Protest włoski – łatwo nie jest
Trudno będzie uniknąć konfliktu. Już Albert Camus pisał w „Człowieku zbuntowanym”, że jak ktoś zawsze mówił „tak”, a nagle powiedział „nie”, to władza nie może tego zrozumieć. Mówienie „nie” odbiera jak atak na siebie. Dyrektorzy nie przyjmują odmowy, może szykują nawet odwet.
Tymczasem nauczyciele nie mogą mówić „tak” na dotychczasowe zarobki. One są nie do przyjęcia. Oczywiście, ludzie sobie radzą. Dorabiają. Na potęgę. To już nie jest trochę, na bułeczkę czy masełko. Dorabia się na życie, bo za pensję nauczyciela nie da się przeżyć. To byłaby wegetacja. Uczniowie wiedzą, że nauczyciele dorabiają, i coraz mniej od nas chcą. Więcej uzyskają od swoich korepetytorów.
Dorabianie męczy. Nauczyciele robią się nerwowi. Dyrekcja pewnie też dorabia. Też robi się nerwowa. Może denerwuje się, że sama mało zarabia. Bo zarobki dyrektorskie są fatalne.
Wygląda na to, że fatalnie zarabiający dyrektorzy wściekną się na fatalnie zarabiających pracowników, że zaczęli mówić „nie”. Dorabiałem kiedyś na budowie, pracowałem przy produkcji pustaków. Zajechał pewnego razu na plac tir i szef kazał nam go załadować. Wtedy cała brygada powiedziała „nie”. Ja też pierwszy raz powiedziałem w pracy „nie”. Robota stanęła.
Szef najpierw się wściekł, rzucił kur…, miotał się po budowie jak ranny byk, ale w końcu przyznał nam rację. W ostatecznym rozrachunku nas za ten sprzeciw szanował. A tira załadowaliśmy, jak szef uznał, że to jest praca ekstra, więc trzeba ekstra za nią zapłacić. Z dyrekcją szkoły jest trochę gorzej, bo prawdziwym szefem nauczycieli jest ktoś inny, ktoś, kto ma nas, dyrektorów i całą oświatę w dupie i nawet mu się gadać z nami nie chce.
Komentarze
– – –
Szkoła im bardziej upadła tym łacniej uczy dorabiania się na korkach, jak pozorna robota budowlańca na redystrybucji pustaków przez płot. Lekcja pokazuje, że w obu przypadkach chętnych do brania za posadę przy redystrybucji nie brak. I to jest to jedyne bezradnie wyuczone, camusowe: nie.
– – –
@Gospodarz
No Zdanowska też ma kasę i MOŻE w BOGATEJ Łodzi nauczycieli, stosownie do BOGACTWA miasta, wynagradzać. Bo z tego BOGACTWA wszystkie problemy – po sieradzkich wsiach nikt na posadę nauczyciela nie narzeka, a nawet przeciwnie – jest bardzo pożądana … 😉
Gekko, bezradnie, wyuczone,, nie,, to decyzja o strajku włoskim. Nie zmieni on statusu nauczyciela, podobnie jak nie odniesie skutku wyznanie dziewicy w stylu,, i chciałabym i boję się.,
Szkoła nie upadła. Legła w gruzach polityka oświatowa. Upadł autorytet nauczyciela. Wzrósł opór uczniów, irytacja rodziców oraz szybują dochody z korepetycji. Dyrektorzy są w rozterce,podobnie jak przywołana wyżej dziewica.
Panie Dariuszu, proponuję wszystkim nielubianym szefom dedykować ten tekst kultury https://www.youtube.com/watch?v=_I6GZv08OTE&feature=share
@ Ino
„Nie zmieni on statusu nauczyciela…”
–
Gospodarz jednak (i słusznie) pisze, że zmieni, ten materialny, bo będzie więcej korków. Tym właśnie jest szkoła jako zakład pracy socjalistycznej, którego klienci wychodzą z szatni co prawda bez płaszcza, ale z możliwościa odkupu od szatniarza za rogiem. Jest więc i humanizm, rzecz jasna materialistyczie klasowy.
PS Nawet szkoła jest w stanie nauczyć – Gospodarz nie pisze już o strajku, ale o proteście, nadal nie wiedzieć czemu: włoskim. Pytanie, w jaki sposób protestem jest niewykonywanie niezakontraktowanej pracy… chyba że zakontraktowana, ale sabotowana, by napędzić klientelę na fuchy (mam na myśli mechanizm, a nie postawę indywidualną autora wpisu).
Ot, tajemnice polonizmu zaklętego jak królewna, w pustaki.
–
Jednak pan przesadził z tym ostrym NIE przeciwko pani prezydent Zdanowskiej z PO, która – co prawda, jak pan pisze – ma „dyrektorów i całą oświatę w dupie” i nawet jej się gadać z wami nie chce, ale przecież nie kto inny, jak i pan, i łódzcy nauczyciele głosowaliście na tę panią, daliście jej władzę nad wami…
Samorząd ma prawo dać wam dużą podwyżkę, tabela płac zawiera minimalną stawkę dla poszczególnych stopni awansu zawodowego. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby nie stosować tej minimalnej stawki. No, ale dlaczego pani prezydent ma się silić, skoro tak czy siak głosujecie na nią i głosować będziecie…
Już kiedyś przytaczałem anegdotę opowiadaną przez Pana Holoubka. Krystyna Zachwatowicz czyni to jeszcze celniej:
https://www.youtube.com/watch?v=JSvkBA0WzsA
Gekko, nie każdy nauczyciel ma możliwość udzielania korepetycji lub zna metodykę tej działalności. Szkoła nie jest zakładem pracy socjalistycznej, ale w pełni zasługuje na miano,, budy,,. Budy, którą zarządza dyrektor rozdarty między postulatami belfrów a oczekiwaniami wójta lub wydziału oświaty, czy też zaabsorbowany pilnowaniem własnego stołka i stwarzaniem pozorów wydawania niezależnych decyzji. I w tej budzie dusi się i uczeń, i nauczyciel oraz dyrektor. Potrzeba zmian. Radykalnych. Była wiosną na to szansa. Była się zmyła. Wynik wyborów ją pogrzebał. Bo chyba nie sądzisz, że sternikiem oświaty będzie krytyk,, dorobku,, ministry,, jej Świty. Czyżby zostało nam nucenie refrenu tej piosenki?
https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=%23&ved=0ahUKEwijgsTmqcLlAhXioosKHevICCQQ8TUISTAC&usg=AOvVaw0VTJzWxrN8ZFOD4xbU2nov
https://www.youtube.com/watch?v=_l6GZv08OTE&feature=share
Może teraz zaskoczy
Nawet Naczelny Polityki zechciał wreszcie dostrzec, że mamy „stan półpaństwa i półwładzy”. Tyle tylko, że jest to bicie się w cudze piersi. W końcu redakcja, tout proportions gardees, ma na swoim koncie całkiem sporą cegłę w tej budowli. Nauczyciele, en masse, nie „grają” gorzej niż reprezentacja czy kluby piłkarzy nożnych, a ich zarobki pozostają w relacjach odwrotnie proporcjonalnych do krytyki, jaka na nich spada.
@ Ino
Lecz własnie sam opisujesz socjalistyczny zakład pracy, stwarzający systemowo sytuację jak z witzu o płaszczu w szatni i wychowujący kadry o wymagalnej kompetencji szatniarza transferowego.
Wszyscy etatowcy solidarnie pracują na ten system, utrzymywany korzyściami konsumowanymi przez większość, na koszt pożytecznych i… naczej koni pociągowych – siłaczek rzekomego pokrzywdzenia; pokrzywdzenia dobrowolną grą, której zasady zaradnie wypierają, a bezradnie wyuczają nimi kolejne pokolenia.
Ktoś sobie tu napisze, jakich w ogóle skutków tego typu błazeńskiego ‚protestu’ oczekują ‚protestujący’?
Satysfakcji z dołożenia uczniom przez odebranie? Zrobienia na zlość derekcji? Zyskania czasu na dorobki przy odsprzedaży płaszczykow z korków?
Comedia infantile.
–
Gekko, w socjalistycznym zakładzie pracy nie było wolności wypowiedzi, działał zespół PZPR, ścisły nadzór sprawował pracownik Służby Bezpieczeństwa. Były rozbudowane świadczenia socjalne.
Mylisz pojęcia, oceniasz szkołę i sytuację w niej panującą przez pryzmat dyskusji u cioci na imieninach. A poetycko-barokowa otoczka twoich rozważań jest, wybacz za szczerość, nużąca.
Jaka atmosfera panuje w szkołach, co nurtuje, a co dzieli grona pedagogiczne? To są zagadnienia, o których warto pisać na nauczycielskie blogu. Stojąc się w błazeńską ekwilibrystykę wypowiedzi, narażasz się na lekceważenie swoich wpisów. I wówczas tylko ja,Gekko, będę Twoim fanem.
@Ino
–
Mógłbym dłużej, ale z uprzejmości dla Ciebie – krótko, jak na imieninach w pokoju gogicznym.
Blog, z Gospodarzem na czele reprezentuje wypowiedziami typową dla etatystycznej anomii postawę wykluczonych cywilizacyjnie nieświadomie niekompetentnych ofiar własnego losu.
M.in. w tym, co odpisałeś; to widok drzew bez rozpoznania owoców, skąd same spadają.
Komentuję bynajmniej nie dla ‚zyskania fanów’ (mój boże, cóż za motywacja… pożałować) lecz dla oświaty, naturalnie w tak zakesonowanym bombażu – daremnej.
Szkoła bowiem, ona pierwsza z jej etatystami na czele wymaga oświaty cywilizacyjnej, co być może w naszym przyszłym życiu będzie potomkom dane.
O ile stąd wyjadą.
Pozdrawiam.
PS o pojęciu wolności słowa, jaką szkoła sobą świadczy (bez mysiej i pop), najlepiej mówi zatrzymanie mojego postu, a propos Twojego linku. Co dowodzi, wbrew pojęciu cenzora, że dotarł gdzie trzeba. 😉
–
„typowa dla etatystycznej anomii postawa wykluczonych cywilizacyjnie nieświadomie niekompetentnych ofiar własnego losu.” – niezły bon mot.
Już chciałem napisać, że przekleństwem szkoły nie jest etatyzm, utożsamiając etatyzm z klasową świadomością pracowników etatowych. Zajrzałem jednak na wszelki wypadek do wikipedii:
Etatyzm (fr. l’État ‘państwo’) – koncepcja zakładająca podporządkowanie jednostkowych i grupowych interesów społeczeństwa interesowi państwa.
Etatyzm oznacza ingerencję państwa w różne dziedziny życia gospodarczego, społecznego, kulturalnego, w życie samorządów, stowarzyszeń, małych grup i jednostek i przejęcie odpowiedzialności za wiele sfer aktywności społecznej; w znaczeniu gospodarczym etatyzm jest odmianą interwencjonizmu państwowego i oznacza przejmowanie przez państwo funkcji podmiotu gospodarczego: Państwo jest inwestorem, pracodawcą, producentem, nabywcą i sprzedawcą określonych surowców, półproduktów, wyrobów gotowych, usług i technologii, eksporterem i importerem, kredytodawcą lub pożyczkobiorcą, organizatorem procesów gospodarczych, zarządcą, dysponentem i właścicielem przedsiębiorstw.
I faktycznie, gekko w sobie właściwy pokrętny sposób wyartykułował istotę problemu.
Można tylko co najwyżej pójść o krok dalej i zapytać się, co to jest to państwo? Jakiś komputer nadzorujący społeczeństwo? System prawny? Instytucje? Nie. Państwo to konkretni ludzie, wspaniały minister, ale i kryształowy Banaś, zdrowy psychicznie Antoni i kompetentny Misiewicz oraz cała armia bardziej anonimowych, acz równie niezwykłych person. Nowa GTW, którą za kilka lat zastąpi nowe rozdanie. Jak w tej sytuacji ma się zachować nauczyciel? Prowadzić dzieci na grób Inki, zorganizować tęczowy piątek, zorganizować wyjście do kina na jakiś neutralny film, czy pozwolić coś zorganizować młodzieży lub rodzicom?
Jak długo szkoła będzie przede wszystkim pasem transmisyjnym dla „ideologii” płynących z centrali, tak długo kwestie organizacyjne, jak 6-3-3 czy 8-4, a nawet siatka płac, będą dla edukacji naszych dzieci miały znaczenie drugorzędne.
@Płynna nierzeczywistość
>Jak długo szkoła będzie przede wszystkim pasem transmisyjnym dla „ideologii” płynących z centrali, tak długo kwestie organizacyjne, jak 6-3-3 czy 8-4, a nawet siatka płac, będą dla edukacji naszych dzieci miały znaczenie drugorzędne.<
Bzdura! Na tle nacisków ideolo formułowanych choćby w latach (19)45-56 dzisiejsze są bułką z masłem. Ideolo się zmienia, na świecie też, ale tw. Pitagorasa czy zasady dynamiki Newtona zostają, a nawet umiejętność składania wierszy – można sławić Stalina, a potem dostać Nobla (słusznie!), można być oficerem kampanii 1920, a potem sławić Stalina (Broniewskie) i … nadal być wybitnym poetą. Można być młodym lewicowcem, potem sławić Stalina, potem napisać "Zniewolony umysł" a potem dostać Nobla … 😉
@ Płynna Rzeczywistość…
–
Ad vocem, na zaduszki poległych na szkole pokoleń homo etatus polonicus (aka: człowieków z etatu).
Etatyzm, jaki wywołałeś z encyklopedii, ten politologiczno-ekonomiczny, istotnie kształtuje świadomość. W szkole, można powiedzieć: wszechklasową, i ona chakteryzuje myśl i czyn człowieków z etatu. Oni zaś replikują paradygmat pokoleniowo wyuczany na kolejne fale coraz mniej świadomych niekompetentów, zasilając nieusuwalny zdrój kadrowy oświaty etatyzmem.
Polemizując z wymową Twego postu, państwo etatystyczne bez etatystów nie istnieje, przeciwnie, to etatysta, nie ministra, państwo etatyzmu krzewi, hoduje, żywi i broni.
Naczelnym zaś objawem mentalności i postawy etatystycznej, jest absolutnie wyparta, a stąd doskonale na pokaz uzewnętrzniana bezradność opresji zewnętrznej etatysty, samego przecie łoże etatyzmu sobie i innym ścielącego.
Motywacją i wynagrodzeniem etatysty, zaspokajającymi wszelkie jego interesy, kosztem państwa jako organizacji wspólnoty wyznających etat, jak i czerpiących wartości z innych źródeł, jest właśnie i najudatniej dogłębna nieodpowiedzialność i kult fałszywej martyrologii pod opresją złego mzimu (to licentia polonistica).
Zmagania współczesne etatystów ze zgotowaną sobie i innym opresją państwa etatystycznego można porównać jedynie do tych, o których donosi niezwykle etatystów pouczająca publikacja, warta stać się jedyną i wystarczającą za całą podstawę programową lekturą klasową etatysty (link).
Wyjaśnia przy okazji, skąd się wzięły i do czego służą tajemnicze szkolnicze włoski.
Pozdrawiam.
–
Między chorobą a zabobonem
–
Gekko, parafrazując słowa jednego z bohaterów filmu,, Psy,, z wielką śmiałością stwierdzam, co Ty, Gekko, wiesz o szkole?Linda używając modulanta, wzmocnił wypowiedź. Ja omijam to słowo, chociaż oddałoby moje emocje, gdy czytam Twoje spostrzeżenia o nauczycielach. Stanowią barokową kompilację gazetowych poglądów różnych opcji politycznych. Prawdziwe oblicze polskiej szkoły było odzwierciedlone w czasie wiosennych strajków przez protestujących nauczycieli. Nie możesz pisząc o belfrach, powielać stereotypy. Przeanalizuj nasze postulaty.
O roli szkoły.
Życie to nie twierdzenie Pitagorasa, tylko społeczeństwo ludzi światłych, zaradnych, ale i solidarnych oraz pełnych empatii, albo społeczeństwo ludzi biernych, roszczeniowych, skoncentrowanych na dobru własnym lub własnej rodziny, popierających ucieczkę od wolności na rzecz autorytaryzmu. W tym ujęciu Pitagoras jest tylko wisienka na torcie, środkiem a nie celem.
Co ważniejsze dla przyszłości Polski: stopień znajomości a kwadrat plus be kwadrat, czy kryteria, jakimi kierujemy się w wyborach władz państwowych i lokalnych? Ce kwadrat czy priorytety reprezentantów tychże władz, wynikające przecież ze światopoglądu. Wszczepionego, póki skorupka nasiąkliwa, w domu i szkole.
ja mam krótkie pytanie kto jest właściwie szefem nauczycieli ? już wiem , że nie jest nim dyrektor szkoły , wątpię aby nim był nim minister edukacji , czyli szef wszystkich szefów ? no bez jaj ! czyli należy zadać drugie pytanie: czy leci z nami pilot ?
Miłośnik emerytowanego zbawcy, pilotów ci u nas dostatek, tylko właściwego kierunku lotu brak.
Pitagoras a sprawa włoska.
(do czytania zamiast porannego prysznica)
–
W poście wstrzymanym po przeczytaniu go przez cenzora zadaję pytanie: dlaczego nauczyciele ‚publiczni’ wolą roztrząsać sposoby na układanie sobie kołtuna* pod czapką etatu, jakby to były włoski, a nie biorą szkół w swoje, własnościowe ręce, czyniąc się formalnymi panami, a nie fornalnymi rabami swego (rzekomo imperatywnego) istnienia i misji zawodowej.
Pytanie retoryczne, w świetle uprzednich komentów jakie zamieściłem (dla Ino: nie pochodzą spod prasy, lecz spod czaszki nauk szkole powszechnie niezapoznanych).
Zarówno przedmiot (pitagorasy, lalki i chłopi-latarnicy, przewody pokarmowe stułbi etc.), jak i podmiot (etatyzowane postpegeerem na włościach urzędasy) instytucji obecnej szkoły publicznej, realizują systemowo wyłącznie produkt roli szkoły jako zakładu pracy folwarcznie chronionej, bez jakiegokolwiek związku z cywilizowanymi pojęciami oświaty czy edukacji właściwego tym pojęciom podmiotu, którym są uczniowie i społeczeństwo. (zdanie, dla zrozumienia można czytać w odcinkach, krok po kroku).
Jak mówi nauka o prawach zachowania, stan ten od pokoleń utrzymuje równowagę dynamiczną mocą zaspokajania interesantów o przeciwbieżnej do cywilizacji ontologii ewolucyjnej.
Roztrząsanie kołtuna na włoski celem uatrakcyjnienia koafiury wizerunku własnego tego konstruktu, stanowi tyleż komiczny w swej grotesce, co emblematyczny dla zjawiska bit piany mieszanej w szklance pustej i bez cukru.
Akurat jak znalazł, na niedzielę odświętną wykluczonym monetarnie od handlu cudami.
–
*) Mam nadzieję, że inteligencja bezprzymiotnikowa tak cenzora, jak daremnych czytelników postu, rozumie że kołtun pełni tu rolę nie inwektywy, lecz materializacji desygnatu zjawisk pod makroskopem. 😉
@ Ino, 1 listopada o godz. 19:13
„…Prawdziwe oblicze polskiej szkoły było odzwierciedlone w czasie wiosennych strajków przez protestujących nauczycieli. Nie możesz pisząc o belfrach, powielać stereotypy. Przeanalizuj nasze postulaty…”
–
Przeanalizowałem.
Dzierżawca folwarku nakazał fornalom rozpirzenie i spalenie budynków zakładu od ostatniego pustaka. Co też masy fornalskie wykonały z zapałem, jeden przez drugiego, na wyścigi kto pierwszy zachowa etat i zasłuży na premię. Dzieżawca jednak rozdał etaty i otrzymane za rozpirz odszkodowanie krewnym i kumom z innej wsi, po uważaniu a nie wg zasług. Załoga podjęła więc strajk o premię za rozpirz, odmawiając stłoczonej w jednym ocalałym kurniku rogaciźnie karmy, by zadziwić i zawstydzić dzierżawcę swą straceńczą dla trzody odwagą.
Ze zdziwieniem i dumnym skowytem przyjmując odpowiedź dzierżawcy w formie strzału z bata.
Podjęto więc załogowy postulat karmienia trzody tylko dietą pudełkową, i to pod włos; akcja trwa.
Stereotyp sięgnął styropianu.
Pozdrawiam.
Formalnie szefem nauczycieli jest prezydent/burmistrz ich miasta, wójt ich gminy czy, niekiedy, marszałek ich województwa czy szef innej jednostki samorządowej (np. powiatu) … 😉
@Płynna nierzeczywistość
Umiejętność posługiwania się(!) matematyką, w tym rozumowaniami matematycznym, to umiejętność myślenia(!), a to ważniejsze od bajki o „prawdziwej demokracji” (i jej procedurach, których sami posłowie nie znają!), która NIGDZIE na świecie nie istnieje, a szczególnie od 30 lat w Polsce (wcześniej też nie istniała, ale było mniej udawania!)…
@miłośnik emerytowanego zbawcy
Kto w latach 70. ub. wieku był szefem ekspedientki w pobliskich „Delikatesach” WSS Społem?
@Gospodarz
No i znowu dopuścił Pan fanatyka liberalizmu Gekko vel … w wersji Korwina do szansy na dalsze obrażanie nauczycieli i zaśmiecanie bloga … 🙁 Po co? Jego posty merytorycznie NIC nie wnoszą, a z drugiej strony „Nie należy dyskutować z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem!”, jak mówi znane powiedzenie … 😉
@belferxxx
Za Gekko przepraszam. Dawniej atakował głównie mnie, więc tolerowałem. Teraz uderza na oślep w każdego. Mam nadzieję, że wróci do zasady, iż tylko w Gospodarza można bić mocniej. Daję mu szansę.
Pozdrawiam
Gospodarz