Cisza po wycieczce

Dawniej po każdej wycieczce wychowawca karał tych, co najbardziej narozrabiali, informował dyrektora, a ten w skrajnych przypadkach zwoływał radę pedagogiczną. Sypały się upomnienia, nagany, ograniczenia w prawach, a nawet skreślenia z listy uczniów. Teraz nic takiego się nie dzieje.

Podczas jednego z karnych posiedzeń rady pedagogicznej do głosu doszło lobby nauczycieli, którzy na wycieczki nie jeżdżą. Ci mieli dość. Ustalono więc, że winni wybryków są nie tylko uczniowie, ale także opiekunowie, którzy do takiego stanu rzeczy dopuścili. A przecież powinni zapobiegać. Jeśli nie zapobiegli, sami też mogą zostać ukarani przez dyrekcję. Takie postawienie sprawy spowodowało, że wychowawcy przestali obarczać swoimi problemami radę pedagogiczną. A może po prostu wzięli się do roboty?

Wracają klasy z wycieczek, ja też zwiozłem uczniów z wyprawy do Niemiec. Nie ma sensu pytać, jak było, gdyż obowiązuje formuła „dobrze”. A zatem w tym roku, podobnie jak w poprzednim i dwa lata temu, nie działo się nic szczególnego. Aż dziw bierze, że jeszcze dziesięć lat wstecz działy się na wycieczkach horrory, wymagające interwencji rady pedagogicznej oraz dyrekcji. Na szczęście, to już przeszłość. Teraz jest dobrze.