Cisza po wycieczce
Dawniej po każdej wycieczce wychowawca karał tych, co najbardziej narozrabiali, informował dyrektora, a ten w skrajnych przypadkach zwoływał radę pedagogiczną. Sypały się upomnienia, nagany, ograniczenia w prawach, a nawet skreślenia z listy uczniów. Teraz nic takiego się nie dzieje.
Podczas jednego z karnych posiedzeń rady pedagogicznej do głosu doszło lobby nauczycieli, którzy na wycieczki nie jeżdżą. Ci mieli dość. Ustalono więc, że winni wybryków są nie tylko uczniowie, ale także opiekunowie, którzy do takiego stanu rzeczy dopuścili. A przecież powinni zapobiegać. Jeśli nie zapobiegli, sami też mogą zostać ukarani przez dyrekcję. Takie postawienie sprawy spowodowało, że wychowawcy przestali obarczać swoimi problemami radę pedagogiczną. A może po prostu wzięli się do roboty?
Wracają klasy z wycieczek, ja też zwiozłem uczniów z wyprawy do Niemiec. Nie ma sensu pytać, jak było, gdyż obowiązuje formuła „dobrze”. A zatem w tym roku, podobnie jak w poprzednim i dwa lata temu, nie działo się nic szczególnego. Aż dziw bierze, że jeszcze dziesięć lat wstecz działy się na wycieczkach horrory, wymagające interwencji rady pedagogicznej oraz dyrekcji. Na szczęście, to już przeszłość. Teraz jest dobrze.
Komentarze
Ten pozoru niezbyt istotny wpis prowokuje do głębszych refleksji,dlaczego tak jest. Powiem krótko. Nie obowiązuje zasada Edka z,, Tanga,, – tylko podsłuch musi być, nie rozchodzić się za daleko!!
Króluje Bladaczka z,, Ferdydurke,, – róbcie panowie swoje, a ja swoje, tylko, aby Pan dyrektor/kurator się nie dowiedział.
Oczywiście, nie podsłuch, lecz posłuch musi być. I w związku z tą pomyłką i podsłuchem. Gdy po studiach zacząłem pracę w jednym z zakładów poprawczy Ch o zaostrzonym rygorze wychowawczym, najstarsi wychowankowie mieli po 20 lat, czyli niewiele więcej niż ja. Pewnego dnia mój starszy kolega, wychowawca, przy śniadaniu powiedział, że chłopcy w nocy planują ucieczkę. Dowiedział się, bo miał w grupie kabla. I dzisiaj wiem, że niektórzy nauczyciele w ramach życzliwych relacji z dyrekcją, mówią za dużo, co się w szkole dzieje. Podsłuch zawsze w modzie.
Wpis bardzo dobrze oddaje intencje polityki oświatowej Kuratoriów Oświaty. Moim zdaniem, intencje są od kilkunastu lat takie same. Oświata nie ma problemów. Te, które są ujawniane, zasługują na potępienie, bo nie jest to wina systemu czy polityki Państwa lecz poszczególnych dyrektorów czy nauczycieli. Najlepiej, gdyby nie zostawały ujawniane i umiejętnie „zamiatane pod dywan”. Kto nie umie „zamiatać pod dywan” jest złym dyrektorem czy nauczycielem i działa na szkodę Polski.
Rząd PiS chce na dwa lata przywrócić wcześniejsze emerytury dla nauczycieli. W zamian chce, aby nauczyciele zgodzili się na zwiększenie do 24 godzin tygodniowego pensum.
Polecam komentarze internautów:
http://wyborcza.pl/7,155287,24886602,po-strajku-nauczycieli-pis-we-wrzesniu-zaproponuje-nauczycielom.html#S.main_topic-K.C-B.1-L.1.duzy
@kwant25
To są główne cele rządzącej Polską (z powodu skrajnej niekompetencji polityków!!!) od 30 lat biurokracji, nie tylko kuratoriów… 🙁
Hmm, w latach 70 w pół roku zlikwidowano w Polsce zakażenia szpitalne.
Sposób był bardzo prosty- po zgłoszeniu zakażenia wpadał Sanepid i dawał mandat zgłaszającemu lekarzowi i dyrektorowi szpitala.
Po kilku takich akcjach zakażeń szpitalnych w Polsce już nie było.
O, macie zwyczaje z wojska.
„Obywatelu poruczniku, kapral podchorąży Zenon iksińki melduje, że podczas pełnienia służby nic ważnego nie zaszło!”.
Zastanawiam się, czy to ja żyję w jakiejś bańce, czy Gospodarz pracuje w jakiejś dziwnej szkole.
Dawniej, za głębokiej komuny, byłem na wielu wycieczkach jako uczeń. Nie byliśmy święci i raz nawet przyłapano nas na klasowym biwaku z winem (jednym na troje ;). Rozmowa wychowawcza odbyła się nad jeziorem i na tym się skończyło, chociaż groźba obniżenia oceny z zachowania padła. W każdym razie nie pamiętam, żeby kiedykolwiek robiono jakieś afery po powrocie. Co do skreślenia z listy uczniów, pamiętam jeden taki przypadek: koleżanka kradła z szatni modne wówczas tureckie kożuchy, a jej kolega w wieku zdecydowanie policealnym spieniężał towar. W sprawę zaangażowana była milicja i oczywiście nie mogło się skończyć niczym innym.
W wolnej Polsce na wycieczki jeździły moje dzieci – ba! nawet płynęły na Helgoland z panem od geografii – i też nigdy nie wynikały z tego afery.
Co się działo na wycieczkach w szkole Gospodarza przed laty, że podejmowano tak drastyczne środki wychowawcze? Dochodziło do gwałtów, pobić, pijackich orgii? A może to teraz jest normalnie 😉
Test
I to jest właśnie klasyka polskiej biurokracji i polskiego systemu – najważniejsze żeby się w papierach zgadzało, rzeczywistość nie ma znaczenia. A podobno to w PRL budowano utopię … 😉