Szkoła i Hall
Katarzyna Hall ogłosiła, że chce zostać w rządzie i być przez kolejną kadencję szefową MEN (zob. info). Ta deklaracja bardzo mi się podoba. Jeśli stanie się zadość temu życzeniu, Hall będzie jednym z nielicznych ministrów edukacji, którzy zobaczą skutki swoich decyzji. Dotychczasowi ministrowie byli bowiem na tyle bezczelni, że wprowadzali reformę, dobrze wiedząc, iż długo nie zagrzeją miejsca na swoim stanowisku. Ogłaszali reformę, wylatywali z ministerialnego fotela, a my musieliśmy się męczyć ze skutkami ich decyzji. Tak było w przypadku Ryszarda Handkego (rządził niepełne trzy lata, a ile napsuł), Romana Giertycha (rok) czy Ryszarda Legutki (trzy miesiące). Katarzyna Hall rządzi od 2007 roku i nie chce odejść. Czyżby nie była świadoma, że oświatowe niebo może jej się niedługo zwalić na głowę?
Z deklaracji, którą dzisiaj przeczytałem, wynika, że minister nie ma o tym bladego pojęcia (zob. tekst). Chwali się upowszechnieniem kształcenia przedszkolnego, a nie wie, że ludzie są wściekli z powodu wzrostu opłat za przedszkola (jak ktoś jest bezrobotny, to jego dzieciom przysługuje przedszkole bezpłatnie – do pięciu godzin dziennie, a jak ktoś pracuje, to płaci za każdą godzinę, bo przecież go stać). To głównie z powodu wzrostu opłat ludzie masowo zaczęli zapisywać swoje 6-letnie dzieci do szkół. To żaden sukces programu, tylko skutek dobrego straszaka. Zresztą im rodzice mniej zamożni, tym bardziej skłonni do posłania maluchów – często zaniedbanych i nieprzygotowanych do podjęcia nauki – do szkół. Zawsze w szkole taniej niż w przedszkolu. Jak Hall zostanie na swoim stanowisku, to niedługo usłyszy wołanie o masową pomoc pedagogiczną, psychologiczną, logopedyczną, medyczną itd. W Radosnej Szkole rozlegnie się płacz i zgrzytanie zębów.
Do tej pory Katarzyna Hall, podobnie jak jej poprzednicy w MEN, była tylko siewcą. Gdy jej pragnienie się ziści, zacznie zbierać to, co zasiała. Obawiam się, że jak nie zdarzy się cud, to do zebrania będą tylko plewy. No, ale cuda się zdarzają, szczególnie nad Wisłą. Może na to pani minister liczy?
Komentarze
Myślę, że Gospodarz przecenia Panią Minister. Ona nigdy nie przyjmie do siebie tego, że reformy były nietrafione (brawa dla mnie za delikatność).
Gdyby miała cień samokrytycyzmu, to już dawno zauważyłaby, że jej poronione pomysły przysporzyły bezproduktywnej pracy nauczycielom, zwiększyły koszt utrzymania dziecka przez rodziców oraz doprowadziły do tego, że 13latki mają często po 8 lekcji dziennie.
A ja sobie myślę, że to dobrze, że Pani Dziwna chce zostać. Może dzięki temu, po kolejnym bublu, to niebo walnie jej szybciej, mocniej i konkretniej…A i nie łudźmy się, że będzie zbierać. Ona tylko sieje i czeka na zbiory. Pani Dziwna nie skłoni karku, nie ubrudzi sobie rąk.
A gdyby miała coś takiego jak samokrytycyzm to w życiu nie „szarpnęła” na posadę ministerialną.
A pomyśleć, że kiedy zaczynałam pracę wszystko co musiałam z dokumentacji to rozkład materiału i plan pracy.
I niech już nikt nie mówi więcej, że dzieci trudne…..
Czy dyrektor szkoły nie popełnia błędu , gdy informacje o przydziale godzin lekcyjnych podaje na radzie indywidualnie-z osobna- tylko pisemnie na kartce?????
Właśnie przeczytałem coś w rodzaju wyznania pani minister, opublikowanego w gazetce osiedlowej w mojej dzielnicy Gdańska. Okazuje się, że jej motywacją do pracy jest niezgoda na szkołę, do której sama musiała uczęszczać. Chodzi jej o nudnych nauczycieli i źle uczone dzieci, które nie mają ochoty iść do szkoły. Dlatego wprowadza zmiany. A jej celem nadrzędnym jest program „Radosna Szkoła”. Wynika z tego wyznania wiary w siebie, że najważniejsza jest radość ucznia i chęć chodzenia do szkoły. Niestety nie ma w tej wypowiedzi ani słowa o tym, czy pani minister dostrzega szybki i szeroki spadek poziomu wiedzy u uczniów, jaki nastąpił w ostatnich kilku latach. Nie ma więc także ani słowa o tym, czy zamierza i tutaj coś zmienić. Ja jestem przeciwny takiej postawie i na pewno nie zagłosuję na tę osobę.
Chce zostać- więc jeszcze zostało coś do schrzanienia albo pobiera profity od wydawców podręczników.
opinia prof. Nalaskowskiego – „MEN psuje się od głowy”:
http://www.rp.pl/artykul/708828.html
Hall potrafi ?dyskutować? tylko sama ze sobą. W ?debacie?, którą jej urządzono by przykryć absencję na debacie z prof.Waśko byli wyłącznie ludzie od niej zależni:
Choińska-Mika robi w MEN kokosy z funduszy unijnych przy pracach programowych;
Jan Wróbel, kumpel Hall ze szkolnictwa prywatnego, któremu rządzony przez PO warszawski ratusz dość obcesowo szuka nowej siedziby na szkołę kosztem placówek publicznych;
Jakaś zastraszona dyrektorka baaaardzo prowincjonalnej podstawówki;-)
Starannie przebrane (bądź napisane) pytania?;-)
Oczywiście oni żadnej trudnej kwestii nie podniosą?;-)
PRL się kłania!!!
dzisiaj prof. Waśko prowadził w TV niby debatę z minister Kudrycką, miło było popatrzeć jak ją rozniósł w drobny pył 🙂 Z halówką zrobiłby to samo, ale ona się go boi i nie będzie się narażać.
xxx: „dzisiaj prof. Waśko prowadził w TV niby debatę z minister Kudrycką, miło było popatrzeć jak ją rozniósł w drobny pył”
To dlaczego Prof. Wasko nie zostanie ministrem? Z wlasnego poniekad doswiadczenia wiem ze „w pyl” roznosic znacznie latwioej niz robic cos konkretnego. Neistety, medrkow jest pelno, zwlaszcza w Polsce. Skorych do krytyki
@ A.L. pisze:2011-08-30 o godz. 04:51
„To dlaczego Prof. Wasko nie zostanie ministrem?”
Nie sadzisz ze to pytanie należy zadać panu premierowi Tuskowi a nie triple rated osobie ;=)?
Pani Hall po pokazaniu nóg (beznadziejnych) w SE teraz pewnikiem szykuje się do tańca na rurze. Tylko, żeby nam cholera nie spadła z tej rury. (Cholera nie odnosi się do ministra primera Tuska)
http://www.youtube.com/watch?v=bbD-r7Pe0tQ
„Katarzyna Hall ogłosiła, że chce zostać w rządzie i być przez kolejną kadencję szefową MEN”
Jest sposób na pozbycie się pani Hall z rządu – po prostu nie głosować na nią w wyborach do sejmu, oraz nie głosować na partię, która popiera jej, jak dla mnie „nieudaczną” politykę nieustannych, bezmyślnych i pospiesznych reform.
Oto jeden z przykładów.
Od tego roku obowiązywać będzie zupełnie nowa formuła maturalnego egzaminu ustnego. Podobno ma być trudniej, bo przedtem było za łatwo.
Do tej pory nie tylko uczniowie, ale nawet egzaminatorzy, nie mówiąc już o zwykłych nauczycielach nie tylko nie zostali przeszkoleni, ale nawet oficjalnie zapoznani ze zmianami.
Przepraszam, szkolenia przeprowadziły pod koniec roku niektóre wydawnictwa podręczników, zacierając przy okazji ręce z radości, że będzie można znowu naciągnąć uczniów i ich rodziców na zmodyfikowane wydania podręczników i innych dodatkowych materiałów.
Jakieś szkolenia mają się teraz dopiero, na kilka miesięcy przed egzaminem, odbyć – na każdą szkołę dyrektor może zgłosić jednego językowca z każdego nauczanego w szkole j. obcego.
„Pocztą pantoflową”, tak jak w zabawie w głuchy telefon przekażą oni potem owe informacje „co z tym fantem zrobić” innym kolegom i koleżankom.
Wszystko i tak wyjdzie, jak zwykle „w praniu”, czyli na tegorocznej maturze, oczywiście kosztem króliczków doświadczalnych – czyli tegorocznych maturzystów, ale kto by tam w MEN się dobrem ucznia przejmował.
Ważne, że „się dzieje” i się ciągle coś zmienia. Nikt nie zarzuci, że eksperci w MEN niepotrzebni są.
A jak uczeń nie zda, to winni będą nauczyciele, co to „improwizować” nie potrafią. Bo to przecież to „fachowcy” i powinni czytać wręcz myśli pani minister, a nie żądać konkretnej wiedzy „Co, jak i dlaczego?” w czasie kosztownych szkoleń.
Więc najlepiej zrobić tak, by uczeń zdał.
Wtedy nikt – ani sam uczeń, ani jego rodzice, ani dyrektor, ani kuratorium, ani gmina,ani MEN nie będzie miał do nauczyciela pretensji.
Poza tym przy tak mętnych i skomplikowanych zasadach liczenia punktów i oceniania i tak wszystko będzie się odbywało na mniej lub bardziej przeszkolone lub doświadczone „oko” nauczyciela.
W gimnazjach w tym roku „projekty edukacyjne” i „Zespoły wsparcia”, mające zastąpić pomoc poradni psychologiczno- pedagogicznych o których to nauczyciele tyle wiedzą, ile ich dyrektorzy i oni sami sobie wymyślą.
Zaiste coraz częściej się w szkole zdarza „Wielka Improwizacja”, ćwiczenie „nowatorskich” pomysłów „mędrców” z MEN-u na kozłach ofiarnych czyli uczniach. Większość z nauczycieli po prostu nie nadąża już za tym pędzącym nie wiadomo dokąd i po co ministerialnym peletonem.
Żaden minister nie zepsuł moim zdaniem tak polskiej szkoły swoimi nieprzemyślanymi i naprędce wprowadzanymi „reformami” jak obecna pani.
Słynne mundurki wprowadzone przez Giertycha to był tylko taki śmieszny, acz w sumie nieszkodliwy „pikuś” w porównaniu z obecną rewolucją.
Jeśli PO nie zdystansuje się wyraźnie od polityki obecnej pani minister, to ja raczej na nich nie zagłosuję.
Tegoroczne zmiany w egzaminie ustnym dotyczą na razie języków obcych.
Egzamin ustny z języka polskiego na razie bez zmian.
Przez ponad dwa lata czytania tego blogu słyszę gromy pod adresem pani minister, insynuacje najgorsze, epitety, gorsze tylko mnie spotykają tutaj.
Konkretów żadnych.
I tym razem się bez konkretów obywa szanowne grono.
Dlaczego?
Bo to pierwszy minister który interesu uczniów reprezentuje.
W Polsce na edukacje publiczną wydajemy z budżetu podobne pieniądze w porównaniu do PKB, jak inne kraje europejskie.
Ile wydajemy z własnej kieszeni, tego statystyki nie pokazują, ale są to ogromne kwoty, chyba jesteśmy w europejskiej czołówce gdyby policzyć wszystkie nakłady na edukację w stosunku do PKB.
Nauczycieli mamy w przeliczeniu na ucznia najwięcej w Europie a jakość nauczania poniżej przeciętnej.
Trochę się ostatnimi laty podniósł na skutek reform ale poziom jest nadal niezadowalający w stosunku do nakładów.
Mam nadzieję, że pani minister będzie miała okazję przez kolejne cztery lata przywracać szkołę uczniom a odbierać ją nauczycielom.
Bo nie nos dla tabakiery, tylko tabakiera dla nosa.
parker pisze:
2011-08-30 o godz. 12:14
„Nauczycieli mamy w przeliczeniu na ucznia najwięcej w Europie a jakość nauczania poniżej przeciętnej.
Trochę się ostatnimi laty podniósł na skutek reform ale poziom jest nadal niezadowalający w stosunku do nakładów.
Mam nadzieję, że pani minister będzie miała okazję przez kolejne cztery lata przywracać szkołę uczniom a odbierać ją nauczycielom.”
Jakbym rzecznika prasowego MEN-u , a może nawet i samą panią minister słyszała.
Już teraz rozumiem skąd te, powtarzane jak mantra, utopijne hasła o radosnej szkole i nauce bez wysiłku, sprawiającej dzieciom czystą radość.
A całe zło polskiej oświaty to nauczyciel 😀
Poziom nauczania się podniósł na skutek działań pani minister i jej reform, a nauczycieli za dużo i najgorsi w całej Europie.
Dobre.:D 😀 😀
Propaganda sukcesu w czystej postaci. 😀
To może niech szkoła w ogóle bez nauczycieli będzie?
Najlepiej zwolnic wszystkich, jak leci.
Bo nauczyciel to najsłabsze ogniwo – wyeliminować.
Bo nauczyciel tylko stresuje dzieci i wymaga od nich. żeby się uczyły.
A one tak same z siebie powinny chcieć się uczyć.
To może niech komputer uczy?
Poprzez różne pożyteczne gry komputerowe.
On nie ma uczuć, będzie zawsze doskonale przygotowany i wszystkich będzie uczył jednakowo.
Nie będzie niczego wymagać.
Nie będzie selekcji.
Będzie równo i sprawiedliwie.
Będzie radośnie, „bezopresyjnie” i uczniowie nareszcie będą szczęśliwi i ochoczo do szkoły bez tych znienawidzonych nauczycieli pobiegną.
I wystarczy nieustannie reformować, a poziom nauczania sam się będzie podnosił.
Tak będzie zapewne w przyszłości i znikną wszystkie troski i problemy i zapanuje powszechna szczęśliwość, po prostu raj na Ziemi.
Tak dajmy jeszcze pani minister porządzić. 😀
Uff…. szczęście, że ja edukację moich własnych dzieci mam już za sobą.
hilda: „Jeśli PO nie zdystansuje się wyraźnie od polityki obecnej pani minister, to ja raczej na nich nie zagłosuję.”
Slisznie. PiS to jak wiadomo, Partia Ekspertow. Glownie od spraw lotnictwa.
Parkerze, piszesz:
„I tym razem się bez konkretów obywa szanowne grono.
Dlaczego?
Bo to pierwszy minister który interesu uczniów reprezentuje.”
Zabawny jesteś:)
Przeciez to chyba pierwszy minister edukacji, którego działania budzą/budziły tak wielkie protesty akurat rodziców, nie nauczycieli (sprawa 6-latków)
Sorry, ale ty by dokopać nauczycielom zrobisz wszystko, nawet kłamać będziesz.
To jest jednak żałosne…
P.S. A pokaż te realne sukcey minister Hall dla uczniów?
Jakie one są?
Ja ci podam cos realnego (powinieneś za to nienawidzić PO i minister Hall): coroczne podwyżli dla nauczycieli, faktem jest, że za rządów PO wzrosły pensje nauczycieli w miarę i teraz juz stażysta nie zarabia 900 zł, tylko o 500 zeta więcej.
A.L. pisze:
2011-08-30 o godz. 17:03
A.L – lotnictwo to już całkiem nie moja bajka. 😀
grześ
Liczba dzieci które są objęte opieką przedszkolną rośnie.
To moim zdaniem zasługa pani minister.
Nikt wcześniej nie zgłaszał problemu skandalicznie niskiej liczby dzieci objętych opieką przedszkolną.
Problemu nie było, były babcie.
Posłanie sześciolatków do szkół jest działaniem w interesie dzieci i odniosą z tego korzyści. Zawsze można znaleźć „specjalistów” którzy udowodnią płaskość Ziemi, ale ogólnie nie ma sporów, że obniżenie wieku rozpoczęcia szkoły służy dzieciom.
Okres przygotowawczy był długi i znakomita większość szkól się do tego dobrze przygotowała. Tam gdzie nie, proszę pretensje kierować do władzy lokalnej, to w jej gestii jest zarządzanie szkołami.
Realnym sukcesem jest upodmiotowienie ucznia w myśleniu o szkole.
Szkoła ma być dla uczniów nie dla nauczycieli, to widać w jej działaniach.
Umożliwienie samorządom zlecania zadań edukacyjnych fundacjom i stowarzyszeniom jest działaniem dla dobra uczniów, bo zapobiega likwidacji szkół.
Łączenie placówek aby obniżyć koszty administracyjne jest działaniem na rzecz portfeli obywateli a do tego też zapobiega likwidacji placówek co jest działaniem na korzyść dzieci.
Mało?
A czym wam podpadła?
Tym samym?
A na czym to moje dokopywanie polega w tym konkretnym przypadku?
Że chwalę minister Hall?
Owszem, przeleciałem się z patykiem po klatce, ale jakie to dokopywanie?
Podwyżki dla nauczycieli uważam za potrzebne.
Połączyłbym je jeszcze ze zwolnieniem ze 100 tysięcy, którzy się do pracy nie nadają, byłyby wyższe dla pozostałych.
Ale zapowiada minister jakieś zmiany, które pozwolą na uzależnienie wysokości pensji od wyników nauczania.
Może się uda.
Trzymam kciuki.
Pani minister Hall myśli,że … myśli i źle myśli!
Parker – te 100 tysięcy, które proponujesz zwolnić, to lekko licząc nasz dozór. Na 5 nauczycieli przypada jeden z dozoru, co też dokłada swoją cegiełkę do wyjaśnienia naszej niebotycznej średniej płacy;-)
poza tym, naprawdę nie chce się nam, nauczycielom, tłumaczyć wszystkim naokoło, bez przerwy, dlaczego jest źle. Grochem o ścianę.
tomek pisze:2011-08-30 o godz. 20:11
he, he, he, Tomek, świetne, gratuluje
@parker
„Nauczycieli mamy w przeliczeniu na ucznia najwięcej w Europie a jakość nauczania poniżej przeciętnej.”
niektórzy maja odmienne zdanie:
„Twarde dane mówią co innego. W międzynarodowym badaniu PISA, przeprowadzanym przez OECD, polscy uczniowie w latach 2006 ? 2009 znacząco poprawili swoje wyniki, dzięki czemu Polska znalazła się w gronie niewielu krajów na świecie, w których w ostatniej dekadzie wyraźnie poprawił się poziom wiedzy i umiejętności młodzieży kończącej obowiązkową edukację w szkole. Polscy uczniowie zdobyli w PISA 2009 średnio 500 punktów, czyli o 6 punktów więcej niż wynosi średnia dla krajów OECD. Daje nam to 5. wynik wśród krajów UE, 9. w państwach OECD i 12. wśród wszystkich krajów uczestniczących w badaniu.”
„poza tym, naprawdę nie chce się nam, nauczycielom, tłumaczyć wszystkim naokoło, bez przerwy, dlaczego jest źle. Grochem o ścianę.”
Tak, nabór słaby.
Społeczeństwa.
Przez ostatnie cztery lata, średnia pensja nauczycieli wzrosła o ponad czterdzieści procent.
Nauczyciel dyplomowany będzie zarabiał teraz ok. 5 000
Chciałbym dorzucić Grzesiu, tak na marginesie.
Piszesz o marnych 500 zeta.
A Ty ile podwyżki dostałeś przez cztery lata, z tą wrześniową:)
Nie zdziwiłbym się gdyby Parker był na etacie w MEN. Ma poglądy wzięte z księżyca. Obojętnie co dzieje się w MEN, przyklaskuje radośnie. Nie wyobrażam sobie aby myśląca osoba nie widziała negatywów w poczynaniach pani minister chyba, że płaci się jej za to
parker pisze:
2011-08-31 o godz. 00:54
„Nauczyciel dyplomowany będzie zarabiał teraz ok. 5 000”
To demagogia i kłamstwo.
Jestem nauczycielem dyplomowanym.
Moja pensja zasadnicza brutto wynosi 2799 brutto.
Po potrąceniach będzie to netto niecałe 2000.
Moja pensja musiałaby wzrosnąć o ponad 100 %, żeby osiągnąć kwotę, o której piszesz.
Dla porównania nauczyciel niemiecki – odpowiednik dyplomowanego zarabia za 24 godziny dydaktyczne w tygodniu nie mniej niż 3000 Euro netto czyli ponad 6 – krotnie więcej.
O różnicach między pracą nauczycieli w szkole polskiej i niemieckiej pisałam dosyć obszernie tutaj:
http://chetkowski.blog.polityka.pl/2011/08/27/imprezy-na-koniec-wakacji/
Parkerze, tu se możesz wyliczyć ile zarabiam,
http://www.eduforum.pl/modules.php?name=Kalkulator
kontraktowy plus 5% dodatku za staż, gdybym miał cały etat wychodzi 1600 zeta, uwzględniając wrzesniowa podwyżkę będzie 1650-1670 (przy cąłym etacie, którego tak czy tak nie mam)
Gadanie o 5 tysiącach dla dyplomowanego jest niestety, ale ściemą, tak samo podobno kontraktowy zarabia pewnie 3, tys brutto:
.
Nie wiem, skad media biora te dane, chyba uwzględniają zarobki ludzi w kuratoriów/MEN iitd i im taka średnia wychodzi.
Więc np. te dane :
http://praca.gazetaprawna.pl/grafika/436835,44756,7_proc_podwyzki_dla_nauczycieli_w_2011_r_ale_pensja_tylko_za_obecnosc.html
odbiegają i od moich zarobków znacznie i od zarobków wielu na niekorzyść.
Parkerze, luknij se tu:
http://www.pomorskie.znp.edu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=479:rozporzdzenie-ministra-edukacji-narodowej-w-sprawie-wysokoci-minimalnych-stawek-wynagrodzenia-zasadniczego-nauczycieli-podpisane-
nie wiem, jak większość nauczycieli, ale ja zawsze zarabiam troszke ponad stawke minimalna (tam sa podane stawki brutto), do średniej mi daleko.
Od czego to zalezy itd, nie wiem, ale nie gadaj mi o srednim wynagrodzeniu, bo nigdy go nie obaczyłem:)
A propos tego dokopywania chodziło mi, że się zachwycasz jak minister Hall dba o ucznia i rodzica, a tymczasem największa krytyka spotkała ją właśnie ze strony rodziców, nie nauczycieli.
Więc coś ci gupi rodzice się nie poznali na niej:)
Ja akurat byłem zwolennikiem, by 6-latki szły do szkoły i niektóre argumenty przeciw temu projektowi minister Hall wydawały mi się bez sensu.
Trochę ci pokomplikuję ten cudownie prosty obraz świata:), gdzie wszystko do siebie pasuje itd
specjalista Parker nie odpuszcza, nadal wymądrza się na temat, o którym tak naprawdę nie ma pojęcia. Doświadczenia byłego ucznia to za mało aby wygłaszać w taki bezkkrytyczny, zarozumiały i wszechwiedzący sposób swoje poglądy (sam pan przyznał, ze dzieci nie ma , w oświacie pan nie pracuje )
odnośnie starszego wątku,
Panie Parker!
Nie dałam panu prawa zwracać się do mnie per Ty. Jeżeli chcesz sie wymądrzać, to miej odwagę pisać prawdę. Można pogubić się w tym kim jesteś. Raz niepełnosprawny – jedynym okienkiem na świat jest net – to cytat z pana wypowiedzi. Proszę nie obrażać mojej i innych inteligencji, wniosek nasuwa się sam – siedzi pan w domu.
Raz jest pan rodzicem 🙂 , innym razem nie. Po co te KŁAMSTWA?
Po co pan tu się wymądrza? Z innych blogów pana wyrzucili? Nauczyciele są i inni na tym blogu są kulturalni, nie zrobią tego. Szkoda ,że pan tego nie załapał i dlatego wydaje się panu, że pana „mądrosci” ktoś traktuje poważnie . Był pan irytujący, teraz jest pan żałosny.
PS
Gdyby posiadł pan umiejętność czytania ze zrozumieniem, to zorientowałby sie pan, że nie mam naście lat, stąd początek mojej wypowiedzi tak się zaczyna. Nie pozdrawiam pana
Chciałbym zwrócić uwagę, że jesteśmy w necie i nie zwracamy się do siebie na pan/pani tylko po nicku.
Jak ktoś tego nie rozumie, znaczy mało rozumie.
Dane na temat zarobków czerpię rzeczywiście z prasy. Znam pułapki statystyki ale na podstawie własnego portfela nie mogę na to patrzyć.
Nie wydaje mi się, żeby te dane były fałszowane. Niech ktoś ze związku (mają na to pieniądze) wykaże dlaczego średnia tyle wychodzi.
Nic mi nie pokomplikujesz @Grześ.
Ja widzę świat skomplikowanym.
Zazwyczaj krytycznie się wypowiadam na temat systemu naszej oświaty.
Nauczycieli krytykuję tylko jako hamulcowych zmian.
Krytykuję za ślepą, bezrefleksyjna solidarność grupową którą tak wyraźnie właśnie na tym blogu widać.
Za egoizm, który każe stać murem za tymi nauczycielami którzy nie powinni w szkole pracować, a uczą i krzywdzą dzieci.
Krytykuję za niski poziom intelektualny który też tak wyraźnie tutaj widać, zwłaszcza w odpowiedziach na moje komentarze.
Urzędnik może nie być za mądry, sklepikarz, pracownik banku ale głupi nauczyciel to dramat.
Bo głupi nauczyciel nie może dobrze uczyć jak nie rozumie świata który go otacza.
Niestety, na skutek negatywnej selekcji do zawodu w ostatnich latach, na skutek działania KN która nie pozwala przewietrzyć Pokoju Nauczycielskiego, mnóstwo głupców nasze dzieci próbuje uczyć. To oni nie uczą, tylko wymagają.
To oni zamiast uczyć, ćwiczą w rozwiązywani testów.
To im potrzebne są te kraty, kamery.
To oni maja mentalność klawisza o której pisałem.
I na koniec, oczywiście, że jak jestem atakowany na blogu, to się bronię.
A jak ja się mogę bronic inaczej, jak was drażniąc?
Tak samo robią wasi uczniowie i na uczniów prowokacje reagujecie tak samo.
Agresją.
Ukrytą, już ich nie bijecie, ale życie potraficie uprzykrzyć, żeby pokazać kto tu rządzi. Macie swoje sposoby.
To dlatego jesteście za selekcja uczniów.
Tych z zaniedbanych środowisk najchętniej byście w pół zamkniętych zakładach uczyli.
To dlatego takie stosunki w szkole panują, bo dużej części z was brak predyspozycji do zawodu i przygotowania.
Żeby zostać nauczycielem nic nie trzeba umieć.
Nie trzeba się wykazać żadnymi kompetencjami.
Trzeba mieć odpowiedni papierek, który może zdobyć nawet idiota.
Stanowicie klikę, groźną bo dużą i solidarną.
Jak ta klika działa, pokazuję na tym blogu rzucając wam na żer swoją anonimową osobę.
Ja tylko zapytam, szanowny parkerze, a cóż takiego zrobiła dotąd minister Hall, aby ów nienadający się do nauczania element nauczycielski usunąć ze szkół? Bo ja nie widzę niczego, a jestem rodzicem, ni nauczycielem, więc coś powinienem był zauważyć. To, że wszystkim nauczycielom przydała pracy papierkowej, to ma być według ciebie, droga do pozbycia się elementu leniwego? Że niby ci leniwi się zniechęca i pójdą poszukać innej pracy? Nie sądzę. Co zrobiła Hall, by podnieść kwalifikacje nauczycieli i sprawdzić ich kompetencje? Co rzeczywiście zrobiła Hall dla uczniów ponad to, że wrzuciła młodsze dzieci do szkoły (akurat mnie to nie przeszkadza)? Nazwanie szkoły radosną nie zmieni jej w taką. Większość działań, mających na celu poprawę funkcjonowania szkoły, konkretnej szkoły, wychodzi z inicjatyw oddolnych. Po prostu ludzie (a mówiąc ludzie, mam na myśli głównie rodziców) mają już dość bałaganu idącego z góry. Programów zmienianych bez głowy i ogłupiających uczniów. Coraz większej liczby testów zamiast coraz mniejszej. Sprawdzania uczniów po III klasie, VI, gimnazjum i dodatkowo próbnie corocznie. Testy, testy. Dodatkowo pani Hall przywołuje „sukcesy” typu wynik w PISA, doskonale będąc świadomą, że wynik ten dotyczy uczniów, których jej działania jeszcze nie objęły.
albert pisze:
2011-09-01 o godz. 10:50
„Po prostu ludzie (a mówiąc ludzie, mam na myśli głównie rodziców) mają już dość bałaganu idącego z góry. ”
Nie tylko rodzice – również nauczyciele mają dość tego bałaganu. Tego, że zamiast swój wysiłek i umiejętności poświęcić głównie na nauczanie, muszą wypełniać tony nikomu niepotrzebnej makulatury.
Bo u nas wszystko musi na papierze się zgadzać i być pięknie opisane.
Do sprawdzania papierów sprowadza się nadzór nad placówkami szkolnymi.
Jako nauczyciel mam nie tyle dość pracy z młodzieżą- bo to jest to, co mnie jeszcze w tym zawodzie trzyma, ale niekompetencji i często wręcz dyletanctwa ludzi odpowiedzialnych za organizację pracy, nadzór i zarządzania polską szkołą.
I przede wszystkim tego ciągłego zamieszania, bałaganu, chaosu i tymczasowości w polskiej szkole.
To nie nauczyciel jest tu słabym ogniwem. On nie ma żadnych możliwości, poza takimi „wirtualnymi” dyskusjami wypowiedzieć się na temat absurdów fundowanych pod hasłami reform przez kolejne rządy.
Nikt nie tylko ni pyta nauczycieli o zdanie, ale nawet nie stara się rzetelnie ze zmianami i ich celowością nauczycieli zaznajomić.
Nauczyciele mają dość ciągłych nieprzemyślanych reform, które zataczają koło, wracając do punktu wyjścia.
Po co np. była reforma doprowadzająca do powstania gimnazjów?
Byłam jednym z wielu nauczycieli, którzy krytykowali ten pomysł od samego początku, przewidując jakie będą konsekwencje.
Ale praktyków, tych „na dole” nikt nie słuchał i nie liczył się z ich opinią. Liczyły się głosy uczonych „ekspertów”, którzy szkołę znają jedynie z obrazków i opisów w „mądrych” dziełach.
Miało być niby lepiej.
Każdy,kto uczy w gimnazjum, wie, jak jest – to najgorszy typ szkoły,a praca w nim to „orka na ugorze”.
Skarżą się nauczyciele, skarżą uczniowie, skarżą rodzice.
Tylko władze są zadowolone.
Więc dlaczego dzisiaj wracamy do tego, co było, czyli łączenia szkół podstawowych i gimnazjów?
Może wystarczyło przemyśleć najpierw tę reformę?
Prawie zlikwidowano szkoły zawodowe i technika, a teraz na gwałt potrzeba wykwalifikowanych robotników.
I w efekcie do zawodówki czasem trudniej się dostać niż do liceum, które „produkuje” rzeszę nic nie umiejących i nie nadających się do żadnej pracy przyszłych bezrobotnych.
Szkoda słów jeśli chodzi o egzaminy maturalne.
O błędach w konstrukcji testów, za które ktoś otrzymuje kupę kasy, o wadach sprawdzania wg. sztywnego klucza wreszcie o poziomie wiedzy, którą owe testy sprawdzają było już wielokrotnie.
Od samego początku wprowadzenia nowych zasad podczas egzaminu maturalnego, jego organizacja jest fatalna.
Co roku praktycznie obowiązują inne zasady.
Raz egzamin podstawowy z 2 przedmiotów obowiązkowy, w następnym roku uczeń może wybrać poziom, na jakim zdaje,, potem wprowadzono 3 obowiązkowy, zrezygnowano z obowiązku zdawania wybranego przedmiotu na poziomie rozszerzonym, za to wprowadzono znowu obowiązek zdawania trzech przedmiotów najpierw na poziomie podstawowym, potem ewentualnie dla chętnych na poziomie rozszerzonym. W tym roku zlikwidowano poziom rozszerzony podczas egzaminu ustnego z języka obcego, za to podwyższono znacznie jego poziom.
Ne egzaminie gimnazjalnym tez od tego roku podczas części językowej podział na poziomy – jeszcze dzisiaj tak naprawdę nie wiadomo, jaki poziom będzie dla jakiego ucznia obowiązkowy – przy dwóch obowiązkowo nauczanych w gimnazjum językach obcych.
Jakby nie można było pozostawić tu wyboru uczniom.
Rozporządzenie na ten temat jest różnie interpretowane i na szkoleniach organizowanych przez wydawnictwa nauczyciele otrzymali sprzeczne informacje.
Oczywiście MEN nie kwapił sie do tej pory z jakimiś dokładniejszymi wyjaśnieniami, nie mówiąc o koniecznych szkoleniach.
W połowie września łaskawie zorganizowane zostaną szkolenia dla jednego tylko przedstawiciela ze szkoły.
Chyba się w MEN boją, że nauczyciele za dokładnie będą wiedzieli jak mają egzaminować.
Po co mają wiedzieć zresztą – niech improwizują – w tym chyba polski nauczyciel jest najlepszy na świecie.
Tak właśnie MEN dba o rzetelne wprowadzanie swoich reform.
Ale może się nie opłaca zrobić tego porządnie, bo jak coś nie wyjdzie, to w następnym roku się po prostu zmieni, albo wróci do tego co było.
Co tam, polską szkołę stać na eksperymentowanie kosztem uczniów głównie.
Byle się reformowało, bo można wmówić naiwniakom, ze w ministerstwie ciągle ciężko pracują.
Bałagan i krótkowzroczność, wprowadzanie nieprzemyślanych zmian na chwilę, potem wycofywanie się z nich, niekonsekwencja, nierzetelność w informowaniu o zmianach, tych którzy mają je wprowadzać – czyli nauczycieli.
To główne „grzechy” byłych i obecnych ministrów, w tym pani Hall, która w tym pospiesznym pędzie do reformowania wszystkiego jak leci, przebiła wszystkich dotychczasowych
Czy ktoś ich rozliczy z tego bałaganu?
ALe za to chętnych do rozliczania nauczyciela z jego pracy jest mnóstwo.
A że te reformy są bez sensu i często wraca się potem do tego, co było wcześniej?
A kogo to, poza nauczycielami i może co niektórymi bardziej świadomymi uczniami i ich rodzicami obchodzi?
Oczywiście wszystko odbywa się na koszt naiwnych podatników – niektórzy nawet się cieszą, że się tyle reformuje, bo ponoć poziom się przez to podnosi.
Tylko czemu na wyższych uczelniach załamują ręce nad coraz niższym poziomem wiedzy zaczynających studia?
Wiem – pewnie wykładowcy, tak jak i nauczyciele, nie potrafią po prostu uczyć, bo się przyzwyczaili do tych zdolnych i „wyuczalnych” i chcą wymagać od studenta. A on ma czerpać radość ze zdobywania wiedzy, a nie drżeć ze strachu przed egzaminem.
A tu nie ma tak dobrze, trzeba brać, co dają – każdy ma prawo zostać inżynierem, nawet jak tabliczki mnożenia nie umie, nie mówiąc o dodawaniu ułamków.
O całkach, liczbach zespolonych, rachunku prawdopodobieństwa, rachunku różniczkowym itp. itd. radzę zapomnieć drodzy wykładowcy. Czasy, w których studenci pierwszego roku dysponowali wiedzą z tego zakresu minęły wraz z 4- letnim liceum, do którego miałam szczęście jako „wyselekcjonowana” chodzić.
Hildo,
czy Parker zgodzi się z Twoim rozumowaniem?
– Pytanie oczywiście retoryczne 🙂
Hanna pisze:
2011-09-01 o godz. 15:04
„Hildo,
czy Parker zgodzi się z Twoim rozumowaniem?”
Nie liczę na to, za dużo tu konkretów, o których parker nie może mieć pojęcia, bo szkołę zna jedynie z własnych wspomnień, z opowieści pani Hall o „radosnej szkole” , a z gazet czerpie wiedze na temat niebotycznych zarobków nauczycieli.
Swoją drogą dziś w wiadomościach podali, że nauczyciel dyplomowany będzie zarabiać będzie 4800 zł. Skąd oni te dane biorą?
Toż to czysta demagogia, nic dziwnego, że ludzi krew zalewa.
Mnie samą krew zalała, bo nie wiem,kto mnie oszukuje.
Dostałam dzisiaj mianowicie druczek, na którym poinformowano mnie, że moje zarobki brutto wynosić będą od wrześnie 2 995 zł.
Netto wyjdzie trochę ponad 2000 może.
A gdzie te 4880 ja się pytam?
I kto tyle będzie zarabiał?
Może w ministerstwie i kuratoriach?
Szanowna Pani Hildo, pracuję w kuratorium i niech mi Pani wierzy zarabiam o ok. 200 złotych mniej niż Pani! Wiara w nasze niebotyczne zarobki to skrzywiony obraz „urzędasów”. Może kiedyś, kiedy istniała jedyna słuszna partia…teraz jest raczej przeciętnie biednie. Proszę również zauważyć, że nasze pensje w przeciwieństwie do pensji nauczycieli zostały zamrożone i nie możemy liczyć na podwyżki.