Zawaleni papierami

Nie wierzę, że oświatowa władza pójdzie po rozum do głowy i skończy z produkowaniem mnóstwa papierowych dokumentów w szkole. A jest tego idiotycznie dużo – szczególnie na koniec roku szkolnego.

Wierzę natomiast, że skończyć z tym mogą uczniowie. Musieliby się tylko przeciwstawić dyrekcji oraz nauczycielom. Na razie młodzi protestują, gdy korzystamy z foliówek. Już jedna denerwuje najbardziej aktywne osoby. Ze strachu, aby nie wyjść na niszczyciela planety, przestałem korzystać z opakowań foliowych.

Teraz trzeba, aby młodzi wzięli się za marnowanie papieru i skończyli z tym. Po jaką cholerę trzeba wszystko drukować, podpisywać i dawać dyrekcji, aby składowała? Owszem, obecnie kontrola interesuje się tylko papierami, a nie żywym człowiekiem, ale przecież to także można zmienić.

Rozmawiajmy, zapisujmy głównie w komputerze, a drukujmy tylko naprawdę ważne treści, a nie każdą pierdołę. Po co jest dziennik elektroniczny, jeśli zwolnienie z lekcji, zgoda na samodzielny powrót do domu z kina, każda bzdura musi być na kartce? Nawet informację o wyborze podręcznika, co przecież trafia na stronę internetową szkoły, trzeba wydrukować. Wszystko.

Na szczęście, nie jesteśmy dla uczniów wzorem do naśladowania ani autorytetem. Nie mogę się doczekać chwili, kiedy każą nam puknąć się w głowę i skończyć z tym marnotrawstwem. No i przeprosić, że to tak długo trwało.