Zakaz nauki w niedzielę
Czy zakaz handlu w niedzielę obejmie też edukację? W tym dniu odbywają się kursy, zajęcia przygotowujące do egzaminów, mają miejsce zjazdy studentów zaocznych, podyplomowych itd. To wszystko jest przecież jakąś formą handlu wiedzą.
Niejeden nauczyciel pracuje siedem dni w tygodniu. Wszystkie weekendy zajęte, żadnego dnia wolnego. Oczywiście, każdy sam decyduje, co robi ze swoim wolnym czasem, z sobotą czy niedzielą. Niektórzy biorą każdą robotę, jaka się nawinie, a odpoczywają tylko podczas świąt państwowych i religijnych. Pierwszy taki dzień w tym roku szkolnym przypadnie dopiero we wtorek 1 listopada. Dwa miesiące bez wolnego dnia to sporo. Może przydałoby się zakazem handlu w niedzielę objąć także sprzedaż wiedzy?
Jak byłem młodszy, pracowałem we wszystkie dni tygodnia. Dawałem radę, ale starsi koledzy nie wytrzymywali takiego tempa. Pamiętam, jak jeden z polonistów zemdlał w trakcie zajęć. Po tym wydarzeniu właściciel firmy wprowadził zasadę, że każdy pracownik musi mieć jeden wolny dzień w tygodniu, choć niekoniecznie w niedzielę. Niektórym się to nie podobało, bo za mało zarabiali, więc przenieśli się do konkurencji. Mówili, że odpoczną sobie dopiero na emeryturze albo w grobie. I nikomu nic do tego.
Komentarze
Nie do końca jest tak, że każdy może wybrać, czy chce mieć wolne soboty i niedziele, czy nie. W mojej pracy nie ma raczej osób, które czułyby się na siłach odmówić szefowej wzięcia zaocznych.
A co do świąt religijnych, to odkąd Zielone Świątki są świętem państwowym, nigdy nie miałem tego dnia wolnego, zawsze miałem zajęcia. Pamiętam zdumienie, gdy po wyjściu z zajęć w drugim roku istnienia święta pobiegłem do marketu, żeby kupić pieczywo, i pocałowałem klamkę.
Dlatego śmieszy mnie bardzo, gdy słyszę infantylne, niepogłębione wyjaśnienia stojące za pomysłem zakazu niedzielnego handlu, nie wspominając już o naiwnej wierze w to, jak to niby całkowicie odmieni byt i szczęśliwość wszystkich polskich rodzin.
Mhmm ciekawe tylko kiedy studenci zaoczni mieliby mieć zajęcia? Już teraz w niektóre dni plan przewiduje zajęcia 8-21, w tygodniu pracują i jeszcze w weekend śmią chodzić na zajęcia to chyba od razu musieliby wprowadzić zakaz studiowania zaocznie xD I jeszcze szpitale zamknąć na niedzielę, bo to handel usługami medycznymi, a personel skrajnie przepracowany i nisko opłacany 😉
Szanowny Panie Chętkowski
Przypomnę, że 200 lat temu były czasy, kiedy 10 letnie dzieci pracowały po 16 godzin i 7 dni w kopalniach. Mały wzrost bardzo pomagał we wnikaniu w niskie chodniki. Dwa z tego wnioski:
1. Jeszcze dużo Panu do tego brakuje, choć wszystko idzie w „dobrą stronę” i dobrą zmianę dzięki planom Morawieckich.
1a. Dzięki 500+, nauce religii (że nagroda dopiero po śmierci, co i Pan zauważa) i wolnej konkurencji więcej będzie chętnych do takiej pracy w kopalniach.
2. Poważnie. Może by tak wznowić Manifest Komunistyczny bo zdaje się, że to ten pogardzany ruch robotniczy okazał się być główną siłą, która zmusiła do aż 2 dni wolnych od pracy. A tu ciągle teorie o wolnej wolności zawierania umów o pracę przez roboli i właścicieli.
Pański wpis jest zastraszający. Pokazuje powrót do 18 wiecznych warunków życia. Nie tylko w polityce.
Kiedyś sama pracowałam w handlu – wigilia, weekendy, święta w pracy, więc rozumiem argumenty, żeby mieli wolne. Też wolałabym posiedzieć z rodziną niż harować dla kogoś (prywaciarz, korpo). Nie rozumiem dlaczego akurat tylko Ci z handlu mają mieć wolne, a ci z kin czy restauracji już nie. Nie mówiąc o targach, targowiskach czy kiermaszach. Poza tym jest sporo zawodów, rodzajów pracy, które sa potrzebne nawet w święta i tymi pracownikami sie nikt nie przejmuje. A wystarczyło by podnieść pensję za pracę w niedzielę i święta, wtedy i pracujący i pracodawcy byliby zadowoleni.
Ja wolałabym mieć 7 dni wolnych w tygodniu. Wszystkie poświęcę dla rodziny, ale do kościoła chodzić nie będę. Szukam chętnego pracodawcy, niech mi płaci, a ja będę mieć wolne.
A tak serio to pracuję w domu i najbardziej lubię pracować wieczorami, w nocy lub w weekendy gdy można się skupić na pracy, kiedy nikt z klientów nie dzwoni i nic ode mnie nie chce. A najbardziej lubię pracować w święta – wtedy luz, kilka dni spokoju na pracę, tylko trzeba trochę czasu poświęcić na obżeranie się przy stole. Mam czas dla rodziny. Nie pracuje non stop.
Według nowego prawa w niedzielę można bedzie bez ograniczeń nauczać teologii i prowadzić dodatkowe zajęcia z katechezy.
Największym kłamstwem liberalizmu jest te mówiące, że wolny rynek wszystko ureguluje. Jak widać ludzi można wytresować tak, że sami wybiorą niewolę, a jeszcze łatwiej ich zapędzić w kozi róg, tak że sami wpadną w niewolę.
Ten artykuł tę prawdę ujawnia. Dlatego najważniejsze prawa człowieka, jak na przykład prawo do wolnych dni od pracy, trzeba chronić bezwzględnie i z zasady, nawet gdy trzeba postępować wbrew ludzkiej woli i wbrew zamiarom dobrowolnej rezygnacji z podstawowych praw.
Mataczenie poprzez mieszanie przymusowej acz zbędnej pracy w dni wolne i święta (np. handel w niedzielę) oraz pracy która musi lub ma oczywisty sens właśnie w dni wolne i święta (jak np prowadzenie kursów lub studiów zaocznych czy otwarte stacje benzynowe) to element tego prania mózgów, który ma prowadzić w efekcie końcowym do zniewolenia. Takie mataczenie widzimy w tym wątku.
No proszę,
jak zwiastował już ten poprzedni, i wiele innych wpisów, doświadczenie belfra publicznego (polonisty!) pozwala utożsamić pojęcie nauki (jak w tytule wpisu) z handlem (jak w planowanym ustawowym zakazie).
Oczywiście, musi chodzić o zakaz handlowania uczeniem się przez belfrów publicznych, w postaci płatnych korepetycji?
Ale wtedy trzeba by dotrzymać umowy handlowej o etatowym i rzetelnym serwowaniu nauk w ramach etatu.
Co zaowocowałoby katastrofalnym dla belferskiego handlu zachęceniem do uczenia się w ramach obowiązków szkolnych…
To może, niech dobra zmiana utrzyma to, co jest.
Byłoby to belfrów podejście jakże tradycyjne i handlowe w jednym.
Wilk syty, owca cała i jest na co wydać pięćsetplusa.
😉
Zakaz pracy w niedziele i swieta dla kleru proponuje.
@snake
Proszę nie mylić „dni wolnych” z „dniami wolnymi od pracy” jak święta chrześcijańskie i inne religijne. O ile to pierwsze jest osiągnięciem, to to drugie jest przykładem zacofania i religijnego zacietrzewienia. Każdemu należą się dni wolne i na odpoczynek, ale w skomplikowanym społeczeństwie, gdzie ludzie współpracują i sobie wzajemnie służą nie muszą ani nie powinny to być tylko święta religijne.
Coz, w takim kraju jak USA kto chce ten handluje w niedziele, kto nie chce ten nie handluje. Kto chce ten naucza w niedziele, kto nie chce ten nie naucza. Nie ma zadnych odgornych nakazow/zakazow…
Panstwo polskie natomiast wciaz ma ambicje recznego sterowania praktycznie wszystkim i we wszystkich dziedzinach zycia.
I (niestety) wielu ludziom wydaje sie, ze to cos normalnego!
Nie calkiem to tak, Panie/Pani Aspiryno.
Np Bergen County NJ nie handluje , bo w niedziele jest zakaz. Sa wyjatki, ale nieliczne.
Moj zaklad pracuje 24/7. Nie bardzo mamy jak kto chce.
@ ZWO
Po co pleciesz jakieś bzdety o chrześcijaństwie. Cała zachodnia cywilizacja jest chrześcijańska. Z chrześcijańskimi dniami wolnymi, architekturą, muzyką, uniwersytetami, sposobem myślenia, etyką, filozofią, literaturą. Chcesz się wypisać z cywilizacji to spadaj do jaskini lub na drzewo, ale sam.
@ Aspiryna
Dlaczego chrzanisz kosmiczne bzdury jak bredzący Macierewicz. Wystarczy wstawić w googla „holidays in USA” i dostaniesz setki tysięcy dowodów, że w USA też są święta i dni wolne od pracy zarówno urzędowe, jak i chrześcijańskie. Googlnij sobie najpierw zanim zacznisz wciskać ciemnotę.
@Aspiryna:
Amen!
Szczerze powiedziawszy to dopiero teraz po wielu latach doceniam to,
że mieszkam w kraju, w którym rząd nie wtrąca się w moje prywatne życie;
przynajmniej nie w takim stopniu jak to się dzieje w innych krajach.
Czytanie polskich gazet i krótkie wizyty w Polsce utwierdzają mnie
w przekonaniu, że moja decyzja o emigracji była słuszna i wyszła
na korzyść i dla mnie i dla moich dzieci.
Nie chodzi tu o korzyści materialne, ale o możliwości rozwoju i w miarę
spokojnego życia.
PS. Tutaj nikomu nawet nie przyszłoby do głowy postulować ograniczenia
handlu (czy jakiejkolwiek działalności gospodarczej) w niedzielę.
Czasem spotykam księdza w sklepie w niedziele, hi hi..
Szanowny panie „snakeinweb”, ja USA znam osobiscie i na tyle dobrze (mieszkalem tam w 6 roznych stanach), ze nie musze korzystac z panskich rad dotyczacych wujka „Google”. Oczywiscie, ma pan racje,
w USA tez sa swieta oraz dni wolne od pracy. Zalezy to od wielu
roznych czynnikow (np. od stanu, od wlasciciela firmy/zakladu).
Kazdy moze miec swoj wlasny „grafik” swiat / dni wolnych.
Np. w stanie Luizjana „Wielki Piatek” to swieto, a w stanie
Kentucky nie…
Kazda firma/zaklad/sklep ustala sobie wlasny kalendarz swiat/dni wolnych od pracy. Przykladowo, pierwszy poniedzialek wrzesnia to jest w USA „Labor Day”. Niektorzy swietuja (np. urzedy stanowe, gminne, szkoly, uniwersytety) ale zdecydowana wiekszosc sklepow jest otwarta NORMALNIE!
P.S. Powtorze jeszcze raz, powoli i wyraznie: w USA istnieja niedziele oraz rozne swieta (religijne, stanowe, federalne, etc.)
ale nikt nikomu nic nie narzuca ani nie zakazuje.
Kto chce to otwiera sklep i handluje.
Dziekuje!
@ Aspiryna
Sugerowałaś, że w USA nie ma świąt ani żadnych nakazów i zakazów. I to nazwałem bzdurą, bo święta są, a nakazów i zakazów jest jak psów. To że wile spraw nie jest regulowanych na poziomie federalnym, jak np. kwestia kary śmierci czy budżety socjalne nie oznacza, że sprawy nie są ustalone na poziomie stanowym i że nie ma polityki socjalnej, czy nie ma kary śmierci, To jest specyfika tego kraju.
Poza tym nie wszystko co jest w USA jest godne pochwały i naśladownia a już w ogóle do przenoszenia do Europy. W Europie nie chcemy kary śmiercie, ani niemal codziennych masowych masakr i strzelanin, ani dziesiątków milionów ludzi nieubezpieczonych, ani nieuregulowanych i dzikich stosunków pracy, ani cygańskich rezerwatów (że wymienię tylko pierwsze z brzegu). Europa jest inna niż Ameryka i tak jest dobrze i niech tak zostanie. To prędzej USA się przystosuje do Europy niż Europa do Ameryki, co pokazują choćby ostatnie próby reformy ochrony zdrowia.
Nie oznacza to oczywiście, że w Ameryce nie ma spraw, które mogą być dla Europejczyków przykładem godnym do naśladowania i niedoścignionym wzorcem, ale takie sprawy jak rolnictwo czy stosunku pracy z pewnością do takich rzeczy nie należą.
Nie oznacza to oczywiście, że w Ameryce nie ma spraw, które mogą być dla Europejczyków przykładem godnym do naśladowania i niedoścignionym wzorcem, ale takie sprawy jak rolnictwo czy stosunku pracy z pewnością do takich rzeczy nie należą.
„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„„
… ale ja Ameryki (a konkretnie – USA) nie bronie. W Europie wiele rzeczy/spraw urzadzonych jest lepiej i „bardziej po ludzku”.
Chcialem tylko dac do zrozumienia, ze w USA nikomu nie
wadza sklepy otwarte w niedziele, czy swieta.
I tylko tyle.
Do licha, na blog dostało się dwóch gówniarzy i zaczyna kolejna nawalanka. Bo są święta, bo nie ma świąt. Bo ten powiedział, że tamten powiedział, że ten chciał powiedzieć, że tamten wie lepiej a ten tego tam i tu i się obraził.
Wynocha z blogu.
„Wynocha z blogu.”
A czy ZWO to adminstrator? Czy moze pan(i)
przedstawic swoje prawa do wyrzucania
kogokolwiek z tej „blogowej”
przestrzeni?