Jednością silni – nauczyciele szykują się do strajku

Kilka osób zapowiedziało, że nie będzie strajkować. Kilka innych obiecało, że właśnie będzie. Reszta na razie nie ma zdania. Przydałoby się – mówią ludzie – abyśmy byli jednomyślni. Spotkajmy się, pogadajmy i wypracujmy wspólne stanowisko.

Niestety, to nie takie proste. Nauczyciele nie jadą bowiem na jednym wózku. Podziały w gronie pedagogicznym są bardzo duże. Dla części kadry praca w szkole to jedyne źródło utrzymania. Nie dorabiają, serce oddali dzieciom, żyją skromnie. Inni przeciwnie. Prawdziwe pieniądze zarabiają na korepetycjach, na kursach, niektórzy mają własne firmy edukacyjne. Każdy rozważa, jak udział w strajku włoskim wpłynie na dobro dzieci, wizerunek nauczyciela bądź jego dochody.

Najgorsza jest sytuacja, gdy nauczyciel swój wybór uznaje za jedynie słuszny, a na ludzi, którzy myślą inaczej, patrzy z pogardą. Jeszcze gorsza jest sytuacja, gdy nauczyciel tę pogardę o koleżankach i kolegach przekazuje uczniom, np. swojej ulubionej klasie. Niestety, takie zachowania się zdarzają. Cokolwiek każdy postanowi, niech nie szkodzi tym, którzy podjęli inną decyzję. Ten strajk może być bardzo długi, potrzebna będzie cierpliwość i panowanie nad sobą. Zdenerwują się na nas rodzice, uczniowie, pewnie także dyrektor, więc przynajmniej my nie dawajmy powodów, aby denerwować się jeden na drugiego.

Spotkamy się przed 15 października – początkiem strajku – ale pewnie nic konkretnego nie ustalimy. Nie zrozumie syty głodnego albo zamożny biednego. Szykujemy się do strajku. Czy nauczyciel zrozumie nauczyciela?