
Czyli jednak żyjemy w katolickim talibanie?
Co się złego stanie, jak dziewczyna założy spodnie? Że co, że pomyśli, że nie musi całe życie sterczeć przy garach, wycierać obsmarkanych nosów i rozkosznie obsługiwać swojego Pana? Szkoci jakoś noszą spódniczki, choć krześcijanie! Że co, że jak chłopak założy spódniczkę, to zaraz okresu dostanie?
Cóż złego w tym, że pozwoli się komuś na chwilę chociaż odczuć, że w znacznym stopniu żyje w świecie konwenansów. Bez wartościowania, czy to źle czy dobrze, bo jest i tak, i tak przecież.
A czy eksperyment, w którym nastolatki wychodziły na polskie ulice w burkach, by poczuć, co to znaczy być nad Wisłą imigrantem, przybłędą, obcym, ósmym pasażerem Nostromo, to też obrzydliwy, lewacko-dżenderowy gwałt na niewinnych Polskich (czyli lepszych) Dziewicach?
Pożytek wściekłości czytania ze zrozumieniem.
Bardzo pożyteczny link zapodano, link do głosu „wściekłej nauczycielki”.
W ten jakże przenikliwy nie tylko wysokim tonem list warto się wczytać, bo wielce pouczający, jak to u nauczycieli.
Pisze nauczycielka:
„…zmiany są nie tylko potrzebne, ale i konieczne, ale nawet całkiem sensowne pomysły ubierano w takie twory, że rychło stawały się swoją karykaturą…”
Pisze więc o karykaturze, w jaką nierozpoznawalne nauczycielom „twory” ubierają „potrzebne i konieczne zmiany, sensowne pomysły”.
Co prawda w poskramianiu wściekłości akurat nie taka kuracja jest standardem, ale może tym razem jeden look w lustereczko zastąpiłby szczepionkę?
–
Jedyny walor poznawczy tej wściekłości taki, że ujawnia całkiem bezczelnie, jak sitwa belferska w oszukiwaniu na ewaluacji ochoczo udział brała.
Niestety, oszustwo nie zostało uwzględnione w kapitale stołków i orderów, co zaowocowało wściekłością.
Poza tym, tekst listu nauczycielki, tak ze względu na jakże mało wykształcony komunikatywizmem język, jak i treść jedynie żółciową, dobrze obrazuje, dlaczego dla uprawiania wściekłości w szkole akurat miejsca być nie powinno.
–
I zdaje się, że inne miejsce dla tak i tym sposobem wściekłych, wychowana sobie przez nich samych władza znalazła.
Jakieby nie było – omijać szerokim łukiem.
Puff.
@Płynna nierzeczywistość
Mea culpa – mój wpis z 25 września o godz. 16:27 „249431” dotyczył oczywiście różnic POMIĘDZY PŁCIAMI, co akurat wypadło….
Ale jak się nie zgadzasz z moim określeniem, to wytłumacz w prosty sposób (korzystając z, powiedzmy 10 zdań góra!) głupiej małpie czym gender JEST w sensie koncepcji intelektualnej. No i nie używaj za dużo obcych słów ani odnośników – człowiek, który coś ROZUMIE potrafi to w prosty sposób innym wytłumaczyć. Ot wyobraź sobie, że cię o to na godzinie wychowawczej uczniowie twojego gimnazjum zapytali (temat głośny wszak!) i musisz/chcesz im w głowach rozjaśnić 😉
„@ Płynna Rzeczywistość
25 września o godz. 19:24 249440
belfer,
Gender (samo słowo oznacza płeć po prostu!)i głosi, że różnice w społeczeństwie(role społeczne, profesje) to WYŁĄCZNIE wynik kultury i określonego wychowania/tresury
Ile drożdżówek zjeść trzeba, by stworzyć tak karkołomną, godną gmyzowatego trotylu konstrukcję logiczną?”
Nie jadam drożdżówek, lecz czytając wypowiedzi aktywistek związanych z gender studies wynikają dokładnie takie wnioski. Proszę o podanie kanonicznej postaci w/g Pana. Obawiam się, że w stosunku do realnej praktyki będzie to jedynie szereg pobożnych życzeń. W praktyce, chęć pozyskania wyznawców skutkuje taką retoryką. Pozwala pewnym osobom myśleć, że miały szansę zostać Skłodowską -Curie. „Co, może to też kobieta?” 🙂
@Krzysztof Cywiński
Gekko i Tanaka (zaczyna wyglądać, że to jedna osoba, bo ich bełkot coraz podobniejszy jest) przy całej niechęci do nauczycieli przyswoili sobie jeden klasyczny starobelferski chwyt erystyczny „Głupi jesteś Kowalski to i nic nie rozumiesz, siadaj – znowu pała!” Tyle, że akurat nas nie ma na liście, to i pały postawić nie ma gdzie … 😉 Pozostaje wyniosły bełkot …
O kurde…
Przychylam się do próśb o naukę genderu!
Tak, aby było jasne każdemu to samo.
–
PS Obracam się od lat, powiedzmy w kręgach źródłowych (okolice wychowanków i kibiców ILP-UW, w tym park na skarpie) i nadal co sytuacja, to definicja rozsnuwa się po stratosferach metapoziomów, spadając na glebę jałowym deszczem wód mętnych…
Przydałaby się lekcja belferbloga – a może nowy wpis?
Ukłony wszystkim miejscowym skutkom ewolucji w stylu retro… 😉
belferxxx, 25 września o godz. 19:51
–
Pała a rebours, o poiksowany!
Racja, wszyscy niebelfrzy elementarni a podstawowi jesteśmy Gogo (pardą, Gekko).
Zamiast za bluzgi bana, zasługa na banana. 🙂
–
@Płynna rzeczywistość
Szkocki kilt może kojarzyć się ze spódnicą. Proszę przymierzyć, wybrać się w nim do Egiptu, Syrii lub Turcji, albo Izraela. Reakcjami może Pan być nieco zaskoczony. Zwłaszcza, że zwyczajowo kilt nosi się bez bielizny. W Polsce, co najwyżej z sympatią pokiwają głową: ” O, Szkot”. Również w spódniczki może Pan przebierać innych dorosłych facetów. Proszę jednak o przestrzeganie w Polsce konstytucyjnego prawa rodzica do samodzielnego wyboru ubrań dla swoich dzieci. Jeżeli okażą się homoseksualni to większość rodziców pogodzi się, że wbrew ewolucyjnemu determinizmowi ich geny nie wejdą do fenotypu. Interesujące przemyślenia:
https://www.youtube.com/watch?v=FjS-C6aC4NM
@Płynna nierzeczywistość
>Płynna Rzeczywistość
25 września o godz. 19:36 249442
Krzysztof Cywiński, 25 września o godz. 18:51
Czyli jednak żyjemy w katolickim talibanie?
Co się złego stanie, jak dziewczyna założy spodnie? Że co, że pomyśli, że nie musi całe życie sterczeć przy garach, wycierać obsmarkanych nosów i rozkosznie obsługiwać swojego Pana? <
Nie odwracaj kota ogonem !!!
Stroje dorosłego(!) człowieka są u nas generalnie bardzo dowolne. Problem się zaczyna, gdy Pani zmusza do tego przedszkolaki w ramach zajęć … Nie słyszałem od 50 lat o księżach w Polsce potępiających noszenie spodni przez kobiety czy dziewczyny, jak znasz – opisz!
W talibanie, i to nie katolickim bynajmniej, za to noszenie przez kobiety mini, kostiumów bikini, makijaż, dekolt, odkryte ramiona itp. itd. może grozić w najlepszym razie gwałtem zbiorowym, w cięższych – utratą życia. I ten taliban wpycha, wraz z wyznawcami, te SWOJE zasady DO NAS i narzucić NASZYM kobietom i dziewczynom. A tacy jak ty, Gekko czy Tanaka im basują – vide "dobra rada" pani burmistrz Kolonii po słynnym tegorocznym Sylwestrze gwałtu dla obywatelek TEGO miasta żeby strojem i zachowaniem NIE PROWOKOWAŁY przybyszów!!! Ot zdobyty czy Berlin albo inny Hamburg 1945 – zdobywcy wszystko mogą, najważniejsze ich nie prowokować … 😉 Więc może jestem staroświecki i konserwatywny, a nawet wsteczny, ale wolałbym żeby NASZE panie (a przy okazji i muzułmanki!) miały nieskrępowaną przez wędrujący do nas taliban, jak to pięknie określiłeś, swobodę ubierać się jak chcą w mini, midi, spodnie, szorty oraz bluzy z dekoltem i bez pleców i waciaki oraz burki nawet, a na plaży chodzić w bikini, topless a nawet nago. A akurat ten islamski taliban, jak tylko czuje dość siły, domaga się czynnie i agresywnie, z użyciem przemocy fizycznej często, respektowania przez gospodarzy JEGO reguł 🙁
Ile kobiet zdobyło medal Fieldsa? Na to łatwe pytanie odpowiada matematyka. A teraz podnieśmy poprzeczkę i spytajmy – dlaczego? Matematyka rozkłada ręce. Jakąż naukę wezwać więc na pomoc? Na myśl przychodzą dwie: neurobiologia i właśnie gender studies.
@Płynna rzeczywistość
Polakom naprawdę podobają się faceci w spódniczkach:
https://www.youtube.com/watch?v=mE7V3VIZt4E
@Gekko
Nie sil się – ja to miejsce na UW znam od dziecka. Czołowe przedstawicielki gender na UW to znane z błyskotliwego intelektu oraz pseudointelektualnego bełkotu Kazia Szczuka („Jak wśród imigrantów będą terroryści, to wtedy się będziemy martwić!” i jej „opiekunka” Janion Maria od romantyzmu. Oraz Marysia Pawłowska córka prof.Moniki Płatek, która chciała być biologiem, ale się okazało, że tu o wybitność trudno i pracować głową trzeba, to się za gender wzięła 😉 Ale intelektualne szczyty nawet tego instytutu na uniwersytecie obecnie już tylko z piątej setki na świecie to to nie są 😉
Płynna Rzeczywistość
25 września o godz. 20:23 249452
Ile kobiet zdobyło medal Fieldsa? Na to łatwe pytanie odpowiada matematyka. A teraz podnieśmy poprzeczkę i spytajmy – dlaczego? Matematyka rozkłada ręce. Jakąż naukę wezwać więc na pomoc? Na myśl przychodzą dwie: neurobiologia i właśnie gender studies.
Bardzo wielu Panów i Pań nie zdobyło i nie zdobędzie medalu Fieldsa ponieważ na to w opinii decydentów nie zasłużyło i nie zasłuży. Proszę sobie sporządzić listę mających wybitne osiągnięcia w matematyce, którzy tego wyróżnienia nie dostąpili. BTW Czy gender studies zajmuje się konwenansem przyznawania po rozwodzie dzieci matkom, alimentami, brakiem mężczyzn w oświacie, etc.?
@Płynna nierzeczywistość
Wyobraź sobie, że parę lat temu medal Fieldsa zdobyła kobieta. Kobieta była z Iranu, akurat 😉 A w roku 2004 (rządziła Polską SLD) złoty medal na Międzynarodowej Olimpiadzie Fizycznej zdobyła dziewczyna z Pakistanu. I, w przeciwieństwie do naszych władz, które mają takie sukcesy w … nosie, ówczesny dyktator Pakistanu, komandos i generał, ufundował jej w nagrodę studia w MIT. Skądinąd w „cywilizowanych” USA do połowy lat 60-tych na Caltechu i MIT mieli prawo studiować WYŁĄCZNIE panowie, a w Polsce nie było z tym problemu …
belfer,
I co z tego wynika? Zwłaszcza że nie była z Iranu, tylko z Harvardu i Stanforda. Moim zdaniem z tego wynika, że neurobiologia nie udzieli satysfakcjonującej odpowiedzi, tak jak nie udzieliła jej w odniesieniu do chłopów, Murzynów i tym podobnych Niggers of the World.
@Płynna rzeczywistość
Jak moja żona zostanie uhonorowana medalem Fieldsa to będzie to zasługa gender studies czy jej własna?
@Płynna nierzeczywistość
Urodziła się w Teheranie, tamże odbyła edukację i skończyła studia. W międzyczasie w szkole zdobyła 2 złote medale Międzynarodowej Olimpiady Matematycznej. A dalej normalna droga wybitnej jednostki – trafiła na najlepsze uczelnie świata. Ale nadal czuje się Iranką. Jak widać jej kultura nie zaszkodziła – czyli można? – można! 😉
@belferxxx
Robi się niebezpiecznie – więcej wpisów niż Daniel Passent. Wszystko przez @Gekko, który chce przykryć swoimi wpisami ten, o jego wykazanym kłamstwie 🙂
BTW Nie lubię ekstremizmów ideologicznych z jakiejkolwiek strony. Jeżeli jednak informatyka podzieli losy fizyki i chemii, to za Talleyrandem (ponoć) trzeba będzie powtórzyć:”to więcej niż zbrodnia, to błąd” 🙁
Krzysztof Cywiński
25 września o godz. 17:55 249435
Obaj się dobrze bawimy, ja sobie bardzo cierpię, że boli, Ty stękasz z wrażenia co do siebie – że Uff!
Jak Uff, to uff – mnie się podobają te Twoje nieśmiałości: „gdzie mi, skromnemu belfrowi do promotora”. Tu się możemy zgodzić – nigdzie Ci. Jak włazisz na pole zapewniania, że wiesz jak to jest w przedsiębiorstwach ze sprawnym zarządzaniem, to na tym polu graj i gadaj jak jest i jak to się stosuje do polskiej szkoły. Obłudnik jesteś i rejterant gdy, nie mając nic sensownego do powiedzenia , zasłaniasz się fałszywą skromnością „belfra z prowincji”. Ze skromnego belfra jest tylko prowincja.
Dowiązałeś się do mojego wpisu z pomysłem – nie odwrotnie, więc trzeba było, oprócz rzucania hasłem, bliżej to uzasadnić i dać jakiś racjonalny szkic tego, jak to przeprowadzić w polskim systemie, w polskie polityce, i w polskiej rzeczywistości. Byłoby cokolwiek z treści. Hasło: samorządy jest równie warte i nic nie warte jak dowolne inne: niech szkołą rządzi sprzątaczka, uczniowie, pułkownik, losowanie.
Jeśli do tej pory w szkołach rządzą „ideologie statutowo-życiorysowe” to niby jak ma powstać wbrew tej ideologii samorząd nauczycielski i jak ma się stać taki cud boski, że akurat samorząd będzie samorządem, nie będzie ideologii, nie będzie układów. Jak ma to być przeprowadzone do samej góry rządowo-państwowej i przeprowadzone przez parlament, a następnie wdrożone i pilnowane – przez kogo? – żeby dobrze działało. Muszą to być jacyś nauczyciele z Księżyca, albo co najmniej ze Szwajcarii.
Jak się maja przeflancować partie, ich interesy przeciwne samorządzącej się szkole, kto będzie przeflancowywał, gdzie są ci zdeterminowani i chętni, jakie mają opracowane plany, metody, techniki przerabiania państwowych przeciwników i właścicieli szkoły na szkolne samorządy.
Weź i wsadź, belfrze prowincjonalny, tego cud-dyrektora na nadministra i prezesa razem wziętych, a on w trymiga zrobi, jako właściciel większości w parlamencie, wszystkie potrzebne nowe przepisy w nocy, da rozkaz premierce, żeby co i jak zrobiła, i masz załatwione w miesiąc. Jesteś zadowolony.
„Zwolnienie np. Pań, które uczą matematyki wykonując dzielenie przez liczbę 0 ( za GW 20%) jest dla mnie oczywistością, a dla tak wielkiego naukowca jak @Tanaka już nie.”
Naukowiec Tanaka mówi prowincjonalnemu, jak dziecku zamglonemu, że oprócz tych co dzielą przez zero, mogą być znacznie gorsi belfrzy. Belfra dzielącego przez zero może się wyuczy, żeby nie dzielił, może nie, a innych belfrów nie dzielących przez zero a robiących gorsze i trwalsze szkody w głowach dzieciaków może trzeba najpierw – i może tylko ich – wywalić. Rozpoznanie, kto głębiej i trwalej szkodzi – żeby go ewentualnie wywalić to samo w sobie bardzo trudne i złożone zadanie. Jeśli w ogóle wywalać, zamiast ten lichy materiał ludzki ulepszać. Bo może nie ma lepszego. O może nie na wywalaniu powinna polska szkoła polegać. I od dyskusji o podstawach powinno się zacząć, a nie od środka, albo końca.
Jakie rozwiązania okażą się lepsze – i dla kogo: dla polityków, dla dzieciaków, dla belfrów, „Polaków” – a co to za twór ? – który Polak czego chce i czy chce rozumiejąc czego chce – dla swojego dziecka i dla innych dzieciaków w tym złożonym świecie – to dopiero można się dowiedzieć po niezwykle złożonej pracy.
A Ty walisz gotowcem prowincjonała-roztropka co na wszystko ma jeden sposób – młotkiem – wywalić 50 tysięcy. Nic ten gotowiec niewart.
To są rudymentarne pytania, zaledwie przykłady, niewarte Twoich odpowiedzi. Najpierw pytałem, nic nie miałeś i nic nie masz do powiedzenia, i niech tak zostanie. Pustka hasła to jest Twoja odpowiedź.
Pustka się sprawdzi w praktyce – nie będzie samorządów, a jak by cudem boskim się zrobiły – będą takie zideologizowane i koteryjno-interesowe, jak to co Ci się tak dziś nie podoba. Co jest źle pomyślane, w ogóle nie zadziała lub źle będzie działać i wywoła katastrofę.
@Tanaka
Czekam chociażby na jeden konkretny, autorski pomysł tak wybitnego człowieka. Już piąty raz w tym wątku.
belferxxx
25 września o godz. 20:19 249451
„Stroje dorosłego(!) człowieka są u nas generalnie bardzo dowolne. Problem się zaczyna, gdy Pani zmusza do tego przedszkolaki w ramach zajęć … Nie słyszałem od 50 lat o księżach w Polsce potępiających noszenie spodni przez kobiety czy dziewczyny”
Z tej strony teraz wyłazisz z oszustwem – „stroje dowolne”. Stroje są „dowolne”, bo żeby były dowolne dziś, wcześniejsze dżenderystki musiały walczyć z katolibanem przez dziesięciolecia i więcej. Kobieta nie nosząca się prawidłowo – wedle sztywnych norm narzucanych i rozliczanych przez mężczyzn i trzebieńców kleru to była kobieta upadła, prostytutka, dziwka, osoba wykluczona.
Wywalasz ten obrazek z dziś, nic nie mówiąc, skąd się wział. Bo się wziął z tego, co przeczy Twoim oszustwom.
O księżach też nie słyszałeś – że kobiety żądające praw dla siebie, w tym praw do wyboru stroju – rozjeżdżali walcem potępienia, ekskomuniki, wykluczenia, pogardy, pozbawienia czci, majątku i życia. „Od 50 lat nie słyszałem” – pitolisz jako obłudnik i kłamca.
Krzysztof Cywiński
25 września o godz. 22:12 249462
Było rozmawiać, uzasadniać z powagą i racjonalnością i używać głowy, zamiast produkować próżnię. Teraz obejrzyj nocne kino.
@Tanaka
Futa,futa,futa,futa
spełnienie marzeń @ Tanaka
https://www.youtube.com/watch?v=mE7V3VIZt4E
@ Tanaka
„…Rozpoznanie, kto głębiej i trwalej szkodzi – żeby go ewentualnie wywalić to samo w sobie bardzo trudne i złożone zadanie.[a]
Jeśli w ogóle wywalać, zamiast ten lichy materiał ludzki ulepszać….”[b]
–
ad [a] – To trudne i złożone zadanie jest już od jakiegoś czasu znane cywilizacji od strony rozwiązań, dzięki nauce. Jak również dowodzi wielopłaszczyznowa empiria, nawet na gumnie rozwiązania są sprawdzone.
–
ad [b] – Teza o przewadze efektywności ulepszania materiału ludzkiego nad doborem ludzi do zadań leżących w zasięgu ich, choćby potencjału, jeśli nie kompetencji, jest niestety tyleż Makarenkowska, co zamierzchła, ergo: patrz wyżej.
Ulepszanie zepsutego selekcją negatywną materiału ludzkiego, zapuszkowanego już w formie tuszonki do konsumpcji mającej na celu edukację, to pomysł nie tyle karkołomny, co wręcz ludożerczy, przy czym zjadani są uczniowie, bynajmniej nie wsad ‚belferski’ w tuszonce.
–
Belferblog baj siurpryza, stanie się wkrótce werystyczną, jak i szkoły publiczne areną, gdzie ptaki śpiewają barytonem o ukajali, a osły uczą tramwaje że niebieskie.
Taka jest prawidłowość dziejowa, i szkoda rozumu i autorytetów, choćby spod ateistycznej egidy, by tę arenę zasilać klownadą.
Uszanowania.
Gdyby Wolszczan dostał Nobla, byłby to Nobel polski czy amerykański? A Skłodowska-Curie, jej noble są francuskie czy polskie?
Gender studies zajmuje się konstatacją, że 100 lat temu ta matematyczka to by kozy pasła a nie uczyła na Stanfordzie.
@Płynna rzeczywistość
Czy to jest ta kanoniczna wykładnia definicji gender studies?
150 lat temu większość społeczeństwa to byli niewolnicy, a po wymordowaniu ładnych dziesiątek milionów ludzi, niewiele się zmieniło. Ok.kajdany są b. aksamitne, technologia nie skazuje na katorżniczy wysiłek fizyczny. Większość to jednak Janusze, prawda?
@Tanaka
Oglądam głównie kabarety. B. podoba mi się ten Neonówki, jak Jaro z Maciarem ciągną kreskę z Bobovitu. Wnosząc z wpisów @Tanaka świetnie pasowałby do tej rzeczywistości. Proszę się nie zniechęcać i pisać dalej.
BTW Zostałem przejrzany. Jak pisze GW, ludzie którzy poradzili sobie w średnich miastach są inteligentniejsi od tych z wielkich miast. Zapraszam do peregrynacji po małomiasteczkowej Polsce.
@Gekko
Ne me quitte pas 🙁
Skoro jesteśmy na blogu belferskim, to dodam jeszcze jedną dżenderową zagwozdkę: jak na psychikę dziewczynek (i chłopców) działa fakt, że Newton, Ohm, Ampere byli mężczyznami? Cała fizyka, chemia – mężczyźni. Podróżnicy – mężczyźni. Wynalazcy – mężczyźni. Autorzy szkolnych lektur to poza nielicznymi jaskółkami w XX wieku – mężczyźni. Życie męskie jest fajne, jeździ się po świecie i zdobywa sławę niczym Kolumb albo taki Armstrong czy Wołodyjowski; i kobitki niczym Andrzej Łapicki, i wódkę niczym Al Capone. Przygody się ma jak obywatel Piszczyk albo Franek Dolas. Muzykę się komponuje jak Szopen. Gdzie jest ciekawa historyczna postać kobieca? Gdzie Aleksandra Wielka, Magellanka albo Napoleonka? To może chociaż kolumbka Warszawska? Nie? To może chociaż Pylaszczkiewiczówna zamiast Syfona? Czy jest nią Oleńka czekająca w cnocie na hulakę-Kmicica? Bezimienna kucharka przy garach? Może leży w łóżku Makbeta?
A przecież te kobiety to także nasze siostry i córki. O których nigdy nie pomyślimy, że są po prostu głupie, bo przecież je znamy i wiemy, że nie są. Więc dlaczego są, a jakoby ich nie było?
Jeśli postawicie sobie takie pytania, to powiadam, zainfekował was zły dżender. Piekło kotły grzeje!
Nawet Szydło woli być premierem niż premierą lub premierką. Kiedy w języku polskim zadomowiła się lekarka i nauczycielka? Czy nie dopiero w szatańskim PRL-u? A doktorka? Doktorka to lekarka, nigdy doktor nauk; podobnie profesorka to w najlepszym wypadku nauczycielka liceum, nigdy pani profesor, powiedzmy, prawa. Czyż to nie są fascynujące obserwacje? I czyż nie jest absolutnie fascynującym pytaniem kwestia wpływu (wzajemnego) struktury języka na stosunki społeczne?
A wiecie, że przed wojną mówiło się „zechce pan zanieść te akta do pani ministra”? Dziś aż trudno zrozumieć, o co w tym zdaniu chodzi.
Wraz z początkiem nowego roku szkolnego z czeskich szkół zaczęły znikać czekolady, ciastka, chipsy, bagietki z majonezem czy lemoniady pełne kofeiny i cukru. „Rozporządzenie o słodyczach i przekąskach”, które weszło w życie 20 września, zakazuje sprzedaży w automatach i bufetach szkolnych niezdrowego jedzenia, które przyczynia się do wzrostu otyłości czeskich uczniów.
I co na to pan drożdżówka?
Płynna Rzeczywistość
25 września o godz. 23:17
–
Przed wojną mówiło się: „gdyby babcia miała wąsy to byłaby dziadkiem”….
Czy to była nieuświadomiona konieczność genderu, proroctwo?
Bo ja się już pogubiłem, a współprosiłem o wyjaśnienia.
No, ale to chyba nie na blogu imitującym belferskość…
@Płynna Rzeczywistość
I to wszystko jedynie możliwe w krajach kultury chrześcijańskie, prawda?
@Płynna nierzeczywistość
To są poetyckie bajędy, na dodatek tendencyjne. Była np. taka Kleopatra albo Katarzyna Wielka, była Skłodowska-Curie, które sprytnie przemilczałeś. Rektorem i prorektorem UW były niedawno fizyczki, szefem CERN aktualnie bodajże też jakaś Polka z Krakowa. O Emmie Noether słyszałeś? Można? Można! Nie chcę kontynuować tej wyliczanki. I co teraz kwoty ustanowić jak w USA dla Murzynów? To wybitne kobiety na tym wyjdą jak Murzyni w USA na akcji afirmacyjnej. Już w PRL więcej kobiet niż mężczyzn studiowało. Oczywiście były powody ekonomiczne – fizyczny na budowie zarabiał zwykle więcej niż ci po studiach. Ale też nie wiem czy panie by się o kasę i fuchę betoniarza-zbrojarza czy kopacza rowów zabijały 😉
Ale nadal nic o intelektualnej podstawie koncepcji gender – wytłumacz tępej małpie jak krowie na rowie, jak swoim gimnazjalistom – czemu nie ma kobiety-mistrza świata wszechwag w boksie. Nawet chętnych nie widać 😉
@Płynna nierzeczywistość
Jak znam Czechów, to oni to, w przeciwieństwie do Kluzik-Drożdżówki zrobili ROZSĄDNIE i się do tego przygotowali. Bo o nikt nie ma do niej pretensji o troskę o zdrową żywność w szkole tylko o SPOSÓB w jaki to zrobiła – na parę dni przed rozpoczęciem roku szkolnego (i 2 miesiące przed wyborami – tu głupota polityczna się kłania!) BEZ PRZYGOTOWANIA (akcja informacyjna wśród uczniów, szkolenie kucharek w stołówkach bądź inne formy upowszechniania receptur na zdrowe potrawy, informacja dla producentów żywności do szkolnych bufetów!) wprowadzono SZALENIE RESTRYKCYJNE i nieprzemyślane przepisy z drakońskimi karami dla prowadzących stołówki i sklepiki. Skutki były oczywiste – część stołówek i sklepików musiała się zamknąć, uczniowie przenieśli zakupy do sąsiednich sklepów POZA szkołą i szkolnych „spekulantów-kolegów”, była gwiazda PiS ośmieszała się głupimi tłumaczeniami (stąd ta Drożdżówka!) a partia pani Kluzik przegrała wybory znacznie wyżej niż by to miało miejsce bez tego 😉 W efekcie troska o zdrową żywność w szkołach została ośmieszona i skompromitowana 🙁 Jeszcze coś????
@Tanaka
1.Ideologia gender liczy góra 60 lat, nie postarzaj jej sztucznie. W Polsce już za wrednej komuny, a i przed wojną kobiety normalnie studiowały i miały prawa wyborcze – genderystka, która to wywalczyła (t.j. wydała stosowny dekret w roku 1918!) nazywała się … Piłsudski Józef !
2. > Stroje są „dowolne”, bo żeby były dowolne dziś, wcześniejsze dżenderystki musiały walczyć z katolibanem przez dziesięciolecia i więcej<
Swobodę stroju wywalczyła genderystka, która się nazywa rynek – płodozmian strojów zapewnia większy popyt na nie 😉
belferxxx
26 września o godz. 0:07 249478
dżender ma parę setek lat i występuje na paru kontynentach. Pudełko z naklejka nazwy nie ma znaczenia, znaczenie ma zawartość.
„Swobodę stroju wywalczyła genderystka, która się nazywa rynek „
Jesteś nie tylko kłamca. Jesteś ciężki idiota.
@Tanaka
Jasne! A system w Polsce w 1989 zmienili nie talibowie w Afganistanie i szejkowie naftowi obniżką cen ropy tylko Wałęsa geniuszem swoim i JPII świętością 😉
Krzysztof Cywiński
25 września o godz. 22:44 249469
„Oglądam głównie kabarety”
To jest widoczne, dlatego proponowałem kino – podniósłbyś sobie poziom.
Kiedy mogłeś wleźć i coś sensownego mówić o szkole, wybrałeś 2 hasła i opakowanie ich byle czym. Inaczej być nie mogło, nic więcej nie masz, poza gadaniem o kabaretach i wycieczkach do Wyborczej, by się w niej pocieszać inteligencją małego miasta. Byłoby to może prawdą, gdybyś sobą wziął i wykazał – co mądrego, jako belfer, masz do powiedzenia o poprawie szkoły.
Do siebie sam gadasz na temat własnej inteligencji małego miasteczka. Mnie nic do tego. Wyłącznie do tego, co gadasz na blogu. Co miałeś zademonstrować, zrobiłeś. Dlatego musisz teraz wklejać wycieczki o Neonówce – bo to dobrze wyjasnia, jak naprawić szkołę: kabaretem.
Pieprząc głupoty, szukasz sobie argumentu na własna wielkość, żeby dać słuszny odpór promotorowi Tanace. Gadaj do siebie, bądż dla siebie wielki, podrywaj panienki i zmieniaj obuwie na większe. Mnie to nie przeszkadza od chwili jak się zaczęła nasza dyskusja, która się nie zaczęła. Nic mi nie ubędzie, sam nadmiesz w sobie balon. Trzaśnie, ale przedtem będziesz zadowolony.
„Zapraszam do peregrynacji po małomiasteczkowej Polsce”
Nie przyjmuję fałszywych zaproszeń od obłudnych zapraszaczy, którzy zapraszają donikąd. Też mogłeś siedzieć cicho albo mogłeś zaprosić serio, z sensem i konkretnie: wódka do wódki – i byłoby git. Byłbyś w tym jakoś szczery. Ale wolisz, co widzę – zmyły i pustkę.
Dobrej nocy nie zyczę, nie jestem równie obłudny. Ale baw się w balonik, nadymaj do woli, graj na trąbce, pukaj w bębenek. Małe miasteczka kochaja rozrywki. Będziesz zadowolony.
belferxxx
26 września o godz. 1:57 249480
Pewnie, że jasne, dlatego sie jasno wyraziłem: jesteś ciężki idiota.
@Tanaka
Czy masz jeszcze jakieś równie wazkie argumenty? 😉
Panowie – nie bardzo łapię, o co się tak nawzajem napierdalacie !
Zmienia się moda, zmieniają obyczaje ale żeby z tego powodu wyzywać się od idiotów ?
@kaesjot
Proszę zwrócić uwagę, że tylko jeden, który przegonił z bloga @ Gekko, a to pewien wyczyn.
@belferxxx
Mylisz się znowu. No cóż, wiedz się jednak niekiedy przydaje. Ciekawe, że odpowiadasz na ten wpis, skoro uważasz, że nie jest do ciebie. W przeciwieństwie do mówienia do siebie to już jest poważny objaw.
belfrze, zastanów się, praktycznie wszystkie twoje przykłady nadają się do uzasadnienia naturalnej potrzeby stworzenia w nauce działki pod nazwą gender studies, której z jakichś (genderowych?) powodów nie daje się spolszczyć. Czy wyjechała na Sorbonę tylko dlatego, że tam był „wyższy poziom” a jeśli tak, to czego był to wyższy poziom? Chyba lewactwa, bo w dumnej Polsce kobiety na uniwersytecie to mogły co najwyżej myć podłogę, koniecznie na kolanach, i jeszcze klopy po studentach i profesorach, a nie było wówczas klopów ceramicznych, niestety. A jak to było z członkostwem Skłodowskiej-Curie we Francuskiej Akademii Nauk? Kiedy ta zacna organizacja przyjęła w swoje progi pierwszą laskę? Czy więc proces przyjmowania do FAN lub nagradzania Fieldsem jest stacjonarny?
Powiedz mi, dlaczego kobiety jeszcze 150 lat nie miały wstępu na uniwersytety jako studentki, 100 lat temu jako profesorki, a 50 lat temu jako członkinie akademii nauk? Czyżby neurobiologia? A może one wówczas niewiele różniły się w swoim statusie od chłopów pańszczyźnianych czy też innych czarnuchów i mośków kwotowo-ławkowych? Prawda, że to ciekawe pytania? Jak bez tego typu badań skutecznie badać przyczyny współczesnego załamania się przyrostu naturalnego w krajach tak bogobojnych i cywilizacyjnie rozwiniętych, ach, jak rozwiniętych i na wyżyny wzniesionych niczym palec Syfona, jak Polska?
Czy widzisz tu gdzieś tezę, że jak faceta ubierzesz w sukienkę, to zaraz pójdzie się łajdaczyć na ulicę, a kobieta w spodniach zaraz sobie przeszczepi jądra i, za przeproszeniem młodzieży, fallusa? Dla mnie gender studies to badania nad kulturowymi aspektami bycia kobietą i mężczyzną; prawdopodobnie jest to gałąź antropologii, ale nie jestem społ-humem, to się nie będę wypowiadał. Jedno jest pewne: możesz zakazać tych badań tak jak Stalin zakazywał burżuazyjnej genetyki czy fizyki kwantowej, z podobnych przyczyn i z podobnym skutkiem.
Spróbuję ostatni raz: ilu Murzynów otrzymało medal Fieldsa i dlaczego? Kiedy? Ilu jest członkami Amerykańskiej Akademii Nauk, jak ta proporcja zmieniała się w czasie i dlaczego? Można te sprawy badać naukowo? Powinno się je badać? To dlaczego za Murzynów nie podstawić kobiet? Albo mieszkańców wsi?
Farmer Studies brzmi dumnie! Czy ideologia Farmer Studies oznacza, że jak ona dotknie rolnika, to rolnik zaraz rzuci w diabły swój sierp i motykę (Konopielka) i zostanie profesorem? A ponieważ profesorów jest u nas dostatek, Ideologię Farmer należy zakazać, wygonić niczym Braci Polskich i Husytów razem wziętych?
@Płynna nierzeczywistość
Ilu białych i Azjatów (przedstawicieli rasy żółtej) zdobyło w ostatnich 50 latach tytuł mistrza olimpijskiego na 100 m? Ilu Murzynów zostało laureatami Konkursu Chopinowskiego? Ilu noblistów w naukach ścisłych w ostatnim półwieczu to obywatele USA, ilu spośród nich to Murzyni a ilu Azjaci? Jaki jest stosunek populacji azjatyckiej w USA do murzyńskiej? Ten kij ma 2 końce … 😉
@płynna nierzeczywistość
Poducz się historii nauki! Za czasów Skłodowskiej w nauce światowej przodowały Niemcy i Francja (wtedy już bardziej Niemcy, ale to się miało dopiero okazać).
Co członkostwa w Akademii – była taka matematyczka rosyjska Sonia Kowalewska która już w 1889 roku (ile to lat temu – policz!) została w ciemnej Rosji(!) członkiem rosyjskiej Akademii i to przy dość radykalnych poglądach politycznych. 50 lat temu czyli w roku 1966 kobiety były już w dość znacznej liczbie zarówno profesorami jak i członkiniami Akademii Nauk we wszystkich demoludach (choćby z ze względu na ówczesną politpoprawność!), ale oczywiście nie tylko w nich 😉
@Płynna nierzeczywistość
Stalin (największy językoznawca świata 😉 ] wspierał szarlatana Łysenkę (to bardziej przypomina gender! ) i innych pomysłodawców „proletariackiej” nauki i pogromców burżuazyjnej. Ale wspierał w sposób ograniczony i do czasu ze względów politycznych- jak mu analogia łysenkizmu w fizyce zagroziła programowi atomowemu to ją kazał, z wyznawcami, zakopać 2 metry pod ziemią. Niestety gender i, generalnie, politpoprawność psują TYLKO „nauki społeczne”, więc je niektórzy, ze względów politycznych wspierają ….
Ilu Murzynów zostało laureatami Konkursu Chopinowskiego?
No właśnie! Czy to neurobiologia czy kultura? Bo Japończycy (już) trzymają się mocno.
@Płynna nierzeczywistość
A jak z tymi biegaczami na 100 m – geny czy kultura? 😉