Czarnek górą
Sejm uchwalił „lex Czarnek”. Następne w kolejce jest dorzucenie nauczycielom czterech lekcji w tygodniu. Minister chce zdążyć z tym do kwietnia, aby od 1 września szkoły pracowały po nowemu.
Kuratorzy już informują dyrektorów, aby robiąc przymiarki do nowego roku szkolnego, liczyli nauczycielom po 22 lekcje w tygodniu, a nie – jak jest teraz – po 18. Radzą, aby nie liczyć po 20 godzin, gdyż żadnego kompromisu nie będzie. Czarnek jest pewien, że przeforsuje zmianę w całości. Nie ustąpi ani o godzinę.
Uchwalona przez Sejm zmiana w prawie oświatowym – lex Czarnek – oddaje dyrektorów w ręce kuratora. Dyrektor traci resztki samodzielności, jakie jeszcze miał. Już o niczym nie decyduje, jest od wykonywania poleceń. Kurator włada szkołą. Rządzi, nie pomaga, nie wspiera, lecz dyryguje. Szczegóły zmian tutaj.
Komentarze
@Gospodarz
Jest jeszcze Senat i … prezydent… 😉 Akurat JEMU po prostu NIE OPŁACA SIĘ tego puszczać … 😉
@Gospodarz
Z PiS&Co w głosowaniu nie wzięło udziału CZTERECH posłów, „opzycja” mogła(!) tę ustawę zablokować, ale PIĘTNASTU jej posłów nie przyszło. Ciekawe których … 😉
@belferxxx
Z PiSu nie głosowało dziewięciu, z KO dwóch, z Lewicy i KP po jednym, z Konf.dwóch, a Porozumienie podobno zagłosowało „za” przez pomyłkę. Nie ma to chyba jednak znaczenia, nawet to, że w Senacie odrzucą, bo i tak jest w Sejmie większość bezwzględna, PiS ma 228 posłów, a dziś poparło ustawę dwóch od Kukiza i dwóch niezrzeszonych. Na razie jest taka wtopa z Polskim Ładem, że nie mogliby sobie pozwolić na przegranie głosowania tak bardzo ideologicznego. A dlaczego prezydentowi się nie opłaca?
Te decyzje pokazują jak nieistotna jest szkoła dla rozwoju RP a jest tylko kuźnia patriotów. Nigdy nie wyjdziemy z zaścianka bo rządzą ludzie o zniewolonych ideologia umysłach. No cóż to jest kraj na miarę ich ambicji i elektoratu któremu chyba jest wszystko jedno oprócz propagandy. Ta musi spełniać najwyższe standardy.
belferxxx
13 STYCZNIA 2022
19:47
Nie głosowało
PiS – 9
KO – 2 (Grupiński, Łośko Magdalena)
Lewica – 1 (Wielgus Joanna)
KP – 1 (Kurzawa)
Konfederacja – 2
Polska2050 – 0
Porozumienie – 1
Kukiz 15 – 1 (Kukiz)
PS – 2
Głosowało – 441 posłów
Za – 227 Przeciw – 214 Wstrzymało się – 0 Nie głosowało – 19
W tym wypadku nieobecni z opozycji nie zmieniliby wyniku.
Ciekawostka: Girzyński i Sośnierz z PS byli przeciw.
Coś u @belferxxx z matematyką cieniutko. 😉
Dane oczywiście bezproblemowo dostępne. Od godziny 18:17. 😉
Jakieś uzasadnienie do: „Akurat JEMU po prostu NIE OPŁACA SIĘ tego puszczać” można prosić?
Bo osobiście widzę to dokładnie odwrotnie – (p)rezydent Duda całym sercem i całym dorobkiem słownym jest absolutnym zwolennikiem oświaty średniowiecznej w czarnkowej wersji.
Zgodnie z tekstem Głosu ZA głosowało 227 posłów (rozumiem, że z PiS&Co, bo skąd), a oni mają 231 głosów. PRZECIW – głosowało 214 posłów (ani chybi z „opozycji”, bo skąd) … 😉
@TMirek
Duda planuje (stąd Lex TVN) karierę międzynarodową. A takie GŁOŚNE weta pozwolą mu stworzyć wizerunek niezależnego polityka… 😉
Skądinąd PiS może to też być na rękę. Bo diabeł tkwi w szczegółach – jeśli szkoła zgłosi zaledwie 10 imprez typu spotkanie ze znanym absolwentem, pracodawcą okolicznym czy nawet księdzem profesorem(nie wszyscy są „słuszni”), jakimś muzycznym idolkiem etc. to kuratoria zaleje taka góra makulatury, że wszystko zostanie sparaliżowane bo tego nie obrobią, a tu trzeba mieć wyczucie – np. który ksiądz profesor jest „słuszny”, a który nie itd. A jak wydadzą zgodę – odpowiedzialność spada na nich … 😉
Jeżeli celem jest tzw. gospodarka oparta na wiedzy (a nie godne miejsce wśród narodowych operatorów montowni), to trzeba stawiać na kształcenie u młodzieży kreatywności. Nie da się tego zrobić, betonując program i metody nauczania oraz zabijając kreatywność nauczycieli. Odpytywać z podręcznika przez 40 lat to, za przeproszeniem, każdy głupi potrafi, zwłaszcza że dziecko nie może się bronić. Byle tego podręcznika za często nie zmieniać. W ten sposób minister robi kolejny krok przesuwający zawód nauczyciela w kierunku opiekuna dla dzieci na czas pobytu rodziców w pracy. I jeszcze rżnie głupa, że dzięki planowanej podwyżce wynagrodzeń (?!), zaraz pojawią się nowi chętni młodzi do pracy. Jarek najwyraźniej traci kontrolę i kontakt.
A jak nauka wygląda w szkołach inne niż publiczne? Czy tam jest lepiej? Czy jest tam jeszcze szacunek dla wiedzy (nauczycieli, uczniów i ich rodziców)?
Każdemu działaniu towarzyszyć musi CEL, na którego osiągnięciu te działania winny się koncentrować.
Jaki jest cel działań Czarnka lub tych, którzy nim sterują?
Czy znajomość historii np. ” bandziorów przeklętych” poprawi poziom naszego życia, rozwinie NASZ, WŁASNY przemysł i inne dziedziny gospodarki ?
Czy dzięki temu wzrośnie ilość patentów i dochodów wynikających z ich wdrożenia?
Doczekamy się naszych noblistów w dziedzinach innych niż literatura?
Wielokrotnie udowadniałem, że najbardziej efektywne jest dostosowanie wymagań do możliwości oraz podaży do potrzeb.
Cóż z tego, że np. 10 procent maturzystów chce zostać architektami skoro potrzeba ich 10 razy mniej. Egzaminy wstępne na ten kierunek pozwolą wybrać tych, którzy mają poza chęcią jeszcze stosowne do tego predyspozycje.
Czy to wspomnienia ofiary księżej pedofilii? Nie, to tylko spotkanie z nauczycielką, akurat matematyki:
Sporo czasu minęło, zanim zrozumiałem, jak ogromny, niszczący wpływ na moje życie, mój rozwój, moje samopoczucie, kondycję psychiczną miały lata nękania, jakiego doświadczałem na lekcjach matematyki w podstawówce (…). Słyszałem, że jestem głupi, leniwy, bezwartościowy – opowiada Karol.
– Poszedłem na terapię, by to przepracować, a naukę w liceum rozpocząłem od znalezienia korepetytora z matematyki. Jako 16-latek musiałem się nauczyć wszystkiego od podstaw. Po podstawówce nie umiałem nic, choć na naukę matematyki, ze strachu przed nauczycielką, poświęcałem wiele czasu.
…
– Wyszydziła przy wszystkich to, że nie rozumiem lekcji, a ja się rozpłakałem – mówi.
Miał 10 lat.
– Powiedziała mi wtedy, że łzy jej nie wzruszą, że beczeć to sobie mogę w domu, może mamusię rozczulę. Poczułem, że zaraz zemdleję.
Od tego momentu płakałem tylko, gdy nie widziała – przed matematyką zamykałem się w toalecie lub ukrywałem pod kurtkami w szatni, żeby choć o parę minut opóźnić spotkanie z nią. (…)
– Mama próbowała rozmawiać o tym z nauczycielami. Ale to się na nic zdało – mówi Karol. – Nauczyciele w maleńkiej szkole to klika, jeden chroni drugiego. Nikt nie chciał zobaczyć problemu. „Może to normalne, może tak musi być” – zaczęliśmy myśleć. W końcu przestaliśmy o tym opowiadać, bo i po co?
W niewielkiej miejscowości o sadystycznym zachowaniu matematyczki i tak wiedzieli wszyscy od lat – to samo przeżywali moi sąsiedzi i kuzyni. (…)
– Nie chodzi mi o to, żeby pogrążyć nauczycielkę, która zresztą pewnie niedługo przejdzie na emeryturę. To nie hejt. Usiłuję zawalczyć o to, żeby dzieci nie musiały doświadczać dłużej tego co ja. Żeby w końcu znalazł się dorosły, który im pomoże. Przemoc psychiczna, jaką stosuje ta matematyczka, niszczy i blokuje na lata. Zabija w dzieciach nie tylko frajdę ze zdobywania nowych umiejętności, ale i radość życia.
https://www.czaschelmna.pl/czaschelmna/7,173793,27999227,jestes-slaby-i-smieszny-z-niczym-sobie-w-zyciu-nie-poradzisz.html#S.tylko_na_wyborcza.pl-K.C-B.4-L.1.maly
Dlaczego niemal zawsze to jest matematyka?
@Płynna rzeczywistość 14 STYCZNIA 2022 2:34
„Jeżeli celem jest tzw. gospodarka oparta na wiedzy (a nie godne miejsce wśród narodowych operatorów montowni), to trzeba stawiać na kształcenie u młodzieży kreatywności”.
Kiedy Pan na to wpadł?
Przypomnę, że od 4-go czerwca 1989 roku mięło już trzydzieści lat z dobrym hakiem… 🙂
Biorąc pod uwagę powyższe oraz dwie Pana niedawne uwagi („@KC
A przecież wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, ile zakładów poupadało i jak to wpłynęło na życie Pana sąsiadów”; „@Stary Profesor
Otóż chyba się zgodzimy, że Polska cywilizacyjnie, a więc i w zakresie kultury i nauki, jest krajem prowincjonalnym, peryferyjnym”) pozwolę sobie ponowić pytanie: To jest Pan w końcu wielbicielem Balcerowicza & Spółki i ćwierćwiecza z hakiem dzikiego i chciwego neoliberalizmu czy też nie?
Płynna rzeczywistość
14 STYCZNIA 2022
2:34
„W ten sposób minister robi kolejny krok przesuwający zawód nauczyciela w kierunku opiekuna dla dzieci na czas pobytu rodziców w pracy.”
Brawo. Wreszcie ktoś zauważył na czym od 20 lat polega praca nauczyciela w szkole, zwłaszcza podstawowej.
Szkoda, że tak rzadko można na tym forum znaleźć trafną uwagę.
To zdanie sformułowane przez Płynną rzeczywistość jest moim zdaniem punktem wyjścia do rozważań o polskiej oświacie.
P.S. Jarek żyje od dawna we własnej „bańce”. Ale ta „bańka” nie pęka, bo tak się składa, że większość wyborców kieruje się „zasadą Kalego” .
„Gwoli wyjaśnienia ów Kali, który je sformułował, nie był hinduskim radżą ani arabskim średniowiecznym uczonym, a czarnoskórym niewolnikiem-postacią rodem z sienkiewiczowskiej „W pustyni i w puszczy”. Wśród wielu maksym, którymi kierował się w życiu nasz bohater, znalazła się następująca „złota” zasada: „Jak ktoś Kalemu zabrać krowy, to zły uczynek. Dobry, to, jak Kali zabrać komu krowy”! Tak wprost wyrażona definicja egoizmu w czystej postaci idealnie charakteryzuje większość stosunków międzyludzkich na świecie.”
Jarek idealnie stosuje tę zasadę w praktyce, a to jest zrozumiałe nawet dla najgłupszego wyborcy, dla którego jest oczywiste, że nauczyciel ma opiekować się jego dziećmi, aby mógł pójść do pracy.
„Jeżeli celem jest tzw. gospodarka oparta na wiedzy …”
Celem jest wyłącznie „tzw. gospodarka”.
@kwant
W tym wieku bańka nie może pęknąć. Wręcz przeciwnie, zamienia się w coraz bardziej sztywną, coraz mniejszą, coraz mniej przezroczystą skorupę. Niezwykle pod tym względem pouczające są powojenne perypetie przybocznych pewnego Adolfa. A jeśli ktoś w domu przeżył Alzheimera, to tym lepiej mnie rozumie.
@wiercigo
Gospodarka oparta na montowniach i rolnictwie? To był ideał pewnego Adolfa: przemysłowy Kraj Panów i podbite Terytoria Surowcowo-Rolnicze; całość zamknięta w pięknej autarkii, której reszta świata mogła skoczyć.
@grzerysz
Dziki kapitalizm? Konfederacja? Każdy kowalem własnego losu? To z pewnością nie moje ideały. Co do Balcerowicza, to moim zdaniem to była dziejowa konieczność; ale tylko chyba. I możliwe, że każdy, kto mówi „Balcerowicz musi odejść” ma co innego na myśli. Niemniej, Głównym motorem rozwoju Polski po ’89 okazało się przystąpienie do UE.
@grzerysz
Pan na Balcerowicza patrzy z perspektywy Polski w 1. świecie roku 2022, ja zaś z perspektywy zapaści cywilizacyjnej końca lat 80, ub. w. To nie była tylko zapaść ekonomiczna. W tym przepięknie socjalistycznym PRL-u człowiek człowiekowi był raczej wilkiem niż towarzyszem niedoli i prawdopodobnie to ten czynnik cywilizacyjny plus zwyczajna-niezwyczajna bieda a nie Balcerowicz doprowadziły do rozwoju tego dzikiego kapitalizmu lat 90.
Proszę kiedyś poszukać na YT filmów Ukraińców o współczesnej Polsce. Oni teraz mają nasze lata 90. ub. w. Analogia jest uderzająca. No i teraz pytanie za 100 punktów – co jest tego przyczyną?
@grzerysz
W zakresie polityki oświatowej ja się z grubsza podpisuję pod wierszem pewnej znanej lesbijki — orientację tę lubię czasem podkreślić, żeby sprowokować i zachęcić lechickiego kołtuna do rozkołtunienia
’Niechże was Chrystus — głos mówił — rozsądzi,
Kto więcej winien: czy ten nieświadomy,
Co drogi nie zna i w ciemnościach błądzi,
Czy wy, co grube spisujecie tomy
Karnej ustawy, a nie dbacie o to,
By uczyć dziecię, które jest sierotą?…
Niechże was Chrystus sądzi!’
Lecz krzyż czarny
Stał nieruchomy i cichy na stole,
Jako milczące wobec łez ołtarze…
A sędzia powstał i szedł, gdzie pacholę
Blade czekało na wyrok surowy,
I dotknął ręką jego płowej głowy,
I rzekł: ’Pójdź, dziecię! ja cię uczyć każę!’
@Płynna rzeczywistość 14 STYCZNIA 2022 2:34
„Jeżeli celem jest tzw. gospodarka oparta na wiedzy (a nie godne miejsce wśród narodowych operatorów montowni)…”
Czy celem ćwierćwiecza z hakiem neoliberalnego turbokapitalizmu mogła być gospodarka oparta na wiedzy, jeżeli – według badań Biblioteki Narodowej – w roku 2015 (to rok najgorszych wyników) aż dwie trzecie Polaków nie przeczytało żadnej książki (ani nawet fragmentu jakiejkolwiek książki) a jedynie kilka procent przeczytało książek siedem lub więcej?
A jak to powiedział kilka lat temu w Parlamencie Europejskim nasz wybitny reżyser teatralny Krzysztof Warlikowski (z okazji wręczenia „Prix du livre européen” – Warlikowski przewodniczył jury 12. edycji konkursu)?
„Dzisiaj blisko 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30% rozumie w niewielkim stopniu. Co dziesiąty absolwent szkoły podstawowej nie potrafi czytać. Aż 10 milionów Polaków (ok. 25%) nie ma w domu ani jednej książki. Analfabetą funkcjonalnym jest co 6 magister w Polsce. 6,2 miliona Polaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało NIC, nawet artykułu w brukowcu. 40% Polaków ma problemy z czytaniem rozkładów jazdy czy map pogodowych. To są dane tak niewiarygodne, że aż zabawne. A jednak napawają grozą”.
@Płynna Rzeczywistość
To już drugi art.na temat tej pani matematyczki, poprzedni też o niej przywołał pan Krzysztof. Kobieta wreszcie ma okazję się poczuć jak jej uczniowie pod tablicą. A dlatego to zazwyczaj matematyka, bo zdolności matematyczne ma niewielki procent ludzi. Niekoniecznie też mają je nauczycielki w przedszkolu i w klasach 1-3, a jak się dzieci w tym wieku nie nauczy myślenia logicznego, to od czwartej klasy zaczynają się problemy. Przedmiot wyjątkowo nadaje się do dręczenia uczniów, bo historii czy geografii można nauczyć się na pamięć, matematyki nie. Jak nauczyciel jest prymitywny, to będzie przy całej klasie upokarzał dziecko przed tablicą, ale z kolei jak nauczyciel jest miłym, wrażliwym człowiekiem, to może być upokarzany przez rodziców, którzy mu robią awantury, że źle uczy, bo ich dzieci nie dostają ocen oczekiwanych przez rodziców. Uzdolnienia matematyczne ma max.kilkanaście procent społeczeństwa i bardzo trudno jest przyjąć do wiadomości rodzicom, że ich dziecko do tej grupy nie należy, zwłaszcza, że są to zdolności raczej przekazywane genetycznie. Płynna Rzeczywistość dla mnie pewnym rozwiązaniem problemu byłoby lepsze opłacanie matematyków, żeby uczyli najlepsi i podział na tym przedmiocie dzieci na poziomy nauczania wg ich możliwości- a co dla Pana?
Płynna rzeczywistość 14 STYCZNIA 2022 12:18
„@grzerysz
Co do Balcerowicza, to moim zdaniem to była dziejowa konieczność; ale tylko chyba”
Wielu ekonomistów miało wtedy zdecydowanie inny pogląd na tą rzekomą „dziejowa konieczność”.
Ci z nich, którzy żyją do dziś, są nieprzejednanymi wrogami neoliberalizmu, który zresztą w międzyczasie skompromitował się doszczętnie na całym świecie.
I dlaczego ta „dziejowa konieczność” trwała aż ćwierć wieku z hakiem?
Słynny Jeffrey Sachs, który pisał zarys tzw. planu Balcerowicza, w ostatnich latach popierał jako kandydata Partii Demokratycznej na prezydenta USA Bernie Sandersa…
A tak w ogóle to twierdzi on – również w ostatnim wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel” opublikowanym na stronie internetowej pisma rok temu – i na dowód cytuje swoją wypowiedź dla tygodnika „The New Yorker” z 1990 roku, iż nigdy nie był szczególnym fanem radykalnej wersji wolnego rynku lansowanych przez Miltona Friedmana, Margaret Thatcher czy Ronalda Reagana, a krajem, który najbardziej podziwiał była Szwecja…
W rozmowie z polskim pismem, którą znalazłem w internecie twierdzi, że: „… nie jest gospodarczym liberałem, w przeciwieństwie do Balcerowicza.
Zdefiniowałbym się jako socjaldemokratę. Pisząc rekomendacje dla Polski chciałem, by stała się krajem o gospodarce mieszanej. Ani nie socjalistycznej, ani nie radykalnie wolnorynkowej. Z silną rolą państwa, z mechanizmami redystrybucji, sprawnym rynkiem pracy. Socjaldemokracja to tradycja, do której zawsze było mi najbliżej”.
Sachs wydał kilka lat temu książkę „Building the New American Economy: Smart, Fair, and Sustainable”. Przedmowę do niej napisał mu oczywiście Bernie Sanders. Możemy w niej przeczytać m.in.:
„What I heard and what I continue to hear is that Americans have had enough of establishment politicians and establishment economists who have claimed for far too long that we must choose between economic growth, economic fairness, and environmental sustainability…. In this book, Columbia University Professor Jeffrey Sachs presents a clear explanation of how America can achieve all three critically important goals and create an economy that works for all of us”.
Sachs wyraźnie podkreśla w tekście, że „GDP growth itself is a deeply flawed measure of wellbeing. High growth does not guarantee shared economic improvement, and slow growth does not necessarily imply widespread economic hardship”. Ważny jest jego zdaniem natomiast Sustainable Development Goals Index. A tu na czele stawki znajdujemy – jakżeby inaczej – Szwecję, Danię, Norwegię, Szwajcarię, Finlandię, Niemcy…
Polska – w grupie krajów OECD pokazanych w tabelce Sachsa – znajdowała się pod koniec stawki. Za Czechami, Estonią, Węgrami, Słowacją…
@kwant25 @Płynna Rzeczywistość
„kwant25 14 STYCZNIA 2022 11:07
Płynna rzeczywistość
14 STYCZNIA 20222:34
„W ten sposób minister robi kolejny krok przesuwający zawód nauczyciela w kierunku opiekuna dla dzieci na czas pobytu rodziców w pracy.”
Pisałem o tym trzy lata temu, cytując dyrektora szkoły córki, przy okazji rozmowy o poziomie nauczania:
„Przecież pan wie, że współczesna szkoła to placówka opiekuńczo-wychowawcza. A jak przy tym jest jakaś edukacja, to nic tylko się cieszyć”.
@Róża
14 stycznia 2022
12:58
„Przedmiot wyjątkowo nadaje się do dręczenia uczniów, bo historii czy geografii można nauczyć się na pamięć, matematyki nie. ”
Ludzki gatunek już tak ma, że do dręczenia nadaje się właściwie wszystko, łącznie z miłością! Mnie na przykład dręczono geografią, właśnie dlatego, że trzeba było się nauczyć na pamięć. Na przykład należało znać bogactwa naturalne sporej liczby krajów świata wraz z ich lokalizacją. Przewidując, że na mnie wypadnie odpytywanie z bogactw USA obkułem się na blachę od Florydy po Alaskę. Kiedy zacząlem wymienianie i byłem gdzieś w okolicach Ohio, pani psorka przerwała
-Dość! Siadaj. Prawidłowa odpowieź brzmi: w USA maja wszytko.
Co do matematyki to nie jest całkiem prawda. Znałem przypadki osób, które przetrwały szkołę średnią tylko dlatego, że obkuwały „matematyke” na pamięć właśnie, np. treści wszystkich zadań z listy przewidzianych na najbliższy sprawdzian wraz z rozwiązaniami w różnych wariantach !!!(znowu ten Covid!). Osobiście wolałbym od razu w łeb sobie strzelić niż czegoś takiego doświadczać!
„Uzdolnienia matematyczne ma max.kilkanaście procent społeczeństwa i bardzo trudno jest przyjąć do wiadomości rodzicom, że ich dziecko do tej grupy nie należy”
To samo dotyczy wszystkich innych uzdolnień. Dlatego metodyka nauczania w szkołach powinna być tak kształtowana, żeby nie wymagane były uzdolnienia
„specjalne”. Niestety, w Polsce już dawno zapomniano o tym ucząc zawodu przyszłych nauczycieli. O przyczynach długo by opowiadać…
Czy ktoś dzisiaj uczy dziciaków z niższych klas podstawówki rozwiązywania równań algebraicznych. Za moich lat szkolnych robiono to bodaj już w drugiej klasie. Przy czym uczniowie w ogóle nie wiedzieli o tym, że równania rozwiązują – nikt im nie mówił o równanich, algebrze itp… Jak to robiono? Może ktoś wie?
@Płynna rzeczywistość 14 STYCZNIA 2022 12:22
Czytał pan jakieś powieści Dickensa? Tam jest właśnie opisany ten dziki i chciwy kapitalizm dziewiętnastowieczny, który pod nazwą neoliberalnego turbokapitalizmu implementowano u nas przez ćwierćwiecze z hakiem.
Znam trochę historię Wielkiej Brytanii i nie przypominam sobie, aby wcześniej był tam PRL, w którym człowiek człowiekowi był rzekomo wilkiem… 🙂
@Krzysztof Cywiński
Są jeszcze starzy nauczyciele, którzy „w papierach” piszą, co należy a w praktyce robią to, „co potrzebne uczniom”.
Pytałem kiedyś przyjaciela, dyrektora zespołu szkół, czy nie mógłby wprowadzić podziału , że np. w klasie A zebrać tych zdolniejszych a w klasie B tych „mniej zdolnych?”
Odpowiedział, że nigdy, bo rodzice by go „zagryźli”. Chyba, żeby ministerstwo taki nakaz wydało to miałbym czym się zasłonić.
Minęło ponad 10 lat od tej naszej rozmowy a żadnemu rządowi ten pomysł nie przyszedł do głowy.
Chińczycy jakiś czas temu przeprowadzili akcję poszukiwania wybitnie zdolnych dzieci. Znaleźli ich ponad 200 tys. Co dalej – nie pisali ale znając Chińczyków można się domyśleć – specjalne szkoły, stypendia i internaty dla zamiejscowych, studia na najlepszych chińskich i zagranicznych uczelniach, staże w renomowanych instytutach i biurach projektowych a potem powrót do Chin by opracować z pożytkiem dla wszystkich zainwestowane w nich pieniądze.
A u nas forsuje się „równanie do najsłabszego” .
Kto poniesie konsekwencje zmarnowania tych talentów ?
MY WSZYSCY !!!
@leon
Widać uległem propagandzie TVN, Polsatu,GW&Polityki, które parę tygodni temu bez przerwy „grzały temat” niejakiego Mejzy. Głównie, że na nim JEDNYM trzyma się większość rządowa i jak on zrezygnuje (zmieni front), to rząd padnie. Za to miał być ponoć stołek wiceministra sportu w ramach „korupcji politycznej” itp. itd. A tu rządowy Lex Czarnek przechodzi śpiewająco, mimo że, jak się okazuje, na sali nie było 9 posłów PiS, przeciw głosowało 2 (to tak jakby CZTERECH nie było) … 😉 To jakie w końcu poparcie ma rząd i PiS i czy na pewno rząd Morawieckiego trzyma się na Mejzie ???
@PR
Jakkolwiek masz szczere intencje, to jednak jest nimi „droga do piekła wybrukowana”
Kojarzysz pewne związki przyczynowo – skutkowe ale często mylisz co jest skutkiem a co przyczyną.
Ten twój cytat „znanej lesbijki” ( większość facetów lubi lesbijki choć nie cierpią gejów bo z natury są poligamistami ) urzeczywistnił się dopiero w czasach PRL-u.
Brat mojej Mamy też był bardzo zdolny i kierownik miejscowej, wiejskiej szkoły powszechnej „uczyć go kazał” ale wdowy z piątką małych dzieci nie stać było na to.
Niestety – z szansy tej w PRL-u nie było mu dane skorzystać. Zginął w Mauthausen – Gusen w wieku 20 lat zadenuncjowany przez sąsiada – folksdojcza, bo niezbyt umiejętnie maskował swój polski patriotyzm.
Róża 14 stycznia 2022 12:58
„…bo zdolności matematyczne ma niewielki procent ludzi.”
A ja słyszałem coś wręcz przeciwnego – zdolności matematyczne ma zdecydowana większość małych dzieci, tylko u większości z nich zostają zmarnowane.
Mój wnuk, chodząc jeszcze do przedszkola potrafił w pamięci obliczyć sumę lat wieku dziadka, babci , mamy, taty, starszego brata i swego. Jako dane wejściowe dostał tylko rok urodzenia dziadka oraz to, że babcia jest od dziadka o 3 lata młodsza. Wiek rodziców, brata i swój chyba znał.
Jak nie zmarnuje się jego talent to może „coś z niego pożytecznego” wyrośnie. Na razie chce zostać prezesem Lidla, by zamknąć je w niedzielę – wtedy jego mama będzie w niedzielę w domu.
@Płynna rzeczywistość 14 STYCZNIA 2022 12:22
Fragment wpisu (z innego bloga sprzed niespełna miesiąca) pewnego internauty:
„….neoliberalizmu. Paskudnej, darwinistycznej ideologii wg. której silniejszy (ekonomicznie) ma prawo zeżreć słabszego. …
Pewien zarobas mieszkający w domku pod Warszawą kiedyś rozstrzygnął nasz spór: masz duże wpływy na konto to masz rację, masz małe to gówno wiesz…
Sorry – takie społeczeństwo ukształtowane zostało u nas przez neoliberalizm. Masz kasę – to masz rację”.
@ belfer
Rząd PZPRawicy trzyma się nie na samym Mejzie, ale na ludziach jego pokroju: bezideowych za to łasych na profity, które (jak na razie) władza może im dać.
W tej chwili to są konfederaści.
@grzerysz
W PRL-u była ponad 40-letnia socjalizacja do społecznej atomizacji, w końcowej fazie wręcz anomii. Byłby Balcerowicz czy nie, byłoby podobnie.
Pierwszą rzeczą, jaka zdziwiła mnie na Zachodzie, oprócz wielkich sklepów pełnych tak absurdalnych towarów, jak gwoździe opakowaniach droższych od tych gwoździ, karma dla psów czy perfumowany papier toaletowy, było to, że ten ich kapitalizm, w Niemczech czy Francji, ewidentnie miał ludzką twarz. Na pewno w porównaniu z polskim „realnym socjalizmem”. Jak się trochę wyszło z butów turysty i pomyszkowało po francuskiej prowincji, to bez trudu nożna było poczuć ciągłość historii i jakiś rodzaj poczucia lokalnej wspólnoty.
@Róża
Tym, jak uczyć matematyki, zajmują się pewnie jacyś specjaliści i to ich trzeba pytać. Moja intuicja jest taka, że zdolności matematyczne rozwijają się nierównomiernie w czasie, tymczasem szkoła wtłacza wszystkich w system rocznikowy. Ci, którzy dojrzewają nieco później, szybko wpadają w niską samoocenę i przekonanie o swoim braku zdolności matematycznych. Druga intuicja dotyczy celu kształcenia matematycznego. Jaki procent uczniów i w jaki sposób przygotowywać w szkole do kariery akademickiej (matematyka, fizyka/chemia/informatyka teoretyczna), jaki do studiów technicznych lub przyrodniczych, a jaki po prostu do życia w XXI wieku. Moja intuicja podpowiada, że program szkolny jest zbytnio skrzywiony w stronę akademicką. Nie powinno się oczekiwać, że absolwenci klas z matematyką podstawową kiedykolwiek udowodnią jakiekolwiek nowe twierdzenie matematyczne, a to stawia pod znakiem zapytania klasyczny program z męczeniem trójkątów i pewnie innych prostych rzeczy, których już nie pamiętam, do niczego później w życiu nieprzydatnych. Najgorsze są małpie rachunki, które dziś świetnie wykonują maszyny, a w których jedna pomyłka prowadzi niechybnie do oceny niedostatecznej. Program, mający wykształcić biegłość rachunkową, zamienia nauczyciela matematyki w takiego ekonoma z batem na leniwych chłopów. Ci przyszli inżynierowie potrzebowaliby dawnego licealnego kursu, który można by nazwać „wstęp do analizy matematycznej” i elementów statystyki. Wektorów, trygonometrii. Ale naprawdę trzeba w szkole rozwiązywać równania trygonometryczne? A ci, którzy trafią np. do klas humanistycznych potrzzebują, bo ja wiem, elementów statystyki matematycznej? Obsługi języka programowania Python i arkuszy kalkulacyjnych? To są takie moje zgadywania. Ustalanie programu rozpocząłbym jednak od pytania, co uczniom będzie potrzebne w tzw. życiu, ze świadomością, że dla większości uczniów kończących licea z matematyką podstawową będzie to koniec ich matematycznej edukacji oraz od drugiego, w jaki sposób edukację matematyczną można wspomóc wykorzystaniem nowoczesnych technologii (minimum: internet, komputer, smartfon). Radykalnie ograniczyć wtłaczanie do głów tego, z czym znacznie lepiej radzą sobie maszyny, których nie było, gdy obecni nauczyciele sami byli uczniami.
@kaesjot
Ile lat ma Pana wnuk?
@Płynna rzeczywistość 14 STYCZNIA 2022 16:42
„Pierwszą rzeczą, jaka zdziwiła mnie na Zachodzie … było to, że ten ich kapitalizm, w Niemczech czy Francji, ewidentnie miał ludzką twarz”.
Tak, kapitalizm w Niemczech czy Francji (o krajach skandynawskich nie wspominając) miał – i ma – ludzką twarz.
Ale Balcerowicz & Spółka implementowali u nas zupełnie inny kapitalizm – ten znany z powieści Dickensa…
@Płynna Rzeczywistość
Nauczycielka z tego art. uczy w podstawówce, nie można już bardziej ograniczyć dzieciom podstawy matematyki w podstawówce, bo bardzo dużo dzieci wybiera się potem do klas mat/fiz i biol/chem. I w sumie czemu chciałby Pan uprościć podstawę dzieciom, dla których ta jest łatwa, zamiast podzielić dzieci i te, dla których ten program jest za trudny, a wybierają się do klas humanistycznych albo np. branżówki gastronomicznej uczyć czegoś łatwiejszego, tak żeby mogły się rozwijać w swoim tempie i na miarę możliwości, a nie wpędzać w kompleksy kompromitując się przed całą klasą stojąc przy tej tablicy. Zwłaszcza, że Pan mówi o „wtłaczaniu”, a to akurat przedmiot oparty na myśleniu, a nie wtłaczaniu.
Nauczyciele z wypiekami na twarzy czytają sobie Poufną Rozmowę. Na przykład to:
https://poufnarozmowa.com/dobici-i-ponizeni-nauczyciele-jako-grupa-w-nastepnych-kilkudziesieciu-godzinach-zostana-dobici-i-ponizeni-fala-hejtu/
DOBICI i PONIŻENI!!!: “Nauczyciele jako grupa w następnych kilkudziesięciu godzinach zostaną DOBICI i PONIŻENI falą hejtu”
@Róża
Pisałem – kiedy chodził do przedszkola.
Teraz jest w klasie pierwszej szkoły podstawowej czyli niedługo skończy 8 lat.
Jego ojciec a mój syn w jego wieku także wykazywał się podobnymi zdolnościami.
@wiercigo
Rozwiązywano z dziećmi problemy i to był wynik tego rozwiązywania … 😉
A dziś, dzięki Konarzewskiemu&Hall – odfajkowuje się 2 hasła pp na lekcję … 🙁
@KSJ
Pomogę Ci. O eduakcji chińskiej niewiele wiem, ale w Singapurze, który Teng siao pingowi imponował i z którego b.wieloletnim premierem się przyjaźnił niezależnie od różnic politycznych), obowiązuje zasada „najlepsze dla najlepszych” – czyli najlepsze szkoły, nauczyciele, stypendia, sprzęt etc. Singapurem też rządzą Chińczycy, a oni mają hopla na punkcie merytokracji … 😉
Byli nauczyciele gimnazjalni, którzy porzucili zawód, z rozrzewnieniem zapoznają się z analizą wpływu zamknięcia gimnazjów (oraz, niezależnie, wpływu edukacji pandemicznej) na wyniki edukacyjne uczniów. I to nie byle jakich uczniów – uczniów warszawskich. Na tzw. prowincji to dopiero musi być Armageddon.
Ech, Uśmiechnięta, nie dziwota, że żeś do Brukseli ***.
https://www.evidin.pl/wp-content/uploads/2022/01/POLICY-NOTE-1-2022_final.pdf
Wygłoszę być może herezję ale uważam, że bardzo dobrze, że PiS mianował taką obrzydliwą kreaturę szefem MEN. Niech katolicy zobaczą, co to znaczy żyć w katolickim państwie. Niech nauczyciele (a tu gdzie mieszkam ogromny odsetek pedagogów ma pisio-konfowskie poglądy) zobaczą co to jest demokracja a’la PiS.
Dopiero gdy będzie ,,im gorzej tym lepiej” ta mało rozumna nierogacizna pojmie cokolwiek…Już Nowy (bezw)Ład i pasek z wypłatą dał im materiał do przemyśleń…Nie samą ,,obroną granicy przed nachodźcami” albo machaniem flagą człowiek żyje…
Róża 14 stycznia 2022 18:22
Zgadzam się z Tobą – jeśli coś „wchodzi łatwo” to można postarać się „wcisnąć więcej” ale gdy coś „wchodzi ciężko”, to lepiej „zmniejszyć nacisk”.
A to, kto i jakie ma mocne a kto jakie słabe strony najlepiej wiedzą ci, którzy bezpośrednio się tą pracą zajmują czyli NAUCZYCIELE . Po prostu trzeba im zaufać.
Ludzie są różni – są tacy, którzy miewają „genialne , zwariowane i takie sobie pomysły” ale nie potrafią skupić się na ich praktycznym zastosowaniu. Do tego potrzeba innych – takich ze zdolnościami organizacyjnym. Oni przetworzą ten pomysł na realny projekt, zorganizują zespół, który go wykona. A w zespole potrzeba wykonawców różnych specjalności – specjalistów w swoim fachu.
I to właśnie jest zadaniem systemu oświaty – przygotować FACHOWCÓW w różnych specjalnościach , na różnych poziomach wiedzy i umiejętności.
Tego właśnie naszej oświacie brakuje.
@kaesjot
To może Pan sprawdzić czy szkoła rozwinie jego zdolności- proszę sprawdzić, jeżeli to normalna spora podstawówka, czy uczniowie tej szkoły są laureatami i finalistami konkursów z matematyki i fizyki kuratoryjnych (listy na stronach kuratorium) i innych międzyszkolnych. Jeżeli są-to znaczy, że są tam nauczyciele, którzy rozwijają te zdolności, jeżeli nie ma, to będzie ciężko i musicie sami się tym zająć. W II klasie wnuk może iść już na konkurs matematyczny Kangur, to konkurs międzynarodowy, przeprowadzany w szkołach z podziałem na kategorie wiekowe, może Pan znaleźć w internecie zadania z ubiegłych lat (Kangur kategoria Żaczek) i bawiąc się z wnukiem dawać mu do zrobienia takie zadania jako zagadkę. Nie powinien Pan pisać „jak nie zmarnuje się jego talent…”, tylko ogarnąć, żeby się nie zmarnował. Pan może bawiąc się z nim bardzo dużo go nauczyć, ma Pan ścisłe wykształcenie i to na tym etapie wystarczy, tylko humaniści raczej nie powinni uczyć własnych dzieci matematyki, bo uczą regułek, wzorów, a nie myślenia i szukania różnych rozwiązań. A te zadania z Kangura to właśnie są takie na myślenie i mogą mu się spodobać.
Tak mi jakoś temat matematyki zaczął mi dręczyć konotację. Od razu odpuszczam kwestię uzdolnień matematycznych, bo ilu fachowców, tyle poglądów. Myślę że warto zwrócić uwagę na specyfikę przedmiotu i kształcenia nauczycieli. Od pewnego poziomu matematyka operuje na języku symbolicznym i jest mocno abstrakcyjna. Matematycy rozumieją, jak się za tym kryje lub może kryć realna rzeczywistość, ale wcale im nie jest łatwo przełożyć tego na język potoczny. Studiami matematycznymi zajmują się więc ludzie, którzy z tymi abstrakcjami i symboliką dobrze sobie radzą. Tak się też z przedmiotem i z ludźmi się nim zajmującym komunikują. Również, niestety, na studiach pedagogicznych. Dlatego też, używając tego języka, uczą w szkole. Mają trudności, także emocjonalne, z przełożeniem matematycznych pojęć i zależności normalnym językiem. No i przede wszystkim uczą rachunków, a nie matematyki. Tak jest łatwiej, łatwiej też jest oceniać. To wszystko oczywiście jest ogromnym skrótem i znajdziemy sporo zaprzeczających przykładów. Także rozsądni, myślący nauczyciele z czasem potrafią problemy matematyczne przełożyć na sposób zrozumiały dla wszystkich uczniów. Myślę, że problemem jest także to, że taki stereotyp matematyki, który ją utożsamia z symbolika i abstrakcją oraz pamięciowym kuciem dominuje u większości ludzi, także rodziców, nie pozostaje bez wpływu na szkołę i uczniów.
@Azefalista
Całe zło z polską edukacją matematyczną zaczęło się z próbą małpowania amerykańskiej „nowej matematyki”(b.nieudany eksperyment w USA!) w SP w latach 70-tych w PRL … 🙁 A potem przyszedł Konarzewski z Hall i Marcinakiem no i załatwili edukację matematyczną w szkołach średnich
@Róża
Dziękuję za wskazówkę – poproszę żonę by mi te materiały załatwiła. W końcu ma ponad 40-letnie doświadczenie jako jeszcze czynny nauczyciel nauczania początkowego.
@Azefalista
Jestem podobnego zdania.
Nie powinno się kształcić ( szczególnie dla szkół podstawowych ) przedmiotowych fachowców z uprawnieniami pedagogicznymi lecz nauczycieli – pedagogów z uprawnianiami do nauczania określonych, kilku przedmiotów. Na tym etapie ważniejsza jest metodyka niż treści.
@Azefalista
Dobry wpis.
Tak, zdolność do myślenia abstrakcyjnego to to, co matematykę wyróżnia w sposób szczególny, o czym poniżej. Tę zdolność różne dzieci nabywają w różnym wieku i w różnym stopniu (osobną kwestią jest pytanie, czy idą za tym deficyty w innych aspektach ludzkiej umysłowości).
Myślenia abstrakcyjnego wymaga się też na innych przedmiotach, np. moje ulubione orbitale kwantowe w gimnazjalnym podręczniku chemii. A geografia, biologia? Czyż wyobrażenie sobie tych kopalni w Chile albo rozmnażania w schemacie XY lub WZ nie wymaga osiągnięcia pewnego poziomu dojrzałości umysłowej? A taki prąd elektryczny jako ruch elektronów, których nikt nie widział i nie zobaczy, czyż nie wymaga wybitnych zdolności myślenia abstrakcyjnego? Na tych przedmiotach dzieci mogą jednak się ratować metodą ZZZ, zakuj, zdaj, zapomnij. Na matematyce tak się nie da. I to ją wyróżnia.
Osobną pozycję zajmuje język polski, a zapewne też przedmioty artystyczne. Analizę dowolnego dzieła literackiego można przeprowadzić na niemal dowolnym poziomie. Bajki Braci Grimm dla jednych będą opowiastkami, dla innych alegoriami wypełnionymi krzywymi eliptycznymi (hiperbolami, parabolami i elipsami) zjawisk psychicznych i społecznych, bo ja wiem, jakichś kompleksów Edypa czy zmagań Ego z Superego, etc. Doskonałym materiałem do badania inteligencji polonistycznej / społecznej jest Mały Książę. I tu jest diametralna różnica między j. polskim a matematyką: część uczniów może tego Małego Księcia, Alicję w krainie czarów czy Kubusia Puchatka odczytywać na najniższym poziomie, poprzestając na opisie przygód ich bohaterów, i cóż wtedy nauczyciel może zrobić? Przecież nie da lufy za niedojrzałość. A w matematyce nie ma dojrzały-niedojrzały, nie ma skali ciągłej i w dodatku rozmytej aktualnym samopoczuciem belfra w danej chwili oceniającego ucznia; jest tylko dobrze-źle, zero-jeden, pełna cyfryzacja, mechanizacja i determinizm.
@kaesjot
>Na tym etapie ważniejsza jest metodyka niż treści.<
Jak ktoś NIE ROZUMIE treści, to mu żadna metodyka nie pomoże … 🙁 To ne znaczy, że musi być wybitnym matematykiem, ale jak uczy np. ułamków to musi sam(!) te ułamki dobrze rozumieć, musi SAM dobrze(!) umieć rozwiązywać zadania tekstowe itp. itd. A z TYM u na uczycieli SP jest największy problem (były takie badania!) – oderwanych od rzeczywistości "czystych matematyków" jest w SP niewielu …. 😉
@kaesjot
Nie wiedziałam, że Pana żona jest nauczycielką, ale zwróciłam uwagę, że już kilka razy pisał Pan fajnie o wnuku i zawsze dodawał Pan coś w stylu „jak nie zmarnuje się jego talent” albo „ciekawe czy w szkole się rozwinie”. I mnie to jakoś ruszyło, że jest w tym takie zdanie się na los, szkołę, nauczycieli. A jak wnuk nie będzie miał szczęścia, trafi na słabszych nauczycieli, zmieniających się co roku itp.- to mają się jego zdolności tak po prostu zmarnować i już? Może będzie miał nauczyciela, który będzie mu dawał zadania ciekawsze i trudniejsze niż mniej uzdolnionym dzieciom, a może po prostu takiego, który będzie mu stawiał szóstki, chwalił, że zdolny i na tym poprzestanie. Są szkoły, w których nauczyciele wyłapują zdolniejsze dzieci, przygotowują do konkursów i takie, w których tego nie robią. A te konkursy potem dzieciom dają wstęp do lepszych klas w lepszych liceach z lepszymi nauczycielami. Do tego zasady rekrutacji są tak skonstruowane, że dziecko, które się wyuczyło do konkursu pamięciowego np.z historii, geografii ma pierwszeństwo w przyjęciu również do klasy mat/ fiz czy biol/ chem, nawet jeżeli nic nie rozumie z tych przedmiotów. I jest sporo mam, które siedzą i odpytują dziecko z takiego pamięciowego przedmiotu i to dziecko potem zajmuje miejsce w liceum w klasie mat/ fiz dzieciom z talentem matematycznym, którym zabrakło punktów. Tak mocno idealistycznie Pan podchodzi do szkoły, a to teraz chaos, wypaleni, zestresowani nauczyciele, zastępstwa, wakaty i wyścig szczurów wśród dzieci i rodziców. Płynna Rzeczywistość przytoczył wyżej badania, w których widać, że pogarszają się wyniki dzieci.
@kaesjot, @azefalista
Są nauczyciele po podyplomówkach, którzy uczą przedmiotów ścisłych w podstawówce i to jest masakra, bo żeby zrobić np.podyplomówkę z fizyki, nie trzeba być matematykiem, można być nauczycielem czegokolwiek. Kiedyś z ciekawości obejrzałam program takiej podyplomówki, było tam wszystko (zwłaszcza sporo tej metodyki), tylko prawie nie było fizyki, tam dosłownie było mniej godzin fizyki niż ma dziecko w podstawówce. Mam koleżanki z podyplomówkami, które jak dostają np.kilka godzin uczenia matematyki w podstawówce (oprócz tego swojego głównego przedmiotu), to same się śmieją, że muszą poprosić własne dziecko licealne, żeby je trochę przyuczyło. Były duże międzynarodowe badania, w których zbadano umiejętności matematyczne nauczycieli uczących w SP z wielu krajów oraz ludzi z wyższym wykształceniem (różnym), którzy nie są nauczycielami. I wyniki były straszne- polscy nauczyciele wypadli nie tylko gorzej niż nauczyciele zagraniczni, ale również gorzej niż ta polska grupa z innym wyższym wykształceniem, niepracująca w szkołach. Są też polskie badania, z których wynika, że ponad 50 proc.studentów wczesnej edukacji uzyskiwało wcześniej z matematyki oceny przeciętne lub najniższe w klasie, a zadanie „6 zeszytów i 18 ołówków kosztuje 54 zł, ile będą kosztować 4 zeszyty i 12 ołówków?” poprawnie rozwiązało 9 proc.z nich. To może lepiej jednak, żeby tej matematyki uczył matematyk.
@Róża
100/100
Z jednym wyjątkiem – te przytoczone przez Płynną nierzeczywistość „badania” wykonał „Instytut” p.Macieja Jakubowskiego – lobbysty i beneficjenta (!) PISA, który zarabiał b.dobre pieniądze w centrali tej organizacji. A tu przykład jego „pracowitości” i „kompetencji” inaczej https://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/interpelacja.xsp?typ=ZAP&nr=5726
Czy facet, który nie umie się, przy pomocy ponad TYSIĄCA urzędników MEN/Kuratoriów, których ma do dyspozycji jako wiceminister (u Kluzik-Drożdżówki!) dotrzeć do 20-30 nauczycieli znanych z imienia, nazwiska i szkoły(!) a najczęściej również ze swojego imienia i nazwiska dostępnych najczęsiciej na stronach tych olimpiad, które mają międzynarodowe kontynuacje i dowiedzieć od ich dyrektorów elementarnych i wymiernych(!) faktów, może rzetelnie i wiarygodnie(!)zbadać znacznie bardziej wyrafinowane rzeczy w kilkusettysięcznej populacji??? 😉
https://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/interpelacja.xsp?typ=ZAP&nr=5726
@Płynna nierzeczywistość
Prąd można „zobaczyć” – są obrazki, są filmiki … 😉
@Róża
Oczywiście „…UCZNIÓW znanych z imienia, nazwiska i szkoły…”
@belferxxx
Przez myśl mi nawet nie przeszło, ze ktoś nie znający PODSTAW matematyki z zakresu SP może dostać się na studia i je ukończyć z dyplomem nauczyciela uprawniającym do uczenia innych !!!
Jest to wiedza niezbędna w codziennym życiu.
Często zdarzało mi się, że nim ekspedienta w sklepie obliczyła na kalkulatorze należność ja podawałem jej wynik. Zdziwionej wyjaśniałem, że chodziłem do szkoły w czasach, gdy kalkulatorów jeszcze nie było. Dawniej absolwentki handlowych szkół zawodowych szybciej liczyły w pamięci, niż profesorowie matematyki.
1.Kilka lat temu strawiłem kilkadziesiąt godzin na dyskusji z doktorem po Oxbridgu z
zakresu psychologii nauczania matematyki. Jego wnioski były przygnębiające:
„nikt nie jest zainteresowany rozwiązaniem problemu, lecz jego rozwiązywaniem” (sic!).
2.Neurobiolodzy uważają, że rodzimy się raczej z dosyć podobnym zestawem genów, a różnice wynikają z ich odpowiedniego w czasie „włączenia”. Jeżeli dziecko nie ma praktycznie żadnej edukacji matematycznej w przedszkolu (4 lata) i kiepską w kl. 1-3 SP to „zyskuje” 7 lat zapóźnienia do wzorca + „gorszą” strukturę neuronową pod
tym względem: nie ma szans na konkurowanie, jak również korzystanie z treningu jakim jest lekcja w klasie 4-ej.
3.Jeżeli przemysł farmaceutyczny jest zainteresowany „zyskiem” to biznes „matematyczny” nie?
@Róża
” Płynna Rzeczywistość przytoczył wyżej badania, w których widać, że pogarszają się wyniki dzieci.”
Na całym świecie obniża się iloraz inteligencji ludzi i nie znajduje to odzwierciedlenia wynikach z matematyki? Ten przykład najdobitniej ilustruje łatwość manipulowania wynikami takich badań, żeby wyszło tak, jak ma wyjść.
Społeczeństwa wykształcają w sobie „większą powierzchniowo” siatkę wiedzy, ale „płytszą”. Z matematyki głębokość tej siatki zaczyna się dla 80% zbliżać do zera.
Góra 20 lat i osobnik znający ułamki będzie uchodził za mędrca (wśród ślepych jednooki jest królem).
Cała dyskusja o nauczaniu matematyki jest pisaniem na Berdyczów 🙁
@kaesjot
Bardzo dawno temu (lata 80-te) uczyłem fizyki dziewczynę (skądinąd ze sportowej klasy). która nie zdała matury z matematyki. W następnym roku ją poprawiła, ale przy okazji dowiedzieliśmy się, że uczy w klasach 1-3 nauczania początkowego, bo miała dyplom ukończenia średniego wykształcenia. A potem poszła na studia z nauczania początkowego. Przy czym ona tę matematykę elementarną znała dużo lepiej niż dzisiejsi maturzyści – wtedy w LO było 10% populacji po egzaminach wstępnych, a dziś jest 80% 🙁 Stąd się zresztą biorą DZIŚ takie szokujące laików zjawiska, że nauczyciele matematyki uznają tylko JEDNĄ metodę rozwiązania (nie chodzi o sytuację ĆWICZENIA określonej metody!) – prawda jest taka, że taka metoda jest w ich książce przy danym zadaniu, a poprawności innych nie są w stanie, z braku kompetencji, zweryfikować … 🙁
@KC
Ad 3) Dlaczego w Polsce produkuje się wyłącznie leki generyczne? Dlaczego zarzutu o zainteresowaniu „zyskiem” nie stawia Pan producentowi pańskiego komputera? Wie Pan, ile kosztuje opracowanie technologii nowego procesu produkcji nowej generacji procesorów? Ile kosztuje opracowanie i przetestowanie nowego leku?
Ad 1) Ta teza w przypadku dzieci jest sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem i codziennym doświadczeniem. Dzieci nie po to zapisują się na Kangurka, żeby sobie coś poskreślać, tylko żeby wygrać.
Ad 2) Włączenie środowiskowe jest niezwykle ważne, por. przypadek dziewczynki uwięzionej przez rodzica w piwnicy do 13. roku życia – nigdy nie nauczyła się mówić. Niemniej, istnieją też inne mechanizmy „włączenia”, przy czym niekoniecznie chodzi tu o ekspresję genów. Raczej utworzenie sieci połączeń w mózgu, póki on jest elastyczny, podatny na zmiany.
@Płynna rzeczywistość 15 STYCZNIA 2022 16:00
„@KC
Dlaczego zarzutu o zainteresowaniu „zyskiem” nie stawia Pan producentowi pańskiego komputera?”
100/100 🙂
@belferxxx 14 STYCZNIA 2022 23:20
„@Azefalista
Całe zło z polską edukacją matematyczną zaczęło się z próbą małpowania amerykańskiej „nowej matematyki”(b.nieudany eksperyment w USA!) w SP w latach 70-tych w PRL … ”
Jak fajnie, że do szkoły podstawowej uczęszczałem w latach 1960… 🙂
„A potem przyszedł Konarzewski z Hall i Marcinakiem no i załatwili edukację matematyczną w szkołach średnich”
Jak fajnie, że do liceum uczęszczałem w latach 1970… 🙂
Nie muszę chyba dodawać, że zarówno szkołę podstawową jak i liceum nadzwyczaj sobie chwalę… 🙂
@belferxxx 15 STYCZNIA 2022 14:59
„ona tę matematykę elementarną znała dużo lepiej niż dzisiejsi maturzyści – wtedy w LO było 10% populacji po egzaminach wstępnych, a dziś jest 80%”
No właśnie – dodajmy jeszcze do tego duży procent populacji studiującej i mamy zagwozdkę: jak to możliwe, że rzadko kto u nas czyta książki? 🙂
@Płynna nierzeczywistość
>Wie Pan, ile kosztuje opracowanie technologii nowego procesu produkcji nowej generacji procesorów? Ile kosztuje opracowanie i przetestowanie nowego leku?<
No własnie dlatego, że tyle kosztuje, MUSI się zwrócić, nawet jak technologia niezbyt udana – vide wymyślenie fikcyjnej choroby ADHD (główny winowajca przyznał się przed śmiercią!) żeby sprzedać lepiej lek "na nią" … 😉
https://dobraszkolanowyjork.com/odkrywca-adhd-przyznaje-ze-to-fikcyjna-choroba/ 😉
@PŁynna Rzeczywistość
1.Z grubsza wiadomo co trzeba zrobić, żeby dobrze uczyć matematyki. Problem polega na tym, że ci którzy wiedzą i, co nie mniej ważne – chcieliby i potrafiliby – nie mają na to wpływu. Zawołanie prof. Steinhausa:”Jeżeli jest coś do zrobienia, to dajcie to matematykowi, zrobi to lepiej” w pełni oddaje sytuację. Za PO była to prof. Gruszczyk- Kolczyńska, kto teraz (?) nawet mnie to nie obchodzi (przedszkole + kl.1-3 SP). Ergo: jeżeli wiadomo i się tego nie robi, to wniosek jest tu raczej oczywisty.
2.Proszę sobie poczytać ile dzieci bierze udział w Kangurku i z jakim wynikiem, a potem dopiero snuć swoje teorie.
3. Myślę, że jak zostają włączone geny to skutkuje to wykształcaniem się sieci neuronowej, a cały proces jest skomplikowanym systemem sprzężeń zwrotnych.
Brak interakcji zapewne skutkuje wysypem dysfunkcji.
To nie moje spostrzeżenia, tylko doktora po Oxbridgu – uciekł z tego środowiska i pracuje jako statystyk w jednym z brytyjskich szpitali. Tą problematyką zajmują się niematematycy, więc jak mają rozwiązać problem? Zajmują się więc rozwiązywaniem problemu 🙂
@Płynna Rzeczywistość
Zysk mafijny i zysk legalny to dwie różne kategorie. Wykańczanie przepisami prawa dużego, średniego i małego biznesu na rzecz wielkich korporacji dzieje się formalnie zgodnie z prawem. Sam Pan potrafiłby wskazać sobie tysiące takich porównań, a jeżeli Pan nie chce, no cóż…
@PR
Zdolność do abstrakcyjnego myślenia pojawia się u dzieci ok. 10-tego roku życia. Posyłając 6-latki do szkoły zmodyfikowano nieco tylko w klasach 1-3 a reszta pozostała b.z. No i w 4-tej klasie SP pojawiły się problemy z matematyką, przed czym doświadczeni nauczyciele ostrzegali. To, co 10-latki JUŻ „łapały” 9-latki JESZCZE NIE łapały. Późniejsze egzaminy końcowe po SP i Gimnazjum wyraźnie pokazały, że te dzieciaki, które rozpoczynały jako 6-latki wypadły wyraźnie gorzej od swych starszych o rok kolegów – szczególnie w przedmiotach wymagających samodzielnego, abstrakcyjnego myślenia.
Inny mój wnuk właśnie zaliczał się do tego rocznika a że jest „listopadowy” to praktycznie zaczynał jako 5-latek.
Ciężko mu szło ale zdał do następnej. Żona przekonała córkę, że w przyszłości będzie tylko gorzej. Kolejny rok zaczął w innej szkole powtarzając 1-szą klasę.
Teraz jest najlepszym uczniem w klasie.
Opłaciło się !
@grzerysz
Ja też byłem w SP w latach 60-tych, a w LO – na początku 70-tych. I to był njlepszy czas tych szkół w Polsce … 😉
grzerysz
15 STYCZNIA 2022
16:52
@Płynna rzeczywistość 15 STYCZNIA 2022 16:00
„@KC
Dlaczego zarzutu o zainteresowaniu „zyskiem” nie stawia Pan producentowi pańskiego komputera?”
100/100
A może obydwaj panowie wreszcie zdecydujecie się, czy jesteście zwolennikami mafijnego zysku a la Balcerowicz czy przeciw ? 🙂
@ksj
Gratulacje dla odwagi: kilkorgu rodzicom podpowiadałem takie rozwiązanie: męczą się wraz z dziećmi już 10 lat 🙁
@belferxxx
Czy ADHD nazwiemy chorobą czy nie FAKTEM jest, że tego typu zachowania występują u dzieci i to coraz częściej.
Nie mówię o oficjalnych statystykach, w tym zakresie, które są zakłamane jak chyba żadne inne.
Żona już 41 rok pracuje jako nauczyciel nauczania początkowego oraz prowadzi zajęcia korekcyjne. Doskonale pamięta jakie były dzieciaki 40 lat temu, jak to się zmieniało z upływem czasu ( i rozszerzaniem zakresu szczepień obowiązkowych ) i jakie są dzisiaj.
Takie same zachowania zresztą obserwuję także u własnych wnuków – tego „zdolnego matematyka” jak i jego starszego o 3 lata brata – pasjonata astrofizyki, fizyki kwantowej i mikrobiologi ze zdiagnozowanym autyzmem.
@Róża
Byłem kiedyś na podyplomówce z matematyki(bardzo zacna – na UW), po zmianie przepisów w 2006. Były tam 2 kategorie słuchaczy – jedna – fizycy, chemicy, inżynierowie – którym ona była potrzebna dla papierka bo meritum znali. I druga – geografowie, poloniści, historycy, biolodzy, PO-wcy , dla których ona była ZA TRUDNA, bo po prostu nie rozumieli matematyki jako takiej … 🙁 Więc papier dostali, ale uczniów mateamtyki nie nauczą, co najwyżej odfajkują te 2 hasła na lekcję zgodnie z podstawą programową Konarzewskiego, Hall i Marciniaka 🙁
@Płynna rzeczywistość 15 STYCZNIA 2022 16:00
„@KC
Ile kosztuje opracowanie i przetestowanie nowego leku?”
Dokładnie rok temu podawałem – za popularnymi zachodnimi tygodnikami typu niemiecki „Der Spiegel” i amerykański „Time” – informacje o wiodących producentach szczepionek przeciw COVID-19. I tak np. o firmach BioNTech i Pfizer i ich twórcach pisałem m.in.:
„Uğur Şahin urodził się w roku 1965 w İskenderun w Turcji. Kiedy miał cztery lata wraz z matką dołączył do ojca znajdującego się w Kolonii. W 1984 roku kończy – jako najlepszy w klasie – liceum i rozpoczyna studia medyczne. W roku 1992 kończy studia doktoranckie a w roku 1999 zostaje profesorem w Homburg University Hospital. Özlem Türeci urodziła się w 1967 roku w Lastrup, Dolna Saksonia. W roku 1994 kończy doktorat (wcześniej – podobnie jak Uğur Şahin – studiuje medycynę). BioNTech zakładają w roku 2008 (kapitał od braci Strüngmann). Wcześniej – w roku 2001 – założyli firmę biotechnologiczną Ganymed Pharmaceuticals, którą w roku 2016 kupuje japońska firma farmaceutyczna Astellas.
Do nazwisk Uğur Şahin i Özlem Türeci z niemieckiej firmy BioNTech trzeba koniecznie dodać Katalin Karikó – Węgierki, która jest w BioNTech „senior vice president” i która swego czasu licencjonowała tej firmie swoją i Amerykanina Drew Weissmana technologię zmodyfikowanej formy sztucznego mRNA.
Uğur Şahin – założyciel i szef niemieckiej firmy BioNTech – widząc obiecujące perspektywy projektu opracowania szczepionki w oparciu o sekwencje RNA, skontaktował się z Kathrin Jansen, szefową działu badań i rozwoju dotyczącego szczepionek firmy Pfizer, z propozycją współpracy. Umowa została podpisana w marcu ubiegłego roku. Otóż Kathrin Jansen jest Niemką urodzoną w NRD, która jednak od wczesnego dzieciństwa mieszkała w RFN (studiowała biologię na uniwersytecie w Marburgu; tam też zrobiła doktorat). Zaraz potem przeniosła się do USA na Uniwersytet Cornell. Później pracowała w różnych miejscach w Europie i USA (w 2010 roku została profesorem na Uniwersytecie Pennsylwania).
Firma Pfizer założona została w 1849 roku przez dwóch Amerykanów niemieckiego pochodzenia. Prezydentem i prezesem (CEO) firmy jest obecnie Grek Albert Bourla (doktorat z biotechnologi na Uniwersytecie w Salonikach).
Czy wyżej wymienieni ludzie wyglądają Panu na mafiosów?… 🙂
@ksj
Może Pan podać źródło informacji o negatywnym wpływie rozpoczęcia szkolnej nauki w wieku 6 lat na wyniki egzaminów po SP i gimnazjum?
Za portalem gazeta.pl: „Australijski sąd utrzymał decyzję o anulowaniu wizy Novaka Djokovicia i nakazał deportację tenisisty! Djoković nie będzie mógł walczyć o 10. triumf w Australian Open”.
„Rząd Scotta Morrisona tłumaczył przed sądem cofnięcie wizy Djokoviciowi nie błędami w jego dokumentacji, a potencjalnym niebezpieczeństwem, jakie może wynikać ze wzmocnienia ideologii antyszczepionkowej, na co ma mieć wpływ obecność Serba w Australii.
Minister imigracji Alex Hawke opisał serbskiego tenisistę jako „osobę niezaszczepioną, która publicznie wyraziła sprzeciw wobec szczepień i wykazała widoczne oznaki lekceważenia podstawowych zasad dotyczących COVID, takich jak izolacja po pozytywnym teście [zamiast izolacji udał się na wywiad z dziennikarzem francuskiego dziennika sportowego – przyp. red.].”
– Biorąc pod uwagę pozycję pana Djokovica jako wzoru do naśladowania w sportowej i szerszej społeczności, jego obecność w Australii może sprzyjać podobnemu lekceważeniu wymogów ostrożności po otrzymaniu pozytywnego testu na COVID-19. Może to zagrozić zdrowiu publicznemu, zachęcając innych do ignorowania wskazówek dotyczących zdrowia – kontynuował minister Hawke.
Obecność Djokovicia w Australii ma zdaniem rządu zagrażać nie tyle rozprzestrzenianiu się wirusa, co rozprzestrzenianiu się ideologii antyszczepionkowej”.
Zdecydowanie godne polecenie refleksja na temat Hit-u:
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,27997170,ani-jednego-krola-za-to-trzech-oficerow-i-jedna-zakonnica.html
Mały wyimek:
Nie sposób się z autorami nie zgodzić, gdy postulują, by uczeń potrafił „dostrzegać mnogość perspektyw badawczych zmierzających do poznania prawdy o przeszłości oraz różnorakie interpretacje historii i ich przyczyny”, a także „analizować różne oceny historiografii, dotyczące dziejów ojczystych i powszechnych”.
Niestety, te ogólne formuły stoją w głębokiej sprzeczności ze szczegółowymi zapisami. Te zaś każą licealiście „charakteryzować kulturowe i polityczne skutki odgórnych laicyzacji (»wojny kulturowe«)” na Zachodzie; „charakteryzować przejawy ożywienia religijnego w społeczeństwie polskim”; oceniać „panujące w Republice Weimarskiej zjawisko antypolonizmu”; wyjaśniać „korzenie rasizmu i antysemityzmu oraz ich związek z hasłami naukowości, nowoczesności i postępu”; studiować założenia antypolskiej propagandy i „rolę okupantów w zaognianiu trudnych relacji polsko-litewskich i polsko-ukraińskich” czy wreszcie – finis coronat opus – „wyjaśniać, dlaczego katastrofę z dnia 10 kwietnia 2010 roku należy traktować jako największą tragedię w powojennej historii Polski (według oświadczenia polskich parlamentarzystów przyjętego podczas Zgromadzenia Posłów i Senatorów w dniu 13 kwietnia 2010 roku poświęconego uczczeniu pamięci ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem)”.
Podstawa dekretuje zatem nie tylko to, o czym licealiści mają się uczyć, ale też to, co mają na dany temat myśleć. Co spełnia definicję zwykłej indoktrynacji, niedalekiej wcale od nakazu powszechnego studiowania wyłącznie Małej Czerwonej Książeczki Mao.
Historia w takim ujęciu nie służy nauce, pojmowanej jako wyjaśnianie i rozumienie realnego świata, ale tylko i wyłącznie żywieniu i wzmacnianiu toksycznych polskich traum. Uwagę zwraca zalew konkretnych przykładów i postaci, z których życiorysami mają się zapoznać każdy młody Polak i Polka, przy czym są to decyzje nieraz niezrozumiałe i arbitralne. W tym ogólnym dokumencie, w którym nie jest wymieniony wprost właściwie żaden polski władca, padają tak „niekanoniczne” dotąd w edukacji szkolnej nazwiska jak Julian Filipowicz, Stanisław Dąbek, siostra Matylda Getter czy płk Łukasz Ciepliński (trzech oficerów i jedna zakonnica).
…
Inaczej niż w systemach kształcenia zachodnich demokracji kładzie się za to nacisk na narodowość sprawców („Niemiecka polityka eksterminacji”), a nie na ideologiczny, psychologiczny i socjologiczny kontekst ich zbrodni. Historia ma posłużyć zatem tak wygodnemu dla nas przekonaniu, że to Niemcy i Rosjanie są genetycznie źli, Francuzi i Brytyjczycy – niemoralni i tchórzliwi, zaś Polacy – biologicznie obdarzeni genem szlachetności i bohaterstwa. Nie będziemy zaprzątać młodych umysłów niepokojącymi antropologicznymi rozważaniami o tym, że to raczej – niezależnie od narodowości – w pewnych warunkach ludzie jako gatunek są skłonni do zachowań bestialskich i przerażających, a i Polacy nie są na to, niestety, odporni. Nie pochylimy się też krytycznie nad wewnętrznymi przyczynami nieszczęść, jakie spadały na naszą ojczyznę. Nie zdobędziemy się na stwierdzenie, że Polska to po prostu – jak pisze amerykański historyk Brian Porter-Szucs – „całkiem zwyczajny kraj”, a wyjątkowy dla nas tylko w tym sensie, że nasz własny.
…
Piszę to wszystko z głębokim bólem jako historyk i nauczyciel młodzieży, jeden z tych, co płakali po Janie Pawle II (i jako italianista, który widział, jak szczerze płakali po nim Włosi), liberalny konserwatysta, z niepokojem patrzący na rozbrzmiewające w debacie publicznej głosy o nieprzydatności historii, jak też na przejawy kurczenia się solidarnościowo-janopawłowego inteligenckiego etosu, który przekazali mi moi nauczyciele. I ja chciałbym, by licealiści i studenci interesowali się historią jako kulturową biografią Polski, Europy i świata, w których żyją i żyć będą. Pragnąłbym bardzo, by – jak pięknie piszą autorzy nowej podstawy programowej – „uczeń nie tylko rozumiał i umiał wyjaśnić pojęcia, ale też miał możliwość rzeczywistego odbioru tych ważnych spraw”, by „uczniowie mogli poznawać wydarzenia historyczne, jednocześnie je przeżywając”. Chciałbym, byśmy jako Polacy – jak po mistrzowsku ujęła to Maria Janion – wstąpili do Europy, ale razem z naszymi umarłymi, czyli śmiało i bez kompleksów, lecz także ze świadomością naszej złożonej i trudnej przeszłości, stanowiącej o tym, kim tak naprawdę jesteśmy; żebyśmy byli zdolni do wspólnych, zbiorowych wzruszeń i zachowali poczucie jedności ze sobą i naszymi przodkami, „mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą”.
Niestety, narzucana właśnie kolejna pisowska reforma programowa, wprowadzana bez żadnego (sensownego) trybu, celem jedynie mobilizacji twardego endecko-kołtuńskiego elektoratu oraz wywołania histerii po stronie liberalnej (w myśl hasła: „Słychać wycie – znakomicie”), nie tylko uczyni polską szkołę gorszą, przy ogromnych kosztach materialnych i organizacyjnych, a bez szczególnych uzysków dla kogokolwiek, ale też na trwale skompromituje wartości konserwatywne, uniemożliwiając w przyszłości poważną i potrzebną rozmowę w przestrzeni publicznej o tym, co nas budowało, niszczyło i dzieliło w tak trudnej dla wspólnoty Polaków nowoczesności.
Ktokolwiek zechce poruszać te tematy (choćby z okazji beatyfikacji pomówić o doniosłej postaci prymasa Wyszyńskiego), zostanie z miejsca uznany za pisowskiego politruka w służbie kontrrewolucji niekulturalnej.
Prezes Kaczyński zauważył kiedyś, że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski wiedzie przez ZChN. Czy nie dostrzega, że dziś najkrótszą drogą do dechrystianizacji Polski – i do zohydzenia młodzieży jej historii – jest PiS?
@kaesjot
Nikt nie twierdzi, że tego typu dysfunkcjonalne ZACHOWANIA nie występują i to coraz częściej. Tyle, że p.Eisenberg „zebrał” te dysfunkcjonalne ZACHOWANIA o RÓŻNYCH źródłach w jeden pakiet zatytułowany ” CHOROBA ADHD”, na którą to chorobę już miał lekarstwo – to właśnie, które miał sprzedać jak najlepiej … 😉
@kaesjot
>ze zdiagnozowanym autyzmem.< Czyli on ma AUTYZM, a nie ADHD!!! A p.Eisenberg to wszystko w JEDNEJ paczce – ADHD – umieścił … 😉
„Djoković nie będzie mógł walczyć o 10. triumf w Australian Open”
Ciekawe, czy zmienia nazwe tego cyrku na „Australian Lockdown” , ew. „Down Under Lockdown Syndrom” ?
@Płynna nierzeczywistość
Autora tekstu w GW znam całkiem nieźle, zwłaszcza, że przyczyniłem się nieco do tego, że on stoi tam gdzie stoi. I właśnie dlatego, że go znam, wiem, że z 90%(min!) twoich (skrajnie!) lewicowych poglądów, szczególnie urawniłowkowych, prezentowanych tutaj by się nie zgodził. .. 😉
@PR
Masz kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem ?
Wyraźnie pisałem, że jest nim moja żona – emerytowany, aktywny jeszcze nauczyciel nauczania początkowego z 41-letnim stażem z tego 34 lata w jednym zespole szkół w tym 15 lata na stanowisku wicedyrektora .
Właśnie przed chwilą słuchałem wykładu prof. medycyny, który opowiadał o antywirusowych, antynowotworowych i innych zdrowotnych właściwości tradycyjnego rosołu gotowanego przez 6 godzin na małym ogniu.
Wykazały to wyniki badań „naukowych” sprzed kilku lat.
To skąd o tym wiedziały nasze babcie i prababcie od stuleci gotując w ten sposób – nawet te, co były analfabetkami ?
Praktyka i doświadczenie chłopie !!!
@belferxxx
Pisałem o występujących „objawach towarzyszących” niezależnie od diagnozy.
To, o czym piszesz, to także bywa „normalną praktyką” – najpierw powstaje lek a potem przypisuje się mu chorobę, w której „należy go stosować”
Pierwszy lepszy przykład – statyny i „antycholesterolowa propaganda”
@Krzysztof Cywiński 15 STYCZNIA 2022 21:20
Wielokrotnie na tym blogu podkreślałem, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem chciwego i dzikiego kapitalizmu dziewiętnastowiecznego a la Balcerowicz & Spółka.
Nie raz za to utrzymywałem, że jestem zwolennikiem kapitalizmu, jaki stosowali – i stosują – np. w Niemczech, we Francji, w krajach skandynawskich, w niektórych krajach azjatyckich czy też stosowali przez kilka tzw. złotych dekad po roku 1945 w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych.
Czy tak trudno to pojąć?
@belferxxx 15 STYCZNIA 2022 21:06
🙂 🙂 🙂
@kaesjot
W kalendarzu szczepień dla dzieci w Polsce w 1975r. były szczepienia przeciwko ośmiu chorobom, a w 2015r. przeciwko dziesięciu.
@grzerysz
„Czy wyżej wymienieni ludzie wyglądają Panu na mafiosów?… ”
Jest to kwestia czytania ze zrozumieniem i problemów z argumentacją 🙂
W Wehrmachcie służyło tysiące żydów a i tysiące, zapewne porządnych,
ludzi. Gdyby iść tropem Pańskiej argumentacji, to należałoby wnioskować, że Wehrmacht nie popełnił żadnych zbrodni wojennych ponieważ była to armia żydowska, pełna porządnych ludzi, a ich CEO tak bardzo kochał zwierzęta i lubił dzieci 🙂
W przeciwieństwie do Pana, wiem jak funkcjonuje edukacja i rynek wydawniczy w Polsce, znam też wielkość wymagalnych prowizji (większość można wpisać sobie w koszty :)) na różnych szczeblach decyzyjnych, dlatego wycofałem się z jakiejkolwiek działalności. Można oczywiście jak te trzy małpki: zasłonić oczy, uszy i usta – wtedy niewiedza jest taka oczywista 🙂
Środowiskowy żart farmaceutów:
„Czym się różni koncern farmaceutyczny od mafii?”
„Ma większy budżet”.
🙂
„Płynna rzeczywistość 16 STYCZNIA 2022 7:50
@ksj
Może Pan podać źródło informacji o negatywnym wpływie rozpoczęcia szkolnej nauki w wieku 6 lat na wyniki egzaminów po SP i gimnazjum?”
Obserwacje własne @ksj i jego żony. Moje są identyczne. Również jego i moich znajomych, zajmujących się zawodowo edukacją.
Dziecko pozornie straciło na opóźnieniu o rok terminu zakończenia edukacji SP + LO, w ramach której nienawidziłoby szkoły, uczenia się i wlokło w ogonie pod względem wyników. Teraz do matury z przyjemnością będzie się uczyć, czerpiąc satysfakcję ze świetnych ocen. Na tym polega wyrównywanie szans: pewnych przedmiotów uczy się wyrównanej grupy , nie wiekowo, a potencjałem możliwości przyswojenia wiedzy.
@belferxxx
Z tej odpowiedzi na interpelację to raczej nie wynika, że nie potrafią znaleźć tych nauczycieli, tylko że jak sprawdzą te listy z olimpiad to wyjdzie głupio. Ale on podał też, że niektóre komitety olimpiad występują o te medale, no i zasugerował, że niektóre dzieci przygotowują się na korkach „poza systemem szkolnym” czyli trudno im odróżnić kto jest przygotowany przez nauczyciela w szkole. A co się dzieje jak dyrektor szkoły albo ten komitet występuje o medal czy nagrodę dla nauczyciela? Przyznają je?
@belferxxx
A widzi Pan różnicę między tymi dziećmi po gimnazjum i po SP? Z tych badań to wynika, że niby jest – a naprawdę jest czy nie?
@PR
Dodam jeszcze, że dyrektorzy wielu szkół spotykają się ze sobą na różnych naradach i szkoleniach, rozmawiają ze sobą, dzielą doświadczaniami i obserwacjami. W sprawie gorszych wyników egzaminów końcowych przez tych, którzy zaczynali SP jako 6-latki potwierdzali, że w swych szkołach też to zaobserwowali.
Bezpośrednio przed rozpoczęciem nauki przez 6-latków żona trafiła wieczorem w internecie na raport z kontroli warszawskich szkół. Wynikało z niego, że ŻADNA z nich nie spełnia wynikających z obowiązujących przepisów warunków niezbędnych do przyjęcia. Żona akurat te przepisy znała, bo jej Zespół Szkół obejmował także przedszkole. Gdy następnego dnia rano chciała pokazać ten raport swemu szefowi i koleżankom, okazało się , że już go tam NIE MA !
@Róża
Ta odpowiedź w skrócie da się wyrazić w 2 słowach „Nie da się”, została napisana na kolanie byle napisać cokolwiek 🙁 Z harcerstwa wyniosłem takie powiedzenie „Kto chce – szuka sposobów, kto nie chce – szuka powodów!” . Wystarczyło zadać dyrektorom tych nauczycieli 3 pytania – a) czy w roku szkolnym po zdobyciu medalu międzynarodowej olimpiady przez wychowanka nauczyciel otrzymał a) nagrodę i jaką (samorządu, kuratora, ministra, inną (jaką); b) czy nauczyciel został w w/w roku szkolnym odznaczony – czym i przez kogo; c) czy nauczyciel otrzymał w w/w roku szkolnym jakąś inną nagrodę/tytuł, inne wyróżnienie i jakie?
Z takimi danymi leniwy i niekompetentny pan (były)wiceminister Jakubowski mógłby udzielić odpowiedzi np. w postaci tabelki i wniosków z niej.
Teoria, że w przypadku medalistów Międzynarodowych Olimpiad(lauretaów krajowych też) nie wiadomo dokładnie, kto ich przygotował jest klasyczną odpowiedzią urzędasów na odczepnego. Po pierwsze uczniowie na ogół piszą przed finałami olimpiad (albo wcześniej) kto ich wspiera w przygotowaniach. Po drugie w analogicznej sytuacji medalistów mistrzostw świata czy olimpiad w sporcie trener reprezentacji dostaje za medale nagrodę NIEZALEŻNIE od roli trenerów klubowych/indywidualnych, a ci ostatni najczęściej otrzymują nagrodę swoją drogą. Chodzi o to żeby KAŻDY wspierał, jak może, zawodnika w drodze do sukcesu – vide podawany przeze mnie eksperyment w Ostrołęce 10-15 lat temu. Wreszcie takie sytuacje zdarzają niezmiernie rzadko dojście do medalu międzynarodowej olimpiady bez pomocy szkoły – najczęściej są to uczniowie bardzo KONKRETNYCH szkół i nauczycieli, znanych z imienia i nazwiska.
@Róża
Dzieci po SP są oczywiście młodsze o rok, więc miały mniej w SP. Natomiast o tyle je trudno porównywać z tymi po gimnazjum, że mamy kowid, lockdowny etc.
Natomiast ciekawe jakie będą(masowo!) te dzieci po SP, które przymusowo(!) posłano do szkoły w wieku lat 6. One przyjdą do liceów w roku 2022 i 2023 …;-)
Natomiast na pewno uczniowie, nawet najlepsi, laureaci konkursów kuratoryjnych i olimpiad dla SP, są DUŻO słabsi niż ich koledzy po klasie 8 SP, którzy maturę zdawali w roku 2004 i starsi w chwili rozpoczęcia nauki w LO 🙁
Róża 16 stycznia 2022 13:25
Weź pod uwagę , że niektóre to szczepionki skojarzone jak np. MMR (odra, świnka i różyczka) lub DTP ( błonica, tężec, krztusiec). Popatrz kiedy zaczynano szczepić i ilość dawek np. w 1-szym roku , 3-ech , 7-miu lub 18-tu lat życia. w 1960 roku a jak to wygląda w planach na 2022.
Każda dawka szczepionki to oprócz osłabionych patogenów zawiera także konserwanty i „wzmacniacze działania” z których część jest znanymi neurotoksynami.
Ktoś, kiedyś obliczył, że niemowlę otrzymując zawartą w nich ilość neurotoksyn musiałoby ważyć 300 kg aby ich stężenie nie przekroczyło dopuszczalnych norm.
Pamiętasz sprawę szczepionek przeciw jakieś wersji grypy, z których zakupu zrezygnowała p. Kopacz ?
Podobno dostała sygnał ze słowackiego czy czeskiego laboratorium, że ta szczepionka jest wadliwa !
Dlaczego od nich a nie od naszych służb ?
Bo w Polsce NIE MA laboratorium badającego jakość szczepionek – choćby zgodność ich rzeczywistego składu z deklarowanym przez producenta czyli tzw. kontrola jakości dostaw. W przemyśle i handlu jest to standardowa procedura dlaczego więc tym Sanepid nie zajmuje u nas ?
Bo to on zajmuje się w Polsce handlem szczepionkami i na tym zarabia!!!
@belferxxx, kaesjot, Krzysztof Cywiński i Płynna Rzeczywistość
Jak 6- latki miały obowiązkowo iść do szkoły, to pamiętam wielką aktywność państwa Elbanowskich „ratujmy maluchy”. Wśród tych wielkich niedociągnięć w przygotowaniu szkół wymieniano brak umywalek i niskich sedesów (takich jak w przedszkolu). Przecież to bzdura, w domach nie mamy żadnych niskich sedesów dla 6- latka. Państwo Elbanowscy to rodzina mocno wielodzietna (10), szczerze mówiąc nigdy nie widziałam tej pani niebędącej w ciąży. W tego typu rodzinach często jedyne czego rodzice uczą dzieci to modlitwa, resztą edukacji ma się zająć przedszkole i szkoła. Nie krytykuję tego stylu życia, ale nie można go rozciągać na wszystkie dzieci w Polsce. W przedszkolach dzieci nie uczą się niczego, śpiewają, rysują. Dla wielu dzieci to za mało. Rozumiem, że nie każde dziecko w wieku 6 lat jest gotowe do pójścia do szkoły, ale bardzo wiele jest, w zerówce się nudzą. Tylko w 5 krajach w Europie dzieci zaczynają naukę w szkole dopiero w wieku 7 lat, w pozostałych uczą się wcześniej, nie tylko bawią, ale też uczą-pisania, czytania, tabliczki mnożenia wcześniej niż u nas, dlaczego nasze są na to za małe? Może są jakieś błędy w edukacji przedszkolnej, ja miałam naukę czytania w zerówce, teraz jest dopiero w I kl, nauka matematyki w przedszkolu nie istnieje. Do I kl przychodzą zarówno dzieci, które liter nie znają jak i dzieci, które już dawno nauczyły się czytać. Kaesjot opowiadał jakie obliczenia robił jego wnuk w przedszkolu, a w programie zerówki w ramach edukacji matematycznej jest napisane: dziecko kończące przedszkole wyznacza wynik dodawania pomagając sobie liczeniem na palcach.Rozumiecie Panowie, że 7- latek rozpoczynający szkołę ma obliczać na paluszkach, nie znać liter. Najpierw na siłę infantylizujemy dzieci, a potem narzekamy jakie one na studiach głupie
@belferxxx
Dzieci, które przyjdą w roku 2022/3 będą słabe, może nie w Pana szkole, bo tych to rodzice pewnie dopilnowali i zainwestowali w niezmarnowanie ich zdolności. Pozostałe miały część 6 kl i prawie całą 7 zdalnie, a w 8 zamiast normalnej nauki mają kwarantanny, obłęd sprawdzianów i stres podwójnego rocznika czyli w tym okresie, w którym mogłyby zainteresować się fizyką czy chemią, to wyrabiały średnią i uczyły się pod egzamin.
@Róża
Do @ksj czy @belferxxx mogę pisać skrótami myślowymi, bo myślą szybko i znają się na rzeczy + doświadczenie życiowe kolejnych dekad.
1.Wkraczamy w wiek, w którym w demokratycznych procedurach wybieramy rządy, które skaczą z gałęzi na gałąź przed wielkimi korporacjami: to one mają faktyczną władzę, co nie pozostaje bez wpływu na politykę wewnętrzną państw, w tym edukacyjną.
2.Wczoraj dowiedziałem się, że tylko Lufthansa wykonała 18 000 lotów bez pasażerów, żeby nie stracić tzw. slotów. Jaki to ślad węglowy i gdzie ci zieloni, i te wszystkie unijne procedury? Dobrze jest widzieć tło i zdawać sobie sprawę, że te wszystkie demokratyczne bzdury to religia ze swoimi obrzędami dla maluczkich.
3.Na niemieckie i francuskie podręczniki do nauki matematyki od etapu „0” do matury wydałem przez ostatnie 20 lat pewnie z 10 tysięcy zł. Wiem co w nich jest. Wiem również czego się uczą dzieci w w tym wieku np. w Lozannie, w Paryżu, w Monachium i w Hamburgu. Proszę zajrzeć na matema.pl i wtedy, być może, zrozumie Pani przyczyny: jak bardzo trwoniony jest czas w wieku 3-10 lat. Problemem bowiem jest nie tylko: czy? Chodzi też: o jak? To są straty nie do odrobienia, chociażby z przyczyn neurologicznych. Co do reszty nie będę się powtarzał za @belferxxx
4.Od wielu lat sygnalizowaliśmy z @belferxxx na blogu, to co właśnie się dzieje: za jakieś 5 lat STEM będą uczyć tylko absolwenci podyplomówek ( z dokładnością do wyjątków).
5.O pewnych kwestiach, zarówno z braku miejsca, czasu jak i niechęci do pakowania się w naprawdę wielką awanturę – nie mam ochoty.
6. Na koniec racje @grzerysz: jesteśmy społeczeństwem niedouczonych ciemniaków. Niewiedza w zakresie STEM obnaża się na każdym kroku, tą pozostałą jakoś tam udaje się maskować – takie pudrowanie trupa. 🙁
@Róża
PS. PP. Elbanowscy sedesy, dywaniki, a profesorki i doktorki z pedagogiki nakazywały i nakazują dzieciom liczyć na matematyce na paluszkach do 10.
Płynna Rzeczywistość wyzywa mnie od potworów, kiedy sugeruję, żeby coś z tą infantylizacją dzieci spróbować zrobić. Niemcy uporali się z brexitem, ponoć kolej teraz na nas, być może kolejne rozbiory, i pewnie dlatego opozycja tak usilnie, od kilku lat, wzbrania się od przejęcia władzy. 🙁
@Płynna Rzeczywistość
Okazało się, że kilka miesięcy temu informatyk dzwonił do mnie, czy chcę przedłużyć subskrypcję tej domeny i kazałem „olać” – więc teksty usunięto a linki do filmików zostały 🙁
Hipotezą Legendre zajmowałem się od 1996 roku, a a w latach 2013-2017 tak intensywnie, niemal bez przerwy, że na pewien czas musiałem całkowicie odpocząć od intensywnego zajmowania sie poważniejszą problematyką. Miałem uczucie tak kompletnego wypalenia, że wydawało mi się, że już nigdy do tego nie wrócę. Kilka tygodni temu coś mnie podkusiło i wpadłem jak przysłowiowa śliwka w kompot. Gdzieś w podświadomości tliły się pewne pomysły i… mam nową zabawkę 🙂
Może latem coś ze starszych rzeczy powklejam na stronę, ale póki co nie mam do tego głowy, czasu i ochoty. A na razie znikam 🙂
@Róża
Głupia sprawa, ale Elbanowscy startowali na radnych Legionowa z list … PO.
I rozwinęli początkowo ruch sprzeciwu rodziców z klasy średniej – umiejących się organizować i komunikować – przeciw arogancji p.Hall i jej alter ego Ligii Krajewskiej, które chciały na gwałt wyrzucić przedszkolne zerówki do szkół, co skutkowało DRASTYCZNYM pogorszeniem opieki i jej warunków. Hall z Krajewską z tymi rodzicami nie chciała rozmawiać o… jąc jak burą sukę. I wtedy oni się zorganizowali. A jak już ruch sprzeciwu(!) powstał, to miał swoją dynamikę… 😉 Tusk, przed wyborami 2011, WYMUSIŁ na Hall przesunięcie jej „reformy” – ona chciała WSZYSTKIE 6-latki w jednym roku wrzucić do SP czyli 2 roczniki w jednym roku do NIEPRZYGOTOWANYCH szkół – tu Elbanowscy to i owo wymusili. W 2014 i 2015 Tuska już nie było – Kluzik niewiele zmodyfikowała poprzedniczkę – do szkół posżły 6-latki w 2 ratach. Gdyby to zrobiono na STOPNIOWO – co rok o miesiąc czy 2 przesuwając granicę obowiązku szkolnego, to dziś naukę w SP rozpoczynałyby 6-latki i obyłoby się bez problemów. No ale Kluzik i stojące za całą „reformą” lobby wydawców i księgarzy chcieli mieć SUKCES (i kasę!) … 😉
Róża 17 stycznia 2022 1:29
Chodziłem do przedszkola w latach 1959-61. Prowadziły je siostry zakonne. Nie wiem, jakie miały kwalifikacje pedagogiczne, bo wtedy byłem smarkaczem ale myślę, że żadnych formalnych. Tam także dużo rysowaliśmy, robiliśmy wycinanki i je sklejali ,śpiewaliśmy, tańczyliśmy. Mieliśmy także piaskownicę, huśtawki, ogródek warzywny i wielki pień lipy przerobiony na samochód strażacki z kierownicą i drabiną. I miło te przedszkole wspominam.
Nauczanie to nie tylko umiejętność pisania , czytania i liczenia . Żona miała także takiego geniusza – jako 3-klasista wygrywał konkursy ortograficzne z gimnazjalistami. Z innych przedmiotów wyprzedzał swych rówieśników o kilka lat. Gdy na boisku ktoś rzucił mu piłkę, to nie potrafił jej chwycić a z podaną wprost do rąk nie wiedział co robić. Gdy cała klasa pojechała na wycieczkę rowerową, to on nie pojechał, bo nie potrafił jeździć na rowerze. Rodzice jego, pracownicy naukowi na uniwersytecie i politechnice chcieli z niego zrobić geniusza. Może i zrobili ale przy okazji wychowali „społecznego kalekę”.
Kiedyś , tutaj jeden z dyskutujących nauczycieli skarżył się, że dwa, trzy nadpobudliwe dzieciaki w klasie potrafią sparaliżować pracę. Żonie przytrafiła się klasa, w której na 25 uczniów miała 2-3 „NORMALNYCH”. Na początku chciała porzucić ten zawód ale w końcu „znalazła na nich sposób. Nie trzymała się godzinowego planu lekcji lecz dostosowała się do zachowań dzieci. Gdy tylko zauważyła , że się już dekoncentrują zarządzała przerwę np. na śniadanie czy wychodziły na boisko lub korytarz. Tam poprzez zabawy realizowała treści programowe. W ten sposób w 25 minut realizowała to, czego jej koleżanki nie mogły zrobić w 45 minut bo większość czasu traciły na „przywoływanie dzieci do porządku ”
Gdy ci jej uczniowie opuścili już szkolę, stwierdziła, że to była najlepsza klasa w jej karierze.
Aby kogoś, czegoś nauczyć należy dobrać właściwą DLA NIEGO metodę.
Czasem prosty, trywialny przykład pozwala szybciej wiedze niż długi wykład.
Kiedyś wnuk przy obiedzie skarżył się, że nie może jeść , bo nie ma dość energii.
Pytam go – a z czego człowiek pozyskuje potrzebną mu energię ?
No z jedzenia – odpowiedział
No widzisz – sam to wiesz – mówię.
Zjadł wszystko i jeszcze poprosił o dokładkę
@Róża
”
… tylko humaniści raczej nie powinni uczyć własnych dzieci matematyki, bo uczą regułek, wzorów, a nie myślenia i szukania różnych rozwiązań”.
Bardzo proszę nie uogólniać 🙂 Znam trochę humanistów zdolnych tłumaczyć swoim dzieciom matematykę, fizykę, chemię na tyle dobrze, że inni rodzice (np. dzieci z tej samej klasy) podsyłają im także swoje pociechy. Znam też paru humanistów, którzy z własnej woli zdawali maturę z matematyki – i to z doskonałym skutkiem. Sama zresztą też tłumaczę córce, jak trzeba, i z pewnością nie ograniczam się do regułek. Co prawda tłumaczę głównie fizykę, bo nauczyciel podobno mówi do nich „po chińsku”, a sądząc z tego, co jest w zeszycie, to definicje podaje zgoła akademickie. Ostatnio dowiedziałam się, że niektóre znajome dzieci wręcz znalazły sobie jakiś kanał na YouTubie z lekcjami fizyki i stamtąd czerpią wiedzę, skoro nie mogą liczyć na nauczyciela.
@Róża, belferxxx
Z tymi sześciolatkami popełniono tak naprawdę jeden błąd: nikomu się nie chciało przystosować metod nauczania do dwóch nieszczęsnych młodszych roczników i one cały czas na tym cierpią. Ja byłam całym sercem za posłaniem dziecka do szkoły, bo moja pięciolatka potwornie nudziła się w przedszkolu. Ale WSZYSTKIE metody nauczania w szkole okazały się metodami dostosowanymi do dzieci rok starszych, a rodzice nieustannie słyszeli, że dzieci są niedostosowane i niegrzeczne, bo np. nie chcą siedzieć w ławkach 45 minut. Pamiętam, że patrzyliśmy wówczas na nauczycielkę i zastanawialiśmy się, skąd ona się urwała. A potem okazało się, że inni rodzice dzieci z innych szkół i klas mają te same doświadczenia.
W starszych klasach natomiast pojawiły się inne problemy: kompletnie niedostosowanie treści humanistycznych (gratulacje dla tego, kto w wieku 12 lat zachwyci się „Syzyfowymi pracami” albo bez koszmarów łyknie „Kamienie na szaniec”. Dobrze jeszcze, że „Medalionów” nie każą im czytać. Na konkurs kuratoryjny moja wówczas 10-latka miała przeczytać (i zrozumieć) „Antygonę”, „Odprawę posłów greckich”, „Pieśni” Kochanowskiego i parę innych tego typu utworów. Fakt, nie musiała w szóstej klasie iść na ten konkurs, ale polonistka jej kazała.
Na technice w klasie czwartej było przygotowanie do egzaminu na kartę rowerową… szkoda tylko, że prawie nikt nie mógł do niego podejść, bo nie ukończyli jeszcze wymaganych 10 lat. I tak dalej, i tak dalej. Dziś córka ma 12 lat, jest w siódmej klasie i zdarza się, że do pierwszej w nocy siedzi nad książkami, bo sprawdzian leci za sprawdzianem. Nie mam pojęcia, do której siedzą dzieci mniej bystre. Ale to przecież nie jest normalne.
Od początku nauki szkolnej NIKT nie wyraził chęci zrozumienia, że oni mogą bez trudu przyswoić tę wiedzę, ale nieco inaczej podaną. I dziś już bym córki (pięcioletniej zresztą, bo urodzonej pod koniec roku) nie posłała do takiej szkoły. Właśnie dlatego, że szkoła nie zadbała o dobrostan psychiczny swoich uczniów, będących ewidentnie na innym etapie rozwoju emocjonalnego. I ta szkoła nie jest wyjątkiem. A ponieważ zaraz potem wycofano się z tej reformy, to nauczycielom się nie chciało dostosować na te dwa lata…
@nastka
Tak to wychodzi jak się coś robi na łapu capu i bez przygotowania, jak to zrobiły Hall z Kluzik. Przecież ci nauczyciele mieli doświadczenia jakie mieli, podręczniki, podstawy programowe etc.. I NAGLE, bez przygotowania i przemyslenia, szkoleń etc. „wrzucono”(!!!) im klasy o dużo większej rozpiętości wiekowej i młodsze. To jest wina tych dwóch paniuś wprowadzających zmiany metodą „Ty trzymaj mur żeby nie padł, a ja lecę po wypłatę!” Przypominam jakie tłumy celebrytów, w tym niejaki KONARZEWSKI, zarabiały krocie w spotach o wielkim szczęściu 6-latków, jakie je spotka dzięki pójściu o rok wcześniej do szkoły 🙁
@kaesjot
Ja w ogóle nie uważam, że dzieci w szkole muszą być „grzeczne”, wszystkie „pod linijkę” i nigdy nie oczekiwałam tego od własnego dziecka. Jak wychowawca mówi na zebraniu, że dzieci rozmawiają na lekcjach, to niezmiennie odpowiadam: na szczęście, czyli są zdrowymi dziećmi. Mam tak bardzo „niepedagogiczne” poglądy, że uważam, że te dzieci nadpobudliwe są tak samo w klasie potrzebne jak te ciche i grzeczne, a pozostałe dzieci wcale nie tracą przez ich zachowanie, tylko zyskują, uczą się funkcjonowania wśród różnych ludzi. W życiu dorosłym nie każdy pracuje w idealnej ciszy, raczej pracuje się w bardziej stresujących warunkach i z różnymi ludźmi. W każdej klasie trafia się takie dziecko, zazwyczaj jeżeli jest agresywne to dlatego, że jest prowokowane. Nie zgadzam się jednak z tym, że wszystkie dzieci przed ukończeniem 7 roku życia powinny tylko rysować i śpiewać, większość spokojnie w tym wieku może i chce nauczyć się znacznie więcej.
@belferxxx
Elbanowscy wtedy „ratowali maluchy” przed szkołą, a teraz ratują przed szczepionkami. Walczą ze szczepieniem dzieci na covid, pani chce całkowitego zakazu. I tak naprawdę byli przeciwnikami nauki szkolnej od 6. roku życia, pozorowali, że chodzi im o warunki w szkołach. Pani Elbanowska mówiła, że po co krzywdzić dzieci, dla których najlepszym środowiskiem jest dom, a na uwagę dziennikarki, że przecież w innych krajach 6-latki się uczą-odpowiedziała, że w Niemczech w I kl mają tylko nauczyć się liczyć do dziesięciu.
@Róża
>Nie zgadzam się jednak z tym, że wszystkie dzieci przed ukończeniem 7 roku życia powinny tylko rysować i śpiewać, większość spokojnie w tym wieku może i chce nauczyć się znacznie więcej.<
Akurat Hall&Krajewska, żeby WYPCHNĄĆ 6-latki do szkół właśnie ZAKAZAŁY uczenia ich w zerówkach czegoś więcej 🙁
@nastka
Oczekiwanie, że dzieci będą siedzieć nieruchomo w ławeczce i odzywać tylko jak pani pozwoli jest w stosunku do 7-latków też oderwane od rzeczywistości. W kl.mojego syna są dzieci z dwóch roczników, w pierwszej lepiej sobie radziły starsze, dominowały, „rządziły” młodszymi, ale w nauce młodsze szybko je dogoniły, potem przegoniły i już od czwartej klasy najlepszymi uczniami były te z młodszego rocznika. A to, że dzieci uczą się ciagle do sprawdzianów, są przemęczone i zestresowane aż tak bardzo nie ma związku z ich wiekiem. W szkole jest po prostu testomania, źle napisane podręczniki ( np. WoS kl.8-normalny język prawniczy, dobry dla studenta prawa, nie ucznia podstawówki), klasówki z „gotowców” przygotowanych przez wydawnictwa, bardzo dużo szczegółowej pamięciowej wiedzy. Terminy pisania klasówek układane są przez nauczycieli w tak bezmyślny sposób, że zdarza się, że w ciągu trzech dni dzieci piszą 2 klasówki i sprawdzian- łącznie 150 stron pamięciowej nauki. W 8 kl.to szczerze mówiąc dzieci przestały się już nawet martwić lekturami, po prostu ich nie czytają, bo nawet jakby chciały, to się nie wyrobią. Jest im już wszystko jedno jaka lektura i na kiedy, ostatnią przeczytały dwie osoby w klasie, reszta streszczenia, opracowania i testy z internetu. I tak naprawdę jakie znaczenie ma to, które z nich są 13-latkami, a które 14-latkami, szkoła jest obozem pracy dla jednych i drugich. Myślę, że do nauczycieli nie dociera za bardzo co to oznacza, że uczeń ma w siódmej i ósmej klasie po 7,8 lekcji dziennie, to jest podwójne pensum nauczyciela, wraca ze szkoły zmęczony i ma zacząć się uczyć dalej.
@Róża
Ja napisałem przed czym NA POCZĄTKU bronili dzieci Elbanowscy. Ale taki ruch ma swoją dynamikę. A szkoła Hall&Kluzik RZECZYWIŚCIE była na 6-latki totalnie nieprzygotowana 🙁
Dodam jeszcze istotny aspekt „sortowania” uczniów na tych „bardziej zdolnych” i „mniej zdolnych” i dodatkowo wg „przedmiotu zdolności „.
Jest nim EFEKTYWNOŚĆ procesu edukacji. Wielokrotnie przytaczałem przekład z tragarzami o różnej „sile udźwigu”
Najlepszy efekt ŁĄCZNY dawało dostosowanie obciążenia do możliwości każdego z nich.
Należy tylko zadbać o „drożność” systemu. Jeśli ktoś z tych „słabszych” dogoni swych zdolniejszych rówieśników musi mieć możliwość przejścia do grupy tych „zdolniejszych”
„Wszystkim równo” to najgorsze rozwiązanie
@Róża
Masz oczywiście rację, że żadna to różnica, czy 13- czy 14-latki siedzą do tej pierwszej w nocy. Ale przynajmniej ten jeden rok dzieciństwa miały spokojniejszy dzieci, które poszły do szkoły w wieku lat 7. A ta szczegółowa wiedza (przyswajana wyłącznie na sprawdzian) to i mnie czasem wykańcza. Ostatnio nie mogłam uwierzyć, że to nie jest żart, jak zobaczyłam zdjęcie sprawdzianu córki z geografii. Tematem było między innymi ukształtowanie terenu w Polsce, różne tam procesy górotwórcze i inne i jedno z poleceń brzmiało: „Podaj średnią wysokość Polski n.p.m.”. Średnią! Nie, ile mają Rysy albo czy mamy depresję. Chodziło o średnią. Po dłuższym wnikliwym czytaniu podręcznika okazało się, że taka średnia wysokość jest podana w jakiejś ciekawostce i nawet tam w nawiasie. Jakby ktoś chciał wiedzieć, wynosi 172 m n.p.m. Ale kto normalny wymaga takiej wiedzy?
A ambitne dzieciaki tak mają, że starają się przygotować na każdy sprawdzian. I masz rację, że 150 stron tekstu na pamięć to norma. I jeszcze modele, ćwiczenia, prezentacje…
@belferxxx
Ale oczywiście można było skorzystać z doświadczeń innych krajów, gdzie dzieci wcześniej idą do szkoły, i ja miałam nadzieję, że tak właśnie się stanie. A nie stało się nic. I coraz więcej dzieci zamiast rozwijać zdolności, wpada w kanał uczenia się wszystkiego bez sensu, ładu i składu…
Róża 17 stycznia 2022 22:14
@kaesjot
Ja w ogóle nie uważam, że dzieci w szkole muszą być „grzeczne”
Przypadek autentyczny :
Agresywny uczeń do nauczycielki próbującej na przerwie go „przywołać do porządku” – „tylko mnie tknij , stara krowo, to mój tata tak cię urządzi, że do końca życie z pierdla nie wyjdziesz !”
Taką „niegrzeczność” też tolerować !
Mój starszy kolega , który jakieś 30-40 lat temu kończył technikum wieczorowe lubił się chwalić dobrą pamięcią i często cytował różne twierdzenia, definicje czy wzory.
Gdy pytałem go wówczas – rozumiesz, o co tu chodzi, jak to w praktyce zastosować odpowiadał , że nie.
To na co ci ta wiedza? – pytam.
Ja sam widzę po sobie, że już wielu rzeczy, których znajomością imponowałem innym w młodości nie pamiętam, bo w moim życiu zawodowym nie była mi ona potrzebna.
Jednak WIEM, CZEGO NIE WIEM a to już POŁOWA WIEDZY i wystarczy wiedzieć, gdzie szukać odpowiedzi i umieć ją znaleźć .
Nie znajdzie nić ten, kto nie wie, czego nie wie !
Belfer xxx: czytam już kolejne komentarze i zauważyłam, że ma pan fobie na ludzi Tuska. To jakbym oglądała tvpis Kurskiego: biedne dziecko( sześć lat temu ) wypowiada się smutnym głosem, że musi czekać w kolejności, żeby mama kupiła mu buty, bo jego rodzeństwo musi dostać wcześniej). W domyśle: teraz to dziecko uśmiechnięte może wykrzyczeć: wszyscy możemy dostać adidasy za 600 zł. i dziękujemy za to rządzącym!
belferzyca61 19 stycznia 2022 10:38
To nie jest „fobia na ludzi Tuska”.
@Belferxxx stara się, przytaczając FAKTY wszystkich przekonać, że to co się dzieje w oświacie to NIE TYLKO wina PIS-u, lecz udział mają w tym „rozpieprzaniu oświaty” WSZYSCY , którzy rządzili w Polsce po 1989 roku a szczególnie ci, którzy zaczęli zmieniać to, co jeszcze w czasach PRL-u funkcjonowało dobrze.
A ja tę jego opinię podzielam.
@kasejot
>>Jednak WIEM, CZEGO NIE WIEM a to już POŁOWA WIEDZY i wystarczy wiedzieć, gdzie szukać odpowiedzi i umieć ją znaleźć .
Nie znajdzie nić ten, kto nie wie, czego nie wie !<<
I to jest najważniejsze! Dzieci w SP, a nawet w liceum, wykształcają sobie siatkę pojęciową, mapę pozwalającą im poruszać się w przyszłości po różnych dziedzinach życia. Jeśli będzie dobra, nie musi być bardzo szczegółowa, ale musi zakładać pewne powiązania i wskazywać różne obszary. Bez takiej siatki ludzie giną w szumie fake newsów, kompletnie niezdolni do oceny informacji, wyszukania rzetelnych źródeł i zanalizowania faktów. Współcześnie szkoła zwykle nie daje takiej siatki, daje za to nerwicę związaną z wykuciem na pamięć miliona niepotrzebnych rzeczy. To dlatego myślący rodzice (i dziadkowie) wychodzą z siebie, żeby uzupełnić te braki…
@nastka
Wiesz , co dla takiego dziadka jak ja jest szczytem szczęścia?
Usłyszeć od dorosłego już dziecka – „Tato – jednak miałeś rację”.
Większość dojrzewa do tego po 40-tce albo i później.