Ślub obozowy po chrześcijańsku
Jednym ze zwyczajów harcerskich jest ślub dwóch lubiących się osób. Jedna oświadcza się drugiej, a władze obozu dają im ślub. Chętnych do „sformalizowania” związku jest zwykle bardzo dużo. Bawi się potem cała drużyna. Niestety, władze zgadzają się tylko na łączenie osób dwóch płci. Argumentują, że jednopłciowe są niechrześcijańskie. Mowa o ZHP.
Problem w tym, że dziewczyn jest więcej niż chłopców. A ponieważ ślub to niezła zabawa, wiele harcerek chce wziąć w tym udział. Niestety, nie ma z kim. Dlatego przyjaciółki dogadują się, że pobiorą się razem. Przecież to tylko zabawa. W ostateczności jedna przebierze się za chłopaka. Niestety, władze obozu widzą w tym grzech.
Rozmawiałem niedawno z koleżanką, która martwi się, kogo sprowadzi do domu jej dorastająca córka. Może być problem. „Żeby to chociaż był chłopak” – narzeka. Nie wiedziałem wtedy, co odpowiedzieć. Teraz już wiem. Trzeba wysyłać dzieci od maleńkości na obozy harcerskie. Już tam wbiją do głowy, jak zakładać rodzinę po chrześcijańsku. Tylko chłopaków trzeba by zwerbować w większej liczbie, bo na razie jeden przypada na pięć.
Komentarze
Cóż. Myślałem Autorze, żeś jednym z kilkunastu trzeźwych w tym fachu. Myliłem się. Do widzenia.
Jednym ze zwyczajów harcerskich jest ślub dwóch lubiących się osób.
Byłem harcerzem kilkanascie lat i nigdy nie widziałem takiego „zwyczaju”.
Ostatnio w GP pojawił się artykuł dotyczący gehenny, jaką ponoć przechodzą uczniowie w hałasie przerw. Artykuł związany z idiotycznym pomysłem owych przerw wydłużenia (dlaczego idiotycznym, mogę na życzenie wytłumaczyć)
Jakoś autor, pisząc o poziomie hałasu powyżej 100dB nie zająknął się na temat udręki nauczyciei. W końcu to nie nauczyciele produkują ten ogłuszający hałas, a radosne, podobno udręczone dzieciątka.
Może wię, zamiast zajmować się za przeproszeniem bzdurami kategorii :Ślub obozowy:, autor rozważyłby ten problem i wpływ na jakość naszej pracy tudzież dobrostan wszystkich, którzy przebywają w szkole. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że poziom hałasu w szkołach średnich jest nieporównywalnie niższy, nie ma piszczących dziewczynek i wrzeszczących chłopców lat a przykład 10, ale mimo wszystko.
No chyba, że autor nie dyżuruje, na głowę zakłada czapkę uszankę, a uszy wkłada stopery.
@belfrzyca
Żaden temat nie jest bzdurny, chociaż może się takim wydawać, gdy kogoś nie dotyczy. Co do hałasu w mojej szkole, to jest on podczas przerw straszny, ale nie z powodu wrzasków uczniowskich. Przyczyną jest radiowęzeł. Od lat trwa spór o głośność puszczanej muzyki. Zwykle jest jak na koncercie rockowym tuż pod sceną. Po interwencjach robi się trochę ciszej, a potem znowu powraca rumor. Dyżuruję jak najdalej od głośników – i może uczniom o to chodzi, aby mieć strefę bez nauczycieli.
Pozdrawiam
Gospodarz
@Uczyciel
Różne cechy przypisywali mi Szanowni Komentatorzy, ale trzeźwości sobie nie przypominam. Czas odwrócić przysłowie i powiedzieć: „Jak piszesz, tak cię widzą”.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam
Gospodarz
@observer
Albo czasy się zmieniły, albo co region, to inne zwyczaje.
Pozdrawiam
Gospodarz
Chyba czasy się zmieniły. Ja byłam kiedyś harcerką, później moja córka, a taki obyczaj jak śluby była nam nieznany. Owszem, zdobywało się sprawności, ale nie było ślubów.
Na hałasy? Reforma! (jakoś już pare miesięcy nie było żadnej!). Wprowadźmy wzorem starożytnych gimnazjony. Z ich planem lekcji:
najpierw przez parę godzin gry zespołowe, zapasy i inne bijatyki (dziewczęta miedzy sobą!) do upadłego (wszystko w realu, nie na ekraniku!), a potem, gdy młódź całniem już opadła z sił fizycznych, zajęcia intelektualne. Cisza gwarantowana! To działa! Nigdy nie byłem w starożytnej Grecji, ale mieszkałem w nowożytnej Szwecji naprzeciwko przedszkola. Dzieciarnia zaraz pod dostarczeniu przez rodziców była przez dwie godziny pędzona na plac zabaw (upał nie upał, słota, śnieg…), później dopiero do budynku. Kiedy się obok przechodziło potem – jak makiem zasiał!
Po zwycięstwie wyborczym ugrupowania Pana Biedronia można pewnie będzie liczyć na bezwłoczne, prawne rozwiązanie tego palącego problemu – nawet gdyby trzeba było zmienić konstytucję. Może Bruksela wesprze? Trzeba tylko odpowiednio nakreślić sytuację, to może jakieś sankcje uda się wywalczyć. Najważniejsze, żeby maszerować. Maszeruj albo giń?