Żeby się nie pozabijać
Kiedy omawiam ze studentami przypadki postępowania uczniów, nieraz słyszę komentarz: „Zabiłabym gnoja za coś takiego”. Przyszłe nauczycielki reagują bardzo emocjonalnie. Bo też nie mieści się w głowie, że uczniowie mogliby coś takiego zrobić. A jednak.
Idę dzisiaj do Teatru Nowego na przedstawienie „Belfer” (zobacz info). Bohaterem sztuki jest nauczyciel, który nie wytrzymał i pewnego dnia zaczął strzelać do swojej klasy. Zabił parę osób, większość mocno poranił. Oprócz kary więzienia kazano mu jeździć po szkołach i rozmawiać z nauczycielami o agresji. Bo przecież agresja to nie tylko sprawa uczniów. Także nauczycielom puszczają nerwy i mają ochotę „walnąć w ten głupi łeb”.
To tylko sztuka. Żaden prawdziwy nauczyciel nie pozabijał swoich uczniów, nie strzelał do klasy, która go upokarzała. To dobrze. Można więc będzie się pośmiać z nieporadnego nauczyciela, gdy nie radził sobie z klasą, zadumać nad zachowaniem rozwydrzonej młodzieży, pomyśleć, do czego może prowadzić bezradność pedagoga. A jednak problemy nie są tylko artystyczne. To niezupełnie fikcja. Jak powiedział jeden z nauczycieli, tych prawdziwych, nie ze sztuki: „Kiedy byłem uczniem, stawałem na baczność przed swoim nauczycielem. Dzisiaj sam jestem nauczycielem i staję na baczność przed swoimi uczniami.” Tylko jak długo tak można?
Sztuka genialna, problemy ważne, treść obrzydliwa. Do czego to bowiem doszło, że musimy się zastanawiać nad tym, co zrobić, aby się w szkole nie pozabijać.
Komentarze
http://www.dziennik.krakow.pl/pl/aktualnosci/kraj/1126535-piaty-stopien-dla-nauczycieli.html
Wczoraj profesjonalnie (mam nadzieję) i w pełni spokojnie załatwiłam sprawy uczniów uciekających z lekcji, a w domu nakrzyczałam na kota… Co biedne zwierzęcie winne, że w pracy nerwówka?
Odnosnie tekstu który podaje Grońcia: stażna studiach, państwowy egzamin- już dawno twierdziłem, że to doskonały pomysł!
Tylko niech przy zatrudnianiu nauczyciela wynik tego egzaminu będzie dla dyrektora wiążący- kto ma lepszy wynik ma pierwszeństwo w przyjęcdiu do pracy i basta. Skończy się poplecznictwo. Jasne, przejrzyste zasady, koniec ze znajomymi królika.
Co do strzelania do dzieci to chyba juz był taki przypadek, na szczeście nie w Polsce. „I don’t like mondays” Boba Geldofa zdaje się o tym mówi, ale muszę sprawdzić.
dawno temu,sędziwa prof historii oznajmiła mi :
– Dorota złym nauczycielem jest ten , który nie potrafi zainteresować zagadnieniem swoich uczniów .
Broniarz nie po raz pierwszy strzela do własnej bramki.
„Belfra” obejrzałam jakieś sześć lat temu. Mam nadzieję, że jest to ten sam monodram w wykonaniu Wojciecha Pszoniaka? Świetny, rewelacyjnie był zagrany. I co ciekawe, ten kreowany nauczyciel ani przez chwilę nie przypominał słabej, niezaradnej sierotki proszącej się o wiadro na głowę. Tak to w każdym razie zapamiętałam. Silny człowiek, a jednak nie dał rady.
Głupocie, hucpie, tupetowi i chamstwu trudno dać radę. Ale i omijanie jest przegraną.
Odbiegniemy od tematu. Ja mam mieszane uczucia co do egzaminu. Bo wg mnie moje umiejętności kluczowe to:
1) umiejętność przekazania dzieciom tego co wiem
2) empatia
3) cierpliwość
4) stanowczość
itp itd. A tego się testami nie sprawdzi. Wygra „kujon” a nie koniecznie będzie to najlepszy nauczyciel. Jak byłam na studiach najlepsza na roku osoba- Ula- była genijalna. Ona po prostu żyła na innej płaszczyźnie matematyki. Ale za nic nie umiała nikomu pomóc. Bo ona po prostu nie wiedziała jak to wszystko ma przekazać. Ona to rozumie i czemu reszta nie???
Może mój wpis brzmi jakbym się takiego egzaminu bała. Nie, nie boję się. Merytorycznie jestem świetna, prawo oświatowe znam bo tworzę statut szkoły non stop, tworzę stronę szkoły więc i informatycznie jest spoko. Jestem koordynatorem międzynarodowym projektu unijnego więc można zakładać że i angielski jest w odpowiednim stopniu. Ale czy własnie to wszystko oznacza że ja najlepiej uczę??? A moze ja jestem w stanie od ręki wymienić cele, zadania, formy, rodzaje oceniania itp itd ale wcale tego nie stosuję?
Nie mam pomysłu na zweryfikowanie mojej pracy. Ale wydaje mi się że jednak w pracy nauczyciela ważniejsze są predyspozycje psychiczne niż wiedza.
lidqa ma rację. Pełen szacun, że tak powiem.
Jak system jest absurdalny to jego „poprawianie” rodzi kolejne absurdy.
Powodem wprowadzenia nowego stopnia naukowego jest to, że stopień najwyższy osiąga się już po dziesięciu latach pracy, wiec nauczycielom brakuje motywacji do dalszego rozwoju.
Jeżeli przyjmiemy, że człowiek przy dzisiejszej długości życia, po studiach powinien pracować ok 40 lat (proszę się tylko nie czepiać tej liczby, bo nie o tym chciałbym dyskutować) a średnio na osiągniecie kolejnych stopni potrzebuje 2.5 roku to ten nowy stopień osiągnie po 12.5 latach pracy.Na potrzeby rozmowy niech będzie po 15 latach jeśli szybkość awansu nie jest liniowa.
To co potem?
Nowe stopnie?
Ile ich powinno być?
Dziesięć?
To może te awanse są po prostu za szybkie?
A może w ogóle są niepotrzebne i powinno się płacić za wyniki, za zdolności, za zaangażowanie?
Może bogate gminy powinny płacić więcej niż biedne jak to się dzieje w przedsiębiorstwach gdzie za te samą pracę w Warszawie czy Poznaniu płaci się więcej niż w pod Lublinem, bo rynek tym steruje więc nie ma do kogo mieć pretensji?
Jakoś inne zawody w których nie ma urawniłowki płacowej sobie z tym problemem radzą.To po co wymyślać kwadratowe jaja?
Zgadzam się z @lidqą że taki egzamin nie byłby miarodajny.
Wogóle uważam że nie jest potrzebny.
Papiery na nauczyciela powinno się robić raz.
Wtedy powinno się sprawdzać predyspozycje do zawodu i poziom wiedzy w „przedmiocie”. Żeby nie dopuścić do pracy w zawodzie absolwentów Wyższych Szkól Gotowania na Gazie i takich którzy nie mają predyspozycji do uczenia. Potem przez cały czas kariery zawodowej, część wakacji powinna być poświęcana przez nauczycieli na doskonalenie i uwspółcześnianie wiedzy zarówno z przedmiotu jak i pedagogiki.Takie kursy powinny się corocznie kończyć egzaminem czy innym zaliczeniem.
Wtedy na rynku pracy największe wzięcie i pensje mieliby najbardziej doświadczeni nauczyciele.
Jak pamiętam z moich szkolnych czasów, największym autorytetem i najlepszymi wynikami legitymowali się najstarsi wiekiem i doświadczeniem nauczyciele.
@pez
Czyli powodem utrzymywania tego chorego systemu jest zagrożenie układami przy przyjmowaniu do pracy?
A dziś ich nie ma?
Jakby urynkowić ten zawód to byłoby ich więcej?
A dlaczego?
Nie jest rozsądne to co piszesz.
@lidqa- dlatego forma egzaminu to w tym przypadku najważniejsza kwestia. Nie powinien on polegać na sprawdzeniu teoretycznej wiedzy. Trudna kwestia, ale do przemyślenia. Czasem na hospitacji od razu widać u nauczyciela to coś, co mówi że to ten człowiek, a u innego że do przekazywania wiedzy się nie nadaje. Ważna jest też umiejętność pewnej improwizacji, nie wszystko da się ułożyć i przewidzieć.
Parker napisał:
„Potem przez cały czas kariery zawodowej, część wakacji powinna być poświęcana przez nauczycieli na doskonalenie i uwspółcześnianie wiedzy zarówno z przedmiotu jak i pedagogiki.”
Czy Ty też spędzasz część urlopu na doskonaleniu zawodowym? Wybacz, ale o ile wiem, dla normalnych ludzi celem urlopu nie jest praca, chociaż jak ktoś lubi, to może go tak spędzać (czasem tak robię, ale nigdy nie twierdziłem, że jestem normalny).
Pozdrawiam
Lone Wolf
Lone Wolf
Nie mam tak długiego urlopu.
Ma Ci podliczyć dni wolne od pracy w zawodzie nauczyciela?
Bo jak pamiętam to się obruszyłeś jak napisałem wcześniej o trzech miesiącach urlopu.
A. Pilipiuk – „Wampir z M-3″
” Dziecko, ja nie jestem państwowym systemem oświatowym. Nie będę cię uczył na siłę”
Trafił w sedno, lubię go.
A jak już odeszliśmy od tematu- potrzebuję rady – i mam pytanie o fajne forum na którym ludzie są twórczy i pomagają – chodzi o pracę nad klasą.
@parker- tak dziś tak jest, jak samorządy będą mieć większy wpływ na oświatę będzie jeszcze gorzej. Może trochę rzeczywiście przesadzam, ale tyle co ja widziałem i widzę, to jest poparte doświadczeniem życiowym.
Zgadzamy się co do jednego- system jest chory. Czy urynkowienie go poprawi- wątpię. Doprowadzi do jeszcze większych różnic. Na kim mamy się wzorować- na USA, czy Europie? Ja szczerze wątpię, czy tu się coś uda. Jedno jest pewne- inteligentni i dobrzy nauczyciele sobie bez szkoły poradzą, szkoła bez nich też sobie poradzi, pytanie jak. Dlatego ja się nie obawiam. Nie będę płakał odchodząc, jeśli warunki mojej pracy będę odbiegać nie tylko od kolegów z Niemiec czy Holandii, ale także od tych z Czech, czy Węgier. Uważam, że za odpowiedzialną i stresującą pracę z dziećmi należą mi się wakacje, pensum ok 20 godzin, jak w całej cywilizowanej Europie. Resztę czyli 20godz. mogę spędzać w szkole, bardzo chętnie jeśli środki pracy dostanę od pracodawcy. W innym przypadku odejdę i tyle. Jest kupa bezrobotnych nakształconych pedagogów, którzy na moje miejsce za 1200 zł przyjdą. Tylko pytanie co to za desperat i niedojda, który chce w takiej pracy za te pieniądze siedzieć? Tak będzie wyglądało „urynkowienie”. Z pewnością poziom będzie niesamowicie wysoki. Będzie taniej. I o to chodzi. A ręka coraz bardziej zagłębia się w nocniku, nad Wisłą , w kraju niewolników 🙂
Ewakuuj się kto może! 😉
Gospodarzu.
Śmieszne rzeczy opisujesz. Sztuka o biednych belfrach, sama w sobie nie jest sztuką. Nauczyciel nie musi „zabijać” – wystarczy, że upokorzy. Bardzo bym chciała wiedzieć, co Gospodarz w latach swojej wczesnej edukacji mówił, myślał o swoich nauczycielach. Wpis infantylny i chyba z lettka nieaktualny. Gospodarz jest już mądry i swoją mądrość nawet sprzedaje.
@ Parker.
5. stopień w karierze nauczyciela, kolejny zresztą, traktuje jako „tajemny stopień wtajemniczenia”:) Harry Potter 😉
@pez pisze:
„Czy Ty też spędzasz część urlopu na doskonaleniu zawodowym?” – NIE, i Ty też:), mam tylko 26 dni urlopu i dokształcam się po godzinach pracy i za własne pieniądze.
Resztę Twojego wpisu pominę milczeniem. Hipokryzja, zakłamanie i inne…
>Doprowadzi do jeszcze większych różnic. Na kim mamy się wzorować- na USA, czy Europie?<
Gwoli ścisłości to w rynkowych USA w szkołach publicznych jest ok. 90% populacji. Polskie pomysły są raczej z Chile i innych krajów latynoskich…;-)
Do parker
No to wskaż te dni wolne [dla ucznia!;-)] będziemy mieli o czym rozmawiać;-)
„Jest kupa bezrobotnych nakształconych pedagogów, którzy na moje miejsce za 1200 zł przyjdą. Tylko pytanie co to za desperat i niedojda, który chce w takiej pracy za te pieniądze siedzieć?”
A dlaczego od razu desperat i niedojda? Może to ktoś, marzący o tym zawodzie i niemający innego sposobu na wkręcenie się do tego zawodu, bo starzy siedzą do śmierci na stanowisku?
Eee tam…
@zaza- dlaczego cytujesz czyjąś wypowiedź i podajesz jako moją? Ten cytat to nie mój! Piłeś- nie pisz!!! 🙂 🙂 😉
@Parker
Proszę, czytaj ze zrozumieniem, jak kreujesz się na inteligenta.
Już nie jestem nauczycielem, urlop mam standardowy i w czasie tego, zapewnie tak samo krótkiego jak Twój, urlopu czasem pracuję.
Poza tym, jak rasowy polityk, nie odpowiedziałeś na pytanie.
Pozdrawiam,
Lone Wolf
@pez.
Bo Ciebie lubię. Nie Piję, Tylko Ćpam:P
Lone Wolf
Gdzie tę kreacje dostrzegłeś?
Kto to jest inteligent?
Przypieprzasz się, jak moja nauczycielka od historii.
Zostało Ci po poprzedniej pracy?
Przecież napisałem: „Mam Ci podliczyć dni wolne od pracy w zawodzie nauczyciela?” Gdzie tu jest mowa o Tobie?
Zapytałeś, czy przeznaczam część urlopu na doskonalenie zawodowe?
Odpowiedziałem, że nie mam tak długiego urlopu.
Czy z tej odpowiedzi wynika, że przeznaczam, czy nie przeznaczam, czy że nie odpowiadam?
Ponieważ masz trudność z tym prostym zadaniem które mój ośmioletni syn rozwiązał bez chwili zastanowienia odpowiadam.
Nie, nie przeznaczam.
@smok wawelski
„Normalny” pracownik ma cztery tygodnie urlopu przez pierwsze dziesięć lat pracy potem przez trzydzieści lat pięć tygodni.Przeciętnie zatem, przez cały czas trwania kariery zawodowej 4.75 tygodnia urlopu.( proszę wybaczyć zaokrąglenia i nie czepiać się cyfr po przecinku) Celowo liczę w tygodniach bo weekendy dochodzą a liczy się długość odpoczynku.
Uczniowie mają 9.85 tygodnia latem 2 tygodnie zimą 1 tydzien na Boże Narodzenie i 1 tydzień na Wielkanoc.
Razem 13,85 tygodnia.
Jeżeli przyjmiemy że nauczyciele przeciętnie zaczynają wakacje tydzień później a kończą tydzień wcześniej niż uczniowie to mają prawie dwanaście tygodni urlopu w roku.
Czyli nauczyciel ma prawie dwa i pół raza dłuższy urlop od „normalnego” pracownika.
Do tego powinno się dodać prawo do pięćdziesięciu dwu tygodni urlopu raz w czasie kariery która przeciętnie trwa 30 lat czyli 0,57 tygodnia ale nie chcę być drobiazgowy licząc na rewanż w tej materii.
Ten blog to fikcja. Zero wymiany poglądów i spostrzeżeń. Totalne narzekanie i przytakiwanie. Jesteś belfrem i myślisz jak belfer – akceptacja. Inaczej – negacja. Komentarze dla ‚obcych’ obraźliwe. Kiście się w tym własnym bagnie, ale fakty są bezwzględne, a rzeczywistość i tak wszystko zweryfikuje. Najbardziej skłócone towarzystwo – współczuje.
@zaza, to tylko typowe poaczkowate forum, jak każde inne, co się czepiasz 😉
Kurczę, l zjadłem, a to był wyraz priorytetowy. Polaczkowate forum, oczywiście 🙂
Brawo Parker! Potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie!
Nie prosiłem, żebyś marudził jaki to masz krótki urlop. Jak chcesz mieć dłuższy, to zawsze możesz się zatrudnić w szkole, ale obawiam się, że po miesiącu stwierdziłbyś, że ten wyliczony przez Ciebie jest za krótki.
Nie pracowałeś w oświacie, więc nic o niej nie wiesz, ale tak jak inni „znawcy” masz w tej kwestii najwięcej do powiedzenie. Ja miałem szansę się z tego wyrwać i powiem Ci szczerze, nawet za 6 miesięcy wolnego w roku nie chciałbym tam wracać.
Pozdrawiam
Lone Wolf
Zaza, no niesamowite, szkolisz się po godzinach pracy i za własną kasę?
To tak jak praktycznie każdy nauczyciel, a liczba szkoleń, seminariów, konferencji, w których biorą udział nauczyciele jest olbrzymia, jeśliby porównać z innymi zawodami.
I ty na serio myślisz,że mi ktoś ufundował podyplomówkę, szkolenia w Niemczech itd
No fakt, dwa stypendia dostałem w życiu, ale to pretensje kieruj do DAAD i miasta Sandomierz, że śmiali ufundować wrednemu nauczycielowi miesiąc pobytu w Niemczech:)
Lidqa, nie wiem czy znasz, ale przez chwilę czytałem z zainteresowaniem różne wątki na tym forum:
http://www.45minut.pl/forum/
Do parker
Oj naciągasz parker,jak możesz;-)
>Uczniowie mają 9.85 tygodnia latem 2 tygodnie zimą 1 tydzien na Boże Narodzenie i 1 tydzień na Wielkanoc.<
1.Na Wielkanoc ferie to zawsze, również w twoich czasch szkolnych było 6 dni. Poza tym Poniedziałek Wielkanocny jest wolny dla (prawie) wszystkich pracujących. Więc w te ferie dodatkowych dni wolnych jest aż 3, a nie tydzień!!!
2.Podobnie jest z Bożym Narodzeniem-też mamy tam i Święta i Nowy Rok, a więc dni dla wszystkich wolne.
Przy czym termin tych dni wolnych jest sztywny, a normalnie pracownik może sobie wybrać np. czas upustów pozasezonowych.To ważnie przy niskic płacach…;-)
3.To o czym piszesz jest czasem wolnym dla ucznia! Czynności poprzedzające rok szkolny zaczynają się co najmniej na tydzień przed oficjalnym rozpoczęciem – to poprawki, rady pedagogiczne, często przyjęcia dodatkowych uczniów(np. trzeba ich „odpytać”) i inne czynności przygotowawcze oraz masa papierów do spłodzenia. Podobnie po zakończeniu roku szkolengo minimum(!) tydzień (a np.procedury rekrutacyjne są dłuższe) zajmuje uporządkowanie choćby formalnych spraw po mijającym roku szkolnym.
Do parker
>Do tego powinno się dodać prawo do pięćdziesięciu dwu tygodni urlopu raz w czasie kariery która przeciętnie trwa 30 lat czyli 0,57 tygodnia ale nie chcę być drobiazgowy licząc na rewanż w tej materii.<
No i następna manipulacja – trudno nie zauważyć(ten rząd to jako swój wielki sukces przedstawia!), że to już przeszłość i nauczyciele tej możliwości nie mają. Więc, skoro o tym wiesz, a piszesz to ewidentnie robisz to w celach manipulacyjnych. I to by było na tyle…;-)
zaza: dlaczego widzisz nas jako skłóconych? Ja tak tego nie odbieram.
Grzesiu: dziękuję, założę sobie wątek zaraz 🙂
A co do opłat to przed chwilą zapłaciłam 1000 zł za kurs kwalifikacyjny z terapii pedagogicznej. Jeśli jesteś nauczycielem i zarabiasz 1800 to 1000 to baaaaaardzo dużo pieniędzy.