Najważniejsi w planie
Niedługo w szkołach zaczną powstawać plany lekcji. Odzwierciedlają one hierarchię, jaka panuje w radzie pedagogicznej. Plan lekcji bowiem zawsze jest układany pod kogoś.
Przed wakacjami zostawiliśmy koleżankom, które układają plan, swoje prośby. Każdy ma jakieś życzenia, ten chce przychodzić rano, a tamten w południe. Niektórzy pracują w kilku szkołach, inni zaś studiują, odwożą własne dzieci do szkoły albo opiekują się chorymi rodzicami. Każdy ma powód, aby plan został ułożony pod niego.
Ktoś mógłby sądzić, że w układaniu planu obowiązują zasady higieny umysłowej. W najlepszym czasie do nauki uczniowie powinni mieć przedmioty najtrudniejsze albo najważniejsze, np. w liceum maturalne. Dla umysłu korzystna jest też przeplatanka, np. po matematyce język obcy, potem chemia, wychowanie fizyczne, na końcu religia/etyka. Respektowanie tych zasad oznaczałoby, że plan układany jest pod uczniów, a to byłoby nie w smak nauczycielom. Kto to widział, żeby uczeń miał lepiej kosztem nauczyciela!
Plan układany jest tak, jak dyrekcja pozwoli. Na przykład pozwoli, aby prośby jednych nauczycieli zostały spełnione, a innych nie, bo nie. Podobno najwięcej życzeń mają księża. Ci bowiem wciąż chodzą gdzieś z Panem Bogiem. Jak na mój gust, to ustawianie planu lekcji pod Pana Boga nie jest złe. Jak mus, to mus. Kto by walczył z Panem Bogiem. Dobrze by jednak się stało, gdyby Pan Bóg otrzymał świeczkę, a diabeł ogarek. A mówiąc bardziej dosłownie: niech księża mają dobry plan, ale poloniści też nie taki najgorszy.
Komentarze
Znajoma mówi, że błogosławieństwem jest mieć pracę którą się lubi. Nie można od losu wymagać zbyt dużo. Jednemu dać pracę i dobry plan a drugiemu nic.
„Bawiłem się” w układanie planu przez jakiś czas. Wszystkich zadowolić nie można. Jeżeli ktoś chce mieć dobrze, to niech zgłosi się do szkoły i zaoferuje swoją pomoc przy układaniu w/w.
Sparafrazuję ostatnie zdanie Gospodarza: niech wuefiści maja dobry plan, ale poloniści też nie najgorszy.
W mojej podstawówce w-f ma priorytetowe miejsce w planie. Bywa więc,że uczniowie przychodzą na polski zziajani, spoceni, skłonni co najwyżej dzielić się wrażeniami po meczu albo na 7. lekcyjną, by poziewać i pomarzyć o dobrym, domowym obiadku. I choćbym wychodziła ze skóry, stosowała rozliczne metody aktywizujące, to nie przekonam ich wówczas, że np. Ania z Zielonego Wzgórza niezwykłą dziewczynką jest.
stary pisze: 2011-08-16 o godz. 15:09
„Wszystkich zadowolić nie można.”
Oczywiscie. Jeden z moich byłych szefów mawiał, że jego rolą jest uczynić wszystkich „w równym stopniu nieszczęśliwymi”, gdyż niemożliwym jest uczynienie wszystkich w równym stopniu szczęśliwymi. Robił przy tym oko i wspominał coś o nautrze ludzkiej.
Ułożenie planu zajęć powinno być jednym z prostszych zadań w szkole. W końcu to tylko szukanie maksimum wartości jakiegoś wyrażenia algebraicznego. Wystarczy przyporządkować wagi (albo stchórzyć i wszystkie wagi zrównać) całej masie czynników aby dostać odpowiednio uporządkowane wyniki. Od użytkownika powinno zależeć opisanie warunków brzegowych („zasady higieny umysłowej”) jakimi chce się kierować i zdefiniowanie jak bardzo mu na tym zależy („wagi” dla poszczególnych zasad) i podobnie postąpić z preferencjami nauczycieli co do terminu lekcji, dyżurów czy jakichkolwiek innych obowiązków. Odpowiednio premiować „religię/etykę” na ostatniej lekcji, „przeplatankę”, nierozdzielanie dwu lekcji tego samego przedmiotu, umieszczanie geografii w gabinecie geograficznym a nie na sali gimnastycznej, itd. Przepraszam, że wypisuję tutaj takie oczywistości ale wierzyć mi się nie chce, że nie ma na rynku co najmniej kilku takich programów. Jeżeli szkoła jest biedna to średnio zdolni licealiści powinni móc napisac taki sortujący program z palcem w nosie. Program powinien mieć zdolność sugerowania najmniejszej koniecznej, procentowej zmiany wag i/lub warunków brzegowych w wypadku nieistnienia rozwiązania spełniającego dany zestaw początkowy, uwzględniając zyczenie użytkownika, który byłby zapytany na początku o swoje preferencje co do skłonności do negocjowania każdej ze zmiennych.
Jeżeli waga przypisana terminowi „chodzenia z Panem Bogiem” będzie najwyższa (do czego bardzo rozsądnie skłania się Gospodarz) to będzie to jawne i skutki nie będą budziły żadnych dyskusji. W szkole na tablicy (korkowej albo internetowej) powinny być przedstawione założenia użyte przy układaniu planu a cały program powinien być dostępny każdemu do eksperymentowania z różnymi wagami i warunkami brzegowymi, w trybie „treningowym”.
zza kaluzy: ” W końcu to tylko szukanie maksimum wartości jakiegoś wyrażenia algebraicznego.”
Tym razem nie moge sie powstrzymac. Panie zza kaluzy, Pan jak zwykle pisze o czyms o czym pan nie ma zielonego pojecia.
Ukladanie planu zajec (po angielsku timetabling), wlasnie sformulowane tak jak Pan sformulowal, nalezy do kategorii problemow zwanych NP-zupelnymi (po angieslku NP-complete). Problemy te maja taka wlasciwosc ze nie stnieja algorytmy do ich efektywnego rozwiazywania. Timetabling jest ciagle w pracowniach uczonych ktorzy wymieniaja dswiadczenia na dorocznych konferencjach. Oczywiscie, sa programy komputerowe robiace to w sposob przyblizony, rozniez dostepne w Polsce. Ale nie jest to takie proste jak sie Panu wydaje. Podobnie jak sie Panu wydaje ze recepty na polska edukacje sa w USA.
Zastosowanie matematyki do układanie planu nie może mieć zastosowania z prostego powodu. Taki program musiałby odrzucić preferencje nauczycieli, bo nie wyobrażam sobie żeby uwzględniał.
Oficjalnie przecież nie można przyznać, że interes nauczycieli jest nadrzędny wobec dobra ucznia. Jak nauczyciele protestują przeciwko odbieraniu przywilejów, likwidacji szkół, czy innym zmianom mającym służyć interesowi społecznemu czy uczniom, to się za rzekomym dobrem uczniów fałszywie chowają.
Gospodarz też za ironiczną formą się chowa pisząc o układaniu planu pod nauczycieli bo wprost napisać się wstydzi, co zresztą o nim dobrze świadczy. Prawda jest taka, że tak się robi nie patrząc na interes uczniów.
A jak jakiś czas temu MEN proponowało łączenie szkół w większe placówki żeby zaoszczędzić na kosztach administracyjnych, ale też rozwiązać problem kawałków etatów nauczycieli w różnych placówkach i trudności związanych z układaniem planów zajęć z tym związanych, to gospodarz protestował.
Bo rząd chce oszczędzać na oświacie.
A wiadomo, że na oświacie nie można oszczędzać, podobnie jak na zdrowiu, bezpieczeństwie,kulturze i w ogóle na niczym tak naprawdę.
Na jedzeniu tylko wolno oszczędzać, jak podatki niewiele ludziom zostawią na chleb. Ale to indywidualnie niech sobie każdy sam oszczędza.
„Podobnie jak sie Panu wydaje ze recepty na polska edukacje sa w USA.”
Obiecałem co prawda nie komentować Twoich komentarzy jak beda rozsądne ale tym razem tak jak ty nie mogę się powstrzymać.
Święta prawda AL.
A zaza pytał, po co ja tu piszę?
Żeby A.L przekonać zazo, sprawy sobie nie zdajesz jaka to satysfakcja.
Bo z całą pewnością mam swój wkład w to odkrywcze stwierdzenie mimo że A.L będzie zaprzeczał.
„zza kałuzy”
„nierozdzielanie dwu lekcji tego samego przedmiotu, ”
Błąd, właśnie trzeba rozdzielać, przynajmniej jezyki, najgłupszym błędem (akurat bardzo częstym) jest dawanie obok siebie dwóch godzin tego samego przedmiotu.
Jest to metodycznie (w nauce języka) bez sensu i niestety także z przyczyn organizacyjnych złe (jeśli przepadają, to zawsze obie lekcje), trudniej też zastepstwa na 2 godz zrobić.
Oczywiście rozumiem, że gdyby zawsze rozdzielano, to pewnie wolnego czwartku bym nie miał w poprzednim roku, ale mimo to jest to złe.
A.L. pisze: 2011-08-16 o godz. 19:24
„Panie zza kaluzy, Pan jak zwykle pisze o czyms o czym pan nie ma zielonego pojecia.”
Przykro mi, że w pańskiej opinii „jak zwykle” piszę o czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia. Mam nadzieję, iż czasami, podobnie jak ślepej kurze, udaje mi się napatoczyć na jakieś ziarno. A nawet jeżeli nie, to od samego dziobania robi mi sie cieplej.
Szkoda, że krzusi pana kurz powstajacy przy moim dziobaniu.
„Ukladanie planu zajec (po angielsku timetabling), wlasnie sformulowane tak jak Pan sformulowal, nalezy do kategorii problemow zwanych NP-zupelnymi (po angieslku NP-complete). Problemy te maja taka wlasciwosc ze nie stnieja algorytmy do ich efektywnego rozwiazywania.”
Dziękuję (bez złośliwości ani podtekstów) za odesłanie mnie do oślej ławki. Rzeczywiście zdołałem dokładnie zapomnieć to, czego kiedykolwiek dowiedziałem się na temat teorii optymalizacji, rozwiązywalności NP problemów, szyfrowania, elementów teorii grafów i wymaganego do rowiązywania tego wszystkiego czasu obliczeniowego.
„Timetabling jest ciagle w pracowniach uczonych ktorzy wymieniaja dswiadczenia na dorocznych konferencjach.”
Nigdy nie uważałem, że używanie Excela, Minitaba czy Matlaba powinno pociągnąć za sobą zamknięcie wydziałów matematyki wszystkich uniwersytetów. Ale lepiej używać jakichś, choćby niedoskonałych narzędzi, niż niczego.
„Oczywiscie, sa programy komputerowe robiace to w sposob przyblizony, rozniez dostepne w Polsce.”
I właśnie na przekonaniu o tym opierałem swój optymizm. Oraz na fakcie, że mój syn numer cztery będąc w gimnazjum popełnił wraz z kolegami właśnie taki, uproszczony program generujacy plan lekcji dla swojej szkoły. O ile wiem, program jest w użyciu do dzisiaj i był przyjęty jako krok do przodu w stosunku do ręcznego ustalania planu.
„Ale nie jest to takie proste jak sie Panu wydaje.”
Wydawało mi się (całkowicie błędnie) że jest inaczej ale dzięki pańskiemu wpisowi poczytałem trochę na internecie i zawstydzony próbuję zniknąć za moją oślą ławką.
Chcę tylko zapewnic A.L., że nie uważałem, iż zachęcając do użycia czegoś uproszczonego będę miał zawsze gwarancje sukcesu. Zasugerowałem co należy zrobić „w wypadku nieistnienia rozwiązania spełniającego dany zestaw początkowy” a więc przynajmniej przeczuwałem, iż program może nie dać (bez ręcznych poprawek) zadawalających rezultatów.
Ugryzłem się też w język pisząc mój poprzedni post przed dodaniem czegos w guście „a także zdolny do określenia jak daleko od teoretycznego optimum znajduje się podany plan”.
😉
„Podobnie jak sie Panu wydaje ze recepty na polska edukacje sa w USA.”
Jedyne o co mi chodzi to próba zastosowania porównania (benchmarking) pomiedzy różnymi systemami. Jeżeli pisałem, na tyle na ile znam fakty, o amerykańskiej szkole i społeczeństwie to niekoniecznie dlatego, że cośtam podobało mi sie albo nie podobało. Nauczyciele sami potrafia wyciągnąć swoje wnioski. Mnie ciekawiło jak inni coś rozwiazali i jakie maja teraz tego skutki. Czy to kopiować czy modyfikować i jak bardzo w warunkach polskich to już inne pytanie.
USA to ogromny kraj. Wielki jak słoń. Mam wrażenie, że zza kałuży oraz A.L. dotykali różnych części owego słonia. Być może mnie było dane poznać tego słonia przez dotknięcie paznokcia jednej nogi. A.L. dotykał zaś i trąby, i nóg i ogona i uszu. I lepiej wie, jak ten słoń wygląda. Nie kłóce się, tylko staram się uczciwie opisac ten słoniowy paznokieć.
@parker „Zastosowanie matematyki do układanie planu nie może mieć zastosowania z prostego powodu. Taki program musiałby odrzucić preferencje nauczycieli, bo nie wyobrażam sobie żeby uwzględniał.”
a jednak takie programy są i działają całkiem sprawnie, szkoda, że znowu rzeczywistość przekracza pańskie wyobrażenia. Priorytetem w takich programach jest to aby uczeń nie miał okienek w czasie lekcji. Ale niby dlaczego ma nie uwzględniać preferencji nauczycieli?
parker, czemu ty tak nienawidzisz tych nauczycieli?
grześ pisze:
2011-08-16 o godz. 22:09
„Jest to metodycznie (w nauce języka) bez sensu i niestety także z przyczyn organizacyjnych złe (jeśli przepadają, to zawsze obie lekcje), trudniej też zastepstwa na 2 godz zrobić.”
Właściwie jako uczniowi to pasują mi dwie nierozdzielone lekcje, szczególnie jak są tematy „na dwie godziny lekcyjne”, bo wtedy się wątku przynajmniej nie traci. Zdecydowanie wolę mieć dwa polskie podrząd niż jeden na pierwszej a drugi na ostatniej. Jedna lekcja danego przedmiotu dziennie to też nie za dobrze, a wręcz źle. Dlaczego? Z powodu książek, które są naprawdę ciężkie, jeśli chce je się nosić wszystkie. Mając 6 lekcji dziennie chyba wolałabym mieć dwie matematyki, dwa polaki i dwa angielskie, bo to są 3 zestawy książek, a nie powiedzmy 6, kiedy każda godzina to inny przedmiot.
Zastępstwa i tak rzadko kiedy odpowiadają przedmiotom (nauczyciel od polskiego na zastępstwie z matmy itp.), materiał i tak nie jest realizowany, więc co za różnica.
Niektórym nawet ustalony plan nie przeszkadza, zawsze z kimś się domówić, trochę pokombinować i mamy dłuższy o jeden dzień weekend. Moja ex-matematyczka była w tym dobra, szczególnie jeśli chodziło o piątki i poniedziałki. I tak kiedy w poniedziałek mieliśmy 5 lekcji razem z matematyką, trzeba było dla dobra nauczyciela przełożyć tę matematykę na środę, co z tego że dla uczniów dzień to był koszmarny, bo i tak 7 lekcji, a tu jeszcze matematyka na 8. dochodzi. Za to w poniedziałek mieliśmy 4 i w sumie też można sobie weekend przedłużać. Na 4h do szkoły? Sam dojazd zajmuje średnio około 0,5h, w dwie strony mamy już 1h, a do tego bilet autobusowy drogi… 5zł, żeby jechać do szkoły na 4h – strata czasu, nieprawdaż? Więc i nauczyciel szczęśliwy i uczniowie też mogli się czasami uszczęśliwić.
parker pisze: 2011-08-16 o godz. 20:07
?Podobnie jak sie Panu wydaje ze recepty na polska edukacje sa w USA.?
Święta prawda AL.
Parker, przypominasz mi polskich polityków, prezydentów i premierów odwiedzających Waszyngton i spotykających się z aktualnym prezydentem USA.
Takiej czołobitności, rozanielenia i (jak by moja mama powiedziała) „sikania w majtki” malującego sie na ich twarzach ciężko opisać.
Jasne jest, że myślenie maja wtedy wyłączone.
Liczy się tylko jeden ciąg myśli i (jak fatalnie dla tych oficjeli) każdy widzi te myśli w ich przezroczystych czaszkach:
Dolary!
Władza!
Sztandar powiewa!
Żołnierz!
Prezydent USA!
Uścisnął mi rękę!
Dolary!
Władza!
Drugi, większy sztandar!
Rzym!
Jestem w Rzymie!
Władza!
Kompania wojska!
U cesarza!
Dolary!
Cesarz uścisnął MI rękę!
Sekretarz stanu!
Dywan!
Dla mnie!
Na Kapitolu!
Władza!
Dolary!
Ja!
Bardzo rzadko w Polsce ludzie są w stanie wyłączyć wszelkie (cholera skąd biorące się?) emocje i stereotypy na temat USA i analizować normalnie wiadomości. Taki sam kraj, tylko większy i bogatszy.
Jakby mnie ktos opowiadał o Brazylii tez bym sie cieszył. Czy o Finlandii albo Singapurze.
Zamykanie uszu, zapuszczanie klapek na oczy nie jest cechą specyficznie polską ale mało pomocną.
Nie martw się tylko za bardzo, parker. W USA nauczyłem się skrótu „NIH”. Not Invented Here. Nie Wynalezione Tutaj. Czyli nie u nas w zakładzie, wydziale, grupie.
Jeżeli ktoś przychodzi „z zewnątrz”, jest obcy i kto by go tam słuchał. Nasze problemy są tak unikalne i niepowtarzalne, że niczego nie możemy nauczyć się od nikogo.
W USA politycy często walczą ze sobą oskarżając się o próby wprowadzania obcych (a więc z definicji gorszych) rozwiązań. Kanadyjskich, brytyjskich albo (to juz największa wyobrażalna obelga) „europejskich”.
Jesteś parker w dobrym towarzystwie. Polska biel jest najbielsza a polska czerwień najczerwieńsza. Nikt takich nie ma.
Ani Monako, ani Indonezja nie mówiąc juz o Szwajcarii. Tfu, na psa urok, jakieś Szwajcarskie krowy będą nam tu w Polsce srać. Jakbyśmy własnych, holenderskich nie mieli.
nikt z zabierających głos w powyższej dyskusji, nigdy nie układał planu zajęć dla choćby 6-cio oddziałowej szkółki ///pozdrawiam
zza kaluzy: Pani zza kaluzy, ja sie ciesze ze Pan zna, cytuje „Excela, Minitaba czy Matlaba”. To potega. Ale ja mialem przede wszystkim na mysli takei Panskie zdanie, tez cytuje: „Jeżeli szkoła jest biedna to średnio zdolni licealiści powinni móc napisac taki sortujący program z palcem w nosie”
I mialem wlasnei zadac klam temu zdaniu. Przykro mi ze nie wyrazilem sie dostatecznie jasno. Otoz, gdyby Pan mial jakie takie pojecie o sprawie to by Pan wiedzial ze licealisci tego nie napisza. Dla przykladu, Timetabling Projest na Purdue University trwal od roku 2001 do 2006, a ostateczne „produktyzacja” czyli doprowadzanie programu do takiej postaci aby byl uzyteczny trwalo do roku 2008.
W sam raz projekt dla licealistow…
Chaialem ejszcze dodac, tak na marginesie, ze Panske koncepcja wyrazania preferencji przy pomocy „wag” jest chybiona. Dlaczego? No dlatego ze przy optymalizacji calkowitoliczbowej zbior Pareto jest na ogol niewypukly, a zatem funkcja liniowa moze wybrac z tego sbioru tylko te elementy ktore sa tozsame z elementami jego powloki wypuklej. Ine elementy, ktorych jest na ogol bardzo duzo, beda ignorowane.
cvb
A czemu ten program który jest, ma tylko tak proste zadanie, jak brak okienek u uczniów.
Czemu nie zadać mu braku okienek u nauczycieli, nie uwzględnić preferencji tych którzy lubią sobie pospać rano, mają fuchę na 14 we wtorki i czwartki?
Bo się nie da Panie informatyk.
Już uwzględnienie potrzeb uczniów zgodne ze współczesna wiedzą o nauczaniu jest niewykonalne i trzeba iść na kompromisy.
To nie trudno sobie wyobrazić Panie informatyk, że próba uwzględnienia preferencji nauczycieli przy układaniu planu odbędzie się zawsze kosztem uczniów.
Ja nie nienawidzę nauczycieli. Nienawiść w ogóle jest mi obca.
Podobnie jak nie nienawidzę Żydów, Cyganów, Ruskich, czarnoskórych, skośnookich, niepełnosprawnych, rolników, kierowców TIRów ( tu musiałem się zastanowić, ale ostatecznie tylko nie darzę ich sympatią,, bo dużo jeżdżę i próbują mnie zabić) lekarzy, piekarzy, kobiet, dzieci, starców i homoseksualistów.
Wszystkich których pominąłem serdecznie przepraszam.
Głupców nie lubię, ale tylko wtedy kiedy się ze swoja głupotą obnoszą.
Czy to zaspokaja Twoja ciekawość odnośnie mojej osoby czy mam jeszcze coś o sobie napisać?
Bo ciekawskich lubię akurat.
A.L. pisze: 2011-08-17 o godz. 04:22
zza kaluzy: Pani zza kaluzy, ja sie ciesze ze Pan zna, cytuje ?Excela, Minitaba czy Matlaba?. To potega.
(…)
I mialem wlasnei zadac klam temu zdaniu.
(…)
Przykro mi ze nie wyrazilem sie dostatecznie jasno. Otoz, gdyby Pan mial jakie takie pojecie o sprawie.
A.L., radzę poradę u specjalisty. Trzeba mieć w sobie potężny ładunek agresji aby wpisywać się gdzieś na internetowym blogu po to, aby „zadawać kłam”.
Upewniam pana, iż „wyraził sie pan dostatecznie jasno”. Jeńców pan nie bierze. Wszędzie, gdzie pan się pojawia, tylko i wyłącznie pan może zająć pozycję samca alfa.
W związku z tym zapewniam pana, że mogę być samcem omega. Mój opór jest daremny i wszystkie moje samice są od dzisiaj pańskie. Proszę tylko o niepożeranie wszystkich moich młodych. Proszę zostawić chociaż kilka. One niewinne, chociaż mają podły materiał genetyczny i zgadzam się, że zasługują na pożarcie przez samca alfa.
Panu Jackowi Kubiakowi na jego „Niedowiary. Blog (szalonych) naukowców” wystarczyły pańskie trzy wpisy aby właściwie podsumować pana:
„jk pisze: 2011-07-28 o godz. 21:10
Mam wrazenie, ze A.L. z nikim nie dyskutuje.
Bo wie wszystko.”
@parker „A czemu ten program który jest, ma tylko tak proste zadanie, jak brak okienek u uczniów.”
widzę, że ma pan bogate doświadczenie z tego typu programami, że wie pan najlepiej
„A czemu ten program który jest, ma tylko tak proste zadanie, jak brak okienek u uczniów.”
mam tu cytować pełne specyfikacje? bądźmy poważni
Google wie wszystko. Co to warte? Być może ktoś używał i podzieli się doświadczeniami.
Przynajmniej widać rząd wielkości ceny, jaką trzeba zapłacić za coś takiego.
ATS4 (do 30 grup, do 100 nauczycieli) 4120 zł
http://www.ats4.com/www/cennik_2010.pdf
Vulcan (szkoły > 1200 uczniów) 1810 zł
http://www.vulcan.edu.pl/zakupy/Cennik/Strony/pakiety_optivum.aspx
Astar (do 250 nauczycieli) 600 zł
http://www.astar05.pl/planintro.html
Program komputerowy nie jest doskonały, w mojej szkole nie zdaje egzaminu, bo np. wf odbywa się w 4 grupach, a to są 3 klasy – 3 grupy męskie i jedna żeńska ale za to z każdej z klas i komputer nie uznaje takiego wyjścia.
cvb
Nie ma doświadczeń z takimi programami.
Mam doświadczenie z życiem.
I moje życiowe doświadczenie mi mówi,że jak nie da się ułożyć planu lekcji idealnego, który będzie uwzględniał potrzeby uczniów to znaczy, matematyka i inne przedmioty ścisłe nie za późno i nie po sobie ale też nie na pierwszej lekcji kiedy umysł zaspany, wf jako odpoczynek dla umysłu gdzieś w środku lekcji nie więcej niż sześć siedem lekcji dziennie itd to tym bardziej nie ma miejsca na preferencje nauczycieli.
A czasem się musi i dla nich miejsce znaleźć, jak szkoła nie ma całego etatu dla jakiegoś specjalisty i musi się nim z inna szkołą dzielić.
Nie odnosisz się do meritum, co ja niewyraźnie piszę, czy nie jest to Twoją intencją?
Czemu Ty tak nienawidzisz rodziców?
zza kaluzy: „Panu Jackowi Kubiakowi na jego ?Niedowiary. Blog (szalonych) naukowców? wystarczyły pańskie trzy wpisy aby właściwie podsumować pana:
?jk pisze: 2011-07-28 o godz. 21:10
Mam wrazenie, ze A.L. z nikim nie dyskutuje.
Bo wie wszystko.?
Dziekuje za cenny wklad do dyskusji. Ja juz kiedys Panu poradzilem: niech Pan pisze krocej, a na temat.
zza kaluzy: „Parker, przypominasz mi polskich polityków, prezydentów i premierów odwiedzających Waszyngton i spotykających się z aktualnym prezydentem USA.”
Panie zza kaluzy, mam warzenie ze nie zrozumial Pan co ja cchialem powiedziec a co chcial powiedziec parker odpowiadajac mnie.
Niech Pan jeszcze raz przeczyta.
Ponieważ Pani Minister jest tu częstym bohaterem to ku uciesze Gospodarza taki link:
http://www.se.pl/multimedia/galeria/67186/minister-katarzyna-hall-leczy-kolano/
Pozdrowienia i dobrego planu na nowy rok !
„No dlatego ze przy optymalizacji calkowitoliczbowej zbior Pareto jest na ogol niewypukly…” – A.L., dobry podręcznik na temat tych zagadnień, jeśli jesteś zorientowany (nie jakikolwiek, bo to nie problem). Z góry dziękuję.
@parker, nie nienawidzę rodziców, sam nim jestem, nie mam ku temu zresztą powodu, nie jestem wychowawcą 🙂 Ale z opowieści kolegów wiem, że od czasu do czasu trafia się upierdliwy rodzic, któremu nic a nic się nie podoba. Moje kontakty z rodzicami ograniczają się do konsultacji i są zawsze bardzo sympatyczne i pozytywne. Temat nielubienia rodziców chciałbym tym zamknąć.
„A czasem się musi i dla nich miejsce znaleźć, jak szkoła nie ma całego etatu dla jakiegoś specjalisty i musi się nim z inna szkołą dzielić.” bardzo dobrze, że o tym wspomniałeś, to są głównie te preferencje nauczycielskie
„I moje życiowe doświadczenie mi mówi,że jak nie da się ułożyć planu lekcji idealnego” nie da się, ale można dążyć do tego a programy do tego napisane bardzo ułatwiają osiągnięcie tego celu
„matematyka i inne przedmioty ścisłe nie za późno i nie po sobie ale też nie na pierwszej lekcji kiedy umysł zaspany” ale zdajesz sobie sprawę, że klas jest wiele a nauczycieli danego przedmiotu ograniczona liczba i się po prostu nie da?
Adam J: „A.L., dobry podręcznik na temat tych zagadnień, jeśli jesteś zorientowany (nie jakikolwiek, bo to nie problem). Z góry dziękuję.”
Ale podrecznik konkretnie czego – optymalizacji wielokryterialnej czy calkowitoliczbowej?
Moze przejdziemy na majla, bo to jakby nie na temat tego forum. Do zainicjowania konwersacji proponuje alewando malpa hotmail.com
zadziwiają mnie tu zawsze arcynaukowe dyskusje komentatorów. Tacy wszyscy mądrzy, że od razu widać brak kontaktu z materią szkolną. My, prości nauczyciele, to tylko kłody widzimy i własną krzywdę.
A programy komputerowe zazwyczaj wysiadają przy średniej wielkości szkole. Owszem, układają, ale nie wszytko; zostawiają resztówki do ręcznego poprawienia przez człowieka, bo to za trudne:-)
cvb
Meritum dyskusji dotyczy, pod kogo układać plan lekcji, pod uczniów jak powinno być, czy pod nauczycieli jak często się zdarza.
Program komputerowy jest tylko narzędziem.
Żeby działał musi dostać założenia, kryteria przy pomocy których ułoży optymalny plan lekcji.
Napisałem, że nie może planu lekcji układać program komputerowy, bo wtedy nie uwzględniałby preferencji nauczycieli, bo nie można się przyznać do tego, że interes nauczycieli często bierze górę nad interesem uczniów.
Bo jeżeli interesu uczniów nie da się zaspokoić w 100% to uwzględnienie interesu nauczycieli musiałoby się odbyć kosztem uczniów.
Pytałeś dlaczego by nie uwzględniać interesu nauczycieli, to odpowiadam, trzeci raz już chyba.
Teraz rozumiesz?
Nie mam talentu pedagogicznego ale wielu nauczycieli też nie ma, a uczą więc może mnie się uda Ci coś wytłumaczyć 🙂
parker: „Napisałem, że nie może planu lekcji układać program komputerowy, bo wtedy nie uwzględniałby preferencji nauczycieli”
„Mala Encyklopedia Filozofii”, PWN, 1958: „Maszyna nigdy nie zastapi czlowieka, albowiem maszyna nie moze miec swiadomosci klasowej”
każdy plan lekcji jest pewnego rodzaju kompromisem, co jest priorytetem to już napisałem wcześniej, nie ważne czy ułoży to człowiek czy komputer mu w tym pomoże
Jaki interes uczniów podporządkowany interesowi nauczycieli. Co za bzdury. Plan układa sie tak, aby uczniowie nie mieli okienek, nie znam szkoły, gdzie byłoby inaczej. Oczywiście potem można się bawić w preferencje (uzasadnione), o ile się da.
A.L
Trudno o lepszą puentę.
Zapamiętam, nie znałem.
Dil-Se
Tylko brak okienek powinno się brać pod uwagę układając plan?
Czy są jeszcze jakieś inne założenia które powinno się spełnić ze względu na dobro uczniów i skuteczność nauczania?
Da się taki plan ułożyć które by wszystkie te założenia spełniał?
Jeżeli się nie da, to uwzględniając preferencje nauczycieli można nie pogorszyć planu z punktu widzenia dobra ucznia?
Czy uwzględnia się preferencje nauczycieli układając plan?
Gospodarz pisze, że tak. Jeden z uczniów opisuje taki przypadek.
Ja pamiętam ze szkoły takie zjawisko.
Uważasz, że stawianie interesu nauczycieli przy układaniu planu przed interesem uczniów, się nie zdarza, zdarza sporadycznie, jest często spotykanym zjawiskiem?
Nie mówimy o okienkach uczniów tylko o ośmiu lekcjach i dwu ostatnich matematykach wcześniej fizyką poprzedzonych na przykład.
Ja pamiętam taki dzień w szkole kiedy miałem plan: polski, zpt,zpt, wf.
Mniej było wtedy przedmiotów michałków, więc sobie wyobraź jak pozostałe dni tygodnia dzięki takiemu planowi wyglądały.
Rzadko tu uczniowie zaglądają, daliby przykłady.
Czasem nieprzyjazny uczniowi plan lekcji wynika z nieudolność układających plan, część z obiektywnych trudności ale zdecydowana większość podejrzewam z praktyk przedstawionych na blogu.
PS. Kontroluje ktoś szkoły z zewnątrz pod kątem ułożonego planu zajęć?
parker: „Da się taki plan ułożyć które by wszystkie te założenia spełniał?
Jeżeli się nie da, to uwzględniając preferencje nauczycieli można nie pogorszyć planu z punktu widzenia dobra ucznia?”
Przewaznie sie nie da. Jak sie do takiego programu wprowadzi wszystkie ograniczenia, okazuje sie ze rozwiazania nie ma. Wiec postepuje sie w ten sposob ze ograniczenia dzieli sie na „sztywne” i „miekkie”. Sztywne to takie ktorych naruszyc nie mozna, na przyklad nie moze byc dwoch lekcji w tej samej sali w tym samym czasie, albo nie moze byc tak ze nauczyciel prowadzi dwie lekcje w tym samym czasie. Mozna wprowadzic inne „sztywne” ograniczenia. Ograniczenia „miekke” to takie ktore mozan naruszyc – na przykald nauczyciel nie chce zaczynac lekcji pzred 10 rano. Ale jak mu sie kaze, to bedzie zaczynal.
Program ukladajacy rozklad zajec dziala tak ze spelnia „sztywne” ograniczenia i stara sie spelnic tak duzo „miekkich” ograniczen jak to jest mozliwe, a zarazem minimalizuje stopien naruszenia miekkich ograniczen ktorych spelnic sie nei da.
I teraz: w reku operatora jest podzial na sztywne i miekkie ograniczenia. Podobnie w reku operatora jest to ktore miekkie ograniczenai bedzie sie naruszac i o ile. Czyli preferencje „waznosci” miekkich ograniczen.
Program nei uklada planu zajec. Plan zajac uklada czlowiek wyposazony w narzedzie pomocnicze – kalkulator do ukladania planu, ktore to narzedzie ten proces usprawnia. Takie narzedzia nosza nazwe „systemow wspomagajacych decyzje”. Czyli tak naprawde – rozklad zajac jest taki jak chce osoba ukladajaca ow rozklad. Program zapewnia tyle ze ow rozkald ma sens „fizyczny”
Nie zdałeś matury??? SPRAWDŹ: http://www.niezdalemmatury.pl