Patriotyzm bez kontroli
Na szczęście kilka rocznic przypada w wakacje. Inaczej młodzi nie wiedzieliby, że można świętować inaczej, niż szkoła każe. Dzisiaj, w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, każdy zachowa się tak, jak mu sumienie podpowiada.
Szkoła przestała być neutralna. Kiedy więc obchodzimy jakieś święto, np. 11 listopada, w tle zawsze majaczy się ideologia tych, którzy rządzą. Parę lat temu, gdy za słabo podkreślałem chwałę rządzących, a właściwie wcale nie podkreślałem, kurator ostentacyjnie wyszedł z uroczystości. Teraz bronię się rękami i nogami, aby nie organizować żadnej rocznicowej imprezy.
Bronią się też uczniowie, aby nie uczestniczyć, gdyż nie chcą być manipulowani. Czasem nawet trudno znaleźć chętnych, żeby poszli gdzieś ze sztandarem. Zawsze jest bowiem ryzyko, że człowiek wplącze się w uroczystość partyjną, a nie patriotyczną. Młodzi nie chcą, nauczyciele nie chcą, dyrekcja musi. Jak nas nie ma, dzwonią z kuratorium i przypominają, że mus to mus.
Gdyby powstanie warszawskie wybuchło w czasie roku szkolnego, mielibyśmy problem. To jedno z bardziej kontrowersyjnych wydarzeń, podczas obchodów rocznicy byłaby więc okazja, aby się podzielić, a nie zjednoczyć. Dlatego cieszę się, że rocznica przypada w wakacje. Niech każdy robi, co chce. Władzy nic do tego.
Komentarze
Gdyby Powstanie Warszawskie wybuchło w czasie roku szkolnego, nie mielibyśmy problemu. To jedno z bardziej tragicznych wydarzeń, podczas obchodów rocznicy byłaby więc okazja, aby pogłębić szkolne lektury: wiersze Krzysia Baczyńskiego, pamiętnik Mirona Białoszewskiego, „Kolumbowie. Rocznik 20” powieść Romana Bratnego . Dlatego smucę się, że rocznica przypada w wakacje. Niech każdy pozna tragizm powstańców. Poloniści są od tego…
Powstanie Warszawskie jest dla mnie symbolem okrucienstwa wojny. Polityczne wykorzystywanie rocznicy jest podla manipulacja. Redakcja Polityki od zawsze wykorzystywala rocznice powstania do celow politycznych. Wstyd.
Trzy razy B (Bratny, Białoszewski, Baczyński) w porządku, ale największe wrażenie zrobił na mnie tom wierszy zatytułowany „Budowałam barykadę” Anny Świrszczyńskiej. Niestety, szanse na szersze zaistnienie wśród młodzieży w ramach programu ma nieduże ( ale może się mylę) bo optyka spojrzenia autorki na owe tragiczne dni bardzo odbiega od obowiązującej. Kiedyś publikowałem na blogu Jana Hartmana te wiersze ( co dzień jeden wiersz), ale w pewnym momencie Gospodarz zaprzestał moderacji ( moderował raz na tydzień) i sobie odpuściłem.
Tom zaczyna tych kilka wersów:
„Córeczko, ja nie byłam bohaterką,
barykady pod ostrzałem budowali wszyscy.
Ale ja widziałam bohaterów
i o tym muszę opowiedzieć.”
…ale momentami autorka daje popalić.
Na przykład
Budując barykadę
Baliśmy się budując pod ostrzałem
barykadę.
Knajpiarz, kochanka jubilera, fryzjer,
wszystko tchórze.
Upadła na ziemię służąca
dźwigając kamień z bruku, baliśmy się bardzo,
wszystko tchórze –
dozorca, straganiarka, emeryt.
Upadł na ziemię aptekarz
wlokąc drzwi od ubikacji,
baliśmy się jeszcze bardziej, szmuglerka,
krawcowa, tramwajarz,
wszystko tchórze.
Upadł chłopak z poprawczaka
wlokąc worek z piaskiem,
więc baliśmy się naprawdę.
Choć nikt nas nie zmuszał,
zbudowaliśmy barykadę
pod ostrzałem.
Jeżeli ktoś ma ochotę, tutaj publikowałem do pewnego momentu co dziennie jako @samba kukuleczka
https://hartman.blog.polityka.pl/2018/08/01/nadciaga-katastrofa/
Ale cały tom jest też sieci.
A swoją drogą pochodzę z miasta które podobnie zostało urządzone, czyli żadnych akademii i uroczystych capstrzyków , a zasługiwało przecież jak żadne na coś takiego w poprzednim okresie.
Chodzi oczywiście o Chełm ( w pewnym okresie zwany lubelskim) i trochę już zapomniany Manifest PKWN. Niestety, wszyscy mieszkańcy na żniwach u rodziców, czy dziadków, albo nad pobliskim jeziorem Białym i zniczy zapalać, szarf rozpościerać, wieńców składać nie miał kto.
Pod koniec lat 70-tych za czasów toarzysza Gierka, aktywiści z SZSP ( było coś takiego) wymyślili wakacyjną akcję Chełm – 80 i oprócz tego, że coś tam pożytecznego majstrowali w Chełmie ( postawili parę bloków) to przynajmniej było komu świętować. Kilka tysięcy (chyba międzynarodowego towarzystwa) na patriotycznym happeningu 22 lipca robiło spore wrażenie.
Ale było tak tylko kilka lat i lipiec został podmieniony przez sierpień… nie warszawski, ale gdański.
Gdy myślę o obecnych nauczycielach historii pamietam scenkę „Wodzu prowadż na Kowno, Żydzi na Madagaskar”
@NH
To zapewne pamietasz tez scenke jak AK-owcy potraktowali Polkę, która spotykała się z Niemcami.