Szkoła się nie bawi
Miałem nadzieję, że odżyje stara tradycja i znowu będzie można organizować sylwestra w szkole. Ceny w lokalach poszły w górę, pensje belferskie stoją, a na prywatkę nie każdy ma wystarczający metraż. Ja kiedyś zaszalałem i zaprosiłem ponad 50 osób, więc kto się nie zmieścił, stał na balkonie.
Najstarsza osoba w mojej rodzinie, emerytowana nauczycielka, przypomniała, że za jej czasów sylwestra organizował dyrektor. Całej szkoły nie zapraszał, ale pracownicy z osobami towarzyszącymi mogli się bawić. Przypomniała też, że podczas jednego z takich balów nauczyciele nieźle sobie popili, a gdy mieli sporo w czubie, wzięli z magazynu transparenty 1-majowe i wyszli na ulicę witać Nowy Rok. Milicja zastosowała tylko pouczenie. Był koniec lat 50.
Sam też pamiętam sylwestra w szkole, nawet kilka, ale jak przez mgłę. Ostatni był dawno temu, jednak nie tak dawno, gdyż dyrektor już się z nami nie bawił. Zresztą nawet nie wiedział, co tu się szykuje. A jak się dowiedział, to spanikował i gadał o jakichś kodeksach, które zabraniają i nie pozwalają.
Czego zabraniają i na co nie pozwalają, już nie pamiętam. Zresztą cóż mogłoby się zdarzyć na szkolnym balu sylwestrowym, że dyrektor tak się wystraszył? Jeśli w latach 50. stróże prawa mieli poczucie humoru, to chyba w wolnej Polsce też zachowaliby się na poziomie i rozrabiających nauczycieli najwyżej by pouczyli. Do siego roku!
Komentarze
To nie te czasy, arlekinie, nie te czasy,
dziś saksofony, arlekinie, kontrabasy
i nie da rady zdobyć serca przez ballady,
bo dawno minął minął czas arlekinady.
Dziś kolombiny chcą beginy albo twista.
To arlekinie, nim noc minie, wykorzystaj
i zatańcz twista z kolombiną, która wie,
że tylko twista, twista, twista tańczy się”.
Filipinki „Bal Arlekina”
Autor tekstu: Włodzimierz Patuszyński
Kompozytor: Jan Janikowski
Rok powstania: 1964
Przerąbane!
I tak przez cały 2019: LAMENT.
Oczywista, obiektywnie jest nadzieja:
WYBORY w 2019, a więc może uda się przywrócić bolszewickie metody (podniesienie wieku emerytalnego i zaiwanienie 150 mld OFE), może biały koń przywiezie Zielona Wyspę, zegarek Nowaka i pot Chlebowskiego…
Pani minister oświaty z PO Kluzik-Rostkowska śle sfrustrowanemu panu autorowi bloga najtkliwsze pozdrowionka, natomiast wybór przez PO na zapas ze złamaniem Konstytucji sędziów TK jest bardziej wstrzemięźliwy.
Ontario 1 stycznia o godz. 11:31 259586
Przerąbane, ale bez zbędnej paniki, jako iż tylko dla ciebie, gdyż twoja gmina ulega likwidacji: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ostrowice_(dawna_gmina)
Ontario 1 stycznia o godz. 11:46 259587
Poza tym, to zgoda co do do tego wpisu…
Alkohol. To stopowało dyrektora Gospodarza. Zawsze może ktoś zakablować. Pamiętam huczne imprezy w szkolnym internacie,gdy młodzieży nie było. Inne czasy. Dzisiaj pozostaje zabawa w belferskim kręgu,lecz poza szkołą. Bywa także ksiądz, bo nie każdy przedstawiciel kleru jest sztywny jak kij.
Wspólna zabawa integruje,pozwala na swobodne rozmowy,prowokuje nieoczekiwane wyznania,niezwiązane z pracą. Wiem także,że dzisiaj w wielu szkołach trudno byłoby zmontować taką imprezę nawet poza miejscem pracy,chociażby ze względu na różnice w poglądach politycznych. Mogłoby to się skończyć mordobiciem.
Ino 1 stycznia o godz. 15:12 259590
Zabawa z księdzem? Nie ryzykowałbym… Poza tym, to w realnym kapitalizmie, w miejscu pracy i nie tylko (nawet i w rodzinie), człowiek jest człowiekowi wrogiem – NIE wilkiem, jak to twierdzi mylące przysłowie, gdyż wilki zgodnie polują w stadzie zwanym watahą i sprawiedliwie, zgodnie z interesem watahy, dzielą się lupami. Obserwowane przez badaczy watahy wilków przeprowadzają zorganizowane polowania, złożone z etapów obserwacji ofiary, podziału grupy na naganiających i czatujących w ukryciu, okrążenie ofiary przez naganiających i zapędzanie w kierunku czatujących członków watahy, na której czele stoją wilki przewodzące zwane alfa (samiec i samica lub jedno z nich). Wilk ma absolutną władzę nad członkami watahy, przewodzi większości pościgów oraz najprędzej i najbardziej gwałtownie reaguje na pojawienie się intruzów. Pozostali członkowie stada wyraźnie demonstrują mu swoją podległość. Młode wilki do wejścia w okres dojrzewania mają dość szczególną pozycję w grupie. Wszystkie dojrzałe wilki opiekują się młodymi i je karmią (po okresie karmienia mlekiem matki). Młode wykazują uległość osobnikom dorosłym i są przez nie wychowywane (z zachowaniem hierarchii wilków w grupie). Gdyby ludzie się tak zachowywali tak jak wilki, to nie mielibyśmy ponad 90% problemów, Które mamy w realnym kapitalizmie.
Ino 1 stycznia o godz. 15:12 259590
Mam na myśli to, że w realnym kapitalizmie szkoła uczy rywalizacji a nie współpracy, a jak wiadomo, współpraca buduje, a konkurencja rujnuje.
„To były piękne dni ,po prostu piękne dni
kalendarz nie pamięta takich dat, kiedy…..”itd.
Też byłem na paru takich Sylwestrach.
Jarych Godów i do siego 2019 roku.
Ino 1 stycznia o godz. 15:12 259590
Miało być oczywiście: Wilk alfa ma absolutną władzę nad członkami watahy.
Optymatyk 1 stycznia o godz. 16:42 259593
To musiało być w tym wstrętnym PRL-u. 😉
Optymatyk 1 stycznia o godz. 16:42 259593
Nawzajem – wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2019.
@JK
Tak był „wstrętny”,że zwielokrotnioną czkawką się wszystkim odbija. Ale nie poddawajmy się objęciom taniego sentymentalizmu w tym nowym ,pełnym niepewności roku.
Ale „szanujmy wspomnienia ,smakujmy ich treść…” itd.
Zbuntowany rodzic w szkole, nauczyciele płaczą i się boją (Paweł Piotr Reszka „Gazeta Wyborcza” 31 grudnia 2019)
Powiedziała im wprost: – Żądamy, żebyście wzięli się do pracy, bo bierzecie za to publiczne pieniądze. Nauczycieli sparaliżował lęk. Rozpoczęła się rewolucja
Polonistka rozpłakała się. Niektórzy nie byli w stanie słuchać dalej. Wuefistka wyszła z sali, nie wytrzymała napięcia. Byli tacy, co ze zdenerwowania tracili orientację. Już po wszystkim do dyrektorki przybiegła nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej. Rzuciła jej się z płaczem w ramiona: – Co my mamy teraz robić?!
Ta odparła krótko, bo czas kryzysu wymaga dyscypliny: – Proszę się ogarnąć! Proszę wziąć dziesięć oddechów! My tu się musimy trzymać! Wkrótce po tym pani dyrektor wynajęła adwokata. Teraz nim spotka się z reporterem, konsultuje to z prawnikiem. – Muszę być ostrożna – wyjaśnia.
Całość tu: http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,24311707,zbuntowany-rodzic-w-szkole-nauczyciele-placza-i-sie-boja.html#s=BoxWyboImg3
Komentarze:
syronaj31.12.2018, 11:39
Chyba każdy zna nauczycieli, którzy ewidentnie nie powinni pracować w szkole. System oceniania kompletnie nie działa, karta nauczyciela chroni, więc po co się wysilać. Często jest tak jak tutaj, że poloniści nie zadają wypracowań bo im się nie chce oceniać, stąd ta forma przekazywania myśli pozostaje pietą achillesową kolejnych roczników absolwentów gimnazjów i maturzystów- z reguły wypada najsłabiej. Dobrzy, zaangażowani nauczyciele są postrzegani jako zagrożenie dal bylejakości i sekowani w pokoju nauczycielskim aż się dostosują albo zwolnią.
Dzieci są też inne niż jeszcze parę lat temu, ale patologią polskiej szkoły jest system korepetycji, z którego nauczyciele czerpią korzyści. Finansowe – bo ich udzielają, a także niematerialne – bo gdy młody człowiek osiąga sukcesy przypisują je sobie. Poza tym nauczyciele przywykli oceniać innych, nieraz w bardzo nieładny sposób komentując uczniowskie wpadki. Kiedy sami poddawani są ocenie podnoszą larum i przerzucają odpowiedzialność na uczniów, rodziców, system itp.
Na Wyspach wyniki egzaminów są jawne i szeroko komentowane w prasie, każdy może poznać najlepsze i najgorsze szkoły w danym mieście czy dzielnicy , dobre się docenia i chwali, a bywa że są to szkoły w biednych, emigranckich dzielnicach Londynu, gdzie trafiają bardzo różne dzieci więc tym większa zasługa kompetentnych i wymagających pedagogów. No, ale jak się ogląda facebooka na lekcji to o sukcesy trudno. Ciekawe czy Pani Dyrektor nie miała wiedzy jak wygląda lekcja u tej pani?
MiekszaniecKamionki31.12.2018, 16:07
Już Panu tłumaczę dlaczego Panie Redaktorze: Pani Dyrektor nie popierała tego Wójta, ona wolała innego. Z dniem wybrania obecnego zaczęła się jej walka polityczna. Walka kosztem dzieci. Pani Dyrektor czuje się bezkarna. Głośno woła w Pana reportażu „jestem uczciwa”!!!, bo wie na ile pozwalają jej przepisy oświatowe i przepisy prawa. Jej mąż to w końcu prawnik. Sędzia. Były Wiceminister sprawiedliwości. Jeszcze o tym zapomniał Pan wspomnieć. Jakie szanse mają rodzice szkoły w starciu z nim? I dalej Pana dziwi, że się boją? Że przyszło tylko 11 do malowania płotu. Boją się Panie Redaktorze o siebie i swoje dzieci. Sprawiedliwości nie ma i nie będzie. Dzieci na wsi miały, mają i będą miały gorszy dostęp do edukacji, często przez to trudniej w życiu. To prawa Panie Redaktorze, że nasze dzieci muszą pomagać w gospodarstwie i mają więcej obowiązków, to prawda, że pochodzą z biedniejszych rodzin, ale czy przez to nie mają prawa mieć dobrych nauczycieli? Autorytetów? Ludzi z pasją? Czy nasze wiejskie dzieci nie mają prawa być lekarzami? Prawnikami? Dziennikarzami? Nauczycielami? Dlaczego to my rodzice mamy płacić za korepetycje, skoro nauczyciele biorą za to nasze pieniądze. Dlaczego? To nie rodzice burzą autorytet nauczycieli. Nauczyciele, burzycie je sobie sami. Walką o każdą złotówkę, godzinę, dupowładztwem.
A Pana Redaktora proszę na przyszłość o wnikliwszą analizę sytuacji. Ale rozumiem. Gazeta musi się sprzedać. A z szafami to prawda. Ale wie Pan. Za niegospodarność też nie można nikogo zwolnić. Na pewno nie Dyrektora w pakiecie z mężem sędzią-wiceministrem sprawiedliwości. Dura lex, sed lex. Kpina.
Cialdini7231.12.2018, 21:01
Sednem tego „sporu” w owej szkole w moim odczuciu jest poziom nauczania a co za tym idzie niskie kompetencje nauczycieli, którzy owszem mają niskie pensje. Ale to nie jest argument… Sama mam syna w 6 klasie podstawówki. Powoli myślimy o jego przyszłości, o jego wyborach, które przygotują go do życia – żeby był szczęśliwym i dobrym człowiekiem. Żeby miał pracę w której się będzie spełniał. A pierwszym etapem jest szkoła średnia. I jestem mocno zaniepokojona, bo w jego szkole rodzic nie ma co liczyć na wsparcie nauczyciela w rozwijaniu jego potencjału, rozbudzaniu ambicji, dawaniu dobrego przykładu. Ręce mi opadły , kiedy syn poinformował mnie ostatnio, że Pani od przyrody postawiła 5 tym osobom, które zgodziły się napisać klasówkę. A na lekcji j .niemieckiego kartkówka z nazw dni tygodnia (po 5 latach nauki języka), historia – kiedy zaczęła i kiedy skończyła się II wojna światowa. I są 5 ? Są! A dzieci się cieszą (mój syn też się cieszy do momentu , kiedy mu tego nie uświadomi) i jeszcze nie rozumieją, że są ofiarami. Średnia nie jest taka zła. Poziom nauczania jest ŻENUJĄCY!!! Zaangażowanie nauczycieli znikome. Walka z wiatrakami. Dlatego rozumiem Panią Prokurator i gratuluję odwagi. Zacznijmy wymagać i rozliczać.
@JohnKowalsky
Ciekawe czy GW TAK by napisała o sprawie, gdyby to dyrektorka była z PiS, a prokuratorka – z PSL, a nie na odwrót … 😉 BTW – z tekstu wynika, że to po prostu starcie dwóch miejscowych układów – „plecy” p. dyrektor też nie są od macochy … 😉
@JohnKowalsky
Nie ma to jak, nomen omen, wybiórczy zestaw TRZECH głosów spośród 43 pod tekstem … 😉
My tu gadu gadu a:
„Społeczeństwa zachodnie są głęboko podzielone na kosmopolityczne elity i populistycznie nastawioną większość. Jeśli nie uda się tej przepaści zasypać, liberalna demokracja zostanie zmieciona przez rewolucję.”
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/der-spiegel-kosmopolici-kontra-populisci-czyli-kryzys-zachodu/tkkyngn
Pytanie, do jakiej klasy zaliczymy dzisiejszych nauczycieli na podstawie tego tekstu?
Belferxxx
1. Niemniej dyrektorka z PSL-u reprezentuje tu interesy kasty nauczycielskiej a prokuratorka z PiS-u interesy uczniów i ich rodziców. Pytam się więc, czy według Ciebie tabakiera (szkoła i nauczyciele) jest dla nosa (uczniów), czy też nos (uczniowie) dla tabakiery (szkoły i nauczycieli)?
2. Załączyłem najciekawsze według mnie opinie i podałem link do reszty.
Optymatyk
Mamy tu iście Orwellowską nowomowę rodem z „1984”. Zwolenników demokracji zwie się więc „populistami” (tak jak byłoby to pejoratywne określenie) a zwolenników plutokracji, czyli konkretnie rządów wielkiego, ponadpaństwowego kapitału, nazywa się ”demokratami”, „republikanami” czy „liberałami” oraz „kosmopolitami”, przy czym te ostatnie określenia maja tu wydźwięk wyraźnie pozytywny i postępowy.
Prawda jest zaś taka, że elity władzy we współczesnym, realnym zglobalizowanym kapitalizmie monopolistycznym czyli inaczej w plutokracji (gdyż pierwsze automatycznie powoduje drugie, o czym poniżej) reprezentują wielki, ponadnarodowy kapitał, wiadomego pochodzenia, a więc są one nie tyle kosmopolityczne, co prosyjonistycznie (jako iż są one przez syjonistów kierowane oraz opłacane). Natomiast lud (populus po łacinie) jest z natury nastawiony prodemokratycznie, czyli proludowo (jako iż demos to lud po grecku).
Poza tym, w realnym kapitalizmie, z jego ogromnymi różnicami majątkowymi i de facto plutokracją (rządami bogaczy) demokracja nie jest możliwa, jako iż bogacze maja tym z definicji niesprawiedliwym ustroju niewspółmiernie wielki wpływ na władzę polityczną – zarówno legalnie poprzez finansowanie partii politycznych i kandydatów na wysokie urzędy (prezydentów państw i miast, gubernatorów, burmistrzów etc.) oraz przez posiadane przez owych bogaczy mass media (np. prasa, w tym internetowa, radio i telewizja) oraz nielegalnie, gdyż wielkie, ponadpaństwowe korporacje i najbogatsze rody multimiliarderów są w stanie przekupić praktycznie każdego polityka, policjanta, prokuratora, adwokata czy sędziego. Liberalna demokracja jest więc oksymoronem, jako iż liberalizm oznacza w praktyce władzę bogaczy czyli plutokrację.
Twoje pierwsze pytanie jest więc źle sformułowane – powinno ono brzmieć: „czy plutokracja zostanie zmieciona przez rewolucję?” Mam nadzieję, że tak.
Natomiast nauczyciele szkół państwowych, jako funkcjonariusze niedemokratycznego z definicji państwa kapitalistycznego, reprezentują rządzące nami elity, czyli inaczej „kosmopolityczną”, a właściwie syjonistyczną plutokrację. Z kolei nauczyciele szkół prywatnych, jako bezpośrednio opłacani przez bogaczy, tak samo, a nawet jeszcze bardziej, reprezentują rządzące nami elity, czyli inaczej ową „kosmopolityczną”, a właściwie syjonistyczną plutokrację.
Dodam tylko, że przez syjonizm rozumiem to generalnie ideologię mającą na celu opanowanie władzy nad światem przez syjonistów, czyli osoby uważające się za Żydów , a tak naprawdę mające chazarskie, czyli tureckie korzenie.
Pozdrawiam
@JohnKowalsky
Prokuratorka z PiS reprezentuje klasyczną totalitarną skazę w myśleniu i ma ewidentne zaburzenia osobowości. Współczuję jej podwładnym z prokuratury. Przy pomocy prokuratora próbowano zarządzać i wymuszać jakość pracy w latach stalinowskich – mimo, że prokurator mógł wtedy nawet posłać na tamten świat, to nie działało. Podobno jesteś taki „ucony” ekonomista, a nie wiesz, że takie metody nie działają , czego dowiodły choćby upadek pańszczyzny i niewolnictwa. Przy pracach choćby odrobinę kwalifikowanych zainteresowani co najwyżej będą się zaopatrywali usilnie w różne „d…chrony”, ale EFEKTYWNIE pracować nie nie będą tym bardziej. Ci nauczyciele też. W ogóle przymus i strach są marnym bodźcem – taki Saddam Husajn sportowców bez sukcesów wrzucał do basenu z kwasem, ale Irak dzięki temu wcale nie był sportową potęgą. Pani prokurator myśli, że zna się na wszystkim, ale o zarządzaniu się ewidentnie nie ma pojęcia i za chwilę jej podwładni w prokuraturze (zapewne tam działa identycznie!) ją w coś wpuszczą, albo …. sama się wpuści … 😉
@JK
No dobrze ale co potem, bo nie słychać o żadnych planach na sprawiedliwsze urządzenie tego świata po nowemu. Przecież sklasyfikowano tych „populistów „;
„Populizm jest tym, czym przez dziesięciolecia był proletariat: zagrożeniem dla jednych, nadzieją dla innych. Walka klasowa stała się walką o kulturę”, pisze Leick.
Czy aby teraz nie mamy do czynienia z lumpenproletariatem czy lumpenpopulizmem?
„Dziś rewolucyjny potencjał gromadzi się poza metropoliami: „bez świadomości klasowej, bez przywództwa i organizacji” i stanowi największe od końca II wojny światowej zagrożenie dla liberalnej demokracji. ”
„Naród piętnowany jest przez elitę jako plebs. Niedoinformowany, nieuświadomiony, nieracjonalny i moralnie podejrzany” – pisze Leick.
Czy to aby nie będzie jakiś niespójny, chaotyczny ale niszczący wszystko po drodze, ruch? To to, co po tym powstanie przyprawić może tylko uzasadnionych obaw o jakakolwiek ustabilizowaną egzystencję. Liczysz na „okrągły stół”z plutokratami, jak w przypadku 1989 roku u nas? Bo ja nie. Rewolucje społeczne z definicji to zawsze gwałtowne połączone z przemocą i krwawe przemiany społeczne .
Optymatyk 2 stycznia o godz. 1:23 259606
Nikt nie wie, co będzie po rewolucji, ani nawet kiedy i gdzie ona wybuchnie i jaki będzie jej przebieg. Jedyne co obecnie jest wiadomo, to że będzie ona zarówno podobna jak też i niepodobna do poprzednich rewolucji. Na pewno będzie ona gwałtowna i krwawa, na pewno zacznie ona na pewnym etapie „pożerać” swoje dzieci i na pewno spotka się ona z równie krwawą i pożerająca” swoje dzieci kontrrewolucją. Ale poza tym, to nic na ten temat nie wiemy i nie będziemy wiedzieć, aż do jej wybuchu.
Plany na sprawiedliwsze urządzenie tego świata przedstawił zaś dawno temu pewien brodaty niemiecki Żyd i zaprawdę niewiele można tu na razie zmienić. Można tylko starać się uniknąć błędów popełnionych przez Rosję Radziecką a później ZSRR, szczególnie za Stalina oraz w Chinach za czasów Przewodniczącego Mao (tzw. Rewolucja Kulturalna i tzw. Wielki Skok).
Natomiast lumpenproletariat, jak to pisał dawno temu ów w/w brodaty niemiecki Żyd, jest nieodłącznym produktem kapitalizmu. Z kolei ów rewolucyjny potencjał, który podobno gromadzi się poza metropoliami i pozbawiony jest świadomości klasowej, przywództwa i organizacji, NIE stanowi żadnego zagrożenia dla status quo, gdyż nie ma on ani świadomości klasowej, ani przywództwa ani też organizacji, a jak to już wyjaśniałem, nie ma czegoś takiego jak liberalna demokracja – jest tylko plutokracja, która udaje demokrację liberalną.
Zgoda, że to może być jakiś ruch niespójny, chaotyczny, starający się niszczyć wszystko po drodze, ale z nim, to kapitaliści łatwo sobie przecież poradzą, przy pomocy np. dyktatury militarnej albo nacjonalistycznego dyktatora typu Hitlera. Poza tym, to w realnym kapitalizmie nie ma mowy o jakiejkolwiek ustabilizowanej egzystencji, gdyż gospodarka kapitalistyczna jest z definicji chaotyczna, krocząca od jednego kryzysu do drugiego. W ubiegłym stuleciu doprowadziła ona poprzez te kryzysy do dwóch wojen światowych, a trzecia wojna światowa tylko dlatego jeszcze nie wybuchła , że z definicji nie może ona mieć zwycięzcy, jako że musiałaby ona zakończyć się wymianą ciosów nuklearnych, po których w najlepszym przypadku znikła by ludzka cywilizacja, a najgorszym przypadku znikło by życie na naszej planecie, jak nie cała nasza planeta.
I skąd u Ciebie ten pomysł, że ja liczę na „okrągły stół” z plutokratami, jak to było w przypadku 1989 roku w Polsce? Przecież w Polsce to było tylko oddanie władzy przez elity „PZPR-owskie” elitom „solidarnościowym” w zamian za tzw. uwłaszczenie owej PZPR-owskiej nomenklatury, a nie rewolucja w ścisłym znaczeniu tego słowa. Przecież napisałem wyraźnie, że rewolucje społeczne z definicji są gwałtowne i krwawe, że „pożerają” one swoje dzieci i że spotykają się one z równie krwawą i „pożerająca” swoje dzieci kontrrewolucją.
Pozdrawiam.
Belferxxx 2 stycznia o godz. 1:00 259605
Ja nie stoję tu po niczyjej stronie, a tylko przedstawiam ciekawy przypadek z życia pewnej szkoły, ku uwadze i przestrodze belfrów. Poza tym, to w administracji metody „prokuratorskie” działają i często są one wręcz konieczne. Ponadto, to pańszczyzna trwała setki lat a niewolnictwo nawet tysiące lat i przemieniły się one w kapitalizm tylko dlatego, że ekonomiczny przymus pracy okazał się być bardziej efektywny niż przymus fizyczny czy administracyjny. Podobnie więc powinno być w szkolnictwie – zamiast obecnego przymusu administracyjnego („prokuratorskiego”), należy wprowadzić dla nauczycieli ekonomiczny przymus doskonalenia się i lepszej pracy poprzez prywatyzację i komercjalizację szkolnictwa w drodze wprowadzenia w nim systemu bonów oświatowych.
Nie jest też prawdą, że przymus i strach są marnym bodźcem do lepszej i wydajniejszej pracy, jako iż sprawdziły się one np. w wojsku i to na przestrzeni tysięcy lat.
Owe „dupochrony” działają zaś tylko w obecnym, zbiurokratyzowanym systemie edukacji, ale a nie ma ich z definicji w systemie edukacji sprywatyzowanej i skomercjalizowanej, opartej na w/w bonach edukacyjnych (oświatowych). Sam sobie więc przeczysz.
Poza tym, na koniec, to w prokuraturze, tak samo jak w wojsku czy policji, metody tej pani prokurator zawsze działały iż zawsze będą działać. Ale ty pewnie w wojsku nigdy nie służyłeś…
Belferxxx 2 stycznia o godz. 1:00 259605
Podsumowując – w obecnym, zbiurokratyzowanym systemie edukacji, w praktyce jedynymi bodźcami dla nauczycieli są bodźce administracyjne, które także i twoim zdaniem nie działają, a więc należy je zastąpić bodźcami ekonomicznymi, które także według ciebie są bardziej efektywne niż przymus fizyczny czy administracyjny. A ponieważ bodźce ekonomiczne działają tylko warunkach działania praw obowiązujących na rynku, to należy jak najszybciej wprowadzić dla nauczycieli ekonomiczny przymus doskonalenia się i lepszej pracy poprzez prywatyzację i komercjalizację szkolnictwa w drodze wprowadzenia w nim systemu bonów oświatowych, zamiast obecnego przymusu administracyjnego („prokuratorskiego”).
@JohnKowalsky
Bodźce ekonomiczne stosował nawet Stalin w stosunku np. do swoich naukowców, szczególnie z branży militarnej. A radziecka nauka, jaka była taka była, ale na pewno nie prywatna…. 😉 Tym niemniej parę sukcesów na koncie miała ….
@JohnKowalsky
A co ty wiesz o wojsku??? 😉
@JK
Użyłem jedynie analogii słownej celem dowiedzenia się jakby miało wyglądać ewentualne porozumienie się ochlokratów z populistami aby nie dopuścić do zapowiadającej się rewolucji. Nie bierz tego tak dosłownie. Z czego w zamian za demontaż nastrojów rewolucyjnych zrezygnować by mogły elity kapitału tego świata.
Czy możliwe byłoby to o czym powiedział swego czasu H.Ford ,że „gdyby zamknąć 50 najbogatszych żydów na świecie ustały by wojny.” Może w końcu przychodzi na to pora?
Belferxxx 2 stycznia o godz. 17:18 259611
Służyłem w LWP dobre kilka lat. Dosłużyłem się kaprala podchorążego. Studiowałem oprócz taktyki, także ekonomikę wojenną i logistykę. Wystarczy?
Optymatyk 2 stycznia o godz. 20:00 259612
Nic nie wziąłem tu do siebie. Ochlokraci są zaś de facto populistami, gdyż pochodzą oni przecież z motłochu, a ukrywają się po nazwą liberałów. Rewolucji zaś nie zapobiegną, tak samo jak nie zapobiegli oni wybuchowi rewolucji francuskiej czy rosyjskiej. Kolejna rewolucja zaś musi wybuchnąć, gdyż elity kapitału tego świata z niczego jak na razie zrezygnować nie chcą, a jak zaczną rezygnować, to będzie to za mało i za późno (too little and too late, jak to mówią Anglicy) – przecież zarówno Ludwik XVI jak i Mikołaj II pod sam koniec ich panowania zaczęli rezygnować z części swych przywilejów, ale nic im to przecież nie dało. I nie ma nawet cienia wątpliwości, że 100% rację miał Henry Ford twierdząc, że „gdyby zamknąć 50 najbogatszych Żydów na świecie, to ustałyby wojny” (w oryginale „corral the 50 wealthiest Jews and there will be no wars“). Moim zdaniem nadchodzi na to najwyższa pora, tyle, że dziś to trzeba by zamknąć nie 50, a co najmniej 50 tysięcy najbogatszych i najbardziej wpływowych Żydów na świecie, aby uratować pokój światowy.
Belferxxx 2 stycznia o godz. 17:17 259610
Bodźce ekonomiczne stosował też Gomułka, tyle, że niekonsekwentnie, jako iż nie pasowały one do jego modelu siermiężnego, ale z drugiej strony sprawiedliwego, uczciwego i bezpiecznego modelu socjalizmu. Natomiast nauka radziecka była w swoim czasie przodująca na świecie, tyle, że z powodu otoczenia ZSRR przez wrogi mu świat żydowskiego kapitału, jej sukcesy nie przekładały się na znaczący wzrost stopy życiowej zwyczajnych mieszkańców ZSRR. Można więc zaryzykować twierdzenie, że gdyby Breżniew użył taktycznej broni jądrowej w Afganistanie, to losy świata potoczyły by się zupełnie inaczej, jako iż nikt w USA nie chciałby przecież ginąć za Kabul czy Kandahar, tak samo jak nieco wcześniej nikt w USA i generalnie na tzw. Zachodzie nie chciał ginąć za Gdańsk czy Warszawę.
@JohnKowalsky
>Służyłem w LWP dobre kilka lat. Dosłużyłem się kaprala podchorążego<
Nawet podporuczniczyną nie byłeś. Twój stopień przyznawano wszystkim facetom z kategorią powyżej D za odsiedzenie swojego na uczelnianym studium wojskowym z odpadkami kadry oficerskiej LWP … 😉 Produkcja ( w której byłeś i tak odpadem!) podporuczników rezerwy czyli mięsa armatniego żyjącego w warunkach frontu średnio 2 tygodnie, raczej daje niewielką wiedzę o wojsku i jego funkcjonowaniu … 😉
Belferxxx 3 stycznia o godz. 0:41 259618
Potwierdzasz tylko tym wpisem swą całkowitą nieznajomość wojska i spraw z nim związanych, jako iż kategoria D nie służy w wojsku i zwolniona była w PRL-u ze Studium Wojskowego – osobnicy z kategorią D czyli tzw. dupy odbywali tylko coś w rodzaju przysposobienia obronnego razem z dziewczynami. Natomiast mięsem armatnim są szeregowcy rezerwy. Zostały ci więc już tylko chamskie ataki ad personam, ale cóż – jak na belfra przystało, jesteś przecież chamem z chamów. 🙁
Na poczatek: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria_zdrowia
@JohnKowalsky
No właśnie – każdy student z kategorią powyżej D chodził na zajęcia studium wojskowego (1 dzień w tygodniu na 3 roku) – ci z D i studentki – na osobne zajęcia.
Na froncie ppor. dostaje standardowo pluton, ponieważ zwykle strzela się do dowódcy w pierwszej kolejności, rzadko przeżywa pierwszy atak. Średni czas życia na froncie – 2 tygodnie … 😉
Belferxxx 3 stycznia o godz. 17:46 259635
Nie, tylko ci z kategorią A chodzili na zajęcia studium wojskowego. Kategoria B daje bowiem czasowe zwolnienie ze służby wojskowej. Poza tym, to od dawna nie atakuje się w takim szyku, jak to pokazują w kinie czy telewizji. Natarcie piechoty wygląda dziś więc bardzo niewidowiskowo, jako iż żołnierze podjeżdżają pod linię frontu transporterami opancerzonymi, a po wyjściu z nich okopują się i poruszają tzw. krótkimi skokami, w osłonie roślinności, skał czy budynków. Piechota od dawna więc nie atakuje tak, jak to pokazują na filmach, a każde natarcie piechoty zaczyna się od długotrwałego przygotowania artyleryjskiego, które eliminuje większość stanowisk ogniowych nieprzyjaciela. Piechota zajmuje więc dziś tylko teren, na którym nie ma już żywych żołnierzy wroga. Za dużo filmów wojennych się naoglądałeś. 😉
Natomiast co do średniej – ja mam 2 nogi, zaś mój kot 4, a więc razem mamy średnio po 3 nogi. Podanie średniej, bez informacji o rozkładzie badanej zmiennej, nie ma więc sensu, ale tego ciebie przecież w szkole ani na studiach nie nauczyli. No cóż, jesteś przecież belfrem… 😉
Poza tym, to proszę o podanie źródła – o jakim froncie tu mowa, w jakiej wojnie, dla której armii etc. Poza tym, to są zapewne uśrednione dane z poprzednich wojen czy bitw, a dziś przecież nie odróżnisz z daleka dowódcy od podległych mu żołnierzy, jako iż wszyscy oni noszą te same mundury polowe, bez wyraźnych oznak stopni wojskowych. To nie te czasy, kiedy to brytyjscy oficerowie byli dumni ze swych jaskrawoczerwonych mundurów, belferku przemundry. 🙂
Belferxxx 3 stycznia o godz. 0:41 259618
Miałem to wielkie szczęście, że zaczęto już za moich czasów ciąć budżet wojskowy, choć oczywiście nie aż tak, jak powinno się go ciąć, a więc nie starczyło dla mnie miejsca na ostatnim obozie, na którym wręczano oficerskie gwiazdki, a czego bynajmniej nie żałuję. 🙂