Dyrekcja natychmiast zwolniła nauczyciela podejrzewanego o pedofilię
Jedna z łódzkich podstawówek szukała w zeszłym roku nauczyciela etyki. Placówkę znam dobrze, byłem tam na paru uroczystościach, bywali tam często urzędnicy, kurator też lubił wpaść. Dobra kawa, pyszne słodycze, przemiła kadra. Ale etyka nie było. W końcu dyrektorka zatrudniła byłego księdza, który – jak się okazało po paru miesiącach – jest podejrzewany o wykorzystywanie seksualne dzieci. Toczy się przeciwko niemu postępowanie w prokuraturze.
Dyrekcja o problemie dowiedziała się z telewizji, ale nie bezpośrednio, tylko od rodziców, którzy także obejrzeli program i wpadli w panikę. Człowiek został natychmiast zwolniony z pracy. Magistrat wydał oświadczenie, że w tej sprawie żaden urzędnik nie jest winny. Zwalono winę na prokuraturę, która za wolno prowadzi postępowanie. Oskarżony zdążył więc się przekwalifikować z katechety na nauczyciela etyki (szczegóły sprawy tutaj).
Wiele rzeczy jest tu niezrozumiałych. Oczywiście, jak ktoś jest podejrzewany o pedofilię, to należy go natychmiast odsunąć od pracy z dziećmi. Odsunięcie od pracy to jednak nie to samo, co zwolnienie z pracy. Zwolnić z pracy można dopiero wtedy, gdy sąd wyda wyrok skazujący. Dopóki tak nie jest, oskarżony nie powinien zbliżać się do dzieci – jako podejrzany – jednak pensję powinien pobierać (zasada domniemania niewinności – czytaj tutaj). Inaczej to zwykły lincz.
Komentarze
@Gospodarz
Niestety stare dobre zasady prawne wobec histerii związanej z przestępstwami o charakterze seksualnym odchodzą w przeszłość … 🙁 W przypadku oskarżenia czy to o gwałt czy to molestowanie (szczególnie nieletnich) czy nawet posiadanie dziecięcej pornografi oskarżony jest z definicji winny i żadne domniemanie niewinności ani prawo do uczciwego procesu go nie obejmuje – w takich postulatach i nastawieniach przoduje (skrajna!) lewica…. 🙁
BTW – 2 lata temu jakaś p. bodaj Dymecka, lewicowa dziennikarka z okolic GW, oskarżyła na łamach GW innego dziennikarza z tych samych kręgów,nomen omen, bodajże Dymka o gwałt (i przed i PO byli w związku i razem mieszkali!) – facet na dzień dobry od razu stracił pracę i stał się w swoich kręgach NIKIM. Dopiero jakieś pół roku temu, gdy z wielkich oskarżeń zostały nici, odnalazł się w „Przeglądzie” … 😉
@Gospodarz
Widzę, że Pan na dwie ręce z Polityką pracuje https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2112361,1,nowa-matura-wedlug-pis-zadna-szkola-temu-nie-podola.read?fbclid=IwAR2WWm5DdKOdw6E5lNUx3uX8vIehP68EctF2s3hs6IeSV6P4SN3VHknC_Ew
Chciałem tylko nieśmiało wspomnieć, że pomysł szczegółowego(!) egzekwowania treści lektur obowiązkowych przy pomocy egzaminów zewnętrznych (nie tylko matury, również egz.gimnazjalnego!)należał do Legutki z Waśką (właściwie Legutków dwóch – 3-miesięcznego ministra i szefa CKE) , ale został ochoczo podjęty przez niejaką Hall (vide słynna awantura i groźby, gdy już za jej kadencji źle wypadła tematyka „Kamieni na szaniec!) i POZOSTAŁ motywem przewodnim działań paniuś Szumilas oraz Kluzik-Drożdżówki (wraz z ich szefami CKE, z aktualnym Smolikiem (rządzi już 8 lat!) oraz niejakim Konarzewskim) . A potem dzieło Legutki i Waśki kontynuowali dzielnie w tej sztafecie ministrowie z PiS – Zalewska, Piontkowski, a teraz Czarnek [Smolik ciągle TEN SAM 🙁 ] … 😉
Etyka można zwolnić, bo każdy etyk to Michałek. Nieprawdaż? Nie będzie etyki, to przynajmniej jeden kłopot w planie lekcji mniej, a jeśli dyrekcja przejawia objawy dewocji, to likwidację grzesznej etyki policzy sobie za dobry uczynek, kolejny krok ku zabawieniu świata.
„Jan U. przyznał się jedynie, że prowadził erotyczną korespondencję z 13-latką”
Art. 5. Nauczyciel w swoich działaniach dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych ma obowiązek kierowania się dobrem uczniów, troską o ich zdrowie, postawę moralną i obywatelską, z poszanowaniem godności osobistej ucznia.
Coś takiego powinno wystarczyć. Choć oczywiście gdyby wysyłał uczniów – ale nie podstawówki! – po piwo, to wszystko gra co najmniej do końca roku szkolnego (autentyk z liceum, lata 80.). Żona moja, gdy jeszcze była nauczycielką podstawową i po obywatelskim donosie uczniowskim nakryła kolegę na wysokim procencie, to w try miga wydaliła go, ale tylko z klasy a nie od razu ze szkoły i pracy, a dzieciom powiedziała, że „pan jest chory”. Co najmniej jedna czwarta dzieci z pewnością takie choroby widywała we własnych domach, ale z taką sztuką dyplomacji spotkała się pierwszy raz i była to dobra szkoła.