Wiedza o szkole
Zorganizowaliśmy konkurs wiedzy o szkolnym prawie. Najlepsi uczniowie osiągnęli wynik na poziomie 50-60 procent (mam niepełne dane, więc cały czas liczę, że znalazł się chociaż jeden wyjątek). W teście znalazły się pytania dotyczące kar i nagród, zasad oceniania, zgłaszania nieprzygotowań, możliwości poprawy oceny niedostatecznej, skreślenia z listy uczniów, organizowania wycieczek itd. Sporo uczniów prawie nic nie wiedziało o swojej szkole. Znaleźli się nawet tacy, którzy na wszystkie pytania odpowiedzieli źle.
Wiedza o świecie jest najważniejszym warunkiem umożliwiającym funkcjonowanie w rzeczywistości społecznej. Gdy ktoś mało wie o świecie, nie rozumie, co się wokół niego dzieje. Ludzie nie posiadający elementarnej wiedzy o własnym środowisku nie mogą zostać jego aktywnymi uczestnikami. Nie potrafią zatem wpływać na środowisko, w jakim żyją. Brak wiedzy o świecie powoduje, że ludzie są biernymi członkami społeczeństwa.
Uczniowie przyjęli wyniki konkursu ze śmiechem na ustach. Mam nadzieję, że w domu zastanowią się nad tym, co się stało. Przecież im więcej będą wiedzieć o swoim środowisku, tym więcej będą mogli. W szkole często słychać słowa: „A co ja mogę?”. Nic nie możesz zrobić tylko wtedy, jeśli nic nie wiesz. Im więcej wiesz, tym więcej możesz. A im mniej wiesz, tym bardziej jesteś sfrustrowany, bezsilny i rozgoryczony.
Jak przekonać młodych ludzi, że wiedza o Księżycu jest mniej ważna niż wiedza o własnym podwórku? Jak ich przekonać, aby patrzyli nie tylko w siną dal, ale także jak najbliżej siebie? Jak przekonać uczniów, że podróż do własnego serca jest cenniejsza niż podróż na krańce świata? Jak przekonać młodzież, że wszelka wiedza zaczyna się od poznawania siebie, swoich sąsiadów, swojego podwórka, szkoły i praw, które rządzą tym małym światem? Kto nie zna swojego środowiska, ten nigdy nie pozna świata.
Komentarze
Prawo szkolne, toć na bogów sami nauczyciele go nie znają, nie znają, bo nie jest nikomu, do niczego potrzebne, to zbiory pełne pustych słow, nie służcych celowi szkoły czyli nauczaniu i wychowaniu, raczej odwrotnie to szkodzi. Nie jest potrzebne oddzielne prawo szkolne. To, że uczeń jest nietykalny zapewnia chociażby Kk. Reszta jest zbędna!!!
Zgadzam się z Tomkiem.W dobrej szkole(jak w dobrym malżeństwie) formalne regulacje nie są potrzebne, a kiepskiej szkole(podobnie jak malżeństwu!) w niczym nie pomogą.
Kretyński pomysl dekretowania calej rzeczywistości przepisami jest sprzeczny nawet z nauką o prawie.Przepisy mogą skutecznie uregulować różne nadzwyczajne sytuacje – do zwyczajnych się nie nadają- czlowiek nie jest programoalnym robotem!!!
Nie maja Pańscy uczniowie elementarnej wiedzy o środowisku szkolnym? Nie wierzę.
A może nie chodziło wcale o wiedzę elementarną.
Ankietowano mojego syna pytając np. o to, czy wie, ile może mieć nieobecności nieusprawiedliwionych, żeby mu nie obniżyli oceny ze sprawowania z wzorowego na bardzo dobry…
To nie jest wiedza elementarna i cieszę że nie wiedział, ale miał świadomość, że im mniej, tym lepiej. A najlepiej wcale.
I tu się wyjątkowo zgodzę z Gospodarzem a nie z przedmówcami, potem idą tacy na studia a tam za nieznajomość regulaminu się płaci i to czasami sporo (niekoniecznie pieniędzy, zdarza się że czasu i nerwów – a to też cenne), zwłaszcza gdy osoby które powinny teoretycznie być lepiej poinformowane (np. dziekan) umyślne lub nieumyślnie wprowadzi głównego zainteresowanego w błąd.
Przepisy są przecież m.in. po to żeby bronić nas przed samowolą urzędników nie zależnie od tego czy są to nauczyciele, pracownicy gminy, ministerstwa a to że ich nie znamy nie pomoże nam gdy dostaniemy mandat.
>Przepisy są przecież m.in. po to żeby bronić nas przed samowolą urzędników nie zależnie od tego czy są to nauczyciele, pracownicy gminy, ministerstwa <
Problem polega na tym,że nauczyciele,podobnie jak lekarze, nie są i nie powinni być urzędnikami.Jesli nimi się czują to powinni zmienić miejsce pracy!!!
Młodzież chodząca do szkoły jest różnorodna. Dlatego mądry uczeń i prawo postępujący może założyć (bo przecież ufa szkole), że praw i obowiązków nie przekracza, dlatego też nie musi nimi głowy zaprzątać. Jak będzie chciał się wykazać w działalności to zajrzy do odpowiednich dokumentów czy regulaminów choćby zamieszczonych na stronie szkoły (jeśli szkoła nie posiada strony to nie spełnia elementarnych warunków w jakich dzisiaj funkcjonuje młode społeczeństwo).
Uczeń notorycznie łamiący zasady niezależnie od ich znajomości będzie tak postępował bo natura jego zachowania prawdopodobnie tkwi poza przepisami. Jeśli natomiast przyjdzie mu zapłacić za swoje postępowanie to bardzo szybko przeczyta odpowiednie fragmenty, co zresztą potwierdza praktyka (wystarczy śledzić statystykę odwiedzin na konkretne podstrony w sytuacji kiedy coś złego lub dobrego się wydarzy).
Szkoła trzyletnia (liceum) to taki epizod, który trzeba przejść. Ledwo w drugiej klasie stworzy się zalążek czegoś na wzór wzajemnej solidarności to już matura i trzeba iść dalej.
W technikum do którego uczęszczałem pierwszy rok się docieraliśmy, w drugim zaczęliśmy się solidaryzować ponad podziałami (wynikającymi choćby ze względu na zainteresowania muzyczne), a w trzecim, czwartym i połowie piątego roku zaczęliśmy organizować imprezy: wieczory poświęcone muzyce psychodelicznej, czy pankowej; nawet coś z poezji było; były imprezy taneczne; były akcje charytatywne; były imprezy sportowe my kontra oni czyli nauczyciele i mówię tu o inicjatywach, które wyszły od nas. Była też akcja zakończona wielkim zebraniem w internacie ze związkami, kadrą, dyrekcją, władzami z nadzoru pedagogicznego w sprawie praktyk stosowanych przez kierownika ośrodka. Przedtem, ciągnące się miesiącami akcje informacyjne (plakaty i komunikaty na ścianach i w gablotach) Tylko, że my tam przebywaliśmy 5 lat a to za długo by tylko przeczekać.
Może ktoś poinformuje mnię czy prawo szkolne obejmuje swym zasięgiem takie sprawy jak ogłaszanie przez samorząd szkolny tzw. szczęśliwych numerków. Mają one zwalniać uczniów z odpytywania i kartkówek w danym dniu.
Czy, idąc dalej samorząd uczniowski może ogłaszać szczęśliwe numerki dla wszystkich uczniów, we wszystkich klasach, w danym dniu? Dyrekcja nie ingeruje w tę uzurpację i …zdarzają się problemy.
a po co uczniowi, ktory chodzi regularnie do szkoly, jest w miare przygotowany do lekcji i niczego nie niszczy znajomosc calego prawa szkolnego? Ba, nauczyciele go nie znaja, no chyba ze przed egzaminami na kolejny stopien awansu. Tylko urzednik nie wyobraza sobie istnienia bez odpowiedniego regulujacego go przepisu.normalnym ludziom potrzebne jest prawo karne i drogowe a co do reszty to sie sami dogadaja.
http://www.youtube.com/watch?v=BcM1dybfgwc&feature=related
klasyk polskiej muzyki;]
http://www.youtube.com/watch?v=BcM1dybfgwc&feature=related
czyż nie klasyk?
Poza prawnikami najlepiej [często lepiej od nich;-)]znają prawo kryminaliści;-)))))))))))))))))
To znana i bardzo stara prawidlowość!!!
Podstawowe prawne regulacje szkoły powinny byc znane uczniowi,chocby z życia codziennego szkoły.Więcej im nie potrzeba.Bardziej interesujące jest dla nich tzw. „obiegowe prawo”szkoły od tego powszechnie panującego formalnego.Czyli jak zyc,żeby przetrwac w tej szkole i wynieśc z niej jak najwięcej doświadczenia (niekoniecznie wiedzy!)
Podoba mi sie ostatni akapit Autora!To jak zwracanie się dorosłego doświadczonego pełnego mądrości życiowej mężczyzny do nienasyconego,pełnego wrażeń młodzieńca.:) Jak przekonac? Z moich obserwacji wynika,że to jest kwestia po prostu dojrzewania do pewnych spraw w swoim odpowiednim czasie…a nie przekonywania.A z tego co widzę, młodzi zmuszeni są w niektórych sytuacjach dojrzewac coraz szybciej.Poniżej zamieszczam tekst,który napisała mi niegdyś grupa na zajęciach.(z malymi moimi poprawkami)
?Zamiast narzekać ? zrób coś
I zacznij świat swój zmieniać? (Grammatik)
Moja dzielnia nosi nazwę: ?Dzielnicy latających noży??Na tle malowniczego skrawka lasu odznacza się betonowa cywilizacja ? wieżowce! Masowo zamieszkują je anonimowi ludzie. Windy zacięcie się zacinają, by wśród zagryzanych czterech ścian doświadczyć klaustrofobicznego lęku. Na osiedlowych parkingach w różnych konstelacjach cisną się samochody coraz to nowszej marki?Auta błyszczą niemal jak na giełdzie przyciągając do siebie złodziei.
Mieszkam w blokowisku. Mój blok niedawni pomalowano na różowo?Nie wiem dlaczego? Może dlatego, żebyśmy patrzyli na świat przez ?różowe szyby?; a może tak w optymistycznym kontraście do szarej rzeczywistości? Kiedyś z tych miejskich realiów betonu można było pójść do lasu pooddychać świeżym powietrzem?Teraz zamiast drzew stoi tam supermarket i buduje się nowe EKOLOGICZNE osiedle. Zamiast tlenu mamy duszący smród McDonalda.
?Kiedyś z dzieciakami można było się pobawić w piaskownicy. Zlikwidowano ich kilka?(Może z powodu niżu demograficznego?) Również jest coraz mniej ławeczek, na których przesiadywały latem babcie z dziadkami.(Może to wina wysokiej śmiertelności populacji?)Te ławeczki, które przetrwały oblegane są przez młodzież osiedlową.
Nazywają nas BLOKERSAMI! Siedzimy na tych ławeczkach, pijemy i przeklinamy rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Mają nas za obiboków, chamów, prostaków, którzy kradną i rzucają się na ludzi z nożami.
Nie przeczę?
Nasza dzielnia w rankingu najbardziej niebezpiecznych dzielnic miasta plasuje się bardzo wysoko! Odkąd straż miejska przestała tędy chadzać, gang dzielnicowy rośnie w siłę i werbuje kolejne pokolenia.
Ale ja nie jestem w gangu i nie latam z nożem. Siedzę sobie spokojnie na ławeczce, kiedy mam wolny czas, sączę browarna z kolegami ? ziomkami.I może Wy ? wykształceni, zabiegani, poinformowani, optymistyczni i medialni a nade wszystko porządni obywatele ? macie nas za odpadki społeczne,to jednak my wiemy o wiele więcej o miejscu, w którym niejeden z was mieszka! My umiemy obserwować, umiemy dostrzegać wady i perspektywy; umiemy przemyśleć sprawę i umiemy ją przedyskutować we wspólnym gronie. A kiedy trzeba to umiemy się również zorganizować! Jesteśmy ?panami? swojego podwórka! Wiemy gdzie mieszka patologia na dzielni a gdzie wesprą cię dobrzy ludzie.Wiemy jak się nazywają wszyscy sąsiedzi w wieżowcu i ile lat mają dzieciaki na podwórku. Znamy sprzedawczynię w sklepie i wiemy jak się nazywa proboszcz na parafii. Wiemy co jest grane w szkole i poza nią.Wiemy dużo różnych rzeczy, nad którymi Ty się nie zastanawiasz, bo myślisz sobie, że Cię nie dotyczą! Może i Ciebie to nie obchodzi dopóki:
?nie ukradną Ci samochodu?
?nie wbiją Ci noża w plecy?
?nie sprzedadzą twojemu dziecku narkotyków?
Dopóki nie musisz pożyczać od sąsiada ?
Dopóki światło na klatce działa i winda się nie zacina a śmieci są wywożone?
Dopóki nie musisz non stop tkwić w miejscu i patrzeć jak ta Twoja dzielnicowa rzeczywistość się pogarsza.
Mnie to obchodzi, bo mnie to dotyczy. Tu się urodziłem i tu mieszkam. Tu chodziłem do szkoły. Tu mieszka moja rodzina i znajomi. TU JEST MÓJ DOM ? MOJA TOŻSAMOŚĆ. Czemu miałbym się jej wyrzekać, kiedy jest smutno i źle, pojawiają się problemy? Czemu miałbym udawać kogoś innego w innym miejscu? Ta oto rzeczywistość tworzy mnie a ja tworze ją. Ona oddziaływuje na mnie, ale także ja oddziaływuje na nią! To j e s t s e d n o s p r a w y ? uświadomienie sobie, że jestem ODPOWIEDZIALNY za tworzenie mojego środowiska.
Czy TY jesteś tego świadomy?
CO w tym celu zrobiłeś?
Ja najpierw dostrzegłem to wszystko, co się wokół mnie dzieje. Nie odseparowuję się, nie zwalam winy na niezidentyfikowanych ?onych! Ja ich znam. To jesteśmy MY ? społeczność. I jako społeczność możemy spróbować zrobić wszystko albo możemy nic nie robić. Nie przykrywajmy szarych realiów dzielnicy różowym lukrem!!!
Przestańmy być anonimowi. Poznajmy się. Rozmawiajmy.
A nade wszystko współdziałajmy aktywnie ku dobru wspólnemu! Przytnijmy żywopłoty, odnówmy place zabaw, wyrównajmy chodniki, zorganizujmy kluby młodzieżowe, postarajmy się o należytą ochronę dzielnicy?
Ja chcę tu żyć. I aby tu żyć muszę coś zmienić. Sam tego nie zdziałam. TY możesz mi pomóc!
R a z e m możemy stworzyć nowe realia naszej dzielnicy naszego wspólnego środowiska.
Ziom.
BIBLIOGRAFIA:
Ż y c i e !
Lepiej nauczyć niedorostków rozpoznawania swoich rzeczywistych potrzeb, mądrego ich zaspakajania, optymizmu w granicach rozsądku i skutecznego rozwiązywania problemów czy konfliktów.
Lepiej nie kusić ich znajomością prawa. Bo może się okazać, że o wiele bardziej interesujące dla nich są luki w prawie. Chyba, że się chce wychować pokolenie małych ZNPowców.
Super pomysł z konkursem!!!