Nauczyciele chcą do Sejmu
Kandydujący do Sejmu nauczyciele proszą kolegów po fachu o wsparcie. A kandyduje ich bardzo dużo. Teoretycznie możliwe więc jest, że obie izby parlamentu wypełnią sami nauczyciele (w wyborach kandyduje 595 belfrów, miejsc w Sejmie jest 460, w Senacie 100).
Jako belfer nie waham się. Nauczyciel to dobry wybór. Ten zawód wyrabia osobowość idealnie nadającą się do rządzenia. Przede wszystkim poczucie wyższości, megalomanię. Aby przetrwać w szkole, nauczyciel musi mieć poczucie, że zna się na wszystkim najlepiej, w sądach jest nieomylny, reszta do pięt mu nie dorasta. Wprawdzie te cechy mają wszyscy Polacy, ale nauczyciel ma je spotęgowane.
Nauczyciel ma też niezwykłe wyrobienie w manipulowaniu publiką, a mówiąc dosadniej, jest mistrzem we wciskaniu kitu. Lata wbijania uczniom do głów nikomu niepotrzebnych treści, bo programy mamy idiotyczne, spowodowały, że każdy nauczyciel jest urodzonym posłem. Bez przygotowania może robić ludziom wodę z mózgu na dowolny temat. W Sejmie jak w szkole. Zagląda się do zeszytu i sprawdza, co dzisiaj jest przedmiotem obrad albo jaki mamy temat lekcji, i można nawijać.
No i nauczyciel uwielbia rządzić. To nasz żywioł. Rodzina nie może z nami wytrzymać. Przyjaciele – ci spoza branży – mają nas dość. Lubimy się do wszystkiego wtrącać i wszystko poprawiać. Wiem o tym, bo taki właśnie jestem. Wypisz wymaluj poseł. O Jezu, ale bym porządził krajem i wszystko jeszcze bardziej spieprzył.
Komentarze
Tak, belfer chce rządzić. Oczywiście w sejmie nie podskoczy ponad wytyczne prezesa lub ustaleń prezydium swego klubu, nie złamie dyscypliny partyjnej. Nauczycieli w tym organie zawsze było wielu, podobnie jak lekarzy. I nic z tego nie wynikało dobrego Jak wygląda oświata, służba zdrowia, każdy widzi.
Belfer chce rządzić. Najlepiej to obrazują nasze zachowania podczas imprez. Przy kielichu w belferskim gronie przekrzykujemy się, komentując różne sytuacje. W trakcie rodzinnych spędów przerywam wypowiedzi krewnych, albo, jak mówi żona, zasypuję esbeckimi pytaniami:,, kto, z kim, kiedy, gdzie, dlaczego. I dalej ślubna prawi, że na te pytania sam odpowiadam. A gdy mnie z denerwuje, co jest przywilejem każdej żony, wówczas mówię sam do siebie. Na zwróconą uwagę odpowiadam, że muszę porozmawiać z kimś inteligentnym.
I jeszcze jedno. Belfer doświadczony, ale swój chłop, też bryluje podczas wywiadówek. Ku zadowoleniu wszystkich rodziców te spotkania są krótkie i jak to się mówi, na temat.
@gospodarz
Jak w anegdotce o nauczycielce:
„Ma dziecię geniusza, męża idiotę, no i zawsze ma rację”.
Człowiek wybitny w swojej dziedzinie, i do tego przyzwoity w politykę nie trafi. Nawet gdyby chciał, i pomimo ostrzeżeń nie zrezygnował, to od razu okaże się, że pewnego dnia, idąc chodnikiem, ni stąd ni zowąd dojrzał pięciu policjantów i ich pobił, albo coś w tym stylu. Zabawna jest wiara w „panią demokrację”.
Mieliśmy belfrów w Sejmie, mamy obecnie, będziemy mieć w przyszłości. Obserwując ich i nie tylko ich w tej instytucji trudno być optymistą.
@Ino
30 września o godz. 20:44 269779
„A gdy mnie z denerwuje”
Niedawno spotkałem na spacerze z psem młodego nauczyciela z liceum, używał zwrotu „półtorej roku”, zapytałem o przedmiot, którego uczy, historii odparł. Chłopak po studiach humanistycznych jak mniemam, do tego nauczyciel, a ma problemy z językiem polskim. I te błędy przenosi na uczniów.
Kiedyś w radiowej Dwójce słuchałem dyskusji dwóch panów profesorów. Historyka i polonisty. Jeden mówił w „cudzysłowiu” , drugi w „cudzysłowie” Akurat poprawnie wymawiał to słowo historyk.
Panowie nauczyciele zamiast myśleć o karierze politycznej zajmijcie się może własnym doskonaleniem zawodowym.
Przestrogą dla Was niech będzie kariera polityczna Krzysztofa Cugowskiego, który wchodząc do Sejmu z list PO szybko z niego zrezygnował, z powodów jak wyjaśniał kompletnego ubezwłasnowolnienia go przez polityczne przekazy płynące z partyjnej centrali.
PS. Nie jestem pisowcem.
Za danymi z plików dostępnych na stronie:
https://wybory.gov.pl/sejmsenat2019/pl/dane_w_arkuszach
Do sejmu kandyduje 596 osób, które w rubryczce „zawód” wpisały coś, co zawierało wyraz „nauczyciel”. Jedna osoba określiła się jako „farmaceuta, nauczyciel akademicki” i być może to właśnie ona została przeoczona.
Do senatu kandyduje takich osób 31.
A zatem w sumie do obu izb kandyduje 596+31=627 nauczycieli.
Do sejmu kandyduje 320 nauczycielek oraz 276 nauczycieli.
Do senatu zaś 6 nauczycielek i 25 nauczycieli.
Sumarycznie stosunek wynosi: 326 do 301 na korzyść kobiet i tak jak się spodziewałem jest rażąco różny od proporcji kobiet do mężczyzn w stanie nauczycielskim, który jest bliski proporcji 80 do 20.
Jakimi słowami nauczyciele-kandydaci sami opisują swój zawód:
355 nauczyciel
93 nauczyciel akademicki
24 nauczyciel historii
16 nauczycielka
15 nauczyciel wychowania fizycznego
11 nauczyciel języka obcego
10 nauczyciel języka polskiego
10 nauczyciel nauczania początkowego
9 nauczyciel akademicki – nauki techniczne
9 nauczyciel matematyki
7 nauczyciel przedszkola
7 nauczyciel akademicki – nauki ekonomiczne
5 nauczyciel biologii
5 nauczyciel akademicki – nauki humanistyczne
4 nauczyciel geografii
2 nauczyciel akademicki – nauki o ziemi
2 nauczycielka akademicka
2 nauczyciel akademicki – nauki wojskowe
2 nauczyciel chemii
2 nauczyciel fizyki
2 nauczyciel przedmiotów zawodowych technicznych
2 nauczyciel religii w szkole podstawowej
1 emeryt – nauczyciel
1 emerytowany nauczyciel
1 farmaceuta, nauczyciel akademicki
1 nauczyciel – trener
1 nauczyciel akademicki – nauki prawne
1 nauczyciel akademicki-ekonomista
1 nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej
1 nauczyciel fizyki i astronomii
1 nauczyciel historyk
1 nauczyciel plastyki
1 nauczyciel akademicki – sztuki muzycznej
1 nauczyciel informatyki
1 nauczyciel informatyki w szkole podstawowej
1 nauczyciel informatyki/ technologii informacyjnej
1 nauczyciel języka angielskiego
1 nauczyciel języka niemieckiego
1 nauczyciel przedmiotów zawodowych rolniczych i leśnych
1 nauczyciel muzyki
1 nauczyciel języka polskiego w szkole podstawowej
1 nauczyciel kształcenia zawodowego
1 nauczyciel logopeda
1 nauczyciel przysposobienia obronnego
1 nauczyciel religii
1 nauczyciel specjalista terapii pedagogicznej
1 nauczyciel techniki
1 nauczyciel wiedzy o społeczeństwie
1 nauczyciel wychowania do życia w rodzinie
1 nauczyciel wychowania początkowego
1 nauczycielka akademicka-nauki humanistyczne
1 nauczycielka języka angielskiego
1 nauczycielka języka polskiego
1 nauczyciel-pedagog
1 neurologopeda nauczyciel – pedagog
przepraszam, że nie posegregowałem alfabetycznie, ale co za dużo…
Na liście kandydatów jest jeszcze pedagog.
Ale może on nikogo nie uczy?
Poprawka, na liście do sejmu jest 87 osób ze słowem „pedagog” w rubryce „zawód” , nie licząc tych 3, którzy są zarówno nauczycielem jak i pedagogiem.
72 pedagog
5 pedagog specjalny
4 pedagog resocjalizacji
2 oligofrenopedagog
1 pedagog ekonomista
1 pedagog muzyczny
1 pedagog szkolny
1 pedagog teatru
Krzysztof Cywiński, mopus11
Jestem tego samego zdania.
Premier Bawarii Franz Josef Strau kiedyś powiedział: „Ci, którzy rządzą nie są wybierani, ci, którzy są wybierani nie rządzą”. Może to nie dotyczy gmin i małych miast ale im wyżej to tym bardziej.
Mopus11, nie można zawsze podkreślać, czy się,, jest pisowcem, czy też nie,,. Nie wszyscy nauczyciele myślą o karierze politycznej. Jednakże miło mi, że zwracasz się do belfrów, zwrotem pełnym szacunku, pisząc już od rana:,, Panowie nauczyciele,,. Nie jest częstym zjawiskiem analizowanie wypowiedzi w aspekcie poprawności językowej. To wzbudza podziw. Jednakże nie powinno to przesłaniać treści wypowiedzi. Przykładowo: o politycznym ubezwłasnowolnieniu pisałem w drugim zdaniu swojego wpisu, używając metafory z terminologii ćwiczeń gimnastycznych.
I na zakończenie. Jest taki termin: poetyka,poetyka bloga. Z pewną nieśmiałością pragnę powiedzieć, że nie oznacza on żony poety prowadzącej blog.
„Lata wbijania uczniom do głów nikomu niepotrzebnych treści, bo programy mamy idiotyczne”
No właśnie – cieszę się że nauczyciele to widzą, bo co słyszę nauczyciela – czy to w TV, czy w sieci, czy w szkole moich dzieci – większość z was widzi idiotyzm polskich sposobów nauczania.
Najśmieszniejsze jest jednak, że rodzice jakoś tego nie widzą – wystarczy wspomnieć o redukcji beznamiętnej pamięciówki w szkołach, redukcji prac domowych, wspierania pracy w zespołach, promowania rozumienia, a nie wkuwania problemu – na pierwszy ogień rzucają się na mnie nie nauczyciele – tylko rodzice, dziadkowie, wielce wykształceni profesorowie.
„Myśmy się tak uczyli”, „myśmy kuli godzinami”, „robiliśmy lekcje do nocy”, „umiem do dziś 20 wierszy na pamięć” itd.
No i co z was wyrosło, wtedy pytam. Społeczeństwo tępych rozmodlonych konserwatystów, którym byle prezes rzuca ochłapy władzy, którzy są w ogonie zachodu jeśli chodzi o wskaźniki innowacyjności, praktycznie wszystkie nowoczesne technologie kupują z krajów bardziej rozwiniętych, którzy nawet nie umieją podstawowej służby zdrowia sobie porządnie zorganizować. Za to daty największych bitew recytujecie bez zaniknięcia.
@kaesjot
„Demokracja demokracją, ale ktoś tym przecież musi rządzić”. Przed chwilą przeczytałem, że znowu aktor i aktor, podający się teraz za pisarza, wygrali od skarbu państwa (czyli teoretycznie od nas wszystkich) odszkodowania za złe powietrze w ich miastach: Kraków i Warszawa. Kwota odszkodowania wzrosła z 5 tysięcy do 25 tysięcy. Taka zabawa w demokrację skończy się ustawą sejmową, określającą odpowiedzialność samorządu za jakość powietrza na podległym mu terenie. Jak te procesy wejdą w modę, to samorządy wprowadzą np. zakaz poruszania się samochodami w mieście. Jak aktor Stuhr przejedzie się kilkaset razy tramwajem w tłoku i na stojąco (bezstresowo wychowana młodzież będzie siedzieć), a później z kilometr przespaceruje do teatru, w którym musiał upokorzony przerwać spektakl, to mu płuca tak przewentyluje, że upokorzenie nigdy się już nie powtórzy. Pewien żyd, twierdził, że Jahwe, jak chce kogoś ukarać, to czasem spełnia jego marzenia 🙂
p53,
+1
P53, pytasz:,, Co z was wyrosło….,,
Zadajesz to pytanie do części społeczeństwa, która nie podziela Twoich poglądów, wielbi prezesa.
Ale oni mogą też zadać Tobie i podobnie myślącym identyczne pytanie.
I dobrze będzie jeśli ten spór nie zakończy się inwektywami. Ważniejsze jest to, czy niezależnie spod jakiego sztandaru jesteśmy, potrafimy zrobić coś dla wspólnego dobra.
Obserwując spoty wyborcze, obawiam się, że brak tej świadomości u polityków biorących udział w wyścigach o sejmowe stołki.
Piszesz,że rodzice nie dostrzegają idiotyzmów polskiego nauczania. Część dostrzega. Tworzą ją posyłający swoje pociechy na różne formy nauczania poza murami szkoły. I nie zawsze należy za to winić nauczycieli.
Musimy także pamiętać, że nie dla wszystkich rodziców nauka jest cenną wartością. Podobnie dla młodych z marginesu społecznego
…, a potem tak jak Zalewska do Europarlamentu.
Słyszałem jak zawstydzająco słabo dukał po angielsku Wojciechowski przed Komisją, Nikt nie mógł kapnąć o co mu chodzi i w końcu kazali mu odnieść się do pytań na piśmie. Chłopina będzie miał możliwość, żeby tłumacze mogli teraz jego „wiekopomne myśli” przelać na papier.
Dlatego myślę, że ewentualnie nauczyciele języka angielskiego mogliby startować do Sejmu, a potem do Europarlamentu.
Krzysztof Cywiński
1 października o godz. 20:31
W drużynie „rządzi” kapral, w plutonie – porucznik, w kompanii – kapitan itd… lecz tak naprawdę to oni są tylko WYKONAWCAMI zadania zleconego im „z góry”.
Faktycznie rządzi ten ( albo ci ), który określa CEL GŁÓWNY, STRATEGICZNY.
@Witold
Wolałbym, aby konsekwencją poczynań „naszych wybrańców” była skuteczność, a później estetyka. To, na co zwraca Pan uwagę, to linia podziału; ci drudzy pocieszają nas: niczego nie załatwiliśmy, ale przynajmniej nie załatwiliśmy w ładnej angielszczyźnie, i jak oryginalnie („jak ja k…a tego nie nawidzę”). Pytanie: dlaczego w ordynacji do wyborów nie ma wymogu płynnej znajomości kilku języków? Przecież o tym powinien być wrzask w mediach…
Rządzi grupa trzymająca władzę 🙂
Panie Krzysztofie, w ordynacji nigdy nie będzie wymogu znajomości języków obcych, podobnie jak warunkiem poślubienia by miało być dziewictwo wybranki. Jedno i drugie ograniczałoby kandydatury lub utrudniałoby ich znalezienie.
Kaesjot, masz rację, wskazując, kto rządzi. Gdy zacząłem pracę w zakładach poprawczy ch był dyrektor, kierownik internatu, warsztatów, wychowawcy. Oni tworzyli oficjalne życie. A chłopakami rządziło drugie, utworzone z czołówki grupy grypsująch.
W drużynie prezesa wiadomo, kto określa cel główny, być może po stosownych konsultacjach. A w szeregach opozycji na razie nie usłyszałem znaczącego tenora. Chociażby na miarę jednego z tych, co ukradli księżyc. A szkoda. Mógłby mieć, np temperament Kukiza, ale prezentować rozwagę śp Tadeusza Mazowieckiego, a aparycję młodego Kwaśniewskiego
@Ino
„Ktoś” polityków dopuszcza do mediów albo i nie, robi im ‚dobrą prasę” albo przeciwnie etc. – te wszystkie decyzje są podejmowane PONAD politykami … 😉
Ach, doczytałem poprzedni wpis – podobno nauczyciele przygotowujący olimpijczyków z mat-fiz-chemu to już eksponaty muzealne!
Ale kimże są tzw muzealnicy? Czyżby…, eee, nie chce przejść przez klawiaturę, nooo, tenteeeeego, starymi, komu, komu? komu komuchami? KOMUCHAMI?
Zdekomuchanizować szkoły narodowo polskie! Nie będzie komuch pluł nam niemieckim Maksem Planckiem w twarz!
A Kopernik, Niemiec to czy Polak, jak Wit Stwosz?
A skąd te komuch, się spytacie? Skąd, pytam, skąd go wziąłem? A wziąłem go z dumy i trudu, ze znoju codziennej pracy, ze stali, z żelaza, z węgla. A węgiel to koks, to antracyt!
Komuch wziął się stąd, że w PRL-u zamknięte były drogi awansu dla uczciwych i zdolnych ludzi. Więc znajdowało się dla nich miejsce choćby w szkołach. Bo szkoła dla chłopaka z małego miasteczka, z rodziny wykształconej maturalnie lub może tylko zawodówkowo, to był społeczny awans, antracyt.
A jak upadł PRL, to uczciwy i zdolny człowiek mógł wyjechać, albo dać się złowić korpo, albo i nic nie robić, ale dlaczego od razu do szkoły?
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino belferski wór?
MEN-medali wiór?
Sorki, Gospodarzu 50-letni, odejmijmy, 2019 – 50 = 1969. Komuch! Jak Jarka kocham – tradycyjnie wykształcony człowiek, znaczy się, komuch!
Drogie dzieci, spieszcie się kochać komuchów, tak szybko odchodzą. Później już tylko nieustanna Moda na sukces w Tańcu z gwiazdami i Frytką na rurze.
Panie Dariuszu,
Pamiętam pańskie felietony w GN, błyskotliwe i rzeczowe. A teraz, tylko Pan sobie żarty stroi. Czy to wypada w Polityce. Nie obawia się Pan, że te naładowane ironią przejaskrawienia niektórzy (wielu) mogą odebrać jako prawdziwy obraz szkolnej/nauczycielskiej rzeczywistości.
@Ino
1.Tylko lekko ironicznie wspomniałem o zapisie w ordynacji dot. znajomości języków obcych: odpowiednie poczynania mediów wymusiłyby kilkuletnie przygotowanie językowe kandydatów: preferowałyby młodych.
2.Skojarzenie z grupą grypsująco, nawet jeżeli niezamierzone, to nadzwyczaj celne 🙂
3.Młody? Proszę zobaczyć podobieństwo
https://www.google.com/search?rls=en&sxsrf=ACYBGNR_KUSXpLLwynZqNAUJpeBITEkGLA:1570046068104&q=ochab+edward&tbm=isch&source=univ&client=safari&sa=X&ved=2ahUKEwiUiq6xrf7kAhUOlIsKHdZjD_QQ7Al6BAgIECQ&biw=1440&bih=837#imgrc=mIOW47sQ3-RrlM:
Pasitek, wypada. Ironia jest także orężem. Orężem walki, przeciw. Przeciwko złu panoszącemu się w oświacie. Zmusza do myślenia, głębszej a nie powierzchownej analizy tekstu.
A tego, moim zdaniem, brakuje w,, Polityce,, Od śmierci sp Janiny Parandowskiej ten tygodnik nie jest obiektywny. I z tym się nie kryją autorzy tekstów. Dochodzi do sytuacji, że,, ludzie myślą Polityką. Piszę to bez ironii.
Płynna Rzeczywistość
2 października o godz. 20:05 269800
Niczego nie zawdzięczam komunie. Niczego. To komuna wiele zawdzięcza nam: moim babciom i dziadkom, rodzicom i mnie. Przez ponad 20 lat musieliśmy dostarczać obowiązkowe dostawy: zatem za nasze doskonałe ekologiczne produkty (mięso, jaja, zboże, ziemniaki) płacono nam poniżej wartości. Płacz i zgrzytanie zębami, ale wyliczyli stawkę od hektara i tyle należało dostarczyć za bezcen.
Rodzice (chłoporobotnicy) ponadto pracowali zawodowo, dostawali grosze za ciężką harówę. Ja zaś od maleńkości i podczas każdych wakacji jako licealista i student pracowałem na roli. A jako pracownik także dostawałem grosze za pracę w PRL-u.
To komuna wiele zawdzięcza nam, nie my komunie.
Wszystko zawdzięczam babciom, dziadkom, rodzicom i sobie. Sąsiadom (wszyscy pracowaliśmy na odrobek, bo sami przecież nie dawaliśmy rady, każdy więc pomagał każdemu).
Mój dziadziuś parobek u chłopa nie wziął ni piędzi parcelowanej ziemi, bo cudzego się nie kradnie, może zgnić, ale cudzego się nie kradnie.
Wolałbym paść krowy i być parobkiem, niż cokolwiek zawdzięczać komunie.
@ontario
No „cóś” Ci ta komuna jednak dała. Przed wojną i tuż po tacy jak Ty byli analfabetami czy półanalfabetami [zgadnij koteczku dlaczego… 😉 ]. A Ty tu prezentujesz nienajgorszą polszczyznę. BTW – Twój dziadek był parobkiem i pasał krowy czy miał gospodarstwo (z reformy rolnej?!) i musiał realizować obowiązkowe dostawy – trochę się pogubiłem w Twojej autopromocji … 😉
Ontario, każdy w pewnym wieku był mniej lub bardziej zanużony w komunie w różny sposób.
Czy drogi Ontario, podarłeś swoje świadectwa z podstawówki z obcym polskiej tradycji orzełkiem i ponownie uczyłeś się w szkole podstawowej w. IIl RP?
Czy też spaliłeś indeks z tym samym godłem i olałeś ekonomię polityczną i filozofię, uczęszczają na,, latające uniwersytety,,?
A jak myślisz, kto wydał zgodę na nauczanie Twojej 70letniej polonistyce. Biskup, czy też powiatowy inspektor oświaty pochodzący z partyjnej rekomendacji?
Jednak byli ludzie mający styczność z komuną i potrafili zachować się godnie. To, np Twoi krewni. Należy jednak pamiętać, że byli i tacy, którzy naiwnie myśleli, że przynależność partyjna pomoże im zbawić świat, dóbrze, że jednak pomogli niektórym.
Prezes pisząc doktorat zgodnie z uwczesnymi wymogami również powołał się, jak wielu na marksistowskich, naukowych świętych.
ontario
3 października o godz. 13:23
A kto z twoich przodków – dziadków, pradziadków i papra… w czasach rozbiorów i w okresie międzywojennym ukończył studia, zdał maturę – choćby małą? Spis powszechny w 1921 roku wykazał , że w Galicji 40% ludności było analfabetami.
To dlaczego nie pasiesz krów i nie jesteś parobkiem lecz zdałeś maturę i ukończyłeś studia ? Czy jako pastuch i parobek zostałbyś radnym ?
Brat mojej mamy był bardzo zdolnym chłopakiem, kierownik szkoły powszechnej namawiał babcię by posłała go „do powiatu” do gimnazjum ale jej , wdowy z piątką dzieci nie było na to stać.
To było przed wojną – za komuny nie byłoby z tym problemu ale niestety – zginął a Mauthausen – Guzen mając 20 lat.
Podobnie mój teść – gdyby nie komuna nie skończył by technikum i studiów lecz byłby parobkiem i pasałby krowy.
Przepraszam, ówczesnym wymogami
Prawicowy myślowy czołg (think-tank), intelektualne zaplecze Gowina, polityce oświatowej wystawił dwóję! W starożytnej, szlachetnej skali 2-5! Nawet bez plusa!
Polityka edukacyjna: 2
Autorka analizy polityki edukacyjnej Zjednoczonej Prawicy stwierdza, że będzie ona miała „wieloletnie negatywne konsekwencje na wielu poziomach”. „Mimo poważnej zmiany strukturalnej, reforma nie podniosła jakości edukacji” – pisze Karolina Olejak, oceniając tę sferę w ostatnich czterech latach na dwóję.
Obirek przypomina, że jako uzasadnienie reformy PiS wskazywało na niską jakość edukacji, brak realizacji przez szkoły funkcji wychowawczej oraz problemy wynikające z oddzielenia uczniów w trudnym okresie dojrzewania, co miało wzmagać zachowania patologiczne. Likwidacja gimnazjów i wydłużenie nauki w szkołach średnich nie rozwiązało żadnego z tych problemów – czytamy w ocenie Klubu Jagiellońskiego.
Wskazano, że mimo podwyżek wynagrodzenie nauczyciela stażysty to jedynie 200-500 zł powyżej płacy minimalnej, co przeczy zapowiedziom o pozyskiwaniu coraz lepszych kadr poprzez godne wynagrodzenie. „Dodatkowo przy wydłużonej przez MEN ścieżce awansu z 10 do 15 lat nauczyciele dłużej pozostają na najniższych szczeblach wynagrodzenia” – przypomina Karolina Obirek.
Autorka wskazuje, że spadek o 10 proc. liczby osób, które oceniają pozytywnie kształcenie w szkołach publicznych (dane CBOS), wpłynie na odpływ zarówno uczniów, jak i nauczycieli do szkół prywatnych.
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/klub-jagiellonski-ocenia-rzad-pis-ranking-polityk-publicznych-2015-2019/zwdgjvm
belferxxx
3 października o godz. 13:59 269805
Dziadzio (parobek) się ożenił z chłopką, ubogą chłopką (oboje zatem odrzucili „prezent” komuny: ziemię z parcelacji). Nie wiem, co ci tu sprawia trudność, że aż się gubisz…
Nic mi komuna nie dała, to ja jej dałem… Wykształcenie zawdzięczam sobie.
Dlaczego miałbym podrzeć świadectwa, dyplom? Uczyłem się, więc mam. Rodzice pracowali na roli i w państwowych zakładach (jako chłoporobotnicy). Harówa cały dzień. Solidnie zapracowali na moje wykształcenie, niczego nie dostałem od państwa za darmo.
Moja polonistka miała prawie 70 lat, gdy byłem w podstawówce, zatem to przedwojenna doskonała nauczycielka. Pochodzenia chłopskiego… Nie wierzysz? Przed wojną chłopskie dzieci też chodziły do szkół i zostawały nauczycielami innych chłopskich dzieci…
kaesjot
3 października o godz. 14:46 269807
Nie jestem pastuchem i parobkiem, bo się uczyłem, a rodzice płacili solidnie za moje wykształcenie (w formie podatku). Napisałem zaś w trybie warunkowym, a nie oznajmującym, że wolałbym być pastuchem, niż cokolwiek zawdzięczać komunie. Nie zawdzięczam.
Jakim cudem moi dziadkowie mogli chodzić do szkół? No, jakim? Urodzili się pod zaborem, w ich dzieciństwie trwała I wojna szczególnie okrutna w Galicji, doświadczyli przerażających losów…
Rodzice zaś chodzili do szkoły podczas II wojny, tak, na wsi bezlitośni okupanci nie zabraniali chłopskim dzieciom uczyć się w chłopskiej szkole, ludowej szkole postawionej przez lud. Przed lekcją musieli wstawać i pozdrawiać nauczyciela hitlerowskim pozdrowieniem, to samo po lekcjach.
Dwie babcie i dwaj dziadkowie (zatem we czworo) obowiązkowe dostawy. Mama i tatuś obowiązkowe dostawy (jako chłopi) i zarazem przez całe zawodowe życie marna pensyjka (jako robotnicy). Ja ponad 10 lat marna pensyjka w PRL-u.
Nie umiecie liczyć? To my, moja rodzina i ja, więcej daliśmy PRL-owi, niż komuna nam. Na moje wykształcenie babcie i dziadkowie, rodzice oraz ja – zapłaciliśmy z nawiązką.
Doskonale pamiętam: dziadziuś co roku wiózł wieprzka do GS-u ze względu na obowiązkowe dostawy, wiózł zboże. Dostawał kwit i marne grosze, poniżej wartości za znakomity produkt. Bez tego kwitka nie mógłby kupić węgla… Komuna stworzyła znakomity system dojenia chłopów. Nie dość, że wyliczali, ile niemal za darmo musi się dostarczyć produktów rolnych w zależności od uprawianej ziemi, to jeszcze uzależnili zakup niezbędnego węgla od kwitu za tę sprzedaż. Nie masz kwitka, nie masz węgla.
Opowiadali mi, ile łez wylali, aby wybłagać zmniejszenie wyliczonej obowiązkowej dostawy, na nic płacz. A trzeba było płakać, gdy urodzaj był mniejszy np. z powodu suszy albo mokrego roku.
To się w pale nie mieści, ale nie waszej. Nic nie zawdzięczamy komunie, to komuna zawdzięcza nam.
@ontario
Na luksus „życia wyłącznie pośród wartości”, bez względu na ustrój, można sobie pozwolić jedynie do pewnego szczebla. Powyżej, zaczyna się polityka i podejmowanie dwuznacznych w świetle „wartości” decyzji: często jest to jedynie wybór między decyzją złą i jeszcze gorszą. Z różnych przyczyn i powodów, w relacjach zewnętrznych między ludźmi przyzwoitość gościła częściej za komuny niż obecnie. Ale dawniej zawsze było lepiej 🙂 Z moich obserwacji wynika, że Gierek zastał wieś drewnianą, a zostawił murowaną. Za Tuska wieś architektonicznie zeuropeizowała się. Czy to była zasługa panów Gierka i Tuska, czy też mimo ich obecności w Polityce? No i oczywiście nie każdy mieszkaniec wsi, a nawet całe wsie zechciały z szansy skorzystać.
@Płynna nierzeczywistość
Choć się nie kompromituj nieznajomością angielskiego. „Tank” to po angielsku zbiornik (stąd nasze tankować!). W czasie WW I Anglicy maskowali czołgi jako zbiorniki i … tak się przyjęło by nazywać również (!) czołgi tankami … 😉
@ontario
Galicja to była CK Monarchia, więc szkoły w niej były. I one przez całą I wojnę światową działały jak najbardziej. Tyle, że były dla NIELICZNYCH. Akurat Twoi przodkowie się do nich nie łapali, jak bodaj 80 czy 90% populacji galicyjskiej … 😉 W szkołach uczyła się głównie szlachta (bądź zdeklasowana jako tzw. inteligenci) oraz Żydzi (taką mają kulturę!) … 😉
@KC
Europejskoś polskiej wsi to zasługa Kwaśniewskiego i Millera, i Gieremka, którzy wprowadzili Polskę do UE.
Ontario, ja szanuję Twoje wypowiedzi, ale przeczytaj uważnie wypowiedzi Twoich adwersarzy w kontekście mojego z konieczności. łopatologicznej mwpisu.
Otóż piszesz, że komunie nic nie zawdzięczasz. Nic bardziej mylnego. Czy w tamtych czasach żyłeś z dala od kraju na bezludnej wyspie?
A tyłka nie wycierałeś papierem produkowanym w fabryce, której dyrektorem był ktoś z kręgu nomenklatury PZPR?
Tuzy opozycji, np Macierewicz, Kuroń, Michnik podobnie jak Ty zdobywali wykształcenie w uczelniach, a nie za prywatną stodołą.
Nie gniewaj się, ale spokojnie przeczytaj nasze komentarze. My nie krytykujemy Ciebie, lecz staramy się Tobie wytłumaczyć, że człowiek nie żyje w próżni. Nawet zwolennicy Po płacą pieniędzmi wydrukowanymi w czasach rządów Prezesa i chwalą się, że je mają. Ja również. I nie sądzę, by Twoi krewni w tamtych czasach posługiwali się swoimi pieniędzmi wydrukowany i w pralce,, Frani,,
Ontario, przepraszam za literówki, piszę na klawiaturze komórki, w wirze szkolnej rzeczywistości, telefon często się droczy ze mną, dlatego te usterki.
@Płynna Rzeczywistość
Z tym wprowadzeniem do Unii przez wspomnianą trójcę przenajświętszą jest jak z pisownią nazwisk: Gieremek czy Geremek? Zwykle ludzie piszą tak, jak mówią i myślą 🙂 To Pan uczy przyszłych dziennikarzy, i wnosząc z dotychczasowej dyskusji starannie omija w tym procesie standardy, pokazując zjawiska tylko z aktualnie obowiązującego etapu 🙂 Decyzja o wejściu kilkunastu krajów do Unii była decyzją polityczną, podjętą poza Polską. Polscy politycy i dyplomaci jedynie negocjowali zaproponowane warunki. To co wynegocjowali jest dyskusyjne. Czy można było więcej? Owszem, było to możliwe. Zasługa w/w? W skali np. miasta to decyzja radnych (polityczna) o uruchomieniu nowej linii autobusowej. Dyrektor miejskiego transportu zatrudnia kierowców i ze środków miasta kupuje 4 autobusy. Czy to dyrektorowi miejskiego transportu mieszkańcy zawdzięczają nową linię? Chce pan wykazać, żę gdyby zamiast Kwaśniewskiego , Millera i Geremka był Bączkowski, Szeremietiew i Frankowski to Polska nie weszłaby do Unii? Otóż zmiana architektoniczna polskiej wsi mogła nastąpić dzięki ciężkiej harówce na budowach i zmywakach właścicieli tych posesji. Ich estetyka została skopiowana z miejsc ich pracy w krajach starej unii i sfinansowana z zarobionych tam pieniędzy. W mojej ocenie wynegocjowaliśmy za mało, ponieważ proces negocjacyjny był zorganizowany ad hoc. W konsekwencji otrzymaliśmy do realizacji zdeterminowany w negocjacjach model gospodarczy na wiele lat. Rozpowszechnienie modelu kształcenia akademickiego, jaki obowiązuje od wielu lat spowodował upadek kultury nauczania i kultury osobistej w Polsce. Podam tylko jeden przykład: organizacja wydatkowania funduszy unijnych. 5% z każdej kwoty trzeba wydatkować na informowanie opinii publicznej o pozyskanych dotacjach. To tylko wierzchołek góry lodowej.
belferxxx
3 października o godz. 23:44 269816
Piszesz: że szkoły w Galicji były dla nielicznych… Fakt.
Ale… dla nielicznych były też baseny, pałace, urzędy państwowe – to w Galicji.
A w PRL-u? Dla nielicznych były baseny, pałacyki, urzędy państwowe…
A dziś? Dla nielicznych, więc i chyba dla ciebie – są ferrari, posiadłości, urzędy państwowe…
Jeśli chcesz najnowsze bmw, to myślisz, co by tu komu ukraść, czy też inaczej, jak zapracować? Albo w ogóle nie myślisz o najnowszym bmw klasy najwyższej…
Nie tylko możliwości, nie tylko pieniądze, a głównie aspiracje, ambicje, motywacje…
Dziś w sklepie głośno rozmawiali trzej młodzieńcy, zapewne po zawodówce, mówili o tym, że dostaną tygodniówkę: 4 tys. na czysto. Tygodniówkę. I zastanawiali się, czy warto się fatygować, bo mogą gdzie indziej NA BUDOWIE zarobić lepiej. Im nigdy nie chodziło o wykształcenie, choć jest dla wszystkich darmowe…
Podobnie i przed wojną, w dwudziestoleciu, nieliczni chłopi mieli motywację, ci ukończyli uniwersytet we Lwowie, zrobili karierę naukową. A wyszli z biednych chłopskich rodzin. Kierowała nimi motywacja, ambicja.
Na wsi do dziś króluje pragmatyzm, nieliczni mają aspirację, chcą ukończyć studia…
Gdy w Galicji cesarz uczynił chłopów obywatelami, okazało się, że niektórzy z nich płynnie mówili po niemiecku, umieli pisać i zostali wybrani do parlamentu w Wiedniu.
Ale w wielu okręgach wyborczych bojkotowano wybory. Chłopi bojkotowali. Gdyby nie to, w parlamencie mieliby większość i nie musieliby płacić za uwłaszczenie, o tym decydowała ustawa…
Ino
4 października o godz. 7:35 269818
Ale ja też tłumaczę: to nas, moją rodzinę, komuna wykorzystała, to mojej rodzinie komuna wiele zawdzięcza, nie my jej.
Zabrała komuna nam, mojej rodzinie, ale nic, daliśmy sobie radę. Nie mam pretensji.
Ale zabrała innym tysiące dworków, kamienic, parków, lasów, pól, wyposażenia, mebli, młynów, sklepów, itd. Niewyobrażalny majątek! Zabroniła właścicielom upominać się o swoje, wygnała ich…
Taki właściciel folwarku w mojej wsi: walczący z zaborcami, awansował na oficera, dorobił się, kupił folwark w mojej wsi, łożył ze swoich pieniędzy na rozwój wioski, płacił swoim pracownikom w folwarku. I co? Przyszła komuna, wszystko znacjonalizowała, rozparcelowała, a właściciel został wygnany, umarł wraz żoną bezdzietnie na obczyźnie… Czy to w porządku wobec niego? Co złego komu zrobił, że tak okrutnie go ukarano? A teraz postaw się w jego sytuacji: jesteś patriotą, walczysz o wolna Polskę, dorabiasz się swoją pracą, nikogo nie krzywdzisz i ci wszystko zabierają a ty nie masz prawa powrotu do Polski…
Czy ci naprawdę sprawia przyjemność, że coś zawdzięczasz komunie, czyli – tak naprawdę – rabunkowi, krzywdzie niewinnych ludzi?
I jeszcze to: porównaj swój żywot w komunie z życiem ludzi w krajach niekomunistycznych, niesocjalistycznych: Kanada, Austria, USA, Japonia, Nowa Zelandia, Norwegia… itd., itd.
Porównaj RFN (kapitalizm) i NRD (socjalizm)…
Przecież to są fakty.
Gdyby nie komuna, żyłbyś jak np. we Włoszech. Czy we Włoszech nie było sto razy lepiej niż w PRL-u? Czy we Włoszech (kapitalistycznych) nie ukończyłbyś szkół, studiów? Nie miałbyś porządnego fiata albo i mercedesa?
Komuna nas zniszczyła, zabrała nam nadzieję, bogactwo (które moglibyśmy osiągnąć bez niej)… Nie wiem, jak możesz tego nie widzieć…
@Płynna Rzeczywistość
Proszę przemyśleć, tak a propos praworządności, demokracji, konstytucji i innych fetyszy i mitologii. GW:
„Według Pietraszkiewicza sądy będą musiały szukać racjonalnych i mądrych rozwiązań, MAJĄC NA UWADZE stabilność systemu bankowego i gospodarki.”
@ontario
Obowiązkowe dostawy miały na celu zapewnienie żywności ludziom w miastach – tym, którzy pracowali przy odbudowie zniszczonych w czasie wojny polskich miast, zakładów, dróg i linii kolejowych a także przy powszechnej elektryfikacji dzięki której mogliście schować świeczki i lampy naftowe, cepy zastąpić młocarniami a kieraty silnikami elektrycznymi.
Zmuszały część chłopów do wytworzenia więcej niż im samym było potrzebne. Ponadto gdyby wtedy puścić ceny żywności na „wolny rynek” to byście zażądali tyle, że „miastowych” nie byłoby na to stać.
Jak rozmawiam ze starym rolnikami ( z wielkopolskimi oczywiście – na terenach byłej Galicji mogło to wyglądać inaczej ) to każdy mówi, że najlepsze dla rolników czasy to był okres Gierka.
Bzdury pleciesz twierdząc, że Twoi rodzice pokrywali koszty Twojej nauki płacąc podatki. Moi pracujący rodzice też płacili płacili podatki, tyle, ze robił to za nich ich pracodawca. Jako syn małorolnych chłopów miałeś punkty dodatkowe „za pochodzenie” przy przyjęciu na studia, akademiki może nawet stypendium socjalne ( wtedy patrzyło się na wielkość gospodarstwa w ha a nie rzeczywiste dochody-syna ogrodnika nikt nie rozliczał z tego, że z deklarowanych 5 ha gruntu 4 ha były „pod szkłem”. Ja punktów „za pochodzenie” nie miałem więc musiałem mieć więcej punktów z egzaminu wstępnego. Akademika ani stypendium nie dostałem, więc rodzice musieli dać pieniądze na zakwaterowanie i „życie”. Mimo tego nie psioczę na komunę.
ontario
4 października o godz. 10:16
Czytając Twoje wywody dochodzę do wniosku, iż Ciebie boli to , że w czasach komuny ci, od których uważaliście się za lepszych, bo na waszych zagonach jeszcze się kot z ogonem mieścił osiągnęli więcej niż wy !
To, że właściciel folwarku „dorobił się” ( pracą własnych rąk czy rękoma swych parobków ? ) i kupił folwark we waszej wsi to uważasz za normalne ale gdy syn parobka z owego folwarku za komuny zdał maturę, ukończył studia, został dyrektorem fabryki i na dodatek wziął za żonę córkę przedwojennego mecenasa tego już znieść nie możesz!
Ja to nazywam „mentalnością chłopa pańszczyźnianego” i mam coraz więcej wątpliwości, czy słusznie zrobili bracia babci mojej idąc w 1918 do powstania walczyć, by niepodległa Polska nie odrodziła się bez swej kolebki !
PS. A owe 4000 tygodniówki to pewnie w hrywnach było.
@ontario
Miejsca do życia i momentu w historii, w którym przychodzi nam żyć – nie wybieramy. Mogliśmy również zostać kolejną republiką, wyparować przez komin zmyślnej niemieckiej techniki. Tak czy owak społeczeństwo zawsze było i jest poddane jakiejś dyktaturze, której musi oddawać w daninach lwią część swojego dochodu. Można podskakiwać, ale jak pokazują fakty … (vide: Snowden) . Można też ulec marzycielstwu albo użalaniu się nad sobą: ” o tu panie, tu wybili”. Można też wyemigrować do jakiegoś wymarzonego raju-kraju i łudzić się, żę dla dzieci zbuduje się normalność- marzenie. Życie jest tu i teraz, i zawsze są dobre czasy 🙂
Krzysztof Cywiński
4 października o godz. 14:25 269827
Ależ tak. Napisałem przecież, że nie mam pretensji do komuny. jakoś sobie poradziliśmy, podobnie moi przodkowie chłopi pańszczyźniani dali sobie radę…
A to, co ty teraz piszesz, wyłożył nam nauczyciel w podstawówce, tyle że innymi słowami, gdy tłumaczył sens i istotę dyktatury proletariatu, podobnie i na studiach wykładowca od jakichś tam zajęć z politologii czy ekonomii politycznej socjalizmu…
To nie zmienia sedna rzeczy: nie zawdzięczam niczego ani komunie, ani kapitalistom, ani feudałom, ani liberałom… Wszystko zaś zawdzięczam rodzinie, przyjacielowi, sąsiadom, bliskim… i sobie.
kaesjot
4 października o godz. 14:03 269826
Oceniaj sobie, jak chcesz, twoja wolna wola. Natomiast – oczywiście – dogłębnie się mylisz. Wystarczyło zapisać się do wiadomej partii i mieć to wszystko, o czym piszesz. Tylko tyle: zapisać się do partii, podać rękę Gierkowi… Tyle… Ale to odrzucaliśmy, my, to znaczy: moi koledzy, gardziliśmy partyjniakami, tak samo, jak oni nami gardzili… Tak, to była pogarda wzajemna, pamiętam doskonale: pogarda wzajemna.
I – to my osiągnęliśmy więcej, bo to nie my narzuciliśmy obowiązkowe dostawy, ale partyjniacy nam. Myśmy nie żyli cudzym kosztem… Może uda ci się to zrozumieć, może…, nie wiem… Nikt nam nie powie: naszym kosztem żyliście, naszą krzywdą. My możemy tak powiedzieć, ale nie mówimy, nie mamy pretensji, żalu, ot, Fatum, trzeba się pogodzić z losem. My, moja rodzina, moi koledzy, sąsiedzi…
Oczywiście, powiadasz: mentalność chłopa pańszczyźnianego… Tylko tyle potrafisz? Jaka mentalność chłopa pańszczyźnianego w sto lat po zniesieniu pańszczyzny? Urodziłem się ponad sto lat po tym fakcie. W genach tę mentalność zapisaną mam? Niezależność od nikogo, wszystko zawdzięczać pracy swoich rąk, nie ruszać cudzego, choćby zgniło – tak mnie wychowywał tatuś syn chłopa, którego tato był synem chłopa pańszczyźnianego – to jest mentalność pańszczyźniana? Dobre sobie!
W takim razie: kradnij, żyj z cudzego itp. to mentalność szlachecka ludzi wolnych??? No, panie, panie, ciekawa dyskusja tu się może rozwinąć, jeśli masz choć jeden poważny argument…
Myśmy nie walczyli o wolną Polskę, bo nam zakazano, nam nie dano broni (no, poza kosami na sztorc niejaki Kościuszko), ale myśmy żywili wojsko polskie… A, podczas II wojny jednak już dziadziuś bił się we Wrześniu…
Te 4000 to w przeliczeniu na złote, tygodniówkę owi młodzieńcy dostaliby w Anglii albo w Niemczech. Oni gardzą pracą w Polsce, to fachowcy: od murarki, kielni, szpachli… Cenią się. Za prostą wymianę instalacji elektrycznej taki fachowiec (nie ci młodzieńcy) od razu na wejściu zażyczył sobie 5 tys. Dwa dni roboty, a to było kilka lat temu… Za dwie godziny pracy elektryk wziął 600 zł. Dentysta za 15 minut (wyrwanie zęba) bierze 1500 i trzeba się zapisać na kilka tygodni do przodu… O czym tu mówisz, czy myślisz, że te 4000 tys. na tydzień to są pieniądze. Napisałem, że oni się zastanawiali, czy warto…
Tu, z mojej gminy gros młodych ludzi co dzień jeździ do Niemiec pracować, szpanują potem nowymi kabrioletami (dziewczyna, otwarty dach – i brawo, tak trzymać!), na które to kabriolety – niestety – nie stać nauczycieli, szpanują, choć nie chciało im się uczyć i nie mają nawet matury… Ale mają fach: kielnia, młotek, śrubokręt…
kaesjot
4 października o godz. 12:24 269825
Po pierwsze: nie psioczę na komunę, kłamiesz, nigdzie nie napisałem, że psioczę. Przeciwnie, napisałem, że nie mam pretensji. Natomiast – to fakt – pisałem i będę pisać, że niczego nie zawdzięczam komunie. Niczego.
Oczywiście, nie przeczę, obowiązkowe dostawy służyły miastu, inaczej by ich nie wprowadzono. Nie służyły chłopom. A, za towary z miasta płaciliśmy realną cenę. No, i to: koledzy chłopi sami robili traktory, w stodole z silnikami od aut, bo komuny nie stać było na wyprodukowanie traktora dla chłopa… O, ludzie, jak sobie przypomnę pierwszy taki traktorek zrobiony w stodole, ile było żartów! No, ale potem już każdy chciał zrobić taki…
Podatki, oczywiście, za komuny tatuś i mama nie płacili wprost podatku, ale przecież ten podatek (a raczej: haracz) zabierało państwo i tak.
Punkty za pochodzenie… No, tuś mnie rozłożył na łopatki… Kurczę, przyjęto mnie na studia, bo miałem punkty, a nie dlatego, że doskonale zdałem maturę i świetnie się uczyłem… W liceum byłem tak wyuczony, że do niektórych egzaminów na studiach nie musiałem się przygotowywać. To za sprawą paru nauczycielek, uczyłem się dla nich, no, zapewne się podkochiwałem, ale – przyznaję – miały urodę, że hej! Ach, jaka urodę miała np. rusycystka. Panie, ilu dla niej straciło głowę, ale fakt, uczyła świetnie…
kaesjot
4 października o godz. 14:03 269826
AAAAAAAAAAAA, możesz wreszcie być ze mnie dumny!!! Tak, tak, przypomniałem sobie!
Dnia 13 grudnia 1981 roku jako żołnierz (podchorąży po studiach) broniłem komuny przed hordami robotników i inteligencji. Miałem karabin. Doskonale pamiętam ten karabin i 30 naboi w magazynku, sprawdzałem na rozkaz, wszystko się zgadzało… Tak, to ja obroniłem komunę, osobiście, z karabinem w dłoni, a to nie żart: taki doskonały karabin z charakterystycznym łukowatym magazynkiem pełnym naboi…
Ontario, z tym papierem toaletowym też poległeś. Nie Ty jeden. Wszyscy korzystaliśmy. Pozdrawiam.
ontario
4 października o godz. 16:46
Komunie zawdzięczasz to, iż STWORZYŁA MOŻLIWOŚCI tym, którzy przed wojną tej szansy nie mieli ( przykład brata mojej mamy ).
Z tym „dostaniem się na studia” bywało różnie – zależało na jaki kierunek chciało się dostać. Były takie, gdzie było kilku a nawet kilkunastu chętnych na jedno miejsce i tam faktycznie dostawali się najlepsi a były też takie, na które we wrześniu ogłaszano dodatkowe nabory bo brak było chętnych.
Nie twierdzę, że w Twoim przypadku tak było ale nie można wykluczyć przypadków, że pewna grupa dostała się na studia bo dzięki punktom za pochodzenie wyprzedzili tych, którzy lepiej od nich zdali egzamin i to oni a nie tamci dostali się na studia.
Z tymi zarobkami 4000 zł/tyg. nawet w GB to przesada. Młodzi „fachowcy” po zawodówce to mogą dostać 8-10 GBP/godz. czyli 40-50% tego co im „się śni”. Na 20-40 GBP/godz. to mogą liczyć wysokiej klasy fachowcy.
U nas gospodarze nie musieli w stodole, ze złomu składać pojazdu pełniącego funkcję ciągnika. Zakładali Kółko Rolnicze i jako spółdzielnia mogli kupić maszyny ( w tym także ciągniki ) niedostępne wtedy pojedynczemu rolnikowi, które zaspokajały potrzeby członków kółka a w miarę „luzów” świadczyły usługi innym .
kaesjot
4 października o godz. 18:41 269833
Dobra, w zasadzie to masz rację: ukraść jednym (pola, lasy, dworki, młyny itd.), aby stworzyć możliwości innym. To ma sens. W zasadzie! Bo jeśli kiedyś ktoś wpadnie na ten świetny pomysł i postanowi zaprowadzić sprawiedliwość społeczną, zabierze dorobek twojej rodziny (bo przecież takowy masz), no, to chyba inaczej zaśpiewają twoi potomkowie…
U nas też było KR, chyba 10 traktorów, no, akurat starczyło dla kilkuset chłopów z jednej wsi…, a w gminie ponad 10 wiosek…
Moje punkty za pochodzenie nikomu nie zabrały indeksu. Byłem prymusem, a więc tylko i wyłącznie moje uczenie się decydowało o indeksie, zwłaszcza że ani tato, ani mama nie należeli do PZPR, podczas gdy rodzice tych uczniów, którzy liczyli na prymusa byli partyjni całą gębą. Piękne, piękne, to było piękne, jak potem szkalowali nauczycieli, że bezpartyjnego uznali za prymusa… Aj, żebyś ty wiedział, co się działo, jaka nagonka na nauczycieli… Cała lokalna PZPR zakipiała ze złości. Ha!
Nie wiem, no, nie wiem, o czym tu rozmawiamy, Chłopski syn (ty) z chłopskim synem (ja). Ciebie komuna bardziej gnębiła, bo na pewno mieliście ponad 10 hektarów, podczas gdy my niewiele ponad jeden hektar. I bronisz komunę? Chłop brał baty od komuny. To mam w pamięci, No, ale ja z Rzeszowskiego…
Ino
4 października o godz. 17:38 269832
Jednak nie: ja rąbałem za stodołą, a za papier służyły winogronowe liście. ew. „Trybuna Ludu” (jasne, potem się myłem, bo mieliśmy własną studnię, więc wody nam nie zabrali).
To rąbanie za stodołą ma sens: ekologia się kłania, no i: warszawskie szambo w Wiśle też ma tu swoje trzy grosze do wtrącenia…
@ontario
Dziadek mamy był stelmachem w majątku u znanego hrabiego ściągnięty przez niego z południowej Wielkopolski w region nadnotecki w ramach walki z postępującą tam germanizacją a dziadek ojca cechmistrzem cechu kowali.
Ojciec był gł. księgowym w GS-ie i to jego największą zasługą było, że ten GS miał obroty jak wszystkie pozostałe GS-y w powiecie łącznie.
I wcale nie należał do partii.
W czasach „późnego Gierka” już nie wystarczyło należeć do partii – bardziej liczyło się wykształcenie i fachowość.
@ontario
Minister SW gen.Sławoj-Składkowski (zresztą lekarz z wykształcenia) pozostał sławny dzięki „sławojkom” – jak myślisz dlaczego??? 😉