Z czego zrezygnować?
Jakoś tak wyszło, że zafundowaliśmy dzieciom 40 godzin w tygodniu. Samych lekcji, a przecież są jeszcze codziennie zadawane prace do domu. Ile to w sumie godzin, boję się liczyć. Szkoła przygotowuje uczniów do życia: do pracy na dwa-trzy etaty, do harówki.
Ponieważ długo tak żyć się nie da, uczniowie kombinują, z czego by tu zrezygnować. W liceum pierwszoklasiści rezygnują z religii lub etyki (dwie godziny do przodu), biorą od lekarza zwolnienie z wuefu (trzy godziny). Zostaje więc 35 lekcji (po 7 dziennie). Wciąż dużo. Odważniejsi proszą rodziców o zwolnienie z lekcji ostatnich i usprawiedliwienie nieobecności na pierwszych. Wtedy da się żyć.
Drugoklasiści kombinują już non stop. Wciąż słyszę, jak zmawiają się, czy idą na daną lekcję, czy nie. Mam wrażenie, że każdy uczeń ma podpisane przez rodziców in blanco kartki zwolnień, które wypisuje wg własnego widzimisię. Jak już się zmówią, że np. na polski nie idą, to nagle dziesięć osób biegnie do wychowawcy z kartkami od rodziców, że dziecko musi natychmiast wyjść ze szkoły, bo ma wizytę u specjalisty. Dzięki tolerancyjnym rodzicom i wyrozumiałym wychowawcom też da się żyć.
Klasy maturalne chodzą już tylko na przedmioty maturalne. Jak czegoś nie zdają, to nie chodzą. Proste, prawda? Oficjalnie każdy ma lekcji od groma, ale prawie na nic nie chodzi, bo przecież uczy się do matury. Niektórzy przychodzą tylko na sprawdziany. Da się żyć.
Dzięki temu wszystkiemu nauczycielom też jest lżej. W klasie pierwszej frekwencja na poziomie 70-80 proc. W klasie drugiej połowy uczniów zwykle nie ma. W klasie trzeciej pracuje się z tymi, którzy są. I szafa gra.
Komentarze
@gospodarz
W liceum usprawiedliwiałem nieobecności hurtem za trzy miesiące: mama pisała na str. A-4 prośbę o usprawiedliwienie nieobecności w dn.:… . Wychowawczyni dyktowała z dziennika daty. Czasami trzeba było mieć dwie, albo i trzy strony. Na języku polskim frekwencja 100% 🙂
A potem będzie wrzask, że ” egzaminy maturalne za trudne !”
Najprościej, gdy młodzi ludzie przyniosą od rodziców kartki, na których będzie napisane jakie oceny, z jakich przedmiotów dziecku SIĘ NALEŻY!
….biorą od lekarza zwolnienie z wuefu (trzy godziny).
To już tragedia. Można napisać ewentualnie jakich ćwiczeń dany uczeń nie może wykonywać. Zwolnienie z wychowania fizycznego jest ZAWSZE szkodzeniem pacjentowi. Jeśli jednak znajdzie się taki przypadek to tak jak w przypadku inwalidztwa powinna decydować o tym specjalna komisja. Poza nieuctwem grozi nam armia nieruchliwych grubasów z chorobami cywilizacyjnymi.
Szafa gra, jest ok, luzik, dają se luz, spoko. Tylko czy wszystko opisane przez Gospodarza jest w porząsiu? No pewnie, że nie. Chociaż… Z drugiej strony patrząc, ta patologiczna sytuacja napędza mi rzesze ubiegających o korepetycje. Jestem pracowity, więc nie narzekam. Ale czy to, pisząc kolokwianie, nie jest chore??
Wypłacać 500+/40 = 50+/4 = 12,5 zł za każdą obecność w szkole. I szafa gra.
Error! 40 to jest 40 godzin w tygodniu! 500/160 to nawet na autobus nie starczy…
Unikanie szkolnych obowiązków, pobłażliwy stosunek rodziców, przymykanie nauczycielskich oczu na matactwa młodzieży skutkują nie tylko armią niesprawnych fizycznie młodych ludzi. Jest jeszcze gorzej. Wyrastają rzesze ludzi, nieodpornych na stresy, szukających wymówek tłumaczących ich porażki zawodowe. A przecież oni będą walczyć o lepszą pozycję zawodową, prestiż społeczny, poważanie wśród ludzi. Plagą w szkołach jest oszustwo także w formie ściągania, które od bardzo dawna w tradycji szkolnej było synonimem zaradności. Nic bardziej błędnego. Przecież nikt nie chciałby leczyć zęby u stomatologa, dać zepsuty samochód. mechanikowi, którzy zdobyli swoje dyplomy, oszukując ludzi sprawdzających ich wiedzę.
Ja nigdy święty nie byłem, ale wiem, że wszelkie wagary, odpisywane na parapecie zadania, czy wpisywane do dziennika drżącą ręką stopnie tylko na chwilę dają zadowolenie. Prędzej lub później ponosi się za to konsekwencje. Niekoniecznie zawsze w szkolnych murach.
Natomiast nauczyciel ma dylemat, jak postąpić w obliczu zachowań opisanych przez Pana Dariusza. Z mojej wieloletniej praktyki wynika, że odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka prosta. Może jest to temat na nowy jego wpis i nasze odzewy.
Zrezygnować z niezamężnych nauczycielek, będzie jak przed wojną, wtedy matura to coś znaczyła!
https://www.donald.pl/artykuly/jWKpR9mn/krakowska-kuria-zwolnilismy-kobiety-niezamezne-zyjace-w-katolickich-rodzinach-zostaly
Płynna Rzeczywistość
21 września o godz. 20:57
Z klasy do klasy, z lekcji na lekcję to autobusem raczej się nie jeździ – co najwyżej z domu do szkoły i ze szkoły do domu. Zresztą u nas dzieciaki szkolne mają przejazdy bezpłatne !
Świetne wspomnienia z końcówki PRL-u:
Co 17-latek rozumiał z tego, co w 1989 roku działo się w Polsce?
Marcin Wicha: Że nagle wszystko może się zmienić. Dla mnie ten 1989 rok oddziela dzieciństwo od dorosłości. Dwa lata wcześniej zdałem do liceum i to był najlepszy moment w moim życiu. Po długiej, nudnej, ponurej podstawówce poszedłem do szkoły średniej. Pierwszy raz miałem przyjaciół. Czytaliśmy różne dziwne książki. Przejmowaliśmy się polityką. Lataliśmy na spotkania i zbiórki. Po tej całej nudzie i strachu życie zrobiło się ciekawe. Ale jednocześnie w tym 1987, 1988 roku nadal byłem pewien, że spędzimy całe życie w komunizmie.
Ja dokładnie tak samo wspominam przejście z podstawówki do szkoły średniej. To od szkoły średniej zacząłem cokolwiek kojarzyć o świecie, a największą dawkę materiału do przemyśleń dały mi lekcje języka polskiego.
I to jest jeden z powodów, dla których likwidację gimnazjów i wydłużenie tej nudnej podstawówki uważam za zbrodnię na naszej młodzieży.
@Płynna nierzeczywistość
A tak BOGATE miasto Warszawa, chcąc zniechęcić(raczej nieskutecznie!) wyborców do PiS walczy z rozwojem NASZYCH dzieci 🙁
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25218136,prezeska-fundacji-rodzic-w-miescie-miasto-nie-musi-ciac-budzetu.html?fbclid=IwAR0Eb_dPWarogyWaSjY6rfKnjScGgKvpIKtm-cWXOyuNs4id3VJwuxtp_zo
Jest masa o wiele większych i zbędniejszych pozycji w budżecie miasta. Nie mówiąc o np.8 milionach wydanych dodatkowo na ukrywanie przez … 10 miesięcy awarii spalarni osadów w oczyszczalni „Czajka” (tak tej co zatruwa połowę Polski północnej 🙁
@belferxxx
8 milionów na ukrywanie awarii spalarni osadów w oczyszczalni „Czajka” ? Nie wierzę, że napisała o tym GW 🙂
@Ino
Przy 40 godzinach tygodniowo muszą to robić: chociażby dla higieny psychicznej: wielu z nich uczyć się będzie w/g ich mniemania dopiero po południu, na korepetycjach. Natomiast absencja na zajęciach z w-f powinny skutkować interwencją via-Kuratorium z wezwaniem lekarza do złożenia wyjaśnień dot. przesłanek zdrowotnych. To, w wielu przypadkach, zamach na zdrowie młodych ludzi. Również zajęcia z tego przedmiotu powinny być dostosowane do indywidualnych możliwości młodych ludzi. Tu bardzo łatwo jest przeprowadzić EWD.
„Ino
21 września o godz. 13:24 269657
Szafa gra, jest ok, luzik, dają se luz, spoko. Tylko czy wszystko opisane przez Gospodarza jest w porząsiu? No pewnie, że nie. Chociaż… Z drugiej strony patrząc, ta patologiczna sytuacja napędza mi rzesze ubiegających o korepetycje. Jestem pracowity, więc nie narzekam. Ale czy to, pisząc kolokwianie, nie jest chore??”
Pisząc o tym, że reformy są od lat robione w interesie korporacji nauczycielskiej, na wzór medyków, nie był żartem. Temat podjęła nawet GW 🙂 Społeczeństwo, en masse, nie zaakceptuje istotnych podwyżek dla nauczycieli, więc jedynym wyjściem jest zarobkowanie poza szkołą.
@KC
Nawet GW o tym napisała, choć oględniej … 😉
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25213442,mpwik-przyznal-sie-do-kolejnej-awarii-w-oczyszczalni-czajka.html
1,7 mln – 0,8 mln = 0,9 mln. 0,9 mln x 9 miesięcy = 8 mln (z groszami!) …. 😉
Jeżeli jedynym wyj sciem jest zarobkowanie poza szkołą, to znaczy, ze jedynym wyjściem jest wyjście ze szkoły.
Społeczeństwo bez problemu zaakceptuje wyższe płace nauczycieli. Najpierw jednak ktoś musi je chcieć zabudżetować No i liczba nauczycielskich gęb do wykarmienia musi ulec zmniejszeniu, bo tylko tak podwyżki w szkolnictwie nie wpłyną na zawartość portfela Suwerena.
Jak jednak zwiększyć ekonomiczną racjonalność utrzymywania szkół małych?
@Płynna Rzeczywistość
Nauczyciele, tak jak lekarze, na etacie jakieś minimalne pensje otrzymują. Dorabiać muszą poza etatem. Tu każdy indywidualnie wyznacza sobie limity. Chorzy i edukujący się uczniowie otrzymują, w większości procedurę zdrowotną/edukacyjną finansowaną z budżetu. Jak ktoś chce więcej musi sobie to kupić.
PS. Proszę pamiętać, że to nie ja odpowiadam, za to, co jest. To konsekwencja działań rownież Pańskiego środowiska zawodowo-towarzyskiego. A zatem?
Płynna, na szkołach, nawet tych małych nie można oszczędzać. Nie wolno. Tam są dzieci.Nie ma zjawisk patologicznych opisanych przez Pana Dariusza. Ale są nierozsądni czyniący inaczej.
Ino,
Nie piszę o oszczędzaniu, tylko racjonalizacji. Jesli jest możliwa. Wg danych OECD – co prawda sprzed 2-3 lat – Polska na edukację wydaje tyle, co inni; ale ne ochronę zdrowia ok. 2% mniej niż średnia OECD; na badania i rozwój o 1% mniej. Te 3 procenty to są kolosalne pieniądze, większe niż wszystkie 500+ razem wzięte. Ale edukacji w niej nie ma.
Jeśli więc Polska nie oszczędza na edukacji, to skąd tak niskie płace nauczycieli? A może to mit? A może średnia kłamie, bo może te przychody są rozłożone bardzo nierównomiernie? Ja tego nie wiem. Z pewnością jednak inna jest sytuacja finansowa szkół i nauczycieli w mieście dużym i po wsiach.
@Płynna Rzeczywistość
Standard: oszczędzamy na elektoracie PiS, potem wyzywamy go od moherów, ciemnogrodu i „pińcetplusów”, i jesteśmy zdumieni, że nie chcą głosować tak, jak byśmy chcieli? Jest przyczyna i jest skutek. Zawsze na forum brał Pan w obronę, posuniętą do absurdu, „tych, co nie dają rady”, jeżeli chodziło ” tak ogólnie”, gdy przychodzi do szczegółów, to serce ma Pan z lewej strony, ale portfel przeskakuje do prawej kieszeni? 🙂
Panie Krzysztofie, czy ja kogoś wyzywam, zwłaszcza od moherów? Raczej krytykuje rządzących za palenie stuzłotówkami w kominku. Ta hossa kiedyś się skończy. Będzie dokładnie tak, jak z marzeniami o emeryturach pod palmami roztaczanymi przez akwizytorów-domokrążców funduszy emerytalnych.
A pisząc o stuzłotówkach, wcale nie mam na myśli pomocy najuboższym rodzinom, zwłaszcza wielodzietnym, bo i sam z takiej pochodzę.
I jeszcze jedno. Chciałbym się czegoś nauczyć o tych stronach. Po której stronie serce, a po której portfel ma ktoś, kto wejście w posiadanie kamienicy w centrum Krakowa tłumaczy darowizną od znajomego kombatanta AK (co jako żywo przypomina historię maybacha ofiarowanego przez bezdomnego pana Stanisława), a niewpisanie do oświadczenia majątkowego pożyczki na 2,5 mln złotych – chęcią pomocy synowi?
Gdybym był księdzem, to po której stronie miałbym serce, a po której portfel?
A tu ma Pan żelazny elektorat PiS: https://wiadomosci.onet.pl/kraj/maria-kiszczak-glosowala-na-pis-teraz-jest-oburzona/l6lv6xc
@Płynna nierzeczywistość
W biednej Polsce każda szkoła (nawet w wielkim mieście!) ma swoje pomoce, pracownie etc. A tam sprzęt/zasoby bez konserwacji (bo droga i ew. niewolnik nauczyciel ją robi) do wykorzystania kilka razy w roku. A w bogatych USA (stan Nowy Jork) są powiatowe wypożyczalnie sprzętu/zasobów dydaktycznych (samochód objeżdża raz w tygodniu wszystkie szkoły dostarczając zamówienia i odbierając wykorzystane), dla przedmiotów doświadczalnych i informatyki – zajęcia w powiatowym centrum (tam też jest wypożyczalnia). Można? Można, tylko trzeba chcieć i liczyć nie tylko swoje prywatne pieniądze. U nas, w trosce(Buzka!) o etaty aparatu partyjnego, wprowadzono powiaty i rozbicie edukacji na powiatową i gminną … 🙁
@Płynna Rzeczywistość
Zaraz po maturze wyprowadziłem się na swoje, podjąłem pracę pod ziemią na kopalni, wynająłem pokój: rodzice mieli jeszcze dwójkę rodzeństwa do wykształcenia, ojciec na rencie, mama zajmowała się domem.
W liceum to był szok dla nauczycieli: miałem średnią 4,5 „z palcem w uchu” i ze 400 opuszczonych rocznie lekcji. Przez kolejne 10 lat nauczyłem się rozmawiać z tzw. klasą robotniczą i zwykłymi ludźmi: zrozumiałem, że dojrzałem do tego, by dobrze uczyć. W tym czasie i w kolejnych latach ugrupowania, podające się za lewicowe przeobraziły się w lewicę golfowo-kawiorową, zapominając i zaniedbując swój elektorat. Pan nie przepuści żadnej okazji, by nie wskazać jakiegoś be-pisowca: czy Pan sądzi, że forumowicze nie oglądają, nie czytają i nie myślą? Przecież Pan wie, że to nie są jedynie czarne owce: takie rzeczy stały się normą. Jak Pan porozmawia z elektoratem PiS, to Pan się dowie, no dobra: jeden z PiS-u weźmie kilka milionów, ale dzielą się z ludźmi, a tamci to miliardy, a ludziom „figę”. Piszę nie o własnych poglądach, a o poglądach dominującej części elektoratu. Prawdziwy problem to niechęć do rzetelnej dyskusji o przyszłości i zawarcia porozumienia ponad podziałami co do spraw strategicznych, a taką jest m.in edukacja. W liceum, na profilu biol-chem, miałem 32 lekcje tygodniowo, rozłożone na 6 dni nauki. Miałem czas na lekturę i naukę własną. Koleżanki i koledzy mieli chyba o 2 lekcje więcej: mat-fiz przedmiot W-T, klasa muzyczna pewnie jeszcze coś z muzyki, a plastyczna też jakiś drobiazg. Dwóm ostatnim, jako humanistycznym w starszych klasach dochodził fakultet. To jest m. in. częściowa odpowiedź na pytanie o spadek jakości kształcenia, wzrost jego jednostkowych kosztów i upadek prestiżu zawodu.
Konrad Cywiński, Płynna Rzeczywistość, belferxxx
Podsumowując Waszą dyskusję należy wyciągnąć wniosek, że najważniejsza jest w tym wszystkim EFEKTYWNOŚĆ WYKORZYSTANIA ZASOBÓW I MOŻLIWOŚCI.
Mamy dwie podstawowe zasady efektywnego działania :
– zasada MAKSYMALIZACJI EFEKTÓW gdzie przy określonych, zasobach osiągnąć maksymalną korzyść. Mówiąc prościej – mając 100 l benzyny ( określony zasób ) staramy przejechać możliwie najdłuższy odcinek drogi ( maksymalny efekt )
– zasada MINIMALIZACJI NAKŁADÓW gdzie określony cel staramy się osiągnąć przy możliwie najmniejszym nakładzie środków czyli mając określony punkt docelowy staramy się tak dobrać trasę, by zużyć jak najmniej paliwa.
Pomocna w tym jest np. metoda Analizy Wartości określonego wyrobu, systemu, instytucji itp.
Składa się ona z następujących etapów :
– określenia funkcji, jakie analizowany obiekt spełnia
– obliczenie ( oszacowanie ) kosztów spełnienia poszczególnych zdefiniowanych wyżej funkcji
– określenie hierarchii ważności poszczególnych funkcji obiektu ( produktu ) – od najważniejszych do najmniej ważnych czy wręcz szkodliwych
– porównanie kosztów spełnienia danej funkcji z jej ważnością – czy jest ona na tyle ważna, by zużywać na nią tyle środków ile się aktualnie zużywa.
W praktyce często wychodzi, że relatywnie więcej wydaje się na sprawy o znikomym znaczeniu. Np. czy nauka religii jest na tyle ważna dla gospodarki i społeczeństwa , że poświęca się na nią pełen jeden rok z 12-letniego cyklu nauczania.
Końcowym etapem jest poszukiwanie optymalnych rozwiązań tj takich, przy których zużywa się zasobów odpowiednio do wagi problemu.
Pyta się gospodarz, z czego zrezygnować? Mam nadzieję, że ta odpowiedź, prosto z Krakowa, nie jest za paywallem:
https://bi.im-g.pl/im/b1/fd/17/z25157553V,Wiec-poparcia-dla-strajkujacych-nauczycieli.jpg
@kaesjot
Krzysztof. Konrad brzmi interesująco, na blogu polonisty nawet jeszcze ciekawiej 🙂
Oczywiście ma Pan rację, tyle że na to nakłada się polityka, i racjonalność odchodzi na bok. M.in. zmiana paradygmatu funkcjonowania edukacji powszechnej: rola opiekuńcza kosztem funkcji dydaktycznycch. Również skłócenie i pasywność środowiska: pomysł własny nauczycieli na edukację. Przyjęcie postawy recenzenta, to oddanie edukacji w wyłączne władanie politykom. Mamy więc to co mamy i cieszmy się, że jest. Przewiduję ciężkie czasy w latach najbliższych i, w konsekwencji, zejście na plan dalszy problemów oświaty 🙁
kaesjot,
To nie jest dyskusja, to są trzy monologi, he, he.
A religia jest ważna, bo bankomat musi opłacać stałą troskę o urnę wyborczą, co by wyborcy zawsze głosowali na obsługę bankomatu, amen, lub ogień piekielny piekielnie tęczowy, amen-amen.
Moje dzieci uważały kiedyś, że pieniądze biorą się ze ściany i można ich stamtąd brać skolka ugodna. Jak widać, nie tylko dzieci tak mają, choć to one będą płacić księżom i katechetom nauczycielskie emerytury.
Panie Krzysztofie, na jakiej podstawie twierdzi Pan, że nastąpił spadek jakości kształcenia?
Gospodarza cytują w prasie!
Przy okazji w Karcie pojawił się dodatkowy przepis. Z art. 75, ust. 2a wynika, że za naruszenie prawa lub dobra dziecka dyrektor nie może ukarać nauczyciela upomnieniem ani naganą (czyli tzw. karą porządkową). Wszystkie przewinienia ma zgłaszać bezpośrednio do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli – organu działającego przy podległych wojewodom kuratoriach oświaty. Rzecznik wymierza karę dyscyplinarną: od nagany z ostrzeżeniem po wydalenie z zawodu. To, co dzieje się wewnątrz szkoły, musi być więc przekazywane dalej. Wielu nauczycieli mówi wprost: – To próba wprowadzenia totalnego nadzoru i odebrania szkołom resztek autonomii.
– Przepis jest bardzo szeroki – mówi Bogusław Olejniczak, dyrektor XI LO w Łodzi. – Prawa dziecka są jasno określone w konwencji, ale dobro dziecka już nie.
W szkole Dariusza Chętkowskiego, polonisty, podano taki przykład: – Jeśli się nie pojawimy na dyżurze, czyli dzieci w pewien sposób będą narażone na niebezpieczeństwo, to dyrekcja będzie musiała to zgłosić.
– Czy jeśli nauczyciel będzie chory i nie będzie mógł przyjść do szkoły, to też narusza dobro dziecka? To skrajny przykład, ale chodzi o to, żeby nauczyciele bali się strajkować, wypowiadać swoje własne zdanie, żeby nie mieli odwagi mówić głośno o chaosie w szkole, bo to wszystko może godzić w dobro dziecka – ocenia Krystyna Szumilas.
…
Nauczyciele obawiają się też, że nowe przepisy wbijają kolejny klin między środowisko nauczycielskie a rodziców. Bo rodzice też mogą zgłaszać się do kuratorium. – Jeśli zadam pracę domową, to według niektórych rodziców będzie to z myślą o dobru dziecka. Ale znajdą się też tacy, którzy powiedzą, że to źle. Nie chodzi tu o zamiatanie problemów pod dywan, ale nauczyciel nie będzie miał nic do powiedzenia – podaje przykład nauczycielka geografii ze Świętokrzyskiego.
Na zgłoszenie sprawy w kuratorium dyrekcja szkoły ma trzy dni robocze. Jeśli tego zaniedba, a kuratorium się o tym dowie, dyrektor zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Będzie współwinny. – Wydaje mi się, że chodzi o presję, żebyśmy czuli niebezpieczeństwo – mówi dyrektor Olejniczak.
Szumilas: – Jeśli nauczyciel będzie się bał, to taką postawę – nawet w sposób nieświadomy – przekaże uczniom. A to już prosta droga do wychowania zniewolonego obywatela podporządkowanego władzy.
…
Zdaniem polonisty Chętkowskiego wiele zależy od tego, jak przepis będzie wykorzystywany: – Wierzę, że ustawodawca, który to wymyślił, miał dobre intencje i chciał przypomnieć, że bezpieczeństwo dzieci w szkole jest najważniejsze. Mam nadzieję, że jeszcze żyjemy w państwie prawa, i ufam, że w kuratoriach w komisjach pracują normalni ludzie, a nie chorzy na władzę, którzy będą wykorzystywać ten instrument.
@Płynna Rzeczywistość
Jest rozdawnictwo i rozdawactwo 🙂
Z 500+ co najmniej 40 % – 50% spływa do budżetu natychmiast: ludzie przeznaczają większość tych kwot na zakupy drobne, rejestrowane paragonem fiskalnym: 23% VAT + akcyza (paliwo, alkohol, etc.), oraz podatki zapłacone przez producenta, zanim artykuł trafił do sprzedaży detalicznej. Napędza to koniunkturę, przyspiesza obrót gotówkowy i stymuluje rozwój. Inflacja powoduje, że realne zwiększenie przychodów, to pewnie 200 zł. Natomiast poprawa optymizmu konsumentów to istotna wartość, ceniona przez ekonomistów i menedżerów. Autorem projektu powinny być partie uważane za lewicowe, a zrobiła to partia socjalistyczna postrzegana przez ogół jako prawicowa. Ugrupowania lewackie irytuje religianctwo tej partii. Za Stalina, Gomułki, Gierka społeczeństwo chodziło do kościoła. Za Jaruzelskiego wybudowano ich 1000. Kwaśniewski podpisał konkordat. Dla ludzi sodomia księży i ta spod innego sztandaru jest równie oburzająca.
Inne rozdawnictwa. Tu mamy dylemat: 50 miliardów z VAT-u dla wybranych, czy trochę szerszego grona beneficjentów. Umowa gazowa do 2038 r. czy drogie F-35 i inne serwituty na rzecz sojusznika?
Ale jak to się ma do frekwencji w szkole? Mistrzostwo Polaków w uprawianiu działań pozornych datuje się co najmniej od tego Pana:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Otto_Magnus_von_Stackelberg
Interesujący punkt widzenia. Dla mnie diagnoza b. bliska faktom
https://bialczynski.pl/2013/02/09/plan-carycy-katarzyny-polske-zgnebic-na-zawsze/
@Płynna Rzeczywistość
Rząd niejedno ma na sumieniu, ale będzie teraz trudniej
https://fakty.interia.pl/raporty/raport-unia-europejska/polska-w-ue/news-rzecznik-generalny-tsue-pytania-prejudycjalne-polskich-sedzi,nId,3220737
@Płynna Rzeczywistość
„Panie Krzysztofie, na jakiej podstawie twierdzi Pan, że nastąpił spadek jakości kształcenia?”
Doprecyzujmy: spadek jakości kształcenia w szkołach. Zanik kół zainteresowań/ zajęć pozalekcyjnych; wnioskuję na podstawie spadku poziomu czytelnictwa, znajomości tabliczki mnożenia, wielu innych parametrów. Poza szkołą podniósł się: młodzież, która nigdy nie czytała, czyta sms-y. Młodzież, która nigdy nie pisała, pisze sms-y, a nawet hejtuje. Zna trochę angielskich słów. Prowadzi samochody, wyjeżdża za granicę, ogląda filmy, wysuszy czasem butelkę whisky: w stosunku do życia swoich dziadków i rodziców poszerzyli horyzonty i mogą się czuć światowcami.
Można też zrezygnować po prostu z całej budżetówki (i samorządówki), no może poza siłownikami:
https://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/1431376,wynagrodzenia-w-administracji-urzednicy-podwyzki.html
Sprzątaczka z 20-letnim stażem będzie zarabiać więcej od młodego urzędnika zatrudnionego tuż po studiach.
Tłumacząc na belferski:
Woźna z 20-letnim stażem będzie zarabiać (o 20%) więcej od młodego nauczyciela zatrudnionego tuż po studiach.
W ciekawych czasach żyjemy! Co ważniejsze, nieokiełznana wola Jednostki czy ograniczająca ją skrzecząca i wcale nie płynna rzeczywistość?
Krzysztof Cywiński
24 września o godz. 10:56
Przepraszam – myślałem Krzysztof a „napisało się” Konrad.
Te nasze rozmowy to takie „przekonywanie przekonanych”. Rzecz cała w tym, aby to, o czym dyskutujemy dotarło do świadomości szerokich rzesz ludzi. By nie byli oni w sytuacji telefonistki z okresu stanu wojennego – wszystko słyszała ale niewiele z tego rozumiała.
@Płynna Rzeczywistość
Jak pisał Antoni Słonimski:
„Polska, to taki dziwny kraj, w którym wszystko jest możliwe. Nawet zmiany na lepsze.” 🙂
@Płynna nierzeczywistość
A jak bardzo pani Szumilas (tu cytowana przez panią Pucułek jako autorytet!) jako 2(w latach 2007-2011) i pierwsza ( w latach 2011-2014) osoba w MEN (wraz z przybocznymi!) przyczyniła się do dyktatury urzędasów z MEN i kuratoriów, dała im odpowiednie narzędzia w postaci przepisów oraz ich interpretacji i ludzi o biurokratycznej mentalności (Berdzik, jej najważniejszy partner, obecny szef OSKKO Pleśniar etc.), którzy to wdrażali nawet po jej odejściu z MEN [też chciała, jak Zalewska, uciec w 2014 do Brukseli, ale wyborcy nie pozwolili 😉 ] ???
Z czego jeszcze zrezygnować? Z międzynarodowej matury w województwie grunwaldzkim! Tylko narodowa matura pokona szwabskiego komtura!
Międzynarodową maturę zdają uczniowie 3 tys. szkół w 140 krajach na całym świecie, ok. 40 w Polsce. I Liceum Ogólnokształcące w Olsztynie chce być pierwszym na Warmii i Mazurach.
Dyrekcja jedynki od ponad dwóch lat załatwia formalności. Najpierw zgodziły się władze miasta i miejscy radni. Rok temu szkoła przyjęła absolwentów gimnazjów do pierwszej klasy, która miała się zakończyć międzynarodową maturą. Rodzice i uczniowie żyli nadzieją, że formalnościom stanie się zadość. Parę miesięcy temu genewska fundacja International Baccalaureate przyznała I LO akredytację.
Na przeszkodzie stanęło Ministerstwo Edukacji Narodowej. W sierpniu przysłało pismo, że uczniowie, którzy mieli zacząć naukę w klasie drugiej, egzaminu IB zdawać nie mogą. Musieliby od początku formalnie być w klasie ze szwajcarską maturą. Uczniowie rozpoczęli więc rok szkolny od nagłej zmiany formy kształcenia.
– Na gwałt nasze dzieci musiały zmieniać plany, wybierać nowe profile klas i nastawić się, że będą zdawać zwykłą maturę – mówi nam rodzic ucznia z jedynki. Przejrzał oświatowe przepisy i nie rozumie interpretacji MEN. – A najgorsze, że to wbrew interesowi dzieci – komentuje.
Wciąż nie wiadomo, czy międzynarodową maturę będą mogli zdawać uczniowie kolejnych roczników, którzy naukę w pierwszej klasie zaczęli we wrześniu. Także w ich przypadku MEN wynajduje błędy w przygotowaniach do powstania klas IB. I przeciąga sprawę.
belferxxx
24 września o godz. 17:05
” A po Szumilas szumi las …”
Tak nauczyciele komentowali skutki jej działań gdy była MEN.
To jest typowy przykład przerostu formy nad treścią – piękne opakowanie a w środku g….o !
Płynna Rzeczywistość
25 września o godz. 8:17
Moim zdaniem istotne jest, aby ZDAĆ egzamin matury IB.
A to, czy potrzebną do tego wiedzę posiadło się w takim czy innym liceum, w zakrystii czy „pod gruszą” jest sprawą drugorzędną. No chyba, że jest coś, o czym nie wiem …..
@Płynna Rzeczywistość
25 września o godz. 8:17 269693
Może właśnie o to chodzi: Taki absolwent z IB może się starać o stypendium do jakiejś zagranicznej wyższej szkoły, albo chociażby o pracę za granicą na etacie lepszym niż konserwator powierzchni albo operator wózka ręcznego i ładowarki ręcznej. I wyjedzie z tego (k)raju i nie daj boże zasili niemiecką gospodarkę ….
@kaesjot
Matura IB to pewien PROGRAM, a nie same EGZAMINY. Dlatego nie można jej zdać ot tak, poza szkołą. Poza tym każda szkoła PŁACI (ew.OP) za udział w systemie ponad 10 tys. euro czyli 50 tys. Ale w Olsztynie po prostu NIE MA dobrych liceów. Dlatego tam ta matura nie ma sensu … 😉
@kaesjot
Niech oni tam w Olsztynie nauczą się wpierw zdawać dobrze POLSKĄ maturę … 😉
belferxxx
25 września o godz. 18:58
” …w Olsztynie po prostu NIE MA dobrych liceów”
Dlaczego – kiepski materiał czy kiepscy fachowcy ?
A może jedno i drugie ?
Co jest skutkiem a co przyczyną ?
W Białymstoku są , w Radomiu , w Kielcach, w Rzeszowie, Koszalinie, Lublinie, Opolu etc.
To kwestia braku kogoś kto by takie liceum stworzył czy, wcześniej, podtrzymał jakąś tradycję. Uczniowski „materiał ludzki” musi być (statystyka!), pewnie jacyś nauczyciele by się znaleźli w wojewódzkim od zawsze(!), akademickim mieście. Tylko musiałby się znaleźć ktoś, kto CHCE i POTRAFI …. 😉 A się nie znalazł albo go wykończono … 🙁
@belferxxx
„Tylko musiałby się znaleźć ktoś, kto CHCE i POTRAFI …. A się nie znalazł albo go wykończono … ”
10/10
kaesjot,
Maturę międzynarodową zdaje się 2 lata. To jest proces ciągły.
Zdaje się ją wg programu i podręczników napisanych w j. angielskim. Sama organizacja matury jest inna, inne są dopuszczalne a nawet wymagane „pomoce naukowe” podczas egzaminu.
Jest to egzamin O NIEBO lepiej przygotowany i zorganizowany, ale też o niebo bardziej kosztowny. Jak będziesz miał zatrudniać kogoś do roboty i zgłosi sie ktoś z IB, bierz w ciemno. Na pewno jest zdyscyplinowany, uporządkowany, pracowity.
Najłatwiej narzekać i wysmiewać się z Opola i Olsztyna, samemu mieszkając pod PKWiN.
Przecież gdyby to liceum dostało zgodę na IB, to stanowiłoby atraktor dla zdolnej i rodzicielko-ambitnej młodzież z całego regionu. Nawet najlepszy nauczyciel nie przerobi kapusty w diament. Więcej powiem: to przebywanie w gronie uzdolnionej młodzieży wydobywa z nauczycieli ich najlepsze cechy, czyli sprzężenie idzie w obie strony. Nie można więc mówić: „najpierw zróbcie się prestiżowi, a dopiero potem pozwolimy wam na IB”. Jedyne pytanie, na jakie trzeba znać odpowiedź, to czy szkoła jest przygotowana administracyjnie i kadrowo. Prestiż „sam” przyjdzie.
@Płynna nierzeczywistość
Opole MA dwa wybitne licea II i III, a Olsztyn – żadnego. Jedno z nich – III LO – wystąpiło w tym roku (sierpień) do MEN o zgodę na tę maturę. I zapewne ją dostanie … 😉 W Olsztynie na razie nie umieją przygotowywać do POLSKIEJ matury nawet … 😉
@Płynna nierzeczywistość
NIC nie wiesz o programie IB i o stosownej maturze … 😉 I na pewno nie zdaje się w nim egzaminów przez 2 lata!!! Nie jest też prawdą podręczniki i programy angielskie – są również wersje francuska i hiszpańska – z języków ważnych w Europie nie ma niemieckiej. Dlatego II LO w Opolu, w przeciwieństwie do III, się o nią nie starało … 😉
@Płynna nierzeczywistość c.d.
Wybitne liceum ma przede wszystkim WYNIKI, a nie znaną nazwę!!! W takiej Warszawie były sobie „prestiżowe” np. Reytan czy Lelewel. A gdzie one DZIŚ są ??? 😉