83 proc. to mało
Kiedy informowałem o wynikach referendum strajkowego w mojej szkole, byłem pewien, że rzadko kto nas przegoni. Okazało się, że to jeden z gorszych wyników w Łodzi. Zamiast pochwały dostałem reprymendę: Co tak mało?
Kolega z pobliskiego liceum przyniósł 86 proc. i też usłyszał, że rewelacji nie ma. Potem przychodzili ludzie z podstawówek i dawali nie mniej niż 90 proc. Natomiast 97 proc. dała jedna ze szkół zawodowych. U mnie – zacząłem się usprawiedliwiać – byłoby więcej, ale nie przyjmowałem głosowania na odległość. Trzeba było przyjść i osobiście wypełnić ankietę (ich głos „za” poprawiłby wynik).
Nie wiem, ile osób naprawdę zastrajkuje, ale raczej prawie wszyscy. Może nawet 100 proc. Ci, co byli przeciw, nie spodziewali się aż takiego poparcia dla strajku. Może się okazać, że nie wezmą udziału tylko nauczyciele, którzy aktualnie nie świadczą pracy (przebywają na długich zwolnieniach lekarskich, urlopach wychowawczych itd.). Jeden z przeciwników nawet przyszedł zapytać, co ma w takiej sytuacji robić. No cóż, drogi przyjacielu, człowiek nie świnia, poglądy zminia.
Komentarze
– – –
W Kawie na ławę poseł PO (to partia opozycyjna) właśnie proponuje, aby w ramach kary (!), odpowiedzialnych za oświatę reprezentantów PiS skierować do szkół na (zwolnione strajkiem?) etaty nauczycieli. Z panią Zalewską na czele. 700 000 żądnych etatu pisowców z pewnością nie może się mylić i frekwencja tej dobrej zmiany będzie stuprocentowa.
Kwestia frekwencji strajkowej w tych okolicznościach, wydaje się kolejną edukacyjną lekcją społeczną szkoły polskiej o charakterze skarania boskiego.
Bo niczego innego doświadczenie szkoły nas nie uczy.
– – –
Nie licytujmy się poparciem strajku w szkołach. Jest ono większe niż prognozowala pani.ministra/ministrzyca,kandydatka na brukselskie salony. I na nic zdadzą się wpisy Gekka lub głosy polityków z różnych partii. I nie tylko walka się będzie toczyć o godność nauczycieli. O kształt polskiej szkoły również.
Zanim blog ten zaleją zwykłe komentarze pozwolę sobie złożyć Panu szczere gratulacje i życzenia sukcesu na jaki zasługujecie. Proszę się w ogóle nie zajmować tymi, którzy bądź to bezpośrednio was obrażają ani tymi, którzy są „za” pod warunkiem, że całkiem inaczej. Proszę też nie ufać tym, którzy „chcą wam dać” bo to żadna łaska i nikt wam nic nie daje, to wszystko sami sobie wypracowaliście. Ale płaca za waszą pracę nie będzie taka jaka wam „się należy” (z pańskiej łaski), tylko taka, jaką sobie wywalczycie. I w tym sensie życzę powodzenia w upartej walce aż do skutku.
PS. Jeśli w tym roku matury odbędą się w sierpniu to też nie koniec świata.
ZWO
Nauczyciele w szkołach państwowych NIE pracują, a tylko mają w nich etaty i posady, a więc niczego oni sobie nie wypracowali. Oni tylko pasożytują na tym, co wyprodukują uczciwi ludzie pracy zatrudnieni w sferze produkcyjnej, a oni nie życzą sobie, aby ich podatki szły na finansowanie niekompetentnych, leniwych i doszczętne skorumpowanych i zdemoralizowanych do szpiku kości belfrów z ZNP.
I ciekawe, jak długo ZNP będzie strajkować, ile ma milionów w swojej kasie związkowej na finansowanie tego strajku? Przypominam, że czas strajku, nie przysługuje płaca!
A matury przeprowadzić można przecież bez udziału belfrów z ZNP.
I dlaczego uważasz, że strajk ZNP zakończy się już w sierpniu? Jesteś człowiekiem aż tak małej wiary? 😉
Ino
Nauczyciele z ZNP nie maja ani krzty godności, a walka NIE toczy się tu o kształt polskiej szkoły, a tylko o to, aby było tak jak było. 🙁
A w mojej szkole za strajkiem jest 0% (słownie zero procent) kadry. Ale u nas płaci się nie za posiadane papierki czy tytuły, a tylko za wykonaną pracę, nie ma u nas Karty Nauczyciela i co ważniejsze, nie ma u nas warchołów i pasożytów z ZNP! 🙁
Prawo do strajku przysługuje w zasadzie tylko pracownikom sektora prywatnego, a nie urzędnikom państwowym, którymi są de facto, jak nie nawet i de jure, nauczyciele szkół publicznych czyli osoby chronione specustawami takimi jak np. ta niesławna Karta Nauczyciela, ten „dinozaur” z czasów PRL-u. Co więcej, tylko nauczyciele publicznych (państwowych) przedszkoli, szkół podstawowych i średnich są chronieni tą niesławną Kartą, zaś ja, choć pracuję jako nauczyciel (akademicki, ale przecież nauczyciel) w prywatnej szkole wyższej, to NIE jestem chroniony tą Kartą. Uważam więc, co zresztą znajduje swoje pewne odbicie w prawie o strajkach (ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych), że nauczyciele szkół publicznych NIE powinni mieć, tak samo jak inni urzędnicy państwowi, prawa do strajku, gdyż w odróżnieniu od pracowników sektora prywatnego, są oni szczególnie chronieni przede utratą pracy i pogorszeniem jej warunków – w znacznie większym stopniu niż pracownicy sektora prywatnego.
Wszędzie na świecie jest zresztą tak, że w sektorze publicznym płace są na ogół niższe, ale też jest tam większa pewność utrzymania pracy i większe prawa pracowników, a z kolei w sektorze prywatnym płace są na ogół wyższe, ale też łatwiej jest tam stracić pracę czy też mieć pogorszone warunki jej wykonywania.
Poza tym, to zgodnie z art. 17 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, strajk polega na zbiorowym powstrzymaniu się pracowników od wykonywania pracy w celu rozwiązania sporu dotyczącego praw i interesów wskazanych w art. 1 tejże ustawy. Przepisy ustawy jednoznacznie określają, że strajk jest środkiem ostatecznym i nie może zostać ogłoszony bez uprzedniego wyczerpania możliwości rozwiązania sporu według zasad określonych w ustawie (zgłoszenie żądań, rokowania, mediacje). Organizacja związkowa taka jak np. ZNP nie może więc proklamować właściwej akcji strajkowej przed zakończeniem etapu rokowań bezpośrednich oraz etapu mediacji, a co ZNP de facto przecież robi obecnie. Dalej – aby ogłoszoną akcję strajkową uznać za legalną, każdy ze wspomnianych etapów musi się zakończyć sporządzeniem protokołu rozbieżności ze wskazaniem stanowisk stron. Czynności tych dokonuje się przy udziale mediatora. Na każdym z tych etapów strony mogą również podpisać porozumienie i zakończyć spór.
Innym ważnym elementem legalizującym akcję strajkową jest też zgoda załogi zakładu pracy na przeprowadzenie strajku. Strajk może zostać ogłoszony tylko wtedy, jeżeli w referendum strajkowym wzięło udział co najmniej 50% pracowników zakładu pracy, z których zwykła większość głosowała za jego ogłoszeniem. W przypadku strajku wielozakładowego, może on być proklamowany tylko po uzyskaniu zgody większości głosujących pracowników w poszczególnych zakładach pracy, które mają być objęte strajkiem, jeżeli w głosowaniu w każdym z tych zakładów wzięło udział co najmniej 50% pracowników.
Pytanie mam więc takie – w szkole, w której pracuję, nikt mnie nie powiadomił o przygotowywaniu strajku, a więc nie wiem, czy i kiedy odbędzie się w tejże szkole referendum strajkowe. I co, jeżeli w szkole, w której pracuję, za strajkiem opowie się mniej niż połowa glosujących albo w referendum strajkowym weźmie udział mniej niż 50% jej wszystkich pracowników?
Wrócę też raz jeszcze do tego, że godnie z w/w ustawą, prawo do strajku nie przysługuje pracownikom zatrudnionym w organach władzy państwowej, administracji rządowej i samorządowej, sądach oraz prokuraturze. Powtarzam więc moje pierwsze pytanie – czy nauczyciele szkół państwowych nie są przypadkiem de facto a nawet i de jure urzędnikami państwowymi? Zatrudnieni są oni przecież przez państwo jako pracownicy umysłowi i objęci są oni przywilejami płynącymi z tzw. Karty Nauczyciela, a więc uważam ich za de facto a nawet i de jure urzędników państwowych, którym, jak wiadomo, NIE przysługuje prawo do strajku. Mogą więc oni, po wyczerpaniu procedur pojednawczych stosować inne formy akcji protestacyjnej, niezagrażające życiu lub zdrowiu ludzkiemu, bez przerywania pracy, z zastrzeżeniem przestrzegania obowiązującego porządku prawnego, ale NIE wolno jest związkowi zawodowemu takiemu jak ZNP szantażować ani uczniów, ani ich rodziców, ani też nauczycieli, szczególnie zaś takich jak ja, czyli niezrzeszonych w ZNP. Zresztą w czasach PRL-u byłem członkiem ZNP i nie pamiętam, aby ten związek wówczas występował w obronie praw nauczycieli i dlatego też, kiedy już nie musiałem być członkiem ZNP, to się z niego de facto i bez żalu wypisałem przez zaprzestanie płacenia składek członkowskich.
Ponadto w czasie strajku zorganizowanego zgodnie z przepisami w/w ustawy, pracownik zachowuje prawo do świadczeń z tytułu ubezpieczenia społecznego oraz uprawnień ze stosunku pracy, z wyjątkiem prawa do wynagrodzenia. Pytanie – kto i z czego będzie płacić strajkującym nauczycielom?
Obowiązująca w Polsce ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych zawiera także ograniczenia w zakresie realizacji prawa do strajku. Oprócz wcześniej wspomnianych wymagań formalnych (zakończenie etapów rokowań i mediacji), przepisy ustawy nakładają na organizatorów strajku różnego rodzaju powinności, takie jak np.:
- przed przystąpieniem do akcji strajkowej związek zawodowy powinien dokonać oceny współmierności żądań do strat mogących powstać w wyniku prowadzenia strajku;
- ogłoszenie strajku powinno nastąpić co najmniej 5 dni przed jego rozpoczęciem;
- organizator strajku jest zobowiązany do współdziałania z kierownikiem zakładu pracy w zakresie niezbędnym do ochrony mienia zakładu i nieprzerwanej pracy urządzeń i instalacji, których unieruchomienie może stanowić zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego bądź przywrócenia normalnej działalności zakładu pracy.
Obawiam się, że ZNP nie wziął tych aspektów pod uwagę przy organizowanym przez niego strajku. I raz jeszcze powtarzam – prawo do strajku przysługiwać powinno tylko pracownikom sektora prywatnego, gdzie rzeczywiście w ustroju kapitalistycznym pracownicy najemni znajdują się w znacznie mniej korzystnym położeniu niż przedsiębiorcy, nie wiadomo dlaczego zwani w prawie pracy „pracodawcami”, skoro de facto są oni pracobiorcami – odbiorcami pracy dostarczanej im przez pracowników najemnych, zmuszonych ekonomicznym przymusem pracy do sprzedawania, i to poniżej jej wartości, jedynego towaru, który oni posiadają, czyli swojej własnej pracy, a dokładniej siły roboczej.
Na koniec sprawa bonów oświatowych. Otóż ja nie jestem dogmatykiem – ani wolnorynkowym takim jak np. Leszek Balcerowicz, czy też anty-wolnorynkowym, takim jak np. Hilary Minc, jako że nie uważam z jednej strony, że wolny rynek rozwiąże wszelakie problemy gospodarcze i społeczne, ale z drugiej jestem za wprowadzeniem mechanizmów rynkowych tam, gdzie są one skuteczniejsze od mechanizmów opartych na arbitralnych, woluntarystycznych decyzjach podejmowanych przez biurokrację. A dziedzina szkolnictwa akurat nadaje się na zastosowanie mechanizmów rynkowych, gdyż inaczej, to mamy sytuację, w której uprzywilejowana garstka najbogatszych rodziców ma wolny wybór szkoły dla swoich dzieci, gdyż stać jest ich na opłacenie wysokiego czesnego w ekskluzywnych szkołach prywatnych, zaś ogromna większość rodziców zdana jest na arbitralne i na ogół irracjonalne, woluntarystyczne decyzje podejmowane przez anonimowych biurokratów, kierujących decyzjami administracyjnymi, od których nie ma w praktyce odwołania, w tym kierującymi uczniów do konkretnych szkół, na podstawie „widzi mi się” tychże biurokratów, pochodzących przecież z politycznego, a więc arbitralnego mianowania, a nie z wolnych, demokratycznych wyborów.
Ponadto polska szkoła jest od wielu lat zżerana przez raka korepetycji, podobnie jak polska służba zdrowia zżerana jest przez raka praktyk prywatnych, a więc uważam, że należy wprowadzić zasadę, że nauczyciel albo lekarz może pracować albo wyłącznie w sektorze publicznym, albo też wyłącznie w sektorze prywatnym i że nauczyciel zatrudniony w sektorze publicznym NIE może dawać płatnych korepetycji tak samo jak lekarz zatrudniony w państwowej służbie zdrowia, czy to jako intern czy też ordynator, NIE może prowadzić prywatnej praktyki ani też dorabiać w prywatnej przychodni.
To zaś, że w Niemczech a nawet i w USA lobby nauczycielskie i urzędnicze dość skutecznie torpeduje pomysł urynkowienia edukacji nie znaczy zaś, że idea urynkowienia edukacji jest zła „sama w sobie”. Czym innym jest bowiem prywatyzacja więzień, sądów czy policji a nawet i wojska, a czym innym prywatyzacja edukacji, która jako jedyna zapewnia rodzicom i uczniom wolny czyli demokratyczny wybór szkoły i nauczycieli. Proszę więc o podanie mi racjonalnych argumentów przeciwko proponowanej przeze ze mnie idei bonów edukacyjnych, jeśli takowe w ogóle istnieją.
Przypominam też, że w systemie bonów oświatowych, szkoły byłyby komunalne albo prywatne, w tym np. w formie spółdzielni nauczycielskich, a rodzice otrzymywaliby od państwa, za swoje podatki, bony edukacyjne, pokrywające w 100% koszta edukacji. W ten sposób byłby możliwy wybór szkoły przez wszystkich rodziców (a nie jak dziś tylko najbogatszych) i tym samym prawdziwie obiektywna ocena jakości ich nauczania oraz zaistniałaby bardziej równa swoboda wyboru szkoły przez wszystkich rodziców. W ten sposób promowana była by uczciwa, wolna konkurencja pomiędzy szkołami, zarówno prywatnymi, jak też i publicznymi, umożliwiająca rodzicom i uczniom wolny wybór szkoły, w której będą oni korzystać z owych bonów. Ten wybór, dostępny dla rodziców i uczniów, zmuszałby także szkoły do ciągłego doskonalenia się aby utrzymać się na rynku, a więc system ten zwiększyłby wydajność (efektywność) szkół i zwiększyłby ich odpowiedzialność, ponieważ zapewnia on jako jedyny suwerenność konsumenta, umożliwiając obywatelom wybór produktu (tu usług edukacyjnych) w przeciwieństwie do zbiurokratyzowanego systemu rejonizacji (jak w przypadku polskich szkół średnich) niedającego olbrzymiej większości rodziców możliwości wyboru szkoły dla swoich dzieci.
System bonów edukacyjnych umożliwia więc realną konkurencję pomiędzy szkołami wszelkich typów, co dostarcza szkołom bodźców do poprawy. Dobre szkoły przyciągają bowiem więcej uczniów, podczas gdy złe zmuszone są w tym systemie bonów edukacyjnych do naprawy lub zamknięcia. Celem tego systemu jest więc optymalne rozmieszczenie ograniczonych przecież środków dostępnych na oświatę, niezależnie od kryteriów biurokratycznych. Bony edukacyjne pozwalają także biedniejszym uczniom na podjęcie nauki we wcześniej nieosiągalnych dla nich szkołach prywatnych. Bon edukacyjny został zresztą zaproponowany przez noblistę Miltona Friedmana, który zauważył, że biedniejsi rodzice mają powód do poparcia wyboru szkoły poprzez ten system bonów edukacyjnych, jako że ich dzieci zazwyczaj chodzą do szkół gorszych i dlatego też największa poprawa jakości dotyczyłaby właśnie tych osób, czyli pochodzących głównie klasy pracującej, które są obecnie systematycznie dyskryminowane w obecnym, zbyt mocno zbiurokratyzowanym systemie oświaty, nastawionym na dobrobyt nauczycieli i urzędników administracji oświatowej, a nie na dobrobyt uczniów i ich rodziców. Ale nauczyciele, reprezentujący przecież woje partykularne interesy, zwalczają ideę bonów oświatowych, jako iż służy ona uczniom i ich rodzicom, a nie ich partykularnym, wąsko pojętym materialnym interesom klasowym (korporacyjnym). Reformę szkolnictwa należy więc zacząć od rozwalenia owego lobby nauczycielsko-urzędniczego, właśnie przez wprowadzenie tego, tak przez lewicę a raczej lewaków nielubianego, systemu powszechnych bonów oświatowych, który powoli na lepsze wynagradzanie najlepszych nauczycieli i tym samym na poprawę jakości edukacji.
„… walka się będzie toczyć o godność nauczycieli. O kształt polskiej szkoły również…na nic zdadzą się wpisy Gekka ”
–
I to wszystko za tysiąc plus? Godność nauczycielska i kształt szkoły – w pakiecie?
To jest po prostu za darmo! Gekko, niezdolne do oczekiwania tysiąca lat plus na te cuda za darmo radzi: brać (nogi za pas). 😉
Gekko 24 marca o godz. 17:02 263046
Walka się będzie toczyć o 1000 zł. Czy się stoi czy się leży, tysiąc złotych się należy! 😉
Gekko,spłycasz problem. Jednakże to ma jedną dobrą stronę: piszesz krótko. Niestety, nie na temat.
Ino 24 marca o godz. 18:04 263048
Gekko pogłębia a nie spłyca i pisze jak najbardziej na temat, w odróżnieniu od ciebie, który potrafisz tylko atakować swoich adwersarzy ad personam. 🙁
😉
– – –
Ale oficjalne i jedyne żądanie strajku to podwyżka o 1000.
Natomiast rozliczne przykrywki uzasadniające to żądanie to godność i tym podobne.
Więc albo cała godność nauczycielska wynosi bruto i tara tysiąc złotych, albo piramidalna obłuda, by przykryć zwykłą, małą zawiść o trzynastkę emerytalną zamiast renty za pokorne zniszczenie szkół deformą na rozkaz.
Przy czym tylko to „albo” to wyraz litości w grancie od Gekko, bo fakty mówią same za siebie i są przyczynowo-skutkowe, a nie alternatywne.
Tylko szkoła polska może wierzyć, że cały kraj to społeczeństwo przeszkolonych nią idiotów, które tak taniej, głupiej ściemy nie widzi.
–
ZWO 24 marca godz. 12,03. W pełni popieram i również życzę gospodarzowi i wszystkim nauczycielom zwycięstwa w tym sporze. Trzymam kciuki.
Mam jeszcze pytanie, czy nie można nic zrobić z takim osobnikiem jak belfrrxx, który opanował to forum, rozmawia sam ze sobą i utrudnia normalną wymianę opinii między innymi komentującymi. Może można ograniczyć liczbę wypowiedzi do maksimum 3 dziennie?
Lusia24 24 marca o godz. 20:16 263052
Masz pełne prawo popierać kogo chcesz i życzyć Gospodarzowi i wszystkim nauczycielom czego tylko chcesz, ale pamiętaj, że to NIE ty będziesz finansować te podwyżki, a tylko ja i inni pracownicy sektora prywatnego.
I widzę, że ciągnę cię do wskrzeszania tzw. zapisów cenzury. Zapewne jesteś tą Panią Lusią, Starszym Cenzorem w GUKPPiW, która ocenzurowała w roku 1976 mój podręcznik do programowania komputerów Datapoint w języku Databus, usuwając z niego informację, że Datapoint to firma amerykańska. 😉
Wzorem z lat PRL-u, chcesz też wprowadzić kartki na wpisy na tym blogu. Pytanie: kto będzie je rozdawał? Jak sobie poradzisz z wpisami przez tzw. pacynki? Widzisz, to już nie te czasy, Kolombino, nie te czasy. Teraz mamy komputery i internety, a tego ostatniego ocenzurować się po prostu nie da. 😉
A zabranianie rozmawiania samemu ze sobą podchodzi pod dyskryminację osób cierpiących na posiadanie kilku osobowości i jest tym samym bardzo niepoprawne politycznie. 😉 A Fe! 🙁
@ZWO
Jeżeli będzie to strajk z korzyścią dla polskiej szkoły, nie omieszkam pośpieszyć z gratulacjami. Tyle tylko, że w polityce należy liczyć na najlepsze, ale być przygotowanym na najgorsze. Może warto pamiętać, że „jak coś może pójść źle, to pójdzie?”
Gekko 24 marca o godz. 19:33 263051
„Ale oficjalne i jedyne żądanie strajku to podwyżka o 1000” – jeśli nie wiadomo o co chodzi, to znaczy, że chodzi o pieniądze. Godność nie ma zaś ceny – najuboższy robotnik ma zresztą więcej godności niż kapitalista, który go wyzyskuje. Wychodzi więc na to, że cała ta „godność nauczycielska” wynosi brutto i tara tysiąc złotych polskich. I zgoda, że tylko współczesna szkoła polska może wierzyć, że cały kraj to społeczeństwo przeszkolonych przez nią idiotów, które tak taniej, głupiej ściemy nie widzi. A swoją drogą, to obiecana przez PO podwyżka w wysokości tysiąca złotych na nauczyciela na miesiąc oznaczać musi albo likwidację 500+oraz obniżkę emerytur i rent, albo inflację, która szybko „zje” tę nominalną podwyżkę, albo też zaciągnięcie kolejnego długu u zachodnich bankierów, czyli zastosowanie przez PO po raz kolejny metody Balcerowicza. 🙁
@belfrrxxx, Gekko
Nic lepiej nie motywuje nauczycieli do strajku od waszych wpisów! Gratulacje!!! 😉
Krzysztof Cywiński 24 marca o godz. 20:44 263054
Konkretnie, to jak sobie wyobrażasz Acan ten „strajk z korzyścią dla polskiej szkoły”? Jakie będą jego postulaty? Usunięcie religii ze szkół? Zakaz udzielania płatnych korepetycji przez nauczycieli szkół państwowych? Uzależnienie zarobków nauczycieli od efektów ich pracy? Likwidacja Karty Nauczyciela? A może wprowadzenie bonów oświatowych?
belferxxx 24 marca o godz. 20:48 263056
Nauczyciele zastrajkują na złość belfrrxxx i Gekko. 😉
– – –
A czy nie można by zarządzić, aby za każdy wpis kułak dostawiał furmanką do najbliższego szkolnego punktu poboru wyrównania godności domiar a 1000 zł?
– – –
Szkoła rzuca myśl, a Wy, Anioły – Gospodarze Domu ją łapcie.
Gekko 24 marca o godz. 21:03 263059
Dobry pomysł tym domiarem. Może wprowadzimy także wpisy obowiązkowe i nakaz kierowania się jedynie słuszną linią Partii Naszej? Naród z Partią, Partia z Narodem! Tylko która partia i o jakim narodzie tu mowa?
W sumie to jednak w licach – w skali kraju – strajk cieszy się mniejszą popularnością niż w podstawówkach?
Jakim cudem troll może w ciągu 1 minuty wpisać długaśny post? Wystarczy, że przeklei post grudniowy. Ani dzisiejszego, ani grudniowego i tak nie czytałem, ale w Googlu rękopisy nie płoną.
I nie jest tak, że Gospodarz trolla nie próbuje okiełznać, o czym świadczą dokonywane co kilka dni zmiany nicka.
Niestety, dżuma wymaga ścisłej kwarantanny. Z niektórych blogów wylatuje się za jeden występek przeciw netykiecie. Inni z kolei całkowicie blokują komentarze, woląc nie tracić czasu na użeranie się z e-wandalami.
Płynna Rzeczywistość
24 marca o godz. 22:09 263061
W sumie to jednak w licach – w skali kraju – strajk cieszy się mniejszą popularnością niż w podstawówkach?
Masz rację. I to właśnie daje do myślenia. Moje wnioski :
1. Płace to drugorzędny problem
2. Problem rzeczywisty – jak uczyć w klasie , w której jest 3 Aspergerów, 7 z zaburzeniami zachowania i 10 niedostosowanych społecznie, a na dodatek jeden autysta ?
3. Nie jest to problem szkół średnich.
@kwant25
Aspergerowcy są w najlepszych klasach matematycznych w Polsce i … mają sukcesy … 😉
Szkoła zabiegająca o poparcie strajku mówi do społeczeństwa z całą swą tysiąckroć wartą godnościa o powierzonych jej o dzieciach:
„…jak uczyć w klasie , w której jest 3 Aspergerów, 7 z zaburzeniami zachowania i 10 niedostosowanych społecznie, a na dodatek jeden autysta ?”
Radio Erewań odpowiada:
– – –
Kłody rzucane szkolnikom przez aspergerów i autystów znajdą rozwiązanie za pomocą tysiąca… Spartan, skierowanych do rewalidacji tych małych złośliwych szkodników antybelferskich.
Tysiąc… wystarczy, by godnie rozwiązać problem?
– – –
@belfrrrxxx!! , Gekko
Zgodnie z przepisami LEGALNY strajk można prowadzić wyłącznie(!) o sprawy pracownicze – płace, godziny, urlopy etc., a nie o cokolwiek ogólnego. Z tego samego powodu strajki będą formalnie(!) przeciw … dyrektorom szkół, choć nie oni ustalają płace.
Tak solidaruchy wykorzystały twórczo doświadczenia swojego związku „S” w obalaniu PRL … 😉
belferxxx
24 marca o godz. 22:45 263064
@kwant25
Aspergerowcy są w najlepszych klasach matematycznych w Polsce i … mają sukcesy …
To prawda, ale zapomniałeś dodać – Aspergerowcy – Sawanci. Inni Aspergerowcy, których jest większość już tak nie mają.
– – –
Na tym właśnie polega szkoła polska, że zapieczone w jej szkolnikach istocie, jak zakalec, kłamstwo i obłuda pozwalają jej najbezczelniej szermować godnością, opluwaną jednocześnie jako rzekomo nielegalną, nie stanowiącą ustawowego interesu zgodnego z par. 17 Ustawy (…).
O lepsze walczy tu demoralizacja z głupotą osądu, że wsadzenie pustego łba w kubeł widać na zewnątrz coś innego niż gołą d.pę.
I za te występy należy się tak sadzącym jaja z rozumu i cywilizacji po tysiąc. Batów.
– – –
Gekko
24 marca o godz. 22:50 263065
W jednym masz rację. Niech PiS wyrzuci wszystkich nauczycieli i te wolne i intratne stanowiska rozda swoim.
Tylko jakoś wśród wyznawców PiS-u nie ma nawet chętnych na objęcie stanowiska dyrektora szkoły, a co dopiero posad nauczycieli.
Miała być straszliwa wymiana dyrektorów, a jakoś nie ma – cieszymy się z tych co mamy.
I sama pani ministra chce uciec do Brukseli.
Rodzicom puszczają nerwy, a rządzącym nie. Ładnie to tak ? To może jeszcze po 1500 zł za – nie odbycie się egzaminu każdemu rodzicowi, a nauczycielom „figę z makiem”.
I gratis wstęp wolny do wybranej szkoły średniej. Każdemu, który się ubiega.
@lusia24
24 marca o godz. 20:16
Pod poprzednim tekstem @Optymatyk był przeciw blokowaniom bo on się uczy od takiej dyskusji. Traz jestem ciekaw, czego się nauczył. Może by tak napisał. Ja się wyłączam. Po co mi prokurator.
„kwant25
24 marca o godz. 22:24 263063
Płynna Rzeczywistość
24 marca o godz. 22:09 263061
W sumie to jednak w licach – w skali kraju – strajk cieszy się mniejszą popularnością niż w podstawówkach?
Masz rację. I to właśnie daje do myślenia. Moje wnioski :
1. Płace to drugorzędny problem
2. Problem rzeczywisty – jak uczyć w klasie , w której jest 3 Aspergerów, 7 z zaburzeniami zachowania i 10 niedostosowanych społecznie, a na dodatek jeden autysta ?”
ad.2
Po zsumowaniu: w klasie 25 osob., 21 uczniów z orzeczeniami o dysfunkcjach, czyli uczniów mających rodziców spryciarzy. Mojemu uczniowi odmówiono orzeczenia, gdyż „jest inteligentny, a wśród dyslektyków takich nie ma”
ad.1 Jeżeli dla uczniów z orzeczeniami zostaną utworzone odrębne placówki to 500 zł podwyżki wystarczy?
Zaczynają się „listy od uczniów”- na jakiejś stronie (nie mogę teraz znaleźć- albo GW, albo Wp) był list gimnazjalisty, który „popiera strajk nauczycieli”.
Dzisiaj na Onet.pl list maturzysty z „renomowanego liceum z Krakowa”:
kobieta.onet.pl/kiedy-slysze-te-prosby-protesty-o-podwyzki-to-sie-we-mnie-gotuje/y615wrf
Na miejscu MEN powiedziałbym działaczom ZNP i Solidarności – najpierw dogadajcie się między sobą, uzgodnijcie wspólne stanowisko to wtedy można rozpocząć negocjacje.
Bo na razie słyszę tylko o podwyżkach i co dalej ?
Ma zostać tak jak jest ?
Poza nielicznymi głosami nie widzę tu konstruktywnych propozycji REFORMY systemu oświaty.
A przecież cały proces edukacji składa się z kilku etapów – każdy z nich ma inne cele, wymaga innych programów i metod.a w konsekwencji różnych kwalifikacji nauczycieli.
Z braku nauczycieli w szkole podstawowej zatrudniono emerytowaną polonistkę z liceum i dano jej klasę IV – kompletnie sobie nie daje rady bo co innego młodzież 16-19-letnia a co innego 10-letnie dzieciaki. Zresztą zawsze nauczyciele przedmiotów z klas starszych unikali jak mogli pójścia na zastępstwu do nauczanie początkowego, gdyż jak twierdzili, nie posiadają stosownych kwalifikacji. Natomiast nauczyciele nauczania początkowego nie mieli problemów z zastąpieniem kolegów w starszych klasach.
Choćby to świadczy, iż nie można wszystkich nauczycieli traktować „na równo”.
Rację maja Japończycy, że pod względem wynagrodzeń preferują właśnie nauczycieli nauczania początkowego.
Krzysztof Cywiński – może nie od razu oddzielne placówki ale indywidualne podejście i praca w małych grupach. W końcu gdy dorosną to biedą funkcjonować w społeczności takiej, jaka jest a nie będzie się tworzyć dla nich rezerwatów.
@kaesjot
„Poza nielicznymi głosami nie widzę tu konstruktywnych propozycji REFORMY systemu oświaty.”-bo nie ma.
Marzenie:
– klasy maksymalnie 24-osobowe (im mniejsza, tym lepsza nauka i dla ucznia, i praca dla nauczyciela
– 5 godzin w w systemie z podstawowych przedmiotów egzaminacyjnych, czyli np. j.polski, matematyka, j.obcy; minimum 2 godziny z pozostałych przedmiotów egzaminacyjnych (teraz: np. z biologii czy fizyki po ….1 godzinie mają np. gimnazjaliści, a zdają te przedmioty na egzaminie i potem na maturze)
– korekta listy lektur z języka polskiego (konieczna od wieeeelu lat, a żadnej sensownej zmiany nie widać, o liście lektur z j. polskiego po 8 klasie nie wspomnę)
– ograniczenie papierologii , bo fakt- dokument wszystko ogarnie, ale nadmiar papierów przytłacza).
Panowie Gekko i belferxxx walkę o godność polskiego nauczyciela sprowadzają do żądań płacowych. Nadto Gekko z błazenskim poczuciem humoru, krytykuje uczących. Z wiekszym taktem czyni to autor sążnistych wpisów, dzieląc się z nami prostymi receptami uzdrowienia oświaty. Odnoszę wrażenie,że panowie nie znają belferskigo trudu, ani dzisiejszych, szkolnych realiów. Czyżbyście pamiętali szkołę z perspektywy ,,oślej ławki,, lub klasowego kąta? Zapewniam,że dzisiaj inne są realia, rodzice nie są potulni, ani ich pociechy. I wcale nie chcemy wracać do tamtych czasów. Pragniemy.szkół innych, przyjaznych dla ucznia, umożliwiających nam dobre warunki pracy na miarę czasów, w jakich żyjemy. Dziś odbędą się ważne rozmowy. Obecność premiera będzie wykładnikiem wagi,jaką przekładają rządzący do szeroko pojętych problemów oświaty.
@Ino
„Belfrrxxx!!!” z modyfikacjami vel JohnnyKowalsky vel Lech Kagan etc. a ja „belferxxx” (od lat!) to dwie RÓŻNE osoby !!! 😉
Anna,
Program-minimum zacny, ale do czego to się zsumuje? Czy dnia wystarczy?
Do tego programu dodałbym jednak rozluźnienie zewnętrznej kontroli bieżącej, czyli zmniejszenie szczegółowości programów i danie nauczycielom większej swobody w sposobach ich realizacji („programy autorskie”). W szczególności na j. polskim kanon lektur obowiązkowych powinien zostać okrojony, kanon lektur zalecanych – rozszerzony, w tym o lekturę „wybraną przez nauczyciela”, a matura powinna być ustawiona tak, by nie sprawdzać samego faktu znajomości lektur, być może poza absolutnym minimum.
@kwant
Ten sam uczeń, który na matematyce jest sawantem, na innych przedmiotach, w tym na j. polskim zwykle jest „darem losu”, czyli nauczycielskim koszmarem. To co, do zawodówki z nim?
Prawdopodobnie w szkołach podstawowych potrzeba nie tyle wziętych matematyków, biologów etc., co pedagogów. To zaś wymagałoby odwrócenia do góry nogami systemu kształcenia nauczycieli.
8-letnia podstawówka te problemy tylko wzmocni.
Belferxxx,przepraszam i pozdrawiam. Trola nie!
@kaesjot
Proponuję, według Twojej teorii, matematyka z IV klasy SP do maturalnej matfizu w LO … 😉
Od projektów reformy jest nie Solidarność czy ZNP, a ministerstwo. Gdyby to związki zawodowe miały reformować system edukacji, oznaczałoby to, że Polska jest na skraju bankructwa i załamania politycznego, jak w 1989 r.
Taktycznym problemem rządu nie są nie nauczyciele, ale kolejne grupy zawodowe, które sukces nauczycieli mogłyby potraktować jako zachętę do wystąpień we własnej sprawie. Problemem strategicznym jest zaaplikowanie przez Kaczyńskiego „przyspieszenia” nie tylko w polityce, ale i gospodarce bez rozeznania elementarnego faktu, że to rząd jest największym pracodawcą w kraju, a więc to „przyspieszenie” dotyka rząd w nie mnejszym stopniu niż pracodawców. Chore kolano, czyli brak decyzyjności i samodzielności ministrów (poza sławetnym Antkiem), nie ułatwia tego biegu. Swoje dokłada Unia, która wysysa zdolnych, rzutkich i bez pleców. Nie patrząc, czy mają aspergera. My w zamian budujemy aquaparki.
Płynna Rzeczywistość
25 marca o godz. 8:50
„Prawdopodobnie w szkołach podstawowych potrzeba nie tyle wziętych matematyków, biologów etc., co pedagogów.”
Nie „prawdopodobnie” tylko na pewno !!!
Nie polonistów, matematyków itp ze specjalizacją nauczycielską lecz NAUCZYCIELI ze specjalnościami kilku, 2-3 pokrewnych przedmiotów.
Przecież w szkole podstawowej nie jest potrzebna akademicka wiedza przedmiotowa.
Mnie w szkole podstawowej absolwent Liceum Pedagogicznego uczył matematyki, fizyki, wf-u i śpiewu. Dodatkowo prowadził SKS i szkolny chór.
W sprawie reform:
– Czy w podstawówce powrócić do lekcji „przyroda” czy jednak od samego początku realizować biologię, chemię, fizykę, geografię?
– Jaka jest funkcja szkoły??? Moim zdaniem szkoła powinna gwarantować szkołom wyższym / pomaturalnym-minimum-dwuletnim nabór na poziomie przekraczającym 50% tak, by edukacja wyższa w Polsce była powszechna.
To jednak każe się zastanowić, w jakim stopniu nauka szkolna jest propedeutyką zajęć akademickich, a w jakim – ma charakter ogólnorozwojowy. Akademicka fizyka jest potrzebna pewnie dla nie więcej niż 1000 uczniów, dwie klasy na województwo. Z chemią niewiele lepiej. Mimo to chcielibyśmy utrzymać profil podstawowy i rozszerzony. Jak one mają wyglądać?
– A może wydzielenie ministerstwa szkodnictwa wyższego było błędem? Podobno to ze strachu przed Giertychem.
– Jak wesprzeć szkołę w „zerówkach”? A może zerówki wesprzeć powszechnym dostępem do bezpłatnych przedszkoli dla 5-latków?
– etc.
Anna marzy: klasy 24 uczniow, 5 godzin zajec z najwazniejszych przedmiot (zamiast jednej)…
Po pierwsze przywrócenie bicia po łapach linijką. Mam ty na myśli przylanie linijką każdemu, kto w miejscu publicznym wypowie ‚reforma szkolnictwa’ lub określenia pokrewne. Chociaż pewnie lepszą karą byłoby walnięcie po kieszeni. Wieki temu proponowałem na tym forum i gdzie indziej wprowadzenie całkowitego moratorium na cokolwiek przypominającego reformę w szkolnictwie na lat 50.
Wyszło na moje. Nie mam z tego powodu satysfakcji. A przecież samych tylko pieniędzy, które dzięki prohibicji reformatorskiej nie zostałyby zmarnowane wystarczyłoby po 10 000 podwyżki dla każdego nauczyciela. Nie mówie już o zmarnowanym potencjale intelektualnym młodzieży na kilka pokoleń naprzód.
Teraz nauczyciele żebrzą o głupi 1000. Długo się nimi nie nacieszą – zbliża się koniec cudu dokonujących się przemian, kolonizatorzy podliczają zyski, wytyczają szlaki ewakuacji, obwarowują się w swoich libeskindach… Nie widzą dalszego powodu przekupywania mieszkańców rezerwatu Poland.
belferxxx
25 marca o godz. 8:53
Pisałem o szkole podstawowej a to , używając terminologii z przemysłu, obróbka zgrubna, wstępna.
Szkoła średnia to „obróbka kształtująca” a wyższe to „wykańczająca” czyli nadanie ” ostatecznego szlifu”.
Po każdym etapie dokonuje się kontroli i kieruje „półprodukt” tam, do czego się nadaje.
Nie weźmiesz przecież listwy z bieli świerka zaatakowanego przez korniki na meble artystyczne tylko na sztachety tymczasowego ogrodzenia albo na przeróbek na płyty wiórowe.
@Płynna nierzeczywistość
>Akademicka fizyka jest potrzebna pewnie dla nie więcej niż 1000 uczniów, dwie klasy na województwo. Z chemią niewiele lepiej. <
Ty zobacz najpierw jaki nabór mają politechniki (nie mówiąc o wydziałach ścisłych uniwersytetów!), a potem te swoje mądrości wypisuj. … 😉
Płynna Rzeczywistość
25 marca o godz. 9:15
„Jaka jest funkcja szkoły??? Moim zdaniem szkoła powinna gwarantować szkołom wyższym / pomaturalnym-minimum-dwuletnim nabór na poziomie przekraczającym 50% tak, by edukacja wyższa w Polsce była powszechna.”
I co z tego będziesz miał ???
Magistrów filologii. matematyki czy fizyki pracujących na stoiskach w Castoramie ?
A może facetowi, który wypompowuje ścieki z szamba konieczny jest co najmniej licencjat z ochrony środowiska ?
Na diabła mi wywrotka tam, gdzie wystarczy taczka !
Ty chyba naprawdę jesteś oderwany od rzeczywistości.
Brakuje zwykłych, szeregowych pracowników wykwalifikowanych, techników z praktyką.
Jeszcze ratujemy się Ukraińcami lecz gdy otworzą im granice na Zachodzie to wkrótce nie będzie u nas komu pola zaorać i obsiać, ziarna na mąkę przemielić i chleb z niej upiec.
Pojmują to Niemcy z VW i dogadali się z władzami samorządowymi i oświatowymi Swarzędza gdzie uruchomiono technikum szkolącym techników w zawodach potrzebnych w miejscowych zakładach VW ale do naszych władz oświatowych to nie dociera.
Bo w Niemczech szkoli się w poszczególnych zawodach, na poszczególnych poziomach tylu, ilu POTRZEBA a nie tylu ilu by CHCIAŁO.
Płynna (nie)Rzeczywistość
24 marca o godz. 22:20 263062
Znów kolejny, płomienny apel „klasowo uświadomionych robotników i chłopów” o wprowadzenie jedynie słusznej, bolszewickiej cenzury w celu dania odporu siłom niepokoju i imperializmu! ;-)
25 marca o godz. 8:50 263078
To rozluźnienie zewnętrznej kontroli bieżącej, czyli zmniejszenie szczegółowości programów i danie nauczycielom większej swobody w sposobach ich realizacji („programy autorskie”) itd. miałoby sens, ale NIE z obecnymi polskimi nauczycielami, zainteresowanymi tylko w swoich dochodach i przywilejach.
25 marca o godz. 9:15 263083
W sprawie reform:
- Czy w podstawówce powrócić do lekcji „przyroda” czy jednak od samego początku realizować biologię, chemię, fizykę, geografię? Odp. to pierwsze, jak bowiem przeprowadzić granicę pomiędzy fizyką a chemią? Czy Mme Curie była chemiczką czy fizyczką?
- Jaka jest funkcja szkoły? Edukacja a nie indoktrynacja oraz nie ma sensu aby szkoła miała gwarantować szkołom wyższym czy pomaturalnym nabór na poziomie przekraczającym 50% tak, by edukacja wyższa w Polsce była powszechna, jako że studia wyższe potrzebne są najwyżej 10% zatrudnionym, a w kraju z zacofaną, neokolonialną, kompradorską gospodarką, czyli takim jak współczesna Polska, to wyższe studia potrzebne są najwyżej jednemu procentowi zatrudnionych.
- Czy potrzebny jest profil podstawowy i rozszerzony z nauk ścisłych? Tak, ale nie we współczesnej Polsce, gdzie nie ma polskiego przemysłu a więc nie ma też zapotrzebowania na prawdziwą, czyli ścisłą naukę.
- Czy wydzielenie ministerstwa szkodnictwa wyższego było błędem? NIE. To jest zresztą także ministerstwo nauki. Inna sprawa, że nauki w Polsce od dawna już nie ma.
- Jak wesprzeć szkołę w „zerówkach”? A może zerówki wesprzeć powszechnym dostępem do bezpłatnych przedszkoli dla 5-latków? Dzieci kierować do szkół dopiero w wielu 8 lat, po „zerówce” w przedszkolu.
kwant25
24 marca o godz. 22:24 263063
1. Płace to jest jedyny powód obecnego belferskiego strajku.
2. Dzieci specjalnej troski powinny być przeniesione do szkół dla dzieci specjalnej troski.
3. Nikt NIE musi być nauczycielem.
24 marca o godz. 23:05 263069
A ilu sawantów i sawantek z PO uciekło już do Brukseli, z Herr Tuskiem na czele?
belferxxx
24 marca o godz. 22:45 263064
Matematycy na ogół należą do „myślących inaczej” i stąd też te problemy z matematyką u normalnie myślących ludzi. 🙁
24 marca o godz. 22:51 263066
TAK! Pełna zgoda! 🙂
belferxxx 25 marca o godz. 8:44 263077
„belfrrxxx” to jest to samo co „belferxxx”. Nie rozdwajajmy włosa na czworo! 🙂
Gekko 24 marca o godz. 22:50 263065 i 24 marca o godz. 23:04 263068
RACJA! 🙂
Kaesjot
25 marca o godz. 8:11 263074
Ja tu ciągle składam propozycje reformy polskiej oświaty, w tym wprowadzenie bonów edukacyjnych, ale jedyny odzew ze strony belfrów z ZNP, to oskarżenia o trollowanie. 🙁
25 marca o godz. 9:03 263082
TAK! 🙂
Prime 25 marca o godz. 9:26 263084 i Płynna (nie)Rzeczywistość 25 marca o godz. 8:59 263081
Wyjaśniłem już, że nauczyciele niczego realnego NIE produkują, zaś nauczyciele zatrudnieni w szkołach państwowych płaceni są z podatków, a więc obiecana przez PO podwyżka w wysokości tysiąca złotych na nauczyciela na miesiąc oznaczać musi:
- albo likwidację 500+oraz obniżkę emerytur i rent,
- albo inflację, która szybko „zje” tę nominalną podwyżkę,
- albo też zaciągnięcie kolejnego długu u zachodnich bankierów, czyli zastosowanie przez PO po raz kolejny metody Balcerowicza. 🙁
Ino
5 marca o godz. 8:41 263076
To NIE „panowie Gekko i belferxxx” a sami polscy nauczyciele, głównie ci z ZNP, walkę o godność polskiego nauczyciela sprowadzają do żądań płacowych. Poza tym, to ja jestem zawodowym nauczycielem, tyle że akademickim, któremu przegotowywanie się do zajęć (w tym prace badawcze, pisanie skryptów etc.) zajmuje znacznie więcej czasu niż nauczycielom pracującym w szkołach podstawowych i średnich, a poza tym, to ja bardzo często prowadzę zajęcia dla doświadczonych praktyków, a im, to „ciemnot” nie mogę przecież „wciskać”.
Ja też chcę szkół innych, przyjaznych dla ucznia, umożliwiających dobre warunki pracy dla nauczycieli, na miarę czasów, w jakich żyjemy. A to może zapewnić tylko proponowany przeze mnie system bonów oświatowych. Natomiast rozmowy, jakie prowadzi ZNP i belferska Nowo-Solidarność z definicji dotyczyć będą tylko podwyżek płac dla nauczycieli, a te, jak to już tłumaczyłem, oznaczać muszą albo obniżki 500+, emerytur i rent, albo też wyższe podatki dla wszystkich, albo inflację, albo też zwiększenie zadłużenia państwa polskiego u zachodnich bankierów. Czy aby na pewno o to chodzi działaczom ZNP i Nowo-Solidarności?
Ino 25 marca o godz. 8:50 263079
Przyganiał kocioł gankowi…
belfrrxxx
25 marca o godz. 10:56
„nauczyciele niczego realnego NIE produkują”
Tak samo NICZEGO REALNE$GO NIE PRODUKUJĄ :
– lekarze
– żołnierze
– strażacy
– policjanci
– bankowcy
– handlowcy i przedstawiciele
– urzędnicy wszelakiej masci
– dziennikarze
– artyści wszelakich sztuk
itd, itp.
Pozbyć się ich jako bezużytecznych i wrócić do poziomu hord wędrownych, w których każdy, wszystko sam dla siebie …..
Anna 25 marca o godz. 8:31 263075
Ja tu od dawna składam KONSTRUKTYWNE propozycje REFORMY systemu oświaty, w tym takie postulaty jak:
• - Usunięcie religii ze szkół państwowych;
• - Zakaz udzielania płatnych korepetycji przez nauczycieli szkół państwowych;
• - Uzależnienie zarobków nauczycieli od efektów ich pracy;
• - Likwidacja Karty Nauczyciela i
• -Wprowadzenie bonów oświatowych, które dadzą swobodę wybory szkoły zarówno dla nauczycieli jak i dla uczniów, w tym umożliwią m. in, realizację takich postulatów, jaki np.:
o – klasy maksymalnie 24-osobowe,
o – 5 godzin w systemie z podstawowych przedmiotów egzaminacyjnych, czyli np.
j. polski, matematyka, j. obcy; minimum 2 godziny z pozostałych przedmiotów
egzaminacyjnych,
o – korekta listy lektur z języka polskiego ,
o – ograniczenie papierologii etc.
Należy brać przykład z krajów, gdzie szkoła jest po to żeby kształcić dzieci i młodzież. W naszych realiach, gdzie szkoła jest tylko po to żeby wyżywić belferstwo, nigdy nie osiągniemy zdroworozsądkowych kompromisów. Powinien powstać program stopniowych, rozłożonych na lata podwyżek, połączony z selekcją nauczycieli. Tak żeby w przyszłości, maturzyści wychodzili ze szkół jako dojrzali, rozgarnięci ludzie, a nie znerwicowane dzieciuchy. Mam wątpliwą okazję doświadczać tego problemu na własnej skórze jako osoba prowadząca kilkunastoosobową firmę. Poziom neurotyzmu w relacjach międzyludzkich, polegającego na odgrywaniu szkolnych realiów powoduje, że ludzie funkcjonują na 10-20 procent swoich naturalnych możliwości, a ja zamiast być menadżerem zbudowanej od zera działalności, muszę bawić się w psychoterapeutę. Nauczyciel powinien być zawodem wysokich kwalifikacji i zgadza się, że powinien być na tym poziomie wynagradzany. Ale przede wszystkim powinno się to oprzeć na świadomej wizji oświaty, wynikającej z decyzji o tym w jakim kraju chcemy żyć za dwadzieścia lat. Podwyżki powinny być okazją do precyzyjnej dyskusji, o standardach wychowawczych i ich skutkach dla gospodarki. Nauczyciele chcą więcej pieniędzy w budżecie? Ok. Więc czy kształcenie dzieci na tresowane małpy jest w stanie wywołać w społeczeństwie realia skutkujące wysokimi zarobkami i adekwatnymi do nich podatkami?
Kaesjot 25 marca o godz. 11:09 263103
Odróżnij niezbędne nam wszystkim usługi niematerialne od bezproduktywnej działalności urzędasów wszelkiej maści. Lekarze „produkują” ludzi wolnych od chorób. To jest analogiczna praca jak np. praca mechanika, który naprawia zepsute maszyny. Strażacy „produkują” budynki i lasy niezniszczone przez ogień, tak samo jak rolnik „produkuje” pole wolne od chwastów. Bankowcy produkują pieniądz, bez którego nie ma mowy o współczesnej gospodarce. Żołnierze „produkują” kraj wolny od obcej okupacji. Handel jest jak najbardziej usługą MATERIALNĄ, tak samo jak transport. Dziennikarze dostarczają nam informacji i NIE są płaceni z naszych podatków, poza tymi z TVP i PR. Artystom płacimy na ogół nie z budżetu, a z własnej kieszeni. Stąd też moja propozycja, aby wprowadzić bony oświatowe, aby nauczyciele, tak samo jak inni pracownicy sfery usług niematerialnych, mieli bodźce od poprawy wydajności (NIE mylić z intensywnością) i jakości swojej pracy, tak jak np. ja, czyli nauczyciel zatrudniony w instytucji PRYWATNEJ.
belferxxx 25 marca o godz. 10:00 263087
Mamy za dużo politechnik jak na kraj bez własnego przemysłu a więc też i bez własnej myśli technicznej. Współczesna Polska jest bowiem od roku 1989 półkolonią Niemiec, krajem z zacofaną gospodarką typu kompradorskiego, opartą na eksporcie surowców i taniej siły roboczej, w której NIE ma z definicji popytu na wysoko wykwalifikowanych fachowców, a więc szkoły i uczelnie są w takim państwie tylko przechowywaniami dla tzw. rezerwowej armii pracy, czyli inaczej dla bezrobotnych. Innymi słowy szkoły są we współczesnej Polsce tylko placówkami opiekuńczymi i religijnie oraz generalnie ideologicznie-indoktrynującymi w duchu katolicyzmu rzymskiego i kapitalizmu a NIE edukacyjnymi, poza drogimi prywatnymi szkołami dla dzieci elit władzy i pieniądza, a w których nauczyciele z definicji NIE strajkują.
belfrrxxx
25 marca o godz. 11:27
Czy nie rozumiesz, że nie maiłbyś tych lekarzy, strażaków, policjantów i mnóstwa mniej lub bardziej przydatnych fachowców, gdyby nie było nauczycieli.
Kaesjot 25 marca o godz. 11:44 263111
Nie używaj proszę chwytu erystycznego „na chochoła” czyli nie dorabiaj mi „gęby”, nie oskarżaj mnie o bycie kimś, kim ja nie jestem, o głoszenie poglądów, których ja nie głoszę. Przecież ja NIE chcę likwidacji szkół i likwidacji zawodu nauczycielskiego. Ja tylko postuluję, aby wprowadzić bony oświatowe, aby nauczyciele, tak samo jak inni pracownicy sfery usług niematerialnych, mieli bodźce od poprawy wydajności (NIE mylić z intensywnością) i jakości swojej pracy, tak jak np. ja, czyli nauczyciel zatrudniony w instytucji PRYWATNEJ.
@kaesjot Jest w społeczeństwie potrzeba, żeby nauczyciele pracowali bardziej kompetentnie, zwłaszcza w sferze pedagogiki. Jest też potrzeba, żeby szkoła była dla uczniów, a nie jedynie dla jej pracowników. Skutkiem będzie zdrowsze społeczeństwo, zdolne do produktywnej współpracy i osiągania większych zarobków, co przełoży się na wpływy do budżetu. Jak przerwać to błędne koło? Warto uświadomić sobie, że znerwicowani frustraci mają małe szanse na płacenie wysokich podatków, więc środków na podwyżki dla swoich byłych belfrów, oraz belfrów swoich dzieci nie wypracują.