Co minister edukacji wie o polskiej szkole?
Katarzyna Hall wzywa do przestawienia ławek w salach lekcyjnych. Chodzi o to, aby uczniowie nie patrzyli na plecy kolegów, lecz na ich twarze. Zamiast więc układu ławka za ławką, należy stworzyć rodzaj okrągłego stołu. Minister argumentuje:
„Tymczasem rozstawienie stolików wokół klasy, tak aby wszyscy – nauczyciel i uczniowie – widzieli swoje twarze, mogli dyskutować, wymieniać poglądy, słuchać siebie nawzajem, może uczyć – zamiast chowania się za plecy kolegi – wiary w siebie, przebojowości, otwartości, śmiałości w przedstawianiu swoich racji. Wprowadzenie do młodszych klas dywanika, czy posadzenie uczniów grupami przy kilku stołach może także pomóc uczyć współpracy, swobodnej aktywności, umiejętności pomagania sobie nawzajem.” (zob. źródło)
W mojej szkole, gdzie się dało, ustawiliśmy ławki zgodnie z wytycznymi pani minister. Niestety, w większości sal taki układ był niemożliwy. A wszystko przez to, że na zbyt małej przestrzeni upchnięto za dużo ławek. W mojej sali 48, niby dużej, ale nie dla 36 osób, któregoś dnia ustawiłem ławki tak, jak chce Katarzyna Hall. Wygospodarowaliśmy trochę przestrzeni w środku, aby młodzież mogła patrzeć na swoje twarze, ale zrobił się przez to taki ścisk, że uczniowie nie mogli swobodnie przechodzić i zajmować miejsc. Trzeba było chodzić po ławkach. Aby zachować taki układ, należałoby przypisać każdego ucznia do miejsca, miejsca ponumerować i wpuszczać w kolejności od najdalszego do najbliższego. Tak też robiłem, jednak gdy ktoś się spóźnił i chciał zająć swoje miejsce, to musiał przejść po ławkach. Ścisk był niewyobrażalny. Kto chciał wyjść do toalety, musiał iść po ławkach. Uczniowie prosili, aby wrócić do starego porządku. Co miałem robić?
Zachęcając do zmian w układzie ławek, pani minister pisze:
„Spróbujmy kształcić ludzi śmiałych, pewnych siebie, umiejących przewodzić i współdziałać, zamiast tylko cichych, grzecznych i posłusznych.”
Spróbować spróbowałem i wyszedłem przed uczniami na durnia. W teorii można proponować różne cuda, ale w praktyce pewne rzeczy nie wychodzą, bo się fizycznie nie da. Najpierw trzeba by zmniejszyć liczebność uczniów w klasach, a potem można ustawiać ławki w kółka, trójkąty i krzyżyki.
Zalecenia pani minister są piękne niczym marzenia o lepszym świecie. Chyba jednak Katarzyna Hall zapomniała, jak wygląda polska szkoła: za dużo uczniów, za mała przestrzeń, więc układ najmniej rozwojowy (czyli uczeń siedzący za plecami kolegi) jest nieraz jedynym możliwym. Jak minister edukacji podejmie decyzję o zmniejszeniu liczby uczniów w klasach, to ja podejmę decyzję o innym układzie ławek w ciasnej sali, gdzie uczę. A na razie w swojej łupinie orzecha urządzam lekcje tak, jak się da. Jak pani minister chce dobra uczniów, to niech nie buja w obłokach.
Komentarze
Już to widzę, jak uczniowie klasy 4 na matematyce, zamiast skupić się na rozwiązaniu zadania, będą wymieniać poglądy, czy najpierw mnożenie, czy dzielenie, a może po kolei?
Dopiero teraz Gospodarz to zauważył?;-)
Tylko dziwię się szefom p.Hall, że ją już 3 lata trzymają,-oni za to zapłacą politycznie i to baaardzo słono.Niestety my zapłacimy również i to nie tylko politycznie!!!
Panie Profesorze,
znowu jasną jasność nam Pan wyświetlił.
Cytując, jasne, że:
…aby uczniowie i nauczyciele widzieli się, mogli dyskutować i wymieniać poglądy – taki układ jest niemożliwy
…kształcenie śmiałych, pewnych, umiejących przewodzić – to piękne marzenia (tak jak wizy do USA?) – spróbowałem i wyszedłem na durnia (jak strzelec Komorowski na polowaniu u Obamy?)
…teoria to cuda ale w praktyce one NAM nie wychodzą
…trzeba zmniejszyć ilość uczniów (oraz pasażerów PKP, pacjentów, klientów urzędów, a najlepiej wyeliminować ich całkowicie), wtedy cuda się NAM zdarzą
…aby w klasie stały się cuda, to minister powinien coś takiego właśnie zrobić, a MY:
…co miałem robić – urządzam lekcje tak, jak się da
Powie Pan – wyrwane z kontekstu? Bynajmniej, kontekst wyłazi jak szydło z worka, ale nie ten, manipulatywnie insynuowany, ale prawdziwy wizerunek – nie szkoły, ale postawy nauczycieli ją kształtujących:
Bezradność, wyuczona bezczynność, niekompetencja, wypieranie jakiejkolwiek odpowiedzialności za wynik, kontestowanie obowiązków pracowniczych i strojenie się (!) pod publiczkę maluczkich w piórka ofiary.
Tak, mowa o tym, czego nie wie (?) Pani Minister.
Zapewne z n a s z k o ł y (stąd jej apel), ale nie zna, jak widać dzięki wpisowi – n a u c z y c i e l i.
Mowa jej jak Franciszka do Ptaków.
I tu zgoda – nie takich ministrów nam trzeba, w pracy nad wychowaniem cichych, grzecznych i posłusznych, o czym Ludzie Kościoła, rekomendujący Panią Minister wiedzieć powinni.
Niech więc nie buja w obłokach, od bujania, to jesteśmy MY.
Ze środowiskowymi ukłonami spod Katedry 😉
Bo teraz jak cichy i grzeczny to niedobrze, trzeba byś śmiałym, łokciami się rozpychać, jakąś „k…” rzucić. Nasi „liderzy” przykład dają, jak sukces osiągnąć.
Coraz bardziej przychylam się do opinii, że minister Hall tak naprawdę powinna nosić nazwisko „Hell”. Tak bowiem się składa, że jestem uczennicą, która zawsze siedzi na pierwszej ławce nieopodal biurka, a wybrała to miejsce dlatego, by nie oglądać gęb nielubianych rówieśników patrząc jedynie na twarze światłych nauczycieli. Oczywiście piszę to z humorem i trochę uogólniam, że wszyscy belfrowie są wg mnie mądrzy, a koledzy i koleżanki „mądrzy inaczej”, ale naprawdę są tacy, którzy na taki układ w klasie dostaliby tylko drgawek. Aż się cieszę, że w mojej szkole zawodowej to raczej niemożliwe (stoły w taki sposób rozstawiamy chyba tylko wtedy, kiedy lekcje odbywają się na auli).
Hersylia, zaloze sie, ze jestes ogrmnie lubiana wsrod swoich kolegow kolezanek. 🙄
Do Eltoro
Dobrymi chęciami…
p.Hall zachowuje się jak Maria Antonina(żona Ludwika XVI), która dobrze radziła ludowi by jadł ciastka skoro brakuje mu chleba. Za tę znajomość realiów swojej monarchii zapłaciła głową na gilotynie. Co w takiej czy innej formie i p.Hall oraz jej kolegom przytrafić się może…;-)
Minister nie jest od tego by pouczać nauczycieli jak mają uczyć różnych przedmiotów w tysiącach splotów okoliczności.
On ma stworzyć mechanizmy i warunku, żeby oni robili co się da i wykorzystywali do maksimum te możliwości(czasem indywidualne czy lokalne, jakie mają u siebie!!!
Minister jest też od tego,żeby to czego uczą nauczyciele miało sens dla ucznia!!!
W mojej klasie od lat siedzimy wszyscy wokół jednego wspólnego stołu, uczniowie i nauczyciel. Mamy też parę miejsc „w drugim rzędzie”, dla większych grup, gdy ktoś się nie mieści, ale są to miejsca, w których też jest swojsko i wygodnie. Jest kącik z herbatą i kawą dostępny dla wszystkich, niektórzy trzymają w pracowni „swoje” prywatne kubki.
Ale fakt, że mając podział klas na grupy, jestem w stanie pozwolić sobie na taki komfort. Najliczniejsza grupa, jaką uczę, ma ok. 20 osób.
A co to jest za źrodło? To prywatny blog pani minister? Pytam, bo nie wiem czy to są jej refleksje osobiste przed zaśnięciem czy może ona porozumiewa się ze środowiskiem za pomocą blogu. Po przeczytaniu tekstu byłem przekonany, że chodzi o jakąś instrukcję ministerialną w sprawie sadzania ale styl perswazyjny wydał mi się dziwny jak na biurokrację.
Poproszę o wyjaśnienie.
Pozdrawiam
Ale, ale…. ponieważ uczę w szkole, w której w grupie mam na lekcji od 16 do 5 uczniów taki układ ławek byłby świetny. I kilka lat temu taki miałam, tylko wlazł sanepid z BHP i orzekli, że to niezgodne z przepisami, bo w razie np. pożaru i potrzeby szybkiej ewakuacji, etc. Teraz dostaję po uszach od dyrekcji, jak ustawię obok siebie 6 ławek 🙁
Heleno – na brak sympatii nie narzekam. Jestem najpopularniejszą osobą w mojej szkole, która liczy grubo ponad pięciuset uczniów. Więc to chyba nie w siedzeniu czy niesiedzeniu obok kogokolwiek leży ten klucz do „umiejętności społecznych”, jak chce pani Minister. Pozdrawiam!
@ smoku…
jakby szewczyk nie miał chęci, tobyś dziś wyżerkę święcił 😉
Czyżbyśmy naprawdę w XXI . musieli wierzyć w Smoki, Sanepidy, Niedasię, Tonieja, Oniznowu i inne zaklęcia w stylu vistula-wudu?
Zaprawdę, wierzaj mi, szkoły w cywilizacji potrafią realizować humanistyczne cele rozwojowe nawet w lepiankach, boć to duch, a nie ciało człowiekiem czyni – smoku!
A fe, ludojadzie dziewiczy. Pomnij, że Ty i Twoja epoka wraz z następczą Antoniną w mrok przeszłości a to w kawałkach, a to głów pozbawieni – o d e s z l i ś c i e.
Taka to i nauka z dziejów płynie – panta rei, prusactwo rzędoławkowe – tyż odpłynęło jakieś 100 lat temu.
Pora tę Wisłę kijem do cywilizacji przywrócić?
Uff, ażem się zmachał na Ciebie, smoku, co oświecenia nie znasz widoku 😉
Hmm, pomysł pani minister jest godny pochwały (ten dot. ławek), acz w wielu przypadkach naprawdę niewykonalny (niech Eltoro coś napisze jeszcze). Warunki lokalowe wielu szkół są często najpoważniejszą przeszkodą – budynek mojej szkoły to adaptowany na „budę” internat, w wielu klasach potrzebne są na zajęcia tzw „dostawki”, żeby każdy mógł chociaż siedzieć. A pomysł na konferencyjny układ ławek polecam na spotkania z rodzicami – tam jest to wykonalne i wspaniale się z rodzicami rozmawia.
Odnośnie słów: „Spróbujmy kształcić ludzi śmiałych, pewnych siebie, umiejących przewodzić i współdziałać” – to pani minister rzeczywiście uczniów nie zna:)
Z tego co wiem, to takie ustawianie ławek jest niezgodne z wytycznymi Sanepidu (!!!!) Każdy uczeń musi mieć tablicę na wprost i światło z odpowiedniej strony. I co Pani Minister na takie dictum????
Ja widziałam jak dzieciaki uczą się na zachodzie. My tkwimy w XIX wieku i Pani Minister w tym XIX wieku nas będzie trzymać w nieskończoność
Uczniowie klasy 4 na matematyce akurat świetnie w grupie pracują- dużo lepiej niż z tablicą. Ja często tak lekcje prowadzę- z tym że nie w jednym wielkim kole – bo to raczej właśnie nie sprzyja dyskusji- łatwiej im idzie w grupach 4 osobowych.
Ale ja bym chciała o dywaniku. W mojej szkole lata temu dywanik był. Przyszedł sanepid i powiedział że dywanik jest nie higieniczny i trzeba usunąć. Teraz choćby i chcieli to w klasie jest 27 osób co na tej przestrzeni uniemożliwia dywanik. A jakby nawet ten chodniczek- raczej wąski tam położyć to i tak dzieci by się na nim nie zmieściły. Ale pomysł jest dobry. Proponuję zacząć od nacisku na samorządy żeby zmniejszyły jednak liczebność klas bo nie wszędzie jest taka duża liczba konieczna.
Kartko z podróży,
zastanawia mnie pytanie, czy blog ministra edukacji jest prywatny czy nie. Rozumiem, że chodzi o ustalenie, czy Katarzyna Hall prywatnie ma inne poglądy niż oficjalnie. Trzeba by to sprawdzić. Być może na swoim blogu zaprzecza temu, co twierdzi na stronie MEN. Katarzyna Hall na swoim blogu pisze o doświadczeniach, jakie ma w związku z pełnieniem urzędu ministra edukacji, więc nie można tego traktować jako prywatne wywnętrznianie się. Nie pisze przecież o uprawianiu marchewek, tylko o edukacji, zatem jest to jej stanowisko, z którym nauczyciele powinni się liczyć. Tak to właśnie odbieram.
Pozdrawiam
DCH
@ Władek pisze:
2010-12-13 o godz. 20:57
Hmm, pomysł pani minister jest godny pochwały (ten dot. ławek), acz w wielu przypadkach naprawdę niewykonalny (niech Eltoro coś napisze jeszcze).
Władku, jak słusznie przyuważyłeś, „niewykonalny” to moje drugie imię.
To ja zajmuję permanentnie toalety w pociągach relacji lokalnych, chroniąc pekape przed zalewem obywatelskiego odchodu.
To ja płodzę rzesze potomków, złośliwie dopływające do cycka systemu oświatowego, zatykające swą obmierzłą masą kanały refleksyjne nadzorców i zalegające rzędami ław, pokotem niewstającym na widok mastera.
To ja w zeszły piątek zrobiłem toksyczną dla systemu kolejkę po numerki do przychodni, z tupetem potrzebując aż 3 specjalistów, o czym orzekł ten pierwszy…
To ja – obywatel, czyniący funkcjonowanie funkcjonariusza systemu – niemożliwym.
I to nie w niektórych, ale właśnie w tych przypadkach, kiedy akurat jak szlag trafiam na tego jedynego sprawiedliwego cerbera oświaty przymusowej.
Czyli we wszystkich przypadkach, jakie zna gramatyka niegramotnych ale funkcyjnych.
A teraz wróćmy każdy do swoich baranów, Władku, bo wszystko o zniewolonym ciele i umyśle funkcjonariuszy już napisano. 😉
@Eltoro – zapomniałeś dodać, że z Twojej winy nie jechał dziś mój autobus, bo z Twojej winy najpierw śnieg spadł, później stopniał, a potem zamarzła woda po nim…
Albo świetnie się bawisz, albo chcesz prowokować wpisy. Przyjedź do mojej szkoły – zapraszam do klasy II g, tam zobaczysz, czy to, co ja uznaję za niemożliwe jest możliwe – jeżeli Ci się uda, to możesz pisać sobie co chcesz.
Dosyć mam głupot wypisywanych przez teoretyków – na studiach metodycy też uczyli nas pięknej utopii o szkole, w d…. dostaliśmy dopiero wtedy, gdy trzeba było stanąć przed 44 – osobową klasą, tam możliwe były cuda edukacyjne, które Tobie wydaja się możliwe. Następnym razem odnoś się może merytorycznie do wpisów, bo poprzedni wygląda po prostu na bełkot.
Zerknąłem do wpisu pani minister. W nagłówku „ROZMOWY O EDUKACJI Katarzyna Hall”. Później zajrzałem do starszego wpisu, jeszcze starszego i jeszcze… w końcu nabrałem przekonania, że choć istnieje formularz do przesłania komentarza, to nigdzie żadnego nie ma.
My tu o stołach, odwadze wypowiadania własnego zdania, dialogu…
Pani minister! Pani będzie przykładem, da podyskutować, pozwoli innym i niech się nie wstydzi głosu czytelników. Co pani miała przecież napisała a inni niech świadczą wpisami o sobie. A może i dialog jakiś da się zrobić?
PS Wpisuję tutaj ponieważ u pani minister to nie ma pewności czy komentarz został wysłany. Po kliknięciu Wyślij okno się przeładowuje, wychodzi informacja zwrotna, że komentarz został wysłany a pola formularza zostają wypełnione treścią jak przed wysłaniem.
Polska oświata malkontentem stoi.
No, ja też w końcu zdecydowałem się przeczytać wpis pani minister. Z odkrywaniem Ameryki mało oryginalnie, to spróbuję z własnej działki. Pani Hall w XXI wieku odrywa Twierdzenie Pitagorasa i następnie z pasją zachęca do jego stosowania. Np.: w celu zaoszczędzenia przewodu w trakcie montażu instalacji elektrycznej (ostatnio miałem okazję podziwiać taki projekt).:-)
„Jak pani minister chce dobra uczniów, to niech nie buja w obłokach.” – idealne podsumowanie działalności pani minister. Brawo!
@ Władek pisze:
2010-12-13 o godz. 23:48
Panie Władku, jak świetnie wiemy, imię naszych prześladowców jest czterdzieści i cztery – co potwierdzasz Pan sam.
Ja się w szkole już świetnie bawiłem, jak pisałem, mój bełkot był na tyle zrozumiały, że bawiliśmy się z moimi nauczycielami świetnie, nabijając się:
– Z komuny, co uczyć historię (a nie na odwrót) kazała (taka geneza polityki historycznej była, wiesz?) a i tak krytyki KPP czy faktografii Katynia narracją nie przykryła.
– Z fizyki, co do Feynmana wykładów ubogim składem pracowni zachęcała.
– Z Polaka, co gębą Gombrowicza i jadem Mrożka czy Miłosza zakazanym owocem przez samizdat szerzonym – system ośmieszał.
Itede itepe.
Nas też było wieśniaków czterdzieści i cztery, tyle, że belfrzy osobowość, zapał i wiedzę mieli na sto dwa – choć w salkach cztery na cztery.
Nie było komputerów, telewizji, książek, pieniędzy a nawet prądu i samochodów, ani gazet.
Nie było internetu i zdalnej edukacji.
Q..va, a nawet prądu nie było czasami.
Nauczyciele głodni chodzili (Profesorze!) bo bywało, że uczniom śniadanie oddawali (jak w domu było siedmioro dziecków, to wiadomo, że jadły bydlątka gospodarskie, żywiciele, nie dzieci – wyrobnicy na gospodarce).
Siłaczka pod sosną rozszczepioną po prostu.
Ale wtedy, jak kto wolał „niedasię” to szedł do partii na sekretarza i tam głosił i głosił to słowo objawione przez Uljanowa niejakiego. A nie na nauczyciela szedł, bo tam dać się musiało i to za niewdzięczne i bez wartości bilety NBP.
I po co to było komu – bełkoty zostały, bo ławki dziś przesunąć, no po prostu „Niedasię”.
Mnie Panie Władku nauczyli, że robię to, co umiem i chcę, bo mnie to cieszy i potrafię.
I tego się trzymam w moim edukacyjnym trudzie.
To i nie przyjadę do Pana, póki Pan nie pokaże swojego niedasię w Europie i nie udowodni jej, że na próżno 13 mld Eu nam daje, gupia, na edukację.
A przecież Pan też wie, że „daje się” tylko to, co samemu się chce – o czym zapewnia nas w każdym wpisie Nasz Gospodarz.
Z pokłonami spomiędzy bełkotów zasyłam.
Zaczynam zastanawiać się, czy szkoła to instytucja pracy niewolniczej, gdzie nauczyciele, uczniowie i rodzice czują się spętani, zniewoleni. To zniewolenie jest pogłębiane poprzez coraz bardziej szczegółowe i szybko zmieniane instrukcje władz oświatowych.
Nauczyciele, uczniowie – czy czujecie się zniewoleni ? czy pracujecie i jesteście traktowani jak niewolnicy ?
w Polsce nauczycielom , podobno wykszatlconym specom od nauczania , minister musi mowic , mowi , jak maja uczyc , ustawiac lawki w klasach ….
i wiele innych rzeczy im minister mowi ..
Minister robi z nauczycieli ubezwlasnowolnione male dzieci ,czy tez nauczyciele sa tak wymozdzeni , ze minister musi im mowic ,… uswiadamiac .
Minister pokazuje , ze rzadzi , dziala , nauczyciel przestawia lawki bo tak minister mowi (na studiach o tym nie slyszal )… to wszystko JEST CHORE .
Też uważam za chore takie pouczanie dorosłych w końcu ludzi, jak mają ustawiać ławki w klasach. Przecież lekcje i tematy są różne, wielokrotnie zdarza mi się ustawiać ławki w kółko, w kółka też, jeśli chcemy pracować w grupach, alę żeby to jakiś przymus był? Bardzo proszę panią minister, żeby zajęła się poważnymi bolączkami szkoły, a nie głupotami!
Minister Hall …gdyby głupota umiała latać………….
Jak powszechnie wiadomo, ustawienie ławek w klasach ma wielki i bezpośredni wpływ na sposób zachowania się uczniów, zwiększa ich percepcję i powoduje chroniczny głód wiedzy.
Najnowsze badania prowadzone przez MEN wykazały, że odpowiednio dobrane portrety wiszące na ścianach pozytywnie wpływają na samokształcenie się dzieci i młodzieży.
MEN przewiduje że po obowiązkowym zawieszeniu w klasach portretów m.in Dody, Wiśniewskiego, Palikota, Wojewódzkiego i Piroga, za 2 – 3 lata można będzie zrezygnować z nauczycieli co rozwiąże też problem finansowania oświaty w Polsce.
Od 2015 roku system ten będzie wdrożony przez Ministerstwo Zdrowi w szpitalach i przychodniach.
Luuudzie! Ktoś tu oszalał! Może ja?
Współczuję uczniom takich nauczycieli, jakimi są Ci piszący na tym blogu. Malkontenctwo i powszechna niemoc!
U mnie już tak stoją, ale wszyscy siedzą do siebie tyłem. Patrzą na monitory.
Ta Pani ma żenujące pomysły i powinna przebrać się za rodzica i wpaść znienacka na lekcję do którejś z 30osobowych klas
Ostatni wpis „komucha” z 19.08 sklonil mnie do zadania pytania: Czy Pani minister ma dzieci, ktore musza uczyc sie w kierowanej przez nia szkole?
Być może Pan ma naprawdę małą salę, ale są i takie, w których zalecenie p. minister można by wprowadzić. Na przeszkodzie stoją w zasadzie przyzwyczajenia i niechęć do nowości. (O czym świadczy większość szyderczych tutaj wpisów). W naszej szkole był taki nauczyciel, który – długo wcześniej niż p. Hall wymyśliła – wprowadził w życie układ koncentryczny ławek. Wyjechał, a jego pomysł został zarzucony, ponieważ o ile wśród uczniów zdania były podzielone, to wśród nauczycieli wygrał pogląd o niefunkcjonalności (np. na sprawdzianach) tego pomysłu.
Pani minister nie pracowała w państwowej szkole, więc nie ma pojęcia jak te szkoły wyglądają i jakie mają problemy!
Przyznam, że zmęczyło mnie czytanie powyższych wpisów. Pracuję w szkole, w której ustawienie stolików uczniowskich jest indywidualną sprawą nauczyciela, stąd rzadko spotyka się ustawienie typowe, w trzech czy czterech rzędach. Są więc klasyczne weselne podkowy, okręgi, ustawienie w kilka mniejszych kręgów, grupowanie po dwa czy cztery stoliki i co tam jeszcze. I nikt nie ingeruje w taki drobiazg. Ja sam często przegrupowuję stoliki uczniowskie – w zależności od pomysłu na lekcję. Bo praca w grupach dwu – cztero – czy sześcioosobowych po prostu tego wymaga, to przecież oczywiste. Widać, że nie dla wszystkich 🙂 Dla jasności – popieram ideę likwidacji MEN-u, którą od zawsze propaguje pan JKM. To największa zawalidroga na ścieżce w XXI (a w zasadzie dopiero w XX) wiek.
Pozdrawiam.
Miałem okazję przez kilka lat pracować w renomowanym liceum, był też okres gdy miałem zajęcia w technikum i zawodówce (to nie były przelewki ale nie narzekam, nawet bardzo lubiłem te klasy) teraz pracuję w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii i też jest dobrze – choć może nie zawsze z ocenami 🙂
Różnie w zależności od liczebności klas czy konkretnych zadań do wykonania raz były ławki „po staremu” kiedy indziej w koło. I co?
Nie ma wielkiej różnicy. Jak wchodzisz w dialog, zadajesz mnóstwo pytań i nie banujesz po pierwszych czasami mniej udanych słowach odpowiedzi, to lekcja tak samo wygląda w każdych warunkach i z każdą klasą. Pewnie poziom zależny jest od danej klasy ale uczniowie potrafią być równie aktywni wszędzie.
Fakt, te zajęcia na których uczniowie montowali jakieś zestawy, pokazy musiały się odbyć w grupach przy połączonych stołach ale to inna bajka.
Stoły mogą coś zmienić, wprowadzić nowy element i niespodziewanie pobudzić do zabrania głosu kogoś kto siedział zazwyczaj cicho. Nigdy nie wiadomo jakie zapadki nam przełączają coś w głowie, warto zatem spróbować.
Nie mniej jeśli nauczyciel będzie siedział tylko z biurkiem, nie będzie wchodził w interakcję z klasą, to stoły tu nic nie zmienią.
Witam wszystkich szacownych przedmówców łącznie z Gospodarzem! Czytam blog i komentarze dość regularnie, ale pierwszy raz się wypowiadam. B0 ruszyły mnie te nieszczęsne ławki.
Jak już tu przedmówcy zauważyli, nasza szkoła jako instytucja tkwi ciągle w XIX wieku. I to jest dla mnie – belfra oraz dla mnie – rodzica przerażające!
No i do sedna – ja na ten przykład NIE POTRAFIĘ już pracować z ławkami ułożonymi jak na wykład dla studentów wieki temu. Teraz pracuje się (w świecie od dawna, w Polsce coraz częściej) innymi metodami, nie tylko z kredą i tablicą. Ale poza sanepidem (który nawet grupy układałby wzrostem!) dużo złego wyczyniają rodzice. Boją się, że każde odstępstwo od znanego im schematu zaszkodzi zdrowiu dziecka.
Ja na przykład usłyszałam, ze dzieci nie powinny siedzieć w grupach, bo będą miały skoliozę. I koniec dyskusji, bo rodzic (tutaj nie ma różnicy między szkołą publiczną i niepubliczną) wie przecież lepiej, bo sam chodził do szkoły kiedyś 😉
pozdrawiam wszystkich eksperymentujących nauczycieli i rodziców, którzy ufają szkołom swoich pociech
KARBAT, asia
Poniżej cytaty będące uzupełnieniem waszych spostrzeżeń.
?The remarkable feature of the evidence is that the biggest effects on student learning occur when teachers become learners of their own teaching.
This is the essence of collaborative practice: teachers jointly engaged in an empirical, routine, and applied study of their own profession.”
„Przede wszystkim brakuje zaufania do nauczycieli, że oni sami mają wiedzę i umiejętności. Zresztą nauczyciele też nie wierzą, że mogą się wiele nauczyć od swoich koleżanek i kolegów ? nie dzielą się swoją wiedzą. Nie ma atmosfery, ale też kultury współpracy. A ? co gorsza ? nasze władze oświatowe nie korzystają z badań edukacyjnych, takich jak cytowany powyżej raport. Kierują środki na doskonalenie zawodowe nie tam, gdzie trzeba.”
Reformować, uzdrawiać, udoskonalać funkcjonowanie instytucji można poprzez działania płynące z zewnątrz, z góry, albo
Grzegorz Spichał
Ode mnie wyrazy uznania i owacje na stojąco.
ync
Nie czarujmy się. Są takie dni, że nie da się w żaden sposób poprowadzić zajęć i wtedy się wymyśla coś co je zastąpi i będzie luźniej związane z tematem.
A owacje należą się nie mnie ale wielkiej części nauczycieli (wycieczki, wyjazdy, kółka teatralne, matematyczne, praca w zespołach…)
Prawie każdy nauczyciel ma jakiegoś konika i to go pozytywnie wyróżnia a uczniowie im więcej różnych nauczycieli doświadczą, tym większy pożytek wyniosą w kierunku przygotowania do życia. A jak zajdzie potrzeba to znajdą sposób by się do matury przygotować.
Zdarzyło mi się uczyć , na szczęście dla uczniów niedługo.
Mam jednak pytanie czy po każdorazowym przestawianiu ławek i dyskusji JAK NAJLEPIEJ zostanie jeszcze trochę czasu na przyswajanie wiedzy.
Mnie uczono liczyć jeszcze na patyczkach i nauczono bez komputera, pisałem na tabliczce rysikiem – dziś bez laptopa nikt nie potrafi zaadresować koperty, p. Hal jak tu pisano wprowadza nowatorskie metody porozumiewania a na JEJ MĄDROŚCI NIKT ODPOWIEDZIEĆ NIE MOŻE BO NIE MA WEJŚCIA.
Do DDDDD . . . . z taką edukacją
Gospodarzu, lepszego kawałka w tym tygodniu nie czytałam, to lepsze niż Ranczo i co tam komediowego jeszcze. Widzę tę twórczą roszadę w klsie. Marnujesz się, powinieneś pisać kolejne Mikołajki
@ Grzegorz Spichał pisze:
2010-12-15 o godz. 08:16
Grzegorzu, nareszcie, tym razem dzięki Tobie powiało (ale mocno!) na tym komentowisku normalnością.
Są więc normalni i po prostu kompetentni nauczyciele (przynajmniej – w wyrażaniu swej normalności) 🙂
Pisz proszę więcej, bo wtedy ja będę mógł pisać mniej zjadliwości i kpinek na tym martyrologicznym padole ;)))
Pozdrawiam Cię z uznaniem.
Ja sobie spokojnie jasełka ( a raczej „Opowieść wigilijną”) ćwiczę. Dzieciaki chodzą, tańczą, podskakują, padają na kolana, poruszają się, albo siedzą; mówią głośno, cicho, albo śpiewają a tu taki rwetes z siedzeniem w kółeczko.
Oj, porobiło nam się graniaste…
androny autor pisze, defetyzm sieje i malkontenctwo uprawia.
Ze mu miejsca malo, ze by chcial ale sie nie udalo, ze inni wymyslaja a on probuje ale mu nie wychodzi ergo inni glupstwa plota a on to w praktyce potwierdzil
autor uczy wiec ze w takim razie trzeba dziecko z kapiela wylac, pomysly modernizacji odrzucic i trwac w przeswiadczeniu swoje wyzszosci. z typowa polska swada autor udowadnia glupote pani minister ale z wysokosci wyzszosci swojej sam zadnych praktycznych rozwiazan nie podaje. krytykant jeden.
A jak sie wpisy czyta to widac ze towarzystwo pedagogiczne tak krytyczne juz nie jest, nawet czasem chwali, probuje, szuka rozwiazan.
A jak autorowi grupy zmniejszyc to bedzie mowil ze konkurencji w klasie nie ma, ze pomyslow mlodziezy nie starcza, ze brak roznorodnosci i nuda kwitnie
A jak autorowi klasy zwiekszyc to znow nachodzic sie miedzy uczniami bedzie musial, zadyszki nabawic niechcianej, potem zlac, a w koncu skonkludowac ze uczniowie zbyt daleko siedza, mysla do siebie nie siegaja, atmosfery w klasie nie ma a lekcja sie nie klei bo komunikacja na dlugich dystansach trudna jest i kuleje.
no i jak tu modernizowac skoro sie nie da?
i tak to pieknie kwiatki nam autor w Polityce wije, pismie dla ludzi inteligentnych, dorabiajac do swej w pocie czola wypracowanej zaplaty pedagoga.
niestety ze to chaltura to widac
parafrazujac obys moich dzieci nie uczyl
No cóż – te ławki ustawione by patrzeć sobie w oczy i tak by się nie sprawdziły w edukacji mojego syna. On się uczył na leżąco… lub na „chodzonego”. Chodzona edukacja to model grecki – perypatetycy Arystotelesa lubili spacery. W szkole to nie przeszło więc wiele lat temu zaczęliśmy „edukowanie przez podróżowanie” w Edukacji Domowej. Od razu ulżyło…
http://edukacjadomowa.monomit.pl/
P. Hall to bez wątpienia najgorszy minister w tym (naszym skądinąd) rządzie. Jest tak kompletnie oderwana od rzeczywistości, że większość jej propozycji odbierana jest jako arogancja. Mnie np. strasznie zezłościł pomysł (już na szczęście nieaktualny) wakacji w listopadzie „bo rodzice będą mogli wysłać dzieci na obozy za granicę”. Jestem samotną matką ze sfery budżetowej i już wakacje stanowią dla mnie spory problem – ale to łatwiej, bo można pojechać pod namiot i jest taniej. Pomysł, że mam skądś chwilę potem wysupłać pieniądze na 2 (drogie, bo pod dachem) obozy lub wyjazdy zagraniczne jest dla mnie jak policzek. Bardzo lubię i cenię premiera Tuska, ale po co on tę panią trzyma jest dla mnie tajemnicą. Nie znoszę jej.
Różne sposoby siadania to fajna rzecz tylko wszystko zależy od okoliczności, a np. w W-wie niektórzy wysocy samorządowi urzędnicy traktują proponowane przez Hall sposób siadania jako nakaz. To o czym p.Hall pisze jest znane od dziesiątków lat, ale…
Na godzinach wychowawczych, przynajmniej niektórych, dobrze byłoby żeby uczniowie siedzieli w kółeczku na odpowiedniej podłodze i poduszkach.Z kolei na matematyce, fizyce czy chemii czasem lepszy bywa układ „akademicki” a czasem grupy pracujące przy stolikach np.4-osobowych(szczególnie do doświadczeń, ale nie tylko).Tyle ,że to prowadzący musi zadecydować czy energia i czas poświęcone na zmianę scenerii klasy(o ile to możliwe!) wart jest osiągniętych efektów. Bo przecież ten układ może czasem tylko trochę pomóc…;-)
W cywilizowanych krajach szkoły mają wiele pomieszczeń(więc można niektóre na stałe jakoś ustawić oraz architekturę ułatwiającą różne modyfikacje ustawienia (np. łatwość podziału dużej sali na małe oraz odwrotnej operacji). Grupy są też tam zdecydowanie mniej liczne…;-)
W każdym razie pomysł żeby minister ustalał(a nawet proponował!) sposób ustawienia ławek w klasach uważam za niedorzeczny – za dużo różnych możliwych konkretnych sytuacji uwarunkowań!!!
O, to niebawem MEN zażąda od szkół opracowania procedur ustawiania/przestawiania stolików 🙂
Pani minister proszę polską oświatę zostawić w spokoju .Ewidentnie pani niszczy to co poprzednikom jeszcze się nie udało popsuć!!!
Weteranie.Nie wiem,jak” wielkim” weteranem jesteś. Ja pracowałem za genialnej reformy „Kuberskiego”.Następcy nie czynili…Chciałem kilka zdań na ten temat.Dajcie żyć OŚWIACIE mądrale,a mądrość pozwoli nam żyć.Czyli to,co powiedziałeś, aby ponownie nie psuć pewnych wypracowanych metod pracy poprzez idiotyczne struktury biurokracji w Oświacie.
Ministerstwo niszczy szkoły zawodowe,Niemcy proponują naszym Gimnazjalistom szkoły zawodowe ze stypendium ok 1500 eu oraz pracę po szkole.Co na to gimnazjaliści?Wiem! Żadnym badaniom wśród reprezentatywnej…Lipa!”Jedziemy,jest kasa ,a czy uczą lepiej?” „To czego tu się nauczyłem nie kończąc zawodówki…. I tu Grzegorzu Spichało się spotykamy.Wywalono Cię z elitarnej.ZAWODÓWKA,koszmar?
Szanowny Gospodarzu!Świąteczne Życzenia składam,Tobie i wszystkim osobom Twemu sercu bliskim.
sprawdziłem – nie istnieje takie rozporządzenie ani inna regulacja ministerstwa – ani żadne „wytyczne”, które by kazały ustawiać ławki tak a nie inaczej
po co Autor mąci ludziom w głowach?
Grzegorz Spichał.
„Prawie każdy nauczyciel ma jakiegoś konika i to go pozytywnie wyróżnia a uczniowie im więcej różnych nauczycieli doświadczą, tym większy pożytek wyniosą w kierunku przygotowania do życia. A jak zajdzie potrzeba to znajdą sposób by się do matury przygotować.”
Nie uważam, że te słowa to nieprawda. Ale jet też druga prawda: ludzie mają złą opinię o szkole. Ta opinia jest z roku na rok coraz gorsza. O nauczycielach i dyrektorach też mówi się bardzo źle. O ich pracy, kompetencjach, takcie, umiejętnościach. I to wszystko poparte faktami.
Osobiście mam do czynienia ze szkołą na codzień, od 48 lat. I powiem z całą odpowiedzialnością, bez efekciarstwa i ironii: nie widzę w niej żadnej istotnej zmiany. No może poza jedną: nie pisze się już piórami, czyli atramentem. Może mylę się … ? A może to dobrze, że szkoła nie zmienia się ?
Pani minister ewidentnie ma obsesję na punkcie zbawczej roli układu ławek w edukacji polskiej:
http://www.ppg.gda.pl/