Czarny dzwonek

Dyrektorka szkoły z Sulmierzyc wezwała nauczycieli do pracy. Będą wspierać mieszkańców, szczególnie uczniów, którzy przeżywają tragedię, jaka dotknęła ich sąsiadów. Rodzina z tej miejscowości straciła w morzu troje dzieci (szczegóły tutaj).

Zachowanie dyrekcji ze wszech miar właściwe. Nauczyciele, mimo że mają wakacje, muszą być do dyspozycji. Są jak wojsko czy straż pożarna. Jak trwoga, to do Boga oraz do ludzi na służbie. Mimo że zmiany w oświacie przemieniły nauczyciela w urzędnika, tragedia powoduje, że wraca on do korzeni swojego zawodu. Właśnie do służby.

Takie wezwanie z wakacji zdarza się częściej, niż myślą ludzie spoza oświaty. Nie wszystkie sprawy nagłaśniane są przez media, o wiele częściej są ciche tragedie. Niekoniecznie w wakacje, czasem w trakcie roku szkolnego, ale w środku nocy albo w dniu wolnym od pracy. W moim liceum – odpukać – dawno nie byłem tak zrywany do pracy, ale przecież jeszcze nie zapomniałem dawniejszych tragedii.