Bond dla uczniów
Nauczyciele przyprowadzają uczniów na „Quantum of Solace”, najnowszy film o 007. Dziś w łódzkich kinach byli zarówno gimnazjaliści, jak i licealiści. Niektóre szkoły odrabiały (np. 2 stycznia), a w sobotę nauka nie idzie, więc najlepiej wybrać się do kina. Tylko dlaczego na Bonda?
Jestem wielbicielem zarówno prozy Iana Fleminga, jak i filmów o Jamesie Bondzie. „Quantum of Solace” widziałem, dlatego swojemu dziecku nie polecam. Ma trzy lata, więc trochę za mało. To film raczej dla… no właśnie. Ile trzeba mieć lat, aby oglądanie filmu o zabijaniu nie szkodziło?
Ja i pozostali nauczyciele mojej szkoły okazaliśmy się strasznymi zgredami, ponieważ zaprowadziliśmy uczniów na „Ziemię obiecaną” Wajdy. Niektórzy uczniowie nigdy nam tego nie wybaczą. Niech jednak robią, co chcą, gniewają się choćby do śmierci, a jednak na Bonda ich nie zaprowadzimy. Tylko na klasykę albo wcale.
Nie chcę się zarzekać, bo być może jestem ostatnim Mohikaninem. Kto wie, czy za chwilę prowadzenie uczniów na Bonda nie będzie należało do obowiązków nauczycieli. Może nauczyciele z innych szkół zrobili to, co i tak jest nieuniknione.
Najpierw się zdenerwowałem, ponieważ uważam, że oglądanie filmu o zabijaniu w ramach lekcji szkolnych jest niepedagogiczne, a potem przemyślałem sprawę i stwierdziłem, że koledzy mają rację. Przecież najnowszy Bond może się podobać tylko gimnazjalistom i to nie wszystkim, tylko tym mniej wyrafinowanym. Szkoły zwykle ratowały najgorsze knoty filmowe i teatralne, właśnie zapewniając widownię. Więc jak producent będzie się chwalił, ile to najnowszy Bond przyciągnął widzów do kin, to niech nie zapomni odjąć widzów przyprowadzonych przez nauczycieli. Bez uczniów „Quantum of Solace” to kompletna klapa. Parę efektów dla dzieciaków i tyle.
Komentarze
Racja, ten film jest do niczego. I dobrze zrobiliscie, że poszliście na’ Ziemię obiecaną’, bo to warto uczniom pokazać.
Ciekawe ile szkół będzie odrabiać 2 stycznia idąc na ‚Świadectwo’?
Jolanto – my tak właśnie zrobiliśmy. Jako ‚walczący ateista’ jestem z tego bardzo zadowolony. Niewiele jest lepszych sposobów na zniechęcenie do Kościoła. Szkoda tylko, że niechęć ta dotknie przy okazji szkoły.
Szkoła mojej mamy była na „Świadectwie”. Poszło po około 5 osób z każdej klasy. Chyba woleliby Bonda.
Uczniów się zawsze ciagnie na jakieś totalne głupoty. Albo w ogóle marne filmy albo nieodpowiednie do wieku. W 5/6 klasie podstawówki ktoś mi zaserwował Człowieka z Marmuru i Człowieka z Żelaza. W ósmej(?) „Ogniem i Mieciem” (powinni na odwrót pokazać mi te filmy).
W liceum skatowano mnie „Panem Tadeuszem” i „Quo Vadisem”. Dzięki temu mam do dzisiaj nieprawdopodobny wstręt do polskiej kinematografii 😀
„Ziemia Obiecana” jest ponoć zdatna do oglądnięcia, więc większość uczniów nie powinna narzekać. Lepsze to niż „Świadectwo”.
A właśnie. Zastanawiam się czy lepiej na Bonda czy na „Świadectwo”. Fakt, że „Świadectwo” to z pewnością film głębszy, wartościowszy z wychowawczego punktu widzenia, ale widziałam, że uczniowie innych wyznań nie byli zbyt uradowani, kiedy dowiedzieli się, że mają zapłacić za kolejny propagandowy film o Papieżu.
Ja jutro z klasą maturalną pójdę oglądac przygody super agenta, gdyż taka była wola moich wychowanków, osób pełnoletnich, którzy przecież mogli wybrac „Swiadectwo”, ale tego nie zrobili.Jednakże pojutrze będziemy dyskutowac nad poziomem obejrzanego filmu i z tego faktu najbardziej jestem zadowolony, gdyż wymiana poglądów na ten temat będzie , moim zdaniem, ważnym sprawdzianem ich dojrzałości. Uważam, że niepedagogicznie byłoby, gdybym zgodnie z sugestiami grona katechetów zmusił klasę do uczestnictwa w projekcji polecanego przez nich filmu.
Dzieci filmy o zabijaniu oglądają codziennie w TVP, która ma do wypełnienia misję.
Więc niech pan da spokój kinom i wyswietlanym tam filmom. Bardziej razi mnie reklama piwa i ” oj będzie się działo”. Co będzie siędziało p. redaktorze? A w Iraku
nie było zabijania? to skąd się wzięły pogrzeby zabitych – pokazywane tez w telewizji.
A dlaczego zawsze katować należy uczniów klasyką? W telewizji jest tyle przemocy, więc argument z zabijaniem w Bondzie trochę mnie śmieszy… A może wykorzystać ten film do zrobienia ciekawej lekcji o technikach filmowych, gatunku powieści szpiegowskiej, czy poprostu dyskusji popartej argumentami a nie tylko stwierdzeniem ‚fajne było’ (kiedy proszę 17sto, 18stolatka o podanie mi powodu czemu ocenia film, grę, wydarzenie pozytywnie czy negatywnie słyszę zwykle ‚yyyy…’).
A co do Wajdy…to ‚najnowsza’ wersja ‚Ziemi obiecanej’ jest niestety przemontowana ze szkodą dla filmu.
„Bez uczniów ?Quantum of Solace? to kompletna klapa. Parę efektów dla dzieciaków i tyle.”
No, i dupa.
„James Bond bije rekord”
http://www.tvn24.pl/24467,1573403,0,1,james-bond-bije-rekord,wiadomosc.html
się nie wyrażaj invinoveritas
A mnie jednak drażni organizowanie wycieczek szkolnych na film o papieżu. Uważam, że wyjście na Bonda jest już lepszym pomysłem — na pewno bardziej neutralnym (zresztą ten ostentacyjny kult JP2 zaczyna być już męczący). Zarzut przemocy w Bondzie też jest chyba przesadzony. Jak napisała Anglistka, w telewizji ogólnie dostępnej jest jej jeszcze więcej i nikt tam oficjalnie nie kontroluje wieku oglądających. O grach komputerowych lepiej nawet nie wspominać…
@antidotum
Fakt, że ?Świadectwo? to z pewnością film głębszy, wartościowszy z wychowawczego punktu widzenia,
Obawiam się, ze jest to film średniogłeboki, nudnawy, i już wiem co w nim będzie i jak się skończy. Nawet jego ‚wymowę’ jestem w stanie powiedzieć. Film przewidywalny do bólu. W związku z tym, podejrzewam, ze wszyscy usną. Część, która wytrwa nic wychowawczego z tego nie wyniesie bo nie potrzebuje. Większość uzna ten czas za stracony.
Wychowawczy to jest film „Młodzi Gniewni” albo „Lista Schindlera” (z odpowiednim komentarzem nauczyciela), nie kolejna fefnasta laurka o kimś kto jest ‚wałkowany’ namiętnie w tym kraju od 20 lat. Chyba, że chodzi o ‚wychowanie katolickie’. Bo nie widzę jak życie kogoś, kto jest tak odległy od codziennych spraw miałoby ‚wychować’ przecietnego gimnazjalistę (w sensie dziecko nie jest księdzem, ani papieżem i problemy tej grupy społecznej sprzed 20 lat są jak historia o św. Jerzym).
Nastolatki z trzech kilometrów wyczują kiepską grę aktorów, kiepskie efekty specjalne (ciągle mam przed oczami palący się Rzym z Quo Vadis), luki w fabule, cukierkowość i laurkowatość (to są zarzuty na całą polską kinematografię na którą się ciągnie szkoły). No, ale ktoś przykleja nalepkę ‚film wartościowy’ lub ‚lektura szkolna’ i ciągnie się na to młodzież w każdym wieku, żeby ją ‚wychować’. A młodzież wymiotuje już taką formą ‚wychowania poprzez zaganianie na kiepską ekranizację średniej lektury”.