Gdzie się podziali matematycy?
Nie pamiętam, aby moje liceum kiedykolwiek szukało nauczyciela matematyki i nie mogło znaleźć. Nie pamiętam, aby ogłaszało się na stronie kuratorium i prosiło o składanie wniosków. Niestety, chętnych brak (ogłoszenie tutaj).
Nie pamiętam, abyśmy kiedykolwiek w ten sposób w ogóle szukali nauczyciela, nie tylko matematyki, ale kogokolwiek. Do nas przychodziło się do pracy z polecenia, przez znajomości, nigdy z ulicy. Jeszcze kilka lat temu trzeba było najpierw popracować za darmo, prowadząc koło zainteresowań albo jakąś inną formę wolontariatu. Należało się zasłużyć, wkupić w łaski. Dyrekcja przebierała w podaniach i kręciła nosem. Ten za stary, ten za młody, tamtemu źle z oczu patrzy, inny za brzydki, a w kolejnym będą się licealistki kochały.
Szukają też inne szkoły. Nie tylko podstawówki ulokowane na peryferiach miasta, ale – tak jak my – dobre licea w centrum. Szukają, ale już wiedzą, że mogą nie znaleźć. Wezmą więc każdego: kulawego, łysego, bez zębów z przodu i takiego, co sepleni. Stulatka też przyjmiemy albo studenta. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. W ostateczności wyślemy na kurs matematyki rusycystę albo innego filologa. C’est la vie.
Komentarze
Polecam uwadze wszej dyrekcji kurs internetowy organizowany w Wałbrzychu. Wałbrzych to zacne miasto, proszę nie wybrzydzać, oni tam internetowo wykształcą każdego w każdej nauczycielskiej specjalności, byle systematycznie smarować, wiadomo co. Jedyne pytanie: kogo będzie za dużo w kolejnej rotacji karuzeli stanowisk, reformatorów i paradygmatów? Rusycystów? Katechetek? A może… matematyków? Tak, tak, to byłby najprzedniejszy dowcip, gdyby licealną matematykę ratować matematykami dokształcanymi korespondencyjnie w Wałbrzychu. Mrożek się szkołom w szerokim déjà vu kłania!
Ha! Gospodarzu! Zastępstwo od 23 listopada na pełny etat, 18 godzin, hej! Czyżby wasza matematyczka połakomiła się na 500+? Byłaby to zacna decyzja, bo innej drogi zwiększenia nauczycielskich dochodów jak przez rozpocząkowanie, mejozę i hipnozę – nie ma. Kto jak kto, ale matematycy wiedzą to najlepiej!
@Gospodarz
Tak jest nie tylko w Łodzi, ale i we wszystkich wielkich miastach, a 1 września 2019 to dopiero będzie. Wide przykład ze stolicy:
http://www.warszawa.pl/miasto/kumulacja-rocznikow-wielki-problem-stolecznej-edukacji/
Ja miałem całkiem fajnego matematyka.
Klasowych gamoni nie prześladował, tylko zlecał im umycie Fiata 500.
Dzięki niemu ukończyłem klasę matematyczną w liceum, czego nie żałuję do dziś, choć zawód od matematyki mam bardzo odległy.
A co się z nim stało?
Poszedł pracować do Komitetu Dzielnicowego PZPR.
@turpin
A jeden z moich, z fakultetów, był adiunktem u prof.Sierpińskiego. W liceum dorabiał, a potem został profesorem w IM PAN. Zmarł rok temu … 🙁
No, dobrze, ale dlaczego i z jakiego powodu względu nie tak dawno wołano na caluśką Polskę, że mrowie nauczycieli wyfrunie na bruk? Gdy tylko znikną gimnazja, tysiące nauczycieli będzie żebrać o pracę. ta ohydna propaganda tyle zła uczyniła. Sam Broniarz osobiście walił w bęben bezrobocia. Nie kapuję niczego, zwłaszcza że i nam brakuje matematyka, ale chętna matematyczka nie uzyskała zgody dyrektorki, aby u nas dorobić…
ontario,
A nie wyfrunęło?
Przetłumaczmy to wypracowanie na język polski.
Gdzie się podziały matematyczki?
Nie pamiętam, aby moje liceum kiedykolwiek szukało nauczycielki matematyki (…) nauczycielki, nie tylko matematyki, ale kogokolwiek. (…) Ta za stara, ta za młoda, tamtej źle z oczu patrzy, inna za brzydka, a w kolejnej będą się licealiści kochali.
(…) Wezmą więc każdą: kulawą, łysą, bez zębów z przodu i taką, co sepleni. Stulatkę też przyjmiemy albo studentkę. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. W ostateczności wyślemy na kurs matematyki rusycystkę albo inną filolożkę. C’est la vie.
*******************************************
Nie zadawajmy pytań dlaczego prof. Chętkowski napisał to co napisał w rodzaju męskim. To pytanie tylko rozśmieszy prof. Chetkowskiego. Nie próbujmy wyjaśniać; no chyba że mamy bardzo dużo zbędnego grochu i niespecjalne mocne nadzieje na sukces.
********************************************
Który kraj, europejska, katolicka Polska czy azjatycki, muzułmański Iran daje swoim dziewczętom lepsze szanse matematycznej edukacji? Który lepiej wyławia talenty i je szlifuje?
Za stroną Miedzynarodowej Olimpiady Matematycznej:
Reprezentantki Iranu na MOM:
2014 Yeganeh Ali Mohammadi___Bronze medal
2013 Tina Torkaman___________Silver medal
2012 Mina Dalirrooyfard________Gold medal
2012 Mina Dalirrooyfard________Gold medal
2002 Sepidehsadat Mirrahimi____Silver medal
1995 Maryam Mirzakhani________Gold medal
1994 Maryam Mirzakhani________Gold medal
1994 Roya Beheshti Zavareh_____Silver medal
Reprezentantki Polski na MOM:
1997 Paulina Domagalska _______Bronze medal
1981 Izabella Łaba_____________bez medalu
1972 Hanna Garyga____________bez medalu
1972 Ewa Jemielity_____________bez medalu
1969 Krystyna Parczyk__________bez medalu
1965 Ewa Ligocka______________bez medalu
1962 Ewa Hensz_______________Bronze medal
1959 NN______________________bez medalu
Nie udało mi się ustalić imienia i nazwiska NN z 59-go roku. Wiem tylko, że była i że nie zdobyła medalu.
Polska bierze udział w MOM od samego początku, czyli od 1959 roku a Iran od 1985 roku.
Tak, jak wiem, że począwszy od 1977 roku populacja Iranu była większa od populacji Polski a dzisiaj jest ponad 2 razy taka.
Jeżeli zatem matematyczne diamenty wsród dziewcząt rozkładają się podobnie w Iranie i w Polsce, liczyłbym współcześnie na pi razy drzwi dwa razy mniej polskich medalistek niż medalistek irańskich.
Ale nie na prawie kompletne tych medalistek ZERO! Jedna Paulina Domagalska sprzed 21 lat ma bronić honoru polskiej, katolickiej edukacji? Bo sukces Ewa Hensz to już archeologia.
Proszę mnie dobrze zrozumieć. Samo dostanie się do reprezentacji kraju na MOM było i jest PRZEOGROMNYM SUKCESEM. Znaczy ono, że jest się na samym szczycie zdolności i pracowitości w swoim pokoleniu.
Zdobycie medalu na MOM to jest sukces na poziomie światowym.
No ale jednak, tak jak na sportowych Igrzyskach Olimpijskich oraz na Mistrzostwach Świata, ktoś te medale jednak zdobywa. Tworzy się jakaś, mniej lub bardziej losowa hierachia.
To dlaczego europejska, katolicka Polska/Wolska tak marnie kształci swoje dziewczęce matematyczne talenty, a ten azjatycki, muzułmański Iran tak dobrze?
Częściową odpowiedź znajdziemy w rodzaju męskim wersji prof. Chetkowskiego. Wytykanie której tak szalenie jest dla niego zabawne.
Mam nadzieję, ze pan prof. Chetkowski już zadbał o to, aby jego córka 11 grudnia znalazła czas na wysłuchanie audycji w „Radio Maryja” o tym, jak być dobrą żoną w sypialni.
Nauczanie matematyki zostawmy irańskim mułłom.
@ontario
Cyt.: „Z najnowszych danych Związku Nauczycielstwa Polskiego wynika, że pracę straciło 6,5 tys. pedagogów. Ponad 18,5 tys. ma ograniczony wymiar etatu lub pracuje w kilku placówkach.”
Źródło:
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/1076804,ilu-nauczycieli-stracilo-prace-po-reformie-oswiaty.html
Może któryś z belfrów opisze jak u niego wygląda uzupełnianie etatu! Może też na pocieszenie podać przykład jakiegoś katechety lub wielebnego uzupełniającego swój etat!
Płynna Rzeczywistość
19 listopada o godz. 22:52 258072
A wyfrunęło? Jakoś nie słyszę biadolenia wielebnego Broniarza, że wyfruwa…
janadam48
20 listopada o godz. 12:14 258074
Ok. jasno napisałem, że nie kapuję, dlaczego biadolą nabrak nauczycieli, a zarazem jęczą, że wśród nauczycieli bezrobocie. Niczego mi nie wyjaśniłeś…
Co do katechetów… Jakoś nie słyszałem, że ktoś komuś zabrania być katechetą czy wielebnym i w ten sposób zakosić etaty, by inni katecheci i wielebni nie mieli nadgodzin. Zaznaczam, że guzik mnie obchodzą katecheci jako tacy i wielebni jako tacy. Umieją sobie radzić, niech inni idą w ślady, no, chyba że ktoś zabrania się kształcić na katechetę czy wielebnego, o, to inna gadka, bo by łamał Konstytucję i wolność każdego co do wyboru, kim chce być, co robić…
janadam48
20 listopada o godz. 12:14 258074
Tego twojego wpisu o katechetach i wielebnych nie kapuję w ząb, nic a nic.
Dlaczego tego samego nie napisałeś odnośnie matematyków? faktycznie ich zaczyna brakować i dlatego inni uzupełniają swój etat, ba, dostają liczne nadgodziny z powodu tegoż braku. Dlaczego nie napisałeś, żeby na pocieszenie podać przykład matematyków, przecież to tak samo, jak i z katechetkami i wielebnymi…
Moim zdaniem to skutki nieudanej reformy i pseudo oszczędności. Oszczędności polegają na tym, że stopniowo likwidujemy szkolnictwo specjalne przesuwając dzieci z tych szkół do szkół powszechnych. Szkoły powszechne przejmują te dzieci, bo muszą, ale w każdej klasie pojawiają się dzieci ze specjalnymi potrzebami, bynajmniej nie w zakresie edukacji lecz pomocy psychologicznej. Nie otrzymują jej, ale ich specyficzne zachowanie rozwala każdą lekcję . Dochodzi do tego, że dziecko chcące się uczyć nie słyszy co mówi nauczyciel. Dla nauczycieli ta sytuacja to prosta droga do nerwicy i niechęci do wykonywanej pracy. Dla nauczycieli będących wychowawcami klas, do traumy, bo od nowego roku muszą wykonywać jeszcze pracę psychologa, choć nie mają do tego kwalifikacji. W takiej sytuacji, z dnia na dzień młodzi nauczyciele rezygnują z pracy i się przekwalifikowują. Dodatkową motywacją do tego postępowania są informacje na temat zarobków kasjera w Biedronce, sprzątaczek, czy panów kładących kostkę brukową. Druga strona medalu, to reakcja świadomych rodziców. Widzą co się dzieje w szkole powszechnej i – w miarę zamożności : przenoszą dzieci do szkół nie objętych eksperymentami wprowadzanymi w szkołach powszechnych lub zlecają indywidualne korepetycje, aby ich dziecko nie zaczęło dorównywać poziomem tym, przenoszonym ze szkół specjalnych. To wysysa z rynku specjalistów, między innymi matematyków, bo tydzień korepetycji odpowiada finansowo miesięcznemu zarobkowi w szkole, a ile czasu mniej się na to poświęca.
Tak to widzę. Szkoda, że nie widzą tego inni obywatele Państwa Polskiego.
@Ontario
Nie kapuję w ząb, nic a nic.
janadam48
20 listopada o godz. 13:28 258079
vice versa
janadam48
20 listopada o godz. 13:28 258079
Już kapuję, co zrobić, abyś skapował, w twoim wpisie z 20 listopada o godz. 12:14 258074 zmienię tylko jedno słowo. Co jak co, ale siebie samego pojmiesz:
” Może też na pocieszenie podać przykład jakiegoś matematyka uzupełniającego swój etat!”
@zza kałuży
Dziękuję, że nie ustaje Pan w strofowaniu mnie za nadużywanie form męskich. Zdaję sobie sprawę, że takim językiem przekłamuję rzeczywistość i być może ujawniam skryty seksizm, ale jakoś nie mogę się przełamać do stylu: „Szukamy matematyków i matematyczek”. Jakoś mi to źle brzmi. Potrzebuję czasu i wsparcia, aby do tego dojrzeć.
Pozdrawiam
Gospodarz
kwant25
To jest realizacja hasła Solidarności z lat 1980/81 – ” Wszyscy mamy takie same żołądki !!!” na niwie edukacji.
A czy hasło: „Od każdego według jego możliwości, każdemu według jego pracy ” było głupie ?
Już wielokrotnie wykazywałem, że największe efekty daje zróżnicowanie wymagań dostosowanych do możliwości poszczególnych osób lub choćby zróżnicowanych grup.
Jak będzie się „równać do najsłabszego” to nie tylko nie dorobimy się medalistów ale nawet nikogo z „naszych” do zawodów nie dopuszczą.
Wychowanie i jak najbardziej efektywne wyszkolenie kolejnego, lepszego, sprawniejszego, mądrzejszego pokolenia jest najlepszą „inwestycją na starość” a nie jakieś OFE czy forsowane obecnie Pracownicze Fundusze Emerytalne.
Sorry – to nie mają być PFE tylko PPK – Pracownicze Plany Kapitałowe !
Odpowiadając na pytanie: od 10 lat w branży budowlanej.
„” Wszyscy mamy takie same żołądki !!!”” kaesjot
To prawda, natura wyposażyła nas w organy identycznie zbudowane co do funkcji, jedynie inaczej/odmiennie „umeblowane” głowy, i dlatego „Od każdego według jego możliwości, każdemu według jego pracy ”, było i jak myślę jest na miejscu. Bez wykorzystywania tej przewagi jednych nad drugimi. Symbioza.
Tutaj nie bez znaczenia jest wielokrotnie prezentowane przeze mnie zdanie
prof.J. Aleksandrowicza ,a nieakceptowanle przez ogół (no bo przecież, co mi tam jakiś profesorzyna będzie pie…ł) ,że „„wszelkie trudności gospodarcze, społeczne, polityczne, a także wszystkie choroby mają swoją przyczynę w wadliwej strukturze i w wadliwej czynności mózgów ludzkich”. Ja wiem ,że to zdanie jest b. trudne do przyjęcia, sam miałem długo z tym kłopoty ,ale już ich nie mam ,odrobina samokrytyki nie zaszkodziła. Jesteśmy organizmami biologicznymi i tylko biologia leży u podstaw właściwego funkcjonowania tychże.
Tylko jak wytłumaczyć historycznym (ich spadkobiercom) i dzisiejszym dorobkiewiczom ( możnowładcom, posiadaczom, utytułowanym i koronowanym głowom, bogaczom) ,że to co przy cwaniactwie i przemocy zagarnęli (przywłaszczyli), powinni zwrócić, chociażby po to aby nie generować konfliktów? Koniec „divide et impera” ,że tak w wielkim skrócie powiem.
Przypomnę klasyka , który jak by nie patrzeć miał rację „Demokracja w kapitalizmie to demokracja bogatych i złudzenia biednych” i ,że jeszcze lepszego systemu nie wynaleziono, widać słabo nam idzie, bo myślenie to funkcja zdrowych a nie chorych mózgów. Chore mózgi tworzą chore relacje międzyludzkie, przecież całe dzieje ludzkości o tym zaświadczają , bo Historia nie nauczyła nas niczego. Jest dobrą nauczycielką ale uczniów ma miernych ze schorowanymi umysłami.
Optymatyk
20 listopada o godz. 20:26 258087
„…., natura wyposażyła nas w organy identycznie zbudowane co do funkcji, jedynie inaczej/odmiennie „umeblowane” głowy…”
Nie tylko głowy – sprawność i wydajność pozostałych organów też jest rózna – jeden jest silny, drugi słaby, jeden szybki ale też szybko się meczy a drugi jest wolniejszy ale za to bardziej wytrzymały. Nie wystarczy sam umysł – to, że ktoś coś genialnego w swym umyśle stworzy nie oznacza, iż wytworzy tego realną postać. Do tego potrzebny jest „dryg w rękach”.
Wrócę do pierwotnego pytania: Dlaczego brakuje nowych nauczycieli matematyki? Zawód nauczyciela dawno stracił na atrakcyjności, tak pod względem finansowym, jak i pod względem prestiżu. Absolwenci matematyki nie mają żadnych trudności w znalezieniu pracy – poza akademią: od wszelkich instytucji finansowych, poprzez ubezpieczenia, programowanie, inżynierskie biura projektowe, aż do najrozmaitszych firm i instytucji prowadzących badania stosowane – więc nie ma chętnych, aby zostać nauczycielem matematyki. Jeśli na to nałożyć trendy demograficzne, efekty sprzężenia zwrotnego (matematyka i przedmioty ścisłe są źle nauczane, więc mniej osób wybiera się je studiować, więc po paru latach są jeszcze gorzej nauczane) oraz właściwą dla epoki postprawdy niechęć do wiedzy ścisłej („Britain has had enough of experts”, jak powiedział był były brytyjski minister edukacji), którą w dodatku można osiągnąć jedynie za cenę pewnego wysiłku, wszystko staje się jasne.
A będzie jeszcze gorzej, przy czym problem dotknie w większym stopniu nauczycieli przedmiotów ścisłych i przyrodniczych – fizyki, chemii, biologii, geografii – niż matematyków. Nauczyciel matematyki może przynajmniej liczyć na to, że wypełni całe swoje pensum zajęciami w jednej szkole. Pozostali, przy znikomej liczbie godzin dla ich przedmiotów, nie, zwłaszcza poza dużymi szkołami w największych miastach. Będą musieli być „nauczycielami objazdowymi”, a to nie zachęca do pójścia tą ścieżką kariery. Jeśli do tego dodać idiotyczne, kompletnie oderwane od życia standardy kształcenia nauczycieli przedmiotów ścisłych forsowane przez pedagogów, tradycyjnie niechętnych „przedmiotowcom”, żeby ktoś zdecydował się na karierę nauczyciela, musiałby być herosem, Siłaczką i fanatykiem.
Generalnie:
Dobry matematyk znajdzie pracę np. w finansach, a bardzo dobry może wręcz przebierać w ofertach. Natomiast zły matematyk uczący matematyki jest jeszcze gorszy niż brak nauczyciela matematyki w szkole.
Zza kałuży 20 listopada o godz. 10:55 258073
Cudowne dzieci na ogół nie sprawdzają się w dorosłym życiu, a matematyka nie jest dyscypliną sportową. Matematyka zajmuje się bytami o najwyższym z możliwych dla ludzkiego umysłu stopniu abstrakcji a więc nie da się obiektywnie ocenić jakości danego matematyka. Medale owej Międzynarodowej Olimpiady Matematycznej otrzymuje się zresztą za sprawność rachunkową (w sensie opanowania sztuki przekształcania formuł, udowadniania twierdzeń etc.,) a nie za kreatywność, której przecież nie da się obiektywnie ocenić.
Kaesjot 21 listopada o godz. 8:17 258091
Matematyka jako „nauka” (w cudzysłowie, gdyż ściśle rzecz biorąc matematyka nie jest nauką, gdyż jej twierdzeń nie da się udowodnić metodą naukową czyli empiryczną) polega na tworzeniu wysoko abstrakcyjnych formalnych systemów, które musza być jedynie wewnętrznie niesprzeczne. Mało kto z normalnych ludzi myśli więc jak matematyk, czyli na tym najwęższym stopniu abstrakcji dostępnym naszym ludzkim umysłom i stąd też brakuje nie tylko dobrych nauczycieli matematyki, ale generalnie wszędzie i zawsze brakuje dobrych matematyków. A źli matematycy zawsze i wszędzie wyrządzają większe szkody niż brak matematyków.
Optymatyk 20 listopada o godz. 20:26 258087
Zgoda, że demokracja w kapitalizmie to demokracja bogatych i złudzenia biednych, ale nic dziwnego, że lepszego systemu nie wynaleziono, gdyż systemy polityczne i ekonomiczno-społeczne tworzą się w drodze ewolucji (na ogół zakończonej zwycięzcą rewolucją) a nie w ten sposób, że ktoś wymyśla lepszy takowy system.
Poza tym, to mylisz bazę z nadbudową twierdząc, że wszelkie trudności gospodarcze, społeczne, polityczne, a także wszystkie choroby mają swoją przyczynę w wadliwej strukturze i w wadliwej czynności mózgów ludzkich, jako że trudności gospodarcze, społeczne, polityczne wynikają z samej natury systemów ekonomiczno-społecznych i politycznych, które, podobnie jak żywe organizmy, powstają droga „ślepego” procesu ewolucji, a nie są tworzone na deskach kreślarskich.
@ J.Kow.
https://upolujebooka.pl/oferta,45308,od_zwierzat_do_bogow.html
Interdyscyplinarna, przekrojowa książka popularnonaukowa obejmująca historię ludzkości od wyewoluowania gatunku homo sapiens we wschodniej Afryce aż po multitechnologiczną rewolucję XXI wieku.
Siedemdziesiąt tysięcy lat temu homo sapiens był niewiele znaczącym zwierzęciem żyjącym w pewnym zakątku Afryki. W ciągu następnych tysiącleci wyrósł na pana całej planety i postrach ekosystemu. Dziś stoi na progu osiągnięcia statusu boga, gotów dostąpić nie tylko wiecznej młodości, lecz także boskich władz tworzenia i niszczenia.
Jak to się stało, że homo sapiens podbił świat i zdominował planetę, a jego zachowania i idee stały się decydujące dla losów Ziemi?
Autor zabiera nas w podróż do przeszłości i wraca do korzeni ludzkości, aby wyjaśnić najbardziej nurtujące pytania, które dotyczą naszych dziejów:
– Czym tak naprawdę jest pieniądz – czyżby jedyny pomost między kulturami?
– Dlaczego staliśmy się tacy grubi?
– Czy może być coś nienaturalnego w ludzkich zachowaniach z punktu widzenia biologii?
– Skąd się wziął patriarchat w tak wielu kulturach?
– Czy kapitalizm jest religią?
– Które wydarzenia najbardziej wpłynęły na losy ludzkości? Czy na pewno wojny, podboje i koalicje? A może raczej udomowienie zwierząt, wynalazki, ideologie i religie?
……………………….
Może takie podejście będzi Ci pasować?
„Nie tylko głowy – sprawność i wydajność pozostałych organów też jest rózna – jeden jest silny, drugi słaby, jeden szybki ale też szybko się meczy a drugi jest wolniejszy ale za to bardziej wytrzymały.”
kaesjot
21 listopada o godz. 8:17 258091
………………………………………………
Zakończmy na tym, bo faktycznie trzeba byłoby skierować tę dyskusję na tematy zdrowia a tu raczej nie o tym mowa. Dodam jedynie ,że tylko z pozoru te tematy są rozbieżne, wszystkie tematy dotyczące ludzi mają w jakiś sposób swoje źródła u zdrowia psychosomatycznego ludzi . „W zdrowym ciele zdrowy duch” , mówi stare ale prawdziwe w swej naturze porzekadło, a które jest, tak kiedyś jak teraz niepotrzebnie bagatelizowane, ponieważ jest całkowicie źle/niewłaściwie rozumiane.
Pozdrawiam
Optymatyk 22 listopada o godz. 12:13 258143
Raczej mi to nie pasuje. Człowiek tzw. rozumny wyrósł bowiem moim zdaniem nie tyle na pana całej planety co tylko na postrach ekosystemu i mało bystrego ucznia czarnoksiężnika. Lem dawno temu postawił całkiem moim zdaniem rozsądną hipotezę tłumaczącą tzw. silentium universi, czyli brak naprawdę wysokorozwiniętych cywilizacji, zdolnych m. in. aby podróżować pomiędzy gwiazdami tym, że zanim taka cywilizacja osiągnie dostatecznie wysoki stopień rozwoju aby latać pomiędzy gwiazdami, to znika ona na skutek wojny albo „pokojowej” dewastacji swojego własnego środowiska naturalnego. Wieczna młodość oznacza zaś zawsze kompletny zastój a więc też i następującą po nim nieuchronnie degenerację, a z definicji człowiek jest bardziej zdolny do niszczenia niż do tworzenia (prawa termodynamiki).
Pytania, które dotyczą naszych dziejów:
– Czym tak naprawdę jest pieniądz – to jest tylko symbol siły nabywczej i materialnego bogactwa a nie jedyny pomost między kulturami.
– Dlaczego staliśmy się tacy grubi – tylko na tzw. Zachodzie i z powodu życia w środowisku sztucznym i zdegenerowanym,
– Czy może być coś nienaturalnego w ludzkich zachowaniach z punktu widzenia biologii – oczywiście że tak, jako że jesteśmy tworami ślepego procesu zwanego ewolucją, który wytworzył u nas inteligencję, czyli zdolność do świadomej samozagłady.
– Skąd się wziął patriarchat w tak wielu kulturach – z przypadku, tak samo jak mamy więcej materii niż antymaterii w znanym nam wszechświecie.
– Czy kapitalizm jest religią – nie, to jest tylko jeden z wielu możliwych systemów wyzysku, obecnie najbardziej efektywnie wyzyskujący ludzi pracy ze wszystkich innych znanym nam systemów, czyli niewolnictwa i feudalizmu.
– Które wydarzenia najbardziej wpłynęły na losy ludzkości i czy na pewno wojny, podboje i koalicje, a może raczej udomowienie zwierząt, wynalazki, ideologie i religie – otóż nie myl tu bazy (udomowienie zwierząt, wynalazki etc.) z nadbudową (wojny, podboje, koalicje, ideologie i religie).
Jak więc widzisz, źródło, na które się powołujesz, z nauką nie ma wiele wspólnego.
Pozdrawiam! 🙂
Optymatyk 22 listopada o godz. 16:28 258145
Naprawdę nie rozumiem tej twojej obsesji na tle zdrowia psychosomatycznego ludzi. Po pierwsze, to podaj mi naukową definicję owego psychosomatycznego zdrowia, to wtedy może podyskutujemy ad rem. I zrozum, że wszystko ma więcej niż jedną przyczynę, a więc jednoczynnikowe hipotezy są z definicji błędne.