Imprezy na koniec wakacji

W ostatni weekend wakacji odbywa się mnóstwo imprez. Ludzie chcą hucznie zakończyć dwa miesiące wolnego. Niestety, nie wszyscy rozumieją tę potrzebę. Wczoraj byłem na takiej imprezie, którą odwiedziła straż miejska.

Bardzo się zdziwiliśmy, ponieważ imprezowaliśmy nie tak hucznie jak w innych mieszkaniach tego bloku. Jednak ludzie z innych imprez najprawdopodobniej przyuważyli radiowóz, dlatego się uciszyli i pogasili światła. Straż rzuciła okiem na okna i zobaczyła, że światło pali się tylko u nas. Gdy o północy usłyszeliśmy pukanie do drzwi, nikomu do głowy nie przyszło, że to może być władza. Raczej spodziewaliśmy się ostatnich spóźnionych gości. Byłoby z nami krucho, ale funkcjonariuszki (dwie miłe panie) były na tyle doświadczone, że od razu zorientowały się, iż jesteśmy niewinni. Ale nam było głupio z powodu samego podejrzenia, że rozrabiamy. Straszny wstyd. Wystarczyła jednak krótka rozmowa i strażniczki poszły szukać prawdziwych winowajców zakłócania ciszy nocnej.

Od razu wyjaśnię, że bawiłem się w Poznaniu. W Łodzi nikomu by do głowy nie przyszło dzwonić na policję czy do straży miejskiej z powodu hucznej imprezy u sąsiadów. Na moim osiedlu już od kilku dni ludzie ryczą, wyją i cuda odstawiają, ale ja to rozumiem, bo przecież kończą się wakacje. Natomiast poznaniacy jakoś są mniej wyrozumiali dla osób, które cierpią z powodu konieczności pójścia do szkoły. Niestety, depresja powakacyjna jest tak silna, że bez imprezy w gronie przyjaciół nie da się żyć. Dlatego proszę o więcej zrozumienia.