Nauczyciele się zwalniają
Spełniło się marzenie tych, którzy radzili nauczycielom, że jak im się nie podoba, to powinni odejść z pracy. No i odchodzą. Dzisiaj w wielu szkołach dzieci otrzymały informację, że będzie nowy plan, ponieważ nauczyciel się zwolnił i ktoś inny będzie uczył tego przedmiotu.
To nowość, gdyż początek stycznia to nie jest czas ruchu kadrowego w szkołach. Takie rzeczy mają miejsce dwa razy w roku: po pierwszym półroczu (rzadziej) i po wakacjach (najczęściej). Jeśli więc znaleźli się nauczyciele, którzy nie czekali do końca półrocza, znaczy, że dłużej nie mogli wytrzymać. Atmosfera w pokojach nauczycielskich jest bardzo napięta.
Ludzie życzyli sobie dzisiaj w związku z Nowym Rokiem, abyśmy wytrzymali w szkole, abyśmy przetrwali nędzę, rozpoczęli strajk i go wygrali. Z podziwem opowiadano o tych, którzy rzucili na biurko dyrekcji prośbę o rozwiązanie umowy. Reszta nie wie, co robić. Najstarsi usprawiedliwiają się, że zostają, bo emerytura niebawem. Radzą młodym, aby uciekali ze szkoły, ponieważ dla ambitnego, zdolnego i zaangażowanego pracownika nie ma tu przyszłości. Tylko degrengolada.
Ktoś może powiedzieć, że jak się nie podoba komuś miejsce pracy, to niech się zwolni. No to się zwalniają. Dzieci w szoku. Która to już zmiana nauczyciela w tym roku szkolnym?
Komentarze
Wzięli sobie radę Komorowskiego do serca? O płacach nauczycieli decydują ich byli uczniowie i wychowankowie…
Dzieci? Nie wiedzieli, na co się godzą, podpisując umowy? Przecież tu od niemal 70-lat zawsze tak samo: nauczyciel to parias. Skoro wiadomo, to na co liczyli? Na cud? Na konia białego Tuska? Na wszystkich ministrów, prezydentów, premierów, którzy zawsze ich mieli w d…?
A skoro wiedzieli przed podpisaniem umowy, że będą pariasami, to nie powinni podpisać, bo nie chodzi o nich, a o uczniów.
Świat nie zwalnia… z posad, on je rucha
–
Wbrew, oczywiście, wpisowi szkolnemu i opinii nauczycieli, o żadnych zwolnieniach w biegu nie ma mowy, świat pędzi do przodu, mamy już 2019.
Także nauczyciele przecież, zwłaszcza ci prawdziwi (czyt: żyjący w prawdzie) nie muszą rzucać zwolnieniami skąd ich ród, czyli na biurka.
Godnej i dobrze płatnej pracy w szkołach nie brakuje i kto zgrabnie uczy się ruchów (ruchy!) z posad, w rytm i w kierunku bryły gumna nadwiślańskiego, może skorzystać np. z takich ofert:
„Warsztaty multimedialnego katechety kreatywnego w ramach naszej Akademii Profesjonalnego Katechety to rozwijanie umiejętności podczas mini-warsztatów, dzielenie się doświadczeniami, poznawanie nowoczesnych narzędzi, tańce integracyjne, tworzenie pomocy multimedialnych…”
[autentyk, do znajścia se w sieci]
Kto więc w szkole mądrości nabiera (a nie uczniów), nic nie rzuca, lecz rzuca się na kursa, by objąć w powyższej roli etaty porzucone pełną garścią.
Jak mi wiadomo, odpowiednia poprawka do ustawy (o uprawnieniach katechetów) a także wzory darowizn całych szkół (wraz z inwentarzem) na łono KK są już w drodze do legislacji.
Na nowy rok wypada więc życzyć:
szczęść Boże, bo głupi kto betony orze.
I coś tam jeszcze, na drogę.
😉
–
PS Dla nauczycieli: to wpis satyryczno-ironiczny z elementami werystycznymi plotki środowiskowej, uwiarygodnionej oficjalną demencją wprost z ul. Jana Chrystusa Sz. 😉
Gekko
3 stycznia o godz. 2:11 259619
Pozdrówka od ateizmu lewicowego prezydenta RP podpisującego Konkordat. Obrady maglalenkowe natomiast są nieco trochę sceptycznie pozytywne.
I dobrze, że nauczyciele się zwalniają, gdyż jest ich dziś w Polsce zdecydowanie za dużo w stosunku do realnego na nich zapotrzebowania. Natomiast ten wymarzony przez Pana Gospodarza strajk nauczycieli zakończy się, podobnie jak np. strajk kontrolerów ruchu powietrznego w USA, utratą przez nich pracy i prywatyzacją oraz komercjalizacją systemu – w przypadku Polski systemu szkolnictwa. A po prywatyzacji, to rynek będzie decydować ilu i jakich nauczycieli potrzebuje dana szkoła i będzie on bezwzględnie eliminować złych nauczycieli, tak jak dziś eliminuje on np. złych tokarzy czy dekarzy.
W szoku to będą więc niedługo nauczyciele, kiedy wreszcie życie nauczy ich, jaka to jest realna dola ludzi pracy w realnym kapitalizmie, o który przecież ci nauczyciele tak bohatersko walczyli w latach 1980-tych.
Zwalniają się i będą się zwalniali. I nie chodzi nawet o płace. Chodzi o możliwość realizacji tematu w czasie lekcji. Nikt z nas nie przewidywał , że szkoły podstawowe staną się szkołami integracyjnymi, a gimnazjów nie będzie. Nikt nie przewidywał, że władze postawią na nauczanie specjalne w szkole dla wszystkich. Mam nadzieję, że rodzice w końcu przejrzą na oczy i dotrze do nich, że klasa do której chodzi ich dziecko nie jest już klasą z czasów gdy oni chodzili do szkoły, lecz klasą integracyjną i lekcja nie wygląda już jak lekcja, ale parodia lekcji. I zaklinanie rzeczywistości nic nie da, upośledzenie umysłowe nie integruje się . Mąż, który jest inżynierem nie stanie się lekarzem, bo śpi z żoną lekarką.
Ryszard Kubaszko 2 stycznia o godz. 21:47 259616
Tylko gdzie oni znajdą pracę ze swymi kwalifikacjami, a raczej z ich brakiem? Ale przecież zawsze mogą przeżyć, zgodnie z poradą posła PO Stefana Niesiołowskiego (nota bene eksperta od pasożytów), na mirabelkach i szczawiu z nasypów kolejowych, jeśli tylko gmina i PKP PLK im na to pozwoli.
Natomiast o płacach nauczycieli decydują ich byli uczniowie i wychowankowie tylko w skomercjalizowanym systemie edukacji, opartym na mechanizmach rynkowych, które bezwzględnie eliminują złych nauczycieli, tak jak dziś eliminują on np. złych tokarzy czy dekarzy. Natomiast w obecnym, zbiurokratyzowanym systemie edukacji, płace nauczycieli nie mają żadnego związku z efektami ich pracy (a raczej jej braku) i tu leży pies pogrzebany…
Kwant25 3 stycznia o godz. 11:01 259623
Otóż to. Jedyna rada to jest więc prywatyzacja i komercjalizacja szkolnictwa w drodze wprowadzenia w nim systemu bonów oświatowych (edukacyjnych), jako iż tylko wtedy wszyscy rodzice, niezależnie od swoich dochodów i majątku, będą mogli wybrać szkołę, do której poślą oni swoje dzieci i będą także decydować o poziomie edukacji, np. nie zgadzając się, aby ich dzieci uczęszczały do tzw. klas integracyjnych, gdzie z definicji poziom nauczania musi być bardzo niski, dostosowany do poziomu najbardziej upośledzonego umysłowo ucznia. A wiadomo przecież, że idea klas integracyjnych ma na celu tylko i wyłącznie obniżenie jakości edukacji, gdyż tak samo jak nikt nie stanie się lekarzem przez przebywanie z mężem czy żoną medykiem, to żaden imbecyl czy debil nie stanie się normalnie rozwiniętym osobnikiem przez przebywanie w towarzystwie osobników normalnie rozwiniętych umysłowo.
Kwant25, część nauczycieli zawsze zmieniała pracę. Nawet zabojca księdza Popiełuszki, mgr uczący matematyki. Dzisiaj nie tylkodo służb mundurowych. Łatwo znajdzie robotę poza szkołą młody informatyk niż polonista. Zgodzę się z celnym, pełnym humorem Twoim ostatnim zdaniem. I właśnie swiadomosc niepewnej perspektywy dalszego życia zawodowego wstrzymuje wielu przed odejsciem ze szkoły a nawet w uczestnictwie w akcji strajkowej
Odnosnie realizacji tematu podczas lekcji. To zależy od nauczyciela,jego osobowości,cierpliwości, wypracowania wpływu na dyscyplinę klasy. Wiem,że uczniowie potrafią zaszczuć belfra, który chce zostać sam ze swoimi problemami,bo nie czuje wsparcia grona pedagogicznego. Tutaj kłania się sytuacja z Torunia. Nie można zwalac wszystkiego na deformę szkolnictwa,chociaż wyrządziła wiele złego. I jeszcze odnosnie rodziców. Sytuacja, o której piszesz może dotyczyć wielu klas. Ale są rodzice,których dzieci są w szkołach,gdzie.nie ma sytuacji patologicznych. Tak jest w placówkach z wyższej półki. Są takie szkoły.
Ino 3 stycznia o godz. 11:51 259627
Skąd wiesz, kto zabił Popiełuszkę? Wierzysz (ufasz) rezultatom śledztwa przeprowadzonego w czasach PRL-u przez wiadome służby? Przecież cała ta sprawa (afera) z Popiełuszką do dziś nie jest do końca jasna, jako iż był on przecież bardziej niewygodny dla episkopatu niż dla ówczesnych władz RP (wówczas Ludowej, choć bardziej z nazwy niż z natury).
Poza tym, to przeciętny nauczyciel informatyki nie znajdzie dziś pracy w swoim wyuczonym zawodzie poza szkołą, gdyż jedyne na czym się on(a) zna to tzw. graphic interface systemu Windows oraz programy typu Word czy PowerPoint, a to jest przecież zdecydowanie za mało, aby pracować w sektorze prywatnym jako informatyk, jako iż te umiejętności posiada dziś prawie każdy urzędnik, nawet w administracji państwowej czy samorządowej.
Oczywiste też jest więc, że to głównie świadomość tego, że nie znajdą oni żadnej pracy lepszej nic kasjer(ka) w „Biedrze” czy też innym Lidlu, wstrzymuje ogromną większość nauczycieli przed odejściem ze szkoły i w uczestnictwie w akcji strajkowej – nawet tak tchórzliwej, zamaskowanej i „niewinnej” jak branie lewych zwolnień lekarskich.
Odnośnie zaś realizacji tematu podczas lekcji, to oczywiście że zależy to głównie od autorytetu nauczyciela, jego wiedzy, osobowości, cierpliwości etc. Ale jak to mawiał tow. Wiesław, tak krawiec kraje, jak mu materii staje, a więc nawet najlepszy nauczyciel nie poradzi sobie z klasą rozwydrzonych tumanów, niezainteresowanych w zdobywaniu kwalifikacji, jako iż mają oni przykład w domu, że nie trzeba mieć wykształcenia, aby mieć pieniądze na tanie wino i tanie papierosy.
I oczywiście, że są dziś w Polsce rodzice, których dzieci są w szkołach, gdzie nie ma sytuacji patologicznych. Ale tak jest przecież tylko w nielicznych przecież placówkach z tzw. wyższej półki, na ogół w wielkich miastach, w najlepszych ich dzielnicach, w szkołach dla potomstwa elit. Ale przecież taką renomowaną szkołę średnią (liceum Batorego) ukończył obecny prezes NBP i jak widać, nie wyniósł on z niej żadnych kwalifikacji moralnych czy też naukowych (merytorycznych), jako że całą swoja karierę zbudował on na znajomościach i układach. Ale jeśli tego ma uczyć dobra szkoła, to ja już wolę system bez szkolnictwa, przynajmniej takiego, jakie mamy dziś praktycznie na całym świecie.
Ino 3 stycznia o godz. 11:51 259627
Powinno być oczywiście:
Oczywiste też jest więc, że to głównie świadomość tego, że nie znajdą oni żadnej pracy lepszej NIŻ kasjer(ka) w „Biedrze” czy też innym Lidlu, wstrzymuje ogromną większość nauczycieli przed odejściem ze szkoły i w uczestnictwie w akcji strajkowej – nawet tak tchórzliwej, zamaskowanej i „niewinnej” jak branie lewych zwolnień lekarskich.
Jk, przyjmijmy,ze nauczyciel matematyki jednego z łodzkich techników nie zabił tego ksiedza. Ale faktem jest, że w latach siedemdziesiątych wstąpił do sb.ale nie w tym problem. Lecz nie zgadzam się, że nie możemy poradzić sobie z rozwydrzoną,jak piszesz,bandą tumanów. Jak tak ich.nazwiesz,wówczas wykopią ciebie z klasy. Są jednakże sposoby. O niektórych,sprawdzonych pisalem w artykule Dyscyplinowanie trudnej klasy (Problemy opiekuńczo-wychowawcze ,nr 1 z 2008r) belfer nie może się bać, ani głupiego ministra,ani.agresywnego młodzianka,mówiącego: skocz mi na chuja.
Inno(centy) 3 stycznia o godz. 14:41 259630
Panie Marku, tu nie chodzi przecież o to, kim był ów „ślepy miecz”, ale czyja to była „ręka”, która zabiła, a raczej spowodowała zabicie tegoż księdza: O! rękę karaj, nie ślepy miecz! – Kornel Ujejski „Chorał”.
A tego, to do dziś nie wiemy, podobnie jak z wieloma innymi zabójstwami na tle politycznym (np. zabójstwo prezydenta Kennedy’ego czy też premiera Palme’go albo generałów Rozwadowskiego i Papały).
Panie Marku – c.d.
Co do owej rozwydrzonej bandy tumanów. Pamiętam, że za czasów tego wstrętnego PRL-u, to jeśli jakiś uczeń rozrabiał na lekcji, to nauczyciel go wyrzucał z klasy i przypominał, że następnym razem to taki rozwydrzony gnojek wyleci ze szkoły, jako iż nikt nie musi przecież ukończyć szkoły. Edukacja jest bowiem w Polsce co prawda obowiązkowa do 18 roku życia (Konstytucja RP artykuł 70 punkt 1), ale w tym samym punkcie mamy wyraźnie napisane, że sposób wykonywania tegoż obowiązku określa ustawa i nie ma tam nic o prawie ucznia do ukończenia jakiegokolwiek szczebla edukacji, a jest tam tylko o powszechnym obowiązku pobierania nauk przez nieletnich.
Ponadto, to przypominam, że w owym artykule 70 Konstytucji RP stoi „jak byk” napisane, że:
3. Rodzice mają wolność wyboru dla swoich dzieci szkół innych niż publiczne. Obywatele i instytucje mają prawo zakładania szkół podstawowych, ponadpodstawowych i wyższych oraz zakładów wychowawczych.
4. Władze publiczne zapewniają obywatelom powszechny i równy dostęp do wykształcenia. W tym celu tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów i studentów.
Tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, poza konserwatyzmem, ślepotą umysłową i egoizmem nauczycieli oraz administracji szkolnej, aby wprowadzić w Polsce ów proponowany przeze mnie system bonów edukacyjnych (oświatowych), jako iż będzie on całkowicie zgodny z Konstytucją RP, a szczególnie jej artykułem 70 – zarówno z punktem 1 głoszącym, że każdy ma prawo do nauki, ja też z punktem 2 głoszącym że nauka w szkołach publicznych jest bezpłatna oraz z punktem 3 głoszącym, że rodzice mają wolność wyboru szkół dla swoich dzieci a szczególnie zaś z punktem 4 głoszącym, że władze publiczne tworzą i wspierają systemy indywidualnej pomocy finansowej i organizacyjnej dla uczniów.
Panie Marku – dokończenie:
Widzę też, że boisz się Acan „trudnych” uczniów, a to znaczy, że przegrywasz nimi już na samym początku. Jednym pewnym sposobem na zdyscyplinowanie uczniów jest przecież tylko możliwość usunięcia ich z klasy, a także i ze szkoły, ale nie z systemu edukacji. Tu kłaniają się metody stosowane od lat w wojsku - krnąbrnego rekruta nie wyrzuca się z wojska, a tylko kieruje się go do kompanii karnej, gdzie tak mu „dadzą w kość”, że po powrocie do swej macierzystej jednostki będzie on wzorem zdyscyplinowania dla pozostałych żołnierzy. I ten właśnie system kar i nagród należy wprowadzić w szkolnictwie – szkoły specjalne dla tzw. trudnych uczniów, ale nie dla umysłowo ociężałych, gdyż edukacja tych ostatnich nie ma dziś przecież sensu, skoro niebawem zabraknie pracy nawet dla osób ze średnią inteligencją, jako iż zastąpi ich inteligencja sztuczna (automaty, w tym szczególnie skomputeryzowane, czyli inaczej roboty i „bezludne” linie produkcyjne a nawet i całe fabryki a niedługo też gospodarstwa rolne).
Natomiast nauczyciel musi bać się ministra i pozostałych swoich przełożonych, jako że inaczej, to będziemy mieć w szkole anarchię czyli sytuację taką że w szkole rządzą rozwydrzeni uczniowie, nauczyciele udają, że tego nie widzą i udają, że pracują a dyrekcja nie ma żadnej realnej władzy – ani nad nauczycielami, ani też nad uczniami.
Tak więc za odzywkę typu „skocz mi na chuja”, to uczeń powinien być natychmiast przeniesiony do szkoły specjalnej dla trudnych uczniów, a jego rodzice pozbawieni praw rodzicielskich i odpowiednio ukarani, na początek finansowo, za niewłaściwe wychowanie potomka. Z kolei nauczyciele, wyłudzający nienależne im zwolnienia lekarskie powinni być dyscyplinarnie wyrzucani z pracy. Jak to mówią Niemcy – porządek musi być, gdyż inaczej, to mamy chaos i anarchię, a w takich warunkach to przecież prawidłowe funkcjonowanie szkoły nie jest możliwe.
P.S. Artykuł pod tytułem „Dyscyplinowanie trudnej klasy” znalazłem w piśmie „ Problemy Opiekuńczo–Wychowawcze”, ale w numerze 9 z roku 2010.
Ontario – jak u ciebie w gminie z transportem publicznym?
http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24328128,przewoznicy-likwiduja-polaczenia-autobusowe-rekordowe-wykluczenie.html#s=BoxMMtImg1
A jednak!
http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,24327808,protest-nauczycieli-w-jednym-z-poznanskich-liceow-nauczyciele.html#s=BoxWyboImg3
janadam48 3 stycznia o godz. 19:09 259639
Wybrane głosy w dyskusji:
szym03.01.2019, 11:28
Uczniowie nie są niczemu winni, nauczyciele wzięli ich jako zakładników. Słabo.
ilenka5003.01.2019, 12:04
Ministerstwo zawiniło, a nauczyciele odgrywają się na uczniach. Nie ma to jak właściwie wybrać adresata protestu.
edita03.01.2019, 12:08
szczerze? dla mnie to jest moralnie naganne. ja rozumiem protesty etc, ale….
1. nauczyciele krzywdza w ten sposob uczniow. nie rzadzacych. to jest pierwszy i podstawowy punkt. po tym co zrobili, nie ma maja zadnych praw wymagac od uczniow czegokolwiek. tez moga wstac i wyjsc z zajec w ramach protestu. tak konczy sie takie dawanie przykladu. wstyd dla nauczycieli.
2. jesli chodzi o branie L4 przez nauczycieli – tak samo moralnie naganne, jak przerwanie matur. jawne i czyste oszukiwanie uczniow, rodzicow, spoleczenstwa. do tego ciagniecie kasy z naszych kieszeni. nauczyciele nie sa zadna uprzywielejowana grupa i mam nadzieje, ze ZUS w koncu sie wezmie za te zwolenienia, bo to jest jawna kpina. prostest, strajk owszem – ale nie w taki sposob!!!! czego ucza uczniow??? oszukiwania? brania lewych zwolenien?? to niech potem nie maja pretensji, jak uczniowe robia ich w bambuko!
3. zadania podwyzek… hmmm… mam kilku znajomych nauczycieli i pewnie zaraz bardzo sie oburza, ale moze przeczytaja do konca i zrozumieja w czym rzecz. otoz sa nauczyciele i ”nauczyciele”. sa tacy, ktorzy sa nauczycielami i pedagogami z powolania, chce im sie, sa zaangazowani, doksztalcaja sie, przekazuja uczniom pasje, zachecaja do poszerzania wiedzy, ich uczniowie chca i lubia sie uczyc, odnosza sukcesy. i sa tacy, ktorzy maja w dupie, jada z raz przygotowanych konspektow, odbebniaja lekcje, maja w nosie czy uczen rozumie, nie zachecaja, zatrzymali sie na etapie wlasnego dyplomu. naprawde uwazcie, ze i jedni i drudzy zasluguja na podwyzki? NIE! ci drudzy zasluguja na kopa w dupe i wylot z roboty, tak jak w kazdej innej firmie! nie ma czegos takiego jak „nalezy mi sie podwyzka, bo mam taki staz”. ci pierwsi nauczyciele tak, jak najbardziej i oby takich bylo jak najwiecej. problem w tym, ze oni wlasnie sa w mniejszosci. w zwiazku z czym tego typu prostestu nie maja sensu i racji bytu, bo nie wszystkim nalezy sie po rowno. „kazdemu wedle zaslug” – to jest bardzo madry tekst.zaczac od wprowadzenia rzetelnej i prawdziwej oceny nauczycieli, ktora pozwoli wylawiac tych prawdziwych i ich wlasnie nagradzac!!! i tu mam nadzieje, ze znajomi zrozumieli, bo cale szczescie naleza wlasnie do tej pierwszej grupy :)
Jay200403.01.2019, 13:26
Żenada! Takie będą losy rzeczpospolitej jakie młodzieży chowanie! Ciało pedagogiczne dało ciała. Jeszcze raz żenada!!!
arawin32103.01.2019, 12:21
Cytat: ” jedna z nauczycielek powiedziała, że obecna sytuacja wymaga radykalnych wyrazów sprzeciwu.”
Ja oczywiście rozumiem, że nauczyciele tak jak inny obywatele naszego kraju, mają prawo do politycznych demonstracji i protestów przeciwko rządowi RP, ale nie rozumiem, dlaczego polityczne porotesty są organizowane w miejscu pracy czyli w szkole.
Przecież wielokrotnie słyszałem od środowisk nauczycielskich, że szkoła nie jest miejscem do urzadzania politycznych protestów, a tu proszę bardzo, okazało się, że w poznańskim liceum szkoła jest jak najbardziej miejscem do urządzania politycznych manifestacji.
Jestem ciekawy co na ten temat mają do powiedzenia władze miasta czyli pracodawca nauczycieli i kuratorium oświaty.
osttt03.01.2019, 12:50
Dlaczego nie jestem w stanie poprzeć protestu nauczycieli w jakiejkolwiek formie? Ponieważ to postępowanie nauczycieli wobec uczniów jest w dużej mierze odpowiedzialne za gnój, w jakim się obecnie znaleźliśmy. Zaczynając od tego, jakim cudem po kilku latach lekcji historii mamy do czynienia z takim wzrostem nacjonalizmu i faszyzmu? Bo szkoła nie uczy myślenia. We współczesnej szkole to główne utrudnienie w procesie edukacyjnym (i proszę nic mi nie mówić o programach nauczania narzuconych z góry – koniec mojej edukacji szkolnej przypadł na połowę lat 80. i wiem, co wtedy dla nas robili nauczyciele). Takie postępowanie jak dziś nauczycieli Marynki uczy tylko jednego – ten kto ma władzę nie musi się liczyć z nikim, w swojej walce o własny dobrobyt można stosować każde, nawet bardzo brzydkie chwyty (po co urządzili ten cyrk z wpuszczaniem do sali, rozdawaniem kart etc? – to po prostu znęcanie się). Nauczyciele nagminnie nie przestrzegają praw, które mają uczniowie, ani tych zapisanych w ustawie, ani tych w statutach szkolnych. Uczą w ten sposób, że przestrzeganie prawa obowiązuje tylko słabych, władza może wszystko. Efekt: pis u władzy, obecny minister cyfryzacji i generalny brak poszanowania dla prawa. Szkoła polska, jako motor deprawacji obywatelskiej powinna zostać zaorana, a towarzystwo nauczycielskie postawione przed rzecznikiem dyscyplinarnym (komisją weryfikacyjną) i rozliczone z zaniedbań, lekceważenia przepisów i uczniów.
Można mnie hejtować, ale to i tak nie zmieni tego, jak ogromna rzesza nauczycieli jest postrzegana przez rodziców uczniów.
szulaj03.01.2019, 13:33
Pani minister i reforma są beznadziejne, to fakt. Z drugiej strony nauczycielom należy się podwyżka 100%, ale jak będą pracować 40, a nie 20 godzin tygodniowo i będą mieli urlop tej długości jak wszyscy. Na razie obie strony mają sporo za uszami. Ciekawe dlaczego PiS nie bał się utraty głosów 400 tyś nauczycieli szkół podstawowych i średnich?
Lasentinelle03.01.2019, 13:37
Liceum imienia św. Marii Magdaleny?! Czy to szkoła świecka czy kościelna?
parazydek03.01.2019, 14:55
LO św. Marii Magdaleny? Co to za twór, liceum ogólne czy teologiczne?
@JK Dlaczego na Belferblogu odpowiasz na posty z innej gazety?
janadam48 3 stycznia o godz. 21:57 259644
Cytuję opinie na wywołany przez Ciebie pod-wątek dotyczący Liceum imienia św. Marii Magdaleny. 😉
Najbogatsza część Warszawy ma tak:
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,24327218,jest-przedszkole-nie-ma-chetnych-do-pracy.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Warszawa_Wyborcza&fbclid=IwAR1m4w5XMadnGVAnYArZ0Ck31F5DhJeGa8s2uuQQY_rZOEHRR82a4ZxWAl4
Belfer
Ile naprawdę płacą, jakie oferują warunki pracy i jakie mają wymagania?
Belferxxx 4 stycznia o godz. 0:40 259650
Odpowiedź masz tu:
Azzo 03.01.2019, 10:41
„Z tytułem licencjata, a najlepiej magistra.” Plus rumuński perfekt 🙂 . No cóż, wymagania ogromne, a pieniądze marne. Trzeba albo wymagania obniżyć, albo pieniążków dołożyć.
Szerzej na gten temat np. tu: „partia_niewidzialnych”
Nie wierzę w jakąkolwiek zdolność sprawczą ani tych, co byli tu przed 1939, ani tych, którzy w wyciągniętych swetrach „przejęli władzę” w 1989. W latach 1945-1989 pozwolono Polakom budować własne państwo. Powstało wtedy 90% dróg, po których jeździmy, 90% szkół, do których chodzimy, 90% szpitali i ośrodków, w których się leczymy, 90% bibliotek, z których wypożyczamy książki, 90% teatrów, które odwiedzamy, 90% mieszkań, w których mieszkamy w ogóle 90% wszystkiego, co ma jakiekolwiek realne znaczenie dla życia na poziomie powyżej niezelektryfikowanej lepianki. Że na szczycie była banda sku…synów? Była. Ale musiała czymś się „obronić”, żeby dalej być. I dlatego dopuściła do zarządzania (nie rządzenia) państwem inteligencję (jednak bardziej „praktyczną” niż obecnie: raczej inżynierów niż socjologów). Skutek był dobry – z tego, co udało się osiągnąć przy narzuconym siłą niewydolnym systemie ekonomicznym i niemal zerowych zasobach innych niż ludzkie, korzystamy do dziś. Po 1989 nikt już inteligencji „praktycznej” nie musi dopuszczać ani do rządzenia, ani do zarządzania. Jedyni, jacy trafiają na świeczniki, to absolwenci socjologii, historii, dziennikarstwa czy „stosunków międzynarodowych” (tak, nawiązuję do tego wymoczka). Czas po 1989 uważam za okres upadku państwa. Ze 100 tysięcy urzędników zrobiono 700 tysięcy. Z kilkunastu tysięcy szkół kilka tysięcy zlikwidowano. Szpitale te co stały, nadal stoją, a zbudowanie jednego nowego jest jakimś nieprawdopodobnym osiągnięciem „ze środków unijnych”. Za to po powiatach polikwidowano wszystkie, które się dało. Transport publiczny poza dużymi miastami przestał istnieć praktycznie całkowicie. Samorządy teoretycznie miały sprawnie zarządzać na poziomie lokalnym, a w praktyce absolutnie wszystko traktują jak absolutnie zbędny koszt. Oczywiście oprócz posad w urzędach i spółkach miejskich dla kurew-pociotków z partii mającej od zawsze i na zawsze większość w gminie. Nie mamy jak odzyskać dla nas tego państwa. Tak jak dawniej mamy już tylko wybór między złodziejami i szaleńcami. Ostatnim etapem jest zniszczenie powszechnej oświaty o przyzwoitej jakości. 1850 złotych netto wypłaty zrobi swoje prędzej czy później, ale raczej prędzej. Za 15 lat nie będzie czego zbierać. Dlatego jestem pesymistą. Zwłaszcza jak popatrzyłem na te podstawione przez dotychczasowe układy „nowe twarze”: Kukiza, który „przypadkiem” zna się ze Schetyną jak łysy koń, oficera Ludowego Wojska Polskiego Jakubiaka, Biedronia, który świeży jest jak kiszony ogórek, Nowacką, która naftalinowymi przyjaciółmi z SLD zajeżdża na kilometr, Kosiniaka, którego chyba nie trzeba komentować i paru innych „świeżaków” rodem z horroru.
I dlatego 1989 to nie był żaden „powiew wolności”, tylko zmiana, której konsekwencji jeszcze sobie nie uświadamiamy. Wolność do napchania sobie kieszeni świecidełkami, których nie mieliśmy przed 1989. Ale też prosta droga do państwa, w którym 5% elity majątkowej (nie mylić z intelektualną) ma dostęp do transportu, zdrowia, kultury, oświaty, wypoczynku, mieszkania i wszelkich zdobyczy cywilizacyjnych ostatnich 200 lat, a pozostałe 95% jest pariasami, służącymi, najniższą kastą we własnym kraju, bez jakichkolwiek szans na realne poprawienie swojej sytuacji – bo medycyna jest, ale lekarze wyjechali, a pielęgniarek nie ma, bo oświata jest, ale dobra wyłącznie płatna dla górnych 5%, bo transport jest, ale wyłącznie dla tych, którzy mają siłę i umiejętności, by usiąść za kierownicą własnego, dość kosztownego samochodu, bo kultura jest, ale wyłącznie na chłamowatej kablówce, bo mieszkanie jest, ale wyłącznie dopóki masz zdrowie, żeby płacić komorne deweloperowi. Nie chcę takiego państwa, ale i tak będę w nim żyć.
http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24330845,takie-rzeczy-sie-same-nie-robia-potrzebna-interwencja-panstwa.html#s=BoxMMtImg1