Pozory zachowane
Przez przypadek natknąłem się na dużą grupę uczniów z kilku różnych klas, którzy bez maseczek i bez zachowania dystansu spędzali ze sobą czas. Nie zdążył ich ostrzec osobnik stojący na warcie albo też nie przewidzieli, że nauczyciel tu przyjdzie.
Na osiedlu codziennie widzę duże grupy młodzieży z różnych szkół, którzy na boisku, na placu, na terenach zielonych przesiadują, nie respektując żadnych obostrzeń sanitarnych. A już w weekend jest tych grup istne zatrzęsienie.
Znam większość nastolatków z widzenia, więc wiem, że niedawno dostali się do liceów, wcześniej chodzili do tej samej podstawówki, więc teraz mają mnóstwo tematów do obgadania. Wpadło mi w uszy, jak jeden wyrostek opowiadał, iż nauczycielka w nowej szkole wydarła się na niego, bo nie zakładał maseczki. Grupa miała ubaw po pachy.
Trzymamy uczniów w salach, wypuszczamy tylko do toalety, przestrzegamy bowiem ustalonych zasad. Wyszedłem z sali w czasie przerwy do toalety. Wracam i natykam się na kilkanaście osób z innej klasy, którzy tu przyszli pogadać. Rozumiem potrzebę. Kumpli ciągnie do kumpli. Nie wystawili wartowników, więc ich przyłapałem.
I co mam z tym wszystkim zrobić? Udawać, że zasady są przestrzegane? Nie udawać, więc karać tych, co kontestują? Czy to ma jakiś sens? Oświata, jak zwykle, jest mistrzem w pozorowaniu. Aż miło popatrzeć. Szkoda byłoby to popsuć.
Komentarze
Zdrowy rozsądek!
Zdrowego rozsądku nie należy cedować na biurokratyczne przepisy i procedury.
@Gospodarz
Zawsze(!) są tacy, którzy łamią różne reguły!!! Ważna jest STATYSTYKA… 😉
Pozory? Ciekawy temat. W dyskursie publicznym wybija się na czoło wątek poprawności politycznej, czyli pozory właśnie. W krajach, umownie zachodu 2/3 obywateli nie czuje się bezpiecznie. Dla kobiet, to najistotniejsza przesłanka w związku, (w domyśle: na całe dorosłe życie!): bezpieczeństwo własne i bezpieczeństwo dzieci. Narracje narzucane społeczeństwu przez, również nauczycieli, skutkują dysonansem poznawczym pozorów;
https://fakty.interia.pl/news-francja-13-latek-skatowal-przed-szkola-o-rok-starsza-uczenni,nId,4725200
@kwant25
Co do pozorów. Podczas strajków pisał pan jakimi paniskami byli przed II WŚ nauczyciele. Byli: na 4 butelki whisky w restauracji. Teraz są majętni na 3 butelki w miesiącu, ale nieograniczony rynek korepetycji, przy mniejszej liczbie godzin pracy przy tablicy 🙂
https://www.onet.pl/informacje/historiaorg/ile-zarabiano-i-co-mozna-bylo-kupic-za-srednia-pensje-w-przedwojennej-polsce/fr796dd,30bc1058
@KC
To są bzdury!!! Jaka średnia na wyskokości 250 zł miesięcznie, jeśli 80% ludności stanowiło chłopstwo, dla którego nawet 25 zł miesięcznie to było dużo? Nawet nauczycielskie 100-200 zł to były wtedy znakomite zarobki. Babcia w Łodzi z jednej nauczycielskiej pensji utrzymywała męża („chwilowo” bezrobotnego architekta), miała mieszkanie i … służącą. Bo akurat siła robocza była w II RP WYJĄTKOWO tania … 😉
@belferxxx
Nie wyczuł Pan mojej ironii? W żadnym kraju i w żadnej epoce nauczyciele nie byli en masse paniskami: nie byli wystarczająco zamożni by płacenie rachunków w restauracji było dla nich codziennością. Jak Pan zajrzy do linka, to jest tam zdjęcie restauracyjnego menu: butelka 0,5 l Henessy to 50 zł. Wiejski nauczyciel mógł kupić dwie, a stołeczny 4 butelki na miesiąc. Obecnie będą to tylko trzy butelki miesięcznie, ale bardziej demokratycznie 🙂 Jeżeli natomiast problem sprowadzić jedynie do porównań na tle reszty, no to oczywiście paniskiem był ten kto miał cztery świnie, bo reszta miała jedną, albo wcale 🙂
Znacznie ciekawsze są dla mnie inne statystyki: nauczyciel w szkole ma 60 dzieci i uczy wszystkie za 100 zł. Wszystkich nauczycieli, w tym akademickich było 77 000,
a uczącej się młodzieży prawie 5 milionów. Obecnie mamy ok. 700 000 nauczycieli i tyle samo uczącej się młodzieży. Ciekawe warunki pracy 🙂
Co do średniej, to wszystko zależy przecież od tego, dla jakich parametrów tą średnią wyliczamy. Dlatego Disraeli mógł bronić swojej tezy: jest kłamstwo, potem bardzo wielkie kłamstwo, a na końcu jest statystyka 🙂