Kto będzie czytał lektury?

Podwójne klasy pierwsze w liceum będą szły wg różnych podstaw programowych. Nie trochę różnych, ale totalnie innych. Na przykład uczniowie po gimnazjum mają pięć-sześć razy mniej lektur niż ich koledzy po szkole podstawowej.

W trzyletnim liceum lektur obowiązkowych, tzw. z gwiazdką, jest 13 (na trzy lata). W liceum po szkole podstawowej w jednej klasie jest 20 lektur obowiązkowych, a ponad 80 przez cztery lata. Nauczyciel musi pamiętać, do jakiej pierwszej klasy wchodzi. Czy do takiej, gdzie jest zatrzęsienie lektur, czy takiej, która czyta niewiele. Lepiej się nie pomylić.

13 lektur na 3 lata to ewidentnie za mało. 4-5 książek w roku, dwa miesiące na dzieło. Jednak 20 tekstów na rok to przesada, 80 dzieł na cztery lata to już fikcja. Kto się z tym zmierzy? Raczej nikt. MEN lubi skrajności. Tymczasem w nauczaniu najlepiej sprawdza się złoty środek, umiar i pewna dawka wolności.

Żaden rozsądny polonista nie akceptował tak krótkiej listy lektur, każdy dodawał od siebie, uwzględniał też wybory uczniów. Łatwiej jest jednak dodać niż ująć. Doświadczenie i rozsądek podpowiadają, aby zmniejszyć listę lektur mniej więcej o połowę. 10-12 na rok w zupełności wystarczy. Jednak to już jest przestępstwo. Nauczyciel ma obowiązek zrealizować wszystko. Realizacja podstawy programowej będzie kontrolowana przez dyrektora oraz zewnętrzne służby. Mucha nie siada.

Trzeba będzie omawiać z uczniami wszystkie obowiązkowe lektury (dowodem tematy w dzienniku). Jednak omawiać wcale nie znaczy czytać. I taka to będzie nauka – urojona.