Patriotyzm bez kontroli

Na szczęście kilka rocznic przypada w wakacje. Inaczej młodzi nie wiedzieliby, że można świętować inaczej, niż szkoła każe. Dzisiaj, w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, każdy zachowa się tak, jak mu sumienie podpowiada.

Szkoła przestała być neutralna. Kiedy więc obchodzimy jakieś święto, np. 11 listopada, w tle zawsze majaczy się ideologia tych, którzy rządzą. Parę lat temu, gdy za słabo podkreślałem chwałę rządzących, a właściwie wcale nie podkreślałem, kurator ostentacyjnie wyszedł z uroczystości. Teraz bronię się rękami i nogami, aby nie organizować żadnej rocznicowej imprezy.

Bronią się też uczniowie, aby nie uczestniczyć, gdyż nie chcą być manipulowani. Czasem nawet trudno znaleźć chętnych, żeby poszli gdzieś ze sztandarem. Zawsze jest bowiem ryzyko, że człowiek wplącze się w uroczystość partyjną, a nie patriotyczną. Młodzi nie chcą, nauczyciele nie chcą, dyrekcja musi. Jak nas nie ma, dzwonią z kuratorium i przypominają, że mus to mus.

Gdyby powstanie warszawskie wybuchło w czasie roku szkolnego, mielibyśmy problem. To jedno z bardziej kontrowersyjnych wydarzeń, podczas obchodów rocznicy byłaby więc okazja, aby się podzielić, a nie zjednoczyć. Dlatego cieszę się, że rocznica przypada w wakacje. Niech każdy robi, co chce. Władzy nic do tego.