Ostatni dzwonek
Dla tegorocznych maturzystów zabrzmiał dziś ostatni dzwonek. W jednych szkołach żegnano ich z wielką pompą, a w innych zwyczajnie. Uroczystość trwała 15 minut albo nawet trzy godziny. W moim liceum 90 minut, czyli średnio.
Klasy młodsze miały pretensje, że nie odwołano u nas lekcji, a w innych szkołach albo odwołano wszystkie, albo od południa. U nas – bądźmy szczerzy – jedna lekcja się nie odbyła. Młodzi uznali, że to za mało. Gdy ich rocznik będzie szkoła żegnała, chcą, żeby młodsi dostali wolny cały dzień. Niech zapamiętają.
Szkoła żegnała maturzystów średnio, ale za to oni postanowili odejść z hukiem. Głośno i otwarcie umawiali się na piwo. Problem w tym, że na taki pomysł wpadli wszyscy uczniowie, nie tylko najstarsi. Kto żyw, szedł się napić.
Też chciałem w ten sposób zacząć długi weekend, ale jak zobaczyłem tłumy licealistów w każdym lokalu, to po pięciu próbach dałem sobie spokój. Cały świat należy do młodych, przynajmniej dzisiaj. Do zobaczenia na maturze.
Komentarze
Dla miłośników Ameryki: w US piwko i podobne trunki wolno pić od 21 roku
Dla miłośników „piwa”: Na Czechach (gdzie pije się piwo a nie „piwo”) zamierzają właśnie wprowadzić zakaz picia piwa „bezalkoholowego” przez dzieciaki; dotychczas dość powszechny zwyczaj tam. Domyślam się, że zakaz dotyczył będzie również uczniów. Komuna u pepików wraca?!!! Już widzę te tłumy uchodźców walących przez południową granicę na Polskę, krainę 24h/365d. Co zaś do Ameryki, dragi opiatowe można tam zażywać w każdym wieku. Łącznie z niemowlętami, z mlekiem matki. To po co im „piwo”?
Czarnek: To związki zawodowe odrzuciły podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli.
https://oko.press/czarnek-to-zwiazki-zawodowe-odrzucily-podwyzke/
Dobrych i w miarę dobrych szkół, gdzie się naprawdę uczy, to jest kilka, może kilkanaście procent. Zdziwilibyście się, ilu uczniów w szkołach średnich ma problemy z czytaniem i rozumieniem podstawowych pojęć. Jak za to rozwinięta jest wśród uczniów umiejętność dochodzenia swoich praw, także tych, których faktycznie nie ma. No i przeciętna frekwencja w szkołach średnich, która wynosi ok. 70%. Taki jest właśnie obraz ogromnej większości szkół średnich . No dobrze, przymiotnik „ogromnej” jest mocno nieprecyzyjny. Ale badań nikt nie robi, bo i po co. Z pewnością jednak wypowiedzi redaktorów piszących o edukacji, zwykle mocno krytycznie, a przy tym proponujących rozwiązania, którym zwykle sprosta osobisty , wszechstronnie wykształocony guwerner (guwernantka – jako że zawód jest mocno sfeminzowany). nic nie pomogą uczniom i szkole. Kto to zrobi? Może lepiej wykształceni Ukraińcy, którzy tu zostaną?
Azefalista 3 maja 2022 11:21
Twój komentarz, z którym się zgadzam potwierdza to, co sam od lat głoszę – nasz system oświaty próbuje „z pingwina zrobić orła” bo pingwin „ma prawo tego chcieć”
A że ów „pingwin” nie ma żadnych predyspozycji, by orłem zostać to nikogo nie obchodzi. A potem to tylko wina szkoły i nauczycieli, że cudów dokonać nie potrafią!
Azefalista
Kardynalny błąd logiczny w zdaniu: „Ale badań nikt nie robi, bo i po co” podważa jakąkolwiek wartość całej reszty. Z tego, że Pan nie zna takich badań, nie wynika, że ich nie ma. Niemniej, w wypowiedzi „bo i po co” zdaje się tkwić istota problemu: to ministerstwo powinno zamówić tego rodzaju badania, ale nie słyszałem, by zamawiało jakiekolwiek badania, bo i po co. Mamy więc badania międzynarodowe (choćby typu PISA), mamy badania lokalne, prowadzone jednak w rozproszeniu i często w celach tak przyziemnych, jak uzyskanie awansu naukowego, nie słyszałem jednak o żadnych badaniach systemu edukacji zlecanych przez ministerstwo. A to w takich badaniach mielibyśmy jądro i sedno tego „po co”. Jeśli ktoś z Czytelników natknął się na takowe, to proszę o informację.
Plynna R
Oczywiście, że stwierdzenie „bo i po co” zawiera sugestię. Dla mnie mianowicie taką, że nikomu nie zależy na uczciwej diagnozie stanu systemu edukacji w Polsce. Rezultaty mogłyby być przykre. A ile ciężkiej, uczciwej roboty trzeba by było włożyć, żeby dojść do sensownych rozwiązań, jak też scenariusza ich wprowadzenia! Do tej pory dyskusje w tym obszarze mają niestety zbyt duży polityczny podtekst i ważniejsze jest, kto kogo załatwi, a nie co się sensownego wymyśli. Pomijam ministra Czarnka, bo on w ogóle nie dyskutuje, zresztą po co, jak wszystko wie. Publicyści, wiadomo, ekscytują się a to cudzą krzywdą, a to cudownymi rozwiązaniami, montesori, neurobiologią, samokształceniem domowym albo jakimiś niuejdżowymi nowinkami. Ich prawo i redaktorów naczelnych, tacy już są. No więc powoływanie się na badania dotyczy wyrywkowych lub wycinkowych badań . W niektóre nie bardzo wierzę – badania PiSA to trochę ja zapowiedziana przysłowiowa „kontrol” – zawsze dobrze wychodzi. Ale może ktoś zna porządnie ich metodologię i wyprowadzi mnie z błędu.
A jeśli chodzi o kardynalny błąd logiczny, to nie dyskutuję, niech sobie każdy sam oceni.