Najważniejsi w planie

Niedługo w szkołach zaczną powstawać plany lekcji. Odzwierciedlają one hierarchię, jaka panuje w radzie pedagogicznej. Plan lekcji bowiem zawsze jest układany pod kogoś.

Przed wakacjami zostawiliśmy koleżankom, które układają plan, swoje prośby. Każdy ma jakieś życzenia, ten chce przychodzić rano, a tamten w południe. Niektórzy pracują w kilku szkołach, inni zaś studiują, odwożą własne dzieci do szkoły albo opiekują się chorymi rodzicami. Każdy ma powód, aby plan został ułożony pod niego.

Ktoś mógłby sądzić, że w układaniu planu obowiązują zasady higieny umysłowej. W najlepszym czasie do nauki uczniowie powinni mieć przedmioty najtrudniejsze albo najważniejsze, np. w liceum maturalne. Dla umysłu korzystna jest też przeplatanka, np. po matematyce język obcy, potem chemia, wychowanie fizyczne, na końcu religia/etyka. Respektowanie tych zasad oznaczałoby, że plan układany jest pod uczniów, a to byłoby nie w smak nauczycielom. Kto to widział, żeby uczeń miał lepiej kosztem nauczyciela!

Plan układany jest tak, jak dyrekcja pozwoli. Na przykład pozwoli, aby prośby jednych nauczycieli zostały spełnione, a innych nie, bo nie. Podobno najwięcej życzeń mają księża. Ci bowiem wciąż chodzą gdzieś z Panem Bogiem. Jak na mój gust, to ustawianie planu lekcji pod Pana Boga nie jest złe. Jak mus, to mus. Kto by walczył z Panem Bogiem. Dobrze by jednak się stało, gdyby Pan Bóg otrzymał świeczkę, a diabeł ogarek. A mówiąc bardziej dosłownie: niech księża mają dobry plan, ale poloniści też nie taki najgorszy.