Jakie przedmioty usunąć, a jakie zostawić?

Ważną umiejętnością człowieka jest skuteczność ekonomiczna, finansowa zaradność, czyli zdolność zarobienia pieniędzy. Z tego punktu widzenia istotnym przedmiotem szkolnym jest przedsiębiorczość. I taki przedmiot w szkole jest. Brawo! Oczywiście pieniądz to nie wszystko, liczy się jeszcze wizerunek człowieka. Na drugim miejscu stawiałbym public relations, ale takiego przedmiotu nie ma. Wyjątkiem szkoły prywatne (pracowałem w takiej, gdzie PR był). Jeśli chodzi o inne ważne przedmioty, warto podyskutować. Poza językami obcymi więcej pewniaków nie widzę. No może jeszcze coś jest: w mojej szkole prowadzi się naukę przeciwko korupcji. Wprawdzie to nie odrębny przedmiot, tylko program edukacyjny, ale zawsze coś potrzebnego.

Niestety, polska szkoła cierpi na pawią chorobę. Puszymy się wysokim poziomem edukacji, zapominając, że jest to edukacja mało przydatna w świecie pozaszkolnym. Najczęściej absolwenci muszą się uczyć w pracy wszystkiego od nowa, wręcz nie znają podstaw, które czynią pracownika wydajnym. Myślę, że istnieje pilna potrzeba nie tyle przewietrzenia programów nauczania (robimy to bez przerwy, a skutek żaden), co przemyślenia, jakie przedmioty powinny być nauczane w szkole. Część przedmiotów należałoby usunąć i zastąpić nowymi.

Jednak spieszmy się powoli. Dziś nie chodzi o to, aby przeprowadzać szybkie reformy. Szybkie reformy, szczególnie w edukacji, nie przynoszą wcale szybkich efektów. Sprawę wymiany przedmiotów szkolnych trzeba przeprowadzić w ścisłej współpracy z profesjonalistami i w solidnym dialogu ze społeczeństwem. Reforma narzucona szkołom przez MEN to zmarnowana idea. Ostatni pomysł MEN, aby usunąć przysposobienie obronne, jest przykładem takiego marnotrawstwa idei. A wystarczyło zrobić kampanię i z ludźmi pogadać.

Rośnie w społeczeństwie przekonanie, że szkoła uczy rzeczy zbędnych. Zbędnych, ale wymaganych na egzaminach, więc się ludzie uczą. Zaciskają zęby, ale się uczą. Wagary, agresja – to wszystko będzie się potęgowało, gdyż młodzież robi się coraz bardziej krytyczna. Nawet w „Odzie do młodości” – pieśni na cześć młodzieży przecież – uczniowie nie widzą sensu. Niezrozumiałe bzdury i tyle. Więc może by tak naukę rozumienia literatury romantycznej przenieść do kół zainteresowań, a obowiązkowo wprowadzić naukę rozumienia reklam. Bardzo przydatna umiejętność.