Wszyscy jesteśmy kombatantami

Rocznica stanu wojennego minęła nam na wspomnieniach. Okazało się, że wszyscy w szkole jesteśmy kombatantami. Każdy wiele zrobił dla wyzwolenia ojczyzny spod jarzma komunizmu. Ja, chociaż miałem wtedy zaledwie 11 lat, dokonywałem cudów. Nie chcę się chwalić, ale po prawda jest taka, że przedzierając się przez zaspy, dzielnie walczyłem z komuną… a zima tego roku była piękna, ach to nic, że tak bolały rany…

Długo mógłbym opowiadać, jednak w pokoju nauczycielskim nie dawano mi dojść do głosu, bo kombatantów w szkole mamy wielu, a każdy z nas gwizdał na ruskie czołgi i stał w Łodzi tak jak mur. Nieźle się musiało z nami ZOMO napocić. Była rocznica, więc sobie na lekcji ulżyłem wspominkami o moich wyczynach. Podobnie inni nauczyciele. Niech młodzież wie, ile nam ojczyzna zawdzięcza.

Wspominamy tak sobie stan wojenny od lat, jednak jakiś czas temu nasze dobre samopoczucie popsuł kolega, absolwent szkoły i obecnie nauczyciel, który stwierdził, że tu wtedy byli sami komuniści. Nie wiem, co to znaczy „sami komuniści”, ale jakoś źle brzmi. Normalnie gryzie mnie to od środka i pali wewnętrznie, że aż mi ciśnienie skacze. To przecież niemożliwe! Wystarczy spojrzeć na nasze mordy – przecież my wszyscy z dziada pradziada patrioci. Niemożliwe, abyśmy z palca wyssali te bohaterskie opowieści. Jak słucham kolegów, to mogę powiedzieć jedno: zimny wiatr dął, smutek spłynął na Polskę, a my nie szczędziliśmy krwi. Muszę to wszystko szybko opisać, bo mi jeszcze jakiś gówniarz zarzuci, że byłem wtedy komunistą.