Kto będzie czytał lektury?
Podwójne klasy pierwsze w liceum będą szły wg różnych podstaw programowych. Nie trochę różnych, ale totalnie innych. Na przykład uczniowie po gimnazjum mają pięć-sześć razy mniej lektur niż ich koledzy po szkole podstawowej.
W trzyletnim liceum lektur obowiązkowych, tzw. z gwiazdką, jest 13 (na trzy lata). W liceum po szkole podstawowej w jednej klasie jest 20 lektur obowiązkowych, a ponad 80 przez cztery lata. Nauczyciel musi pamiętać, do jakiej pierwszej klasy wchodzi. Czy do takiej, gdzie jest zatrzęsienie lektur, czy takiej, która czyta niewiele. Lepiej się nie pomylić.
13 lektur na 3 lata to ewidentnie za mało. 4-5 książek w roku, dwa miesiące na dzieło. Jednak 20 tekstów na rok to przesada, 80 dzieł na cztery lata to już fikcja. Kto się z tym zmierzy? Raczej nikt. MEN lubi skrajności. Tymczasem w nauczaniu najlepiej sprawdza się złoty środek, umiar i pewna dawka wolności.
Żaden rozsądny polonista nie akceptował tak krótkiej listy lektur, każdy dodawał od siebie, uwzględniał też wybory uczniów. Łatwiej jest jednak dodać niż ująć. Doświadczenie i rozsądek podpowiadają, aby zmniejszyć listę lektur mniej więcej o połowę. 10-12 na rok w zupełności wystarczy. Jednak to już jest przestępstwo. Nauczyciel ma obowiązek zrealizować wszystko. Realizacja podstawy programowej będzie kontrolowana przez dyrektora oraz zewnętrzne służby. Mucha nie siada.
Trzeba będzie omawiać z uczniami wszystkie obowiązkowe lektury (dowodem tematy w dzienniku). Jednak omawiać wcale nie znaczy czytać. I taka to będzie nauka – urojona.
Komentarze
Nie to jest ważne ile, lecz które ?
Przeczytać jedną książkę na dwa tygodnie to dużo ?
Będzie 10 %, które zrealizują wszystko, a pozostali będą udawali. Średnia Polski pozostanie bez zmian:
10% -we państwo. Tak jest w każdej dziedzinie 🙂
@Gospodarz
Toż jeszcze za Kluzik-Drożdżówki(PO) zajmujący się uczeniem matematyki pracownicy RESORTOWEGO instytutu „naukowego” MEN pt. IBE PUBLICZNIE na Czerskiej 10 w Warszawie (siedziba GW!) mówili żeby jedno robić, a drugie wpisywać do dziennika… Nihil novi sub Sole!!! Od czasu jak Legutko (PiS) zarządził, a Hall(PO) kontynuowała via inny Legutko sprawdzanie znajomości szczegółów lektur (zaczęło się od „Kamieni na szaniec”!) przy pomocy egzaminów zewnętrznych, to tak idzie. Potem(też za Hall!) niejaki „prof.” Konarzewski uczynił paznokciową podstawę programową „prawdziwym” aktem prawnym (sprawdzanym biurokratycznie!), to już poszło … 🙁 Warto tym państwu podziękować za wszystko, co mamy dziś … 😉
Lektur obowiązkowych w 4-letnim liceum jest ponad 80…
No, popatrzmy, 33 (z tych 80) we fragmentach…
No, popatrzmy, w tych 80: „Treny”, „Hymn do miłości Ojczyzny”, Oda do młodości”, „Romantyczność”, Testament mój”, „Bema pamięci żałobny rapsod”, „Fortepian Szopena”, „Z legend dawnego Egiptu”, „Gloria victis”, „Rozdziobią nas kruki, wrony…”, Proszę państwa do gazu”, „Ludzie, którzy szli”… – czyli 12 krótkich tekstów…
zatem na 80 obowiązkowych aż 45 we fragmentach lub teksty króciutkie,
zatem na 80 zaledwie 35 w całości…
Jeżeli to jest dużo dla inteligenta in spe, to tak, o, tak: biadolenie jak najbardziej na miejscu.
Na marginesie, moja mama czytała nie mniej niż 3 powieści na tydzień, pracując, gotując, piorąc, wychowując dzieci i nie mając matury… Rocznie ponad 100…
Kto będzie czytał lektury? Polonista. Może nawet nie każdy. Ważniejsze, jak je przedstawić młodzieży, tak aby wstrzelić się w tematykę części 2 arkusza. Ja, pisząc kolokwianie, będę jechał motywami. To dla absolwentów gimnazjów. A pozostali do matury będą mieli 4 lub 5 lat. I nikt nie wie, jaka ona będzie. Kto zresztą wie, co wówczas nas czeka, kto będzie sterował oświatą. A więc, chwytajmy chwile, bądźmy optymistami czego życzę wszystkim blogowiczom, no i Panu Gospodarzowi
I jeszcze jedno, polecam arkusz matury poprawkowej, ciekawe tematy, chyba niezbyt łatwe dla poprawkowiczów. Znalazłem w necie,natomiast nie znalazłem arkusza dla piszących wg zasad starej matury. Takie arkusze wykorzystuję dla celów ćwiczeniowych.
Jestem po konferencji, na którą dyrekcja przyjechała zaraz po naradzie dyrektorów w kuratorium. Kurator mówił obrazowo podając konkretne przykłady.
Przykład 1
Do dyrektora przychodzi rodzic ze skargą na nauczyciela. Nauczyciel zrobił co rodzice dziecka oceniają jako krzywdę.
Przykład 2
Nauczyciel spóźnił się na lekcję.
W każdej z podanych sytuacji, a także innych podobnych dyrektor już nie może być tym, który prowadzi dochodzenie i wyciąga wnioski. Musi, pod rygorem, że sam zostanie ukarany, zgłosić „występek” nauczyciela do kuratorium, a tam komisja dyscyplinarna zajmie się sprawą. Rozgrzeszy nauczyciela, albo ukarze, ale będzie sprawiedliwie – koniec z zamiataniem pod dywan.
Mówił też o realizacji podstawy programowej. Każdy nauczyciel musi się na piśmie rozliczyć z jej realizacji. Na końcu roku złożyć dokument (osobny dla każdej klasy) z hasłami z podstawy wraz z konkretnymi datami – kiedy i na której lekcji dane hasło realizował. Kto pracował w szkole za ministra Giertycha, to wie o czym piszę i dlaczego nie wyszło.
Widzicie, przepisy przepisami, ale jaka cudowna interpretacja.
Stawiam na to, że na pewno zachęci to następnych do rezygnacji z tego zawodu.
Podobnie z zajęciami pozalekcyjnymi. Nie tylko plan, o którym było w poprzednim poście je ograniczy. Dostałem mailem taki tekst, w którym samorządowiec wyjaśnia wszystkim chcącym wiedzieć co jest grane. Wklejam.
„W związku z ograniczeniem przez MEN od tego miesiąca i na lata kolejne subwencji oświatowej (dla przykładu na podwyższenie wynagrodzeń dla nauczycieli na 4 miesiące tego roku, co wyniesie 23 mln zł, MEN przekazał nam tylko … 12 mln zł), do tego koszty ,,podwójnego rocznika” w szkołach średnich, Miasto Poznań, podobnie jak inne samorządy, będzie zmuszone do ograniczenia od nowego roku szkolnego wielu wydatków, skupiając się na tym co wynika z obowiązkowych zadań. Obniżenie subwencji przez MEN pozbawia nas środków m.in. na zajęcia dodatkowe w przedszkolach i szkołach podstawowych (ograniczone zostaną o połowę) oraz w szkołach średnich (całość).
Kolejny rok będzie jeszcze gorszy, ponieważ oprócz zmniejszonej subwencji, dojdzie zabranie przez rząd ok.175 mln zł (corocznie) z dochodów miasta w wyniku zmian podatkowych, z których są finansowane inwestycje miejskie, remonty i wiele innych wydatków społecznych ze wszystkich dziedzin miasta. Tak zatem w praktyce – okiem samorządowca – wygląda ,,dobra zmiana w polskiej oświacie” oraz tkwi ,,sekret” zrównoważonego budżetu państwa, którym chwali się rząd. Jest to robione kosztem samorządów oraz lokalnych społeczności i sztucznie ukrywane.
Warto, aby o tym wiedzieć i podać dalej.
Nie pozwolimy na przerzucenie winny na samorządy przez propagandę, której się spodziewamy, jak przy wielu innych sprawach, gdzie błędy rządu zrzucano na samorząd i inne grupy społeczne.
Jest i będzie to nieuczciwe. To tak jak by ograniczyć komuś budżet domowy o kilkanaście procent i oczekiwać, że będzie mógł dalej wydawać tyle samo. Matematyki się nie oszuka. Samorządy nie mają, tak jak rząd, tak szerokich źródeł dochodów. A w ostatnich latach wszelkie dodatkowe dochody zjadały reformy oświaty, wzrost cen i usług na rynku oraz inne zmiany przepisów.
Wracając jeszcze do ograniczenia nam subwencji oświatowej, jest to tym bardziej smutne, bo odbywa się kosztem uczniów. Decyzje rządu, nie tylko ograniczają finansowanie oświaty (która zresztą od lat cierpi na niedobory), ale także – poprzez kolejne zmiany – w praktyce spowolnią rozwój państwa polskiego, ponieważ samorządy miały od początku 1990 roku istotny wpływ na zmianę oblicza Polski poprzez dziesiątki tysięcy inwestycji
i działań podnoszących jakość życia w gminach i miastach. A te będą musiały być także ograniczane.”
@kwant25
Zależy z jakiego samorządu jest autor – jeśli z Warszawy, to jest to zwykłe łgarstwo – ten samorząd pod wodzą Trzaskowskiego stara się na edukacji „zaoszczędzić”, co już nawet widać w spadku udziału edukacji (mimo dodatkowych zadań przedszkolnych wprowadzonych przez Kluzik-Drożdżówkę!) w budżecie miasta o ponad punkt procentowy w latach 2016-18. To przy 18 mld. budżetu jakieś 200 milionów rocznie … 😉
@kwant25
Autor pomysłu „dyrektora-sygnalisty” nie wie co wywołał. Za chwilę komisje dyscylinarne się zatkają masą spraw różnej skali ważności oraz stosowną biurokracją , a deficyt nauczycieli spowoduje, że ich realne możliwości będą znikome … 😉 I to by było na tyle …
kwant25
30 sierpnia o godz. 16:33 269296
Czy ten samorządowiec napisał, że tak jest grane za każdej władzy: SLD, PO, PiS?
Za każdej tak jest, za każdej, za każdej.
@kwant25.
1.W każdej miejscowości są inwestycje takie, jak w Warszawie: kilkanaście drewnianych palet po brzoskwiniach i kilkanaście donic za jeden milion zł.
2.W wojenkach: samorządy v. rząd PiS ograniczono miejskie inwestycje aby rządowi dokopać ograniczeniem wydatków – tak mówiono w przekaziorach.
3.Każdy rząd III RP ma swój udział w tworzeniu białej księgi idiotyzmów w edukacji.
4.Proszę z uwagą przeczytać wpisy @belferxxx i @ontario
5. Środowisko wymusza urawniłowkę płacową, bez względu na wyniki pracy, co uniemożliwia jakąkolwiek sensowną i dalekosiężną reformę.
6.Dochody nie spadają, a rosną: transfery pieniędzy nie powodują zakopania tych pieniędzy w ogrodzie, a powodują zwiększone wydatki na opodatkowane dobra. Część tych podatków trafia do budżetów samorządów.
7. Tych, którzy nie przeczytają, będą kształcić @Płynna Rzeczywistość i prof. Hartman
8.. I na koniec o paradoksie: reformy nawet w tym kształcie, są w interesie dobrych nauczycieli, którzy musieli trochę wysilić się, by zdobyć dyplom. Korepetycje dają im wyższe dochody niż koleżeństwu po politechnikach: sztuka zrozumiałego przekazywania wiedzy nie jest równoznaczna z jej posiadaniem. Jest Pan matematykiem: ile kosztuje u Pana 45 minut i ile ma Pan lekcji w tygodniu?
ontario
30 sierpnia o godz. 20:26 269299
Nie napisał, bo pisał o tu i teraz.
Ja rozumiem, że prezydent, burmistrz czy wójt sam dobiera pracowników. Jednak radnych już nie. Tak się składa, że to radni tworzą komisje i głosują projekty budżetów czy ważnych dla samorządu spraw.
U ciebie Ontario – radni to około 15 osób i wszyscy się znają. A pisałeś, że mimo to trudno ich przekonać do wydania pieniędzy na oświatę, bo nie tego wyborcy od nich oczekują. To wyobraź sobie duże miasto. Tam radni są z wielu partii politycznych i dopiero trudno coś uzgodnić. Tam jeszcze trudniej przekonać do przekazania pieniędzy na oświatę, bo też wyborcy tego nie oczekują.
Dopóki nie zmieni się przekonanie ludzi, że to od radnych, a nie od wójta, burmistrza czy prezydenta zależą priorytety w dzieleniu pieniędzy, to nic się nie zmieni. Bo dopiero nacisk na radnych w ich wioskach, osiedlach czy dzielnicach przez świadomych wyborców może przynieść rezultaty.
Moim zdaniem, wielu zwykłych ludzi nie myśli o oświacie, ani służbie zdrowia. Narzekają tylko, gdy jednostkowo im doskwiera. Nie ma więc nacisku na radnych. Co innego basen, boisko czy dziury na ulicach. O to ludzie walczą jak lwy i, co za tym idzie radni na tę modłę uchwalają.
belferxxx
30 sierpnia o godz. 20:10 269297
Krzysztof Cywiński
30 sierpnia o godz. 20:28 269300
Autor samorządowiec jest z Poznania.
Cóż jeszcze mogę napisać innego niż to co napisałem do Ontaria.
Nie chodzi o oszczędności lecz priorytety. Jestem głęboko przekonany, że wśród priorytetów większości wyborców nie ma oświaty.
Następstwem jest nawet to, że :
„Środowisko wymusza urawniłowkę płacową, bez względu na wyniki pracy, co uniemożliwia jakąkolwiek sensowną i dalekosiężną reformę.”
Ja bym powiedział, że „środowisko” nie jest głupie, bo priorytetem pracownika jest to, aby utrzymać rodzinę. A samorząd, gdyby nie gwarancja w Karcie Nauczyciela, chętnie by nas płacowo obdarł ze skóry. Bo niby dlaczego nie, skoro wyborcom to wisi.
Krzysztof Cywicki, ma Pan rację, nie każdy posiadacz dyplomu, potrafi przekazać uczniowi swoją wiedzę. Dodam: w sposób, aby zaciekawić jego oraz klasę, nie stosować manipulacji, grozić sprawdzian ami, nie być upierdliwym ale konsekwentnym w przestrzeganiu ustalonych przez siebie zasad,wnosić w atmosferę zajęć trochę uśmiechu.
Podkreślił Pan rolę środowiska. Ja ją odniosę do relacji w belferskich gronach. Jesteśmy podzieleni, na co miała wpływ sytuacja strajkowa. Dzielą nas poglądy polityczne, które nie zawsze są skrywane nawet podczas lekcji. Wypalenie zawodowe powoduje, że na młodego belfra, pasjonata, patrzy wielu z nas już nie tylko z zawiścią lecz także z politowaniem.
Można dyskutować, czy pytanie do Kwanta w ostatniej części pańskiej wypowiedzi było taktowne. Przyjmijmy jednak, że nim chciał Pan zilustrować tezę, iż dobry nauczyciel podobnie jak powabna kobieta może zawsze liczyć,, na branie,,. I z tym się zgadzam.
@kwant25
Wyborcy nie są może czuli na szczegóły losu edukacji jako takiej, ale na los swoich dzieci i wnuków, szczególnie tragiczny, jak najbardziej. Tak jest z TRWAŁYM problemem kumulacji w wielkich miastach – czyli CODZIENNIE przez 3-4 lata nauką na zmiany, w gigantycznych klasach i bez nauczycieli!!!
W takiej stolicy problem, do końca najbliższej kadencji samorządu, dotknie 8 roczników czyli koło 180 tys. uczniów. Za każdym stoi (wliczając ich samych) po 6 wyborców. No to to jest sprawa WAŻNA dla dla jakiegoś MILIONA wyborców.I Warszawa MA kasę/zasoby by te problemy rozwiązać
Tyle, że Trzaskowski i jego otoczenie (Kaznowska&Co) ŁUDZĄ SIĘ, ŻE (podobnie jak w pierwszej(!) reakcji na katastrofę oczyszczalni), że to się da zagadać PR, zrzucić CAŁĄ odpowiedzialność na PiS, zmylić publikę pozorowanymi, pustymi gestami, informacjami o drobnych w skali 18 MLD budżetu miasta kwotach rzędu 30 czy 40 milionów etc. Bo oni liczą, że tak wygrają wybory … 😉 Jednocześnie ci „samorządowcy” traktują ten gigantyczny budżet jak nastolatek kieszonkowe – chcą go wydawać na swoje zabawki i zabawy (oraz krewnych i znajomych królika)- służę przykładami, a nie na rozwiązanie WAŻNYCH problemów mieszkańców, SWOICH mieszkańców 🙁 https://warszawa.onet.pl/rafal-trzaskowski-o-reformie-edukacji/631lllg
Zwracam uwagę na chronologię:
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,24846094,armagedon-w-stolecznych-szkolach-a-kumulacja-rocznikow-szybko.html#sortBy:Time-Desc
https://www.tygodnikprzeglad.pl/priorytety-2/
kwant25
31 sierpnia o godz. 0:05 269301
NIE ma tu i teraz! Jest także wczoraj i jutro. Przyczyna-skutek=całość.
kwant25
31 sierpnia o godz. 0:05 269301
Wójt opracowuje budżet i to jest jego WYŁĄCZNA KOMPETENCJA, radni nie mają prawa opracowywać budżetu.
Nawet jeśli radni by odrzucili budżet, to wtedy budżet ustala RIO.
kwant25
31 sierpnia o godz. 0:05 269301
Tu i teraz… No, właśnie… PRAWDA tu i teraz…
P. Chętkowski napisał Prawdę: 80 lektur obowiązkowych. I Dramat pytania: kto przeczyta?
Gdy jednak przeanalizować Prawdę p. Chętkowskiego (absolutnie napisał Prawdę), to się okaże, że wśród tych 80 lektur jest np. tekst mający 8 OSIEM linijek… Wtedy Prawda okazuje się, no, czym? manipulacją, ćwierćprawdą?, a Dramat zamienia się w Farsę.
@Ino
Taktowność, to towar wielce deficytowy. Prosiłem o odpowiedź przed lustrem @kwant25, a nie na forum, gdyż odpowiedź znam 🙂 Argumentacja, że ktoś zarabia więcej, np. kasjerka w „Biedronce”, jest taktowna ? Kierowcy TIR zarabiają jeszcze więcej. Za plus-minus dwa lata, będzie duży kryzys gospodarczy, nawrót bezrobocia, a etat nauczyciela godnym pozazdroszczenia. Przy obowiązującym, w praktyce, paradygmacie, szkoły przekształcają się w placówki opiekuńczo-wychowawcze: edukacji, rodzice 80% dzieci, muszą szukać poza nimi. Politycy i MEN powinny dobitniej wyartykułować ten stan rzeczy: w perspektywie kilku, kilkunastu lat, praca będzie dobrem wyjątkowo deficytowym. W zamian mamy spory zastępcze o onuce i inne michałki.
@kwant25
Już pisałem na forum: przygotowanie dobrego strajku to minimum dwa lata: projekt ustaw i rozwiązań organizacyjno-prawnych, pozyskanie opinii publicznej, zebranie funduszy, negocjacje z większością parlamentarną, wybór strategii protestu. Póki co, wygląda to jak polska piłka nożna
@kwant25
Popatrz sobie jak to jest w stolicy z wydatkami samorządu na edukację w latach 2016-2018. A przecież Kluzik-Drożdżówka [PO, exPiS i inne partie, jako „dziennikarka” materiałami służb obaliła rząd Pawlaka, kiedyś podobno baaaardzo bliska przyjaciółka niejakiego Krzysztofa Wyszkowskiego (jest taki facet!) https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/604280,burza-wyszkowski-dulkiewicz-dziecko-prezydent-gdanska.html 😉 ] w roku 2015 WYMUSIŁA na samorządach szereg DODATKOWYCH zadań związanych z przedszkolami, w całości (!) finansowanych z ich budżetów 😉
https://forsal.pl/finanse/aktualnosci/galerie/1425764,duze-zdjecie,1,wydatki-na-edukacje-zajecia-pozalekcyjne-oswiata.html
I znowu powtarza się temat. Ile lektur?
Ciekawe, że głębia dyskusji pod wstępniakiem się spłyciła tylko do kto komu forsę zabiera, rząd samorządowi czy odwrotnie?
Poprzednio było o tym, czy kształcić zdolność do samodzielnej analizy, na małej liczbie tekstów uczyć uniwersalnego narządzia i wpajać ochotę do czytania przez resztę życia, czy raczej chcieć wbić do łba iks książek wiedząc, że absolwent takiego kursu nigdy w życiu już po żadną inną książkę nie sięgnie?
13, 20, 80,…
A ile to jest stron?
Bo przecież jedna lektura to wierszyk czy nowelka a druga to kobyła.
W przeliczeniu na „normalne” strony (albo słowa) ile „tego” jest?
Pan Krzysztof mnie rozbawił. Jego zdaniem dobra szkolna „sekretarka finansowa” tym się charakteryzuje, że po pracy w szkole zaraz leci na fuchę, a to komuś rachunki w firmie poprowadzi (pieniążki pod stołem jak za korki), a to PIT rozliczy, a potem na facezbuku albo jakimś blogu pochwali się, jakie ma branie na mieście.
No ale cóż, rezydenci mogą, lekarze mogą, dlaczego nie mogliby nauczyciele? Wyjechać.
Drogi Gospodarzu,
13 lektur z gwiazdką na 3 lata to moim zdaniem W SAM RAZ. Bo to są z definicji lektury „maturalne”. Nie znaczy to jednak, że nauczyciel nie może zaproponować lektur własnych. Niewielka liczba lektur z gwiazdką to jedyny sposób na upodmiotowienie polonistów w sali szkolnej.
Ontario,
W 80 lekturach nie chodzi tylko o przeczytanie, ale także o omówienie. Gospodarz z pewnością lepiej od nas wie, ile czasu W KLASIE trzeba poświęcić na Bema pamięci rapsod żałobny. Moim zdaniem, jeśli to ma mieć sens, to tydzień i obrzękłe prawice. No i potem matura. Albo na maturze będzie się wymagać, by uczeń znał lektury, i wtedy uczeń ma przerąbane, za to wydawnictwa mające w ofercie bryki – Eldordo, albo będzie się dawać tematy powiązane z urywkiem jakiegoś tekstu nieobowiązkowego, jak teraz. W tym drugim przypadku, przy braku szkolno-więziennego rygoru i egzekucji reguł, 80 lektur zamieni się w totalną fikcję.
Belferska i jeszcze bardziej rodzicielska zaangażowana lektura obowiązkowa:
https://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/606389,starczewska-szkola-rigamonti-system-naucznia-prl.html
@Płynna nierzeczywistość
Starczewska już dawno odleciała – firmuje tylko drogą, snobistyczną i nie mającą realnych(!) osiągnięć szkółkę pt.Bednarska dla kręgu miłośników UW, GW&Co. Do grona faworytów GW trafiła dzięki mężowi, wiceministrowi kultury w rządzie Mazowieckiego … 😉
@ontario
Bzdura! Budżet uchwalają radni i mogą do niego wnosić POPRAWKI, szczególnie zachowując kwoty dochodów i wydatków!!! Chyba Wam wójt wodę z mózgu zrobił. On owszem opracowuje PROJEKT, który macie święte prawo(i obowiązek!) zmieniać … 😉
@zza kaluży
Obecnie polskie media żyją kampanią wyborczą! Jednym z jej istotnych elementów jest wina za ewidentną degrengoladę polskiej edukacją (kumulacja roczników w szkołach średnich, ogromny brak nauczycieli na wszystkich szczeblach edukacji etc.!). Ponieważ „reforma” Handkego-Dzierzgowskiej/Buzka-Balcerowicza uczyniła i samorządy ( w wielkich miastach opanowane aktualnie przez opozycję (PO) i rząd (aktualnie PiS!) wspólnie odpowiedzialnymi za edukację (szczególnie nakłady na nią!), to obie strony walcząc o głosy się tym gorącym kartoflem odpowiedzialności propagandowo przerzucają … 😉
Co do lektur – problem tkwi nie tylko w długości tekstów literackich ale w sposobie egzekwowania! Kiedyś na lekturach miano wyrabiać bardziej generalne umiejętności obcowania z literaturą. Niestety panowie Legutko&Waśko(PiS) wymyślili w 2007 roku czytanie(!) konkretnych lektur sprawdzać przez szczegółowe pytania na egzaminach zewnętrznych. Oni po 3 miesiącach stracili władzę, ale szef CKE (też Legutko, ale inny) został. No i on za aprobatą niejakiej Hall(PO) to kontynuował. I tak już zostało … 🙁
belferxxx
1 września o godz. 19:48 269317
BZDURA: nie pisałem o tym, kto uchwala budżet, ale pisałem o tym, kto opracowuje budżet.
Płynna rzeczywistość
31 sierpnia o godz. 21:13 269314
P. Chętkowski pisał o CZYTANIU, o czytaniu. Pytał (dramatycznie), kto przeczyta 80 obowiązkowych lektur w czteroletnim liceum (20 rocznie).
Wykazałem nie do zbicia, że w tych 80 lekturach: 33 to fragmenty, a 12 to teksty króciutkie (np. jeden tekst osiem linijek zaledwie).
A zatem faktycznie do przeczytania: 35 tekstów, 9 rocznie.
Kto przeczyta 35 lektur?? Jaki inteligent in spe zdoła przeczytać przez 4 lata aż 35 tekstów???
belferxxx
1 września o godz. 19:48 269317
W mojej gminie Rada Gminy:
– zgłasza wnioski, co wprowadzić do nowego budżetu;
– podczas posiedzeń komisji analizuje projekt budżetu opracowany przez wójta;
– zgłasza poprawki do tego projektu;
– uchwala budżet.
Ale o tym NIE pisałem, bo moja wypowiedź dotyczyła tego, kto jest wyłącznym autorem budżetu. Zgodnie z prawem ta kompetencja należy do wójta. Żaden radny nie ma prawa opracowywać budżetu.
O wodzie robionej z mózgu porozmawiaj więc z kimś innym…
@ontario
Przygotowanie PROJEKTU należy do wójta. Ale co Wy zrobicie z tym projektem (szczególnie nie wywołując per saldo zmian w bilansie dochodów i wydatków), to od Was zależy. A skoro tak, wójt jest nie jest JEDYNYM autorem budżetu, jesteście nim i Wy…. 😉
@ontario
Rady gmin mają takie same kompetencje i obowiązki w całej Polsce … 😉
Wyborcza bije w tarabany: 19 klas pierwszych we wrocławskim VII LO. Kto da więcej? Czy gdzieś zabraknie liter alfabetu?
http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,25144017,witaj-pelna-szkolo.html#S.DT-K.C-B.2-L.1.duzy
zza kałuży
31 sierpnia o godz. 20:08 269312
„13, 20, 80,…
A ile to jest stron?
Bo przecież jedna lektura to wierszyk czy nowelka a druga to kobyła.
W przeliczeniu na „normalne” strony (albo słowa) ile „tego” jest?”
Matko Jedyna na Niebie; cóżeś TY, Człowieku napisał?!
Nie, nie chce mi się, szkoda mojej klawiatury. Powiem Ci tylko, że, na przykład, „Z legend starego Egiptu”, można „omawiać” dwadzieścia godzin, a i to będzie mało. Przypomnij sobie ten tekst, kiedy będzie Cię bolał ząb albo kiedy będziesz odbierał wyniki badań chorej kochanej osoby. I doceń, że tylko takich przykładów użyłam.
Powodzenia w przeliczaniu tekstów kultury na strony bądź obrazów na metry kwadratowe.
belferxxx
1 września o godz. 21:04 269321
Udowodniłeś mi, że władza wykonawcza (wójt) niczym się nie różni od władzy uchwałodawczej (rada gminy). A ja mam mózg przerobiony na wodę przez wójta.
walkiria
2 września o godz. 3:03 269324
Tekst p. Chętkowskiego, jak i wpis p. „zza kałuży” są o czytaniu obowiązkowych lektur przez 4 lata w liceum. O czytaniu, a nie o omawianiu.
Dlatego pytanie o to, ile stron mają przeczytać uczniowie licealni jest zasadne. Mają obowiązkowo przeczytać 80 lektur. Wydaje się to dużo, choć przecież kandydat na inteligenta powinien przeczytać przez 4 lata cztery razy więcej książek.
Ale spośród tych 80 – 33 trzeba czytać we fragmentach, a oprócz tego 12 to cieniutkie książeczki, w tym wiersze, np. jeden wiersz liczy 8 linijek. A zatem w całości do przeczytania to zaledwie 35 książek, w tym także cienkie, jak „Antygona”, „Odprawa…”
To jest DRAMAT: nauczyciel renomowanej szkoły licealnej pyta się, czy uczniowie zdołają przeczytać przez 4 lata, przeczytać w całości, 35 książek!
No, absurd. To takich inteligentów będziemy mieć, to takich inteligentów nauczyciel uczy, przygotowuje? Co to jest 35 książek na 4 lata (9 na rok)?
Inteligent (przyszły) powinien rocznie przeczytać minimum 80 książek. Rocznie!
A jeśli chodzi o omawianie lektur, nie wypowiadam się, nie wiem. Natomiast pamiętam, że moja polonistka potrafiła na JEDNEJ lekcji OMÓWIĆ kilkanaście wierszy i to miało sens! I to było właściwe, poglądowe, pokazywało pewną całość, wspólne cechy danego nurtu literackiego.
P. Chętkowski, przeczytałem pański tekst w „Polityce” o donosicielstwie, jakim ma się parać dyrekcja, o rzyganiu itp.
P. Chętkowski, współczuję…
Ps. Żaden dyrektor nie donosi na swojego pracownika. Jeśli jest podpis, to nie jest donos.
A poza tym: uczy pan dyscypliny, porządku, przestrzegania reguł itp.? Uczy? To jak to jest, innych pan dyscyplinuje, a sam jojczy, gdy pana dyscyplinują?
W kapitalizmie za minutę spóźnienia wywalają na bruk, a pan ma luksus: komisja dyscyplinarna, która ewentualnie pana ukarze, gdy ewentualnie dyrektor napisze raport o pańskiej niesubordynacji… No, rety!!
Widocznie płatnicy (rodzice) mieli dość niezdyscyplinowania nauczycieli… Np. ze szkolnych lat pamiętam, jak nauczyciele rzucali nam piłkę na lekcji i sobie gdzieś szli, jak palili papierosy przy nas, jak przychodzili na lekcję 20 minut po dzwonku…, jak byli pijani na lekcji, jak popijali alkohol podczas przerw… Potraktuj pan te słowa jako DONOS…
Raz dostałem kopa w żołądek od klasowego osiłka, na lekcji, a nauczycielki gaworzyły sobie w pokoju nauczycielskim, padłem nieprzytomny, dopiero wtedy wpadły do klasy…
Płynna,,Wyborcza bije w tarabany?,,
No i co z tego?
Dyrektor się powiesił, poddał się do dymisji?
Nauczyciele nie przyszli do pracy?
Nie!!!
Spójrz na wyniki sondaży.
Życie kręci się dalej
Ontario, to są pobożne życzenia odnośnie liczby książek, które miałby przeczytać przyszły inteligentny. Dzisiaj on ma inne priorytety. Tak, z biegiem lat zmienił się wizerunek młodego polskiego kandydata na inteligentna, zmieniła się gwara szkolna. Tylko buda została budą, rozmnożyły się za to formy uczniowskiego oporu wobec szkoły. A wspomnienia nauczycieli mamy barwne. Chyba jedno je łączy. Belfer mógł przy nas zapalić, przyrżnąć linijką. Był autorytetem dla naszych rodziców.
Piszesz, że polonistka na jednej lekcji potrafiła przerobić parę wierszy i to miało sens. Mówię: to nie miało i nie ma żadnego sensu, takie olimpijskie tempo. Aby omówić utwór poetycki, by uczniowie przerwali, np grę w kółko i krzyżyk potrzeba i koncepcji, i ciekawego toku lekcji,który opiera się nie na ględzeniu polonistycznego,, Bladaczki,,
Bo ja, panie Chętkowski, sprawdziłem sobie (chodzi mi o pański tekst na temat donosów, jakie ma składać dyrektor swoim przełożonym)…
Zadzwoniłem do dyrektora, który jest moim kolegą, dyrektora liceum z dużego miasta…
Otóż, nic podobnego, żadnych donosów na temat, o jakim pisał pan, a informacja o haniebnych postawach nauczycieli wobec uczniów: molestowanie, upokarzanie itp.
A pan sprawdził, zweryfikował, zanim rzucił tekst w Internet „Polityki”?
Kolega ów powiedział, że celowo są rozpowszechniane nieprawdziwe wiadomości o tym, co kuratoria nakazały dyrekcjom, że chodzi tylko o karygodne zachowanie nauczyciela wobec ucznia. A zatem zgoła co innego, niż pan napisał…
Proszę zweryfikować, czy dyrektorka nie bujała, a pan zaraz pośpieszył do „Polityki”. Nie mam złudzeń, nie sprawdzi pan…, nie sprostuje…
Ino
2 września o godz. 13:28 269329
To nie są życzenia, a powinności.
To miało sens, inaczej bym nie pamiętał…
@walkiria 2 września o godz. 3:03 269324
Powodzenia w przeliczaniu tekstów kultury na strony
Znam pięć sposobów zapoznania się ze szkolną lekturą.
1. Przeczytać samemu od deski do deski.
2. Odsłuchać adudiobooka.
3. Przeczytać bryk.
4. Obejrzeć film.
5. Spytać kumpla, który (podobno) czytał. Czasami spytać rodzica. 😉
Policzmy nakład czasu w pierwszym przypadku.
Ja czytam w tempie około 1 strony na minutę. Ktoś inny szybciej, ktoś inny wolniej. W szkole masz priorytety, jak poszedłeś do chemicznej klasy to chcesz się uczyć chemii a nie czytać wiersze, żeby nie wiem jak piękne. 1000 stron literatury to tysiąc minut z życia nie przeznaczonych na ukochana chemię.
Robi mi różnicę czy tych minut będzie około 30 książek razy około 300 stron (= 10 tys. stron = 10 tysięcy minut = 166 godzin = 83 dni po 2 godziny czytania dziennie) czy ich będzie np. dwa razy więcej.
82 dni po 2 godziny to niby niewiele w skali 3 lat, to mniej niż 30 niedzielnych popołudni rocznie, ale przecież ja dobrze pamiętam, że trzeba było jeszcze czytać analizy literackie w podręcznikach literatury polskiej. To były dodatkowe strony, dodatkowy czas. Te wszystkie Chrzanowskie, Krzyżanowskie, Klemensiewicze, Wyki, Janion itd.
Tak, dostanie się piątki – szóstki z polskiego, ale gdzie podziewa się sens wyboru klasy chemicznej?
A teraz pani mi podwoi liczbę stron to ww. liczby dni takze idą w górę.
Audiobook też jest wyjściem, chociaż nie nauczy ortografii. A to zawsze był mój słaby punkt. Jestem wzrokowcem i ja muszę gapić sie na poprawnie napisany tekst aby mi „się utrwaliło”.
Reszta sposobów to jest udawanie, to są jaja a nie nauka.
bądź obrazów na metry kwadratowe.
Otóż jakoś trzeba to mierzyć. Nakładem czasu. Na obejrzenie, a najpierw na zakupienie albumów o sztuce. Wspólcześnie liczbą kliknięć przed ekranem komputera, wielkością powiększenia, rozdzielczością zdjęcia, czasem poświęconym na odwiedziny muzeów, często na podróże do innego miasta czy innego kraju w celu obejrzenia oryginału.
I znowu, czasem potrzebnym na czytanie książek o historii sztuki.
@ontario
dziękuję za prowokowanie do dyskusji. Sądzę, że Pana znajomy dyrektor się myli. O molestowaniu i o każdym przestępstwie w szkole dyrektor informuje policję. Tak było i jest. Zawiadomienie kuratorium jest w tym przypadku dodatkowe. Kluczowe jest powiadomienie policji, także o piciu alkoholu przez pracownika czy byciu pod wpływem alkoholu, naruszeniu nietykalności cielesnej, czyli gdy chodzi o przestępstwo, koniecznie powiadamia się policję. Tu nic się nie zmieniło. Natomiast zmiana dotyczy naruszenia regulaminu pracowniczego, za co do tej pory karę ustalał i wymierzał dyrektor szkoły. Teraz to przechodzi na komisję dyscyplinarną działającą przy kuratorium. Dyrektorzy powiadamiają o tym pracowników, że mają od 1 września obowiązek pisać notę do kuratorium, że np. nauczyciel nie był na dyżurze, czym naraził dzieci na niebezpieczeństwo. To usłyszałem na posiedzeniu rady ped. Moja szefowa nie wyssała tego z palca, lecz została w tym przeszkolona. Podobne informacje przekazują koleżanki i koledzy z innych szkół. Szanowni Komentatorzy też o tym pisali pod moimi wpisami. Pisał o tym Głos Nauczycielski w połowie czerwca. Sprawa jest znana w środowisku nauczycielskim. Jeśli rząd się z tego wycofuje, to dobrze, ale nikt nie rozsiewa nieprawdziwych wiadomości. Słowa szefowej traktuję jako święte, nigdy nie kłamała. Chciałbym te informacje sprostować, bo metoda rządzenia przez donosy i pozbawienie dyrektorów realnej władzy kojarzą mi się najgorzej. Niestety, na razie nie mogę niczego prostować.
Pozdrawiam w biegu między zajęciami
Gospodarz
Dariusz Chętkowski
3 września o godz. 12:17 269333
Słowo dyrektorki przeciwko słowu dyrektora… Ale ponownie zadzwonię wieczorem i zapytam, czy „od 1 września ma obowiązek pisać notę do kuratorium, że np. nauczyciel nie był na dyżurze, czym naraził dzieci na niebezpieczeństwo”.
Ten właśnie cytat będzie pytaniem.
P. Chętkowski: „od 1 września ma obowiązek pisać notę do kuratorium, że np. nauczyciel nie był na dyżurze, czym naraził dzieci na niebezpieczeństwo”.
Ponownie zadzwoniłem w tej sprawie do kolegi, czyli dyrektora renomowanego liceum z dużego miasta. Oto, co powiedział do mnie:
– „Pieprzysz! To nieprawda, nieprawda”.
Cóż…