Tłumy na drzwiach otwartych: będzie trudno o miejsce w liceum
Półtora rocznika wybiera się w tym roku do szkół ponadpodstawowych. O miejsce w popularnych liceach i technikach będzie więc bardzo trudno.
Szkołę podstawową kończą uczniowie, którzy zaczynali jako 6-latkowie lub 7-latkowie. Dwa roczniki spotkały się w tej samej klasie pierwszej, gdyż miał być w Polsce wprowadzony obowiązek szkolny dla 6-latków. Wtedy władze zachęcały, potem miało zostać zmienione prawo, w końcu zmieniła się władza i pozostano przy wieku 7 lat jako odpowiednim dla rozpoczęcia nauki.
Z powodu tego chaosu w tym roku o miejsca w liceach i technikach będzie ubiegać się większa grupa absolwentów podstawówek. Jak bardzo jest większa niż rok temu, można było przekonać się podczas dni otwartych. Takich tłumów dawno nie widzieliśmy. W innych liceach, które też w ostatnią sobotę przyjmowały zainteresowanych, również było bardzo dużo chętnych.
Dla szkół to dobrze, dla dzieci źle. Nauczyciele zacierali ręce z radości (będzie można wybrać najlepszych), a rodzice wypowiadali znamienne słowa: „A nie mówiłem, że jak nie będziesz się uczyć, to się tu nie dostaniesz”. Mnie pytano, ile punktów trzeba mieć, aby zostać przyjętym. Odpowiadałem, że na pewno znacznie więcej niż rok temu. Tłumy, tłumy, aż miło popatrzeć. Dzieci, bierzcie się do nauki, wszystko przecież zależy od was.
Komentarze
Pomartwię się jak ten rocznik dotrze na studia. Jeśli dotrze, bo może licea zrobią po drodze ostrą selekcję. Przynajmniej nie będzie na nas.
Za „moich czasów” spora grupa absolwentów SP ( 14-to a potem 15-latki ) szła bezpośrednio do praktycznej nauki zawodu czyli dogadywali się z jakimś miejscowym rzemieślnikiem lub zakładem pracy i tam, bezpośrednio od starych, doświadczonych fachowców czerpali wiedzę praktyczną. Trzy dni w tygodniu praktyka u majstra a kolejne trzy – teoria w szkole zawodowej.
Sprawa się „rypła”, gdy wprowadzono obowiązek posiadania stosownych uprawnień pedagogicznych od nauczycieli zawodu. Majstrowie, którzy sami mieli często tylko ukończoną przed wojną szkołę powszechną nie poszli na to i tak rozpoczął się upadek szkolnictwa zawodowego.
Efekt jest taki, że wiele firm z branży usług, małych warsztatów skończy swą działalność wskutek braku następców pracowników odchodzących na emeryturę.
Znam kilka firm, z którymi od wielu lat współpracowałem a dzisiaj najmłodszy z jego pracowników ma ponad 60 lat. Nawet potężne dawniej zakłady przemysłowe o ugruntowanej od dziesięcioleci pozycji na rynku też się zwijają.
Ale za to rośnie ilość absolwentów wyższych uczelni ale w dużej mierze w zawodach niepotrzebnych lub też w ilościach przekraczających potrzeby rynku.
Mamy potem w hipermarketach na stanowiskach sprzedawców magistrów po filologii, matematyce czy fizyce czy miesza farby w mieszalni – autentyczne !
Od ponad 30 lat wszystkie kolejno rządzące w Polsce ekipy sukcesywnie , skutecznie niszczą nasz system oświaty na zasadzie zapewnienia wszystkim „równych szans” ale nie dociera do nich, że nie każdy ma stosowne do tego predyspozycje i zdolności, by z tych szans skorzystać.
Niepotrzebny mi pracownik, który nie potrafi wykorzystać w praktyce swej wiedzy albo ma istotne w niej luki. Spotykałem niekiedy absolwentów politechniki, których wiedza praktyczna nie dorastała moim umiejętnościom w tym zakresie gdy chodziłem do SP.
System jest najbardziej efektywny, gdy wymagania dostosowane są do możliwości i predyspozycji ucznia a struktura zawodów oraz ilość absolwentów w poszczególnych zawodach dostosowana do potrzeb gospodarki i społeczeństwa.
Szczególną opieką należy otoczyć tych zdolnych i wybitnych, bo to na efektach ich pracy społeczeństwo odniesie największe korzyści.
@kobuz
To nie będzie słaby rocznik, bo jest przyzwyczajony do ostrej konkurencji, następny po nim tak samo. Słabszy przyjdzie na studia za 6 lat, bo składa się w bardzo dużej części z dzieci z tzw. „odroczeniami”. Ale z podwójnego rocznika, który teraz pójdzie do liceum, te zdolniejsze dzieci nie zamierzają potem studiować w Polsce, bo widzą, że nasz system edukacji jest już w takim stanie jak loty w maju z Warszawy i koniki w Janowie Podlaskim.
Słuchałem niedawno w radiu Ukrainki. Mówiła świetną polszczyzną, niemniej, kilkakrotnie poległa na deklinacji i użyciu przyimków. A przyimki to ostatnio gorący temat. Na przykład w TVPInfo wciąż jeździ się na Ukrainę, ale w TOK FM już tylko do Ukrainy, choć to wciąż co najmniej równie sztuczne, jak zapraszanie do studia gościn albo chirurżek. Tempo przemiany w mediach prozachodnich, jak TOK FM, GW czy Onet, jest zdumiewające, byłem pewny, lub pewien, że język na tak podstawowym poziomie jak przyimki tak szybko się nie zmienia. A jednak. Choć to dziwne, że nawet w Onecie wciąż jeździ się nie tylko na Mazowsze, ale i Słowację czy Węgry, nikogo nie dziwi pobyt na Cyprze, chociaż lata się do Islandii, która podobno jest wyspą?
Prawdziwą niespodzianką są jednak tłumy na drzwiach. Zwłaszcza otwartych. Tłumy mogą np. stać w drzwiach. Ale tłumy na drzwiach sugerują, że drzwi zostały właśnie wyważone a nie otwarte, chyba że kopniakiem Chucka Norrisa. Ale zaraz, czy wyważanie to aby nie czynność wykonywana w zakładzie wulkanizatorskim, żeby się drzwi w rzeczywistości płynniej otwierały? Dziwna ta polska języka.
@Płynna rzeczywistość
27 KWIETNIA 2022
17:53
„Prawdziwą niespodzianką są jednak tłumy na drzwiach.”
W Polsce nie są. Polacy, jak wiadomo, potrafia latać na drzwiach. Po zamknięciu lotniska na Warszawie rzeczywiście tłumy beda latać na drzwiach. Nie będą jednak mogli korzystać z drzwi od stodoły, ponieważ te, jako drzwi bojowe zostaną przez brytyjskiego premiera wysłane od Polski w Ukrainę.
@Płynna Rzeczywistość
Błyskawiczne zmiany przyimkowe w mediach prozachodnich to konsekwencja terroru na modłę demokratyczną: jak ktoś się nie podporządkuje to cancel culture 🙂
https://bezprawnik.pl/cancel-culture/
Na wschód od Bugu do 15 lat łagru. Na blogach „Polityki” można zarobić „bana”. 🙂
@Płynna Rzeczywistość
A tu smakowity tytuł z dzisiejszej GW:
„Jak jedną decyzją trener Wiktorowski stworzył Igę 2.0, najlepszą tenisistkę na świecie”.
Obojętnie, czy na wschód od Bugu, czy na zachód, wszędzie są święte krowy. 🙁