Nauczyciele coraz starsi

W wielu miejscach starzy pracownicy muszą mierzyć się z konkurencją młodych. W szkole niczego takiego nie ma, bo tu prawie wszyscy starzy. Średnia wieku nauczycieli wciąż rośnie. W roku szkolnym 2018/2019 były to ponad 44 lata (kobiety) i ponad 45 lat (mężczyźni). W sumie fajnie (szczegóły tutaj).

Do takiego stanu rzeczy muszą przyzwyczaić się uczniowie. Nauczyciele są w wieku ich dziadków. Są tego zalety i wady. Starzy nauczyciele są spokojniejsi, bardziej odporni na prowokacyjne zachowania uczniów, mają znaczne doświadczenie w radzeniu sobie z trudnymi dziećmi. Sam jestem tego przykładem. Odkąd skończyłem 40 lat, nie denerwuję się (lekarz zabronił).

Są jednak też wady. Starsi nauczyciele liczą sobie, ile zostało im do emerytury, i się nie wysilają. Nadają też na innych falach niż uczniowie. Nie samym Facebookiem człowiek żyje, prawda? Na internecie świat też się nie kończy. Są jeszcze książki drukowane na papierze, jest aktor w teatrze, liczy się zapach kawy o poranku. Nauczanie powinno być niespieszne, realizacja programu nienerwowa. I proszę mnie nie straszyć skargami, ja już przeżyłem/ -am – myśli senior czy seniorka – dziesięciu dyrektorów i dwudziestu kuratorów. Co mi który zrobi?

Na starca nie ma mocnych. Niebawem stuknie mi pół wieku. Dzięki temu, że pracuję w szkole, czuję się wciąż młody. Dyrekcja, Bogu dzięki, nie jest ode mnie młodsza. Koleżanki wprawdzie piękniejsze, ale przeważnie starsze. Koledzy, no cóż, jak trzeba będzie wysłać po wódkę najmłodszego, to znowu padnie na mnie. I jak tu się nie cieszyć?